Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Natręctw - Moja historia, objawy, co zrobić...


madeline20

Rekomendowane odpowiedzi

kochanie

wiesz wielu lekarzy robilo mi badania, usg, gastroskopie, edndoskopie i zaden nie powiedzial mi ze są to bóle psychogenne, podawano mi jedynie srodki przeciwbolowe, po tym wszystkim przeszlam straszna traume bo bedac sama w obcym miescie zostalam potraktowana okropnie, w srodku nocy rzyjechalo pogotowie bo nie moglam wytrzymac z bolu, pani doktor jeszcze na mnie nawrzeszczala ze po co ja wogole ich wzywalam jakby laske robili ze przyjechali, wypisala mi jedynie skierowanie na oddzial z podejrzeniem grypy zoladkowej i pojechali, nie zabrali mnie, radz sobie pani sama i jedz sama do szpitala gdzie ja kompletnie nie mialam pojecia gdzie to jest, gdy dotarlam do szpitala odsylali mnie tylko z jednego oddzialu na drugi a ja krazylam po calym miescie. Co do tabletek ktore przyjmuje sama na wlasne zyczenie ich nie zmieniam robi to lekarz i teraz wiem ze nie robil tego prawidlowo bo powinno sie je odstawiac stopniowo a nie z dnia na dzien na inne, z lekkich na bardzo mocne. piszesz ze powinnam robic to co lubie ale nic mi nie sprawia radosci tak jak kiedys, do wszystkiego bardzo sie musze zmuszac a im bardziej sie zmuszam tym bardziej sie denerwuje. studia i chlopak jako pierwsze mi przyszly do glowy bo to sa dla mnie 2 najwazniejsze rzeczy w zyciu i dlatego na widok chlopaka skreca mnie z bolu bo wiem jak bardzo sie o mnie martwi i staram sie aby bylo normalnie ale im bardziej sie staram tym bardziej mi to nie wychodzi. napewno nie uzalam sie nad soba jak to piszesz tylko tak reaguje na to co mi sie przytrafilo, widac Ty nigdy nie byles/las w takiej sytuacji i nie wiesz jak to jest gdy wszystko czego sie pragnelo nagle sie wali z niewiadomych powodów, kazdy z lekarzy ma Cie w dupie bo zalezy im tylko na kasie i laske robia ze wogole Cie wysluchaja i pomoga( o ile mozna nazwac to pomoca) jedynie potrafia snuc swoje dziwne teorie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lekarze nie mówią pacjentom z nerwicą histeryczną, co im dolega, bo nie mają czasu ani ochoty z nimi dyskutować. Czasami na odczepnego mówią : zespół jelita nadwrażliwego. Czytałaś już o tym??Zostawiają psychiatrze leczenie pacjenta i informowanie go o jego chorobie. To, jak Cie potraktowali, ewidentnie wskazuje na to, że po prostu nic złego nie znaleźli w badaniach, a że dawali Ci środki przeciwbólowe to raczej chyba dobrze, skoro Cie bolało?? Jesteś typowym przykładem osoby, która chodzi po lekarzach, bo twierdzi że jest chora, a tak naprawde ma nerwice. I lekarze o tym wiedzą, bo nie Ty pierwsza jesteś tego typu pacjentką z nerwicą histeryczną czy hipochondryczną. Dlatego sie wkurzają i zbywają Ciebie. Skoro pogotowie Cie nie zabrało, to uznali, że nie jest z Tobą tak źle, oni jeżdżą cała noc i nic dziwnego że są wkurzeni, jak ktoś ich wzywa bez powodu. Gdyby było coś poważnego, na pewno by Cie zabrali, bo oni za to odpowiadają i mogą mieć sprawe w sądzie. Jeśli uważasz że potraktowali Cię źle to załóż im taką sprawe w sądzie i sie wyjaśni. A nie mogłaś wtedy sama wziąć sobie czegoś przeciwbólowego i poczekać aż Ci przejdzie???? Sama widzisz że przeżyłaś do rana, a potem krążyłaś po całym mieście. Chory człowiek nie dałby rady..A w ogole w końcu przyjęli Cie na jakiś oddział? I co stwierdzili?

Dziewczyno zrozum, masz nerwice i nic wiecej!!! Nie doszukuj sie ciągle chorób. A psychiatre zmień po prostu, dlaczego tego jeszcze nie zrobiłaś?? A jakie konkretnie leki bierzesz obecnie i w jakich dawkach? Jestem też ciekawa, jaka diagnoze postawił Ci ten psychiatra?? Co on stwierdził??

Poza tym chyba nic do Ciebie nie dotarło z tego co napisalam poprzednio, więc już kończe bo to bez sensu. Na koniec jeszcze raz powtórze: pracuj nad soba, uczęszczaj na terapie i poszukaj przyczyn nerwicy - może masz cięzkie przyżycia z dziecińtwa na swoim koncie, ale nic o tym nie piszesz, wiec nie wiem.. i przestan myślec tylko o sobie! Skup sie na czym innym. Nie jesteś ciężko chora!!

I nie wiem co takiego strasznego Ci sie przytrafiło??? Bo lekarze nic złego Ci nie zrobili, zbadali Cie tak jak powinni i to do nich należy, a każdej Twojej zachcianki to spełniac oni nie muszą. Jak koniecznie chcesz żeby wykryli Ci jakąs ciężką chorobę, to znaczy że masz duzy problem z psychiką, dlatego skup się na leczeniu u psychologa i u psychiatry i nie zawracaj wiecej głowy innym lekarzom, bo potraktują Cie tak samo jak poprzednio.

Wszystko czego sie pragnęło nagle sie wali z niewiadomych powodów??

No powód to chyba znasz - nerwica!

