Skocz do zawartości
Nerwica.com

depresja a narkotyki/alkohol


niezapominajka

Rekomendowane odpowiedzi

Alkohol i narkotyki t tylko uśnierzacze bólu jak morfina. Pomogą stanowi psychicznemu na chwile, a później?? Kiedy jesteś w depresji jesteś podatny dużo bardziej na inne nałogi. Może to się skończyć tak, że wyjdziesz jakimś trafem z depresji staniesz się narkomanem. Chyba nie zbyt ciekawa alternatywa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

majster69xxx, czemu w każdym temacie coś tam piszesz, ale w sumie nie wnosisz nic szczególnego?

 

A temat nie jest tak banalny. Inaczej go by nie było, ani problemu z nim związanego.

 

Morfina to jedno. Są też zupełnie inne substancje. Czasami nawet granica nie jest jasno postawiona. Co jeszcze jest narkotykiem a co już nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasami lepiej sobie pierdyknac 3-4 piwka niz 1 mg benzo.

 

Takie moje zdanie.

 

Niektorzy ludzie maja bardzo niska podatnosc do zapadniecia w alkoholizm (nie mowie o narkotykach, to inna kwestia)...

 

Pare piwek nieregularnie tam 3-5 razy w miesiacu to jest nawet wskazane zeby sie troche wylajtowic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zawsze jest jakis powód aby zacząć ale trzeba szukać powodu aby przestać pewnie gdzieś głęboko wiesz dlaczego zaczęłaś teraz musisz zebrać siły a może kogoś kto będzie chciał pomóc otrząsnąć sie z tego jesli spadło sie już na dno to trzeba sie z niego odbić mam nadzieje że będziesz umieć to zrobić trzeba mieć dla kogoś albo czegoś powód aby żyć a pewnie ty też jesteś komuś potrzebna tylko może nie widzisz tego pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jak to jest z narkotykami? Szczerze wolałbym je brać niż jakies dziwne ogłupiacze, leki przepisywane przez psychiatrów, jakos nie mam do tego zaufania. Jakos podświadomie widze w narkotykach coś więcej, ciągnie mnie do nich w pewien jeszcze rozsadny sposób, narazie skończyłem na marihuanie chociaż nie odrzucam mocniejszych środków w przyszłośc. Czy one moga w tych stanach jakoś pomóc? Wiadomo to nie dla ludzi głupich, ale ja za takowych się nie uwazam, pytam szczerze, nie chce regułek rodem z telewizji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

właśnie ludzie mądrzy wpadają w te sidła bo myslą że sobie poradzą lecz niestety mylą sie a potem nie da się cofnąć czasu więc lepiej nie zaczynac jesli jest czas

Tylko, ze tego jeszcze wtedy nie wiesz, poki jest czas. Wiec zaczynasz, az w koncu w tym siedzisz i spadasz nizej i nizej, zupelnie nieswiadomy tego, ze przyjdzie taki dzien, ze jeszcze bedziesz chcial przez to umrzec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich,

Nie wiem czy mam depresje czy nie, nie zostałam zdiagnozowana. Pierwszy raz byłam u psychiatry 6 lat temu, z koleżanką poszłam, bo sama nie dałabym rady. Poszłam, bo źle się czułam, coraz gorzej. Miałam problemy ze snem, obniżony nastrój, na nic chęci i siły. Wszystko przychodziło mi z ogromnym trudem. Musiałam mocno się zmuszać do podstawowyh czynności. Zaczęłam zapijać ten stan alkoholem. Psychiatra po wysłuchaniu mnie, skupiła się na tym, żebym przestała pić alkohol i zaoszczędziła sobie kasę na terapie. Wyszłam stamtąd tak bezsilna i rozczarowana. Potem za 4 lata trafiłam do psychiatryka, miałam próbę samobójczą. Bardzo się tego wstydzę. W szpitalu podkreślałam że nie chce się zabić, że to był epizod-tak badzo chciałam stamtąd wyjść, nie mogłam znieść tego miejsca.W wypisie zalecono mi psychoterapię. Pojechałam do ośrodka żeby się zapisać. Okazało się, że grupy są w takich godzinach, że musiałabym przerwać studia. Nie mogłam tego zrobić, nie chciałam, bo musiałabym wtedy wyjaśnić rodzinie dlaczego. A wim, ze nie zostałabym zrozumiana.

