Skocz do zawartości
Nerwica.com

uzaleznienie od partnera/ki


Gość gregory21

Rekomendowane odpowiedzi

U mnie mijają 2 miesiące odkąd się nie spotykamy. Jest potwornie ciężko. Czuję się przeokropnie samotna i nawet nie chcę spotykać się ze znajomymi,choć wiem, że powinnam. Poza tym znajomi mają swoje rodziny i partnerów więc mają co robić..

Najgorsze jest w tym wszystkim to, że codziennie widujemy się w pracy. I co ja mam zrobić? Myślę usilnie nad zmianą pracy, ale to pierwsza praca w której jestem tak długo i lubię to co robię. To nie duże miasto. Nawet jakbym ją zmieniła to i tak będziemy trafiać na siebie.

Każdy wieczór jest przepełniony smutkiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny ja mam to samo. I czasem wolę byc sama niz patrzec na te szczesliwe pary, chciaz sa to ludzie, ktorych lubie, to jednak sprawia mi to "jakis" ból. Cholera, czy to wszystko musi byc takie trudne ? Ja z moim bylym tez pracujemy bardzo blisko siebie. Masakra.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mojego byłego właściwie nie widuję (na szczęście). pomyślcie sobie jednak Dziewczyny, ilu ludzi tkwi w związkach i są nieszczęśliwi. to, co widać na zewnątrz to nierzadko pozory. czasem lubię moją samotność, czasami jednak jest nie do zniesienia. a trwa już od stycznia (z dwutygodniowym epizodem złudnego pojednania w lipcu).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, to prawda, ze czesto te piekne pary w zwiazkach spotykane na ulicach to tylko pozory. Ja mam nadzieje polubic swoja samotnosc i sie z nia oswoic. Na razie jest ciezko, bo tesknie, chwilami strasznie. Ale przynajmniej nie ma juz codziennych rozmow na gg i telefonow. To mnie tylko przytlaczało. Bo wybaczcie, ale nie mialam sily wysluchiwac mojego szczesliwego i zakochanego eksa :evil:

 

[Dodane po edycji:]

 

Dodam jescze cos o tych zwiazkach. Np. wlasnie moj eks zyje w takim zwiazku ze swoja nowa dziewczyna. Przeciez zdradzil ja 2 razy :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

święte słowa co do tych związków. :roll:

I to, że te dramaty w naszych głowach siedzą, a życie bez nich przecież też się toczy i jeśli chodzi o toksyczne związki nie jednokrotnie nawet lepiej...ale myślę że do tego każda z nas musi sama dojrzeć i niejedno przejść...

Conessa nie ciekawie masz faktycznie z tą pracą, bo dużo łatwiej jest się po prostu nie widzieć. Co do znajomych to prawda, każdy ma swoje życie, swojego partnera a człowiek w efekcie i tak zostaje sam ze swoim smutkiem...

A co bliskości jeszcze to powiem wam, że ja za jego bliskością nie tęsknię. Jak chciał mnie teraz niedawno przytulić to ja sztywnieje cała, mam jakąś blokadę i to jest dowód na to że nie mogę z tym człowiekiem być, tylko czemu nie mogę się odciąć od niego...tego nie rozumiem...

(bo już pomijam fakt, że jak nie chciałam sie przytulic to z jego strony była złość, zaczęła się kłótnia i usłyszałam, że jestem zerem)

A rozwodu boje się to prawda i nie mam zupełnie odwagi pierwsza złożyć pozwu i pokazać że nie dam się tak traktować. A że tego nie zrobiłam więc on wie że jestem słaba i wykorzystuje to :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

na samą myśl, że przyjdzie taki dzień że będziemy musieli spotkać się na sali rozpraw ogarnia mnie strach...

staram się o tym nie myśleć i żyć z dnia na dzień nie myśląc co będzie jutro....

A przede mną nie tylko wizja samotnego życia to i lata problemów finansowych...więc odganiam te myśli jak mogę.

Zmykam spać...

re33 proszę zameldować jutro czy kolejna kreska była :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Piscis kreska była oczywiscie :D Dzis rano juz nie beczalam w lozku. :D

Piszesz, ze masz blokade, kiedy Twoj maz chce Cie przytulic. Wiesz, ja mialam podobnie, jak sie miedzy nami nie ukladalo, jak byly klotnie i ciagle pretnsje, to ja w ogole nie myslalam o zadnych zblizeniach. Tez bylam zablokowana. To widzisz poszedł do drugiej :twisted: Na dodatek dlugo obwiniał mnie o rozpad zwiazku :shock: Dopiero wlasnie ostatnio przyznal, ze to jego wina. I ja poczulam sie jakos lepiej.

