Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica, a wasi bliscy


tg--ice

Rekomendowane odpowiedzi

buu sama palę już długo ... ale chociaż już rzucałam i przyszłości mam zamiar rzucić to nie potrafię się wewnętrznie przełamać bo pojawiają się lęki a ja sięgam z nerwów po papierosa.

Z alkoholem trzeba uważać tak jak zresztą z każdą używką . Czasami nie planujemy sobie niczego na dłużej chcemy tylko spróbować a zostaje nam już to w nawyku. buu kaleczenie swojego ciała nie jest rozwiązaniem. Nie zagłuszysz żadnego bólu wewnętrznego fizycznym , a jedynie twój ból tylko się powiększy o fizyczny. Będziesz cierpieć jeszcze bardziej ! A poza tym wyobraź sobie jak takie okaleczenia wyglądają na ciele młodej dziewczyny czy to dojrzałej kobiety ... To nie żadne rozwiązanie.

A co do wyjazdu , jeśli jest przymusowy fakt jechać musisz jeśli nie , to podaruj go sobie , jeśli naprawdę źle się czujesz i nie chcesz żeby ktoś w takim stanie ciebie widział. Z drugiej strony myślę , że nie powinno się izolować od innych ludzi ... czasami to co wydaje się dla nas największym zagrożeniem jest najlepszym lekarstwem. Będąc w otoczeniu ludzi twoje samopoczucie powinno się poprawić. A jeśli nie masz ochoty się uśmiechać przecież nie musisz tego robić ! Wystarczy powiedzieć wprost , że masz złe samopoczucie , po co oszukiwać siebie i innych ;)

Nie powinnaś się tak negatywnie na to nastawiać. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Manka, też to robię z nerwów.

Doskonale zdaję sobie sprawę z tego wszystkiego co piszesz, uważam to wszystko za niepotrzebne i niszczące. Nie wiem jak mam tłumaczyć, chyba się nie da. To jest moment, chwila. Jeśli nie potrafisz sobie poradzić z narastającym bólem psychicznym, ból fizyczny, skutecznie przynosi chwilową ulgę, odcina. Później faktycznie czujesz się sto razy gorzej. Tylko to jest impuls. Wtedy się nie myśli, po prostu się robi.

Mogę nie jechać, choć mam teraz wolne i jak zostanę w domu to może być gorzej.

I tak mogę powiedzieć, że źle się czuję tylko wiesz jak jest z nerwicowcami.. Nagle coś odpali, a ja jak ognia boję się niewygodnych pytań, nie lubię publicznie okazywać swoich słabości.

Mam w sobie taki wewnętrzny przymus by nie dać po sobie znać jak jest źle :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak mi się wydaje, że powinnaś jechać, choć jest źle. Nerwica jest chorobą w której pokonuje się samego siebie, więc chyba powinnaś to zrobić. Wiem że to na prawdę ciężko, ale musisz dać radę. Na pewno zostając w domu raczej ci się polepszy, ale to też nie będzie trwało długo, w końcu będziesz musiała wyjść, a chyba lepiej jest to zrobić z własnej woli, niż na przymus...

Kaleczenie samego siebie to również nie jest rozwiązanie, wiem co mówię, przechodziłem przez to samo, i zaufaj mi nie tędy droga.

Faktycznie gdy zadajesz sobie fizyczny ból, to wydaje ci się że jakby się od stresowywujesz, czujesz się wyluzowana, ale to tylko na chwilę, najgorsze jest to że kaleczenie samego siebie, może uzależnić, będziesz posuwać się coraz dalej, aż w końcu staniesz na krawędzi, a to może się skończyć źle! Zaufaj mi (mimo że tego nie jesteś świadoma) nie chcesz być na i przekroczyć tej granicy...a z tamtąd nie ma już powrotu.....

 

MANKA

Widzę że masz podobne problemy z drugą połówką co ja. Też wszyscy uważają mnie za praktycznie chodzący ideał, a ja chciałbym po prostu mieć SPOKÓJ. Ostatnio mamy na tapecie problem odnośnie kredytu na dom. Chcemy do końca roku wziąść kredyt, ale wcześniej musimy być małżeństwem, więc planujemy wziąść cywila, kurcze przeraża mnie ta cała sprawa. A co jeśli mi się pogorszy, jeśli nie będę mógł pracować, co wtedy? Moja narzeczona nie da rady nas utrzymywać, ale z resztą nie tędy droga, to ja jestem facet, to ja powinienem utrzymywać rodzinę, a jak na razie to czuję się jak ciapa. Chyba raczej z natury nie jestem leniwy, ale czasem naprawdę nie daję rady pracować, kurcze co wtedy? Po prostu boję się że nie dam rady... :roll:

Nawet odnośnie tej sprawy trochę się posprzeczaliśmy, ale wiem że ona ma rację. Lata lecą, a wiecznie narzeczeństwem też nie można być.

