Skocz do zawartości
Nerwica.com

uzaleznienie od partnera/ki


Gość gregory21

Rekomendowane odpowiedzi

heh...jest :mrgreen:

napisze na pewno

mam w piątek o 16 wizytę :zonk:

 

[Dodane po edycji:]

 

a jak mnie mogą dobijać, drażnić i dołować te wszystkie pioseneczki świąteczne w radiu :?

Niech już minął te święta i sylwester....

dzień jak co dzień...

chciałabym zasnąć i obudzić się w styczniu, a najlepiej za jakieś pół roku :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ktos z Was jest uzalezniony od zwiazku? tzn. wasz nastroj zalezy od niego/niej? czy macie wlasne zycie, czy zyjecie zycjem jego/jej? To nowy temat wśród uzależnień. Proszę o Wasze opinie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Straszne.. aż się boję o tym pisać, żeby nie zostać potępioną.. ale to nie moja wina :(

 

ON po rozstaniu z żoną, ma prawie 3 letnie dziecko. Kiedy zaczęły się rozmowy na temat naszej przyszłości i "normalnego" związku zaczęły się też schody z jego strony. Wszystko długo i niechętnie. Unikanie tematów.. Nasze smutne nastroje trwały i trwały.. aż w końcu stwierdził, że nie potrafi związać się ze mną, bo boi się, że straci dziecko.. dla niego nie ma możliwości posiadania i dziecka i nowej partnerki bo zawsze któreś zaniedba. Dziecko to dla niego oczko w głowie i w kółko tylko o nim.. każdą wolną chwilę od momentu wyjścia z pracy do nocy i całe weekendy.. więc wtedy mnie by zaniedbał. Z kolei być ze mną? boi się, że jego była partnerka ze złości wyprowadzi się do innego miasta lub zacznie utrudniać mu kontakty. Kiedy podjął decyzję o rozstaniu nagle w jednej chwili stałam się obca, obojętna.. na początku wspominał, że jest mu przez to lepiej, bo traktuje mnie teraz w porządku i nie krzywdzi. Mówił też, że jest mu ciężko z tym, ale musi wytrzymać.

Natomiast ja? jak zużyta zabawka.. byłam piękna, ładna, młoda tryskająca uśmiechem, gdy zaczęłam "trudne" tematy przez które zaczęłam chodzić smutna, nagle podjął decyzję.... Dodam, że nie jestem stworzona do bycia samej.. czuję się wtedy chora, samotna i beznadziejna, bez wsparcia.

Tak to w skrócie wygląda.

Nie osądzajcie, nie oceniajcie, doradźcie tylko co byście zrobiły na moim miejscu?

Dodam, że jestem osobą, która się angażuje b.mocno emocjonalnie i również uzależnia... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sama nie wiem, jak na to patrzec. Hmmm. Z jednej strony facet jest uczciwy, skoro sprawe postawil jasno. Choc troche to zagmatwane....moze po prostu wystraszyl sie tych rozmow o "przyszlosci" i zwyczajnie uciekl od tego. Jestem przekonana, ze jesli mezczyzna darzy kobiete glebokim uczuciem, to na pewno chce z nia byc, a nawet o nia walczy i nie chce by odeszla. Ja sama przekonalam sie o plyciznie uczuc i to jest straszne. Rozumiem, ze nie ma powrotu do tego zwiazku???

 

Co do pracy. Czy az tak bardzo nie mozesz go zniesc? Czy Ciebie az tak bardzo to boli? ze rozwazasz zmiane pracy???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

re33, boli okropnie... na jego widok robi mi się zimno, oblewam się potem i nie potrafię pracować..

Jak go widzę ogarnia mnie złość i żal.

 

Wracaliśmy do siebie ze 3 razy.. nigdy nie wytrzymywaliśmy dłużej niż 3 miesiące. Nie wiem jak teraz będzie, bo nie wiem jak mocno poważnie to potraktował.. Czuję, że tęskni, wiem, że chciałby spotykać się dalej ze mną, ale wie, że nie może mi nic więcej dać kiedy ja tego chcę.

Przykre jest to, że oboje chcemy być ze sobą, tylko on ciągle się boi i nie widzi innego rozwiązania.

Dziecko niedługo podrośnie.. nigdy nie zastąpi mu partnerki. Tłumaczę to tak, że pewnie nie jest gotowy jeszcze.. dopiero zaczął mieć dobry kontakt z dzieckiem więc jest zauroczony... Ale nie mogę wytłumaczyć sobie tego, że to nie ja będę może przyszłą partnerką, że pojawiłam się w złym czasie.. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moze faktycznie nie jest gotowy. Moze teraz chce sie skupic na dziecku. A z uczuciem bywa roznie i to akurat nie jest do przewidzenia. Piszesz, ze rozstawaliscie sie juz 3 razy i wracaliscie do siebie. Moze po prostu daj sobie i jemu troche czasu. Wiem, ze to wszystko jest bolesne, ale moze nie stracone! Jesli chodzi o prace, to mysle, ze naprawde powinnas wstrzymac sie z ta decyzja. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Conessa, dla faceta dziecko zawsze będzie ważniejsze niż partnerka czy matka jego dziecka. dla mnie to jest zupełnie normalne. Jeśli on tak postępuje i na dodatek pracujecie w jednej firmie co jest ogromnie niezręczne może warto odciąć się od niego i poszukać innej pracy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

re33, ojej.. tak mnie bardzo pocieszyłaś swoją wypowiedzią dając cień nadziei, że może nie wszystko stracone, ale z drugiej strony mam łzy w oczach.. nie wiem ile tak jeszcze wytrzymam :( nie chcę go oglądać, słuchać jego głosu, słuchać o jego wypadach ze znajomymi, widzieć jak mnie olewa i nie interesuje.. On ciągle ma zajęcie.. jest mu łatwiej nie myśleć. Poza tym jak on do cholery potrafi tak grać. Ja wychodzę z siebie, kiedy ten chodzi jakby nic się nie stało i nigdy między nami nie było.

