Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

Ja już mam obrzęk i też smaruje altacetem, przykładałam też lód. Hypoechogeniczne są też węzły po infekcyjne. Mnie zastanawia dlaczego moje są powiększone skoro mają prawidłową echostrukturę. Ogólnie ten węzeł, który mnie tak przerażał to na każdym usg jest coraz jaśniejszy więc chyba włóknieje. Lekarz mi powiedział, że według niego już zwłókniał. Ale ja na ziarnicy.pl doczytałam, że zwłókniało to hyperechonomiczne. Ach, zwariować idzie. Jedne co mnie cieszy to, że gardło mnie już nie boli jak zajęłam się pachą. Boję się, że jak wyjaśnię pachę to przejdę do pachwiny.

Czasami sobie tak pokasłuję, to mnie troszkę martwi. Miałam tak na początku października jak wykryłam węzła ale po rtg klatki piersiowej mi przeszło. Potem doczytałam, że jak węzły są małe w śródpiersiu to tylko tk to wykryje. A kilka tygodni temu zasnęłam przy otwartym oknie i jak się obudziłam to miałam taki ból w klatce piersiowej, że rąk nie mogłam do góry podnieść. Teraz już lepiej tylko pokasłuję - mam nadzieję że to od tego a nie zz.

 

Dla mnie każdy węzeł, który poczuje jest podejrzany i wszystko co wyczuje na ciele to węzły:(

 

[Dodane po edycji:]

 

A morfologii już nie robię, bo i tak podobno można mieć idealną a być chorą. Jak miałam wybroczyny to robiłam co tydzień, i dopiero jak zobaczyłam, że one schodzą to dałam spokój z białaczką. Teraz też wzięłam gorącą kąpiel i kilka mi wyskoczyło. Czyli pani dermatolog miała rację, że przy każdej infekcji będę miał ich więcej, nie powinnam też się mocno opalać i kąpać się w bardzo gorącej wodzie. Dzięki Bogu wybroczyny mi znikają - b ja nie przepadam za letnią wodą:) Niestety na ramionach mam pajączki, ale to u mnie rodzinne. Tak więc białaczki to ja raczej nie mam.

Olinelka radiolog sugerował ci badania na toksoplazmozę węzłową? Bo mi tak, ale rodzinny powiedział, że miałabym crp podwyższone i skierowania nie dał. Może masz kota w domu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Misiek_NL ja kiedyś brałam propranolol on zdaje sie jest na wyrównanie tetna( a u Ciebie to 100% nerwy u mnie tez tak było),a długo bierzesz te pozostałe leki?

 

Od 28 września...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś bardzo aktywnie udzielałam się w tym temacie, wiecie dlaczego? Dlatego, że można tu było znaleźć wsparcie, pożartować sobie z tej całej hipochondrii i chociaż na chwilę przerzucić się z myślenia "o boże umieram" na "to nic, oni też mają takie węzły i żyją".

Już ktoś napisał wcześniej, że wy się dziewczyny NAKRĘCACIE. To nie jest wsparcie tylko wzajemne straszenie się! Jak zaczęłam to czytać to sama znowu zaczęłam panikować z moimi węzłami, a mam ich mnóstwo NAD OBOJCZYKAMI i żyję. I byli tu też tacy z węzłami nadobojczykowymi, a wy panikujecie o podżuchwowe i pachwinowe, które powiększone to ma chyba każdy...

Przestańcie tak bardzo panikować i wzajemnie się nakręcać, bo nie dojdziecie daleko :). Przecież chodzicie do lekarzy, mówią wam, że ok - po co ta panika, po co podważanie setnej dobrej diagnozy? Chcecie na siłę znaleźć w sobie chorobę? Tak bardzo chcecie ją przywołać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Ja tak mam z brzuchem. Od kilku lat macam sie i macam po brzuchu a zwłaszcza jego prawej stronie. Ciagle wyczuwam jakieś zgrubienia, duszę je i to potem od tego zaczyna boleć niemiłosiernie. Cała prawa strona od pępka do wyrostka jest tkliwa i boląca. Dotkniecie powoduje silne poty na głowie i strach. Wyniki i badania wszystkie dobre, lekarze rozkładaja ręce. Walcze z tym już z 15-ście lat. Teraz od kilku tygodni (3) łykam coaxil 3 x dz po 1 szt i doraźnie sulpiryd. Na razie za wiele nie pomaga, ale ponoc trzeba troche czasu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już się nie macam, sprawdziłam na rodzinie "moje węzły pachowe" i mają to samo co ja. Obrzęk ładnie się goi już mnie prawie nie boli. Więc postanowiłam uwierzyć lekarzom i będę sobie mówić, że jestem zdrowa. :D

