Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?


pikpokis

Rekomendowane odpowiedzi

Ana, wiem, że to żadne pocieszenie, ale życie lubi płatać figle - innym mniej, drugim bardziej. Trzeba żyć dalej i się nie poddawać, wierzyć w siebie i w to, że gdzieś tam dalej jest prosta droga i problemy kiedyś miną. Zawsze łatwiej dawać rady, ale wiem z doświadczenia, że każdy problem ma dwie strony, tą negatywną, ale też i pozytywną. Grunt w tym, by nauczyć się zauważać pozytywy danej sytuacji. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie negatywnie ostatnio dziewczyny. Znów ostatnio oczytałem się trochę o problemach ludzi takich jak my, z tymi rozterkami, brakiem pewnych uczuć/pożądania itp. Skończyło się okropnie, płakałem... Dziś i również. Teraz na dodatek po tym zajściu, doszła rzecz następna. Gdy patrzę na zdjęcia swojej dziewczyny, czuję LĘK. Gdy się całujemy również czuję lęk. Kręci mnie to tak w brzuchu, takie nie miłe uczucie, albo z parciem na stolec, czyli zupełnie tak jak miałem kiedyś z inną obsesją. To jednak niczego nie usprawiedliwia. Ja jej chyba po prostu nie kocham i uciekam... Powiem wam, że wymiękam i nie wiem jak to się skończy, ale jeżeli nie tak jak proszę pana Boga, to nigdy w życiu nie uwierzę w coś takiego jak miłość. Po prostu nie będzie to dla mnie miało sensu, bo skoro dla kogoś robiłem tak dużo, tak wiele, tak się starałem, tyle przecierpiałem a i tak bez rezultatu, to gdzie owoce miłości, w której trzeba wiele pracy... Po prostu nie uwierzę w coś takiego, nie zwiążę się już z nikim, skoro nikomu nigdy nie będę mógł zagwarantować żadnego uczucia, bo przecież może trysnąć w każdej chwili. Przed ślubem, 15 lat po, no nie wiem. Tak czy owak jeżeli nie będę potrafił stworzyć żadnego stałego związku i zagwarantować komuś "miłości", to lepiej chyba będzie zostać samemu i nie krzywdzić innych ludzi i samego siebie. Samotność dobija również, ale nie bardziej niż to. Ponad to niejednokrotnie zdradziłem psychicznie już swoją narzeczoną, co jest niedobre. Myślałem już jakiś czas temu, by wybrać się na rozmowę z księdzem do kościoła, tylko nie mogę się do tego zabrać jakoś. Może źle kojarzę istotę miłości, bo to nie jest ciągłe za przeproszeniem "sranie w gacie" za kimś. Dobrze o tym wiem, ale mi tego brakuje... Brakuje mi tego, że kiedy zobaczę, że czegoś potrzebuję, to lecę jak poje**** to zrobić, napędzany przez euforię. Że nie robię tego zmuszając się, tylko euforia mnie niesie, jak na skrzydłach... No ale to uczucie podobno zawsze znika i dalej jestem w kropce. Wóz czy przewóz... Już i tak jestem po przewozie, że tak powiem.

Czuję się chyba nie spełniony, pożądam innych kobiet, a seks z moją mnie nie podnieca już. I to jest problem, na którego nie potrafię sobie wyobrazić nawet rozwiązania.Cierpię i nie wiem,nie wiem jak to się dalej potoczy, ale jestem bliski ku upadkowi. Jak to wszystko nie daj Bóg się zakończy, to z nikim się już nie zwiążę. Nawet stracę na wartości w oczach mojej rodziny... Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że to cała ta sytuacja nie powoduje u mnie takiego zwyczajnego przygnębienia, tylko naprawdę mocne cierpienie, ze łzami, co nie jest chyba naturalne w związkach, gdzie już totalnie uczuć nie ma. Gdyby jeszcze odszedł ode mnie ten lęk, kiedy mnie całuje lub na mnie patrzy...

