Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emocje w nerwicy...


kukubara

Rekomendowane odpowiedzi

Można powiedzieć ,że twoim celem powinien być egoizm pozytywny(pomyśleć o sobie) a nie negatywny(nie myśleć o innych), bo to nie to samo.

ale po co wprowadzasz taki podzial? egoizm to egoizm, i podtsawowa cecha egoizmu jest to, ze nie jestesmy ukierunkowani na innych, tylko na siebie i swoje poczeby, nawet jesli spelniamy poczeby innych to tylko przy okazji spelniania swoich. musisz byc egoista jesli chcesz przezyc, mozna zaryzykowac stwierdzenie, ze kazdy urodzil sie egoista i dba o siebie, dopiero pozniej stopniowo uczy sie liczyc ze zdaniem innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Betty chyba mamy podobne spojrzenie ;) ale ja kiedys usłyszałam od kumpla zebym w koncu nauczyła sie brać, a nie tylko dawać wszystko z siebie. Nie potrafiłam nikomu odmowic i czesto sprawy przerastały moje mozliwosci .Dreczyłam sie tym strasznie i uwazałam sie za nieudacznika ,ktory nic nie potrafi :) . Trzeba tez zrozumiec zeby wyjsc z choroby nie robimy tego dla kogos tylko walczymy dla siebie ,a kozysci z tego i tak najczesciej pozniej maja inni. Bo my mimo wszystko lubimy czuc sie potrzebni i spieszyc kazdemu z pomoca .Tym chyba sie roznimy :) albo trzeba postawic nowa teorie - sa dwa rodzaje egoizmu :) jeden to ten ze pomagajac innym myslimy tylko o sobie o swoich z tego powodu korzysciach ,no a drugi to wiadomo nie patrzymy na nic i nikogo tylko dazymy za wszelka cene do celu. Ja ucze sie byc egoistka nie zyje zyciem moich najblizszych mam swoje zainteresowania ,a nawet niektore sa takie same jak reszty mojej rodzinki . Potrafie powiedziec nie kiedy wiem ze nie poradze sobie ,lub kiedy po prostu nie chce mi sie :) Pozdrawiam wszystkich pozytywnie nastawionych egoistow :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja bym to określiła jako asertywność.Nie można dać sobie wejść na głowę, dać się wykorzystywać, ale wszystko z umiarem, wokół nas są też ludzie i mają uczucia.

 

Sama próbuję.

Kiedyś nigdy nie potrafiłam niczego odmówić, nawet kiedy mi to nie odpowiadało.Teraz nie jestem w tym mistrzem, ale nie zauważam już tego problemu u siebie na codzień.

 

Trudne, ale trening czyni mistrza. :)

Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam :) Już wcześniej chciałem zacząć ten temat, a jeżeli istnieje coś podobnego to przepraszam, ja w sumie nic nie znalazłem, no może poszczególne posty.

Mam pewien problem. Teraz gdy zaburzenia nerwicowe praktycznie mi ustąpiły, a po depresji zostało tylko bolesne wspomnienie zaczynam się zastanawiać nad skutkami tych zaburzeń, w jaki sposób one wpłynęły na moją osobowośc, psychikę oraz zdolność do przeżywania różnych odczuć. Od dłuższego czasu odczuwam pewne upośledzenie umysłowe. Każda próba rozpoczęcia jakiegokolwiek związku, nowej znajomości kończy się na niczym. Miewam częste zmiany nastrojów, czasami wydaje mi się, że sam nie wiem czego chcę. Denerwuje mnie to, ponieważ w czasie oraz przed nerwicą/depresją byłem osobą bardzo uczuciową, wrażliwą, teraz jakoś to wszystko się zmieniło. Widzę, że jestem o wiele bardziej wyluzowany, nie przejmuję się niczym zbytnio. Trudno mi jednak czasami wykrzesać z siebie jakieś silniejsze uczucia, może to i lepiej, ale w pewnym sensie mi to przeszkadza. Może ktoś ma podobny problem?