Ty jeszcze nie wiesz jak to jest, kiedy wszystko sie wali.. Masz wymarzone studia, masz chłopaka, ktory Cie kocha. Może chodzi o to że masz wrzesień?? ojej to straszne!! weź nie przesadzaj, wrzesień to normalna sprawa, po prostu pogodź sie z tym że nie jesteś doskonała i nie uczysz sie najlepiej na świecie to na pewno bedzie Ci łatwiej. W kazdym razie jeszcze masz szanse, żeby rzeczywiście wszystko Ci sie zawaliło, jeśli nadal bedziesz sie nad sobą użalać i nie zaczniesz nad sobą pracować.

Życze Ci, żebyś dużo nad sobą pracowala!!!

 

[Dodane po edycji:]

 

Nerwica histeryczna

 

Nerwica histeryczna to najstarsza postać nerwicy charakteryzująca się nagłym początkiem z równie nagłym ustąpieniem zaburzeń. Uważa się, że ten rodzaj nerwicy stanowi niedojrzały mechanizm obronny radzenia sobie z emocjami i nierozwiązanym konfliktem.

 

W nerwicy histerycznej dochodzi do częściowej lub całkowitej utraty integracji między wspomnieniami z przeszłości, poczuciem własnej tożsamości, bezpośrednimi wrażeniami czuciowymi i świadomą kontrolą ruchów ciała.

Postacie nerwicy histerycznej

 

postać konwersyjna nerwicy histerycznej:

 

Postać konwersyjna powstaje w wyniku zamiany problemów emocjonalnych na objawy somatyczne. Zaburzenia dotyczą wzmożenia lub zahamowania funkcji czuciowych, ruchowych czy psychicznych.

 

Mogą pojawić się więc charakterystyczne objawy takie jak: niedowłady, porażenia narządów mowy, kończyn (charakterystyczne dla porażeń histerycznych jest możliwość wykonywania ruchu porażoną kończyną w momencie gdy chory nie skupia na niej swojej uwagi), intensywne dolegliwości bólowe ograniczające się do jednego miejsca, szczególnie dotyczy to głowy, serca, brzucha, genitali (cechą charakterystyczną bóli histerycznych jest ich uporczywość i oporność na farmakologiczne środki przeciwbólowe) i in.

 

Przyczyny nerwicy histerycznej

 

Przyczyną nerwicy histerycznej są stale powtarzające się sytuacje trudne, z którymi osoba się styka i nie potrafi im się przeciwstawić. Wystąpienie nerwicy histerycznej może być też wynikiem jednorazowej bardzo silnej reakcji na sytuację zagrażającą własnemu życiu lub bliskim osobom. Zaburzenia mogą być również związane czasowo z wydarzeniami urazowymi jakie miały miejsce u osoby.

Uważa się, że zaburzenie rozwija się na bazie osobowości histeroidalnej.

 

Leczenie nerwicy histerycznej:

 

Jedną z najpowszechniejszych metod leczenia nerwicy histerycznej jest odreagowanie, wyładowanie stłumionych przez klienta uczuć. Dokonuje się to poprzez powtórzenie przeżyć będących powodem nerwicowej reakcji za pomocą hipnozy czy w trakcie rozmowy z terapeutą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ech, można by tak pisać i pisać... Pewnie niewielu będzie się to chciało przeczytać w całości. Cóż, kolejne spotkanie z terapeutką już jutro, przynajmniej tam się wygadam do bólu, tutaj nie będę pisał książki;) Szkoda tylko, że każde takie godzinne spotkanie mija tak szybko...

Blue, może jednak częściej wchodź na to forum ? ;)

tu możesz pisać godzinami, tyle ile potrzebujesz... :mrgreen:

i wierz mi, że to co piszesz wcale nie musi być dla innych nudne

 

Dla mnie forum jest dużym wsparciem,

nie czuję się tu sam ze swoimi problemami

ponadto czasem ktoś może zainspirować, jak samemu sobie radzić... 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kochanie

piszesz ze powinnam robic to co lubie ale nic mi nie sprawia radosci tak jak kiedys, do wszystkiego bardzo sie musze zmuszac a im bardziej sie zmuszam tym bardziej sie denerwuje

 

Mary890,

 

NIE ZMUSZAJ SIĘ! To NIE MA najmniejszego SENSU. Masz teraz doły,jesteś wściekła,boisz się,nic Cię nie cieszy,nic Ci się nie chce i co tam się jeszcze zamarzy. Tyle. MASZ PRAWO DO SWOICH EMOCJI,JAKIEKOLWIEK BY ONE NIE BYŁY.

W słowniku języka polskiego jest jedno słowo, które raz na zawsze powinno z niego zniknąć- jest to słowo POWINIENEM-POWINNAM!!!

Raz na zawsze wyeliminuj to słowo ze swojego słownika i przestań się nim sugerować. Tak naprawdę nie da się żyć wbrew sobie; według nakazów i zakazów, które ktoś kiedyś Ci bardziej lub mniej słusznie wpoił. NIE MASZ OCHOTY to NIE JEDZ. Dlaczego uważasz,że POWINNAS JESC???

 

No,oderwijmy się już na chwilę od tych codziennych problemów i trosk,porozmawiajmy o takim zwykłym,codziennym życiu. Chciałabym Cię lepiej poznać Mary,może opowiesz nam coś więcej o sobie? Piszesz,że dla Twojej osoby najważniejsze są studia i związek, więc może zaczniesz od tego, tak jako oderwanie od rzeczywistości ,żeby było bardziej miło......

 

Co studiujesz? Jak Ci idzie na studiach????

