Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?


pikpokis

Rekomendowane odpowiedzi

Ja nie wiem z czego my się cieszymy :P

 

cieszymy się,bo życie jest piękne i nie możemy jak zgrzybiałe klocki wymyślać coraz to nowe kretynizmy,lepiej sobie pożartować :)

 

-- 16 lut 2011, 23:08 --

 

mia666, nie dziękuj tylko się stosuj :) podziękujesz jak już będziesz zdrowa i zakochana po uszy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobry wieczór !

 

Przypadkowo trafiłem pośród ogólnego spamu (wykluczając pana reklamę) w tym temacie na ciekawą wypowiedź:

A np. skąd wiecie,że naprawdę to z powodu nerwicy natręctw są te myśli?Jak to odróżniacie?Bo przecież może być tak,że już naprawdę nic nie czujecie do tej drugiej osoby.,a ten brak uczucia usprawiedliwiacie nerwicą natręctw...
Dlaczego nikt nie potrafił na to odpowiedzieć? Aż tak trudne pytanie? Tak boli jak dowiadujecie się, że wasza szumnie nazwana 'nerwica' jest tylko usprawiedliwieniem? Niczym więcej !?

Boli, ale jest to tylko ból ego, zranionej dumy. Przecież tyle wysiłku poświęcacie na ukrywanie prawdy, na bycie kimś, kim wcale nie jesteście. Okrywacie się zwałami kłamstw mówionych samym sobie, tak że już nie wiecie co jest rzeczywistością a co fikcją. Mimo, że są to grube warstwy, to jednak bardzo delikatne, dużo słabych punktów, kruche. Nawet zwykły prosty post człowieka nerwicy przebija się przez to bez trudu. Daje do myślenia, nie daje spać prawda? Myślicie sobie: a co jeśli coś w tym jest co on mówi? Ale nie, to nie może być prawda, nigdy w życiu, przecież jest to nie do pomyślenia - odpowiadacie sobie. On bredzi. Uciszyć, zgnoić i stłamsić - oto wasze sposoby na ukrywanie prawdy i jednocześnie na jeszcze większe lęki, że prawda może wyjść na jaw.

 

Człowiek nerwica przedstawił wam sedno, idee, sens nerwicy (świadomie lub nieświadomie). Nie zadaliście sobie nawet trudu na zrozumienie tego, a co dopiero na refleksje.

On wysłał pewien sygnał, który jakieś dwie strony już prawie został stłamszony. Jestem tu po to żeby go wzmocnić razy 100, bo jest to istotne. Nie dlatego, żeby was zgnębić (o czym większość jest przekonana), ale chcę żebyście nie przegapili szansy autorefleksji, zastanowienia się nad sobą, nad swoimi działaniami, motywacjami które je napędzają. To jest kluczem do bycia prawdziwym, a tylko to prowadzi do zdrowia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak,zgadzam się. Czy dla ludzi, którzy boją się, że pozabijają swoich bliskich-nerwica to wymówka od przyznania się, że dana osoba jest mordercą? Myślę, że nie. A my zastanawiamy się czy jesteśmy chorzy czy jednak to ta gorsza wersja,cały czas. Czemu nie potrafimy odpowiedzieć? A jak możemy odpowiedzieć? Przecież cały czas boimy się, że to nie jest choroba, że nie kochamy-jak w takim wypadku możemy stwierdzić w 100% że to nerwica? To byłoby sprzeczne a problem by nie istniał. Zresztą odpowiedziałam później na post człowieka nerwicy,odpowiedziałam jak moim zdaniem można to odróżnić. Wiem jedno: nie wyobrażam sobie życia bez mojego chłopaka: czy to nie wystarczający powód, żeby walczyć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiecie co? tak teraz o czymś sobie przypomniałam. bo każdy człowiek ma chwile zawahania,niepewności. tylko zwykle człowiek w końcu podejmuje jakąś decyzję i już się tym nie zadręcza. ale każdy ma chwile słabości. zwłaszcza na początku związku, ale może być i w trakcie, kiedy zaczyna brakować mu wolności. zresztą nie tylko ze związkami tak jest,tak jest ze wszystkim! tak posługując się własnym przykładem, zawsze marzyłam o wyjeździe do australii, zawsze gadałam, marzyłam, mam cały pokój obwieszony różnymi zdjęciami. a jednak kiedy zaczęło to być nieco bardziej realne, niż mi się wydawało, nagle zaczęłam myśleć czy na pewno bym chciała, że może dobrze mi tu, a tam nie będzie mi się podobać,a może wcale nie chcę. ale to znaczy, że nie chcę? nie! po prostu się boję. boję się zmiany, opuszczenia rodziny, wszystkiego. to normalne. tak samo ze związkami. a jeżeli człowiek ma ze sobą problemy, zaczyna się w tym gubić.

