Skocz do zawartości
Nerwica.com

uzaleznienie od partnera/ki


Gość gregory21

Rekomendowane odpowiedzi

magdus87 czasem można się napić, ale to nie jest lekarstwo na rozwiązanie problemów.

piscis jest niestety chora i się kuruje - mam nadzieję, że szybko wyzdrowieje.

 

conessa, coksinelkagdzie uciekłyście? czyżby życie się Wam poukładało? :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was...To chyba moje początki, jeżeli chodzi o forum.. Kiedyś może coś miałam z tym do czynienia, ale niewiele....

Zastanawiałam się czy pisać, bo nawet nie wiem od czego zacząć... W świetle Waszych historii jestem chyba przypadkiem beznadziejnym, widzę, że Wy o wiele lepiej sobie radzicie... a ja chyba nie umiem........

Nie pisałam również, bo w sumie przewiduję jaka może być odpowiedź, każdy chyba człowiek miałby jedną odpowiedź, tylko powiem Wam, że to nie jest takie proste...żadne teorie sie nie sprawdzają....

Mój chłopak, właściwie narzeczony zostawił mnie po 8 latach bycia razem, 3 miesiące przed ślubem.. powód?? hm.. ogólnie rzecz ujmując" nie czuł już tego ognia, nie bylibyśmy szczęśliwi,... itd" Zaraz jednak po 2- 3 tyg związał się z kim innym (dopiero niedawno sie dowiedzialam, bo znałam wersję ze po kilku miesiacach!!) znał już ja wcześniej, dziewczyna bardzo młodziutka, 9 lat młodsza i sie zakochał...

a ja zostałam z ogormnym bolem, z sukienką ślubną, odwoływaniem u rodziny ślubu... To był horror, rozmowy z bliskimi, nawet psycholog, tabletki na uspokojenie... miliony smsów, telefonów, próśb o spotkanie...

Kilka tych spotkań miało niestety zly obrót... tak jak podbnie u Was niektórych doszło do zbliżeń... a potem może jakiś cieplejszy sms i znowu cisza.... szło zwariować...Godność, honor?? Pomyślicie że nie miałam go wcale, ale nikt chyba nie wie, jaka to była walka z samą sobą......

Najgorsze było to że z nikim tak sie nie rozmawiało mi jak z nim, mogłam powiedzieć dwa słowa, a on już wiedział o co chodzi, nawet po rozstaniu potrafił mi pomóc...

ale z tym bywało różnie - bo jak juz spotkaliśmy się, to czasem potrafiliśmy strasznie sie kłócić...

Powoli jednak zaczęłam sobie odpuszczać, pomogło mi troche w tym poznanie kogoś... była to jedyna osoba któa mnie ruszyła po związku z nim, wielki sukces, ale niestety to nie był ktoś dla mnie.. mijał czas, minał rok, poltora w sumie...Zawsze jednak gdzieś tam byl w moim zyciu, choc coraz rzadziej... aż pewnego dnia odezwał się... zerwała z nim,chciał pogadać, a ja pękłam... Pomyślicie że to dopiero brak honoru z mojej strony wysłuchiwac jak to cierpi po rozstaniu, potrzebował mnie tak mówił, a ja byłam.. pisal, spotykał sie ze mną... chciał chyba przyjaciółki ale ja pękłam bardziej, znowu doszło do zbliżeń... Mowił że nie wie, co czuje, wie że mnie potrzebuje, owszem mówił, że on nic mi obiecać nie może, nie składał żadnych deklaracji, dlatego Wiem że za wszystko moge obwiniać jedynie siebie...

Ona strasznie młoda jeszcze.. wiedziałam że w końcu będzie chciala wrócić... Teraz nasz kontakt osłabił się... spotkamy się ale już rzadziej, już nie ma potrzeby kontaktu tak ze mną, wiem, że zaczeła do niego pisać, dzwonić, a on.. mięknie.. poki co udaje twardego, ale znam go.. Co mówi on?? rozmawialiśmy dużo.. Dzis już mówi inaczej niż miesiąc wcześniej: nie wie co będzie, czas pokaże... Pytam sie kim jestem dla niego, nie umie dobrze sprecyzować... Na pewno kimś wazym, ale uważa tamtą decyzję za słuszną, bo nie bylibyśmy szczęśliwi, nie umiał mnie docenić itd, z nią uważa tez szcześliwy juz być nie ma szans.....

... Wiem, że to wszystko moja wina, sama sobie to zgotowałam, ale ja nie miałam własnie siły zerwać kontaktu, strasznie sie boje o swoją przyszłość, bo wiem, że sie uzalezniłam od niego, a te dwa ostanie miesiące sprawiły że wszystko wrociło... Ludzie, minęło półtora roku od rozstania... i to jest dopiero dramat.......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ona1084, witaj!! widzę, że jest nas więcej :(. bardzo Ci współczuję, bo mogę się tylko domyślać, jak trudne było odwolywanie ślubu i rozstanie z facetem, który miał byc przecież Twoim mężem... następny skur wiel! wybacz, ale jestem szczera do bólu, tak już mam. nie wart nawet minuty twego życia! jak on śmie!! kolejny tupeciarz. no krew mnie zalewa jak o takich gnojach słyszę :evil: . Trzymaj się Dziewczyno!! możesz liczyć na nasze wsparcie. Z całą pewnością!!

 

re33, nic się nie poukładało, ale jest nieźle ;) . ja nie zaglądałam, bo trochę zalatana byłam... a dziś POZNAŃ CITY :mrgreen: . odezwę sie do Was Kochane po powrocie, czyli w niedzielę. Ściskam mocno!! Trzymajcie się

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

coksinleka Fajnie, że się w końcu odezwałaś. Koniecznie zdaj relację z Poznania :smile: Może poznasz tam jakiegoś przystojniaka :smile:

Ona1084 Moja Droga rozumiem Twój ból doskonale. Każda z nas ma tu swoją historię i uwierz, że każda z nas sporo przeszła. Także trafiłaś w dobre miejsce. Tu możesz się wyżalić, pobeczeć, napić się, czy robić jakieś inne głupstwa - nikt tego nie będzie krytykował. Chodzi nam głównie o wzajemne wsparcie. Dziewczyny są fajne i przyjazne :smile: Takze pisz - to pomaga. Ja już wyleczyłam się ze swojego uzależnienia, ale to forum i ludzie tutaj bardzo mi pomogło. Teraz mogę tylko podpisać się pod słowami coksinelki, że to skończeni palanci, faceci bez zasad, pieprzone dupki :smile:

 

P.S. Nie pozwalaj sobie na nic nie znaczące zblizenia, sama to przerabiałam i żałuję, że dałam się tak wykorzystać. Żałuję, że nie miałam honoru. Teraz jak o tym myślę, wiem, że to było poniżające i załosne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam i witam nowa smutna dziewczynę aż żal że nas tak dużo

co dzisiaj u mnie w nocy się odezwał napisał że jest z kumple na imprezie wstawił się i jest zaj..... brakowało mu tego" odpisałam mu tylko "fajnie " nic więcej po co napisał by bardziej mnie zgnębić ? może po alkoholu uświadomił coś sobie a nie wiedział co napisać bo nie łudzę się że będzie dobrze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×