Skocz do zawartości
Nerwica.com

Prozaiczne pytanie+za co jesz?


Gość LitrMaślanki

Rekomendowane odpowiedzi

pracuje, chyba bym zwariowała do reszty jakbym miała tylko siedzieć w domu ;)

 

miałam epizody w życiu kiedy ciężko było wytrzymać w pracy, telepałam się i chodziłam jak zombie, ale w domu wysiedzieć było jeszcze gorzej- za dużo myśli kłębiło się w głowie :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja mam takie momenty, że jestem wdzięczna za swoje obowiązki. Gdybym miała żyć jak to opisałaś powyżej już po miesiącu miałabym o sobie fatalne zdanie i wstawałbym o 14, a pewnie i z domu przestałabym wychodzić. Praca to zupełnie serio może być wielka wartość, nie ważne czy jakaś super świetna czy zwyczajna, kształtuje charakter. Mi to daje poczucie sensu, chociaż małe, ale zawsze.

 

Wiem, ze niektorzy tak sadza, ale ja jestem widac inna heheh :lol: Zdecydowanie prace, nawet lubiana, uwazam niemal wylacznie za zrodlo dochodu, nie za wartosc. Na haslo praca od razu mam w glowie slowa jednej piosenki Tiltu: "Kazdy z nas jest niewolnikiem, czy tego chcesz, czy nie " :mrgreen: Nie pracowalam przez poltora miesiaca, wstawalam kolo 11 co uwazam za idealna godzine do wstania, zakladajac, ze idealna godzina do polozenia jest godzina 3 w nocy (czy tez jak mawiaja "ranne ptaszki" nad ranem ;)) Wychodzilam z domu i co wiecej mialam na to wieksza ochote, niz teraz, bo bylam wypoczeta i pelna energii. Tylko wlasna firma daje jednak pewien komfort. I taki mam plan na przyszlosc;)

 

Zgadzam się, też tego nie cierpię... Ale już się robi coraz jaśniej na szczęście :)

Ja rano sobie zawsze mówię: decyzja należy do Ciebie, możesz zostać w łóżku i przeleżeć tutaj jak zwłoki albo wyjść i żyć. Nie powiem, że zawsze pomaga, ale często.

 

Wybieram bramke nr. 3 :D

W postaci zwlok, cierpiac niemilosiernie, wychodze z cieplego loza a przede mna radosna mysl, ze za 20 minut znajde sie na 15 stopniowym mrozie. Metamorfoza zwlok w postac ludzka zachodzi dopiero okolo 2-3 h po wstaniu... :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No zapomniałabym - w każde wakacje też zapitalam - fizycznie co prawda, ale zawsze to jakaś kasa - a nikt na wakacje kasy mi nie da. Zwykle pracowałam w jakichś wielkich hangarach spedycyjnych przy taśmie produkcyjnej. Tyle, że zawsze w wakacje się dobrze czułam.....w te wakacje pracowałam w radiu - no i mnie dopadło, jak docierałam do pracy - xanax 8) no bo niby jak inaczej........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no coz...czyli powinnam teraz zapytac-jak udaje wam sie dotrzec do pracy,jesli macie nerwice lęki itp? i jaki to rodzaj pracy..

 

Poprzednią pracę rzuciłam w październiku, właśnie dlatego, że strasznie nasiliła mi nerwicę. Nie da się ukryć, że było to stresujące zajęcie - asystentka zarządu. Na dodatek była to praca 30 km od mojego domu i jechałam do niej aż 4 środkami transportu, w tym metrem, więc było ciężko. Dawałam radę jakoś, cudem chyba właściwie, bo jak czasem przypomnę sobie moje stany to aż się dziwię, że jakoś to szło.

Później miałam 3 miesiące bezrobocia i frustracji, a później znalazłam pracę w miejscowości pod Warszawą, gdzie mam 12 km i jeżdżę samochodem. Zajmuje mi to 20 minut, a nie ponad godzinę, jak w przypadku tamtej pracy... Jestem pracownikiem do spraw księgowości i nie jest to tak wymagające zajęcie, jak poprzednie, ale zdecydowanie ciekawe i przede wszystkim przyda mi się zdobyte tam doświadczenie w przyszłości.

 

W swoim samochodzie czuję się bezpiecznie. Często nawet prowadząc mijają mi lęki, zwłaszcza, jak rozpieprzę radio na cały regulator :mrgreen: Jakoś mnie to wraca do życia.

 

I podobnie jak marcja uważam, że praca to niewolnictwo i właściwie nie ma chyba pracy, do której leciałabym co rano na skrzydłach. Nie mogę sobie takiej wyobrazić. Zapieprzanie dla kogoś pół życia za marną kasę, bo rzadko kiedy w tym kraju można znaleźć coś, gdzie się godnie zarabia, to porażka jest. Dlatego moim celem jest założenie własnego biura rachunkowego, ale zanim to uczynię muszę mieć udokumentowane 2 lata doświadczenia w takim miejscu i stąd moje obecne zajęcie 8):D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no coz...czyli powinnam teraz zapytac-jak udaje wam sie dotrzec do pracy,jesli macie nerwice lęki itp? i jaki to rodzaj pracy..

nie każdy tutaj ma nl... albo fobię społeczną..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no coz...czyli powinnam teraz zapytac-jak udaje wam sie dotrzec do pracy,jesli macie nerwice lęki itp? i jaki to rodzaj pracy..

Dawniej pracowałem w markecie budowlanym, najtrudniejsze były wyjazdy z domu i pierwsza godzina w pracy. Jak to przetrwałem to wpadałem w taki trans, że zapominałem o lękach i czułem się dobrze. Co prawda na drugi dzień trzeba było od nowa przez to przechodzić, ale wytrzymałem tak ok. dwa lata (przy okazji chodziłem wtedy do liceum więc w domu mnie praktycznie nie było).

