Skocz do zawartości
Nerwica.com

Produkt miłościopodobny - obsesyjne uzależnienie


Rekomendowane odpowiedzi

Siema dzisiaj trafiłem na taki artykuł (wklejam go niżej) i chciałem zapytać czy ma ktoś z was taki problem i czy ktoś z was to pokonał i ma to juz za sobą?

 

Produkt miłościopodobny - obsesyjne uzależnienie

 

Autorem artykułu jest: Augustyn Pelanowski OSPPE.

Artykuł pochodzi z www.Akademia24.pl - polecam!

 

Nikt nie potrafi powiedzieć, jak wielki procent z nas cierpi dziś na obsesyjne uzależnienie, które nazywa miłością. Trudno się z tych pęt wyzwolić, ale na szczęście łatwo je rozpoznać. Bez trudu możesz rozpoznać, czy nie wpadłeś w sidła obsesyjnego uczucia, które uparcie nazywasz miłością. W poprzednim numerze Gazetki MAM pisaliśmy o toksycznych związkach. Dziś kilka porad, jak się z nich ratować.

 

Jak rozpoznać uzależnienie uczuciowe i jak je pokonać?

 

Oto symptomy uzależnienia:

 

* Nieustanne myślenie o kimś. Przekonanie, że ja jestem dla kogoś wybawicielem, albo że ktoś jest nim dla mnie. Że ZAWSZE będzie ze mną i NIGDY mnie w NICZYM nie zawiedzie.

 

* Chorobliwa zazdrość: ciągłe kontrole i podejrzliwość.

 

* Poczucie odrzucenia nawet wtedy, kiedy ktoś po prostu nie jest mną całkowicie zaabsorbowany.

 

* „Łaknienie” czyjejś bezustannej obecności. Gdy tej jedynej osoby nie ma, wszystko jest bez sensu.

 

* Relacja z tą osobą układa się tak, że albo ona musi do mnie należeć bez reszty, albo ja muszę być oddany tej osobie jak niewolnik.

 

* Silne tendencje do obwiniania o wszystko siebie lub kogoś.

 

* Przesadna troska o drugą osobę albo domaganie się od niej takiej nadtroskliwości. Skłonność do kontrolowania drugiej osoby lub skłonność do bezkrytycznego poddawania się czyimś manipulacjom.

 

* Przerażający lęk przed opuszczeniem i zabiegi, by uwięzić drugą osobę i uniemożliwić jej odejście.

 

* Nieznośne odczucie, że ktoś jest nieosiągalny, niedostępny, że się wymyka i próba przezwyciężenia tego: kontrole, sprawdzanie, domysły, podejrzliwość, przekonanie o oszustwach i nieuczciwości uczuciowej drugiej osoby.

 

* Pokusy autodestrukcyjne, rozpacz, ból i poczucie bycia zniewolonym i bezsilnym wobec tego zniewolenia. Nieustanne myślenie o kimś.

 

Jeśli jesteś w sidłach chorej miłości, pozwól sobie na złość. Zaczniesz się uwalniać od kogoś, kto te sidła zastawił. A może to Ty uzależniasz? Przyznaj się przed sobą, że tak jest. To pierwszy krok do wolności.

 

Kroki ku wolności

 

