Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hej. ZŁy związek a nerwica...


pensive

Rekomendowane odpowiedzi

Mam nerwicę a do tego zły związek, z którego powinienem się chyba uwolnić.

Z obecną dziewcznyna jestem już kilka lat. Postaram się napisać o tym przypadku jakoś w miarę w skrócie. Ja wcześnie sporo imprezowałem, alkohol, narkotyki, dziewczyny, miałem sporo takich znajomychi też uczestniczyłem trochę w różnego rodzaju przekrętach. W pewnym momencie się trochę uspokoiłem zauważyłem że to jest bez sensu i mniej uczestniczyłem w tym.

Ona jest bardzo religijna. Od zawsze chodziła do kościoła, pouczała innych jak należy postępować wedle religii katolickiej (czyli alkohol to samo zło, seks tylko po ślubie w życiu jedna miłość itd.) Jakoś tak przypadkiem zacząłem się z nią spotykać. Mamy kilkoro wspólnych znajomych więc ją przez jej gadanie i chodzenie do kościoła każdy uważa za dobrą osobę. Z tej okazji tez wiedziała jaki ja jestem i nie raz mówiła co robiłem nie zgodnie z religią itd. Nie raz chodziłem z nią do kościoła ale nigdy nie byłem tak religijny jak ona. Każdy uważa ją za dobrą osobę i ona głosi swoje zdanie innych poucza. O ZGROZO :shock: . Jednak po kilku tygodniach się ze mną przespała. Później miała swoje wyrzuty sumienia, wspierałem ją. Kolejne dni to już było w kółko kilka dni seksu co jakąś niedzielę miała swoje przemyślenia że czyni grzechy i wszystko zrzucała na mnie. Że jakoś ją prowokuję. Postawnowiłem że nie będę jej w ogóle zaczepiać i w żaden sposób nie będę mówił na ten temat. Wytrzymała dwa tygodnie sama zaczęla i znów to samo. Z czasem też alkohol sama zaproponowała. Wie że robi niezgodnie z tym co gada ale często sama proponuję ja mówię ok. Pijemy sobie a nastęnego dnia potrafi mówic znów że to ja ją upiłem. Często zaczynałem już mówić, na te tematy bo widzę że tu coś jest „nie halo” ale ona zaraz się obraża albo znów obarcza mnie. Dodatkowo kiedyś miałem konflikt z jedną osobą z jej rodziny i to poważny w grę wchodziły już bójki i nasyłanie na mnie zbirów. Dodam, że nigdy nie mieli jakiś dobrych relacji choć byli ze sobą spokrewnieni. Ona zaś przytakiwała mi że mam rację a swojej rodzince nawet nie zwróciła uwagi że na mnie zbirów nasyła. Wtedy znajomi mi pomogli i byli bardziej wsparciem dla mnie. Dodam też że ta dziewczyna często mówi mi abym chodził na różnego rodzaju msze, modlitwy i spowiedź. Jest w tym bardzo uparta i cały czas mi mówi że źle robię nie chodząc do kościoła. Próbowalem już kiedyś z nią zerwać ale wtedy strasznie udowadniała jak to jej zależy. Później moja nerwica zaczęła się bardziej pojawiać i już tak zostało do teraz. Bo nawet gdy się z nią nie raz kłócę mam taki moment że strasznie atakuje mnie moja nerwica lękowa że będę sam (ciało się trzęsie, nie mogę skupić żadnych myśli, wymiotuję z nerwów i wszystko wydaje mi się bez sensu. Teraz nie mam prawie w ogóle zajęcia. Na uczelni zajęć mam mało bo to wieczorowo ostatni rok. Poza tym pracę straciłem miesiąc temu. Szukam pracy trochę uprawiam sport, jakieś zajęcia sobie ustalam ale nie jestem w stanie zagospodarować sobie całego dnia bo nie ma czym. Nie mam z kim o tym porozmawiać, a w ogóle nie mam znajomych. A próbowanie powrotu do poprzednich znajomych nie ma sensu bo oni nadal tylko narkotyki i picie i jakieś przekręty lub każdy z tych spokojniejszych jest zajęty swoim życiem i często mieszka już gdzie indziej.

Już mam dość gdyż nadal sporo do niej czuję i chyba ją kocham a poza tym ta moja nerwica … jak jej nie będzie to będę się jeszcze bardziej denerwować że jestem sam. Bardzo chciałbym z kimś być, mieć jakieś wsparcie. Wydaję mi się, że gdyby nie nerwica to już dawno bym ją zostawił. Ostatnio jest źle z nerwami, nie jestem za bardzo rozmowny i nie mam za bardzo relacji ze znajomymi. Jeszcze większość będzie mówic że to ja ją zostawiłem a ona taka święta. Taka święta a teraz rozmawiamy ze sobą tylko 3 dni w tygodniu. Ona się odzywa tylko przed umówionym spotkaniem., bo bardziej jest zajęta swoim życiem niż „naszym” –jak to kiedyś zawsze mówiła że mamy wspólne życie – jakoś tego nie odczuwam :roll:

Są dni ze ataki mnie nie napadają jest dobrze i biorę cały zestaw rożnego witamin i minerałów. Faktycznie pomaga ale w sytuacji wybitnie stresowej już nie. Wcześniej się już leczyłem ale nie było rezultatów, teraz znów mam zamiar iść do jakiegoś terapeuty bo domyślam się, że związek prędzej czy później się skończy a jeśli nie będę mieć pracy to będzie tragedia.

