Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jestem zakochany w nieistniejącej osobie


ignismortis

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć, witam wszystkich forumowiczów.

 

Mam 19 lat. W zasadzie to od zawsze borykam się z samotnością i jest mi z tym umiarkowanie dobrze - jestem do tego przyzwyczajony. Nie jestem atrakcyjny i interesujący, dlatego wszelkie moje próby nawiązania kontaktów kończyły się olewaniem i wręcz spławianiem z drugiej strony. Mam raczej mało interesujące zainteresowania - filozofia, polityka, matematyka, fizyka i lubię dyskutować o rzeczach in abstracto, kompletnie niepraktycznych. Lubię czytać książki, ale głównie te bez fabuły, bo mam kiepską wyobraźnię i wolę te pełne konkretów - bardziej naukowe, popularnonaukowe czy publicystyczne. Jestem też typem osoby oziębłej, a wiadomo - kto by chciał być w związku z osobą, która daje wystarczająco dużo ciepła i rozmawia o nudnych rzeczach wyjętych z kosmosu... Tak więc nigdy nie byłem brany poważnie i się temu nie dziwię. Nie wiem, czy to normalne, wszak wiele osób zakochuje się w osobach z telewizji czy książek, ale od dłuższego czasu jestem zakochany w osobie, która istnieje tylko w mojej głowie... i jej właśnie poświęcam wiele czasu w moich myślach. Ten stan się od dłuższego czasu pogłębia. Zawsze byłem człowiek ospałym i pozbawionym energii, dlatego też moich rodziców nie dziwi, że wolny czas często spędzam leżąc albo po prostu śpiąc - chociaż jak widać nie w zmęczeniu tkwi problem... Czuję się kompletnie odrealniony i niepasujący do świata rzeczywistego. Nie wiem, co robić. Może ktoś się z czymś takim spotkał i miałby na to parę słów...

 

ignismortis

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na poczatek powiem, ze twoje problemy (niesmialosc, niska samoocena, ospalosc , ozieblosc, "zakochiwanie sie w wymyslonej osobie") jak najbardzier predystynuja cie do pojscia na wizyte do psychiatry lub dobrego psychologa-psychoterapeuty.

 

Naprawde moze byc lepiej, nie musisz byc skazany na takie cechy.

 

 

A dwa twoje zainteresowania i horyzonty myslowe sa raczej atutem i tak powinienes je traktowac.

Ba, powinienes je rozwijac...Kto wie, moze w przyszlosci bedziesz dziennikarzem lub naukowcem ??

 

Nie wstydz sie swoich ponadprzecietnych zainteresowan, raczej sie nimi chwal i poglebiaj je.

 

Jestes bardzo mlody, wiele jeszcze przed toba.

 

Uwazam jeszcze, ze to wymyslanie sobie "przyjaciela" to moze byc jednak oznaka, ze samotnosci ci jednak doskwiera.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uciekasz w marzenia, dlatego że nie zostają zaspokojone twoje potrzeby w realnym życiu. Właśnie przez niską samoocenę, praktycznie ustawiasz się na pozycji straconej. Konsultacja ze specjalistą myślę, że by się przydała, gdyż ten stan może się pogłębiać, a to jednak nie jest prawdziwe życie (marzenia)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To co robisz jest tylko postawa ochronną i nie ma w niej nic złego, o ile Ci to samemu nie przeszkadza. Na miłość czy związek (bo to nie zawsze idzie w parze) jeszcze przyjdzie czas. Na razie inwestuj w swoje "nietypowe" zainteresowania, dołóż do tego jakieś języki obce, bo naszemu krajowi potrzebni są lekarze, informatycy, architekci, inni inżynierowie, a jak nie naszemu to Unii Europejskiej :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedzi.

 

Tak, jest to rodzaj postawy ochronnej. Właściwie, to bym rzekł, iż to ekspresja moich wysokich skłonności autoprezentacyjnych - kreowania wizerunku własnej osoby innej niż jest to w rzeczywistości - a więc odpowiedzialnej, troskliwej, dorosłej itp... niska samoocena, brak pewności siebie oraz defetyzm tylko w tym pomaga, jeśli nie współtworzy tego wszystkiego... Samo nazwanie problemu niestety nie przybliża mnie do pozbycia się tej sytuacji. Żadnych lekarstw, tym bardziej otępiających, nie zamierzam brać i konsultacje z psychiatrą traktuję jako ostateczność...

