Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy leki antydepresyjne leczą nieszczęśliwą miłość?


lady_destroy

Rekomendowane odpowiedzi

lady_destroy Sama nieszczęśliwie się zakochałam w bardzo dobrym człowieku i to podwójnie mnie dobija.Niestety nie jest mną zainteresowany.Niestety też go widuję w pracy.Gadamy ze sobą ale dla mnie to jest bardzo bolesne.Muszę udawać,że wszystko gra.Na przerwie dosiada się do mnie.Bardzo mnie lubi ale ja go kocham.

 

Żeby łatwiej przez to przejsć trzeba niestety odizolować się od obiektu westchnień.

Nie widywać go w ogóle.To bardzo pomoże.A to się wiąże niestety ze zmianą pracy.Ciągłe widywanie go powoduje duzy bol.Ja jestem za granicą więc pracy tak szybko nie zmienię ale planuję to zrobić bo nie mogę się tak długo męczyć.A życie mi umyka.

Mam zamiar brać antydepresanty to dam znać czy stłumią moje uczucia do niego ,jeśli to w ogóle mozliwe.Nigdy tego nie robiłam z powodu miłości.Chociaż nie wpadłabym na ten pomysł ale natrafiłam przypadkiem na ten post.

 

Antydepresanty jednak chcę brać z powodu ciężkiej depresji po samobójstwie bliskiej mi osoby.Nigdy się z tego nie podniosłam.Próbuję leczyć depresję od 2003 roku i niestety powraca.

A że akurat sie zakochałam to przy okazji,ze tak to nazwę sprawdze jak będę odbierać moja miłość.

Trudne jest to życie.Człowiek chwyta się wszystkiego żeby sobie pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

grand protestant,

Co jest chłopie z Tobą ,latasz po forum jak oparzony i wszędzie gdzie się da wypisujesz debilne komentarze ?

Udajesz super sarkastycznego czy cynika ? Już raz wyraziłem swoje zdanie o tym ,że wcale nie jesteś szczypta przypraw ,dodająca smaku biomasie jaką jest wg Ciebie to forum .

 

Jesteś zgorzkniały? To opowiedz o tym ale nie dawaj debilnych komentarzy .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sandy, a skąd wiesz, że nie jest Tobą zainteresowany??? Rozmawiałaś z nim? W moim przypadku sprawa jest beznadziejna, ale nie wiem jak w Twoim.

 

Ja "zaliczyłam" pierwszą w życiu wizytę u psychiatry państwowego. Może dlatego miałam wrażenie, że lekko zbagatelizował mój problem. Absolutnie nie było mowy o wypisaniu recepty na leki antydepresyjne. Lekarz stwierdził, że po pierwsze on nie widzi u mnie jakichś ostrych objawów depresji, po drugie jego zdaniem jestem za młoda na łykanie "takich prochów", a po trzecie on uważa, że te leki nie rozwiążą mojego problemu, a jedynie go zatuszują na jakiś czas. Jakbym przestała je brać, problem by wrócił. Jak go prosiłam o receptę, to tylko się uśmiechnął, że "on nie wypisuje takich leków na problem nieszczęśliwej miłości, bo wtedy 90 % populacji leczyłoby się antydepresantami". Zalecił mi koniecznie zmianę pracy, którą określił jako toksyczną nawet i bez tego faceta (akurat racji w tym trochę jest), bądź przynajmniej zmianę otoczenia, jakiś kurs, studia podyplomowe, coś co odwróci moją uwagę od problemu. Poczekam na wypłatę i wybiorę się jeszcze do lekarza prywatnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zamiast leków

1. Książka "Kobiety, które kochają za bardzo" Norwood Robin, można z chomika na przykład ściągnąć: http://chomikuj.pl/niuniu83/KSI*c4*84*c5*bbKI/ksi*c4*85*c5*bcki+ka*c5*bcdej+kobiety/Norwood_Robin-Kobiety*2c+kt*c3*b3re+kochaj*c4*85+za+bardzo.pdf

 

2. "Mężczyźni, którzy nie potrafią kochać" oraz inne, które tu polecają, jak również cały portal : http://www.kobieceserca.pl/ksiazki.html

 

3. a zwłaszcza : Nałóg kochania : http://www.kobieceserca.pl/Uzaleznienie_rozdzial_1.html

