Skocz do zawartości
Nerwica.com

Odradzam branie wszelkich leków p/depresyjnych.


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Wiesz co, biorę Abilify od 7 miesięcy i jakoś nie widzę u siebie nagłej śmierci.

 

Czy w ulotce pisze, że nagła śmierć to skutek uboczny, który zawsze występuje? NIE ! Jest to rzadki czy niezbyt częsty skutek uboczny. Tobie się upiekło ale inny może mieć game over.

 

W mojej ulotce Zeldoxu nic nie pisze o śmierci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie bierzesz leki czy nie?Jak wyglądała twoja depresja? Jesteś sam czy masz rodzinę? Fajnie napisałeś ,ale ja mam rodzinę zachorowałam po urodzeniu kolejnego dziecka chodziłam od Annasza do Kajfasza ,wypróbowałam wszystkiego ,byłam na dnie.Jak jest się na dnie ,myśli się po co ja jestem im potrzebna jestem ciężarem,lepiej będzie im beze mnie pomimo ,że zapewniają że jest inaczej...Za pierwszym razem trwało to pół roku wyszłam z tego myślałam że nie wróci a wraca...Może masz rację że ostrzegasz przed braniem leków ale znam osoby które po jednym epizodzie depresji są zdrowe i szczęśliwe,a były na dnie po próbach.Z dwojga złego chociaż cierpię na depresję lekoodporną wolę brać w minimalnych dawkach leki niż nie brać bo chcę cieszyć się życiem niż być chodzącym żywym trupem...

 

Biorę od 5 lat, dlatego, że w ogóle zacząłem i teraz nie jestem w stanie ich odstawić. Depresja u mnie wynikła z przewlekłego lęku, złych kontaktów z otoczeniem, problemów rodzinnych itp. W zaawansowanej fazie doprowadziła do przerwania studiów i całkowitej apatii, braku energii do czegokolwiek. Pisałem że leki mi pomogły, nawet dzięki nim skończyłem studia, ale co z tego, skoro konsekwencją tego jest to, że jak już zacząłem je brać to teraz jestem od nich uzależniony.Żeby chociaż działały ciągle tak samo to nie byłoby jeszcze najgorzej, ale z czasem przestają i trzeba zmieniać. Co to za życie bieganie od lekarza do lekarza i testowanie kolejnych leków, bo odkąd zacząłem je brać już nigdy nie poczułem się normalnie, nigdy tak jak czułem się wcześniej. A być może w moim przypadku to nie była ostateczność, być może gdyby lekarz spróbował na początek czego innego, teraz nie byłbym uzależniony od tego. Bo o takich rzeczach co się dzieją po odstawieniu wcześniej pojęcia nie miałem. Fakt że czułem się źle, ale gdybym wtedy miał tą wiedzę jak się dopiero później poczuję to nigdy nie zdecydowałbym sie na rozpoczęcie takiego leczenia. I być może dużo osób też zbyt pochopnie zaczyna takie leczenie nie zdając sobie sprawy z ryzyka jakie to niesie. No ale jeżeli już nic nie pomaga to rzeczywiście nic innego nie pozostaje,napisałem to, że jeżeli brać to w ostateczności, ale ja nie dostałem takiej szansy wyboru między różnymi metodami leczenia, bo dostałem od razu taką farmakoterapię po której przez te 5 lat nie jestem w stanie się pozbierać i nie wiem jak to w ogóle zrobić.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Producenci wprowadzają w błąd twierdząc, że branie leku przez 6 miesięcy zapobiega nawrotom.