1 Musisz być głęboko przekonany, że to co cię więzi z drugą osobą jest złe. To początek drogi do wolności. Zrób listę argumentów, które przemawiają za tym, że twoja relacja jest toksyczna, zgubna dla ciebie i dla kogoś. Wypisz też wszystkie zniewalające sytuacje, zachowania, uczucia, które są twoimi kajdanami – musisz zobaczyć całe zło tego chorego związku, aby się utwierdzić w przekonaniu, że uwolnienie jest jedynym dla was ratunkiem. Potrzeba ci kilku dni absolutnej ciszy w kontaktach z tą drugą osoby. Będziesz wtedy atakowany wyobrażaniem sobie, jak bardzo ona cierpi. To fałszywa litość. Pamiętaj, że rozłączenie jest dobre i dla tej osoby, i dla ciebie. Nie tylko ona była pasożytem dla ciebie, ale i ty albo dałeś się wciągnąć w sieć zabójczych emocji, albo sam ją zarzuciłeś na czyjeś serce. Całą złość ukierunkuj na tę zwyrodniałą formę relacji. Jeśli to możliwe, odejdź w pokoju. Jeśli jednak druga osoba zacznie odgrywać rolę ofiary – nie daj się wkomponować w poczucie winy. To pułapka. Tu potrzeba bezwzględnego cięcia – opuszczenia kogoś. W takim przypadku nikogo nie unieszczęśliwiasz, lecz UWALNIASZ. Być może lepiej to sobie uświadomisz, pisząc kilka nawet listów, których jednak nie wysyłaj. Zauważysz, że kolejne wersje przybliżają Cię do prawdy o waszej relacji. Przekonasz się, że teraz czas na wolność. Stopniowo, w kolejnych wersjach, rozładuj i złość i litość – nie możesz zrzucić winy tylko na drugą stronę, ale nie możesz też dawać żadnej szansy na kontynuowanie tej relacji.

 

2 Uświadom sobie, że koniecznie potrzebujesz odzyskać samego siebie – wydobyć siebie z tego zatopienia się w kimś. Na tym polega drugi krok. Biblijna Ewa, musiała „wyrwać” się z boku Adama, aby stanąć na własnych nogach. W hebrajskiej, oryginalnej wersji opisu, użyto słowa: „sagar” na określenie zamknięcia boku Adama, aby Ewa nie mogła się w nim ponownie zatracić. „Wtedy to Pan sprawił, że mężczyzna pogrążył się w głębokim śnie, i gdy spał, wyjął jedno z jego żeber, a miejsce to zapełnił [dosł.: ‘zamknął’, wajjsegor] ciałem” (Rdz 2,21). Bóg zamknął przed Ewą bok Adama, jak drzwi, które czasem trzeba zatrzasnąć komuś przed nosem. To warunek, aby Ewa odzyskała wolność, własne życie. Bardzo to trudne, ale konieczne. W przeciwnym razie Ewa zapewne znowu „zawiesiłaby się” na Adamie. Ty też musisz zacząć żyć własnym życiem. pamiętaj, że potrzebujesz uwolnienia od drugiej osoby, nie odzyskania jej. Ludzie Biblii, kiedy przeżywali wielkie uwolnienia, pisali księgi, zapisując w nich świadectwa wybawienia, jakie im ofiarował Bóg. W księdze Liczb Izrael wyliczył 42 etapy uwolnienia z niewoli egipskiej i wędrówki przez pustynię! Potrzebujesz napisać swoją księgę uwolnienia.

 

3 Załóż dziennik, w którym, krok po kroku, będziesz zapisywać etapy uwolnienia. Zapisuj swoje modlitwy – prośby do Boga o uwolnienie od drugiej osoby. Bądź konsekwentny i już nigdy nie proś Boga o jej odzyskanie. Wyłapuj te chwile w ciągu dnia, w których natarczywie wraca tęsknota, czujesz przymus rozmowy telefonicznej, spotkania, wspomnień, nostalgicznych skojarzeń. Wszystko to trzeba przezwyciężać: nie tylko na papierze, ale też w sercu. Wykorzystuj wszystko, co ci pomaga uwolnić się od spętania – nawet złość i wściekłość, ale kieruj je na samo zniewolenie, nie na osobę. Złość i gniew, które prowadzą do uwolnienia nie są grzechem. Demontuj schemat myślenia uzależniającego – nie pozwalaj sobie zbyt długo pozostawać w amoku wspomnień. Konieczny jest ci dystans. Nie ma już nic do wyjaśnienia. Pod żadnym pozorem nie szukaj kontaktu, nie oszukuj sam siebie, że chcesz tylko popatrzeć z daleka: znowu wpadniesz w zniewolenie. Żadnego „ostatni raz”, żadnych listów. Fotografie, pamiątki, rzeczy, kasety, filmy, które wywołują wspomnienia lub ofiarowane przez tę osobę – wyrzuć je lub dokonaj symbolicznego pogrzebu i odżałowania – pozwól sobie na płacz i złość, na wyżalenie się i modlitwę.