 

Jak sobie nie poukładasz w głowie, żadne leki nie pomogą. "Spłycanie" osobowości nie jest leczące, żeby poprawić swoje życie można tylko ją pogłębiać, a tego leki nie robią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja "zaliczyłam" pierwszą w życiu wizytę u psychiatry państwowego. Może dlatego miałam wrażenie, że lekko zbagatelizował mój problem. Absolutnie nie było mowy o wypisaniu recepty na leki antydepresyjne. Lekarz stwierdził, że po pierwsze on nie widzi u mnie jakichś ostrych objawów depresji, po drugie jego zdaniem jestem za młoda na łykanie "takich prochów", a po trzecie on uważa, że te leki nie rozwiążą mojego problemu, a jedynie go zatuszują na jakiś czas

I bardzo dobrze. Wybacz ale śmieszna jesteś skoro myślałaś, że lekarz zapisze Ci leki antydepresyjne na nieszczęśliwą miłość. Słuchaj, mnóstwo ludzi ma taki problem jak Ty i jakoś nikomu nie przyszło do głowy żeby leczyć się antydepresantami. Ludzie zakochują się nieszczęśliwie - tak było, jest i będzie. Nic na to nie poradzimy. To normalne.

Moim zdaniem powinnaś zmienić pracę i to jak najszybciej. Musisz całkowicie zerwać kontakt z tym facetem i po prostu przestać "babrać" się w tej całej sprawie.

 

Poczekam na wypłatę i wybiorę się jeszcze do lekarza prywatnie

Tylko stracisz pieniądze bo żaden lekarz nie zapisze Ci leków na Twój problem. No ale to Twoje pieniądze.

 

Jak sobie nie poukładasz w głowie, żadne leki nie pomogą

Dokładnie tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem powinnaś zmienić pracę i to jak najszybciej. Musisz całkowicie zerwać kontakt z tym facetem i po prostu przestać "babrać" się w tej całej sprawie.

Święta racja...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie macie racji, w moim przypadku tak nie bylo. Otóz ja najpierw szukalam pomocy u psycholozki do zwiazkow, poszlam na wizyte - kobieta do mnie mowi, e taka sprawa to nic strasznego, poradzisz sobie, wiecej wizyt nie trzeba. No to mysle, ok poradze sobie, Z facetem nie mialam stycznosci juz, ale rozpaczalam. Po ok 6 mies trafilam do psychiatry po tym jak w pracy malo sie nie rozsypalam...masakryczne zawroty, bole glowy a do tego codzienny placz po ok 4-5 godzin. Psychiatra natychmiast stwierdzila depresje, i zadala pytanie dlaczego wczesniej nie bylam szukac pomocy, ja mowie bylam ale powiedziano mi ze dam sobie rade. A psychiatra powiedziala ze to calkiem niekompetentna osoba, ktora wydala taka opinie. Ledwo sie wywinelam od skierowania do szpitala. Bylo ciezko z braniem leku ale dla mnie to byla najlepsza decyzja. Od dluzszego czasu jestem w szczesliwym zwiazku, zdrowym, normalnym, czyli nietoksycznym i widze ogormna roznice na plus :) A wyszlam na prosta dzieki antydepresantowi. Oczywiscie jezeli ktos ma pelne przekonanie ze da rade to jego decyzja, dla mnie na pewno w perspektywie czasu sprawa nie skonczylaby sie dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też mi się wydaje, że rację ma jednak Agusia. Zresztą ona doskonale wie jak to jest, bo samo przechodziła przez coś takiego. Może mój problem wydaje się bardzo śmieszny i dla osób postronnych i dla psychiatry, ale to nie jest do końca normalne, że tkwię w czymś, co mnie w pewien sposób niszczy i nie jestem w stanie oderwać się od tego. I tylko marnuję swoje lata. Może jakiś dobrze dobrany antydepresant dałby mi przysłowiowego kopa do działania, wreszcie ogarnęłabym to do kupy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też mi się wydaje, że rację ma jednak Agusia. Zresztą ona doskonale wie jak to jest, bo samo przechodziła przez coś takiego

Ja też przez to przechodziłam. Zmarnowałam prawie 2 lata życia. Wyszłam z tego sama. Do głowy mi nie przyszło aby brać leki antydepresyjne. Po prostu pewnego dnia postanowiłam, że całkowicie odcinam się od tego co było i tyle. Pomogło. Z każdym dniem było coraz lepiej. Teraz strasznie żałuję tych 2 lat które zmarnowałam na rozpamiętywanie i użalanie się nad sobą bo facet w ogóle nie był tego wart. Głupia byłam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie macie racji, w moim przypadku tak nie bylo.
Ale kto to jest to "wy"? I z jakimi konkretnie poglądami tych "wy" polemizujesz? Wydaje mi się, że różni ludzie tutaj różne recepty dawali...