Pozdrawiam:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Możliwe że przez chorobę wydoroślałeś :) Inaczej patrzysz na świat i życie.Możliwe tez ze próby nawiązania związku nie udają Ci się bo w pełni na razie nie akceptujesz siebie ,albo boisz się okazania uczuć ,lub odrzucenia. Kazdy człowiek ma w sobie emocje tylko nie raz potrzeba czasu żeby je okazać. Trzeba szukać i nie zrażać sie niepowodzeniami ,bo one nas powinny wzmocnic. Piszesz że nie przejmujesz się niczym zbytnio... ale jednak się przejmujesz świadczy to o tym że jesteś nadal wrażliwy. :) Uczucia wyjdą z Ciebie jak spotkasz kogoś kto zaakceptuje Ciebie takiego jakim jesteś :) życzę Ci tego i pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiatm:)

zgadzam sie z poprzedniczka:)

dodtakowo napisze od siebie ze moze nie spotkales osoby tej wlsciwej? a moze boisz sie troche utraty niezaleznosci? bo gdy jest sie z druga osoba czasami trzeba z pewnych rzeczy zrezygnowac:) a ty juz jestes przyzwyczajony do niej > a moze boisz ssie powrtou choroby gdy sie zakochasz, wtedy bedzisz bardziej uczuciowy i bezbronny?

oto moje hipotezy::)

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam to samo jestem ciagle zly nic mi nie pasuje, z wszystkimi sie kloce, nie widze juz nigdzie dla mnie miejsca bo wszystko mnie denerwuje. Rowniez stalem sie aspoleczny nie mam juz kumpli. Sadze ze to przez nerwice po prostu kazdy ma swoje granice i mozliwe ze po prostu nam sie koncza. Ja mam nerwice lękowa i natrectw odkad pamietam wiec wiesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja czasami mialam takie dni, ze wstawalam rano i szukalam do czego mozna sie tu przyczepic, z kim poklocic, dogryzc, urazic, bylam okropna, a pozniej mialam straszne wyrzuty sumienia.

Mi pomogla rozmowa z mama, ktora zaczela poswiecac mi wiecej czasu i gdy widzi, ze mam gorszy dzien jakos stara sie wczesniej rozladowac moja zla energie, biore tez proszki na uspokojenie i pije ziola - to tez robi swoje.

Uswiadomilam sobie takze , ze taka wscieklosc na caly swiat jest tylko uzewnetrznieniem zlosci na sama siebie, nie warto i nie mozna ranic najblizszych osob z tego powodu. Staram sie duzo o tym myslec, pracowac nad soba i opanowywac zle humory.

 

Wydaje mi sie, ze warto rozmawiac o swoich problemach z przyjaciolmi, rodzina, naprawde nie jest to nic wstydliwego, a wsparcie jest bardzo wazne w radzeniu sobie z problemami nerwicy czy depresji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja juz nie mam pojecia, moze kogos wkurzy to co napisze, ale taka jest prawda. Nie mam pojecia czy z nerwicy lękowej i natrectw dodajac do tego depresje da sie wyjsc, przynajmniej u mnie. Czasami bylo dobrze nie powiem, ale objawow jest coraz wiecej coraz bardziej choroba mnie pograza. Sadze ze duze szanse na wyleczenie jest czegos co jest pojedyncze albo ktos ma depresje albo nerwice lękowa czy natrectw. Ale te 3 choroby polaczone ze soba sa ciezkie to wyleczenia. Pisze to by sie wyzalic bo juz nie mam sil jeszcze do tego wszystkiego powstalo we mnie zlo ktore przenosze na innych brak slow. Te napady gniewu staja sie niebezpieczne nie potrafie nad tym zapanowac zreszta jak nad cala reszta tez...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, przeciez wiesz , ze mozna sobie poradzic ze wszystkim. Powinienes trafic do dobrego specjalistyi dobrze dobrac leki.