 

P.S. Piszesz,że związek to dla Ciebie b.poważna sprawa-wiedz jednak,że w związku bywają czasami trudne chwile,kryzysy,negatywne emocje , problemy i reakcje na nie,a czasem nawet bywa ,że chyli się on ku naturalnemu końcowi... Dlatego trzeba ROZMAWIAĆ O EMOCJACH,ANALIZOWAĆ,USTALAĆ PROBLEMY ITD. Bo co z tego,że udajemy,że wszystko jest ok,skoro to wszystko to FAŁSZ... Jeśli związek jest dla kogoś bardzo ważny to znaczy,że on go pielęgnuje,dba o niego,a to jest równoznaczne z konfrontowaniem się oko w oko z trudnymi emocjami i problemami (na które niekiedy nie mamy wpływu),inaczej bowiem skrzywdzimy nie tylko siebie,ale i partnera, serwując mu dużą dozę fałszu,rujnując ten związek ,a w skrajnych przypadkach doprowadzając go do bycia z kimś ,kto go już nie kocha (powód X,Y,Z) i jednocześnie odbierając mu szansę na poznanie kogoś, kogo pokocha on z wzajemnością i z kim będzie szczęśliwy na tym etapie życia (i ta druga osoba również-być może na niego czeka).

 

Piszesz,że Twój chłopak wrócił z morza,on jest marynarzem? Czy dobrze rozumiem,że to taki związek na odległość (często nie ma go w domu) ???

 

MISS DAISY - emerytowana hipochondryczka ;)

 

[Dodane po edycji:]

 

jak napisał polo - wystapily objawy nerwicy natrectw, dopiero potem fobii)

 

Dekiell, widzę,że strasznie wszystko roztrząsasz,żeby orzec ,czy masz nerwicę czy fobię społeczną. A czy to ma dla Ciebie jakieś znaczenie?

Dlaczego to różnicowanie jest dla Ciebie tak znaczące, czy ta różnica ma na coś jakiś wpływ? Dlaczego tak bardzo się na tym skupiasz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miss Daisy, zgadzam się zupełnie, co do tego zmuszania się i konieczności "zluzowania",

a dodajmy jeszcze do tego inne sprawy, jak poszukiwanie w sobie chorób (pisała o tym wcześniej kochanie)

 

Czytając wypowiedzi Mary mi też przyszło na myśl, czy problemem nie jest ten związek "na odległość" ?

Może to powoduje poczucie niespełnienia, brak ciepła i bliskości z kochaną osobą ??

ogólnie - brak poczucia szczęśliwego związku, co może mieć niebagatelny wpływ na jej samopoczucie,

nawet jeżeli sobie tego nie uświadamia...

 

Mary napisz, jak w ogóle przeżywasz te długie miesiące rozłąki,

bo ja ci powiem, że sobie tego nawet nie wyobrażam... :hide:

 

Ale tak poza tym, czy u Mary to wszystko nie wygląda też na objawy DEPRESJI ?

niechęć do poprawienia sobie nastroju, utrata radości życia, brak mobilizacji do działania...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Milutki,

 

Myslé,ze poczekamy na Mary ,az sama nam opowie o swoich emocjach w zwiazku... NIc nie bedziemy jej sugerowac.

 

Widzé,ze jestes bardzo aktywnym uzytkownikiem tego forum, starasz sie pomagac innym ludziom... To mile :)

Nie zapomninaj jednak,ze i Ty potrzebujesz pomocy ,byc moze instytucjonalnej.

Moze Ty tez opowiesz co sie dzieje AKTUALNIE Z TWOJA OSOBA?

Podstawá w wychodzeniu z Twojego zaburzenia jest wygaszanie tzw.rytualow natrétnych, o czym zapewne juz wiesz...

Im bardziej bowiem bedziesz anagazowal sie w natretne,kompulsywne czynnosci ,ktore maja zdusic Twój niepokój wynikly z pojawiajácych sié natrétnych mysli, TYM (wbrew wszelkim pozorom) bédzie jeszcze gorzej....Zaprzestan rytualow natretnych. LÉK I NIEPOKÓJ SÁ CENÁ WYLECZENIA SIÉ Z TZW. NERWICY NATRÉCTW (OCD). Inaczej nie da sié tego zrobic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zapomninaj jednak,ze i Ty potrzebujesz pomocy

Tak Daisy, dzięki za troskę, dokładnie tak jest,

ja też bardzo, bardzo potrzebuję pomocy... :cry:

 

A ostatnio może dlatego angażuję się w sprawy innych,

bo chciałbym w ten sposób jakoś sobie pomóc... ? :bezradny:

(ale nie robię tego celowo, chyba raczej podświadomie)

 

Poza tym przyznam, że to forum trochę mnie nakręca (w sensie pozytywnym),

ta specyficzna atmosfera...

czuję się trochę jak na terapii grupowej... :mrgreen:

 

Masz rację, powinienem zająć się też sobą, bo ze mną wcale nie jest dobrze...

Jeżeli jest ktoś chętny to krytycznie przeczytać, to proszę bardzo,

chętnie podyskutuję też o sobie... :D

 

Moze Ty tez opowiesz co sie dzieje AKTUALNIE Z TWOJA OSOBA?

Przez ponad pół roku brałem leki: Sertralinę, potem też Sulpiryd.

Coś tam niby działało, jakieś chwilowe nieznaczne poprawy, ale żadnego przełomu nie było.

Tydzień temu odstawiłem leki, na szczęście bez nich czuję się jednakowo jak z nimi,

przy czym może teraz mam trochę "czystszy" umysł, nic mnie nie przymula.

OK, może nie doceniam sertraliny, mogła ona jakoś tam wyrównać poziom tej serotoniny w mózgu, trudno stwierdzić...

 

Teraz moje "starania".

Próbowałem zmniejszać rytuały, szło raz lepiej raz gorzej, z dużym wysiłkiem udawało mi się niektóre nieco ograniczyć, ale też w międzyczasie pojawiały się nowe.

Wtajemniczyłem w mój problem bliską osobę - żonę, do której mam 100% zaufanie, więc próbujemy też wspólnie coś robić.