 

Teraz pracuje sam dla siebie. Robię to co lubię i nikt nade mną nie stoi. Niby dobrze, ale często mam problem z organizacją czasu. Po ostrzejszym nawrocie nerwicy nie wyobrażałem sobie pracy na etacie więc musiałem szukać innych rozwiązań, które z resztą były mi zawsze bliskie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja funkcjonuję dobrze w społeczeństwie. Tylko trzeba się leczyć i chcieć wyzdrowieć, a nie tylko o tym gadać i nic ku temu nie robić. Już dawno zrozumiałam że siedzenie na dupie nic mi nie da i tylko wspiera mój lęk. Trzeba się wziąć do pracy, wtedy wzrasta samoocena i nawet pomaga to walczyć z nerwicą czy depresją.

 

-- 23 lut 2011, 23:03 --

 

A pracuję i w domu i poza domem, jak mam chęć to siedzę na dupie i nic nie robię, ale nie można tak codziennie. Znalazłam sobie takie zajęcia że sama sobie ustalam kiedy pracuję. Da się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Magda, to dobrze, ja jak w większości spraw mam ambiwalentny stosunek, ale przeprowadzam się, rodzice od kwietnia będą chodzić na terapię rodzinną, może coś się ruszy.

 

Podziwiam osoby, które tak jak ty pracują, albo Doxy, ja bym tak nie dał rady, chyba że bym brał Xanax i pracował jako stróż w ciepłej budzie koniecznie z toaletą :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vi- pracuj tak, aby było Ci wygodnie. Ja też przez dłuuugi czas tylko siedziałam w domu bo bałam się pracować, ale teraz widzę że to nie ma sensu i tylko karmi lęk. Co się może wydarzyć w pracy? Zwymiotuję? To co, najwyżej. Trzeba sobie poszukać pracy takiej jak nam odpowiada- ja mam takie prace (dwie) że pracuję w domu i tak jest fajnie, z dojazdami już nie mam problemu. Pracuj nawet jako stróż w budzie, ale wyjdziesz chociaż z domu i będziesz mieć satysfakcję z tego że coś robisz i że zarabiasz pieniądze. Ja właśnie wróciłam z pracy i siadam zaraz do drugiej- pełna satysfakcja :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Częściowo rodzice, częściowo umowy zlecenia co jakiś czas, albo praca na miesiąc-dwa, ale niedługo będzie stała praca na dłużej to może się wreszcie wyprowadzę.

Ważne, żeby robić to co się lubi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no a jak nie można robic tego, co się lubi...?

wg mnie wtedy cokolwiek, byle mieć na chleb... nie zawsze można dostać wymarzoną pracę (już nie mówię tu o samych pieniądzach)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, wszystko zależy od sytuacji życiowej. Ale generalnie nie ma nic gorszego od pracy, której się nie lubi.

Osobiście wolę zarobić mniej, ale przynajmniej nie narzekać i chętnie wstawać do roboty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

KeFaS, ja też uważam że to ważne, nawet mój facet, który tryska optymizmem jak chodził do beznadziejne pracy wpadł w depresję i w końcu musiał się zwolnić i znaleźć nową.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osobiście wolę zarobić mniej, ale przynajmniej nie narzekać i chętnie wstawać do roboty.

 

Ja tak samo, właśnie niedawno taką decyzję podjęłam i na razie nie żałuję :smile:

 

 

 

 

Tak się zastanawiam- niektórzy z Was są ładnie po 20stce a nadal nie mają pracy albo popracują miesiąc i się zwalniają... Na razie jest ok bo np jesteście na utrzymaniu rodziców. A myślicie o tym co będzie na starość? Nikt za Was nie wypracuje emerytury. Już nie wspomnę że rodzinę też trzeba wyżywić (jeśli chcecie kiedyś tam w przyszłości rodzinę założyć). Ale co z emeryturą?!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja w tym nedznym kraju widze tylko jedna opcje, jakas wlasna dzialalnosc....Ciezko by mi bylo pracowac dla kogos majac poczucie totalnego upodlenia spowodu apanazy rzedu 2000....

 

 

Tak się łatwo mówi ale mam już trochę za sobą (jak wiesz) i powiem Ci, że aby zarobić 2000 tys na działalności to trzeba się mocno namachać. Mocniej niż na etacie, tego jestem już wręcz pewna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zenonek, Tak ale zauważ to ,że zanim coś otworzysz to miną

przynajmniej z dwa lata zanim to ruszy tak na prawdę...

sam to widzę po kumplach co otworzyli jakieś warsztaty czy coś...

teraz narzekają ,że klientów nie ma...

ciężko jest...

sam kombinuję z kumplem nad swoim interesem ale boję się ,że to nie wypali... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Thazek,

 

Kombinuj, trzeba probowac ! Ja tez cos kombinuje.

 

W Polsce nie praktycznie szans na zarobek rzedu 5000 na etacie, a prowadzac dzialalnosc mozna zarabiac znacznie wiecej.

 

Podstawa to nie mozna sie poddawac, musimy probowac.

 

W koncu sie cos uda.

 

 

Jakbym mial tu pracowac za 2000 to bym wypierdzielil za granice, bo mialem pewna fuche za 6000-8000 zl miesiecznie (w przeliczeniu). Tzn pracowalem juz tam pare miesiecy.

 

Takze nie wyobrazam sobie teraz pracowac za 1500 zl.

 

Na zachodzie uposledzeni umyslowo zarabiaja po 1000 euro za wykonywanie prostych czynnosci...

 

W Polsce NIE ma szacunku dla pracy normalnych ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×