 

Te zgrubienia na ramionach pod pachą i na brzuchu to może być cellulit. Lekarz mi to delikatnie zasugerował jak poleciałam bo byłam pewna , że mam węzły pod kolanem powiększone. Ale i tak mi znalazł dwie torbiele bakera.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz rację disgusted . To jest beznadziejne nakrecanie. Ja też nie wchodzę tu po to żeby czytać i pisać o tym jakie węzły są "dobre" a jakie "złe". I pisałam o tym wielokrotnie ze nie moge czytać juz o tych węzłach. Zrezygnowałm z dr google i z innych portali gdzie na hasło węzły wyskakuje tylko wiadomo co. Kiedy pierwszy raz weszłam na to forum to zaczęłam sie serdecznie śmiać bo pomyślałam: nie jestem sama z tymi cholernymi myślami i cholernymi wezłami , ludzie też tak mają.. Pisałam juz też że biore leki i czekam na poprawę.Chcę być zdrowa i chce przestać myśleć o chorobach. Poprawa jest . Minimalna ale jest. Przestaję snuć teorie spiskowe na temat lekarzy, którzy czyhaja na moje zdrowie przeoczając i bagatelizując sobie powiekszone węzły. Wczoraj nawet zaczęłam żartować. Nie chciałam nikogo straszyć ani nakręcać dlatego że wiem bardzo dobrze w jakim ja jestem stanie psychicznym i jak bardzo silny jest ten strach.Jeśli kogoś wystraszyłam to przepraszam, bo wiem jak ja sie czuję, kiedy jestem wystraszona, nakręcona i w tym beznadziejnym stanie kiedy czuje się jak osoba chora a tak naprawdę jestem zdrowa. Stwierdził to nie jeden lekarz.

A do Ciebie joakar4 mam ogromną prośbę: nie czytaj strony ziarnica.pl ,nie pisz o strukturach i echogenicznościach węzłów bo nie pomaga to nikomu a strasznie działa na wyobraźnię. Napisałaś ostatnio że musimy wierzyć że jesteśmy zdrowe. Zacznijmy w to wierzyć i wspierajmy się. I nie macaj juz tych węzłów.

Ja chce być zdrowa i jestem zdrowa , a te wszystkie "choroby" to wina hipochondrii, nerwicy, stresu itd. a to nalezy leczyć.

Mam dla kogo być zdrowa i mam dla kogo żyć.

Ja chcę wyjść z tego dziadostwa jakim jest hipochondria. I podjęłam stosowne kroki ku temu.I bardzo che wierzyć że sie uda :smile: .Czego też wszystkim, którzy mają podobne problemy życzę.

A co do Ciebie Misiek_NL to może pomyśl o zmianie leków skoro masz takie jazdy a leki bierzesz juz 2 miesiące?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja chce być zdrowa i jestem zdrowa , a te wszystkie "choroby" to wina hipochondrii, nerwicy, stresu itd. a to nalezy leczyć.

Mam dla kogo być zdrowa i mam dla kogo żyć.

Ja chcę wyjść z tego dziadostwa jakim jest hipochondria. I podjęłam stosowne kroki ku temu.I bardzo che wierzyć że sie uda :smile: .Czego też wszystkim, którzy mają podobne problemy życzę.

Olinelka, brawo! Dasz radę. :smile:

Wielu ludzi jest trochę hipochondrykami, ale jeśli zaczynają się już takie "jazdy", że nie wierzy się lekarzom, to trzeba się mocno zastanowic nad swoim zdrowiem psychicznym, czyli spojrzec na siebie jako osobę cierpiącą na nerwicę, stres, fobię....