Nie mam pojęcia co robić, nie chcę odejść, nie chcę się męczyć. Chcę ją kochać i już niczym nigdy się nie dręczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Carlos te nasze obsesje byly by w kazdym innym zwiazku.. to siedzi gdzies gleboko w podswiadomosci. Tez czesto nie mam ochoty na pieszczoty i seks.. mowie trudno.. Nie tylko liczy sie tylko milosc fizyczna.. JA marze by zamieszkac ze swoim juz.. i zyc normalnie. Wiem ze bede z Nim juz zawsze mimo tego ze czasem mam rozne mysli ale pamietam jak kiedys bylo zle i przezylam.. Moim zdaniem milosc to tylko slowo.. a wszytsko zalezne jest od nas tak naprawde kazdego mozna pokochac to dzieje sie w naszej glowie to hormony i instynkty. To chec bycia na dobre i na zle z druga osoba. Mysle ze my tak bardzo kochamy te drugie polowki ze przez to mamy jakies obsesje i watpliwosci bo jap rzed choroba panicznie sie balam ze on mnie zostawi a ja sie przez to zabije. Teraz ciagle mysle o tym ze on jest juz po studiach a ja jeszcze nie zaczelam i on musi na mnie czekac.. slub itp. JA jestem szczesliwa :) I uwierzcie mi ze mozna.. trzeba tylko znalezc sposob i nie rozmyslac.. Kazdy czlowiek ma jakies ukryte pragnienia fantazje Carlos wiec to nie znaczy ze chcesz ja zdradzic czy cos. Pozdrawiam i przepraszam za chaos.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kurcze czytam te wszystkie nasze historie...moja jest podobna i bardzo bym chciala wiedziec ze jestem chora a nie poprostu taka porąbana.......chciałabym wszystko zrzucic na chorobe...osatnio wynalazlam nowy problem w moim bylym J ( musze zaznaczyc ze czasem sie widujemy na herbatce ,pogadac tylko bez seksu bo na niego to nie mam ochoty) i tak jak moco sie czepialam jego wygldu tak teraz przerzucilam sie na nowy problem a mianowicie dowalilam sie do jego charakteru ze jest sztuczny ze dziwnie mowi ze to nie on ze sie zachowuje nienaturalniie itp.. noi stwierdzil ze traktuje go jak przyjaciela bo lubie sie tylko przytulac do niego a jak mnie by chcial gdzies dotknac np za akolano to uciekam i wyzywam go od zboczenców....sama juz nie wiem jak ja go traktuje przeciez jakby bym go traktowala jak przyjaciela to nie robilabym mu ciagle uwag co do wygladu, zachowania...zwisaloby mi to bo bym go akceptowala takim jakim jest.....i zrozumcie tu mnie..masakra

ccialabymc na wspolna terapie ale czy to ma sens???????????

ja juz z tym wszytskim mecze sie rok i junie mam sily

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich..

Dawno mnie tu nie było..nie wiem czemu,ale balam się tu wejść...Brałam Zoloft przez miesiąc...powiem,ze bylo lepiej,albo sobie tak wmawiałam...Przerwałam.. i to był najgorszy błąd...Zaczynam sie czuć strasznie..Mam ochote powiedziec mojemu M,ze to koniec..ze nic nie ma,ze nic nie czuje...ale nie mogę! nie wiem czy to dlatego,ze boje sie jego reakcji..czy boje sie samotnosci...czy tez naprawde nie chce bez niego zyc..Dobre pytanie.. Nie byłam też 2 raz u psychiatry..u psychologa tez nie.. nie wiem czemu..ale chyba nie chce tam isc.. boje sie co mi powie..boje sie ,ze ja nie bede potrafiła czegos powiedziec..opisac co czuje..bo wlasciwie nie wiem.. W tym czasie miałam przeprowadzke..w sumie sie nie ciesze.. amma nowe ladnne mieszkanko..ale jakos.. Eh.. Wczoraj i dzis pierwszy raz plakałam chyba od miesiaca.. nie umiem rozmawiac o tym z moim M...Tak sie boje...ze to jest koniec.. ze to po prostu przyczyna tego,ze sie znim mecze..;(Do tego dołuje mnie pogoda...zimno..krótkie dni.. w niczym nie widze sensu..powiem szczerze ,ze mam znowu mysli samobojcze..robie sie wredna..znowu wyszukuje wad u M..brak pociągu jakiegokolwiek..mieszane uczucia..I jeszcze jedna dziwna rzecz..nie umiem..nie potrafie patrzec na jego zdj.. i nasze wspolne.. Mam takie wielkie w antyramie w pokoju.. i dziwnie sie czuje..patrzac na nie.. Tak smao jak patrze na zdjęcie nasze wspolne... Dodam,ze mam straszne sny..potwornie głupkowate..nie wiem o co w nich chodzi..ale mnie przerazaja...Denerwuje mnie i nie moge sobie tego wybaczyc,ze zwracam uwage na innych chlopakow w szkole..Chodza mi jakos dziwnie po głowie..To straszne...