Kiedyś wpadłem na taki (może niezbyt mądry) pomysł, że niektóre rzeczy WYKONUJE ONA ZA MNIE, po prostu żebym "ja się nie męczył", no i tak nadal robimy. Przy czym to nie jest tak, że ona wykonuje kompulsje pod moim nadzorem. Ja pozostawiam pewne czynności jej do zrobienia i "umywam ręce", nie chcąc nic o nich wiedzieć, ani też w jaki sposób ona to zrobiła.

Dalej, mam duży problem z BRAKIEM ZDECYDOWANIA, w szczególności w ograniczaniu rytuałów. Najtrudniejszy jest ten MOMENT DECYZJI, że mam daną rzecz pozostawić... mam wrażenie, że czasem to jest po prostu niewykonalne, więc odkładam tą decyzję do kolejnych kompulsji.

Nie wiem, może lepsze jest takie nieco "na siłę" odstawianie "kuszących" przedmiotów? Póki co, brak mi odwagi na taką "siłową" konfrontację.

Niekiedy, ale rzadko, miałem takie dziwne (ale i dość przyjemne) odczucie, że mogę sobie z tym wszystkim poradzić, jeżeli tylko zechcę...

Niestety, to uczucie dość szybko znika, a potem nie udaje mi się go odbudować, szkoda, że nie jest ze mną na stałe... :-|

Czasem, ale rzadko, miałem także uczucie "lekkiego" i spokojnego traktowania przedmiotów i czynności (w stylu "wow, przecież to tylko rzecz, ona mi niczym nie grozi!"), dzięki czemu udawało mi się zakończyć kompulsje w rekordowo małej liczbie np. 2-3 razy. Ale znów - to uczucie szybko znika i nie powraca...

Jeszcze może coś takiego, że chyba mam obawy przed "radykalnym" zakończeniem danej kompulsji, bo boję się, że będą mnie męczyć koszmarne myśli z powodu "niedokończenia" danej czynności. Po tym pozostawieniu czynności raczej nic takiego się nie dzieje, owszem przez jakiś czas mam pewien niepokój o tę pozostawioną i "niedokończoną" rzecz. Dlatego też mam skłonność do wykonywania kompulsji nawet "na wszelki wypadek", żeby nie prowokować powstania przyszłych koszmarnych myśli.

Natręctwa przy pisaniu tekstów w komputerze (w tym oczywiście posty na forum, okupione natręctwami), też mają parę cech charakterystycznych, ale nie mam siły tutaj tego pisać. Opiszę oddzielnie (zresztą założyłem wątek w dziale "Nerwica natręctw").

 

To mniej więcej tyle z moich "osiągnięć", every criticism welcome ;)

 

Podstawá w wychodzeniu z Twojego zaburzenia jest wygaszanie tzw.rytualow natrétnych, o czym zapewne juz wiesz...

no właśnie nie do końca wiem, tzn. słabo to do mnie dociera,

niby wiem o tym, że trzeba wygaszać, a stale szukam jakichś innych, zastępczych rozwiązań...

muszę sobie jakoś wpoić przekonanie o tym

 

Im bardziej bowiem bedziesz anagazowal sie w natretne,kompulsywne czynnosci ,ktore maja zdusic Twój niepokój wynikly z pojawiajácych sié natrétnych mysli, TYM (wbrew wszelkim pozorom) bédzie jeszcze gorzej....Zaprzestan rytualow natretnych. LÉK I NIEPOKÓJ SÁ CENÁ WYLECZENIA SIÉ Z TZW. NERWICY NATRÉCTW (OCD). Inaczej nie da sié tego zrobic.

masz świętą rację, no tak,

jednak wysoka jest ta cena, ten lęk i niepokój...

dlaczego nie ma jakiejś cudownej tabletki... :why::why:

 

Daisy, przedstawiłaś się jako hipochondryczka :smile:

tak z ciekawości, skąd masz wiedzę o mechanizmach powstawania natręctw i w jaki sposób można się tego pozbyć ?

 

PS. taka uwaga nt. mnie, że nie ma co mnie oszczędzać w krytyce,

bo jak nie dostanę czasem porządnego kopa, to nie ruszę z miejsca... :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

milutki-jeśli chodzi o natręctwa, to mi bardzo pomogło zrozumienie ich mechanizmów i potem ograniczanie ich ale trenowałem to trochę na terapii poznawczo-behawioralnej i nawet wtedy bez leków bym nie ruszył z miejsca, tak ciężko u mnie było (wszelkie sugestie terapeuty zamienialem w natrectwa), teraz już jest ok i leki nie są mi potrzebne, trzymam kciuki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich, niewiedziałem gdzie wrzucić posta to wylosowałem że bedzie tu. Chciałbym sie przedstawić i podzielić doznaniami na temat leków w NN. Otóż sprawa wygląda tak jestem osobą dosyć silną psychicznie i zrównoważonom, niemiałem nigdy depresij, długotrwałych stanów przygnębienia, mam specyficzną odmiane NN , która utrudnia mi życie poprzez to że niemoge spać tylko gdy nastepnego dnia mam wcześnie rano wstać i jestem okropnie zmeczony. Ale mniejsza narazie oto :) . Chciałem sie podzielić opinia o fevarinie i lekach ogólnie.

Na wstępie zaznacze że wg. mojej opini w moim przypadku (psychiatra tez tego samego zdania) i ogólnie w NN, jedyna skuteczna metoda doążenia do ciągłego zmniejszania problemu to psychoterapia , a nie leki , one g***o załatwiają. Trzeba stanąć przed problemem, poznać mechanizmy i zacząć zmieniać działanie umysłu, do tego potrzebne jest zlikwidowanie lęku , który napedza NN, więc tu upatruje ich jedyne zastosowanie (aby zrobić dobry grunt pod terapie beh-pozn).