 

4 Zniszczenie dowodów zniewolenia to czwarty krok! Ważne jest, aby znaleźć osobę, która będzie dla ciebie przewodnikiem w wyprawie po uwolnienie. Musisz być szczery wobec tej osoby i zyskiwać pomoc pełną zaufania – to nie może być ktoś, w kogo uciekasz. Może to być terapeuta, spowiednik, osoba moralnie stojąca blisko Boga i doświadczona w łasce i cierpieniu.

 

5 Uwolnienienie polega na znalezieniu powiernika duchowego – to piąty krok. Powinieneś odkryć bardziej zaawansowaną, intymną, bliską relację z Bogiem – nie możesz pozostać w pustce. Idź do spowiedzi, wyrzuć wszystkie grzechy, żeby twoja modlitwa miała pewność, że żyjesz z Bogiem w przyjaźni. Podstawą twojego uzależnienia jest złe rozstanie z rodzicami, dlatego potrzebujesz, aby odkryć w Bogu kogoś więcej niż najbliższego rodzica.

 

6 Związanie przymierza z Jezusem to kolejny krok. Być może, musisz zrewidować swoje odniesienie do rodziców i w końcu oderwać się od nieuświadomionej potrzeby zatrzymania dzieciństwa, być może potrzeba przebaczenia, albo zdecydowanego usamodzielnienia? Dotychczas ktoś, od kogo byłeś uzależniony, był dla Ciebie „bóstwem”. Teraz potrzeba, abyś w Bogu odkrył kogoś bliższego niż ta osoba, od której dopiero co się uwolniłeś.

 

tekst pochodzi z pisma Dobry Magazyn [PRODOKS]

nr 2 (19)/ 2005

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam przypadek toksycznej miłości albo raczej toksycznego zwiazku w rodzinie.

Niestety są dwa argumenty które droge do wolnosci(kobiety w tym przypadku) blokują.

1. brak środków finansowych(nie zarabia,nie oszczędza,kasa jest jej wydzielana i zawsze kontrolowana na co wydana)

2. Troje dzieci które sa niejako karta przetargową w razie ewentualnych prób odejścia(on grozi pozbawieniem kontaktu z dziećmi i o ile z tym mozna by było sobie poradzić to wpływ jaki ojciec ma na dzieci,przede wszsytkim posłuch jest nie do pokonania)

Kiedys czytałam arytkuł o kobietach trzymanych w "złotych klatkach" przez mężczyzn którzy zapewniają im kase,życie w luksusie,nie pozwalają pracować(chociaż bardzo często kobiety te są świetnie wykształcone),pozwalaja nawet się kształcić ale nie pracować,ograniczaja kontakty z ludźmi,izoluja.Moja krewna mieszka w pięknym miejscu ale na takim zadupiu że rzadko ktoś tam zaglada.

Zagląda do kieliszka chociaz mysli ,że tego nie widać,łyka środki odchudzające dla osób zmagajacych się z otyłością chociaż sama nigdy do takich nie należała.Je śladowe ilości posiłków.Przechadza sie po domu w strojach w których nigdy nie pokaże sie na miescie.

POchłania ją internet.Całymi dniami.Chyba pogodziła się z ta sytuacją bo na nasze próby pomocy reaguje jak na bzyczenie natretnych much.

To już moim zdaniem zaawansowane zmiany w psychice........smutne.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajny, ciekawy artykuł. Wydaje mi się że ja się zakochuję w podobny sposób, i że staję się uzależniona od tej drugiej osoby, obsesyjnie o niej myśląc... ale te wszystkie objawy też są podobne przy całkiem zwykłym zakochaniu się ;)) Nie chciałabym zrywać relacji z chłopakiem z którym teraz się spotykam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Większość moich związków tak wyglądała. Teraz jestem sama i wolę to niż mękę takiego uzależnienia - bo to w odróżnieniu od miłości JEST męka. Jeżeli kiedyś się jeszcze zwiążę, to tylko pod warunkiem, że będę pewna, że nie powtarzam znów tej samej sytuacji.