Zawsze jest jakies swiatelko tylko czasami trzeba go poszukac i nie mozna rezygnowac z walki, przeciez to walka o siebie. Nie mozna sie poddawac, pomysl, wszystko co najcudowniejsze jeszcze przed Toba, tylko czasem trzeba na to troszke popracowac i poszukac otwartego serduszka w swoim najblizszym otoczeniu, kogos kto pomoze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no wiem ze mozna sobie poradzic, ale to juz bardzo dlugo trwa :(. Dziekuje za slowa otuchy, powiem szczerze, ze mi to troche pomaga ze moge sie z kims podzielic co przezywam. Nerwica lękowa z nerwica natrectw meczy mnie odkad pamietam, sadze ze trafilem do dobrego specjalisty bo jest duzo duzo lepiej przynajmniej bylo, ale co leki zdarza troche podleczyc to juz to ujawnia sie nowy problem, nowe objawy ta choroba sie mutuje, zaczynalem od seroxatu a obecnie jestem na anafranilu a w trakcie leczenia 2 lata juz sie lecze bralem takie leki jak effectin,mirzaten,lexapro z rispoleptem i zalasta i wspomagajaco cloranxen z zomirenem. Szczegolnie mecza mnie objawy lękow o wszystkich i wszystko, co w zwiazku z tym wytrzwarza natrectwa, ze cos ma wplyw na cos, np jak sobie oczyms pomysle, czy kupie to i to, powiem to i to itd co sie stanie dana rzecz co doprowadza mnie do obledu. Bo mam uczucie ze moje mysli maja moc naprawiania,burzenia itd. Pomyslcie sobie ze macie jakas moc, ktora mozna zle wykozystac przeciwko sobie, rodzinie itd. to wielka odpowiedzialnosc co prowadzi do obledu, to jest duzo bardziej skomplikowane niz to opisalem, ale nie potrafie inaczej wymyslec. Oczywiscie objawow jest duzo wiecej takich jak wrazliwosc, aspolecznosc, niska samoocena, agresywnosc, rozkojarzenie, slaba pamiec, brak koncetracji, brak checi do zycia, silne napady szczegolnie w nocy nie moge przelykac poniewaz cos mi sie tam tak dzieje ze sie dlawie, serce mi staje w gardle, brak apetytu, wymioty. Podsumowujac martwie sie o wszystkich i wszystko, probuje sterowac tym co ma sie stac aby nic nikomu sie nie stalo, swoja jakby moca, nerwica lekowa jest bardzo we mnie ukorzeniona i wywoluje u mnie bardzo duzo objawow, mam bardzo rozbudowana wyobraznie co konczy sie na tym ze dochodze do bardzo zlych wnioskow co konczy sie silnymi lękami, napdami strachu, braku checi do zycia. Wszystko na czym mi zalezy wywoluje u mnie nerwice natrectw wszystko probuje obmyslac tak aby bylo dobrze a nie daj Boze jak cos zle wylicze i to sie stanie to jeszcze bardziej mnie pograza w tym ze moje mysli maja wplyw. Chcialbym napisac duzo wiecej o moich objawach ale nie mam na to glowy i tak pozatym nerwica natrectw mi blokuje pisanie na temat mojej choroby :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też byłam wściekła na cały świat. Jeszcze dwa lata temu byłam wredna i złośliwa. Odpychałam każdego, kto chciał się do mnie zbliżyć. Wszyscy mi mówili, że jestem niemiła, że czasem się mnie boją. A wiecie dlaczego tak było? Bo nie potrafiłam wyrażać swoich uczuć. Bo to ja się bałam. Bałam się że nikt mnie nie będzie lubił, że nikt mnie nie ruzumie.