Czasem chciałbym uciec od tego wszystkiego, może to głupie, ale chciałbym czasem po prostu się odizolować nie tylko od narzeczonej, rodziny itp, ale po prostu od całego społeczeństwa. Zaszyć się z dala, gdzieś w głębokim lesie, z dala od brutalnego i krzykliwego współczesnego świata... :time:

Ale nie miał bym serca tego zrobić mojej narzeczonej, chociaż mam wrażenie, że tak by było lepiej dla niej. :hide:

 

A jeśli chodzi o filmy, to ostatnio przerzuciłem się na filmy które nazywam lekkie i przyjemnie, nie obciążające psychiki, i nawet to nie są komedie (bo trudno dziś o dobrą komedię, większość obecnych komedii to po prostu ,,tak głupie że aż śmieszne"). Przerzuciłem się na baśnie filmowe i filmy fantastyczne dla młodzieży, bo przecież ja też jestem młodzież hehe....(chciałbym)

Polecam ci ,,Most do Terabitii", ,,Kroniki Spiderwick" , ,,Artur i Miminki" lub ,,Opowieści z Narnii" itp . Wiem że to dziecinne, ale przynajmniej fajnie i lekko się ogląda.

Ostatnio też oglądałem ,,Chłopiec w pasiastej piżamie" i ,,Wolność słowa", na prawdę dobre filmy!!! Obejrzyj sobie, a na pewno ci się spodobają, miłego oglądania...popijając dobrą meliskę... :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tg--ice nie omieszkam spróbować ;) a "Artura i Minimki" oglądałam. Cholera niby inni mają podobne problemy a ja się czuję w nich jak "dziecko błądzące we mgle". W ogóle tak się czuję :roll: po dniach nie uzasadnionej złości nadeszły dni w których mi się nawet ust otwierać nie chce . Zaszywam się w swoim pokoju i na wszelkie próby wyciągnięcia mnie do świata żywych odpowiadam NIE :-|

Ale może to i dobrze trochę odizolowania nie zaszkodzi ... a jutro mogą zacząć się już te lepsze dni ... jak to w takiej paraboli życiowej , dzisiaj jest beznadziejnie jutro coraz lepiej i lepiej ...

A co do buu to przypuszam , że pojechałaś ... bo nie widać Ciebie na forum.

Podtrzymuję zdanie tg--ice i trzymam kciuki za Ciebie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś mam trochę gorszy dzień, nie wiem,ale to może skutek ostatnich dni, nerwówka w pracy i kompletny brak czasu na odpoczynek i wyciszenie. Wracam do domu wieczorami, i kompletnie nie mam ochoty na nic...

Brakuje mi paru dni na naładowanie baterii..., czy już zawsze ten świat będzie tak szybko pędził, bo powoli mnie wykańcza to tępo życia, mam nadzieję że to już długo to nie potrwa, chociaż końca nie widać............

Oby to nie odbiło się o moją nerwicę. Kurcze ale to wszystko jest porąbane, człowiek nawet nie ma czasu na to żeby się trochę zatrzymać, i popatrzyć na ten chory świat.Na szczęście pogodziłem się z moją narzeczoną, przynajmniej to mi nie zbija...

Ale nie wiem, jakoś to tępo życia jakoś dziwnie wpływa na mnie, czasami nawet nie mam ochoty się z nią spotkać, już nie czuję jakby takiej potrzeby, jak tylko razem spędzamy czas zauważyłem, że staję się bardziej nerwowy, niż gdy jestem sam. Może to za dużo powiedziane, ale czasem mam wrażenie, że po prostu mnie męczy.Zamiast cieszyć się z każdego telefonu, to wkurzają mnie właśnie te telefony, że tak nazwę ,,z byle pierdółką" . Z jej strony to wszystko jest naprawdę ok, ma czasami swoje humorki, ale to jak każdy, ale zawsze mogę na nią liczyć itp... Więc o co mi chodzi? :?:

Czy mogę to moje dziwne zachowanie ,,zwalić" na nerwicę?

