Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Z całym szacunkiem dla was, dziewczyny, ale mam pytanko: chcecie się wyleczyc czy przypudrowac? i oby do następnego dnia?

odwagi babeczki,odwagi!!! W tej kwestii społeczeństwo w naszym kraju faktycznie jest zacofane, ale przecież nie mamy na czołach napisane: "psychiczna", nie musimy też nikomu mówic czy się tłumaczyc. Nerwica jest chorobą o podłożu psychicznym, zatem leczyc należy ją u psychiatry i psychologa - lekarze tacy jak inni, normalni ludzie udzielający pomocy. Przecież to my jesteśmy ofiarami nerwicy, nie prosiłyśmy się o to, nikt nie choruje na własne życzenie, nawet moi rodzice alkoholicy :cry: Najważniejsze, by coś z tym zrobic, to zależy tylko od nas.

Bardzo ciężko mi się czyta wasze posty, robię to z wielkim bólem serca. Jak długo jeszcze wytrzymacie? Ile można cierpiec i zadręczac się?

Obecnie jest mnóstwo leków antydepresyjnych, które nie uzależniają, nie ogłupiają, nie wywołują nadmiernej senności itd, a przynoszą ulgę i łagodzą objawy, natomiast odpowiednio je dobrac i przepisac powinien specjalista (=psychiatra). Wówczas można (a powiedziałabym nawet, że trzeba) rozpoczac skuteczną terapię u psychologa i wyleczyc się raz na zawsze. Więc kobitki - przełamcie się,bo chodzi o wasz spokój i szczęście, o lepsze życie (bo takie istnieje, wbraw pozorom ;) )

vice versa, bardzo ci współczuję zachowania twojego partnera, powinien cię wspierac a nie dokładac zmartwień, to nie ty jesteś winna, że masz taką a nie inną chorobę. Mam nadzieję, że on sam to zrozumie niebawem.

Mocno trzymam kciuki (za nas wszystkich) i pozdrawiam cieplutko :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vive Versa, nie martwi mnie Twój stan psychiczny, gdyż jest on do wyleczenia, ale zachowanie Twojego partnera..Co za powiedzenia On ma w takiej sytuacji?

 

Bez lekarza i leków się nie obędzie. To nerwica lękowa, natręctwa połącZONE ZE smutkiem depresyjnym. Też to miałam. Pomogła Fluoksetyna. Wierze,że wybierzesz zdrowie i pójdziesz do psychiatry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak powiedział mój znakomity psychiatra: ból lękowy może być silniejszy od bólu nowotworowego.

Podstawowe pytanie: czy byłaś już u psychiatry?

 

Z lęku moze boleć wszystko i można mieć objawy wszystkich chorób. NAwet widziec mozesz inaczej niż zdrowi: inaczej wyglądają przebarwienia, znamiona, skóra.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moje objawy wyglądają tak :

 

 

 

* prawie przez cały dzień szczególnie gdy bezczynnie siedzę w domu doznaję duszności, uczucie jakbym miał pełne płuca i nie mógł nabrać w nie więcej powietrza i duszę się

 

*problemy z sercem- częste bóle w klatce piersiowej(tępy ból rozprzestrzxeniający się od mostka w górę), częste arytmie a najgorzej w czasie wysiłku lubb gwałtownych zmian pozycji---czuję jak serce zatrzymuje się na 2-3 sekundy żeby zaraz ruszyć z tępem kilku uderzen na sekunde(nieprzyjemne uczucie aż w żyłach na szyi czuje :( )

 

*zachwiania równowagi i zwawroty głowy

 

*a teraz najgorsze !! :( ciągłe uczucie jakbym zaraz miał zemdleć a dokładniej nagle robi mi się słabo, mroczki latają mi przed oczami ,odczuwam wewnętrzny lęk, strach przed omdleniem i czuję jakby drętwienie warg ( nie wiem jak to dokładnie opisać ale mi się kojarzy to z uczuciem bliskim omdleniu)

 

CZY KTOś Z WAS DOZNAJE TAKICH NIEPRZYJEMNOśCI??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem,że kolejny dzień będzie kolejną walką z lękiem,...,z ludżmi nie mającymi ani krzty dobra w sobie...

Na szczęście, są na świecie ludzie dobrej woli, śmiem nawet twierdzic, że jest więcej niż tych, o których piszesz ;) Najlepszym na to dowodem jest to forum :D Życzę wszystkim, aby wasze drogi jak najczęściej krzyżowały się z drogami życiowymi dobrych ludzi, w których znajdziecie oparcie i zrozumienie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy myslicie, ze nie da sie wyjsc z tego bez lekow? pytam, bo mam obawy przed ich braniem. znam kilku ludzi ze stanami depresyjnymi i przerzucaja sie z jednego leku na drugi po jakims czasie... czasem nie pomaga. a ja sie po prostu boje lekow /jeden z moich lekow/.