 

ignismortis

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

eligojot, ignismortis, ale nikt nie kazał iść po tabletki....... ;)

 

To jest jakiś tam mechanizm obronny - i jest OK tylko jeśli to zacznie zastępować rzeczywistość, a jak nic z tym nie będzie robił to pewnie zacznie to ciężko będzie zacząć nawiązywać kontakty z innymi ludźmi. Leki to nie jedyna forma leczenia takich problemów, są osoby na które terapia działa - i uważam że w tym przypadku fajnie by było poodwiedzać dobrego terapeutę kilka razy :)

 

Poza tym jest kilka rzeczy jakie możesz zrobić dla siebie abo choć troszkę podnieść swoją samoocenę - uprawiaj dużo sportów i odżywiaj się zrowo, bądź w tym konsekwentny a zapewne poprawi to i twój stan psychiczny i kondycję i kogoś poznasz. Możesz zatrudnić się gdzieś jako wolontariusz - fajnie być komuś potrzebnym, niezbędnym i pomagać ....takie proste rzeczy a mogą choć odrobinkę pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie musisz isc od razu do psychiatry. To raz, a dwa pamietaj, ze psychiatra to lekarz jak kazdy inny.

 

Masz pewne cechy, ktore moga swiadczyc o tym, ze masz poczatki zaburzen depresyjnych i moze tez lękowych.

 

 

Na pewno powinienes isc do dobrego psychologa-psychoterapeuty na konsultacje. Opowiedziec wszystko DOKLADNIE co cie boli itd.

 

I spytac sie jego czy powinies isc do psychiatry.

 

Ps nie boj sie lekow, obiegowa opinia mowiac o tym, ze wszystkie psychotropy to jakies mozgotrzepy to bzdura.

 

O ile ktos nie ma ciezkiej psychozy, schizo to nie musi sie obawiac brania ciezkich lekow.

 

Najczesciej przepisywane preparaty to SSRI, czyli dosyc lajtowe sprawy. A dzialaja, moga i nastroj poprawic, dodac energii, podniesc pewnosc siebie, zredukowac lęki...

 

Zalezy jak silny jest tez twoj zwiazek z ta wymyslona osoba...jezeli naprawde czujesz, ze cos jest nie tak to lepiej od razu isc do lekarza...bo depresja moze czasami nawet urosnac w psychoze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie twierdzę, że psychotropy to mózgotrzepy, nawet wyróżniłem w swoim zdaniu dwie grupy leków, jeśli zanalizujesz to zdanie jeszcze raz :) - po prostu chcę obejść się w sposób możliwie jak najmniej farmakologiczny.

 

Co do "siły" tego związku... ciężko mi ocenić, jeśli jestem czymś zajęty, to nie myślę o tym i daję radę funkcjonować, w przeciwnym wypadku nie mam siły robić cokolwiek... wiem, że to głupio brzmi, ale cóż.

 

ignismortis

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to są takie stany depresyjne....powinieneś zacząć od zmiany trybu życia, jeść zdrowo, uprawiać sport, często przebywać na dworze, spacery, jeśli masz hobby - pielęgnuj je ale nie zapominaj o całym świecie .... masz starych znajomych z którymi nie utrzymujesz kontaktu? Odonów je, nie masz - zaangażuj się w coś - poznasz ludzi.

 

No i to co mówi większość osób tutaj - wizyty u terapeuty - i będzie ok :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem, uciekając w świat marzeń - szkodzimy samym sobie, bo zabieramy sobie czas, który możemy wykorzystać na relacje w realu!!! A to właśnie w realu ktoś nas fizycznie przytuli, pocałuje i wesprze. To że sobie wyobrażamy różne rzeczy oznacza, że nie jesteśmy szczęśliwi w realu i musimy to sobie nadrobić w głowie. Dlatego uważam, że trzeba nad tym pracować i proponuję psychologa. Nie ma się czego wstydzić - w USA każdy ma psychoterapeutę i ludzie traktują to jak wizytę u fryzjera ;) Możesz zyskać wiele a nic nie stracisz, ignismortis.

 

P.S. Zawsze lubiłam fizykę, a jak jeszcze nie chorowałam i mój mózg nie odmawiał mi posłuszeństwa ;) zdobyłam wyróżnienie w Lwiątku (zapewne wiesz co to za contest:) ). Nie żebym się chwaliła, ale laski też lubią przedmioty ścisłe!!! Po prostu nie znalazłeś odpowiednich dla siebie rozmówców. Zresztą nie dziwię się - patrząc na współczesne nastolatki, czasami mam wrażenie, że koniec świata się zbliża ;P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co będzie następne jeżeli realne Ci się nie spodoba lub wystraszy Cię ???

