Skocz do zawartości
Nerwica.com

Sylwester 2010 :)


_asia_

Rekomendowane odpowiedzi

a ja sylwestra spędzę na jakiejś imprezie z ludźmi, których nie znam, ale wiem, że ich nie lubię :)

nie mam sukienki, butów, pomysłu na fryzurę, makijaż.

jestem w totalnym dnie.

a poza tym boję się imprez. łapią mnie lęki przed takimi spendami. Nie wychodzę na imprezy.

już się denerwuję, że będzie mi niedobrze :?

nawet pić zbytnio nie mogę, bo jak już czuję, że jestem na lekkim haju to wydaje mi się to jakieś nienormalne i wpadam w panikę.

także sylwester na pewno nie będzie udany, ale zdam relację :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marcja, może masz rację i tak zrobię :) ale i tak będę się denerwować. Miałabym ochotę się schlać, ale to nie najlepszy pomysł. Później odchorowałabym to cały tydzień.

 

też tak macie, że gdy pijecie i procenty uderzają wam do głowy to wpadacie w panikę i czujecie, że coś jest nie tak?

Ja ostatnio tak miałam. Aczkolwiek może to dlatego, że wcześniej wzięłam tranxene.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mieliśmy opisać swoje wrażenia z sylwestra. Także opisuję. Impreza taka średnia. Trochę wypiłam, w głowie mi się kręciło jak cholera, ale to od samego rana już miałam i po wódce było jeszcze gorzej. Jak tańczyłam i ktoś mnie obracał to w ogóle była tragedia. W pewnym momencie miałam takie zawroty, że jak szłam usiąść to myślałam, że padnę. Ogólnie towarzystwo było młodsze, pić nie umieli. Kilka osób o 21 skończyło sylwestra. Dwa razy płakałam, bo pokłóciłam się z chłopakiem. Wkręcił sobie coś i nikt nie mógł przemówić mu do rozsądku. Na szczęście jakoś to się skończyło. O 3 wróciłam do domu. Praktycznie całą noc nie spałam i teraz ledwo żyję. Czuję się jak zwłoki, mimo, iż dużo nie wypiłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sylwester minął w sumie dość nieźle - oceniłbym - u mnie ... Wczoraj na siłę walczyłem sam ze sobą i tylko zjadłem - Relanium 5 mg i 0,5mg lora .... + w południe walnąłem 2 piwa.

Tylko , że u mnie mam dość dziwny aspekt alkoholowy - mój organizm go zaczął dość dobrze tolerować. Wstałem dopiero teraz bez brania leków , ale wypiłem z ponad pół litra wódki ( chyba bliżej do 0,7 = makabra )... Zaczyna mnie martwić , że naprawdę normalnieje na alkoholu :( do ~ 3 setek- w zależności od dnia- po mnie nie widać , że cokolwiek piłem ).

O ceniłbym Sylwestra tak na 3 z dobrym plusikiem . Dzisiaj go troche odchoruję , ale alkohol musi odparować , najgorsze u mnie są ostatnie momenty trzeźwienia - wówczas czuję się koszmarnie. Jak nie wypiłbym dość dużo na 100% nie przespałbym z pół nocy ( znaczy nad ranem do południa , bo wróciłem jakoś koło 6 chyba ) i nie potańczyłbym nawet. Głupio się przyznać , ale na początku imprezki po 1 drinku ( towarzystwo było prawie nie pijące - ale drinki lajtowe były ) poszedłem do auta i ( wypiłem z "gwinta 200 ml schowanej żołądkowej ) - po tym dopiero zacząłem mieć siłę/zdolność do zatańczenia. Auto - celem sprostowania zostało u znajomego , nie jeżdżę po alkoholu ( co kiedyś niestety miało miejsce ).

Mimo wszystko trzeba pracować ciężko i głęboko nad sobą , ja chyba byłbym w stanie przejść z benzo na alkohol ( on działa bodajże w zdecydowanej większości na tą sama część układu nerwowego mózgu ) . Musze powoli jakoś to łaczyć ( [ alkohol i benzo - co praktycznie jest niezalecane i nienormalne ) , ale u mnie tak to jest .