Jeśli chodzi o mnie, to - jak wiele osób tutaj - uważam, że najważniejszym krokiem (może nie wystarczającym, lecz niezbędnym) jest zmiana pracy. Codzienny kontakt z osobą, która jest przyczyną tylu skrajnych i silnych emocji nie pomoże Lady w odzyskaniu równowagi ducha. Żeby zapomnieć - trzeba przestać widywać. To pisałem Jej od dawna.

 

Jeśli chodzi o kwestię leków, to ja się w tej kwestii nie wypowiadałem. Uważam, że lekarz wie lepiej. I jednej osobie leki przypisze, bo na przykład stwierdzi depresję, a drugiej nie przypisze, bo tej depresji nie stwierdzi i zaleci poradzenie sobie z sytuacją bez leków. I pewnie tak było w przypadku Lady. Nie można nie znając osoby, nie mając kwalifikacji, stwierdzić jednoznacznie - lekarz źle postąpił, nie zna się, bo nie przypisał leku a zawsze w takich sytuacjach należy przypisać lek, bo ja miałam podobną i bez leku sobie nie poradziłam. To przecież absurd. Każda sytuacja jest inna. Być może, Agusiu, w momencie, gdy byłaś u lekarza, którzy nie przypisał Ci leku, nie kwalifikowałaś się do leków i dopiero później sytuacja się zaogniła?

 

Kończąc ten wpis, pozwolę sobie na taką uwagę. Ten wątek ciągnie się już miesiącami. Wiele cennych rad tutaj padło. Czas działać, Lady, zamiast ciągle skarżyć się, filozofować, omawiać... Już dawno mogłabyś mieć zmienioną pracę, inne problemy i od dawna nie pamiętać o tym człowieku. Warto może się zastanowić, czemu nadal tkwisz w tej pracy, w tej sytuacji? Co Cię trzyma przy tym człowieku?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

miki74, chodzilo mi o refren i lady makbet, dlaczego poczules sie dotkniety? :mrgreen: Natomiast PSYCHOLOG lekow nie przepisuje, i chociaz sama pracuje w tej branzy to widze ze niektore osoby, zreszta jak i w kazdym zawodzie sa zupelnie nieprzygotowane. Natomiast rady, jakiej tutaj dajcie, zmien prace, nie kontaktuj sie z nim, owszem z logicznego punktu widzenia sa ok, natomiast czlowiek wtedy nie mysli w ogole logicznie. Lady destroy sama wie, ze powinna z nim zerwac kontakt, ale serce co innego. Mysle ze to nie jest nawet kwestia milosci, tylko typowego oglupienia. Ja swojego nawet chyba juz nie kochalam...jednak bol byl i przerodzil sie w rozpacz, cos w rodzaju obsesji. I jedni sobie poradza bez lekow, bo widocznie az tak gleboko ich nie dotknelo, a reszta musi skorzystac z pomocy lekarza, zeby przerwac te bledne kolo. U mnie zlekcewaznenie problemu przez psycholozke doprowadzilo do powaznej depresji...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agusiaww, ja nadal uważam, że dla chcącego nie ma nic trudnego. Jedna rzecz to uczucia a inna - racjonalne zachowanie. Zdaję sobie sprawę, że czasami, gdy sytuacja nas zaskoczy, poddajemy się uczuciom zamiast rozsądkowi. Natomiast w chwili, gdy zaskoczenie mija (a trudno mówić o zaskoczeniu po tak długim okresie trwania tej sytuacji) do głosu powinien dojść rozsądek, nawet wbrew uczuciom. Konkretnie - gdy widzę tę feralną osobę w pracy, to przeżywam burzę uczuć. Jednak po powrocie do domu z większym dystansem patrzę na całą sytuację i zaczynam na chłodno szukać innej pracy. Dlatego podtrzymuję swoje pytanie do Lady - co Cię trzyma przy tym człowieku? Co Cię powstrzymuje od rozwiązania sytuacji poprzez zmianę pracy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko płynie, z każdym dniem ból jest mniejszy, choć to się wydaje niemożliwe. Tylko rzeczywiście trzeba się odciąć na dobre. To nie jest prawda, że nikt w takiej sytuacji nie myśli o lekach, czasem ludzie potrzebują i się na to decydują - ale to są też pewne koszty : zmulenie mniejsze czy większe i ryzyko, że utkniemy w lekach na lata. Trzeba rozważyć zyski i straty. I najpierw spróbować zrobić cokolwiek bez leków, żeby się lepiej poczuć. Ja pamiętam takie chwile, że ból wydawał się nie do wytrzymania, ale to było kiedy się szarpałam i nie było definitywnie skończone, bo po ucięciu była szybko zaskakująca ulga. Jakoś trzeba przetrwać początki: wychodzić gdziekolwiek z domu, włączać telewizor, żeby grał cały czas, być z kimś jak najwięcej, iść do kina na głupi film... Mi pomagało na przykład takie motto : nie ma miłości bez wzajemności - czyli jeżeli ktoś mnie nie kocha, to moja miłość jest tylko iluzją i nie ma sensu, mimo uczuć które mam. Bo miłość to dawanie, a jak dawać komuś, kto tego nie potrzebuje ? I odwrotnie - co można od niego dostać ?