Czy może tak bardzo szukam wyciszenia i spokoju, że nawet potrafię ją od siebie odsunąć?

Nie wiem..............................................

W pracy atmosfera jako tako, mogło być nieco lepiej, ale i gorzej, więc do przeżycia (oczywiście poza natłokiem obowiązków).

 

MANKA

Jak tam wyciszenie i izolacja, pomaga?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć

tg--ice !

Co u mnie armagiedon ... nie jest ani źle ani dobrze ale do przodu.

No więc powiem Ci , że mamy ten sam problem ... mam dokładanie takie same odczucia jak Ty , które opisałeś w poście powyżej. Z tym , że ostatnio nie dawałam swojemu narzeczonemu powodów do takiego zachowania aby to on się ode mnie odizolowywał ... a jednak to on to zrobił !

Wyszłam na miasto , a on w tym czasie dzwonił do mnie co chwila z jakąś "pierdołą". Nie chciałam dać po sobie znać , że to mnie drażni ale chyba jednak jakoś dałam choćby głosem.Zaraz SMS z tekstem , że powinniśmy od siebie odpocząć kilka dni ... a co ja na to ? Dobra ... jakby spłynęło to po mnie jak po kaczce ! :shock: Ale nie wytrzymała do wieczora i przyszedł ze słodkościami przepraszać. Tak właśnie moja nerwica działa! Co najlepsze to mogłam go stracić chociaż to nie takie proste a mi to po prostu wisiało ... chore . Potem gdy o tym myślałam to jednak pojawiły się natrętne myśli lęki ... ale dopiero gdy zaczęłam to analizować. Ale jest już dobrze jeżeli chodzi o kwestie uczuciową .

Co do pozostałych rzeczy to jestem po sesji nie wiem co robić nudzę się albo i nie sama nie wiem :roll: Poza tym szlag mnie trafia bo zepsułam słuchawki i nie mam na czym prócz komputera teraz słuchać muzyki :twisted::P , bo rozmawiałam ze swoim byłym partnerem , bo bo bo ... nie będę już dalej narzekać na pocieszenie ja stara baba ide sobie kupić chomika będę miała się przynajmniej komu żalić bo pies ma mnie już chyba dość momentami :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam dwa psy, i chyba jest podobnie co u ciebie, chyba mają mnie dosyć, a jeden to już nawet powarkuje czasami...

Podobno jeśli chodzi o zwierzęta to do słuchania najlepsze są rybki, , jakby co to nabiorą wody w usta.....

A do tego w pokoju jest wtedy takie fajne wilgotne powietrze i fajna poświata od akwarium. Chomiki potrafią hałasować w nocy, a wręcz obudzić. Moja siostra kiedyś miała nawet dwa, ale z tego co wiem to ją wkurzały...

Przyjmij moje najszczersze kondolencje z powodu straty ukochanych słuchawek, oj to na pewno jest bolesna strata.. :-| .ja nie wiem co bym zrobił, gdybym stracił moje .... :time:

Również uważam, że niepotrzebnie rozmawiałaś ze swoim byłym, nie wiem jakie tam mieliście relacje, ale wiem że tego typu rozmowy to zawsze wywołują nerwy. Nie wiem, ale ja z moimi byłymi partnerkami nie rozmawiam wcale, bo poco....?

Zauważyłem ostatnio że moja mama jakby bardziej się o mnie martwiła, wypytuje się o której wrócę z pracy, dlaczego tak późno, i wogóle..

Ciekaw jestem dlaczego?

Wczoraj byłem napełnić toner w mojej drukarce, kurcze dałem sporo kasy, więcej niż przypuszczałem, i znów nerwy... ach ta nerwica, ale przynajmniej znów mogę drukować!! :mrgreen:

 

Dziś mam jakby wolne od mojej narzeczonej, jest u koleżanki, piszą razem jakąś pracę, nie wiem jaką bo to dla mnie chyba za skomplikowane.

Wróciłem do domu po dziesięciu godzinach pracy, i wiem że nie powinienem tak pisać, ale nawet czuję taką lekką ulgę (tylko jej tego nie mów :mhm: ), kurcze, ale dziwne....Wiem że będę miał cały wieczór dla siebie, aby zregenerować się fizycznie i psychicznie, wiem że jeden wieczór to trochę mało, ale zawsze to coś...