Tak, wielu ludzi jest troche hipochondrykami, ale nie każdy ma ciagłe poczucie zagrożenia, żyje w bezustannym lęku i nie każdy odczuwa to tak silnie, że negatywne emocje nie pozwalaja normalnie funkcjonować. Od dwóch tygodni biorę Sedam, od tygodnia Lenuxin i poprawa jest bardzo minimalna. Moge posprzątać, zjeść, ugotować obiad, ale lęk towarzyszy mi przez cały czas, to ciągłe poczucie zagrożenia, strach, że lekarz nie przeczytał dokładnie opisów usg i badań, że nie przyjrzał się temu dokładnie. Budząc sie boję się że odkryję coś nowego , że bedę miała kiepski dzień, że znowu zacznę być roztrzęsioną galaretą , która biega od lekarza do lekarza.Boje sie że nia nastąpi poprawa mojego stanu psychicznego, że juz mi tak zostanie i ciągle bedę się bać i "wkręcać sobie choroby". Ostatni miesiąc był tak koszmarny, że spałam kilka godzin przerywanym snem, nie jadłam zbyt wiele bo nie mogłam niczego przełknąć, cały czas czułam skurcze żołądka , walenie serca. Czułam się strasznie. Okrągły miesiąc.I przez okragły miesiąc biegałam po lekarzach i po wyjściu od kolejnego i kolejnego uspokajałam się troszeczke ale nie na długo

Tak jak napisałam jest minimalna poprawa. Ale strach mi towarzyszy całe dnie. To że bardzo chcę wyjść z tego strasznego, męczącego stanu to nie jest sukces. Ja chce sie czuć normalnie. Normalnie mysleć o sprawach przyziemnych, przyjemnych a nie w kółko o chorobach. Próbuję walczyć ale te myśli wciskają mi się do głowy tak natrętnie że nie mam siły. Boję się bardzo że tak juz mi zostanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja się boję raka płuc..=( byłam w teatrze w piątek, na dramacie o "zyciu". mąż po 60-tce - lekarz tak zajmujący się pracą że nie widzi że z żoną coś nie tak, kiedy juz ja zbadał, okazało sie ze ma raka płuc w zaawansowanym stadium, nic jej nie bolało, za to była zmęczona, miała problemy z zasypianiem i schudła 6 kg w ciągu 3 miesięcy, acha, zapomniałam dodać ze miała stany lękowe... tak się teraz boję=( i wszystko mnie boli, i jestem jakaś taka zmęczona mimo ze się dziś wyspałam!!!!!!!!!!!!!!

Tak swoją drogą to sztuka nie była tylko o tym, bo to się okazało na końcu, osobiście polecam wszystkim: "Przygoda", teatr Polonia w Warszawie!=)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, wielu ludzi jest troche hipochondrykami, ale nie każdy ma ciagłe poczucie zagrożenia, żyje w bezustannym lęku i

 

Zgadzam się z tym, że każdy jest troszeczkę hipochondrykiem. Tylko, że nie każdy ma gdzieś tam w podświadomości ukryty lęk, że jest ciężko chory. Ja funkcjonuje normalnie - studiuje, spotykam się z przyjaciółmi, spaceruje, sprzątam robię wszystko ale czasami (ostatnio coraz częściej) mam poczucie, że coś mi się w organizmie rozwija i że jeśli teraz nie jestem chora to niedługo na pewno będę. To mnie dopada nagle siedzę oglądam telewizję, czytam książkę i nagle myśli - a jeśli...?

I niestety nie mam na myśli jakiejś błahej choroby, u mnie jest to od razu nowotwór i to z przerzutami.

Dodatkowo strasznie boję się, że taki lęk przed chorobą będzie mi stale towarzyszył. Ktoś wyżej napisał, czy takimi postami chcemy na siłę przywołać chorobę - to nie jest prawda. Ja martwię się, że jeśli kiedyś zachoruje to sobie z tym psychicznie nie poradzę.

 

Jak czasami czytam swoje posty to sama się z nich śmieję - bo przecież jak można przez 3m-ce mieć kilka rodzajów raka. I wiem, że to hipochondria. Ale mam takie dni (jak dzisiaj kiedy mam miesiączkę, i moje hormony szaleją i wszystko mnie boli i ogólnie to bym najchętniej płakała), że po prostu się boję choroby.

 

Dziewczyny przepraszam za te wywody o echogeniczności itp. nie chciałam Was straszyć ani nakręcać myślałam, że się trochę uspokoicie a i sama chciałam się wygadać.