 

Są grupy wsparcia dla kobiet uzależnionych od miłości, fajna rzecz, cały cykl spotkań, moja koleżanka chodzi i są niesamowite efekty. Tam są inne kobiety z różnymi doświadczeniami destrukcyjnej miłości - i wcale nie "żony alkoholików", tylko menadżerki itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lady_destroy Ty czegoś nie rozumiesz. Leki to ostateczność. Z tego co widzę to Ty nic nie robisz aby zapomnieć i wymyśliłaś sobie, że lek antydepresyjny sprawi cud, że to recepta na szczęście. Ja myślę, że na początku powinnaś zmienić prace. Uwierz mi - będzie Ci lepiej. Zamiast zacząć wszystko od początku czyli: zmiana pracy, zmiana otoczenia, więcej rozrywki itd to Ty zaczynasz od końca - od leków. Myślę, że o lekach mogłabyś pomyśleć gdyby wszystkie naturalne sposoby zapominania zawiodły. Ale Ty nie chcesz nawet spróbować bo uparłaś się na leki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że chyba najbardziej rozumie mnie Agusia... Radzicie mi zmianę pracy, otoczenia, może nawet zwolnić się z pracy i siedzieć w domu? Nie potrafiłabym lepiej tego określić niż Agusia, z logicznego punktu widzenia te rady są jak najbardziej trafne, ale co z tego, skoro ja jestem w "stanie ogłupienia", jak widzę tego człowieka to jestem jak w transie, jak zahipnotyzowana, nie potrafię myśleć zdroworozsądkowo, jak mi zalecił miki. Dlatego ten facet robi ze mną co chce, bo widzi jak jego osoba na mnie "działa", wpływa. A co mnie przy nim trzyma? Ja nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, ale nie potrafię odciąć się od niego i "rozstać" się poprzez zmianę pracy!!! Pomyślałam, że leki mogłoby mi pomóc, mogłyby "popchnąć" mnie do wprowadzenia jakiejś zmiany, skoro teraz sama z siebie nie mam siły do zmiany. W dodatku sytuacja z tym facetem to nie jest jedyny powód, dla którego chcę brać takie leki, ja ogólnie mam niską samoocenę, która z roku na rok jeszcze się zaniża, boję się poznawać nowych ludzi, onieśmielają mnie faceci, nie potrafię z nimi rozmawiać na luzie, żartować itp. A chciałabym jakoś to życie sobie ogarnąć, być w związku, mieć dzieci...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A chciałabym jakoś to życie sobie ogarnąć, być w związku, mieć dzieci...
No to jest zrozumiałe. Jednak leki na obniżoną samoocenę, onieśmielenie? Moim zdaniem nie tędy droga. Uważam, że lekami tego nie załatwisz. Uważam, że masz wyolbrzymione i nieracjonalne oczekiwania dotyczące leków.