ale co sobie przypomniałam (bo nie to,co wyżej): moja dobra koleżanka była z chłopakiem, wszystko było cudownie, ona taka zakochana, on zresztą też. no i nagle on się zaczął dziwnie zachowywać, a w końcu zerwał, niby przestał coś czuć, nie chciał. i zerwał. koniec. ona była załamana,on chyba nie. do czasu. po kilku miesiącach zaczął do niej dzwonić, spotkali się, on chciał wrócić, zdał sobie sprawę, że naprawdę chce z nią być, że tęskni. i co? nic z tego, bo ona już nie chciała, bała się, znalazła kogo innego, pomimo iż tamtego wciąż kochała. i nie wróciła do tamtego, a on wciąż chce. i zmarnował szansę. przez głupotę, przez wątpliwości, które towarzyszą nam wszystkim. dobre rozwiązanie? nie wydaje mi się. i ja wiem, że nie chcę identycznej sytuacji. nie chcę stracić człowieka,który jest mi najbliższy na świecie. nie przez to, że mam ze sobą problem. bo ucieczka od problemów wcale ich nie rozwiązuje. nigdy. to niedojrzałe i najprostsze. a wynik może być nieodwracalny.

skończyłam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobry wieczór !

 

Przypadkowo trafiłem pośród ogólnego spamu (wykluczając pana reklamę) w tym temacie na ciekawą wypowiedź:

A np. skąd wiecie,że naprawdę to z powodu nerwicy natręctw są te myśli?Jak to odróżniacie?Bo przecież może być tak,że już naprawdę nic nie czujecie do tej drugiej osoby.,a ten brak uczucia usprawiedliwiacie nerwicą natręctw...
Dlaczego nikt nie potrafił na to odpowiedzieć? Aż tak trudne pytanie? Tak boli jak dowiadujecie się, że wasza szumnie nazwana 'nerwica' jest tylko usprawiedliwieniem? Niczym więcej !?

Boli, ale jest to tylko ból ego, zranionej dumy. Przecież tyle wysiłku poświęcacie na ukrywanie prawdy, na bycie kimś, kim wcale nie jesteście. Okrywacie się zwałami kłamstw mówionych samym sobie, tak że już nie wiecie co jest rzeczywistością a co fikcją. Mimo, że są to grube warstwy, to jednak bardzo delikatne, dużo słabych punktów, kruche. Nawet zwykły prosty post człowieka nerwicy przebija się przez to bez trudu. Daje do myślenia, nie daje spać prawda? Myślicie sobie: a co jeśli coś w tym jest co on mówi? Ale nie, to nie może być prawda, nigdy w życiu, przecież jest to nie do pomyślenia - odpowiadacie sobie. On bredzi. Uciszyć, zgnoić i stłamsić - oto wasze sposoby na ukrywanie prawdy i jednocześnie na jeszcze większe lęki, że prawda może wyjść na jaw.

 

Człowiek nerwica przedstawił wam sedno, idee, sens nerwicy (świadomie lub nieświadomie). Nie zadaliście sobie nawet trudu na zrozumienie tego, a co dopiero na refleksje.

On wysłał pewien sygnał, który jakieś dwie strony już prawie został stłamszony. Jestem tu po to żeby go wzmocnić razy 100, bo jest to istotne. Nie dlatego, żeby was zgnębić (o czym większość jest przekonana), ale chcę żebyście nie przegapili szansy autorefleksji, zastanowienia się nad sobą, nad swoimi działaniami, motywacjami które je napędzają. To jest kluczem do bycia prawdziwym, a tylko to prowadzi do zdrowia.

 

 

 

 

 

Człowieku,co Ty robisz w tym miejscu? Gdyby nie Twoje liczne posty,stwierdziłabym,ze załozyłeś sobie nowe konto a jesteś 'człowiekiem nerwicą'.

 

Po 1: Widać,ze niegdy nie miałeś problemu,stąd pytanie(nie oczekuję odpowiedzi,ponieważ ludzie ,ktorzy grają na uczuciach innych są dla mnie niczym) co Ty robisz na tym forum? Chcesz się bawić w jakąś odmienną wersje dr Housa?

Kto tu kogo chce zgnoić? My? Kiedy cierpimy,czy np TY(!),gdzie wypisujesz takie bzdety,po to aby tylko i wyłącznie i nie wypieraj się NAS DOBIĆ.

 

A jeśli faktycznie jeteś na tym forum i masz jakiś problem,to szczerzę Ci współczuję. Jest z Tobą naprawdę źle.