 

[Dodane po edycji:]

 

a ja się boję raka płuc..=( byłam w teatrze w piątek, na dramacie o "zyciu". mąż po 60-tce - lekarz tak zajmujący się pracą że nie widzi że z żoną coś nie tak, kiedy juz ja zbadał, okazało sie ze ma raka płuc w zaawansowanym stadium, nic jej nie bolało, za to była zmęczona, miała problemy z zasypianiem i schudła 6 kg w ciągu 3 miesięcy, acha, zapomniałam dodać ze miała stany lękowe... tak się teraz boję=( i wszystko mnie boli, i jestem jakaś taka zmęczona mimo ze się dziś wyspałam!!!!!!!!!!!!!!

Tak swoją drogą to sztuka nie była tylko o tym, bo to się okazało na końcu, osobiście polecam wszystkim: "Przygoda", teatr Polonia w Warszawie!=)

 

To przedstawienie to fikcja, rak płuc tak nie wygląda, szczególnie jeśli to ostatnie stadium. Nie martw się. :D Wiem jak to jest bo miała to moja babcia i zapewniam Cię, że są objawy - pocenie się, duszności, a przede wszystkim potworny kaszel, osłabienie. Nic Ci nie jest:) Ja niestety nie mogę oglądać filmów, przedstawień o chorobach bo zaraz je mam. A tak lubiłam DR House :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzięki za dobre słowa! mój facet to wybrał i oboje nie wiedzieliśmy dokładnie o czym to jest..=/

ale u mnie to jeszcze nie wszystko co sobie teraz wyobrażam, boje się jeszcze że mam cukrzycę i mozliwe że guza mózgu bo nigdy mnie mnie boli głowa a ostatnio wieczorami dość czesto, a szczegolnie kark..=( cholernie się boję, tak jak napisałaś to by było dziwne gdyby znaleziono 3 odmiany raka albo 5 różnych chorób, ale nasze głowy, kiedy nie ma co ich już zaprzątać, wkradają się złe myśli chorobowe=( ja tak bym chciała być zdrowa, i prawdopodobnie jestem bo na koniec kwietnia miałam wszystkie badania, ale "na pewno juz coś się rozwinęło" albo "wtedy to jeszcze było w początkowym stadium i niewidoczne" rany, mam tego dosyć..

Przykro mi ze twoja babcia miała tę paskudną chorobę..=( pewnie dlatego Ty sie teraz tak boisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak to jest z cukrzycą dokładnie ale na pewno bardzo często chce się pić. Ale z bólem karku to może masz skrzywienie kręgosłupa szyjnego i dlatego boli? Ja mam lekkie skrzywienie i jak jest zimno to wystarczy że mnie lekko owieje i już mnie wszystko boli nawet dół głowy. A zaczęło się to jak lekarz mi powiedział, że mam skrzywienie kręgosłupa szyjnego i lędźwiowego i w okresie jesień/zima mam uważać bo będzie bolało.

Nie wiem czy ten mój lęk jest związany z babcią - bo ona zmarła prawie dwa lata temu i nic mi nie było do tych wakacji. Jeśli bałam się o raka to o rodziców (mama genetycznie, a tata pali). Ale sam się przeraził i rzucił więc dałam sobie z nimi spokój. A teraz skoncentrowałam się na sobie:)

 

[Dodane po edycji:]

 

Nie wiem jak to jest z cukrzycą dokładnie ale na pewno bardzo często chce się pić
Więc raczej jej nie masz, łatwo to zresztą sprawdzić - wystarczy test paskowy może Ci go zrobić nawet pielęgniarka w przychodni. Nie zbyt przyjemne badanie ale krótkie i łatwo się uspokoić chociaż z tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam poczucie, że coś mi się w organizmie rozwija i że jeśli teraz nie jestem chora to niedługo na pewno będę. To mnie dopada nagle siedzę oglądam telewizję, czytam książkę i nagle myśli - a jeśli...?

I niestety nie mam na myśli jakiejś błahej choroby, u mnie jest to od razu nowotwór i to z przerzutami.

Dodatkowo strasznie boję się, że taki lęk przed chorobą będzie mi stale towarzyszył. Ktoś wyżej napisał, czy takimi postami chcemy na siłę przywołać chorobę - to nie jest prawda. Ja martwię się, że jeśli kiedyś zachoruje to sobie z tym psychicznie nie poradzę.

