Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Hej.

U mnie wygląda to tak: wszystko zaczęło się jakieś 5 lat temu ( choć dopiero od roku wiem, że jestem chory ). Wcześniej myślałem, że mam chore serce itp. Więc tak. Najczęściej ataki przychodziły i przychodzą w dużych sklepach, choć zdarzają się również w domu w zupełnie spokojnej atmosferze, podczas spaceru czyli również w całkiem normalnych sytuacjach. Wczoraj np podczas kupowania gazety w kiosku... Objawy: coś dziwnego dzieje się w głowie i mam wrażenie, że zaraz upadne - pierwsza myśl - to już koniec... Wpadam w panike. Serce zaczyna walić, że mam wrażenie, że zaraz wyskoczy - cała klatka piersiowa się rusza. Czytając tutaj wpisy jak sobie z tym radzić jak dla mnie nie są dobre, bo mnie nie pomagają ( tj unormowac oddech itp )

Pięć pobytów w szpitalu na kardiologii. Wszystkie możliwe badania na serce - Holtery, Echa Serca, Próby Wysiłkowe i inne. Wszysko ok. Jak stwierdził lekarz - serce zdrowiutkie. Dalej 5 karetek pogotowia w domu. Przyjeżdzają wszystko ok. Lekko podniesiony puls, dają do zrozumienia, że to na tle nerwowym. Boże a ja myślałem, że to zawał i umieram... Niezliczona ilośc wizyt na izbie przyjęć różnych szpitali jak ''coś mi się działo'' np jadąc autem. Generalnie miałem i mam, zawroty głowy ( wrażenie, że zaraz strace przytomność ), kłucia w klatce piersiowej i kołatanie serca oraz nierówne bicie serca. Najczęście wówczas wpadam w panikę i jadę do szpitala... Katastrofa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piotrek1983, musisz postarać się spróbować nad tym zapanować. Gdy dzieje Ci się coś złego zacznij myśleć "to tylko lęk, zaraz wszystko wróci do normy". Wiem, że to może być trudne... Mnie od lądowania na pogotowiu ratuje często tylko to, że jak jestem z kimś bliskim, kto zna moją przypadłość, to nie pozwala mi ta osoba dzwonić od razu po karetkę. Sama o to poprosiłam :D bo inaczej byłabym tam stałym bywalcem, gdybym wzywała karetkę za każdym razem, jak mam atak :mrgreen:

Na pewno zauważyłeś, że objawy przechodzą. Mi maksymalnie uspokojenie się zajmuje godzinę. Bagatelizuj te przypadłości. Na pewno nie umrzesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Staram się Agnieszko, ale nie jest to proste :)

Wczoraj np pojechałem pod szpital i czekałem, aż przejdzie. Po niecałej godzinie pojechałem do domu...

Z tymi zawrotami głowy jakoś sobie radzę. Najgorzej właśnie jak chodzi o jakieś dziwne uderzenie serca... Jest to strasznie dziwne uczucie - niemiłe i nienormalne. Wtedy naprawdę się boję i niestety nie potrafie przestać o tym myśleć. Wczoraj jak dotarłem do domu to jeszcze bardzo dlugo o tym myślałem. Wtedy jestem troszkę nieobecny, bo ''wsłuchuję'' się czy coś tam się nie dzieje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrym sposobem w czasie ataku jest po prostu zadzwonic do kogod, kto wie o co chodzi lub kto tez to przezywa...osoba, ktora powie ci,ze masz sie spokoic, ze wszystko bedzie dobrze, ze to tylko nerwica i nic ci sie nie stanie..ja kiedys ,yslalam,ze moja mama udaje jak mowila o takich przypadlosciach,teraz sama to mam. mieszkam za granica, duzo jezdze, sporo stresu, sama, nieszczesliwa, dziecko w polsce. i jak mam atak dzwonie wlasnie do mamy. mnusze po prostu to uslyszec,ze to tylko stres i lek... spiewam sobie rytmiczne piosenki, licze...musisz skupiac sie na czyms innym....jest ciezko,ale warto sprobowac...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieki aidyna1988 za rady bede musial wyprobowac jak mnie dopadnie w pracy. Z dzwonieniem bedzie ciezko bo pracuje w duzym halasie, ale reszte sposobow wyprobuje. Jak cos to pisz razem razniej chyba z tym walczyc, badz co badz wszyscy jedziemy na tym samym wozku;) pozdrawiam wszystkich nerwusow. Razem damy rade w kupie sila;)

