Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pośmiejmy się z siebie


Alexandra

Rekomendowane odpowiedzi

Ja miałam że kilka-kilkanaście razy sprawdzałam przed wyjściem z domu dokumenty i portwej czy inne ważne rzeczy najwięcej w czasie jazdy autobusem,jeśli wstydziłam się wyciągnąć lub bałam się że zgubie w ten sposób co było kolejnym etapem musiałam chociaż

dotknąć w torebce czy plecaku bo to były czasy szkolne.Jak wysiadłam też i kilkakrotnie kiedy gdzieś byłam np. jak coś kupowałam i kiedy o tym pomyślałam nie mogłam się oprzeć chociaż wypierałam to z myśli bo wtedy uznałam że to tylko w mojej "głowie"

Tyle że umnie to było inaczej bo samo przeszło.Uznałam że to moje fiksacje a nie że rzeczywiście zgubie bo to mi się nie zdażyło,tylko mi raz ukradli,ale to tam nie ważne.

Wiele rzeczy w ten sam sposób sobie wyleczyłam m.in. po nie wielkim wypadku samochodowym panicznie bałam się jeżdźić śrotkami kommunikacji a samochodem to było wykluczone.Też to pokonałam na początku muzyką którą lubie,raczej ostrą bo wtedy szybka jazda mi pasuje-tyle że szybka,autobusem :mrgreen: i też zrozumiałam że to tylko w mojej głowie.

Nie wiem czy moje wyleczenie jest ważne bo raczej dziwne to moje natręctwo które tak szybko mineło?

 

Tyle że chyba pisze nie w tym temacie bo to nie brzmi zabawnie :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam to co wyżej z kiblem, a dodatkowo motywy typu, że jak zmienia się dzień to muszę dokładnie sprawdzić w komputerze, w telefonie, itp czy wszędzie się na pewno zmienił :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja z innej beczki i w sumie jeszcze za czasów kiedy byłem bardzo młody i jeszcze nie miałem nn, ale było kilka sytuacji, że kiedyś usłyszałem o tasiemcu ludzkim i nie mogłem spać, bo bałem się, że robaki mi przegryzą brzuch, albo gdy usłyszałem o narkomanach, to wmówiłem sobie, że jak taki typ będzie naćpany, to mu się przewidzi ostro i weźmie mnie za kawał mięcha i mnie zje (nawet jak będę w łóżku, to zobaczy mnie przez okno i też nie mogłem spać przez to :P) Heh, normalne dziecięce lęki? w moim wykonaniu mega głupie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam natrectwa religijne,kurde nie wiem czy tu sie smiac czy plakac he he.ale mialam tak ze wyrzucalam rzeczy,ubranie,bo cos pomyslalam o bogu,jedzenie,rzeczy ktore lubilam i nie lubilam,dzis tez mam mysli,zeby wyrzucic,ale nie,nie dam sie zabijac tej popiprzonej nerwicy,moj chlopak za ciezka na to pracuje,zebym wurzucala ciuch,buty itd,denerwuje mnie ten przmus robienia tego,ale juz nie robie tak,bo to sie wtedy bedzie ciagnelo gorzej,kupila mi mama nokie,juz te mysli,zeby sprzedac telofon kupic nowy,ej nie to jest taka paranoja,a w dupire mam te mysli i jakies poczucie winy,mama tez za darmo mi nie kupila,napewno tego nie zrobie,ale mysli mam,przeciez to jest bezsens.zostalam ateistka,a ciagle te mysli mam.mam kochana coreczke ma 2 latka,a ja ciagle zylam w stresie dzis staram sie to olewac,bo mam zycie to przezycia i ukochna coreczka,a nie ta pojebana nerwice,trzeba nauczyc sie z nia zyc i smiac sie z niej,to jest trudne,ale lepsze niz ciagle wyc,lezec na podlodze i prosic nie wiadomo kogo,zeby to zabral,trzymajcie sie.pozdrawiam was serdecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

He he przed napisaniem posta muszę popatrzyć na uśmieszki przy pisaniu posta a także przeczytać w myśli nick poprzednika a jak avek to patrzę ok 3 sek na niego.
Czyli, że gdybym umieścił swoje zdjęcie w awatarze, to byś na mnie zawsze patrzyła przez 3 sekundy? Kurcze, fajnie. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja może tak z innej beczki, ale czy Wy nie widzicie sensu i logiki w Waszych natręctwach..?

Przecież one nie są bez powodu.

No bo tak, wyśmiać natręctwa można, ale to w sumie niczego nie zmienia... w końcu one utrudniają życie i są przyczyną cierpienia...

Jak sobie przeczytałam całą stronę to miałam przynajmniej kilka skojarzeń do każdego natręctwa.

Oczywiście pomijając takie normalne odruchy, jak np. sprawdzanie, czy się po sobie spłukało ;) Chyba, że ktoś to robi 10 razy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście pomijając takie normalne odruchy, jak np. sprawdzanie, czy się po sobie spłukało ;) Chyba, że ktoś to robi 10 razy.