 

joakar4 a więc masz takie same obawy, lęki i odczucia jak ja. Leciutko zaboli mnie reka, staw, szczęka, zakaszle, cokolwiek a ja w tym dopatruje się czegoś groźnego a nie np. tego,że staw mogłam nadwyrężyć, kaszlę bo się przeziębiłam,szczęka bo nerwobóle tylko od razu myślę o najgorszym. kitty341 pisze o tym że miała robione niedawno badania i były ok a ona myśli, że od tamtej pory mogło się "coś" rozwinąć lub mogło być to początkowe stadium. Ja mam dokładnie takie same mysli. I wcale nie jest to chęć zachorowania czy chęć przywołania choroby tylko zwykły strach osoby chorej na hipochondrię i zaburzenia lękowe.

Dziś czuje sie troszeczke lepiej, może dzięki lekom , które powolutku "nasycają" mój organizm. Ale wciąż dopadaja mnie złe myśli, wciąż sprawdzam temperaturę, węzły,macam się po całym ciele. Kiedy sie to skończy? Czy ktoś wie czy leki wyeliminują te chore zachowania?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja węzły teraz trochę odpuściłam ale cały czas sobie sprawdzam obojczyki, w oby mam jakieś ziarenka (na kości nie w dole i żyłki) ale poczytałam trochę wątki sprzed kilku miesięcy i ludzie też to mają i to chyba nie są węzły. Ale mam nową manię - zabolało mnie dzisiaj w dole pod kolanowym. Więc buch do internetu i czytam o swojej torbieli bakera, bo podobno to mam ale u ortopedy nie byłam potwierdził mi to tylko chirurg i rodzinny i jakoś uwierzyłam. Ale coś mnie w niej boli i się martwię, że urośnie i będę miała zabieg i się będzie odradzać :D Poza tym nie wiadomo a jak to nowotwór a nie torbiel i ma przerzuty wiadomo gdzie...? Paranoja!

 

Ja boję się jeszcze, że coś stanie się komuś z rodziny. Rok temu w wigilię zmarł mój wujek i potem śnił się córce i powiedział jej, że jeszcze jedna osoba z rodziny niedługo umrze. Poprostu wpadłam w paranoje. Jakoś nie bałam się, żę ktoś ma raka - tylko myślałam o jakimś zawale udarze, pękniętym wyrostku robaczkowym. Do tej pory jak ktoś jedzie w dłuższą trasę samochodem, autobusem to dzwonię co kilka godzin i sprawdzam. Okropne co teraz napiszę, ale jak kilka m-cy temu zmarł brat babci na raka płuc to odetchnęłam z ulgą.:(

 

Zablokowałam sobie na kompie wszystkie strony medyczne jakie znam i używam:)

 

[Dodane po edycji:]

 

Oprócz tych kolan prawy łokieć (w zgięciu) mam twardszy niż lewy. Nie wiem śmiać się czy płakać :zonk:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak moja siostra dojeżdżała do swojego meża i dzieci nad morze w te wakacje , bo wcześniej nie dostała urlopu to prawie całą noc nie spałam i co pół godziny smsy do niej wysyłałam czy wszystko ok :D . Też zawsze się boje o wszystko i o wszystkich.

Kiedyś nie miałam fobi rakowej tylko zawałowo-wylewową albo tętniaki takie lub zatory wymyślałam.

A te historie nowotworowe zaczęły się jakiś czas po śmierci mojego taty,który miał szpiczaka mnogiego.

Wydaje mi się tez , że za dużo jest ostatnio szumu wokół "tych " chorób. Ja rozumiem , że profilaktyka i że wczesna wykrywalność itd. , no ale jak widze reklame w telewizji "idzie rak nieborak.... raz dwa trzy , umrzesz ty" to po prostu flaki mi się wywracaja do góry nogami. Niektórzy obejrzą i ok a u takich jak ja zaczną się paranoje i doszukiwanie sie ze strachem czy czasem żadnych objawów nie mam.