Czasem gdy tak myślę, to mam wrażenie że wtedy po prostu nie zasługuję na nią, przecież ona za mną jak w ogień, a ja ..... :?:

A tak w ogóle to przyjechał do mnie syn mojej siostry, który ma 7 lat, i ten to dopiero męczy... :silence:

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze raz co do zwierząt to ja miałam cały zwierzyniec heh :mrgreen: od rybek , psów , kotów itp itp nawet sowę :shock: Bo lubię zwierzątka ale teraz to już nie robię z domu zoo i ekonomicznie zostaje mi chomik Mietek i pies :mrgreen:

Słuchawkami się już nie przejmuję bo w przyszłym miesiącu kupie nowe chociaż to koszt z rzędu ok. 80zł bo lubię takie pchełki z basem , w skrócie czuć muzykę której słucham ;) Co do drukarki kupuje w tym miesiącu urządzenie wielofunkcyjne , kamerkę i słuchawki do kompa i w ogóle wymieniam kompa a więc delikatnie w tym miesiącu wydatki mnie trochę za bolą :-| Ale żeby coś mieć trzeba się poświęcić i przykrócić inne wydatki .

Co do troski ze strony twojej mamy to myślę, że może zauważyła , że gorzej się czujesz ... co jak co ale nikt tak nas dobrze nie zna jak własna mama ;)

Z moim byłym partnerem łączyły mnie kiedyś zażyłe więzi ... jak to zwykle bywa , się to z czasem zmieniło . I wiem , że masz racje pisząc , że niepotrzebnie z nim rozmawiałam , no fakt "bo i po co "? No ale jak się już kiedyś kogoś raz kochało oto zawsze gdzieś choćby na dnie zostaje ten skrawek miłości jakim darzyło się tą osobę i zawsze w jakimś stopniu mamy do niej słabość. W sumie cieszyłam się z rozmowy bo rzadko to robimy. Dopiero po jakiejś chwili pojawiły się nerwy zaczęły wracać wspomnienia jak sobie o nim pomyślałam. No ale nic żyje się dalej jestem teraz z kimś innym przecież.

tg--ice nic nie powiem bo nie mam sposobności :mrgreen: a nawet jakbym miała to bym nie powiedziała , taki już ze mnie typ. Ale rozumiem Cię . Sama mam tak często , że nie chce tego mówić swojemu partnerowi głośno ale potrzebuję takiej chwili luzu od niego , od wszystkiego . Mogę powiedzieć tak jak i Ty , że mój partner poszedłby za mną w ogień a ja ... ? Dokładnie tak samo jak Ty .

Małe dzieciaki eh ... sama radość miałam takich dwóch siostrzeńców u siebie pod swoim dachem przez półtora tygodnia. Czasami było fajnie ale czasami miała m wrażenie , że mi żyłka z nerwów pęknie. Na moje szczęście właśnie dzisiaj sobie poszli już do siebie. Uff ... ulga . :mrgreen:

 

-- 12 lut 2011, 16:55 --

 

No i znowu się zaczyna ... a przecież wczoraj nie było tak źle. Znowu dopadła mnie huśtawka nastrojów. Głowa mnie boli i nie chce się nic . Czuje się jakbym była w jakimś nieładzie wewnętrznym.

A jak tam u was ? U Ciebie tg--ice ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś jest sobota, siedzę w domu i w sumie nic ciekawego nie robię.

Moja narzeczona się uczy, więc mam wieczorek dla siebie. Stwierdziłem że trochę pogotuję, i zrobię pizzę. Ale to wcale nie polega na wykręceniu numeru do pizzerii, tylko zrobię prawdziwą, domową pizzę. Nieskromnie mówiąc podobno robię wyśmienitą. Właśnie się piecze, ciekawe jak wyjdzie?

A tak szczerze, to chyba potrzebuję odpoczynku od tego wszystkiego: cały tydzień zajeb w pracy, robiłem po 10 godz dziennie, wracałem do domu, to już nie miałem ochoty kompletnie na nic. Szybko to się zemściło na mnie, bo po takich około trzech tygodniach lepszych, ostatnie dwa dni były ciutek gorsze, a nawet dziś w pracy, to można powiedzieć że źle. Na szczęście po pracy się polepszyło, i jak na razie idzie przeżyć. Chyba po prostu dość poważnie zająłem się tą pizzą, a dla całej rodziny to trochę trzeba przygotować, że po prostu o wszystkim zapomniałem.

Manka, widzisz, niestety taka jest nerwica, dziś jest dobrze, ale jutro może być źle. Mam nadzieję że szybko ci to minie, bo jesteś za młoda, żeby się męczyć....