A teraz już na temat samego fevarinu lek biore od 2ch miesiecy, teraz z niego schodze z dawki max.150mg teraz mam juz 50mg, odstawiam go całkowicie ponieważ zamordował moje libido, a ja teraz musze ostro palić frana przed dziewczyną bo ona nawet niewie że chodze do psychiatry i narazie wole żeby niewiedziała:D, z innych ef. ubocznych pozatym ze byłem za dnia bardziej senny niezauważyłem nic. Lek wyregulował mi nawet dosyć sen i działał uspokajająco (niewiem na ile to zasługa leku a na ile mojego przekonania ze on działa). Chcaiłem sie skupić chwile na tym fevarinie i jego wpływie na seksualność. Troche czytałem na temat leków jak dostałem tą fluwoksamine i wszedzie sie pojawiał ten efekt. Lekarke ma bardzo fajna :D i powiedziała ze jak sie to u mnie pojawi a po tych lekach zmiana w tej sferze jest niemal pewna to akurat ten efekt uboczny niemija z biegiem czasu (ja mówie ale czytałem na forach ....., a ona sie uśmiechneła i powiedziała że przypadków widziała juz miliony pracuje w szpitalu, prowadzi przychodnie, robiła prace naten temat itp. i ze statystyk do których mają dostęp jasno to wynika). Ale itak wyczytałem na forach że odsetek wystepowań dysfunkcji w tej sferze po fluwoksaminie jest najmniejszy. Więc se myśle że to niemożliwe żeby on całkiem zabił coś co mam bdb stanie :). Ale sie .... troche pomyliłem i w związku z tym co przeczytałem , co wygadałem z psychiatrą w szczerej rozmowie , potym co zbadałem na sobie i z mojej wiedzy jakiejś tam (bo studiowałem jeszcze w tamtym roku we Wrocławiu medycyne , ale mnie usunęli żetak powiem ładnie :D), wnioskuje iż to co tu przeczytałem , wypowiedzi w stylu - "jaki lek niekładzie libido----> fevarin , sertralina tylko troche", itp. to są bzdety :), nieważne czy w człowieka ... uderzy rozpędzona 120t lokomotywa, czy 12x "lżejszy" 10t autobus to efekt jaest prawie taki sam. Kazdy lek TLPD i SSRI upośledza w tym temacie każdego człowieka bezwyjątku, kwestia tylko jak bardzo i czy przekroczy on umowną granice dysfunkcjonalności. Także dlamnie lek mający zastosowanie u ludzi niebedocych chorymi na ciężka odmiane depresij, cieżkie nerwice i inne afektywne schorzenia eliminujące go niemal- lub całkowicie z prawie wszystkich sfer życia codziennego, bedących przyczyna zwiekszonego ryzyka samobójstwa i ogromnego cierpienia, to jedna wielka lipa bo co to za lek który ślepemu przywróci wzrok , a zrobi go głuchym , g***o nie lek. Oczywiście za wyjątkiem stanów które opisałem powyżej.

Co ja jeszcze napisze... , a no tak to teraz bioore juz tylko 50mg fluwoksaminy od 3dni i od 3tyg. wprowadzam trittico teraz mam juz prawie 150mg. Ale tu moje pytanie do doświadczonych w odstawianiu leków , kiedy te sprawy wróca do normy ???? bo narazie dalej wielka porażka w tym temacie . Prosze o jakies odpowiedzi. Wszystkim z góry dziekuje. Pozdrawiam. :uklon:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co to morze być? siedzę z chłopakiem w samochodzie i nagle czuje w sercu a nawet w żołądku uczucie strachu lęku tak jakby miało się zaraz coś stać a co najdziwniejsze w tym że mój chłopak odczuwa to samo w tym samym czasie i w ten sam sposób.jedziemy w drugie miejsce np do mnie do domu i wszystko mija jak ręką odjął

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to uczucie powtarzało się kilka razy i zawsze czuliśmy to oboje gdy zmienialiśmy miejsce pobytu przechodziło.Pierwszy raz jak się coś takiego zdarzyło byliśmy razem na takim zameczku w nocy i pojawiło się właśnie to dziwne uczucie jakby coś się miało stać czuliśmy to oboje więc wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy pod taki fajny pomnik ale tam też nie czuliśmy spokoju wydawało się nam że psy dziwnie jęczą i że ktoś nas obserwuje pojechaliśmy z stamtąd pod taką duży słup oświetlony niedaleko mojego domu i tam powoli wszystko się uspokoiło.wczoraj byliśmy właśnie pod tym słupem tak gdzieś koło 20.00i wszystko było wpożądku ale gdy wróciliśmy tam później czuliśmy oboje to uczucie co na zameczku.Zdarza się nam też że w tym samym momencie zaboli nas serce albo głowa ostatnio rozmawialiśmy przez tele i Piotrek mnie pyta czy swędzi mnie nos z prawej strony no i swędział albo np siedzimy u mnie w pokoju i nagle się pochylam bo strasznie głowa mnie zabolała z prawej strony patrzę w górę a Piotrek też trzyma się za głowę w tym samym miejsc i mówi że go strasznie zabolało.Często mówimy kocham Cie w tym samym momencie lub tęsknię a także inne słowa.Co to może być?