Ledwo wstaje do pracy, siedzę sztywna 8 godzin i wracam od razu do łóżka.. i tak już 2 miesiące i cały czas pracuję nad sobą. Mimo to czuję się beznadziejnie.. Rozstania są okropne i te poczucie porzucenia. Wolałabym aby mnie źle traktował, wtedy byłoby mi łatwiej może go zostawić... a on był kochany :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzisz kochana. Nie wiadomo co lepsze. Piszesz, ze tak sie meczysz, ze przezywasz, ja to doskonale rozumiem. Moze Ty tez zacznij gdzies bywac, robic cos fajnego (wiem, wiem ze sie nie chce), ale takim zachowaniem pokazesz mu, ze nie jestes od niego tak uzalezniona. Moze takie "olewanie" otworzy mu oczy. Ale... zeby nie zyc tylko zludzeniami i nadzieja mysle, ze powinnas z nim szczerze i otwarcie porozmawiac o swoich uczuciach. Wtedy bedziesz miala pewnosc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już szczerze rozmawiałam tysiące razy.. on doskonale wie co czuję i jak bardzo mi zależy.

Pokazywałam też, że mnie to nie rusza, że sobie dobrze radzę, chodziłam uśmiechnięta ale to tylko pozory... w środku tak boli. Nie mniej, nie mam już siły.. Ale dziękuję za wsparcie.. Nadal będę się starać, choć jestem wściekła, że nie potrafię i sztywnieję na jego widok a uśmiech od razu ginie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jestem, jestem tylko zapracowana dziś strasznie...na nic nie mam czasu

masz rację re33 to forum wciąga, nie było mnie tu kilka miesięcy ale ciesze się że wróciłam :mrgreen:

a co do TAO...heh wszystko jasne, a my myślałyśmy, że zagląda tu bo chce nam pomóc, doradzić :mrgreen:

Conessa nie ciekawa sytuacja. Tylko wiesz co ja myślę, że on na prawdę nie jest gotowy. ciężko to oceniać jak nie wiemy jak sytuacja wygląda z jego strony i jakie stosunki ma z byłą partnerką. Kiedyś może dorośnie to tego, że dla dziecka nie poświęci całego życia i będzie umiał pogodzić dziecko i swoja partnerkę, tym bardziej jak ona zaakceptuje dziecko. Nie może przecież ze strachu przed byłą, że zrobi coś ze złości sobie życia nie ułożyć...no ale do tego musi już sam dojrzeć.

re33 kochana a to ty na tym zdjęciu??? nie idę jutro na terapię z powodu wyjazdu muszę przełożyć, więc trochę się odwlecze :D na samą myśl mam stracha :zonk:

 

[Dodane po edycji:]

 

re33 krecha była ? :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej, hej. piscis na fotce ja we wlasnej osobie :D

Dzis rozmawialm z moim lekarzem. W poniedzialek mam sie stawic na wizyte, bo niestety "lece w dół".

Szkoda, ze nie idziesz do psychologa, ale coz... poczekamy :smile:

 

[Dodane po edycji:]

 

P.S. krecha była :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

piscis nie przejmuj sie, to przeciez fachowiec. Pewnie jest jakis stres, ale on Cie podejdzie :D

 

Ja chodze od lat do psychiatry faceta i tez kiedys sie krepowalam, ale potem zobaczylam, ze on do wszystkiego podchodzi jak lekarz i zupelnie obiektywnie. :smile:

Ja tylko marze o tym, zeby wyjsc z deprechy. To nie pierwszy moj epizod i naprawde nie jest lekko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja na pierwszej wizycie byłam u faceta...

tylko z psychologiem więcej się rozmawia, ale zobaczymy...przeżyje :smile:

Wiem kochana, że nie jest lekko. Ja mam tak pierwszy raz. Ale za to zwaliło mi się na głowę tyle rzeczy, że po prostu szok. nie dość że małżeństwo to jeszcze takie problemy, ze nie wiem jak ja będę dalej żyć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja mialam bardzo mily telefon :D zadzwonil do mnie bardzo fajny kolega z lat szkolnych z ktorym nie mialam kontaktu 10 lat. Pogadalismy sobie fajnie. Powiedzial mi kilka fajnych rzeczy. :D i skiwtowal, ze na uczucia nie ma rady. Taka jest prawda. To jest niezalezne od nas. Przychodza i odchodza nie pyyajac sie o nic. I trzeba to zaakceptowac, ze cos sie zaczyna i cos sie konczy :(

 

piscis wiem, ze na pewno jest Ci trudno, zwlaszcza jesli dochodza do tego problemy finansowe o jakich pisalas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wlasnie, mnie bardzo trudno zaakceptowac nowa sytuacje. Tak bym juz chciala o tym zapomniec, ale to nie takie proste. Po prostu jest mi BARDZO trudno pogodzic sie z tym. Ale moze z czasem minie. Czas goi najgorsze rany.

Problemy finasowe sa strasznie przytlaczajace w dodatku, kiedy jeszcze w zwiazku sie nie uklada. Kiedys tez wpadlam w takie klopoty. Pomagali mi wszyscy. Rodzina, przyjaciel i znajomi. Zreszta teraz tez nie mam dobrej sytuacji. Od 1 do 1 ech :(

 

[Dodane po edycji:]

 

Chyba wszystkie Panie dzis sopoczywaja :D to i ja ide odpoczywac :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×