Proszę o dowód tego stwierdzenia :!::!::!:

 

ponawiam pytanie

 

http://pl.lundbeck.com/pl/PDF/Lexapro%20PIL%20SmPC/Lexapro_SmPC_2007.pdf

"Po ustąpieniu objawów leczenie należy kontynuować przez co najmniej 6 miesięcy aby uzyskać utrwalenie odpowiedzi na leczenie"

W innych pisze podobnie, brałem sertralinę przez dwa lata i nie było żadnego utrwalenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lunatic, tam nigdzie nie ma nawet słowa o tym, że nie wystąpi nawrót.......... :roll:

 

Pluto, a Ty się tak nie bulwersuj, bo agresja od ciebie wieje.....skutki uboczne, te poważne miewa znikoma (powtarzam ZNIKOMA!!) liczba osób, tak samo jak po ibuprofenie i innych lekach bez recepty które także mogą zabić......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BRalam 6 lat seroxat, potem pól roku citabax...potem znó seroxat, ale juz nie działał. W czasie brania citabaxu zaczęłam tracić uczucia...od 2 lat przeżywam koszmar...nie mam normalnych uczuć, nie czuję miłości, przyjaźni, tęsknoty, zazdrości, smutku, radości...prawie nic nie czuję, mam wielką pustkę w sercu i czuję ciągle niewyobrażalne cierpienie...żaden lek mi już nie pomaga...terapia też nic nie dała, bo co ma dać terapia jak ja nic nie czuję. Moje życie to jedna wielka wegetacja i męka, a mam dopiero 30 lat. Nie czuję nic, nic mnie nie interesuja, pogorszyły mi się funkcje poznawcze do tego stopnia, że nie mogę się uczyć, przeczytane czegokolwiek bardzo mnie męczy, filmy nie interesują...w środku mam pustkę i myśli samobójcze...i tak dzień w dzień...nie wiem czy to po lekach, ale faktem jest, że to był błąd lekarza, który kazał mi te leki brać tyle lat...ja mu nieraz mówiłam, że nie potrzebuję tego leku tylko nie mogę przejść przez skutki odstawienne...

Zgadzam się z utorem postu, że to co się teraz w Polsce dzieje to paranoja...każdemu na zwykłą chandrę czy nieszczęśliwą miłość wypisują te leki i też nie wiem czy nie psują biochemii mózgu w ten sposób. Mi już nic nie pomaga, prawie jedyną moją nadzieją są agoniści dopaminy, a to już ciężki leki stosowane w neurologii a nie psychiatrii.

Dodam, że mi całkowicie zanikł popęd płciowy i już 2 lata jestem zupełnie aseksualna. To jest prawdopodobnie PSSD.

Czytałam straszne rzeczy o SSRI na angielskich stronach, nawet że te leki zmieniają geny, że PPSD może być dziedziczny, a badania na szczurach wykazały, że długotrwałe przyjmowanie SSRI (trwale?) odwrażliwia receproty serotoninowe.

Tak, że też przestrzegam, że jak nie trzeba to nie brać. Nie mówiąc już o fakcie obecnie dobrze znanym i jawnym, chociaż początkowo był przez producentów fluoksetyny utajniony, że leki SSRI wywołują myśli samobójcze i zabójcze!

No ale trzeba przyznać dla równowagi, że tysiącom osób pomogły wyjść z ciężkich depresji. Ja myślę, że je należy brać tylko wtedy gdy są naprawdę konieczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

że długotrwałe przyjmowanie SSRI (trwale?) odwrażliwia receproty serotoninowe.

 

Oczywiscie,że to robią-dla tego tak wiele osob nagle stwierdza,że "przestają dzialac"-choc przecież nie mają takiego prawa,bo to nie narkotyki,nie wywolują tolerancji i uzależnienia.Więc jak?

 

Leki dzialają jak dzialaly,po prostu mózg nie ma już sily na nienaruralnie wysokie dawki serotoniny-i broni sie poprzez odwrazliwienie receptorów.To naturalny objaw i dla mnie tak oczywisty,że nie trzeba tego tlumaczyc.Bo czy czyms nadzwyczajnym jest,że uklad nerwowy reaguje na substancje psychoaktywne?Nie.

I dlatego moim zdaniem lekarze,ktorzy futrują pacjentow prochami x lat powinni stracic prawo do wykonywania zawodu.Bo jak można byc lekarzem nie znając podstawowych reakcji mózgu? :-| Jako laik odnalazlam w książce o lekach i ich dzialaniu,nieukrywaną i ogolnie dostępną informację o desentyzacji receptorow przez ssri.To nie jest żaden mroczny sekret tylko oczywistosc.