Ale zmieniłam się i nadal się zmieniam. Nauczyłam się rozmawiać z ludżmi szczerze i otwarcie. Nie zawsze mi się udaje ale staram się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dolacze sie do Was.Od tygodnia chodze jak burze gradowa.Jestem wsciekla choc nie mam powodu ,zawsze cos sobie znajde.Moi synkowie cos zbroja albo wystarczy ze troszke sie kloca,mnie to tak wytraca z rownowagi,ze nie umiem nad soba zapanowac.Wydzieram sie na nich a potem siade i placze.Co jest w tym najgorsze to ze nie mam pojecia skad sie biora takie wahania nastroju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was serdecznie :) Choruję ok 2 lata ne nerwicę lękową konkretnie na agorafobię z depresją.Może ktoś z Was doradzi mi jak wyjść z patowej sytuacji.W chwili obecnej nie pracuję,studiuje zaocznie(podejdę na sesję,tak ustaliłam z uczelnia inaczej nie da rady),wcześniej studiowałąm w trybie dziennym dwa kierunki,z powodu choroby wyleciałam ze studiów (agorafobia).Mieszkam w mieszkaniu mojej mamy z moim chłopakiem.Mieszkanie to bedzie wkrótce formalnie moje.Przez całe studia mojego chłopaka utrzymywałam go (jego rodzina tylko raz sprezentowała nam pomidory zgnite-dosłownie)Teraz od czasu mojej choroby ,utrzymuje mnie moja mama i częściowo mój chłopak.Jednak w obecnej sytuacji mój chłopak mi ubliża,kilkakrotnie mnie udeżył,kłócimy się codziennie i tak naprawdę jestem bardzo nerwowa na czas jego powrotu z pracy.Chłopak wypomina mi utratę studiów,wyzywa od idiotek ,k... i tp.Nie radzę sobie z tym.Do domu rodzinnego nie mogę wrócić bo jest to dom dziadków,a babcia jest prawdopodobnie podstawową przyczyną mojej nerwicy.Nie mogę podjać pracy bo mam agorafobię,staram się walczę ale nie daję rady. Moja mama mocno sugeruje mi że powinnam zostać z chłopakiem ze wzgledu na to że nikt nie będzie ze mną chciał być ze względu na chorobę(czyli jednym słowek jestem psychol :? ) na domiar złego mój ojciec(rodzice rozwiedli się jak miałam 3 lata) jak dowiedział sie że zawaliłam szkołę (przez chorobę)wystąpił do sądu o zwrot alimentów za dosyć długi czas (w tym za urlopy zdrowotne).Wiec mam ciagle rozprawy sadowe,mój ojciec nie wierzy że choruję,byłam już u 2 biegłych sądowych,którzy potwierdzili zaburzenia lekowe.Nie mam już siły.Nie mam komu się zwieżyć i jest mi wstyd że tak pozwalam sobą pomiatać chłopakowi.Ale uczciwie dodam że mój chłopak wyzywa mnie strasznie,ale wszędzie ze mną jeździ,był ze mną jak czułam sie bardzo źle.chociaż teraz jak się czuję źle to wręcz sugeruje że powinno mnie tu nie być.Mamie nie mogę sie zwieżyć bo ona nie chce słuchać.Lekarzowi jakoś mi trochę wstyd powiedzieć wszystko.Chciałabym stanąć na własne nogi,ale ciągle jestem wewnętrznie zablokowana.lekarz (psychoterapeuta) stwierdził że dopóki nie wyjdę z tego chorego układu nie wyzdrowieję. Po psychoterapii z powrotem odzyskuję pewność siębie (mój facet twierdzi że jestem nikim),jestem ładna dziewczyną i powoli zaczynam to z powrotem dostrzegać,buntuję się wobec chłopaka.Nie wiem od czego zacząć zmieniać życie.od czego nie zacznę będzie źle.Co o tym sądzicie?Przepraszam ale bardzo potrzebowałam sie wreszcie z tym podzielić.Kocham życie i chcę być wreszcie zdrowa,ale czuję sie bardzo samotna.Znajomi moi są obrażeni że ich nie odwiedzam,myślą że nie chcę,wymiguję sie.Chciałabym poznać jakąś bratnią duszę ale nie wiem gdzie :( Pozdrawiam was gorąco

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć.