 

No właśnie a to jest bez sensu i nie ma w tym żadnej logiki ;)

Sens jest wtedy, gdy dana czynność nam nie przeszkadza w niczym innym, nie opóźnia pracy, itd.

Wyśmiewać jest czasami dobrze, bo nabiera się dystansu do siebie i swoich natręctw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście pomijając takie normalne odruchy, jak np. sprawdzanie, czy się po sobie spłukało ;) Chyba, że ktoś to robi 10 razy.

No właśnie a to jest bez sensu i nie ma w tym żadnej logiki ;)

Sens jest wtedy, gdy dana czynność nam nie przeszkadza w niczym innym, nie opóźnia pracy, itd.

 

Chodzi mi o powody i cele, jakie natręctwa spełniają.

Nie ma nic bez przyczyny. Z pozoru bezsensowne czynności, sens ukryty mają, po coś są.

Czytałeś coś więcej o nerwicy? Karen Horney na przykład?

Generalnie wszystkie objawy psychopatologiczne sprowadzają się do zapewnienia sobie poczucia bezpieczeństwa, tyle, że w chory i "dziwny" sposób. Czy stukanie 100 razy w podłogę przed snem (jak ktoś tak ma) różni się czymś od chociażby powtarzania "Zdrowaś Mario" x10?

Freud mawiał, że o ile zorganizowana religia to zbiorowa nerwica natręctw, to nerwica natręctw jest religią indywidualną. I coś w tym chyba jest ;)

 

 

Wyśmiewać jest czasami dobrze, bo nabiera się dystansu do siebie i swoich natręctw.

 

To zależy, co się w sobie "wyśmiewa". Wolałabym tu użyć innego stwierdzenia - podchodzenia do pewnych swoich problemów z przymrużeniem oka i humorem. Potrafię. Ale "wyśmiewanie" kojarzy mi się z pogardą. Zwłaszcza objawów patologicznych, które świadczą o problemach w sferze emocji i poczucia własnej wartości. A z tym się wiążą natręctwa. Wyśmiewanie ich jest więc dla mnie brakiem szacunku do swojego cierpienia i uczuć. Wyśmiewałam je, wyśmiewałam, a jakże, a z czasem mi się pogarszało, aż w końcu zaczęłam lądować w psychiatrykach. Mam nauczkę, aż się nauczę poważnie traktować to, co się ze mną dzieje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

He he przed napisaniem posta muszę popatrzyć na uśmieszki przy pisaniu posta a także przeczytać w myśli nick poprzednika a jak avek to patrzę ok 3 sek na niego.
Czyli, że gdybym umieścił swoje zdjęcie w awatarze, to byś na mnie zawsze patrzyła przez 3 sekundy? Kurcze, fajnie. :P

 

 

Fajne ? :lol:

To męczące :nono:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja zauważyłam jeszcze kolejną natrętną kompulsję .

 

He he przed napisaniem posta muszę popatrzyć na uśmieszki przy pisaniu posta a także przeczytać w myśli nick poprzednika a jak avek to patrzę ok 3 sek na niego. :mrgreen:

Parodia. :lol:

 

Kurcze, zaraz przewertuję foldery kompa w poszukiwaniu mojej najbardziej korzystnej foty, obrobię niepozornie w photoshopie i zacznę się tu częściej udzielać :mrgreen:

Ja kompulsywna raczej (już) nie jestem, za to narcyzm się odzywa, narcyzm ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja mam anty-narcyzm i nie chcę, żeby mnie ktokolwiek oglądał. Nigdy tego nie rozumiałem, jak to jest, że ludzie są z siebie dumni, chwalą się sobą, swoim wyglądem, dla mnie to abstrakcja.

Freud mawiał, że o ile zorganizowana religia to zbiorowa nerwica natręctw, to nerwica natręctw jest religią indywidualną. I coś w tym chyba jest
Ciekawe porównanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja zauważyłam jeszcze kolejną natrętną kompulsję .

 

He he przed napisaniem posta muszę popatrzyć na uśmieszki przy pisaniu posta a także przeczytać w myśli nick poprzednika a jak avek to patrzę ok 3 sek na niego. :mrgreen:

Parodia. :lol:

 

Kurcze, zaraz przewertuję foldery kompa w poszukiwaniu mojej najbardziej korzystnej foty, obrobię niepozornie w photoshopie i zacznę się tu częściej udzielać :mrgreen:

Ja kompulsywna raczej (już) nie jestem, za to narcyzm się odzywa, narcyzm ;)

narcyzm w związku z czym ,z natrętnym patrzeniem na avek poprzednika i czytanie jego nicku w mysli ?

Mylenie pojeć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja mam anty-narcyzm i nie chcę, żeby mnie ktokolwiek oglądał. Nigdy tego nie rozumiałem, jak to jest, że ludzie są z siebie dumni, chwalą się sobą, swoim wyglądem, dla mnie to abstrakcja.