 

Co do tego rozwodu. Na tym etapie uzaleznienia mysle, ze nie ma mowy o Waszym rozwodzie, bo jak sama napisalas ogarnia Cie strach na sama mysl. Widzisz, ja po 5 latach toksycznego zwiazku zdecydowalam sie na taki krok. I tez juz dawno nie mieszaklismy razem, a ciagle to sie ciagnelo. Ale bylo juz tak OKROPNIE miedzy nami, ze w koncu sie zdecydowalam. Nie wiem, jak to sie stalo, ale poszlo :D Moze ta terapia pozwoli spojrzec Ci na ten zwiazek z innej perspektywy :D

 

P.S. Mnie tez jest trudno, ale co mam zrobic? :roll: Tylko to jakos przetrwac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Wiem, że jest mało problemów takich jak ja mam, ale jeśli któraś kobieta uzależniona od swojego partnera jest ze Szczecina i chciałaby nawiązać kontakt, niech sie zgłosi...Problem wyglada tak, mojego chłopaka nie ma pare dni bo robi remont u rodzicow a ja wariuję, nie umiem bez niego żyć, nie chce mi się nawet pracować. Jest to schorzenie tzn zaburzenie osobowości uzależnienia psychicznego od partnera...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no właśnie ja ciągle teraz mam takie wrażenie, że moje życie to przetrwanie...i meczy mnie to...

A z nim przecież nie będę na siłę...a jak o reaguje tylko złością jak ja nie mam ochoty na jego czułości to znak, że na mnie jako osobie mu kompletnie nie zależy. Nie potrafię sie przełamać po tym wszystkim co się wydarzyło.

I te ciągłe obwinianie mnie o wszystko to też mnie niszczy...

suuuper że nie płakałaś :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobija mnie to siedzenie w domu. Chociaz na dzien dzisiejszy i tak nie mam ochoty sie z nikim spotykac. Znowu. Poza tym tak naprawde mam jedna przyjaciolke i jedna kolezanke w mojej wsi. To ile mozna do nich chodzic. Moze jak wroce do pracy, to mi w jakis sposob pomoze. Bo przeciez wtedy bede musiala myslec o pracy. To jest okropne, co napisze, ale czasem wolalabym zeby moj byly nie zyl. Wtedy byloby o wiele prosciej. A moze po prostu tak zaczne myslec? :roll:

 

[Dodane po edycji:]

 

Poza tym ta decyzja o zerwaniu kontaktu jest dla mnie BARDZO trudna. Zrobilam to na wlasne zyczenie, bo nie mam juz innego wyjscia, jak ZAPOMNIEC. Ale to jest w tym pewien komfort, ze on juz sie nie bedzie odzywal. Bylo juz tak dobrze przez te 11 dni, a on zepsul wszystko, bo sie odezwal, wiec mam nadzieje, ze teraz juz to zrozumial, ze mi nie pomaga kontaktujac sie ze mna, tylko mnie rozdraznia. I mam nadzieje, ze nie bedzie zadnych zyczen na swieta i nowy rok. Bedzie to bolesne, ale jesli to przetrwam, to bedzie juz naprawde niezle :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam nadzieje, ze te swieta i sylwester mina tak szybko, ze ich nie zauwaze :D Musze myslec tylko do przodu. Moze miesiac, moze 2 tych meczarni , moze 3.......ale przeciez wszytsko przemija. Czas jest najlepszym lekarstwem :D

 

A tak poza tym ciekawa jestem Twojej terapii i jakie rozwiazania przyniesie :D Nigdy nie chodzilam na terapie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tez jestem ciekawa i mam niemałego stracha, że to facet :D

Kurczę jak ja chciałabym się z "niego" wyleczyć, myśleć o sobie. U mnie było tak, że jak coś robiłam to myślałam co on powie, jak zareaguje, bałam się że znowu wybuchnie i znowu nie będzie się kilka dni odzywał i traktował mnie jak powietrze.

teraz jak nie mieszkamy razem mniej, ale łapię się na tym że nadal tak myślę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja robiłam bardzo podobnie. Robilam wszystko dla niego i z mysla o nim. Wazylam kazde slowo, zeby tylko nie urazic, nie powiedziec cos nie tak. A on? Zupelnie sie z tym nie liczyl. (to juz bylo wtedy, kiedy zaczelo sie psuc). To ja dzwonilam, przepraszalam, tlumaczylam. Bylam na kazde zawolanie. A jak sie zdarzylo, ze nie odebralam telefonu, to juz klotnia i pretensje. A on? Wlaczal telefon, kiedy mu sie podobało. Potem juz o wszystko mial pretensje. A ja sie czulam co raz bardziej winna i upodlona. A potem mnie zostawil. I tak, jak pisalam wczesniej obwinial, ze "nie okazywalam mu uczuc" Jak moglam to robic, skoro bylam zablokowana??? Heh. ja jestem pewna, ze np. moj byly jest osoba, ktora ma płytkie uczucia i nawet nie rozumie "głębi". Taka ma konstrukcje. I takim ludziom jest o wiele lepiej i prosciej w zyciu. Ale po naszej ostatniej rozmowie zadl sobie chyba sprawe, ze mnie bardzo zranil. Bynajmniej staral sie zrozumiec to na swoj wlasny sposob. Przyznal sie do winy i przeprosil. I choc to tak naprawde nieczego nie zmienia, ja poczulam sie jakas spokojniejsza. :D