Jutro będzie LEPPER!!! :mrgreen:

Wiem że to ciężko, ale jakoś trzeba dać rade, w końcu studiujesz psychologię, więc raczej w przyszłości musisz mnie wyleczyć!!! :lol:

A może obejrzyj sobie jakąś komedię? Wczoraj widziałem dobrą :,,Zemsta futrzaków" , skoro lubisz zwierzęta, to powinna ci się spodobać...

Zauważyłem że chyba jedyny sposób na tego typu dni, to chyba po prostu przespać go...

A jeśli chodzi o spotkania z byłymi partnerami, to ja chyba nie mógł bym tak, może dlatego, że wszystkie moje wcześniejsze związki, były dość nieudane. Jednak zawsze mówiłem ; że gdy odchodzi osoba którą kocham, to zabiera ze sobą część mnie...

 

A sprawa ze słuchawkami, wygląda tak: polecam ci słuchawki firmy SENNHEISER, naprawdę dobre słuchawki, ale niestety potężnie drogie (ja za moje dałem prawie 300 zł), i gdy moja narzeczona się dowiedziała ile dałem, to myślałem, że mnie zabije!!! :time:

Urządzenia wielofunkcyjnego to na pewno nie kupuj firmy HP, zaufaj mi miałem, i szajs taki że głowa mała....

 

Mam nadzieję że ci się polepszy, bo dla nas facetów kobiece huśtawki nastrojów są wręcz tragiczne....heheheheh

Trzymaj się nerwusko.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co do buu to przypuszam , że pojechałaś ... bo nie widać Ciebie na forum.

Podtrzymuję zdanie tg--ice i trzymam kciuki za Ciebie ;)

tak, wyjechałam pierwszego dnia musiałam wziąć coś na uspokojenie, kilka razy nie czułam się najlepiej, ale ogólnie było duuuużo lepiej niż myślałam :)

niestety wróciłam do domu i atmosfera się pogorszyła

chyba dlatego nie potrafię odczuwać szczęścia, zawsze za chwilę przyjemności czy odpoczynku muszę zostać w jakiś sposób 'ukarana'

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

buu cieszę się , że wyjazd był w miarę udany . A z nerwicą to tak jest raz lepiej raz to gorzej ... sama widzisz na przykładzie tego co tutaj ostatnio pisze :blabla: a przede wszystkim na swoim. Mama nadzieje , że wyjazd ci w jakimś stopniu pomógł i w jakimś stopniu to odczujesz , te pozytywne skutki ;)

tg--ice no jestm pod wrażeniem ... :brawo: zrobić pizze samemu to tylko nieliczni tak umieją. Ja tu u siebie to na pizze to chodzę do Pabu chociaż sama z nudów to mogłabym czasem zrobić. Ale przyznaje , że nie raz miałam sposobność jeść taką domową pizze i jest wyśmienita , na pewno lepsza od tych gotowych na telefon :mrgreen:

A poza tym każde inne zajęcie jest dobre aby na jakiś czas się zająć i nie myśleć ... wyluzować .

Mnie pociesza to , że jeżeli kiedyś z tego wyjdę to jak przyjdzie do mnie taki "delikwent" jak ja , to przynajmniej będę jeszcze bardziej rozumieć co przeżywa i z tej racji lepiej mu pomóc.

A swoją drogą to przypomniała mi się zagadka którą opowiedział mi mój znajomy , mianowicie: Do szpitala psychiatrycznego przyszedł dziennikarz aby przeprowadzić rozmowę z ordynatorem i dowiedzieć się jak diagnozują swoich pacjentów.

Ordynator udzielił następującej odpowiedzi: "Bierzemy takie delikwenta do łazienki , nalewamy wannę wody i dajemy mu wiaderko , kubek i łyżkę i karzemy jak najszybciej opróżnić wannę."

Na to dziennikarz to proste co zrobić ...

... (i tu jest miejsce na Twoją odp.)

A ja tg--ice tak myślę co odp. i mówię , że opróżniłabym WIADERKIEM ! :mrgreen:

A odp. lekarza brzmi : NORMALNY CZŁOWIEK WYCIĄGNĄŁ BY KOREK ! ale się uśmiałam.

 

Co do chandry to ja oprócz leków stosuj właśnie nie zawodne łóżko i drzemki heh no i czekolaaaada :mrgreen:

Ale zgodzę się z Tobą w stwierdzeniu , że gdy odchodzi osoba którą się kocha ... że zabiera część nas . Ja chociaż jestem już z nowym partnerem to nadal się tak czuję jakby mi czegoś brakowało .