 

[Dodane po edycji:]

 

Piotrek1983 kurcze ja mam podobnie. Tez myslalem ze to serce i ze zaraz padne na zawal. Cisnienie mam wtedy wysokie i ogolnie jest mi dziwnie jestem pobudzony i mysle ze to juz ostatnie chwile zycia. Czasami ta choroba naprawde potrafi dopiec ale teraz przynajmniej wiem ze nie jestem sam i ze duzo ludzi cierpi na to samo. Wydaje mi sie ze jak juz sie wie co to jest to przynajmniej wiadomo jak z tym walczyc. Na wieczor pije sobie melise zeby miec spokojny sen, ale czasem i tak budze sie w nocy z przyspieszonym tetnem. Ale to wszystko strach, ktory nakreca to wszystko w naszych glowach. Mam nadzieje ze z tym mozna jakos zyc... chociaz czasem jest naprawde ciezko. Pocieszam sie wiec tym ze nie jestem sam w tej walce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jasne...żadno z nas nie jest jedyne w swoich dolegliwosciach...mnie jeszcze dopada jednostronne oslabienie miesni, wczesniej neurolog podejrzewal stwardnienie rozsiane, ale rezonanse je wykluczyly...teraz musze to zbadac bo to albo bolerioza,albo wynik dyskopatii i skoliozy, albo ze stresu... jestem czasem wykonczona..mam tez cos takiego,ze jestem bardziej swiadoma bolu niz inni...inni nie czuja, a ja zawsze przy zdrowych zmyslach wszystko czuje..sama nie wiem jak dziecko urodzilam,zrobilam 2 tatuaze i przeklulam jezyk..hihi...teraz walcze z lekiem przed dentysta...bylam juz 2 razy...na fotelu prawie zemdlalam ale dalam rade, sciskalam pluszowego misia.....pomoglo... ;-) jak chcesz pisz...razem razniej...jak jestem orzy komputerze id opada mnie atak, czytam to forum i mija bo..bo wiem,ze to moja glowa...jestem osoba strasznie silna psychicznie i ciezko mnie zalamac, ale stresy zaczely o sobie dawac wiec znac w taki sposob....musimy zyc dalej, zamkniecie sie na ludzi, na otoczenie, to nie poprawi sytuacji, rowniez siedzenie w domu...tak wpadniemy tylko w dlugi ...czasem trzeba sie przemoc i sprobowac powalczyc... ja tez walcze... nie jest latwo...bywajaj dni lepsze i gorsze, dni zalamania i placzu i dni pogody, dni samotne i dni saotne inaczej, ale kazdego dnia staram sie sobie mowic,ze mam dla kogo zyc, mam synka, kazde z was na pewno ma kogos, dla kogo wart, brata, siostre, mame, tate, przyjaciolke, chlopaka...a jesli nie to racze kupic sobie zwierzatko, pochlania nas czas, zajmuje mysli, jestesmy za nie odpowiedzialni, wiec i rodzi sie cel...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

boję się związków.

Kiedy nadchodzi ta chwila mam odwagę powiedzieć co myślę co czuję ale nie mogę sobie poradzić z przyszłością.

Jak to się dalej potoczy, jak to się dalej rozwinie. Za dużo zmiennych i ogarnia mnie chaos.

Boję się że ktoś będzie zależeć ode mnie, boję się że ja będę zależeć od kogoś. Potrafię błyskawicznie zdiagnozować kim jest drugi człowiek ale zupełnie nie rozumiem czego ode mnie chce, kim jestem w jego oczach. Nie potrafię odnaleźć siebie w innych ludziach.