I ostatnia moja udręka.. Moj były.. Byłam z nim poniewaz ja i moj M mielismy przerwe..2 lata temu..nie bylam z nim szczesliwa..udawalam.. nie podobal mi sie.. nie cierpialam go..w koncu z nim skonczylam..i wrocilismy do siebie z M..bylo pięknie..a teraz.. Na kazdym kroku o nim mysle po 897438758642804708907 razy mam do niego obrzydzenie,wstręt...i porownuje ta cala sytuacje..kiedy bylam z nim tak nieszczesliwa z terazniejsza..to straszne.. :(Siedzi mi ten idiota w głowie..nie moge przestac o nim myslec..nie chce tego...sprawdzam sama siebie czy reaguje na niego tak smao jak z moim bylym.. I te mysli.. "Jak mozesz kochac takiego brzydala'' :((((((((((((((((((((.Przeciez byl dla mnie idealem.. to nie moze byc po prostu wypalenie uczuc...tak po prostu.. Chce byc szczesliwa...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mia66 mialam indentycznie to samo.. przez ok rok myslalam o innym na kazdym kroku nie wiadomo czemu. Patrzylam na mojego Kochanego i widzialam tamtego.. Rowniez patrzac na nasze zdejcia czulam strach to bylo uczucie nie do opisania. NIe poddawaj sie:) u mnie juz jest super... teraz marze tylko o slubie i zareczynach! Bedzie dobrze!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mia666, popełniłaś wielki błąd nie można sobie samemu nagle odstawiać leku, bo na 99% fundujesz sobie jeszcze gorszy stan niż wcześniej, wszystko wraca jeszcze silniej, miesiąc to krótko wróć do leków, idź do psychiatry i do psychologa tylko tak możesz sobie pomóc, wiem coś o tym mi mi mój genialny psychiatra kazał przestać brać lek z dnia na dzień no i sie zaczeło wesoło ja nawet nie mogłam rozmawiać przez tel z moim facetem, a jak z nim jechałam samochodem to sie dusiłam, chciało mi się wymiotować i serce mi waliło jak głupie, jak sie odstawia to bezpieczniej stopniowo, ale przez miesiąc on nie zrobił swojego jeszcze nawet...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak drugi raz odstawiałam mądrze... czyli przez dwa miesiące to po pół to co drugi dzień to raz na kilka dni, no i jest OK żadnych lęków ani natręctw nie ma już od ponad 8 miesięcy, jak coś mnie zaczyna wkurzać to piszę sobie w zeszycie wszystko opisuje co czuje i dlaczego potem to rwę na kawałki i wyrzucam :) oczyszcza :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mia666

jabym czytala o sobie.....ja pochowalam wszytskie zdjecia mojego J wszytskie te na ktorych wedlug mnie wygladal ochydnie....patrze tylko na te gdzie mi sie podoba masakra...nieawidze siebie za to i jego tez za to zemi si przestal podobac....zastanawiam sie czy on mi sie kiedykolwiek podobal wogole...zwrocilam na niego uwage dopiero po tym jak kumpela mi pow. patrz jaki przystojniak...i nie wiem do dzis czy podobal mi sie on czy poprostu bylamz nimi zwrocilam na niego uwage bo potobal sie mojej kolezance..( zaznacze ze dla mnie strasznie liczy sie opinia innych )jestem zagubiona.to chore wszystko...