 

Wiesz niefajnie się czyta ,kiedy osoba,ktora nie ma kompletnie pojęcia o czym pisze,próbuje komuś wyrządzić krzywdę,bo co? Bo bronisz swojej rasy męskiej? A może dziewczyna Cię rzuciła?

Dodam,ze powienieneś zgrabiej dobierać słowa i nie używać przy tym wikipedii dla podkreślenia swojej racji,bo nawet słowka,ktore wydają się używane i pisane przez nie wiem jak oczytanego człowieka nie zmienią faktu ,iż jesteś w BŁĘDZIE.

 

 

 

P.s

 

Nie mam wyrzutów ,z tego ,iż odpowiedziałam Ci w taki sposób. Odpowiedziałam drwiną na drwinę.Pozdrawiam i zyczę mniej złości.

 

-- 17 lut 2011, 19:48 --

 

 

]Dlaczego nikt nie potrafił na to odpowiedzieć? Aż tak trudne pytanie? Tak boli jak dowiadujecie się, że wasza szumnie nazwana 'nerwica' jest tylko usprawiedliwieniem? Niczym więcej !?

Boli, ale jest to tylko ból ego, zranionej dumy.

 

 

 

Czy boli ? Owszem. Nie wiesz jak bardzo.Jednakże nie ma to nic wspolnego z 'EGO'.

Chcesz być mądrzejszy od lekarzy?

 

-- 17 lut 2011, 19:52 --

 

słusznie prawisz... potrzebna jest psychoterapia... słuchaj ja biorę zoloft drugi miesiąc i powoli dopiero zaczynam obserwować efekty... a chwilami bywa gorzej niż przed jego braniem.... ale trzeba być cierpliwym.... na pełen efekt terapeutyczny trzeba nieraz czekać nawet 3 miesiące.... u mnie to się trochę przedłuża bo początkowo brałem pół tabletki a dopiero od niecałych trzech tygodni biorę całą... a mój psychiatra uświadomił mnie, że 50 mg to minimalna dawka terapeutyczna dlatego nawet nie odczułem za bardzo działania tego leku... trzeba cierpliwości...

 

 

Ja jestem na Zolofcie od września. Może faktycznie powinnam zmienić lek/zwiększyć dawkę?

mam 50mg,już się umówiłam na terapie.

 

-- 17 lut 2011, 20:30 --

 

Moja mama umówiła mnie na wtorek...kobieta powiedziała jej przez telefon,ze to raczej nie to. Jesli biore leki,to powinno dawno to przejść.

I,ze te leki są raczej niepotrzebne..jesli nie pomagaja objawa jest inna..

i tu mnie załamała...płacze....

 

 

pomzcie...ja sobie naprawde nie radze...

 

-- 17 lut 2011, 20:32 --

 

Moja mama umówiła mnie na wtorek...kobieta powiedziała jej przez telefon,ze to raczej nie to. Jesli biore leki,to powinno dawno to przejść.

I,ze te leki są raczej niepotrzebne..jesli nie pomagaja objawa jest inna..

i tu mnie załamała...płacze....

 

 

pomzcie...ja sobie naprawde nie radze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kto tu kogo chce zgnoić? My? Kiedy cierpimy,czy np TY(!),gdzie wypisujesz takie bzdety,po to aby tylko i wyłącznie i nie wypieraj się NAS DOBIĆ.

 

A jeśli faktycznie jeteś na tym forum i masz jakiś problem,to szczerzę Ci współczuję. Jest z Tobą naprawdę źle.

Znowu.Nic Wam złego nie zrobił,a Ty młoda "damo" znowu na kogoś wjeżdżasz.

gdzie wypisujesz takie bzdety,po to aby tylko i wyłącznie i nie wypieraj się NAS DOBIĆ.

Pewnie,bo każdy kto się z Wami nie zgadza,lub ma inną opinię,chce Was dobić.Poza tym nie przesadzajcie już z tym cierpieniem wielkim,inni ludzie mają jeszcze większe problemy niż kocham go czy nie kocham...owszem jest to problem ale no ludzie cierpią bardziej (np gdy ciężko chorują psychicznie lub fizycznie),oczywiście jeszcze raz mówię:jest to problem,ale nie na tyle duzy zebyście wjeżdżały na kogoś kto ma inną wizję,inną opinię,jakakolwiek by ona nie była.

Zrozumiał bym gdybyście były naprawdę ciężko chore,a Lucid by Wam napisał coś naprawdę złego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A nic złego nie napisał? Jego post nie było przypuszczeniem...czy tez jego opinią. On nam odrazu zarzucił,ze gnoimy kogoś,oszukujemy cały czas wszystkich i siebie ,a to jest przesada.