Ludzie odważni na tyle by mnie pokochać są ranieni przez mój opór.

Dlaczego tak jest?

Dlaczego zupełnie nie boje się fizyczności z ludźmi których darzę przyjaźnią a, obcowanie z ukochanymi przeze mnie ludźmi, sprawia że chcę znaleźć sobie jakiś wygodny kącik, by zmienić się w jakąś płaczącą kulkę. Wysysa to ze mnie wszelkie siły.

Jasne powie ktoś że tak na prawdę nie jestem zakochany, Więc skoro nie jestem zakochany to JAKI JESTEM?

W tym układzie ranię siebie i innych i boli mnie to :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

blackk666,

Zwymiotowalas kiedys poza domem? Skoro wymiotujesz to juz masz silne napady lękowe, idz do psychiatry po jakies leki albo zadzwon po niego. Leki Ci pomogą, ja biore juz prawie 2 lata leki i nie mdliło mnie od tego czasu wcale. Skutków ubocznych nie mam.

Boje sie psychiatry. To prawie niemożliwe by bym do niego poszła

Biore lek nie na recepte Validol. Troche mi pomaga Także nie jest najgorzej :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

ja miałam podobnie - wszędzie robiło mi się słabo, gorąco, serce waliło jak oszalałe i miałam uczucie że zaraz zemdleję. Nie potrafiłam robić zakupów w markecie, zostawiałam naładowany koszyk i uciekałam....dużo bym mogła pisać o tych moich lękach i atakach paniki, ale najważniejsze jest że wyszłam z tego:) i ty też dasz rade, musisz tylko odwracać uwagę gdy coś zaczyna się dziać, np w sklepie zainteresować się jakimś produktem, oglądać go , zacząć myśleć o czymś przyjemnym itp. nie możesz myśleć o tym że jest ci gorąco, musisz stworzyć sobie myśli alternatywne do tych które pojawiają się w twojej głowie: np. "zaraz zemdleję?! "nie zemdleję, to tylko moje myśli, przecież do tej pory ani razu nie zemdlałam w takich sytuacjach". Trzeba przestać się bać swoich myśli, one są, zawsze były i będą...Np. gdy pomyślisz "zaraz się zsikam" (gdy masz taką potrzebę) to czy to zrobisz??? NIE!!! bo to była tylko myśl, twoje przypuszczenie, a nie FAKT,że ZSILAŁAM się..... Nie wiem czy mnie zrozumiałaś? Uwierz mi! Na tym polega ta choroba, że my sami siebie nakręcamy. Gdy coś się z nami dzieje wsłuchujemy się w siebie, zaczynają się emocje, nowe objawy fizjologiczne i koło się zamyka, a myślimy że ten koszmar nigdy się nie skończy. Wiem że mi łatwo teraz mówić, ale ja mam to już za sobą, żałuję że tak długo w tym tkwiłam i nie szukałam wcześniej pomocy.

Długo bym mogła o tym pisać....pytajcie odpowiem.

Życie jest piękne, szkoda czasu na zamartwianie się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