 

Życzę Wszystkim cierpiącym- większej dozy radości , normalności w nowym roku,

najlepiej wyleczenia całkowitego ( co jest naprawdę makabrycznie w/g mnie trudne- mam nadzieję , że wykonalne ).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zwiedziłem kilka knajp ze znajomym, o 00:00 byłem na placu wśród tłumów i oglądałem fajerwerki przy okazji drąc się tak, że dzisiaj ledwo mogę coś powiedzieć, w końcu wylądowałem na dyskotece gdzie było świetnie i spotkałem sporo starych znajomych.

Ogólnie - nie był to najlepszy sylwester w moim życiu, ale z pewnością był jednym z ciekawszych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie Sylwester swietny, jeden z lepszych w zyciu! :) Z zajebista muzyka i swietnymi ludzmi i rewelacyjna luzna i beztroska atmosfera... Pelen spontan - spiewy na cale gardlo, tance takze na klatce schodowej :D, Zyczenia i usciski takze od obcych ludzi i ogromna wiazanka kwiatow od jakiegos obcego kolesia :mrgreen: Naprawde super! Domowki gora;)

 

Monika1974, czekam na info o tej Slowacji ( o ile w ogole juz wrocilas z wojazy :D )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mnie bylo spoko zaczelo sie juz w pociagu jechalem z kumplem do krk na domowke, byl straszny scisk i trzeba bylo stac w korytarzu (zalowalismy ze nie wybralismy auta ale tylko na poczatku), wypilismy po browarze z dwoma typami, jeszcze komus postawilem jedno piwsko i tak sie zaczelo, ktos wyciagnal flaszke, ktos znalazl kieliszka i na koniec bylismy po 3 flaszkach jakichs piwskach i z 10 nowych znajomych do nk ;) dobrze ze sie zgubilismy nim dojechalismy na impreze bo przynajmniej przetrzezwielismy i znwowu jazda w palnik :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwicaman, podobna przygode przezylam wracajac z weekendu majowego w zeszlym roku :D W pociagu znad morza-ostatnim jadacym w danym dniu do Wawy, byl taki scisk, ze siedzielismy w przedziale w 10 osob! Jeden facet zrobil "kielonki" z butelek po wodzie mineralnej i tak sobie wszyscy popijalismy wspolnie rozne trunki, rozmawiajac "o zyciu" :mrgreen: Po 9 godzinach wspolnej podrozy (bo tyle zajelo pociagowi "made in PRL" przejechanie ponad 400 km. odcinka :/) znalismy sie jak lyse konie z zupelnie obcymi wczesniej osobami :mrgreen: Niestety wiekszosc pojechala dalej-na poludnie Polski i po podrozy zostalo jedynie wspolne zdjecie :) I niesamowite wspomnienia, nie do zapomnienia - to byla jedna z najbardziej dziwnych i klimatycznych nocy w moim zyciu :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no spoko sa take sytuacje, alkohol widocznie sluzy tez dobrym celom:) teraz jak mi napisalas o fotce to zalauje ze zapomnialem o aparacie(ze jest w plecaku), ale kilka nazwisk zapisal kumpel na komorce, moze ich poszukam:)

u mnie ludzie byli przynajmniej z niedalekiej okolicy wiec duza szansa ze sie kiedys powtorzy, swoja droga zdziwilo mnie ze tak chetnie sie dzielili, a jak chcielismy sie zlozyc to odmawiali, dziewczyny tez pily nawet jedna dojrzalsza kobietke namowilismy, wspomnienia bardzo pozytywne:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja byłam na balu i oczywiście przed się strasznie stresowałam, ale jak tylko wypiłam pierwszą lufkę to od razu poczułam zew imprezowy i bawiłam się do 6 rano, a potem jeszcze narzekałam, że już koniec i chciałam robić after party w domu :P Dostałam takiego kopa z energii, że wczoraj cały dzień pomimo kaca chodziłam jak naspeedowana i kazałam wszystkim pić ze mną dalej :mrgreen: Brat i chłopak nie mieli już do mnie siły :twisted:

Czułam się dobrze, jak nigdy, zero lęków, czysta przyjemność i szaleństwo 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×