Rok temu znowu szukałam pomocy u psychiatry. Opowiedziałam wszystko jak na spowiedzi. A wspomnę, że samo dojechanie na wizytę kosztowało mnie bardzo dużo wysiłku.Lekarz stwierdził że chyba mam fobię społeczną i skupił się znowu na moim piciu. Powiedziała zebym poszła do aa na spotkanie.Jak ja mialam chodzic do aa na spotkania jak nie byłam wstanie wyjsc rano z łóżka.Totalnie się załamałam.

Teraz zawaliłam i tak rok studiów, przez ostatni rok siedzę w domu, całymi dniami prawie. Jest coraz gorzej.

Parę dni temu miałam atak paniki, byłam sama w domu, myślałam, że zaraz umrę.Wezwałam pogotowie.Pierwszy raz mi sie to zdarzyło.

Nie wiem co mam zrobić a właściwie jak mam to zrobić.Dla mnie wyjscie z domu to problem i siedze tak zamknieta jak w klatce.Nie widzę przyszłości, nie wyobrażam sobie jej. Nie wyobrazam sobie pojscia do pracy.Zerwałam kontakty ze z większością znajomych. Mam jedną koleżankę, ktorej moge powiedziec co sie ze mna dzieje, bo sama leczyla sie na depresje, tez miala probe samobojcza i ona mi zaufała i opowiedziala o tym. Mówi, że do konca życia nie bedzie w stanie odwdzieczyc mi sie za to ze przy niej byłam. Ale ona się wyleczyła, funkcjopnuje normalnie. Ja udaje, niby jestem wesoła dla innych, usmiecham sie ale tak naprawde to przyklejony usmiech.

Nie wiem, jak z tego wyjsc.Czuję sie na tyle słaba, ze nie jestem w stanie dzialac a innym nie chce truc i zawracac głowy.Ani żyć, ani umierać.Wszystko jest takie szare, trudne.

Nie wiem czy jeszcze jestem czy juz mnie nie ma.Takie odrealnienie.

Może to wszystko głupie co napisałam, nie wiem nawet czy odpowiednio ujęłam to co czuję w środku, chyba nawet się nie da.

Najgorzej jak słyszę, zebym sie czyms zajęła, wzięła w garść.To mnie jeszcze bardziej dołuje, czuję się nie zrozumiana, odrzucona

 

Pomóżcie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zamknięta Przede wszystkim podstawą do tego żeby Ci się poprawiło jest odstawienie alkoholu - to depresant, który potrafi nieźle namieszać. Postaraj się nie pić. Idź do lekarza raz jeszcze, poproś o leki. To jest konieczne! Opowiedz o swoich kłopotach. Leki powinny zmobilizować Cię do tego żeby nie pić. Pamietaj depresja +alkohol oznacza jeszcze większą depresję. Może coś ruszy wtedy. Nie bardzo wiem jak inaczej możemy Ci coś tutaj poradzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam zamiar wybrać się do psychiatry, ale pewnie ostatecznie nie pójdę tam jak zwykle... ale chciałbym zapytać jeśli zostaną mi przypisane jakieś leki to jak to się będzie miało do alkoholu i amfetaminy? No wiadomo żeby nie łączyć antydepresantów z alkoholem i narkotykami, ale jak będę musiał je brać przez jakiś okres czasu to w ogóle w czasie przyjmowania leków miałbym zrezygnować z alkoholu i speeda? Może głupie pytanie zadaję, ale pytam bo nie wiem, nie byłem nigdy u psychiatry, o alkohol mógłbym jeszcze zapytać psychiatrę, ale amfetaminę już nie, pomyślałby, że jakiś ćpun ze mnie czy co, a to wcale tak nie jest, brałem to tylko kilka razy i świetnie się po tym czułem - zero stresu, zero nerwów, zero lęków - sam spokój i świetne samopoczucie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

qqq88, Albo leczenie, albo używki, wybór należy do Ciebie.

Nie przyszło Ci do głowy,że tymi używkami zagłuszasz swoje problemy?

Sam sobie przeczysz.

Najpierw chcesz antydepresant,a potem pytasz czy można go łączyć z alko i amfą.

Co za nieodpowiedzialność!

Nikt Ci tu nie da przyzwolenia, to Twoja decyzja.