Co od sprzętu to ja wolę dać więcej kasy i przynajmniej mieć coś sensownego aniżeli tak jak Ty to opisałeś. Mimo że czasami cena potrafi zabić :mrgreen:

Co do huśtawek nastrojów zrobiłam się egoistka nie liczy się dla mnie tak bardzo co na to mój partner , koncentruje się na tym aby wydobrzeć i poczuć się lepiej . A on wie jak jest i powinien zaakceptować mnie taką jaka jestem. Wiedzieć kiedy się na chwile odsunąć. W końcu wie z kim ma do czynienia :mrgreen:

Ty też się trzymaj cieplutko , miłego weekendu ;)

 

-- 16 lut 2011, 15:27 --

 

Co tu tak cicho , nikt nic nie pisze ??

Co u was ... ? Jak si macie ? :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ponownie!!!

Przez kilka dni się nie odzywałem, ponieważ miałem drobne problemy z interem,ale już wszystko w porządku.

Przez weekend starałem się sporo odpoczywać, jednak i tak mnie dopadło, a może to kwestia tego że przez ostatnie dni jakby sporo się zmieniło, nie wiem czy na lepsze, czy na gorsze.

W walentynki przeżyłem (delikatną) kłótnię z moją narzeczoną, o ironio, walentynki są raz do roku, a my akurat wtedy musieliśmy się kłócić!!! :evil::evil:

Jadnak po ,,delikatnej " wymianie zdań wszystko skończyło się pomyślnie. A nawet więcej...

W walentynki pierwszy raz od dłuższego czasu postanowiłem też w końcu iść na żywioł, i spontanicznie zdecydowałem się na rozmowę z moimi rodzicami na temat przyszłego ślubu, i naszego wspólnego zamieszkania. :!:

To znaczy to my postanowiliśmy oznajmić moim rodzicom o naszych planach: moi rodzice mają trochę ziemi, więc postanowiliśmy zapytać ich delikatnie, czy nie odstąpili by nam działki pod budowę domku?

I znów nerwówka, to znaczy moi rodzice się zgodzili, ale nerwa miałem... :shock:

Niestety wczoraj zbicie, bo starszy pojechał do gminy, zapytać się o pozwolenie na budowę, a tu klops, i gmina nie wydaje żadnych pozwoleń, bo ma jakąś drogę budować, i na razie nie wiedzą gdzie...,a mieli podjąć decyzję do listopada zeszłego roku, czy oni muszą zawsze wszystko utrudniać? :x I znów nerwy...

Nawet gdy to dojdzie do skutku, to i tak cały czas mam wrażenie że nie dam rady tego wszystkiego ogarnąć, po prostu to nie na moje nerwy!!! Tyle się słyszy w telewizji, radiu o ciągłych podwyżkach, zwolnieniach i biedzie, a co jeśli ja stracę pracę, za co będziemy żyć?

I z tond właśnie mam wrażenie, że wywodzi się moja nerwica:

Niestety (a może stety) pochodzę z rodziny poważnie zapracowanej, od małego byłem mierzony tym ile zrobię, gdy nic nie robiłem, to miałem wrażenie że jestem ten gorszy. I tak też było z nerwicą, gdy się źle czułem, to ni byłem skłonny do jakiejkolwiek pracy, przez to czułem się niepotrzebny, odrzucony, mimo że moja narzeczona zapewniała mnie, że to nie prawda, to i tak powodowało to u mnie ciągłe przybicie, do tego dochodziła męska duma, jak? ja? facet mam tu leżeć, odpoczywać, nie pracować, to niedopuszczalne!!!! Podchodziło to wręcz pod pracocholizm!!! Na szczęście tego typu uczucia po woli mi mijają...

Od paru dni też czuję się dość poważnie zmęczony, więc wczoraj postanowiłem, że do końca tygodnia ładuję baterię, i po pracy wracam do domu, coś tam jem, myję się i idę spać. Powoli daje to efekt, ale też i moja nerwica, i uczucia które opisałem wyżej niestety dają o sobie znać, i czasami czuję się gorzej...Po prostu muszę z tym walczyć!!!

Wpadłem ostatnio też na taki pomysł:

Proponuję zakład. Kto pierwszy z nas wyleczy się z nerwicy, i udowodni to reszcie, to ja zrobię pizzę, i mu ją prześlę w nagrodę.

Co wy na to?