Wymyślony wykładowca ,wymyślony indeks ,wymyślony szef w pracy lepszy od prawdziwego ,wymyślone dzieci ?

Nie bagatelizuj ..bo utracisz tożsamość .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kilka miesięcy temu zmagałam się z niemal tą samą sprawą. nie miałam wtedy jeszcze pojęcia, że cierpię na zaburzenia związane z nerwicą lub depresją, po prostu traktowałam to jako marzenia. stopniowo jednak rozmyślania o wyśnionej osobie zaczęły stawać się najważniejszą rzeczą w ciągu doby, to o niej tylko myślałam, nie zwracałam uwagi na inne rzeczy, jak tylko na tym, by położyć się i oddać rozmyślaniom. czułam niesamowitą więź z nowym "przyjacielem", jednak w końcu zaczęłam też zdawać sobie sprawę, że zapominam o prawdziwym życiu, wolę czekać wieczora niż spotykać się ze znajomymi. droga do skończenia z tym była długa, wciąż myślałam, że to już definitywny koniec, jednak następnego dnia myśli wracały. no i w końcu, jakby to powiedzieć- jednak postawiłam na swoim i "zerwałam" z wyśnionym ideałem. udało się, choć, głupio mówić, czasem mi tego brakuje i próbuję wyimaginować sobie nowego towarzysza, jednak na dłuższą metę się to nie udaje.

mam 17 lat, wtedy miałam 16. niby mam wielu znajomych, jednak lubię samotność, nie cierpię hałasu (rozmów i krzyków- zgiełk ulicy kocham); również posiadam dość osobliwe, jak na moje otoczenie, zainteresowania- jeśli dotrwam do skończenia liceum, mam zamiar wybrać się na politologię, o czym wiedzą jednak tylko najbliżsi, gdyż gdy mówię o tym głośniej, przyznaję, spotykam się z wybuchami śmiechu.

myślę, że powinieneś wystawić swoją silną wolę na próbę, i tak jak ja, kiedyś, samemu spróbować odtrącać od siebie myśli o tej osobie. poradziłam sobie bez leków i psychoterapii, jednak, jak widać, jestem od tygodnia zarejestrowana na forum o nerwicy, więc może warto było jednak jakoś się wspomóc (tylko, że ja po prostu nie byłam świadoma, że to coś "złego").

trzymam za Ciebie kciuki. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

acetyloCoA, jak chyba mniej więcej wspomniałam, chodzi o rówieśników z mojego otoczenia, które stanowią głównie pretendenci do awf-u, medycyny i innych kierunków związanych z biologią, turyści i geografowie. politykę uważają jedynie za zło i powód do żartów, nie czując potrzeby zgłębiania wiedzy na temat jej i aktualnych spraw w Polsce czy na świecie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Salvador Dali miał podobnie. ;) Myślę, że można się czasem zatopić w świecie marzeń, intrygują mnie tacy ludzie jak Ty... Póki nie utrudnia to faktycznie funkcjonowania, to nie widzę problemu. Ja też kiedyś robiłam wiele rzeczy w swoim wyimaginowanym świecie, aż w końcu porwał mnie ktoś realny i okazał się nawet ciekawszy od świata moich wizji. Swoją drogą - ciekawe na jak długo. ;)

 

Jasne, można to skonsultować ze specjalistą, ale czy jesteś pewien, że chcesz się pozbywać ten interesującej cząstki siebie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ponownie. Na razie wciąż jestem sam i póki co staram się pogłebiąć swoje zainteresowania, natomiast nie myślę już o "niej" - ten problem jest już tylko wspomnieniem, aczkolwiek dziwnym i zostawiającym pewne rysy.

 

Ze specjalistą się nie konsultowałem. Postarałem się zanalizować samego siebie i, zagłębiając się we własne ja, jeszcze raz wyłapać wszystkie przyczyny, skutki i zdarzenia, które sprowadziły mnie do tego. Tak samo jak wmówiłem sobie tę osobę, tak też rozwiązałem ten problem - przekonując samego siebie, że jest to tylko iluzja. Udało się.

 

Dzięki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×