ja miałam podobnie - wszędzie robiło mi się słabo, gorąco, serce waliło jak oszalałe i miałam uczucie że zaraz zemdleję. Nie potrafiłam robić zakupów w markecie, zostawiałam naładowany koszyk i uciekałam....dużo bym mogła pisać o tych moich lękach i atakach paniki, ale najważniejsze jest że wyszłam z tego:) i ty też dasz rade, musisz tylko odwracać uwagę gdy coś zaczyna się dziać, np w sklepie zainteresować się jakimś produktem, oglądać go , zacząć myśleć o czymś przyjemnym itp. nie możesz myśleć o tym że jest ci gorąco, musisz stworzyć sobie myśli alternatywne do tych które pojawiają się w twojej głowie: np. "zaraz zemdleję?! "nie zemdleję, to tylko moje myśli, przecież do tej pory ani razu nie zemdlałam w takich sytuacjach". Trzeba przestać się bać swoich myśli, one są, zawsze były i będą...Np. gdy pomyślisz "zaraz się zsikam" (gdy masz taką potrzebę) to czy to zrobisz??? NIE!!! bo to była tylko myśl, twoje przypuszczenie, a nie FAKT,że ZSILAŁAM się..... Nie wiem czy mnie zrozumiałaś? Uwierz mi! Na tym polega ta choroba, że my sami siebie nakręcamy. Gdy coś się z nami dzieje wsłuchujemy się w siebie, zaczynają się emocje, nowe objawy fizjologiczne i koło się zamyka, a myślimy że ten koszmar nigdy się nie skończy. Wiem że mi łatwo teraz mówić, ale ja mam to już za sobą, żałuję że tak długo w tym tkwiłam i nie szukałam wcześniej pomocy.

Długo bym mogła o tym pisać....pytajcie odpowiem.

Życie jest piękne, szkoda czasu na zamartwianie się.

 

cześć,

 

ja również mam podobne objawy - powiedz , napisz jak sobie poradziłaś i jak przez to przeszłaś, bo samo powiedzenie ssobie tak jak opisujesz i odwrócenie uwagi jest bardzo trudne:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Dawno nic nie pisałem. Podczas wakacji ani razu nie wyszedłem do kolegi ani dalej niz poza dom. Lecz od tego roku szkolnego chodze normalnie do szkoly nie mam lekow i obaw na lekcjach ani na przerwach jest ok. Ale od jakiegos czasu na 2 lekcja biologia i plastyka nie moge sie skupic ani nic bo siedze w pierwszych lawkach i to jeszcze na srodku, gdym siedzial obok sciany byloby ok bo na innych lekcjach jest ok ale Panie nie kaza mi sie przesiasc a podczas kazdej z tych lekcji mam napady, ataki paniki, leku. Robi mi sie goraca duszno slabo mysle ze zemdleje caly sie czase i denerwoje. I tak sie sklada ze jutro mam 3 plastyki i 1 biologie pod zad!!!! Tata mowil na wywiadowce Pani ze nie moge tam siedziec ale ona o tym zapomniala i ja jej nie przypomnialem i jutro mi tego nie zalatwi a to sa 4 pierwsze lekcje.Co mam zrobic? znow mam nie isc na te lekcje?? Albo do szkoly bo od 2 tygodni nigdy nie bylem w srode w szkole. A rodzicow teraz nie ma wiec co mam teraz zrobic??

 

PROSZE O POMOC!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marcin_12, rozumiem Cię, bo też musiałam uciekać z pierwszej ławki w środkowym rzędzie. Kurcze, że te nauczycielki nie mogą powiązać faktu niechodzenia w środy do szkoły z tym, że nie dajesz rady tam siedzieć. Trzeba do skutku. Najlepiej jakbyś powiedział jej o tym przed lekcją, ale tak szczerze o co chodzi i tak żeby nikt nie słyszał (bo pewnie tego nie chcesz). Możesz poprosić bliskiego kolegę, żeby z Tobą do niej poszedł i poparł Cię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieki Tynka ,ale wiesz ta Pani jest taka ze ona naprawde jest w stanie to powiedziec calej klasie a i wogóle i tak Ona tego nie zrozumie ona mnie juz tak nie lubi i ma do mnie pretensje ze nie chodze na jej lekcje i ze sie caly czas ruszam w tej lawce ze nie moge usiedziec w jednym miejscu i wogole, pewnie Sama dobrze dobrze wiesz jak to jest. A ja mam teraz kompletna depreche rodzice beda dopiero za tydzien a ja nie wiem co mam zrobic a ona i tak mnie nie przesiadzie jestem zalamany :|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wojor-nerwica ma niestety to do siebie, że atakuje nasze najsłabsze "organy" lub te, na których się najbardziej skupiamy. U mnie było tak np. ze stawami skroniowo-żuchwowymi,pozdr