 

Ale sie ostatnio rozpisalam. No nic. Widocznie mam taka potrzebe. Bynjmniej nie gadam sama do siebie :D

 

[Dodane po edycji:]

 

Ja tez łapie sie na tym, ze mysle co on robi, czy skonczyl juz prace i np. w weekendy, ze jest u swojej dziewczyny, ale na szczescie juz jest tych mysli co raz mniej :D

 

[Dodane po edycji:]

 

coraz *

haha ale byki strzelam, a nie lubie :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

normalnie jak czytam to co piszesz to tak jak sama bym to pisała. mój jeszcze dzwonił nawet jak byłam w pracy i nie pytał czy mogę, czy mam czas, tylko masz zrobić to i to. A jak krzyczał i zapytałam czy mógłbyś na mnie nie krzyczeć to odpowiadał nie k... nie mógłbym i rzucał słuchawką, albo wychodził z domu i nie odbierał tel. a ja pisałam i prosiłam żeby wrócił i pogadał...

ech...dałam sobie wejść na głowę...

tylko to ja po konkretniej kłótni kiedyś wyprowadziłam się do mamy, nie chciałam wrócić, a potem...stwierdziłam że za szybko go skreśliłam, że powinnam dać temu związkowi szanse i jest właśnie tak jak teraz, i jak on twierdzi zasłużyłam sobie na takie traktowanie. Nabawiłam się depresji i nic więcej nie zyskałam. stał się jeszcze gorszy, a ja z kolei za cel życiowy postawiłam sobie uratowanie małżeństwa, bo uznałam jego rozpad za największa porażkę życiową...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ojej, to ja moge rowzniez napisac, ze jakbym czytala o sobie. Tak samo dzwonil np. do pracy, a ja mu mowilam, ze nie mama czasu, to odpowiadal, ze go to nie interesuje. Bylo wiele takich sytuacji. Ja sie naprawde bardzo staralam. Jezdzilam do niego, kiedy tylko chcial. W zasadzie to spotykalismy sie wtedy kiedy to on chcial. On nawet nie jest swiadomy tego, jak ja bylam mu podporzadkowana. I zeby on wtedy na tym weselu, gdzie bylismy razem nie poznal tej dzewczyny pewnie do dzis bylabym w tym juz tak toksycznym zawiazku. Moze i dobrze, ze odszedl, bo ja nie mailabym sily pewnie tego zrobic. Tak bylam uzalezniona. Poza tym on tez lubil sobie wypic. Codzienne piwkowanie tez mnie wyprowdzalo z rownowagi. Jazda autem po pijanemu. Chyba musze sie tylko cieszyc, ze tak wyszlo :D Poza tym ten brak empatii, brak zrozumienia, taka plycizna uczuc to bylo okropne.

 

[Dodane po edycji:]

 

A co do zerwan jeszcze. Zdarzylo mu sie chyba ze 3 razy "zrywac ze mna" . Zrywal, ranil a potem wracal. A ja go glupia przyjmowalam. Ciekawe, czy teraz jakby chcial wrocic nie zrobilabym podobnie. Ale nie chce i chyba to powod do szczescia :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wychodzi na to że nie mamy czego żałować :mrgreen:

A nam tak ciężko...ech

Ze mną może nie zrywał ale np przed ślubem powiedział że to koniec, potem że jak to zrobi to tylko na siłę, a w efekcie jak się godziliśmy to nawet nie było o tym rozmowy, tylko słyszałam, że w złości to powiedział. Mam taką koleżankę, która teraz czasami mi mówi, że nigdy nie zapomni jak płakałam przez niego przed ślubem...

Myślę, że najgorsze już za tobą, mam taką nadzieję...ale jednak będzie lepiej, żeby się do ciebie zupełnie nie odzywał bo nie wiadomo jak zareagujesz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, mam taka nadzieje, ze uszanuje to, ze poprosilam go o to, by sie nie odzywal. Bo jak do tej pory tego nie robil. A dla mnie jest to jedank wazne.

Widzisz, Twoja kolezanka przypomina Ci, jak rozpaczalas.....przed slubem takie akcje? Przeciez to zupelnie niedojrzale i okropne. Moja przyjaciolka przypomina mi tez czasem, jak rozpaczalam (ale ja to strasznie, wrecz histeryzowalam) :shock:

 

Naprawde jestem ciekawa, co ten facet psycholog Ci powie. Gdyby to byly jakies takie ogolne uwagi, czy slowa warte przytoczenia napisz do mnie na PRIV. :D

 

[Dodane po edycji:]

 

Hmm...a jest na tym forum priv, bo nawet sie jeszcze nie rozeznalam :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×