Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie obwiniajcie się za to co popełniliście w przeszłości.


Gość wiolkas6

Rekomendowane odpowiedzi

Hej. Jestem można powiedzieć po raz pierwszy szczęśliwą osobą. Kiedyś miałam w zwyczaju wracanie do przeszłości, rozpamiętywanie jej, analizowanie co złego zrobiłam, czego nie zrobiłam a co powinnam była zrobić. Bardzo wiele pomogła mi wiara w życiu i to że Pan Bóg przebacza jeśli się żałuje więc nie ma sensu wracać do przeszłości bo to już było. Nie rozpamiętujmy swoich grzechów, owszem trzeba nawrócenia w dzisiejszym świecie, trzeba pokory i życia Bogiem, ale nasza wiara nie może być tak bardzo cierpiąca, nie można więc powracać do tego co zostało już odpuszczone. Chrześcijaństwo jest religią radości, niesie ze sobą Dobrą Nowinę.Ja miałam w zwyczaju wracać do swoich błędów, jakbym wątpiła to czy Pan Bóg może coś takiego przebaczyć. i dlatego cierpiałam. w pewnej chwili myślałam że może popełniłam jakiś grzech którego Pan Bóg mi nie odpuści, bo kościół wylicza grzechy Przeciwko Duchowi. Byłam zdesperowana powiedziałam sobie więc jak to mam sobie dać spokój ze swoją wiarą, bo skoro popełniłam ten grzech to już zostanę potępiona.. Któregoś dnia natknęłam się na film na youtube , to było kazanie dwóch zakonników, którzy mówili że nie ma grzechu którego Pan Bóg by nie odpuścił, nie ma jeśli się bardzo żałuje. grzech przeciwko duchowi przestaje być grzechem jeśli żałujemy danego czynu, przestajemy lekceważyć sobie Boga. Jakże nieskończone jest miłosierdzie Boga, skoro przebacza On wszystko. Jakże jest to piękne. Nie obwiniajcie się więc za to co popełniliście, nie wyrzucajcie sobie błędów, nie myślcie że czeka was piekło. Wystarczy szczery żal, stanie w prawdzie i wszystko się zmienia. Życie nabiera nowych barw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bóg może i wszystkie grzechy odpuści, ale ile to się człowiek musi naużerać w życiu z tymi nerwicami, w które wpędza kościół katolicki i tzw. chrześcijańskie wychowanie...

 

W jakie się kompleksy popada, jak nisko upada samoocena, jak na każdym kroku słyszysz, że jesteś grzesznikiem, bo myślisz, mówisz, czasem coś uczynisz, a innym razem zapomnisz...

 

 

Człowiek nie grzeszy. Człowiek popełnia błędy.

I nikt nie powinien go rozgrzeszać. Sam te błędy powinien (na miarę możliwości) naprawiać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

myslę ze nie musimy się godzic z przeszłością. wystarczy o niej nie myslec po prostu, a miedzyczasie byc dobrym dla siebie , dbac o siebie, nie zyc przeszłoscia ani przyszłoscia, cieszyc sie chwilą. wybaczenie przyjdzie samo. i dystans tez.

 

zycie jest za krótkie zeby sie obwiniac. kazdy ma prawo do błedów ale tez do walki o lepsze jutro. wiec mysl o tym co teraz, a nie kiedys!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wystarczy o niej nie myslec po prostu

To nie wystarczy bo:

a) będzie wracać, w gorszych momentach życia będziemy do tego wracać i nie da nam to spokoju, to tylko uciekanie od problemu.

b) Gdyby tak łatwo było "nie myśleć o czymś" to nie istniałaby taka choroba jak nerwica ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak trochę masz rację jeśli chodzi o to "wychowanie". Czasem sama nie wiem co mam myśleć

 

[Dodane po edycji:]

 

Czasem po prostu powątpiewam w niektóre sprawy... I dlatego piszę bo jestem często rozdarta i też się zastanawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej!

 

Najgorsze jest to że ja na swoim przykładzie widzę, że ciężko jest nie rozpamiętywać złych rzeczy, skoro człowiek odczuwa że cały jego żywot jest jedną wielką porażką itd. Ciekawą rzecz powiedział mi kumpel psycholog - że nerwica i depresja nie jest moja, jest czynnikiem wpływającym z zewnątrz NA MNIE, że to nie tylko ja jestem winien, tylko życiowa sytuacja w jakiej się znalazłem przed patologiczny dom. Jak to teraz zmienić? To bardzo mądre żeby nie żyć złymi chwilami tylko żyć teraźniejszością, gorzej w praktyce... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciężko jest panować nad myślami, ale ja myślę, że to jest do zrobienia. Jeśli jeszcze rozpamiętywanie nie wpędziło nas w depresję i w nerwicę, ale czujemy, że myśli nie dają nam spokoju to da się to opanować. Moim zdaniem piekło w głowie bierze się m. in z braku zajęcia, które by nas pochłonęło, nasze myśli marzenia, nasz czas trzeba wypełnić czymś co lubimy, kochamy. Nie mówię, że to pomoże każdemu, ale to jest w miarę proste rozwiązanie na masę problemów! I wtedy łatwiej myśleć o sobie dobrze, bo to co robimy, te wszystkie pozytywne rzeczy, przynoszące radość nam i innym "naprawiają" błędy z przeszłości.