Proszę o radę… jakieś wparcie. Czuję się samotny.

Pozdrawiam użytkowników forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mogę ci tylko poradzc abyś poszedł na terapie , spróbuj iśc z nią może na terapii wyjdzie czy chcesz byc z tą kobietą czy naprawdę ją kochasz czy to tylko przywiązanie i postaw sobie jakiś cel ja tak zrobiła i wygrałam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ona o terapii nie chce słyszeć. Widzę, że to wszystko zmierza ku końcowi bo choć dużo do niej czuję to ten związek też mnie denerwuje. Jeśli chodzi o mnie stawiam sobie cel w życiu bo wiem, że pomaga zajęcie się czymś ale mam świadomość, że praca jest mi niezbędna do zycia i realizacji moich celów. Bardzo się o pracę niecierpliwię. Wiem, ze jak zacznę pracę i terapia będzie bardziej skuteczna. Poprostu straciłem pracę to i problemy nerwowe nadal są, zadręczam się myślami, które same przychodzą. Brakuje zajęć przez cały czas, za dużo jest go wolnego i często bywa tak że dziewczyna stanowi dla mnie jedyną osobę z którą mogę spędzić czas. Ona to zauważyła i z tego korzysta. :? Jeśli jej zachowanie się nie poprawi, nie bedziemy więcej rozmawiać, szukać rozwiązań chciałbym zająć się bardziej pracą jakimś hobby, a najchętniej przeprowadzić się aby jej więcej nie widzieć, żeby nie męczyła mnie tęsknota. Chociaż wiem, że na przeprowadzkę prawie w ogóle nie ma szans. :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz ja miałam trochę podobnie choc każdy przypadek jest inny ,Skoro nie chce iśc na terapie to cię nie wspiera .wiem coś na ten temat mój obecny mąż zrezygnował z doktoratu po to aby mi pomóc odnaleśc siebie i dla mnie to jest poświęcenie on mnie wspierał gdy miałam depresje wygadywałam głupoty i myślałam o samobójstwie (najpierw był tylko kolegą po 3 latach wzięliśmy ślub) Gdy się poznaliśmy właśnie miałam sprawę rozwodową wtoku.Jest moim prawdziwym przyjacielem odpowiedz sobie na pytanie czy twoja kobietka jest twoją przyjaciółką?możesz na nią liczyc?,ja cie nie namawiam na zerwanie ale żebyś jej określił jak ważna by była wasza wspólna terapia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na to pytanie już dawno mam odpowiedź. Ona nawet sama w jakiejś rozmowie na ten temat powiedziała, że nie potrafi mnie wspierać i że bardzie myśli o sobie. Gdy mam smutne dni to często zamiast mnie pocieszyć mówi żyj sobie tak jak chcesz. A przecież to nie jest mój wybór, że raz na jakiś czas dopada mnie nerwica i trzyma przez kilka dni. Ona w ogóle nie rozumie tematu a raczej nie chce rozumieć. Teraz bardziej myśłi o pracy, zarabianiu, wykształceniu, koleżankach, stojeniu się.

Ona nie jest dla mnie przyjacielem. Nie mam przyjaciela. Bardzo chcę mieć. Ale ona jest poprostu obecnie jedną z niewielu osób z którą mam możliwość spędzić czas. Czuje, że jest to nie tak jak powinno być. Ja bardzo chcę mieć przyjaciela i jestem miły dla osób mi bliskich ona ma we mnie wparcie jak ma ciężki dzień - takie mam wrażenie. Sama nawet tak kilka razy powiedziała. Tylko to nie jest sprawiedliwe bo ona mnie nie wspiera... jedyne wparcie to to że jest wystarcza na kilka godzin ale po kilku godzinach to często się kłócimy. Ona nie potrafi się dla mnie w żaden sposób poświęcić a wie że ja dla niej tak... chociaż po ostatnich kłótniach i podsumowywaniu całego związku chciałbym się poświęcić dla kobiety, która i dla mnie będzie na to gotowa.

 

rutka, fajnie że masz przyjaciela. Trochę zazdroszcę, że nie mam przyjaciółki, oczywiście zazdrość w dobrym słowa znaczeniu :brawo: Staram się wierzyć, że i ja doczekam się przyjaciółki w związku... raczej nie w tym ale może w innym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za ciepłe słowa .Dobrze wiesz że juz sobie odpowiedziałeś na pytanie ,idź na terapie ,a przyjaciela znajdziesz w najmniej odpowiednim momencie swojego życia ,prace też znajdziesz bo jej szukasz i mimo wszystko myśl pozytywnie wiem że jest trudno, sama gdy miałam depresje a ktos mi mówił weź się w gaśc to pukałam go w głowę .To trzeba samemu odnaleśc w sobie siłę ja to dopiero zebrałam się po lekach.życzę ci samych sukcesów i żebyś odnalazł bratnią duszę.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×