 

Radzicie mi zmianę pracy, otoczenia, może nawet zwolnić się z pracy i siedzieć w domu? Nie potrafiłabym lepiej tego określić niż Agusia, z logicznego punktu widzenia te rady są jak najbardziej trafne, ale co z tego, skoro ja jestem w "stanie ogłupienia", jak widzę tego człowieka to jestem jak w transie, jak zahipnotyzowana, nie potrafię myśleć zdroworozsądkowo, jak mi zalecił miki. Dlatego ten facet robi ze mną co chce, bo widzi jak jego osoba na mnie "działa", wpływa. A co mnie przy nim trzyma? Ja nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, ale nie potrafię odciąć się od niego i "rozstać" się poprzez zmianę pracy!!!
Jak jesteś w stanie ogłupienia, to z niego wyjdź i się zastanów nad sobą. Zdecyduj się, Lady, czego Ty chcesz od siebie, od życia i od tamtego człowieka. Czy chcesz zerwać ten związek, czy chcesz go utrzymać, uratować, rozbudzić czy licho wie jeszcze co.

 

Mam przeczucie, że Ty sama siebie oszukujesz i trochę mydlisz sobie i nam tutaj oczy odnośnie chęci zerwania z tym człowiekiem. Trochę za bardzo komplikujesz prosty (nie - łatwy i bezbolesny!) w gruncie rzeczy wybór - albo jest to związek do uratowania i chcesz go ratować, albo jest to związek nie do uratowania - i wtedy trzeba go przerwać poprzez zmianę pracy. Tyle. Nie da się jednocześnie zjeść ciasteczka i zachować ciasteczka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam przeczucie, że Ty sama siebie oszukujesz i trochę mydlisz sobie i nam tutaj oczy odnośnie chęci zerwania z tym człowiekiem. Trochę za bardzo komplikujesz prosty (nie - łatwy i bezbolesny!) w gruncie rzeczy wybór - albo jest to związek do uratowania i chcesz go ratować, albo jest to związek nie do uratowania - i wtedy trzeba go przerwać poprzez zmianę pracy. Tyle. Nie da się jednocześnie zjeść ciasteczka i zachować ciasteczka.

Dokładnie! Zgadzam się w 100%

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz Lady, naprawdę bardzo chciałabym mieć tylko takie problemy jak masz Ty... no, ale niestety mam "trochę" większe. Nie obraź się, ale ja autentycznie odnoszę wrażenie, że sama na siłę stwarzasz sobie te problemy, nie wiem czemu, może masz za mało wrażeń w życiu, nudzi Ci się? To nie jest ironia, może naprawdę tak być, sama piszesz, że nie masz zbyt wielu przyjaciół, nie masz chłopaka, wnioskuję po tym, że masz dużo wolnego czasu, z którym nie masz co zrobić. Nadmiar wolnego czasu powoduje, że ludzie dostają "głupawki", dziwne myśli im przychodzą do głowy, może tak jest w Twoim przypadku? Twoim jedynym życiem jest praca, ten feralny facet i to jest jednocześnie jedyną "rozrywką" w Twoim życiu, nie masz innych spraw na głowie, więc całą swoją uwagę poświęcasz tej sytuacji. A jeśli chodzi o kompleksy, zaniżoną samoocenę, to też tego nie rozumiem, to chyba jakaś Twoja wymówka tylko... Jakie kompleksy można mieć w tym wieku??? Jak jesteś zdrowa, masz ręce, masz nogi i jeśli można z Tobą pogadać o czymś jeszcze oprócz faceta z pracy to nie widzę powodów, dla których nie mogłabyś znaleźć "amatora" na siebie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli jesteś od tego faceta uzależniona, to leki niewiele pomogą. To tak, jakby leczyć lekami narkomanię. Na nałogi tylko zmiana myślenia, najlepiej terapia, bo samemu się nie da tak na zawołanie. Ale i tak to jest proces, wymaga pracy, ale z dnia na dzień Ci nie przejdzie jak ręką odjął.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że leki mogą pomóc przy nieszczęśliwym zakochaniu. W Twoim przypadku wydają się nawet konieczne bo stan ten trwa stanowczo za długo. Myślę, że po rozpoczęciu kuracji farmakologicznej masz szansę spojrzeć na swoją sytuację z większego dystansu i będzie to impuls do dalszej pracy nad sobą. Nie słuchaj tych głosów, że zmieni Ci się osobowość, będziesz wyprana z uczuć itp. To są głosy osób które spróbowały jednego leku, zresztą źle dobranego i głoszą jakie to straszne. G... prawda. Z uczuć to mogą wyprać cię środki uspokajające np. neuroleptyki. Leki podnoszące poziom dopaminy mogą Cię tych emocji dostarczyć więcej.