 

Najgorzej to dać sobie czas na myślenie o głupotach, bo można się wciągnąć w masakryczną spiralę w dół.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozpamiętywaniu mówię nie! Ale nawiązaniu kontaktu z uczuciami jakie towarzyszyły tym krzywdom, nazwaniu tych emocji, wyrażeniu ich, jak najbardziej tak.

Niewyrażone emocje jak tama, która spiętrza wodę kumuluje i blokuje swobodny przepływ energii, który dla odmiany jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania całego systemu, jaki stanowi nasz umysł i ciało.

Nadmiar nieskanalizowanej energii powoduje naruszenie całej struktury w jej najsłabszych miejscach, a ponieważ jesteśmy różni... to u jednych kończy się to ciężką chorobą, u innych tylko skaleczeniem palca, u jeszcze innych poważnym problemem psychicznym.

 

A co do obwiniania się... nie ma zła i dobra, nie ma winy i kary, jest przyczyna i skutek.

Osąd to nasz największy wróg.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

soulfly89 zgadzam się z tobą całkowicie. Problem właśnie w tym, że czasem brak mi zajęcia i wracam myślami do tego wszystkiego, do tego, co wtedy czułam, do tego strachu, boję się tych wszystkich uczuć, najchętniej schowałabym je gdzieś głęboko,…ale to chyba uciekanie…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

TAO, Bardzo dojrzałe myślenie. Trzeba najpierw przejść przez etapy by sobie uświadomić,że tak rzeczywiście jest. Krakowa od razu nie zbudowano. Czytałam Anselma Gruna i Anthonego de Mello. Ciężka to filozofia by od tak ją wcielić w życie. Niestety rzeczywistośc nas otaczająca często zakłóca masze wybrażenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

asiek2712, możliwe, że uciekanie. jak na razie ta metoda się u mnie sprawdza. nie mam czasu ani ochoty wracać do złych wspomnień, ukrytych emocji itd. może kiedyś, jak już będę miała pracę i trochę kasy i trochę czasu dla siebie... na razie skupiam się na TU i TERAZ ;)

 

nie ma zła i dobra, nie ma winy i kary

Hm, z tym to się akurat nigdy nie zgodzę. TAO, burzysz mój światopogląd! ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

soulfly89, asiek2712,

 

Nooo chapeau bas, Miłe Panie... Tu i teraz, tego to się wielcy uczą latami... kurde nie jest łatwo... ;)

chociaz niektórzy maja to we krwi. :D

 

soulfly89, ja nic nie burzę!!! Puszczam "bączka" a co z nim zrobisz to już Twoja sprawa. ;)

 

Niemniej moim zdaniem jeśli jest się TU i Teraz, to tym bardziej na całą resztę trzeba spojrzeć w kategoriach przyczyny i skutku, a nie dobra i zła, winy czy nie winy. Na zasadzie: nie ma świętego bez przeszłości i nie ma grzesznika bez przyszłości. Gdyby była wina i kara, albo dobro i zło to grzesznicy nigdy nie mogliby zostać świętymi a święci byliby bez przeszłości... gupio trochem nieeee?

 

Poza tym, może łatwiej przy takim spojrzeniu z tego pieprzonego poczucia winy wyjść... chmmm?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasem się zastanawiam jak się ma moja wirtualna (a może i realna?) obecność na tym forum do "bycia tu i teraz". Czasem mam wrażenie, że komputer zjada mój czas. Z drugiej strony dzięki temu forum uświadomiłam sobie w jakiej jestem sytuacji i dowiedziałam się tyle na temat psychologii ile na bank się nie dowiem na głupich ćwiczeniach na studiach.

 

TAO, mi bardziej odpowiada koncepcja karmy ;) Kara, czyli kopniak od życia jest po to, żeby zrozumieć co było złe i to naprawić. Niektóre rzeczy są po prostu złe i nie powinno się ich robić. Taka jest moja wizja - oczywiście jedna z wielu i nie wiem czy słuszna, ale wierzę w to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

TAO, mi bardziej odpowiada koncepcja karmy ;) Kara, czyli kopniak od życia jest po to, żeby zrozumieć co było złe i to naprawić. Niektóre rzeczy są po prostu złe i nie powinno się ich robić. Taka jest moja wizja - oczywiście jedna z wielu i nie wiem czy słuszna, ale wierzę w to.

 

Nic bardziej mylnego o karmie niż Twój osąd... karma to właśnie prawo przyczyny i skutku, prawo karmy nie ocenia!!!

 

Kurde, gdzie Ty to o tym prawie wyczytałaś? U krisznowców, bo u buddystów raczej nieee, chociaż może...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×