Skocz do zawartości
Nerwica.com

uzaleznienie od partnera/ki


Gość gregory21

Rekomendowane odpowiedzi

coksinelka, cieszę się razem z Tobą. Nie widząc go, możesz rozmyślać i czuć się źle...zobaczyłaś i przekonałaś się, że jest lepiej niż myślałaś. Czasem tak bywa.. oby do przodu.

 

mimi1982, wybacz, ale jeśli będziesz się tak zachowywać jak opisałaś, to żaden mężczyzna nie będzie czuł chęci zbliżenia, bo to ich przeraża. Ciebie też by przerażało takie zachowanie u swojego partnera gdybyś to Ty była silniejsza psychicznie.

Znam to i wiem, że jeśli sobie nie radzisz z tym uczuciem odrzucenia to powinnaś poszukać pomocy u terapeuty.

Sama już wiesz najlepiej w jakim stopniu objawia się to u Ciebie. Ale takie sceny w domu to nic dobrego.

Spróbuj postępować tak jak pisałam wcześniej.

 

Ja dziś fatalnie.. gdy tylko przekroczyłam próg mieszkania, popłakałam się. Dzisiejszy dzień mnie trochę przerósł w nadmiarze obowiązków i nie tylko. Dawno takiej fali nie miałam. Od razu potworna migrena powróciła...

To taki głupi nawyk..że w drodze do domu zaszłam po alkohol :cry::cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

coksinelka dobrze, że już po..uff. Wiesz cieszę się, że tak o byłym napisałaś, to bardzo dobry znak, na prawdę. Zobaczysz będzie dobrze, a teraz to już tylko coraz lepiej.

 

conessa jesteśmy z Tobą, są takie dni, nie martw się. ja wczoraj cały wieczór płakałam. Widziałam się z mężem.

 

mimi1982 to smutne co piszesz. My wiemy doskonale co to brak wsparcia od tej właśnie osoby. Może zasmuci Cię to co napiszę, ale jeśli Twój facet nie zrozumie jaki masz problem i nie pomorze Ci tego przezwyciężyć, to będziecie się tylko coraz bardziej oddalać od siebie. Myślę, ze sama powinnaś pomyśleć o sobie i koniecznie iść do terapeuty, bo raczej nie masz co siedzieć z założonymi rękami i czekać na cud przemiany faceta. Ja wierzyłam, czekałam i... teraz jestem na prochach.

Zawalcz o siebie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zaczynam odreagowywać rozprawę... cały czas wydawało się, że jestem dość opanowana, ale jednak dużo mnie to kosztowało. teraz czuję się bardzo zmęczona, a w dodatku jakaś przybita :( .

cieszę się, że on już na mnie nie działa, nawet zastanawiałam się, jak to możliwe, że byłam jego żoną. zupełnie mi się nie podoba wizualnie...

mimo wszystko nie jest to proste- przeżyć to, co ja. zapewniam.

 

mała dygresja:

dziś w sądzie fajne było, jak policjancik (baaardzo przystojny). przechodząc obok mnie za każdym razem się oglądał, a później jak szedł kolejny raz to złapałam jego skaczący po mnie wzrok. śmiałam się sama do siebie... co tu ukrywać- lubie się podobać. zresztą, która z nas tego nie lubi?? :P:mrgreen:

po dygresji ;)

 

czy to normalne, że mam takie huśtawki nastrojów? raz wydaje mi się, że jestem w stanie góry przenosić, a za chwilę na nic nie mam siły, ani ochoty... macie coś takiego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

coksinelka czy huśtawki nastroju są normalne? jak najbardziej. ja też tak mam, a jak mnie to wkurza. Wiesz ja miałam teraz ciężkie bardzo dwa dni, przez pewne wydarzenia. dziś emocje opadły, minął stres, długo w dzień spałam. I było ok, miałam nawet w miarę dobry nastrój. Teraz położyłam się na chwilę i znowu dół, znowu płaczę. Nie cierpię tego i sama siebie :cry:

 

[Dodane po edycji:]

 

a co to tego policjanta :D heh wierzę, że było Ci miło. Pewnie każdemu poprawiłoby nastrój.

Nie smuć się już...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

piscis Ty też się już nie smuć! dość wylewania łez!! ja to już chyba swoje wypłakałam, bo jak mnie teraz nachodzi to płaczę z dwie minuty i po wszystkim, a jeszcze niedawno... kilka godzin bez przerwy to standard...

Conessa, i Ty otrzyj łezki. jakoś to się wszystko poukłada...

 

piscis,jakbyś miała ochotę napisać coś więcej o tym, co się wydarzyło, to wiedz, że do mnie możesz walić jak w dym!! na pewno nie pozostawię żadnej wiadomości bez odpowiedzi! jeśli jednak nie masz ochoty uzewnętrzniać się z tą sprawą, to zapewniam cię, że bardzo, bardzo mocno w myślach Cię wspieram i tulę!! I ciebie Conessa tak samo!! Siły WAM życzę Kochane. zobaczycie, że wszystko kiedyś minie. może nawet nadejdzie taki dzień, że będziecie się śmiały ze wspomnien o tym, co się teraz dzieje. Kto to wie. w każdym razie jestem z Wami! dobranoc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Dziewczyny! Heh, mnie dopadła totalna pustka. Zaczynam myśleć, że chyba już nigdy nie będę mogła się spotkać z żadnym facetem. Bo każda nowa znajomość, to ryzyko. A ja z tym swoim ogromnym przeżywaniem nie mogę juz chyba ryzykować. Heh. No nie wiem, jak tu żyć tak w pojedynkę z wyboru. Muszę iść pogadac o tym z moim psychiatrą :smile: Moze w koncu zaproponuje mi randkę hahaha :smile::smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

piscis kiedyś miłam taką sytuację. Poszłam do niego, zeby napisał mi pewne pismo potrzebne do załatwienia mojej prywatnej sprawy. Wychodząc podziękowałam oczywiscie i odwróciłam się w stronę drzwi. Ale nagle poczułam jego rękę na moim ramieniu i lekki ucisk...(stał za mna) Powiedział: mam nadzieję, ze mi sie pani kiedys odwdzieczy....stanęlam, jak wryta....a on juz za mnie otworzyl drzwi. Wyszlam w pospiechu i powiedzialam: no na pewno. Dowidzenia. To było jakieś 4 lata temu, ale dziwnie to wspominam. W sensie, ze dla mnie to było jakies takie dwuznaczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

trudne pytanie zadajesz. Wiesz ludzie którzy tak się uzależniają, nie potrafią chyba żyć dla siebie, tylko ciągle dla kogoś. A to takich ludzi jak my niszczy powoli. Człowiek poświęca lata dla drugiej osoby, która potem odchodzi a my nie umiemy dalej żyć, nie umiemy żyć dla siebie, zaakceptować siebie.

Jednym udaje się zrozumieć to w miarę szybko a inni potrzebują masę czasu, żeby to zrozumieć i co najważniejsze nauczyć się tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×