 

[Dodane po edycji:]

 

najgorsze ze u mnie to cos to nastawienie anty na mojego bylego J przyszlo z dnia na dzien jkaby mnie ktos zaczarowal...dzisiaj nie jestesmy juz razem...meczylam sie z tym przez pol roku....a wciaz nie mam odwagi pojsc do psychologa bo uwazam ze nie jestem chora tylko poprostu to nie byl ten

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi Maciej zawsze się podobał..jest przystojny..nawet bardzo..wysportowany itp.. Ale ja moge sobie tak mowic,ze jest taki fajny.. a cos i tak mi podpowiada 'Okropnosc',....albo teraz...,ze moze jestem z nim bo jest ladny... A i przyczepilam sie jego duzego pokoju.. nie podoba mi sie jak ma urzadzone.. to chore... MOZE DO CHOLERY JESTEM MATERIALISTKA!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eh, prawdopodobnie mam nn. Bynajmniej mam taką nadzieje. Mam 17 lat i pierwsze myśli pojawily mi się rok temu. Dotyczyły mojego byłego chłopaka. Kiedy siostra powiedziala mi, że jest brzydki itp. zaczęłam analizować czy w rzeczywistości tak nie jest. Przyglądałam się mu, doszukiwałam się wad. Zastanawiałam się czy gdyby w przyszłości zmienił coś w swoim wyglądzie to potrafiłabym go zaakceptować. Czytalam na necie, że jak mam wątpliwości co do swojego uczucia to znaczy pewnie, że już go nie kocham. Przerazilam się. To uczucie, ten strach i analizowanie wszystkiego wzieło się z minuty na minutę. Męczylam się z tym dobre 5 miesięcy aż zerwałam z chłopakiem. I dopiero wtedy odetchnęłam z ulgą. Na początku wrzesnia tego roku moje natręctwa zaczely dotyczyć różnych chorób. Potem przeniosły się na obecnego chłopaka. Zaczęłam analizować swoje uczucia do niego, doszukiwałam się jakiś nieprawidłowośći ze może moje uczucia jednak nie są szczere. Obawialam się, że może w przylośći zdarzyć się coś czego nie zaakceptuje i związek się rozpadnie a tak bardzo przecież nie chce aby tak się stało. Trwa to do dzisiaj. Jest troszkę lepiej bo już rzadko pojawiala się te uczucie strachu, kołotania w sercu oraz mdłości. Byłam już raz u publicznego psychologa. Pani miała się odezwać kiedy następna wizyta. Czekam już 2 miesiące ;/ Moja mama zbagatelizowała ten problem. Strasznie boje się że mój obecny związek skończy się tak jak poprzedni a cholernie tego nie chce. Boje się, że doszukam się w moim chlopaku masakrycznie dużo wad i stwierdzę, że nie kocham go i, że mi się nie podoba;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przybij piatke..rozni nas tylko rok... A juz myslalam,ze sama jestem z tym problemem w tym mniej wiecej wieku... Ja rowniez mecze się z tym od wrzesnia...Podobnie mialam z bylym chlopakiem..tylko,ze do tamtego nie czulam na poczatku,pfwgl nic nie czulam jak przy moim M...

Przerazaja mnie mysli,ze majac tyle lat..to jest normalne..

nie chce by to bylo normalne..chce by bylo jak dawniej. ( nawet w tym momencie jak to pisze,cos mi mowi,ze wcale nie chce jednak) -co za sprzecznosc-.-

Nie chce skonczys tak jak Ty z Twoim bylym...boje sie rozstania..a chwilami mysle,ze to jest czas w ktorym wlasnie musze zerwac..ze wtedy odetchne..