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Co do Walentynek to tg--ice się nie dziwię , miałam to samo kłótnia jak nic i czepianie się o byle co . Sama nie wiem dlaczego , może dlatego że to takie komercyjne święto i wszędzie nawet w mediach podkreślają wyniosłość tego święta ale było minęło ... pozostały jeszcze inne dni ;)

Co do tej pizzy to na układ ide :P Ale ja zimnej pizzy nie lubię :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli dowóz będzie osobisty o jak miło :mrgreen:

Za to się podzielę :mrgreen:

A jak tam samopoczucie ?

U mnie można by było powiedzieć , że dobrze z tym , że faktem fizycznie się czuję źle a razem z fizycznym samopoczuciem pogarsza się psychicznie , więc w skali od 1 do 10 to na 3+ mogę sobie dać :mrgreen::-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja nie przepadam za walentynkami, fajnie jest oczywiście wyjść gdzieś albo zrobić coś ciekawego z drugą osobom, ale przecież można zawsze. jak dla mnie za dużo tego celebrowania, a radio i tv w ten dzień mam zawsze wyłączone bo wytrzymać się nie da :mrgreen:

u mnie samopoczucie nie najgorsze, choć często się zawieszam i zamyślam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o samopoczucie to tak na 4 z małym minusem, po prostu ciężko jest..., ale co w nerwicy jest proste?

Na szczęście pod koniec tygodnia mam wyjazd na krótkie wakacje, jadę się wyszaleć na wyspę pod berlinem, i oby było lepiej, chociaż wiem, że wśród tłumów to raczej się gorzej czuję, ale zobaczymy...

A z tym podzieleniem to sam nie wiem, ponieważ raczej długą drogę mam do ciebie, i będę potrzebował prowiantu, a jak w obecnych warunkach mnie gdzieś zasypie, to będę musiał pizzę zjeść :mrgreen: żeby przeżyć!!!

Jednak na pewno dołożę wszelkich starań aby zamówienie zostało zrealizowane, klientka lubi z podwójnym serem?, a jakie ciasto? :mrgreen:

Kurcze z soboty na niedzielę mam jedyną nockę kiedy mogę dłużej pospać, i jakiś taki zbity jestem...

Męczy mnie ta moja nerwica...

Czasem mam wrażenie że po prostu już nie dam rady, ale jakoś daje, to chyba też jedna z oznak nerwicy, zakładanie z góry, że i tak będzie źle, i tak nie da rady, a tu jakoś się daje.

A do tego ostatnio jestem jakiś nerwowy, czuję się jakbym miał okres. Wszystko mnie drażni, a już jak moja narzeczona coś powie nie tak to już wogóle.. :x Czy wy też tak samo macie?

Może mi ktoś z was podać jakąś fajną muzykę dla znerwicowanego?

Podobno Muzykoterapia pomaga. Pozdrawiam

 

-- 20 lut 2011, 12:28 --

 

Ps : BUUU - fajny kolo na avatarze....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moi rodzice rozumieją i wspierają w 100%, przyjaciele chyba też..

Ale niestety chyba będę musiała przez tą chorobę zerwać ze swoim chłopakiem, który właśnie w ogóle nie rozumie tego, że to choroba w której się izolujemy i zły humor jest normą, a do tego nie chce się tym z nim dzielić..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

little_A,

Uważam ze chyba zerwać, to zbyt pochopnie by było. Mam podobnie, mam narzeczoną, która mnie wspiera, ale nie do końca rozumie. Prawda jest taka, że tylko nerwicowiec zrozumie nerwicowca, a nerwicy to mu chyba nie życzysz. Dlatego zerwanie chyba by było błędem, bo jeśli ci na nim zależy to na pewno nie chcesz być sama w tak ciężkiej chorobie. A jeśli jemu na tobie zależy, to na pewno będzie się na tyle jak to oczywiście możliwe cię zrozumieć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tg--ice, ma trochę racji, nie warto podejmować takich decyzji pochopnie, czasem w złym stanie jesteśmy skłonni do drastycznych i nieprzemyślanych czynów i decyzji, warto to tego podejść na spokojnie by później niczego nie żałować. jednak gdy naprawdę się męczysz nie ma co ciągnąc na siłę, może potrzebujesz czasu, nie wiem

little_A, wiem co czujesz bo praktycznie zawsze przez to przechodziłam i to nie tylko z drugą połówką, teraz jest zdecydowanie lepiej, choć czasem nachodzą mnie myśli, ale staram się je odrzucać. wyobrażam sobie jak ten ktoś musi się czuć. wiem, że to nie jest fajne, gdy np nie odzywałam się tygodniami, a potem wracałam jakby nigdy nic. i zdaję sobie sprawę, że ciężko to zrozumieć i logicznie wyjaśnić, ale jednak oni są przy nas. denerwują się, ale są. nikt nie jest doskonały. ileż to razy mówiłam, że nikogo przy sobie nie trzymam na siłę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tg--ice dla mnie podwójny ser ... ! :mrgreen:

No ale gdyby doszła nadgryziona to się nie pogniewam :P

Co do rozdrażnienia to u mnie to samo ... nie wiem czy to wina hormonów i nerwicy czy tego i tego ale nic trudno przejdzie ... na pocieszenie ze mną dzieje się to samo ;)

Co do ... hmm muzyki to a i owszem słucham mam miłe dla ucha kawałki i przesłać mogę ale do tego przydałaby się poczta to bym wysłała paczuszkę :mrgreen: muzyki . Wg . świetna .

Tobie się małe wakacje zbliżają a ja już wolne kończę i od jutra dalej jebajka na studiach chociaż może trochę przesadzam .

Dzisiaj rano się obudziłam i zaczęłam analizować moje samopoczucie ze wczoraj i to jak się czułam dzisiaj.Doszłam do wniosku że jest lepiej , podskoczyło do 4,5 al t było tylko na chwile no i jest podobnie jak wczoraj, może z niewielkimi różnicami na lepsze .

 

No tak jedni rozumieją inni nie ... i tak to już jest na pewno nie możemy wymagać , żeby zdrowy zrozumiał chorego bo to tak jakby syty miał zrozumieć głodnego ! I nikomu tutaj niczego nie zarzucam jakby co ... ;) Bo każdy przecież jeśli sam tego ni przeżył to ma jakieś zdolności empatyczne i próbuje chociaż rozumieć.

 

Moi rodzice rozumieją i wspierają w 100%, przyjaciele chyba też..

Ale niestety chyba będę musiała przez tą chorobę zerwać ze swoim chłopakiem, który właśnie w ogóle nie rozumie tego, że to choroba w której się izolujemy i zły humor jest normą, a do tego nie chce się tym z nim dzielić..

 

little_A nie powinnaś zrywać z nim tylko dlatego , że On tego nie rozumie. To nie oznacza przecież , że Ciebie nie pozna i twojej nerwicy , że jej nie zrozumie . Mój aktualny parter nie raz patrzy się na mnie jak na małpę w zoo jak mu coś opowiadam ... (jeśli opowiadam bo mi to ciężko wychodzi). Także nie tylko Ty masz taki problem ... wielu z nas przychodzi to z trudnością . Naprawdę myślę że powinnaś jeszcze się nad tym zastanowić zanim podejmiesz jakąś decyzję ;)

 

-- 21 lut 2011, 13:54 --

 

Witam jak się macie ?

Ja wylądowałam dzisiaj ze swoją nerwicą w szpitalu bo miała duszności eh ale sobie nagrabiłam :roll:

Ale jest już dobrze w domu jestem

:mrgreen:

 

-- 21 lut 2011, 13:55 --

 

Witam jak się macie ?

Ja wylądowałam dzisiaj ze swoją nerwicą w szpitalu bo miała duszności eh ale sobie nagrabiłam :roll:

Ale jest już dobrze w domu jestem

:mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MANKA

Kurcze, wylądowałaś w szpitalu? no to musiało być konkretnie, a co to było, atak paniki? Ja też czasem miewam duszności, ale nie aż tak uciążliwe, a ostatnio nawet dość rzadko. Jednak gdy miałem bardziej uciążliwe, to robiłem ćwiczenia oddechowe, i nauczyłem się oddychać przeponą. Jak o tym czytam to aż mnie głowa rozbolała, Też się dzisiaj tak sobie czuję, ale do przeżycia....

A jak można wiedzieć, to z czym sobie nagrabiłaś?

Ach ta upierdliwa nerwica, szkoda że nie można jej spuścić w kiblu, tak by było extra.

A może bigos ci pomoże? bo dziś wróciłem do chaty i na obiad robię sobie bigos, własnej roboty :mrgreen:

Jeśli chodzi o muzykę, to chętnie posłucham co mi proponuje przyszła pani psycholog - to mój mail: Tg-ice@wp.pl

Trzymaj się ciepło, bo zima nie odpuszcza...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×