 

[Dodane po edycji:]

 

a nawet gdy jesteśmy daleko od siebie Piotrek czuje że coś mi jest albo coś sobie zrobiłam mimo że jeszcze nie powiedziałam mu że coś mi jest a ja odczuwam jak jemu coś jest nawet czuje że jest smutny mimo że nie jest obok mnie i tego nie widzę a nawet nie rozmawiamy przez tele po prostu to czuje.Raz w szkole skręciłam kostkę i dopiero wieczorem mu powiedziałam a on mi powiedział że teraz wie czemu go tak kostka bolała i to była prawa tak jak moja.dużo by wymieniać takich sytuacji.Niedawno wzieło nas na wspomnienia z dzieciństwa i okazało się ze chodziliśmy na tą samą górkę w zimie żeby pozjeżdżać i że nasi rodzice się znali i często razem chodzili na przyjęcia a my nigdy się nie spotkaliśmy mimo że chodziliśmy z nimi.kiedyś poszłam z ciocią na świetlice na aerobik i robili tam zdjęcia okazało się ze robiła je Piotrka mama i pokazał mi je i powiedział że był tego samego dnia tam tylko że w pomieszczeniu obok na kompie.Chodziłam z jego kolegą z klasy i powiedział mi że raz jak z nim stałam i on obok stał poczuł dziwne uczucie takie deżawi a po2 latach okazało się że jesteśmy parą.w dzieciństwie robiliśmy dosłownie takie same rzeczy jedliśmy to samo w ten sam sposób np delicje najpierw czekolada potem biszkopt a na koniec galaretka on robił tak samo czy i wiele innych rzeczy.Mamy ten sam pogląd na życie na ludzi na sytuacje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest to bardzo dziwne , jednak starał bym to wyjaśnić - zbiegiem okoliczności.

 

Jednakże pokłady-potęgi umysłu są bardzo mocne i głębokie ( wiem to po swoich przeżyciach . Sytuacje o których usilnie myślimy - często będąc w stanie średniej świadomości - potrafią się - w dziwny sposób czasem- realizować .

 

Taka u mnie głupotka , którą pamiętam ostatnio. Na nartach - zacząłem skakać na stoku - jeżdżąc obok wytyczonej trasy z "chopki" - jeździłem tam mimo tego , że mój mózg zaczął "sam mysleć i się wkręcać" , że w końcu przy ostatnim zjeździe się wywalę - i oczywiście ( nie zrobiłem tego celowo ) ale źle wylądowałem ( zbyt na tyłach ) i leże . Dobrze , że w sumie nic mi się nie stało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jednak nie jestem tego taki pewny , i śmiałbym twierdzić , że coś w tym jednak jest ( trudno mi słowami to opisać ) , ale miałem takich sytuacji naprawdę sporo .

 

Myślę ( nie chcąc tego-myśli same mnie nachodzą bardzo często ) , że nikt mnie nie lubi - conajwyżej trochę toleruje ( zwłaszcza jak musi z jakichś względów ) i tak jest . Potrafię- jakbym się spiał w sobie -zrobić tak , że tak się "zepnę" w sobie , że mój rozmówca zacznie wyczuwać moją nierealność/odjazd ( i zacznie to częściowo się na niego przeładowywać-trudno mi to ubrać w słowa ) i nie wytrzyma ani sekundy dłużej patrząc na mnie ( no może max. kilku ) i odwraca się ( potrafię nawet lekarza zdołować ) , cieszy mnie , że nie następuje to już często samoistnie, bym aż tak się w sobie "spinał" ( co nie znaczy , że jest dobrze - jest różnie z wahaniami , jednak trochę się staram przywyknąć do choróbska - i jakoś to tolerować , i mniej się przejmować - różnie też to wychodzi ) .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cieszę się że znalazłam to forum…

Już myślałam, że jestem złym człowiekiem.... a na tym forum dowiedziałam się że mam nerwicę natręctw. Jakie mam myśli? Mam obrazoburcze myśli na temat Boga, obrażam wszystko co święte /choć jestem wierząca/, źle też życzę moim bliskim, przeklinam ich i ich dzieci po czym mam straszne wyrzuty sumienia, bo to nie są „moje myśli”, jestem osobą która w życiu nie chciałaby nikomu żle życzyć. Największy problem miałam i nadal mam w stosunku do dzieci.. Nie wiem dlaczego, ale wyjątkowo jestem dla nich okrutna w moich myślach.. Sama nie mam dzieci i nie wiem czy będę mieć – jakiś lęk nie pozwala mi się na nie zdecydować, choć wiem, że już jest na to czas..

 

Czytając Wasze rady, zaczęłam wcielać je w życie i już mi się żyje trochę lepiej.. Już nie panikuję po pojawieniu się natrętnych myśli, nie katuję się wyrzutami sumienia. Mówię sobie, że to nie są „moje" myśli, że to co jest w mojej głowie nie jest moje. .

 

Na sam koniec tego posta mam jeszcze do Was pytanie, czy wiecie co jest przyczyną powstania natrętnych myśli?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdecydowałam się tu napisać bo po prostu nie mam z kim o tym rozmawiać. O tym tzn. o moim problemie- nerwicy natręctw. Wokół mnie jest pełno ludzi a ja czuję się tak samotna że, nie mogę czasami tego znieść... Dziś na przykład jest taki dzień.

Część osób z rodziny nie wie że, mam nerwicę i leczę się u psychiatry a część osób wie, ale niezbyt mnie wspierają... Brakuje mi najzwyczajniejszej w świecie rozmowy, wypicia razem wieczorem herbaty czy głupiego przytulenia kiedy płaczę (a płaczę codziennie). Czasami jestem jak małe zagubione dziecko pomimo 25 lat, męża i dziecka...

 

Nerwicę natręctw a raczej zaburzenia obsesyjno kompulsywne zdiagnozowała u mnie psychiatra w listopadzie 2010 roku. Natręctwa zaczęły się w sierpniu i bardzo szybko przybierają na sile. Zaczęło się klasycznie- częste mycie rąk. Coraz częstsze. Potem unikanie "brudnych" przedmiotów, co mialo na celu zredukować stres i uniknąć wielokrotnego szorowania rąk... W końcu dostrzeglam że, mieszkanie dzielę na strefy czyste i brudne. Brudnych rzeczy nie dotykałam. Brudne było niemal wszystko. Rzeczy z których, normalnie korzysta się na co dzień przynajmniej kilka razy... Zaczełam coraz więcej rzeczy unikać a kiedy nie mogłam dotykałam je przez coś aby uniknąć zabrudzenia.Wyjście na zakupy itp. stało się jednym wielkim stresem bo wszystko dookoła było brudne więc, jak miałam tego dotknąć?