mm, argumenty o których piszesz to chyba tylko preteksty, by ta osoba mogła dalej tkwić w tym związku, bo gdy się chce, z wieloma przeszkodami można sobie poradzić, szczególnie jeśli ma się wsparcie w rodzinie. W końcu to nałóg, więc może ona wcale nie chce się od niego uwolnić. I tak, jak w przypadku innych nałogów, próby pomocy nic nie dadzą, dopóki uzależniony nie przejrzy na oczy i nie podejmie decyzji, że z tym kończy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dotyczy mnie większość z tych punktów-już od jakiegoś czasu zdaję sobie z tego sprawę. Ba, nawet myślałam, że przejrzałam na oczy, porzuciłam tamtą "miłość", myślałam, że zaczynam uczyć się żyć na nowo bez tego męczące, wysysającego całą energię uczucia. Niestety szybko okazało się, jak bardzo się myliłam-znów mnie to dopadło. Mam wrażenie, że żadna moja relacja nie może być zdrowa, że wszystkie związki, w które się angażuję prędzej czy później tak się właśnie kończą. Nie wiem, czy jest na to jakiś "lek", właściwie tak jak ktoś już napisał-musimy sobie uzmysłowić po prostu jaką ma to wyniszczającą siłę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, wydaje mi się, że wyjście z takiego problemu, jak w tym artykule, to nie zerwanie z partnerem, tylko praca nad sobą. Co z tego, że "zerwiemy", skoro problem nadal pozostaje w nas. Sztuką jest być z kimś, nie będąc od niego uzależnionym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie

mam ten sam problem

mianowicie kilka tygodni temu rozstałam się ze swoim pierwszym facetem, było nam razem dobrze, choć nie była to do końca zdrowa relacja. Rozmawialiśmy ze sobą kilka godzin dziennie, ponieważ żyliśmy w zwiazku na odległość. On, zaborczy, zazdrosny, ostatecznie manipulant, histeryk, niejednokrotnie nieopanowany i nieokrzesany.

Związek skończył się a ja próbuję wypełnić brak jego kontaktami internetowymi, faceci poznani na czatach itd.

Rozmowy o różnych rzeczach, często o seksie ... problem w tym, że bardzo łatwo uzależniam się od takich osób, ciągle myślę o nich, próbuję nawiązać kontakt, mam włączony komputer, bo a nuż napiszą.

Nie potrafię się opanować, trudno jest mi zająć się czymkolwiek innym do tego dochodzi już chyba uzależnienie od internetu, czatów ... próbuję zastapic sobie tym brak mojego faceta, ale też ogólny brak mężczyzny w moim życiu.

Nie wiem jak sobie z tym wszystkim poradzic, teraz tez jest mi żle, bo jakichś facet nie odezwał się do mnie choc powinien ... ciągle sprawdzam czy czegoś nie napisał.

No dobrze rozpisałam się, czekam w takim razie na jakieś rady i odpowiedzi.

Pozdrawiam ciepło :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dotyczą mnie wszystkie z tych punktów...

 

wszystkie!

 

nieświadomie wykonywałam kroki do wolnosci w szpitalu - przymusowe zerwanie kontaktu (zabrali mi telefon, odwiedziny tylko rodziców itd), pisałam listy których nie wysłałam które mnie osobiście przeraziły...

 

potem się wycofałam z kroków. znów sie do niego odezwałam... umówiłam na spotkanie...

 

zaczynam od nowa. chce sie uwolnić, al to czasem jest od tego silniejsze. okropna walka w środku...

 

[Dodane po edycji:]

 

Witajcie

mam ten sam problem

mianowicie kilka tygodni temu rozstałam się ze swoim pierwszym facetem, było nam razem dobrze, choć nie była to do końca zdrowa relacja. Rozmawialiśmy ze sobą kilka godzin dziennie, ponieważ żyliśmy w zwiazku na odległość. On, zaborczy, zazdrosny, ostatecznie manipulant, histeryk, niejednokrotnie nieopanowany i nieokrzesany.

Związek skończył się a ja próbuję wypełnić brak jego kontaktami internetowymi, faceci poznani na czatach itd.

Rozmowy o różnych rzeczach, często o seksie ... problem w tym, że bardzo łatwo uzależniam się od takich osób, ciągle myślę o nich, próbuję nawiązać kontakt, mam włączony komputer, bo a nuż napiszą.