I to Twoje ironiczne damo ,mogłeś również darować. Nie mam teraz ochoty i nie chce tracić czasu na taich ludzi.zegnam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przestańcie na siebie nawzajem najeżdżać!!!!!!!!!!!!!!111 tym temacie nikt nie może nic napisać żeby nie zostać zaatakowanym!!! jakaś sekta!!!

 

a Ty Daro proszę Cię, nie wypowiadaj się o czymś jesli nie masz o tym pojęcia.

 

a jak już macie jakieś pretensje do siebie to zróbcie to bez uszczypliwości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja mama umówiła mnie na wtorek...kobieta powiedziała jej przez telefon,ze to raczej nie to. Jesli biore leki,to powinno dawno to przejść.

I,ze te leki są raczej niepotrzebne..jesli nie pomagaja objawa jest inna..

i tu mnie załamała...płacze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oh przepraszam, gdzie moje maniery - nie przedstawiłem się.

Ok 12 lat nerwicy, w tym 4 lata terapii. O objawach mógłbym pisać książki. Dlaczego akurat napisałem w tym temacie? Bo przechodziłem przez to co wy i chciałem pomóc.

90% objawów odpadło, przestało być potrzebne. Robię teraz rzeczy, gdzie kiedyś sama myśl o nich napawała mnie takim lękiem, że chciałem się schować do schronu przeciwbombowego na wieki. Teraz nic takiego nie ma. To czego się tak obawiałem jest teraz dla mnie przyjemnością, rodzi satysfakcję, zadowolenie.

Nie mam zamiaru komentować waszych komentarzy do mojego postu. Wydaje mi się, że najwięcej z niego wynieśli ci, którzy tu nic nie napisali tylko przemyśleli gruntownie sprawę i wzięli się za siebie. Życzę im powodzenia i mówię z mojego własnego doświadczenia - uda wam się, jest to możliwe!

 

Co do komentujących, póki co macie trochę przeszkód, takich jak ja kiedyś. Nie są dobre obce teorie, która dają pożywienie rozumowi, ale głodzą uczucia. Zauważycie z czasem, że najważniejsze i najistotniejsze jest to, do czego sami dojdziecie poprzez własne doświadczenie. Bardzo dobrze znam teorie podświadomości, snów, filozofii wschodnich. Ta wiedza jest dobra, ale nie jest celem samym w sobie.

 

Wyzywanie mnie też świadczy o was samych. Właściwie wyzywacie samych siebie, co jest przykre. Ja jestem tylko lustrem, które odbija to czego tak bardzo się boicie, to co tak ukrywacie. Dla teoretyków: nazywa się to mechanizmem projekcji, czyli przerzucania własnych lęków na inne osoby.

 

Polecam poczytać moje wcześniejsze posty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dominika92, nie pisałem tutaj w tym poscie ostatnim o czymś na czym bym się nie znał.Po prostu chciałem zwrócić uwagę osobie która dość chamsko zachowuje się w tym temacie w stosunku do osób które mają inne zdanie niz ona.A tekst o cierpieniu?.Prawda jest taka,i musisz to przyznać,że inni ludzie,z innymi cięższymi chorobami cierpią bardziej i to jest prawdziwe cierpienie.

 

 

mia666-to nie jest Twoje prywatne forum,więc nie mów mi "żegnam";)

 

 

Dobra ehh to był ostatni post tutaj,na dalsze pozostałe wpisy jak te od mii nie będę reagował

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

człowiek nerwica, pewnie że cierpią, ale co z tego? czy to coś zmieni? zmieni to coś w Twojej sytuacji , Twoim życiu jak powiem że również milion osób cierpi o wiele bardziej od Ciebie?

takie gadanie jest po prostu bez sensu :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czytając ten temat ,widzę że większość woli rozpamiętywać i cierpieć .

Zamiast dążyć do jakiegoś związku ,stabilnych relacji z bliskimi . Koszmar.

Skąd te tendencje do cierpienia i grzebania w przeszłości patykiem jak w G**nie jakimś za przeproszeniem .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

człowiek nerwica, daj już spokój. nikt tu nie chce na nikogo najeżdżać, po prostu czasem lepiej swoje zdanie wypowiedzieć hm...mniej wyraziście. do waszych ostatnich postów nic nie mam a przecież też niekoniecznie są takie,jakich ludzie z tego wątku by oczekiwali. to rozgrzebywanie było wspomniane w idealnym momencie,bo akurat skojarzyło mi się z Tobą-daj już spokój,nie bądź taki ironiczny, przeprosiliśmy się i już zamknijmy sprawę, nie kłóćmy się znowu na tym forum, jaki to ma sens? ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×