Nie dostrzegałam problemu. Ja byłam czysta a w okół mnie same brudasy. Nie docierało do mnie że, coś jest nie tak... Patrzyłam codziennie na zniszczone ręce, myłam je coraz bardziej ale, jakoś funkcjonowałam.

Najgorsze zaczęło się w grudniu. Wieczne awantury z mężem. O wszystko... Po tych awanturach zaczęłam się brzydzić samej siebie. Czasami wydaje mi się że, jestem brudniejsza niż, jakieś szambo mimo że, szoruje się 2h dziennie. To jest okropne! Nikomu nie życzę takiego uczucia... Wstręt przed samym sobą...

Z tego powodu zrezygnowałam z wielu rzeczy, dawnych pasji itp.

 

Jak na razie od listopada chodze na terapię inwidualną z psychiatrą. Biorę Fevarin 50 3x dziennie. Nie czuję żadnej poprawy. Jedynie wielką senność.

W tej chwili przebywam z dzieckiem u rodziny, ponieważ mam dosyć życia z mężem. Wystarczy że, zadzwoni albo przyjedzie a natręctwa od razu się nasilają... Pobyt u rodziny trochę mi pomaga ale, nie rozwiążę problemu...

Najgorsze jest to że, wizyty mam rzadko... Ostatnio zdałam sobię sprawę z czego biorą się moje natręctwa. Wieczne dążenie do ideału, będąc daleką od niego, presja bycia lepszym, brak poczucia własnej wartości. Może fakt, że znalazłam przyczynę przyśpieszy leczenie? Dodam że, psychiatra nie wiedziała skąd mogą się brać te natręctwa.

Może to śmieszne ale, uświadomiłam sobie skąd je mam szorując się pod prysznicem... Zaczełam sobie przypominać moje dzieciństwo, młodość. Rozkminiać nad pewnymi rzeczami a że, miałam sporo czasu bo długo się myję doszłam do sedna sprawy... Ciekawe co na to psychiatra?

 

Tak bardzo chciałbym być dawną mną... Wesołą, ładną, optymistycznie nastawioną do świata dziewczyną...

 

Czy ktoś tu ma podobny problem? Komuś udało się z tym walczyć i wygrać? Jakie bierzecie leki?

 

-- 05 lut 2011, 15:22 --

 

Cieszę się że znalazłam to forum…

Już myślałam, że jestem złym człowiekiem.... a na tym forum dowiedziałam się że mam nerwicę natręctw. Jakie mam myśli? Mam obrazoburcze myśli na temat Boga, obrażam wszystko co święte /choć jestem wierząca/, źle też życzę moim bliskim, przeklinam ich i ich dzieci po czym mam straszne wyrzuty sumienia, bo to nie są „moje myśli”, jestem osobą która w życiu nie chciałaby nikomu żle życzyć. Największy problem miałam i nadal mam w stosunku do dzieci.. Nie wiem dlaczego, ale wyjątkowo jestem dla nich okrutna w moich myślach.. Sama nie mam dzieci i nie wiem czy będę mieć – jakiś lęk nie pozwala mi się na nie zdecydować, choć wiem, że już jest na to czas..

 

Czytając Wasze rady, zaczęłam wcielać je w życie i już mi się żyje trochę lepiej.. Już nie panikuję po pojawieniu się natrętnych myśli, nie katuję się wyrzutami sumienia. Mówię sobie, że to nie są „moje" myśli, że to co jest w mojej głowie nie jest moje. .

 

Na sam koniec tego posta mam jeszcze do Was pytanie, czy wiecie co jest przyczyną powstania natrętnych myśli?

 

Mi się wydaje że, natrętne myśli to emocje które, w sobie tłumimy latami. Pojawiaja się jako myśli i kompulsje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kokojoko, Świetnie Cię rozumiem .Miałam to samo .Nie daj Boże dotknął mnie ktoś obcy jeszcze z 5 lat temu to dostawałam ataku histerii i od razu droga do łazienki i umyć się .

Obawa przed bakteriami niewiadomego pochodzenia .Pomogła mi duzo psychoterapia indywidualna .Ale taka roczna . Teraz sie nie boje dotykać nikogo i niczego i nie muszę myć się po dotknięciu czyjeś ręki np .

Ale w sklepie robiąc zakupy dalej wybieram segregowane towary .Np ostatniego towaru z póki nie wezmę albo szamponu czy jakiegokolwiek innego produktu pierwszego z brzegu :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psyche. jeśli możesz napisz coś więcej... Masz jakieś sposoby na to żeby, nie czuć tego obrzydzenia do wszystkiego? Jak mniej więcej wyglądała terapia? Ja też, panikuję jak ktoś mnie dotknie... Jeżdzenie komunikacją w godzinach szczytu to dla mnie koszmar... Jest mało osób które, uważam za czyste...

Moja terapia trwa na razie 2 miesiące ale, zero poprawy dalej się pogarsza. Trudno mi funkcjonować a muszę.

Twoj post dał mi jakąś nadzieję... Co ja bym dałą za to żeby, być znów "normalna"... Wiesz co było przyczyną Twoich natręctw?