 

Mnie lekarze uprzedzali i tlumaczyli-wszyscy oprocz jednego,ktory byl dziwny i namawial mnie do polożenia sie na jakiejs macie "z leczniczymi prądami".

Leki slużą do tego by kopnąć w dupę osobę,które cierpi-by znalazła siłę by zmienic swoje nawyki i zaczela pracowac nad sobą.

A nie do użyuwania przez cale życie,bo to się nie uda."Przestaną dzialac" (bzdura-bo nie przestaną,ale tak tlumaczą konowały) predzej czy pozniej,u jednego już po roku,u innego po 20-tak czy inaczej delikwent w koncu sie budzi z ręką w nocniku.

 

UWażam,że to jest odwracalne.Tylko,że pewnie u każdego inaczej,jak z dzialaniem-u jednego rok,u innego 10...

 

Na ulotkach jest napisane i nie mowcie mi,że tego nie widzieliscie:

"Mechanizm dzialania leku nie zostal dokladnie poznany,ale przypuszcza się.."

 

Trochę za malo rzeczy jest tu na pewno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shadowmere, :great: dokładnie....zawsze zastanawiali mnie ludzie którzy jedzą co im pan doktor przepisze i nie szukają żadnych inf. ja nie mówię, żeby być mądrzejszym od lekarza....ale np fajnie wiedzieć co tam się w naszej głowie dzieje jak łykamy psychotropy, być świadomym działania, procesów i ewentualnych zagrożeń.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dlatego ja zawsze każę sobie opisać lekarzom dokładny opis co sie dziej w mojej głowie po zażyciu leku-choc i tak nie wiele z tego wiem,zawsze lekarzy testuję :D

 

[Dodane po edycji:]

 

co do odwrażliwieniu receptorów serotoninowych MOJI LEKARZE -pierwszy raz słyszą.....!!!nawet zadałam takie pytanie jednemu z naukowców..popatrzył na mnie jak na idiote!

 

[Dodane po edycji:]

 

leki zmieniają GENY-brak uczuć weź sie spamietaj serio!!!!!! :evil:

 

[Dodane po edycji:]

 

ludzie ale wy tu bredzicie!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja biorę te leki i będę je brał bez względu na to jak wpłyną na dalsze moje życie. Na razie wpływają pozytywnie więc jest git. Zachęcam ludzi do brania tych leków.

Biorę Citabax 40mg.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To szkoda Kasiu,że Twoi lekarze nie czytają książek..i nie wiedzą jak dzialają leki,ktore nie przepisują..

Naprawde :(

Dla mnie teoria,że leki trzeba brac przynajmniej 5 lat jest bzdurna,żaden z moich lekarzy takich rewelacji nigdy nie mowil,a nie jestem ze wsi,bylam w szpitalu i u najlepszych lekarzy w mieście. wytlumacz dlaczego-leki "przestają dzialac",skoro nie uzależniają?

 

W opisie chocby lexapro,ktory czytalam wczoraj przypadkiem jest napisane,że desentyzuje receptory..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

One nie przestaja dzialac, tylko juz nie odczuwasz takiego intesywnego dzialania. Powiem Wam cos ciekawego, otoz ja biore teraz ok 40-50 mg i z powodu tego ze nie ma slonca, pracuje znowu b dlugo, (po 12 h) to zaczelam miec takie smutki, i w nocy budze sie cala mokra -znowu. Zadzwonilam do mojej lekarki, ktora powiedziala, ze lek samoistnie zadzialal w gore mnie ciagnac -dlatego znowu mam skutki uboczne. Wiekszosc ludzi oczekuje tego ze jak wezmie lek to juz powinno byc cudownie, tak jak kiedys ale tak nie bedzie, lek to 10% reszta to praca nad soba. Poza tym biore takze lek od tarczycy, ktory brany w wiekszej dawce tez moze zaszkodzic, wszystkie leki wplywaja negatywnie na watrobe nawet ibuprom itd. takze gadanie ze ten ma skutki uboczne a ten nie ma, ze w ulotce napisane ze mozna umrzec to sa jakies znikome %. Ja mam np alergie na jodyne, i jak kiedys mi posmarowali rane to tez malo nie umarlam, bo mialam wstrzas anafilaktyczny -takze jednego byle co moze zabic, a drugi bedzie bral i sie super czul.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie ukrywam ,że takie wieści-od brak uczuć i-mnie dołują!!!!!