Tylko patrzeć..........jak będziesz staczał się.....z takim podejściem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

qqq88, wybór należy do Ciebie czy chcesz rozwiązać swoje problemy czy może przesunąć je w czasie, albo nawet pogorszyć. Czy Ty człowieku zdajesz sobie sprawę jak wyniszczająca jest amfetamina? Pal licho ze zdrowiem fizycznym albo psychoza poamfetaminowa to coś strasznego i dopiero wtedy dowiesz się co to jest lęk, niepokój i będzie Ci potrzeba niejedna wizyta u psychiatry. Tutaj pytanie czy będziesz żył wspomnieniami o tym jak było po amfie dobrze (tylko to obłuda, fałsz) czy rzeczywiście popracujesz nad sobą żeby wyjść na dobra drogę.

 

Zresztą im więcej będziesz brał, tym częściej będzie Ci się chciało wracać do takiego 'rozwiązania', uwierz mi, że ja już taką drogę przeszłam i doprowadziło to do czegoś strasznego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Macie rację, po co pakować się w narkomanię, jak mówiłem amfę brałem kilka razy, tak dokładnie - 5, owszem spodobało mi się, ostatni raz wziąłem przed przyjazdem na uczelnię to było świetnie, a tak na trzeźwo to cały zdenerwowany, nerwowe tiki, ręce mi latają, ledwo kanapkę mogę zjeść na przerwie. Od 2 tygodni jestem czysty i postaram się żeby tak zostało. Z alkoholem natomiast problemu nie mam żadnego bo ile ja wypiję w ciągu miesiąca 2-8 piw xD Dziś mi już nieco lepiej, do psychiatry nie pójdę, cholernie boję się rozmowy, a ja chyba nie potrafiłbym z nim porozmawiać sensownie, na samą myśl o takiej kilkunasto-kilkudziesięcio minutowej rozmowie to ogarnia mnie strach i raczej nic z tego nie wyjdzie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twarde prochy przy depresjach czy nerwicach to jakaś abstrakcja.Szkoda zdrowia,bo czesto nawet slabe antydepresanty dadza rade i szybko wyjdzie sie na prostą.Amfetamina czy podobne substancje szybko doprowadza Cie nad skraj przepasci i obudzisz sie z ręką w nocniku.

Rozmowa z lekarzem-psychiatrą wiele nie rozni sie od rozmowy z ortopedą po złamaniu nogi - obydwaj specjalisci sa po to aby Ci pomoc.

Chwytanie sie twardych dragow jako pierwszy krok w walce z nerwica/depresją to krótko mówiąc podejście od dupy strony.

 

Głupia marihuana (chociaż wg mnie nie jest narkotykiem) to przy problemach z deprą czy niewlasciwym podejsciu do niej (marihuany) moze wywolac wiecej szkod niz pozytku a co dopiero Amfetamina czy np opioidy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ojej jak to wszystko znajomo brzmi :why:

Ja przez niezadowolenie z zycia popadlam w depresje , nic mi sie nie chce gotowac,sprzatac, bawic z dziecmi, a wieczorem zeby to przytlumic pije wino wlasnie nalalam 3 lampke.

Wiem,ze duzym problemem jest moje malzenstwo (choc kocham meza), ale ten zwiazek mnie zniszczyl - ta osobe , ktora byla wesola lubila ludzi, smiac sie , zartowac, dalej to robie ale juz nie tak jak kiedys - i umarlam - ja i moja dusza

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podziwiam ludzi bedacych w stalych zwiazkach."Stalych" w sensie długotrwałych - małżeńskich.Nic nie pozostaje takie samo jak było na początku.Za dużo zmiennych i pogodzenie tego wszystkiego jest czyms bardzo trudnym.Kazdy z nas sie zmienia,ewoluuje z biegem lat,tak jak i otoczenie.Dla mnie rzecz nie do ogarnięcia w moim obecnym stanie.

Uzywki pomagaja ale na krotko.Wlasciwe leczenie i co za tym idzie dokonanie pewnych zmian w samym sobie lub naszym otoczeniu to chyba jedyna droga do poprawy swojej sytuacji.

 

Ja wiem ze nigdy nie zostane alhololikiem.Wszystko tylko nie to.Chyba jeden z najgorszych nałogów jakie istnieją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja przyznam, że czasem żałuję, że jestem od zawsze taka rozsądna i stanów silniejszych niż po trawie po prostu się boję. Dziś czuję się tak, że chciałabym mieć odwagę coś wziąć, albo nie mieć tego obrzydzenia do alkoholu i móc po prostu to zapić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja od czasu do czasu (raz na 2-3 tyg) wypije sobie drina czy spale skręta w gronie znajomych.Alko w malej ilosci jeszcze trawie ale nieznosze jak kręci mi się w głowie i do takiego stanu nie dopuszczam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×