A ja miałam jeszcze przygodę półtora tygodnia temu. Nie dość że fiksowałam na punkcie tych węzłów to jeszcze wyskoczyła mi kulka na....w miejscu intymnym. Poleciałam do przychodni do pierwszego lepszego gina , którego zreszta nie znałam( ale na usg i badania tych węzłów tyle kasy wydałam że juz mi głupio było prywatnie lecieć) i mówie , że mi się coś zrobiło. Zbadał i mi mówi że da mi antybiotyk a jak nie przejdzie to na pobranie wycinka do szpitala za dwa tygodnie mam iść bo on nie wie co to jest. No to ja prawie w płacz (bo wyobraźnia działa pełną para i te węzły) i pytam czy to moze być coś powaznego a on mi gbur jeden że "wszystko może być i dlatego na pobranie wycinka trzeba iść". O malo nie zeszłam. Oczywiście poleciałam prywatnie za godzinę i pan doktor, bardzo dobryu specjalista ginekolog (bo ja do niego z płaczem że o rany, co to jest niech mnie pan ratuje bo i te węzły...) pomacał, ubrać się kazał i mówi , że to zapalenie mieszka włosowego, czyrak tak zwany , zupełnie nie groźne, jakie wycinać , jakie pobierać do badania , kiedy on mi maść dobrą z antybiotykiem zaraz przepisze, smarować 3 razy dziennie i po 3-4 dniach śladu nie będzie. No to stówę zapłaciłam i poleciałam do domu maść antybiotykową wcierać. Po 1 dniu się zmniejszyło, a po 4 śladu nie było... :D Ale niestety wtedy właśnie miałam najgorszy okres paniki i strachu o wszystko więc to też było kolejnym powodem do zmartwienia.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj znam tą reklamę, znam. Według mnie profilaktyka profilaktyką ale to jest straszenie ludzi. No pięknie znowu wkręciłam się z tym łokciem bo prawy jest bardziej wypukły niż lewy w zgięciu, już raz to przechodziłam ale moja siostra też a podobnie. Może praworęczni tak mają :lol:

Ja z miejscami intymnymi to miałam inną historię. Dwa lata temu blisko łechtaczki zobaczyłam taką brązową płaską plamkę i nic by się nie stało gdyby nie to, że zawsze była jedna (chyba) a teraz zauważyłam drugą. Chodziłam wtedy z chłopakiem, który studiował medycynę i pytam go co to jest, nie wiedział :D Boże co ja się naczytałam o czerniaku, niby nie pasowało ale wiadomo rożne są przypadki. Poleciałam do ginekologa

ten mnie skierował do dermatologa. I dopiero pani doktor mi powiedziała, że to pieprzyki i że są w dziwnym miejscu ale ludzie nawet w ustach mają i mam obserwować. Gdyby coś się działo to można wyciąć jak się boję. I mam je do dziś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

joakar4 no przecież z ludźmi to jest tak , że nie sa idealnie symetrycznie zbudowani i możesz miec jedno oko większe od drugiego , jedną pierś mniejszą albo trochę niżej, i zgięcie łokcia w jednej ręce też możesz mieć bardziej wypukłe niż w drugiej.

Na którym roku medycyny studiował ten chłopak? Czemu z nim już nie chodzisz? Czyżby stawiał błędne diagnozy? :mrgreen:

A może on Ci opowiadał o różnych dziwnych przypadkach i od tej pory zaczęłaś myśleć o chorobach? Swoją drogą chyba troche szkoda bo miałabyś w zasięgu ręki diagnostę :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieję, że to to, bo jak zegnę to węzłów nie wyczuwam tylko taką górkę jak mam wyprostowane pewnie jakiś mięsień inaczej się układa. Paweł studiował na 4 roku (nie pomógł mi wtedy bo dopiero miał staż na chirurgii :D ). Jak się spotykaliśmy to ja jeszcze nie byłam takim maniakiem - wtedy kupowałam ciuchy :mrgreen:

Pamiętam tylko te jego opowieści o zajęciach w prosektorium, nie masz pojęcia co robi się w szpitalu akademickim z osobą, któa umrze na nieznaną chorobę. Ja też bym wolała tego nie wiedzieć :hide: Zawsze go pytałam tylko czy dokładnie umył ręce, bo jak przychodził do mnie to ostatnie zajęcia to było to nieszczęsne prosektorium :mrgreen:

Też bym chciała mieć w domu lekarza - najlepiej takiego jak dr house :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ojeeej jak suuper ze miałaś lekarza! ja sie spotykałam z takim chłopakiem co był po ratowictwie i zdrowiu publicznym i tez go męczyłam, badał mnie, pocieszał, i w ogóle, było pieknie.. niestety sie skonczyło bo miałam wtedy kogos innego a on nie chcial się wtrącać, a kiedy ja juz chciałam po pol roku to on nie..=( ale mieszka ze mna w klatce więc jak go spotkam to strasznie męcze=P moze to tez dlatego nie chciał, miał mnie juz dość=D

a dziś zmarła Gabriela Kownacka po ciężkiej chorobie.. jak sie dowiedziałam to mało nie padłam ze strachu ze mnie tez moze to spotkać, na kazdym portalu o tym pisza, masakra=( i jak tu nie myslec o najgorszym??!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też mną ta śmierć wstrząsnęła, bardzo ją lubiłam :(

Ja myślę, że teraz bym nie mogła mieć chłopaka lekarza bo on by ze mną nie wytrzymał. :D Sama mam już siebie dość, byłam dzisiaj na usg skontrolować pachy. Lekarz jak mnie zobaczył to w śmiech :lol: Ale nic tam nie mam, ogólnie to mi powiedział, żę gdyby coś się działo z węzłami to miałabym rozmaz krwi zły- a ja miałam morfologię bez rozmazu i wkręcam sobie białaczkę. Ale to chyba nie możliwe skoro ogólnie nie miałam odchyleń w morfologii, wszystko z limfocytami, granulocytami ok :mrgreen: Tylko crp miałam 8,1 a norma do 8 i ob coś wysokie bo 19 na 20. Ale to tłumaczę miesiączką, którą wtedy przechodziłam. Łokci już mu nie pokazałam bo się wstydziłam po tych pachach :D

 

A mój "Pan Dr" podrywał "pielęgniarki" :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

białaczka straszna choroba też=( jak wszystkie inne nowotwory.. wszystko bym oddała żeby tylko wynalezli lek na raka!

ja dziś np. miałam 3x lekką czkawkę, sprawdziłam na necie od razu, może to być objaw tego najgorszego..;-(

najsmieszniejsze jest to, ze widze w sobie nie tylko raka płuc, ale tez sobie mysle ze albo mam to, albo ziarnice albo tetniaka albo jeszcze Bóg wie co..=(

 

Przystojny Pan Dr??????? hiehie=P mój dentysta jest świetny, ide teraz do niego na przegląd w poneidziałek, cały rok na to czekałam;-) ale ma żone i dzieci, cholera=P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja pomyślałam o tej białaczce bo jak kilka tygodni temu byłam w domu i umyłam zęby jakąś starą szczoteczką to krwawiło mi dziąsło i wczoraj też (ta sama szczoteczka, to samo dziąsło, dokładnie to samo miejsce). Przez te dwa tyg się to nie powtórzyło. Ja też mam kilka chorób na raz - ziarnice, raka jamy ustnej, ale nie wiem jakiego dokładnie (ale przerzuty do węzłów daje :D ), no i obecnie białaczkę :mrgreen:

 

[Dodane po edycji:]

 

Nie mój były chłopak :D Ja do dentysty mam taki wstręt i lęk, że nie wiadomo jak musiałby być przystojny to i tak idę jak na ścięcie. Ale weterynarz, do którego chodzę z psem jest suuuuper, tylko ma obrączkę :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja też się boję raka. teraz raka krtani, raka zatok i raka szyjki macicy. w sierpniu robiłam cytologię, wyszła II grupa, w październiku zaczęłam brać tabletki anty i szyjka strasznie mi się powiększyła. ginka mówi, ze to przez hormony, że mam się nie martwić,że jak się boję to powtórzymy cyto (i powtarzamy 8 grudnia) ale ja sobie wkręcam że ta cyto w sierpniu była źle przeprowadzona, że to rak jest, i to już taki niewyleczalny :( naczytałam się o hpv, i boję się bardzo że to to. nie wiem jak doczekam świąt, wtedy dostanę wyniki, na razie łykam deprim, odstawiłam tabletki anty i liczę, że wszystko będzie dobrze. powtarzam to jak mantrę. schudłam przez te dwa miesiące 7 kilo, teraz jest trochę lepiej, ale wciąż ten niepokój, ten strach przed śmiercią :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×