 

[Dodane po edycji:]

 

To szkoda Kasiu,że Twoi lekarze nie czytają książek..i nie wiedzą jak dzialają leki,ktore nie przepisują..

Naprawde :(

Dla mnie teoria,że leki trzeba brac przynajmniej 5 lat jest bzdurna,żaden z moich lekarzy takich rewelacji nigdy nie mowil,a nie jestem ze wsi,bylam w szpitalu i u najlepszych lekarzy w mieście. wytlumacz dlaczego-leki "przestają dzialac",skoro nie uzależniają?

 

W opisie chocby lexapro,ktory czytalam wczoraj przypadkiem jest napisane,że desentyzuje receptory..

przestańcie mnie dołować!!!!!!!!!!!!

 

[Dodane po edycji:]

 

desentyzuje receptory co to znaczy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozpoczęcie terapii tego typu lekami powoduje, że po ich odstawieniu organizm zaczyna się ich z powrotem domagać w postaci nawrotu objawów.

JAK TYLKO MOŻECIE OMIJAJCIE TE LEKI Z DALEKA

Ja odstawiłam leki już kilka tygodni temu, po kilku latach ich brania i nie mam takich objawów. To co opisujesz, świadczyłoby, że leki p/depresyjne są uzależniające, a tak nie jest. Wiec nie wprowadzaj ludzi w błąd. Fakt, że w kilka dni po odstawieniu leków, samopoczucie znacznie sie pogarsza, co ja równiez odczułam, ale problem jest taki, że ludzie wtedy zaczynają panikować i lecą do psychiatry mówiąc, że im się wszystko wraca. Zawyczaj, są już tak nakręceni, że nie pozostaje mu nic innego jak im uwierzyć. Nie kwestionuje tutaj, że czasem faktycznie ktoś potrzebuje tego leku, bo się jeszcze nie wyleczył, ale zapewne istnieje spora grupa osób, która mogłaby jeszcze troche poczekać i zobaczyć, czy faktycznie jest, aż tak źle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To szkoda Kasiu,że Twoi lekarze nie czytają książek..i nie wiedzą jak dzialają leki,ktore nie przepisują..

Naprawde :(

Dla mnie teoria,że leki trzeba brac przynajmniej 5 lat jest bzdurna,żaden z moich lekarzy takich rewelacji nigdy nie mowil,a nie jestem ze wsi,bylam w szpitalu i u najlepszych lekarzy w mieście. wytlumacz dlaczego-leki "przestają dzialac",skoro nie uzależniają?

 

W opisie chocby lexapro,ktory czytalam wczoraj przypadkiem jest napisane,że desentyzuje receptory..

a twoi lekarze mówili ci że uzależniają-to rzeczywiście dobrzy sa :mhm:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Desensytyzacja receptorów oznacza, że lek osłabia wrażliwość receptorów nerwowych, która w wielu zaburzeniach psychicznych jest za duża, ale nie ma to kompletnie związku z tym, czy jest on uzależniający czy też nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Depresja ma skłonność do nawrotów. 75% chorych zachoruje ponownie w ciągu 2 lat od wyleczenia poprzedniego epizodu. Na depresję częściej chorują kobiety niż mężczyźni, zwykle rozwija się ona później niż depresja dwubiegunowa. 15% pacjentów z ciężką depresją umiera wskutek samobójstwa, 20-60% chorych na depresję próbuje sobie odebrać życie, 40-80% ma myśli samobójcze. TAK TAK LEPIEJ NIE BRAĆ LEKÓW... :silence:

 

[Dodane po edycji:]

 

i jeszcze:

Leki przeciwdepresyjne nie uzależniają, nie należy się tego obawiać. Ale leki uspokajająco - nasenne (np. relanium, lorafen) stosowane wspomagająco (nie działają przeciwdepresyjnie) regularnie używane przez okres dłuższy niż cztery tygodnie mogą doprowadzić do uzależnienia. Stąd niezbędna kontrola lekarska nad całością procesu leczenia. Współczesna psychiatria dysponuje grupą leków, których długotrwałe stosowanie zapobiega nawrotom depresji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To co piszecie jest zastanawiające, ale powiem wam, że zdrowa psychika, tak jak zdrowe ciało nie jest nam dana na zawsze. Eksploatujemy ją jednak bez litości. Nie zawsze świadomie, nie zawsze z własnej winy, ale nieustająco. I zużywa się po prostu, zawodzi jak zepsuta zabawka. U jednych wcześniej, u innych później. Co do leków, nie wiem czy są rozwiązaniem na stałe- nie jestem biochemikiem mózgu. Niektóre bywają niebezpieczne, ale bierzemy, bo chcemy żyć, a nie wegetować.

 

Prawdą jest, że najgorsze jazdy w moim życiu spowodował antydepresant, a nie depresja sama w sobie. Zachorowałam z powodu braku snu. Każdy nawrót był inny. Pierwszy spowodowałam sama przez swoja bezmyślność, drugi także sama odstawiając leki po trzech miesiącach na własną rękę. I trzeci , bo chciałam schudnąć i jadłam fat burnery jak cukierki, choć w ulotce stało jak byk przeciwwskazanie- depresja. Za każdym razem wierzyłam, że jestem silna i zdrowa, że mogę sobie dowolnie namieszać w życiu, a depresja nie wróci, ale wracała. Teraz wiem, że zawsze czai się za rogiem, że muszę uważać na siebie i oszczędzać siły.

Po prostu przetrwać.

 

Wzięłabym każdy lek, obojętnie jak szkodliwy, aby mieć pewność, ze jestem zdrowa, wyleczona na zawsze. Ale takiego nie ma i myślę, że nigdy nie będzie.

 

Antydepresanty pomogły mi wrócić do normalności, dzięki nim trwałam w swojej samotności, zwątpieniu i nieszczęściu, wychowywałam dziecko. Dzięki nim zdobyłam się na odwagę, aby zmienić swoje życie. Może nawet zaryzykuję nową terapię, bo czuję się nareszcie na nią gotowa. Jak będzie nie wiem, ale nikt nigdy nie obiecywał mi drogi łatwej i przyjemnej.

 

Trzeba zatem się leczyć, bo wyjścia alternatywnego brak.

 

Co do odstawiania- nigdy nie doświadczyłam zespołu abstynencyjnego. Ale tez schodziłam zawsze powoli, a wieloletnie zażywanie paroksetyny lub wenlafaksyny szczęśliwie mnie ominęło. Nie uzależniłam się od niczego, nawet benzo, mój lek działał za każdym razem. SSRI za to przynosiły szybką poprawę, ale też szybko przestawały być skuteczne. Nie wiem wobec tego tak do końca, jak to z nimi jest. Gdybym miała wybór, pewnie bym ich nie brała, ale nie miałam i nie żałuję. Na moje szczęście zmian w genach nie muszę się już obawiać ;)

 

Jeśli kiedykolwiek poczuję się źle, wrócę do farmakoterapii bez wahania, bo jest jeszcze kilka leków do wypróbowania. Może z większymi obawami niż kilka lat temu, może z wątpliwościami, ale zrobię to i tak.

I będę miała nadzieję, że remisja potrwa znowu kilka lat i że jutro będzie lepsze.

 

Bo co innego mi pozostaje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żaden lekarz w życiu mi nie powiedzial,że leki uzależniają,a nawet gdyby to zrobil-mam swoj rozum i świetnego lekarza w domu.

Chcialam żebys mi wytlumaczyla jak to możliwe,że leki przestają dzialac skoro nie wywolują (a jest to udowodnione) tolerancji?

Receptory serotoninergiczne pod wplywem wystawienia na nienaturalnie dużą ilosc neuroprzekaznika-odwrazliwiają się.Bez paniki proszę,bo nie jest to nieodwracalne,ani na zawsze.

 

Wytlumaczenia jak to wygląda z punktu widzenia Twojego i Twoich lekarzy chyba sie nie doczekam.

Mniej histerii,wiecej czytania ze zrozumieniem-to tak na przyszlosc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×