 

sorry, może to głupie pytanie, ale czy np. szyjka macicy mogła mi się powiększyć przez nerwicę? najpierw były ataki paniki związane z ciążą, teraz myślę, że to rak. czy moje ciało mogło aż tak zareagować? boję się :( czy stres prowadzi do zaburzeń hormonalnych?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mel89, stress uaktywnia wszystkie choroby, jest ich zapalnikiem. Somatyka ściśle związana jest z psychiką. Dlatego ważna jest profilaktyka ukladu nerwowego. Skoro wiesz,że reagujeszaz tak lękowo, to dlaczego nie wybierzesz się na psychoterapię? Tam poznasz źródla i przyczyny lęków, zobaczysz co się pod lękiem kryje konkretnego. Pewnie konflikty, Każdy je ma. Tylko, kiedy miarka się przebierze ciężko jest samemu ustalić przyczynę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mel89, stress uaktywnia wszystkie choroby, jest ich zapalnikiem. Somatyka ściśle związana jest z psychiką. Dlatego ważna jest profilaktyka ukladu nerwowego. Skoro wiesz,że reagujeszaz tak lękowo, to dlaczego nie wybierzesz się na psychoterapię? Tam poznasz źródla i przyczyny lęków, zobaczysz co się pod lękiem kryje konkretnego. Pewnie konflikty, Każdy je ma. Tylko, kiedy miarka się przebierze ciężko jest samemu ustalić przyczynę.

 

w poniedziałek wybieram się pierwszy raz do psychiatry! to wszystko trwa dość krótko, bo od mniej więcej połowy września. mam nadzieję, że nie wyrządziłam swojemu ciału takiej krzywdy, czuję się winna :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mel89, poproś o skierowanie na terapię. Psychiatra przepisuje leki. Same leki nie usuną problemu psychicznego.

 

dzięki Moniko. rozmawiałam z panią doktor, po wizycie ustalimy co robimy dalej, od nowego roku będzie możliwość terapii z NFZu.

Dodam, że w sierpniu miałam cytologię, grupa II, czyli wszystko dobrze, bez powodów do obaw. Ginka parę dni temu mnie uspokajała, mam mieć powtórzoną cytologię. Czy to możliwe, że w ciągu trzech miesięcy stresem zrobiłam sobie raka? Czy to tylko przez nerwicę? Próbuję sobie tłumaczyć, że to wszystko w mojej głowie, ale ta szyjka mnie przeraża...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

A jam mam takie pytanie czy stres moze powodowac zaparcia. Bo ja mam albo biegunke albo zaparcie. Juz od 8 dni po biegunce. mam zaparcie. Moze to tylko jelito drazliwe ale wkrecam sobie raka jelita jak zobaczylem taki olowkowy stolec. sorki za to ale jestem zdesperowany. Mialem signoskopie kiedys wyszla oki. ale juz sam nie wiem . poradzcie cos dzieki. Ide do lekarza dzis zobaczymy co powie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć, dawno nie pisalam , raczej Was czytam...

niestety u mnie roznie teraz znowu gorzej.

miałam problemy z żoladkiem a teraz sama nie wiem co.

tez mam na przemian zaparcia i biegunki prawie a od pn boli mnie lewy doł pachwinowy.

boje sie jak zawsze się cholernie boje, nie wiem dlaczego jest tak, ze każdą niedyspozycję traktuje jako zagrozenie życia, od razu widze co najgorsze- zak, zator czy coś albo już mysle ze na pewno tylk operacja uratuje.

bol nakreca lek a lek wzmaga bol, jak to zatrzymac, jak to przerwac?

nie umiem sobie poradzić.

czuje sie okropnie, gorzej niż źle bo ciągle mi cos dolega, wiczenie coś boli, pytanie na ile prawdziwie a na ile nie?

nie umiem odrożnic tego, pomóżnie bo jestem zrozpaczona, kto jesli nie Wy mnie zrozumie...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×