Teraz powracają mi nawet mysli smaobojcze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W moim poprzednim związku jak wystąpiły natręctwa nie wiedziałam, że to są tylko glupie myśli. Wierzyłam w to co mi przychodzi do glowy. Uwierzyłam również w to, że go nie kocham. Teraz jest inaczej ponieważ wiem, że wzieło mi się to za przeproszeniem z dup*. Zrobię wszystko aby to nie skończyło się jak z byłym chłopakiem. Naciągnę rodziców na prywatnego psychologa aby mi w tym pomógł bo samej się meczę niesamowicie. Mam wsparcie jedynie w moim chłopaku ale on nie wierzy, ze to choroba. Uważa, ze są to najzwyklejsze w świecie obawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja również dalej się męczę. Teraz jak wychodzę na miasto, gdzie porusza się mnóstwo ładnych kobiet, to normalnie wariuje. Prawie każda mnie pociąga i zwraca moją uwagę na siebie. Pociągają mnie prawie wszystkie kobiety, moja natomiast mnie już tak nie pociąga i wiecie, że po godzinie takiego łażenia po mieście już normalnie wybucham w środku i łapią mnie koszmarne lęki. To z tymi kobietami też przyszło mi tak nagle, bo tak nagle zobaczyłem, że inne też mogą być ładne... Z początku nie zwracałem na żadną inną uwagi, teraz jednak zwracam i mnie to boli. :/ Czuje się jak jakiś seksoholik, zwierzak totalny. Przez to też mam często gęsto wrażenie, że stoję na granicy obłędu. Uciekam z miasta do domu, gdzie nikogo poza moją kobietą nie będę oglądał i będzie dobrze. Nawet w telewizji czy internecie, jak oglądam to mam lęki ;/ mimo, że nie umiem sobie odmówić patrzenia na inne kobiety. Powróciły też moje stare natręctwa dotyczące zupełnie czego innego. Aha i czuje się, jakbym był przez to wszystko zacofany. Nawet treść mojego post'a wydaje mi się być chaotyczna, beznadziejna i totalnie bez sensu. Ciągle jestem ospały, głowa mnie boli od nie wyspania chociaż śpię całą noc. Nie mam ochoty nigdzie wychodzić, nie mam ochoty robić nic, jestem totalnie wypompowany. Przepełnia mnie teraz tylko lęk dotyczący mojej kobiety i egzystencji. Nie wiem sam co się dzieje, ale niepokój jest ogromny. Mam nacisk na stolec i uściski w brzuchu, czyli moje typowe objawy somatyczne lęku. Boje się. Chcę JĄ kochać i mieć spokój ducha. Zerwanie pewnie byłoby swoistego rodzaju ulgą, ale na ile? Coś czuję, że to zawsze będzie wracać, a ja mogę zaprzepaścić w ten sposób szansę na miłość mojego życia. Jak do tej pory zauważyłem to moje życie kieruje mnie ku moim pokusom, które wiem, że po prostu mnie zniszczą. Mimo wszystko przekonują mnie do siebie, coraz słabiej im się opieram. Czasem mam momenty, ze wraca siła i jestem mocniejszy, jednak ile czasu to człowiek musi walczyć z samym sobą we własnym umyśle... Jakby osobowość łamała się na 2 części, z czego jedna jest biała, druga zaś czarna. I jak na huśtawce, czy towary na wadze się przeważały wzajemnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Carlos - nie rezygnuj. Ja się poddałam i zerwałam z chłopakiem który wywołał u mnie natręctwa. Teraz mimo iż jestem z kimś innym te myśli powróciły. Jedynie jak nie byłam w żadnym związku to one nie występowały. Pewnie jakbym dłużej sama pobyła to by się pojawiły ale na temat czegoś innego. Najgorsze jest to, że natręctwa wystąpiły w najlepszym okresie w związku;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

natalia - kurcze ja tez sie poddalam...u mnie tez to wszytsko zaczelo sie w najlepszym okresie.....ja mamnatrectwo zwiazane w z wygladem...jak teraz patrze na zdjecia swojego bylego to mowie sobie boze co ja w nim widzialm masakra a na niektorych wyglada fajnie..te ktore mi sie niepodobaly wykasowalam wszystkie !!!!!!!!wiem ze bede tego bardzo zalowala bo on mnie tak bardzo kocha.....ale ja nie potrafie codziennie patrzec na niego i w myslach mowic ale on brzydki stac cie na kogos lepszego...nbie potrafie

 

[Dodane po edycji:]

 

co sadzicie dziewczyny nawet jakbym byla niewiadomo z jakim przystojniakiem to i tak bym pewnie cos wymyslila cos co by mi sie nie podobalo...masakra...