No rzeczywiście twoja nerwicowa sytuacja nie jest najlepsza,ale nie martw się,mówię Ci wszystko się jakoś dobrze rozwiąże ;)

A ten twój chłopak...dla mnie jest nikim,bo jak może zachowywać się tak żle wobec kobiety?,,to świadczy o jego cholernie niskim poziomie i braku rozumu :x

Tutaj na forum znajdziesz wielu przyjaciół,pamiętaj wszyscy jesteśmy tutaj po to aby się wspierać w trudnych chwilach :smile:

Witamy na forum :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj :D

Zostaw go, jesteś już dużą dziewczynką, nie musisz pytac mamy o zgodę, wywal go, bo cię gnojek (przeprasiam :roll: ) nie szanuje, będzie coraz gorzej.

Próbowałaś znaleźc na forum kogoś ze swojego miasta lub okolic? Wejdź na forum "Miasta", może trafi się jakaś bratnia dusza ;)

I nie martw się, że nikt cię nie zechce, bo jesteś chora, bzdura :!: Jeszcze się kolejka będzie ustawiac :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim Dziękuję za odpowiedzi:) Pomogliście mi bardzo,pod wpływem psychoterapii też staję się silniejsza.Pokazałąm Wasze wpisy mojemu chlopakowi ,był wstrząśnięty i myślę że zrozumiał ze tak nie wolno :) Zobaczymy,jeśli się to nie zmieni to wyprowadzę go z mieszkania. W każdym bądż razie twierdzi że kolega jego powiedził ze z osobami z nerwicą trzeba twardo postępować,ponoć to pomaga.Fakt faktem kolegę ma debila.Chcę dodać że pomagał mi bardzo w trakcie choroby,ale właśnie ostatnio zaczął sie robic nieprzyjemny.Twierdzi ze go to przerosło,chyba go trochę rozumiem.Ja przez chorobę zrobłam się kłótliwa,niestety.Ale chyba mnie rozumiecie mam dość życia tylko w domu,chciałabym żyć już normalnie.Mam lęki straszne,boję sie nawet zostawać sama w domu :( Dla mnie jest to koszmar życia w wewnetrznej klatce.Chodze rozdrażniona,mam napady paniki kilka razy na dzień,jest to męczące ale powoli zaczynam to opanowywać.przynajmniej sie staram.Mało kto rozumie z ludzi "zdrowych" czym jest lęk,uczucie umierania i arytmia serca.Mam napady smutku,czego wynikiem był powyzszy post.Potem na szczęście czuje sie ciut lepiej i jakoś optymistyczniej patrzę na świat.Pozdrawiam was goraco

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pysiu.... przede wszytskim pamiętaj, że to z mężczyznami trzeba twardo postępować, gdy nas tak traktują.. :)

Może masz rację, że go to przerosło, bo jak sobie pomyślę o tym, że to ja kiedyś musiałam "znosić" kogoś, kto był taki, jak ja teraz (a byłam można powiedzieć zdrowa) to rozumiem, że to przytłacza.

 

Mimo wszystko doradzałabym próbę stawania na własne nogi. I tak jak doradzają tutaj - poznawanie ludzi chociażby na forum, bo może okazać się, że ktoś jest z Twojego miasta. Poza tym tu jest bardzo silna grupa wsparcia i w niejednym pomożemy i doradzimy:)

Napisałaś, że znajomi się na Ciebie pogniewali, że ich nie odwiedzasz... Mimo wewnętrznych oporów zrób to! Przeproś ich i spotykaj się z nimi! Jeśli naprawdę są fajnymi ludżmi, to wybaczą....

 

No i oczywiście nie pozwól się poniżać chłopakowi. To, że jesteś chora, nie znaczy, że ma prawo Cię tak traktować, bo jesteś gorsza. Oj nie.

Jesteś kochającą świat, ładną dziewczyną, która zasługuje na szacunek i domagaj się go! Tym bardziej, że z postu wynika, że swojego chłopaka szanujesz...

 

Tyle na początek. No i witamy na forum:):):)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×