 

Jeśli możesz odpisz,

 

pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kokojoko, unikam wszelakich osób od których czuje alkohol .Brzydzę się nim( alkoholem) . Jeśli widzę młodą osobę kobietę , meżczyznę z reguły są oni czyści. Ale się nie sugeruj. :P

Chodziłam na psychoterapie do młodego psychologa on pomógł mi zrozumieć jak nie zwariować . Oczywiście obrzydza mnie gdy np widzę kogoś od którego nie miło pachnie ale dawniej o tym myślałam intensywnie a teraz pomyślę i przechodzi . Ale przy psychoterapii nadal zażywałam leki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zacznę od tego, że nie byłem jeszcze u lekarza, to też (co wydaje się oczywiste) nie poddałem się żadnej terapii. Jednak jestem już niemal na nią zdecydowany, albowiem dostrzegłem jakiś czas temu problem i szukam jego rozwiązania, a sam nie daje sobie z tym rady.

 

Czytając post Kokojoko miałem wrażenie, że czytam opis swojej nerwicy (zakładając, że ją mam)… acz jedynie to pewnego momentu. Stale nieustannie myję dłonie (i coraz częściej także przedramię, aczkolwiek nie tak intensywnie jak dłonie i znacznie rzadziej) z lęku przed (mniej lub bardziej realnymi bakteriami, ryzykiem zachorowania, itd. chociaż czasem mam wrażenie, że to głównie już rytuał). Łączy się to także z intensywnym myciem włosów (codziennie, czasem dwa razy, rzadko więcej), uszu oraz w mniejszym stopniu reszty ciała (chociaż intensywniej niż u innych osób). Oprócz tego np. nigdy nie napiję się wody (lub innego napoju), którą napocząłem (pijąc z "gwinta") poprzedniego dnia. Po wizycie w toalecie nie położę się w łóżku (do momentu kąpieli), ani nie położę w łóżku niczego "brudnego". Oczywistym wydaje się moje dzielenie przestrzeni na to co jest "czyste" i na to co jest "brudne", czego unikam jak "diabeł święconej wody". Powoduje to naturalnie coraz większą frustrację oraz zarazem (przykładowo jak upadnie mi ołówek, to idę go umyć, gorzej jest z przedmiotami, których myć nie można - wtedy potrafię czekać i kilka dni, aby wszystko na nich "obumarło") trudności w "normalnym" funkcjonowaniu i zwyczajne tym zmęczenie.

 

Nie mam zaś aż takich problemów z wyjściem na zewnątrz - jakoś jestem względnie funkcjonować poza czystym obszarem. Oczywiście unikam rzeczy "brudnych" (np. w sklepie nie wezmę do ręki rzeczy pierwszej z brzegu), acz nie ma to jeszcze formy paniki jak takiej rzeczy dotknę, czasem wręcz zachowuję się "normalnie" . Zakupy czy inne rzeczy które przynoszę do domu staram się rzecz jasna umyć, lub muszą odpowiedni czas, niedotykane, przeleżeć gdzieś z boku, albo też użyję ich tak, ale aby niczego "czystego" nie dotknąć, czy to w następstwie "brudnymi rękoma", czy też tą rzeczą, zaraz oczywiście lecę umyć ręce. Przed wyjściem kalkuję czy będę mieć np. wystarczająco siły by się umyć, od czego często uzależniam swą decyzję o wyjściu z domu (kiedy nie muszę, jak muszę jakoś jeszcze sobie daje radę). Tym nie mniej łatwiej jest mi z tym sobie poradzić, kiedy się zobowiąże z dłuższym wyprzedzeniem (np. dwa, trzy dnia przed), chociaż i tak potrafię zmienić decyzję.

 

Jednak najbardziej zabawne jest to, że przy tym nieco popalam sobie papierosy. Pomimo lęku przed konsekwencjami tego, jakoś uzależnienie potrafi wygrać z moimi lękami i zapalę sobie (acz palę stosunkowo rzadko i mało, kiedyś paliłem bardzo dużo).

 

I także jak Kokojoko zadam pytanie do osób mających podobne tendencje: jak daliście sobie radę, jak z tym walczyć ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajnie, że znalazłam to forum. Bynajmniej wiem już na co jestem chora, do tej pory myślałam, że to tylko ja jakaś nienormalna jestem.

Z tym, że moja nerwica natręctw ma inne objawy. Moim natręctwem jest nauka. Jestem studentką. Uczę się siedem dni w tygodniu, właściwie ciągle. Nie potrafię myśleć o niczym innym niż nauka. Nie wychodzę nigdzie ze znajomymi bo przecież pluła bym sobie w brodę że mogłam się w tym czasie uczyć. Stopnie mam niezłe złe przez cały ten stres związany z obsesyjnym myśleniem o nauce wcale nie odzwierciedlają czasu jaki włożyłam w nauczenie się danej rzeczy. Najgorzej jest w nocy. Nie mogę zasnąć bo ciągle uważam, że nie jestem na tyle nauczona by iść na zajęcia, że czegoś się nie nauczyłam. Przed większymi zaliczeniami zasypiam o piątej nad ranem i niewyspana idę na zaliczenie. Leżę przez całą noc w łóżku i serce kołacze mi jak oszalałe w głowie kłębią się myśli związane z tematami których się uczyłam. Przygotowując jedzenie, piorąc ubrania ciągle powtarzam jakieś wzory etc.

To jest jakaś masakra. Niedługo chyba to zniszczy mnie samą. Pewnie rozumiecie, że na psychologa też nie mam czasu bo zajęcia kończę zawsze wieczorem więc kiedy? A w weekendy często wracam do domu na wieś by tam spokojnie się uczyć......

Jak sobie wytłumaczyć że nie muszę być wiecznie najlepsza?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Farmakologia! Wiele osób męczy się z nerwicą a wystarczy zażyć Xanax, Afobam lub Clonazepam i wszystko po pewnym czasie mija!! Fakt że uzależnia bo działają podobnie do opiatów czyli tak jak bardzo słaba heroina ale pomagają zawsze.... To choroba... i trzeba ją leczyć.... W tej chorobie jest ten plus że po pewnym czasie zaczynamy lubić połykać te leki.... Pozdrawiam i życze szybkiego wyleczenia!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×