mam nadzieje ze toanerwica bo historia sie u mne powtarza

wczesniej bylam 2,5 z chlopakiem za ktorym latalam 2 lata to taka mlodzincza milosc pierwsza i prawdziwa...byl a mnie idealem bogiem najpiekniejszym na swiecie i co i tez z nim sie rozstalam bo przestal mi sie nagle podobac i stweirdzilam ze jest okropny :-(

i tak sie balam ze sie ta historia powtorzy ze przezz caly nastepny zwiazek moim bylyl J myslalam o tym zeby tak sie nie stalo i alo sie :-(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja również dalej się męczę. Teraz jak wychodzę na miasto, gdzie porusza się mnóstwo ładnych kobiet, to normalnie wariuje. Prawie każda mnie pociąga i zwraca moją uwagę na siebie. Pociągają mnie prawie wszystkie kobiety, moja natomiast mnie już tak nie pociąga i wiecie, że po godzinie takiego łażenia po mieście już normalnie wybucham w środku i łapią mnie koszmarne lęki. To z tymi kobietami też przyszło mi tak nagle, bo tak nagle zobaczyłem, że inne też mogą być ładne... Z początku nie zwracałem na żadną inną uwagi, teraz jednak zwracam i mnie to boli. :/ Czuje się jak jakiś seksoholik, zwierzak totalny. Przez to też mam często gęsto wrażenie, że stoję na granicy obłędu. Uciekam z miasta do domu, gdzie nikogo poza moją kobietą nie będę oglądał i będzie dobrze. Nawet w telewizji czy internecie, jak oglądam to mam lęki ;/ mimo, że nie umiem sobie odmówić patrzenia na inne kobiety. Powróciły też moje stare natręctwa dotyczące zupełnie czego innego. Aha i czuje się, jakbym był przez to wszystko zacofany. Nawet treść mojego post'a wydaje mi się być chaotyczna, beznadziejna i totalnie bez sensu. Ciągle jestem ospały, głowa mnie boli od nie wyspania chociaż śpię całą noc. Nie mam ochoty nigdzie wychodzić, nie mam ochoty robić nic, jestem totalnie wypompowany. Przepełnia mnie teraz tylko lęk dotyczący mojej kobiety i egzystencji. Nie wiem sam co się dzieje, ale niepokój jest ogromny. Mam nacisk na stolec i uściski w brzuchu, czyli moje typowe objawy somatyczne lęku. Boje się. Chcę JĄ kochać i mieć spokój ducha. Zerwanie pewnie byłoby swoistego rodzaju ulgą, ale na ile? Coś czuję, że to zawsze będzie wracać, a ja mogę zaprzepaścić w ten sposób szansę na miłość mojego życia. Jak do tej pory zauważyłem to moje życie kieruje mnie ku moim pokusom, które wiem, że po prostu mnie zniszczą. Mimo wszystko przekonują mnie do siebie, coraz słabiej im się opieram. Czasem mam momenty, ze wraca siła i jestem mocniejszy, jednak ile czasu to człowiek musi walczyć z samym sobą we własnym umyśle... Jakby osobowość łamała się na 2 części, z czego jedna jest biała, druga zaś czarna. I jak na huśtawce, czy towary na

wadze się przeważały wzajemnie.

 

 

 

Carlos: Mam identycznie.. boje sie chodzic do szkole..do miasta..boje sie,ze ktos mi sie bardziej spodoba..porownuje... czasem nawet snia mi sie inni...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cały czas wydaje mi sie,ze ja jednak mam inaczej...,ze to nie jest nn....

Dlaczego nie mam ochoty spędzać z nim czasu?

Gdy myśle o wpsolnych świetach...pojawia sie taki strach..

Dlaczego mam takie parcie na ZERWANIE Z NIM??

Ten chłopak ,ktory mi się sni...chodzi ze mna do szkoły..w szkole caly czas go obserwuje..niegdys on mnie tez..nie chce zeby tak bylo..nie chce zeby mi się snił..

Mam uczucie jakby to był koniec...

POMOCY...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×