Nie potrafię się opanować, trudno jest mi zająć się czymkolwiek innym do tego dochodzi już chyba uzależnienie od internetu, czatów ... próbuję zastapic sobie tym brak mojego faceta, ale też ogólny brak mężczyzny w moim życiu.

Nie wiem jak sobie z tym wszystkim poradzic, teraz tez jest mi żle, bo jakichś facet nie odezwał się do mnie choc powinien ... ciągle sprawdzam czy czegoś nie napisał.

No dobrze rozpisałam się, czekam w takim razie na jakieś rady i odpowiedzi.

Pozdrawiam ciepło :smile:

 

robie tak samo. nawet jak z tym jednym zerwę kontakt natychmiast szukam zastępstwa innego...

i to jest błędne koło.

musisz to przeciąć chociaz jest to najtrudniejszy krok. zablokowac tych ludzi na gg i innych takich "ułatwiaczach" kontaktu

wylogowac się z tych czatów, forów do czasu aż nie będziesz dostatecznie silna aby ponownie na nich być (bo one same w sobie nie są złe, w zły sposób ich używamy - ja mam ten problem "w realu" nie na czatach, moim przekleństwem w tym przypadku jest moja uroda, zastępstwo umiem znaleźć w 10 minut... uśmiechnąć sie zamrugać pokręcić biodrami i już ktoś jest obok, ale nie ktos kto powinien a ktoś kto chce to wszystko wykorzystać...)

 

ja ide na psychoterapie w przyszłym tygodniu. i Ty tez powinnaś. nie mozna sie tego bać, to jest choroba , nie wstyd. a psychoterapeuta może nam pomóc się z niej wyleczyć.

 

Trzymam kciuki. walczymy obie o wolnośc i normalne życie. powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ojj znane to mi jest, obsesyjne zauroczenie, miłość do drugiej osoby i co śmieszniejsze wydaje mi się że to ja te sidła zarzucam i prowokuje do takiej relacji. Wiele z tych punktów dotyczy mnie, więc i ten teks przyniósł mi pewną ulgę, że można się od tego uwolnić... Najgorszy moment w tym wszystkim jest wtedy kiedy uświadamia się sobie że nie pasuje się do drugiej osoby a obsesja nadal pozostaje. Wtedy brnie się w to i to jest duży błąd :-| Może skorzystam z tych rad..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ta.....produkt miłościopodobny ....chińczycy wszystko podrobią. :-)

po przeczytaniu tego materiału zwątpiłem - całkowicie pasuję do profilu faceta kochanego i kochajacego produktem miłościopodobnym.

Nie mam więcej pytań .....czas się chyba w końcu upić i iśc poryczeć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem w zdrowym związku. Jednak ja sama przyczyniam się do tego, że robi się chory... teraz robi remont w domu u rodziców w domu bo mama poprosiła zeby przed swietami skonczyl przed powrotem jego taty ze szpitala, wiec nie przyjezdza do mnie... wczesniej przyjezdzal ale mama jego sie wsciekala ze za malo robi, a ja ze za pozno przyjezdza w koncu nie wytrzymal i sie tak wsciekl ze trzasnal drzwiami u matki w domu a na mnie sie wyrzyl. Potem przyjechal, zwierzyl, przytulil...i zaproponowalam mu zeby na czas remontu tzn jakies 10 dni nie przyjezdzal do mnie tylko spokojnie skonczyl remont...zgodzil sie. Ale ja dostaje swira bez niego, rycze, rozpaczam, siegalam nawet popsychotropy, ktore juz przestaly na mnie dzialac, watroba mi wysiada...nie umiem zyc sama. Caly czas czekam, kiedy zadzwoni, czy przez telefon powie mi ze kocha, lub teskni, jestem chorobliwie zazdrosna...jak mowi cos o kobiecie w pracy przewaznie starej ksiegowej pani basi to pytam czy ladna, czy mloda...wiem, musze siie leczyc. od 20 grudnia ide na terapie leczyc sie z tego bo nie moge nawet pracowac myslac kiedy zadzwoni. To chore.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×