 

W takim razie wytłumaczę, jak to bywa u mnie. Ja nie czuję z siebie dumy. Wręcz przeciwnie - odczuwam tak potworną rozpacz w środku, spowodowaną tak mega niedowartościowaniem, dużą niechęcią do siebie, że czasem zwracanie uwagi na siebie, na różne sposoby, próby bycia w centrum uwagi albo przykładanie zbyt dużej wagi do wyglądu to dla mnie jedyny ratunek, ucieczka przed związanym z moim wnętrzem okropnym poczuciem, że nic nie znaczę. Na zasadzie: "Nic nie znaczę jako człowiek osoba, z charakteru, więc może chociaż można o mnie powiedzieć, że ładna jestem...". To jest takie zabieganie o JAKĄKOLWIEK wartość....... A to wtórnie nakręca rozpacz, bo tak naprawdę chcę być kochana i lubiana za środek...

 

Narcystyczne zaburzenie osobowości ma niewiele wspólnego z narcyzmem w potocznym rozumieniu. Słyszałeś o narcystycznej ranie na pewno? Boli, jak cholera. Ja mam mocno zakorzenione, że jeśli się nie chwalę czymś, nie zwracam uwagi na siebie jakoś, nie wyróżniam się, TO JESTEM NIEGODNA MIŁOŚCI, SAMOAKCEPTACJI, SZACUNKU, ba - prawa do życia. A jeśli zaczyna do Ciebie docierać, że na dobrą sprawę nie ma w Tobie takich rzeczy, którymi można się pochwalić lub takich, w których byłbyś lepszy od innych ludzi (bo wiem, że tak jest, jesteśmy równi) - uuuu, wtedy trudno jest siebie nie skreślić totalnie i pohamować się od samobójczych zapędów :( Ja musiałam przynosić 6 ze szkoły i chwalić się tym dzień w dzień (jakby było czym) - inaczej byłam przezroczysta dla matki i czułam się gówno warta. Dobra, nie mogę już pisać więcej, bo cała się trzęsę :cry: (a to dlatego, że te mechanizmy zaczynają się u mnie walić, a nie ma na razie nic w zamian...).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dużą niechęcią do siebie, że czasem zwracanie uwagi na siebie, na różne sposoby, próby bycia w centrum uwagi albo przykładanie zbyt dużej wagi do wyglądu to dla mnie jedyny ratunek, ucieczka przed związanym z moim wnętrzem okropnym poczuciem, że nic nie znaczę. Na zasadzie: "Nic nie znaczę jako człowiek osoba, z charakteru, więc może chociaż można o mnie powiedzieć, że ładna jestem...".
Znam to, też nie wydaje mi się, że ludzie mogliby mnie doceniać, lubić tak po prostu, zawsze jestem wobec tego podejrzliwy, niewygodnie mi z tym jeśli ktoś mnie docenia za nic, tak po prostu, czuje się winny, niegodny. I też trochę nie do końca wierzę w to, bo sam siebie nienawidzę, głęboko w środku. Na zewnątrz tego nie widać, mocno już to stłumiłem, ale gdzieś pod powierzchnią to uczucie wciąż tkwi.
To jest takie zabieganie o JAKĄKOLWIEK wartość....... A to wtórnie nakręca rozpacz, bo tak naprawdę chcę być kochana i lubiana za środek...
Każdy chce. :smile:;)
Ja musiałam przynosić 6 ze szkoły i chwalić się tym dzień w dzień (jakby było czym) - inaczej byłam przezroczysta dla matki i czułam się gówno warta. Dobra, nie mogę już pisać więcej, bo cała się trzęsę (a to dlatego, że te mechanizmy zaczynają się u mnie walić, a nie ma na razie nic w zamian...).
A ja się wstydziłem, że byłem jednym z najlepszych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Generalnie wszystkie objawy psychopatologiczne sprowadzają się do zapewnienia sobie poczucia bezpieczeństwa, tyle, że w chory i "dziwny" sposób. Czy stukanie 100 razy w podłogę przed snem (jak ktoś tak ma) różni się czymś od chociażby powtarzania "Zdrowaś Mario" x10?

Freud mawiał, że o ile zorganizowana religia to zbiorowa nerwica natręctw, to nerwica natręctw jest religią indywidualną. I coś w tym chyba jest ;)

 

Masz racje. Ogólnie zawsze uważałem religię za coś głupiego i bez sensownego, ale faktycznie, ludzie wierzą w te bzdury, żeby czuć się bezpieczniej i tak samo każdy ma jakieś swoje natręctwa, większe lub mniejsze. Tyle, że jak się nad tym zastanowić to ani religia, ani natręctwa nie dają faktycznego bezpieczeństwa, to tylko pozory, dlatego napisałem, że to nie ma sensu z logicznego punktu widzenia.

Literatury "specjalistycznej" nie czytałem, może kiedyś sięgnę po to.

 

Co do "wyśmiewania się" to chodziło mi właśnie o "przymrużanie oka". Inne określenie po prostu.

 

 

paradoksy, a o czym w takim razie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×