Jest taka zasada dotycząca stosowania leków, którą wyznają niektórzy lekarze. Zastosuj taki lek po którym poczujesz, że zaczynasz żyć tak jak chcesz. Potem psychoterapia sama do Ciebie "przyjdzie".

Osobiście nie boją się leków, sam eksperymentowałem z różnymi ale największy przełom to była psychoterapia, tylko, że Ty musisz się przekonać do takiej formy leczenia. Jeszcze odnośnie Twojego stanu. To już nie jest miłość - to złość za upokorzenia i odrzucenie. Z pewnością jesteś wsciekła również na siebie za to, że dałaś się tak upokożyć i zniewolić.

Ja kiedy zostałem odrzucony przez kobietę którą kochałem nad życie w akcie bezsilności postanowiłem, że zerwę z papierosami. Kupiłem Zyban (lek pomagający w zrywaniu z paleniem, podnosi poziom dopaminy) i nie dość że udało mi się uporać z nałogiem to miłość też przestała być mi potrzebna. Oczywiście nie dosłownie, przestałem odczuwać czarną rozpacz na myśl o niej. Kiedy ją spotkałem mogłem normalnie rozmawiać, nawet sprawiało mi to satysfakcjlemę a za to nie rozpieprzało mnie z powrotem, nie szukałem sygnałów potwierdzających, że może coś jescze. . . . Zacząłem z powrotem normalnie żyć. Zyban to było 2w1 :).

Jakie korzyści w dłuższej perspektywie. Przestałem się bać zranienia. Kolejny mój związek to bardzo intensywne i satysfakcjonujące mnie doświadczenie i chociaż już go nie ma to ja czuję się jeszcze mocniejszy. Zresztą był on dużo dojrzalszy niż ten pierwszy. Mimo, że byłem bardzo mocno zaangażowany to w miarę szybko się otrząsnąłem - już bez Zybanu.

Podsumowując: Uważam, że leki mogą pomóc w "pozbieraniu się" po toksycznym związku i co więcej być przyczynkiem do rozpoczęcia pracy nad sobą !!!.

 

-- 11 mar 2011, 23:10 --

 

I jeszcze jedno:

Zyban, Welbutrim - to nawet dla zdrowych, którzy miłość traktują trochę "nałogowo" i zbytnio cierpią z braku dopaminy

 

SSRI - dla osób, które nie podniosły się i zagubiły - no ale wiadomo to wskazuje na głębszy problem

 

lady_destroy - istnieje tylko niebezpieczeństwo, że jak leki zadziałają i twój nastój wzrośnie uwierzysz w swoją siłę i zamiast wykorzystać energię do zdystansowania się, będziesz chciała żeby było znowu jak dawniej.

Ja uważam, że zmiana pracy to tylko byłoby odsunięcie problemu, który jest w tobie. Więc nie rób tego tylko wykorzystaj sytuację by ten problem pokonać. To będzie prawdziwe zwycięstwo. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nomode, twoja wypowiedź bardzo podniosła mnie na duchu! Cieszę się, że znalazła się choć jedna osoba, która uważa tak jak ja :) Ja też uważam, że zmiana pracy to ucieczka przed problemem, który jest we mnie. Zresztą oprócz faceta z pracy ja mam ogólne problemy z samą sobą, kompleksy, niska samoocena, nadwrażliwość, obawa przed krytyką, lęk przed zranieniem, jestem niemal pewna, że sama z siebie nie ogarnę swojego życia. Czemu uważasz, że istnieje niebezpieczeństwo, że jakbym brała leki i by one zadziałały, to mogę źle spożytkować tą "energię" i będę chciała, by było jak dawniej? Co przez to rozumiesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×