co do tego ze jestem mloda, ze moze to hormony lub jesienne deszcze. to nie stalo sie teraz a juz pare lat temu. w wieku 17 lat bralam psychotropy, bo na niczym nie moglam sie skupic i chodzilam jak w transie, z reszta nie chce tego opisywac. nie chce, zebyscie mysleli ze sie nad soba uzalam, bo tego najbardziej sie boje, ze tak ktos pomysli. wlasciwie to tylko tu o tym pisze. znam kogos dosc dobrze, kto ma ciagle zawroty glowy, boi sie zostac samemu, nie jezdzi juz samochodem, ma ataki paniki, leczy sie, juz nawet nie chce mi sie wymieniac i wiem, ze moj problem to pikus przy tym, ale jest mi z tym zle i jestem bardzo zmeczona.

dziwne jest to, ze choc nie wierze w zmiany, wierze ze mi przejdzie. jesli skads "przylecialo" to dokads odleci, ale chyba sie myle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie boj sie lekow. Sluchaj - najprawdopoodbniej bedzie wygladalo to tak. Jesli oczywiscie pojdziesz do dobrego lekarza. Przez pierwszy tydzien brania lekow antydepresyjnych bedziesz czula cos dziwnego w glowie. To podobno beda zawroty glowy, ale ... ja inaczej sie czuje majac zwyczajne zaworty glowy i inaczej sie czulam zaczynajac brac leki. Ale to uczucie po pierwszym tygodniu minie. Potem bedzie juz tylko lepiej.

Istnieje jeden problem - mianowicie dobrze dobrane leki. Choc to juz powinien byc problem po stronie lekarza, nie Twojej.

Raz korzystalam z uslug psychiatry, a leki dobral mi wspaniale. Bez wiekszych problemow udalo mi sie je odstawic po roku czasu. Nie uzaleznialy a i leczyly rowniczesnie. Jedynym negatywnym aspektem odstawiania byly ... zawroty glowy. A wiesz dlaczego? Bo zle je odstawialam. Powinnam brac najpierw po pol tabletki, potem po pol co drugi dzien, potem po pol co trzeci ... A ja sprytnie postanowilam je odstawic drastycznie. Noi seratonina w mozgu zaszalala;)))

Oprocz tego troche mialam krwotokow z nosa ... Ale poza tym normalnie moglam funkcjonowac i myslec ( co wazne, bo odstawialam leki w sesji egzaminacyjnej ... )

Nie boj sie lekow. One naprawde maja pomagac. Jednak pamietaj, ze aby pomogly trzeba brac codziennie przez dluzszy czas ... Jak zaleca psychiatra.

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

odkąd czytam to forum nie moge wyjść ze zdumienia ile osób dotyka nerwica ,ile osób niedługo ona dotknie,ile osób nie ma pewnie nawet pojęcia o tym że choruje .

Sporo Waszych opisów pokrywa się z moim przebiegiem choroby,inne z kolei nie miały miejsca albo nie urosły do takiego rozmiaru jak u niektórych z Was.Jedno musze przyznać ,że ukrywam się z moją nerwicą,nie opowiadam o tym znajomym z najbliższego otoczenia.Wie o tym rodzina,nie do końca mnie rozumieją o ile wogóle rozumieją.To jest fakt:nikt lepiej mnie nie zrozumie niz Wy,nawet lekarz który sam nie chorował na nerwicę nie zrozumie.Dlatego zawsze wyprowadzają mnie z równowagi wizytu u lekarza,który jak zauważyłam juz od jakiegoś czasu przyjmuje te samą liinię"terapi" w rozmowie.

Próbuje mi wmówić ,że moja nerwica może wynikac z jakich nieporozumień małżeńskich.I zawsze ta sama historyjka i ogólnie nie ma w tym temacie racji ale podchodze do tego już obojętnie bo widzę ilu pacjentów dziennie ten lekarz przyjmuje każdemu poświęca minimum 30 min.Na wizytę czeka się kilka miesięcy a jak już się przyjdzie do przychodni to ma się kilka godzin wycięte z życiorysu bo spedza się je w poczekalni.

Co do ataków nerwicowych mam takie jedno spostrzeżenie a mianowicie najwięcej problemów u mnie pojawia się zawsze podczas snu albo raczej z niemożnością zaśnięcia.Co dziwne kiedy ucinam sobie drzemke w ciagu dnia nie ma żadnego problemu śpie jak zabita,ale inaczej działa na mnie noc.Trochę spokojniej czuję się jak jest zapalone światło ale mimo wszystko świecące światło lekko mnie irytuje.Nie moge sie nadziwić moim objawom bo odkąd pamiętam zawsze pora snu,zgaszone światło,ciemność nieogarnięta to byli najlepsi kompani . A teraz...ale spoko jakoś to będzie.Obecnie wspieram się lekami zaleconymi przez lekarza.Trochę mniejsze dawki niz poprzednio bo jednak wyrobiłam się już w opanowywaniu lęków.może nie do końca tak jak Maciek czasem z NIĄ przegrywam ale nie jest najgorzej.

Pozdrawiam wszystkich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzieki. kiedys juz bralam leki... tez metoda kroczkow najpierw zaczelam i polowkami i cwiartkami odkladalam.

teraz jestem zla na siebie. wlasnie wrocilam od mechanika i jak prowadzilam samochod zaczely mi sie pokazywac takie "zaluzje" jakbym patrzyla przez nie na mocne swiatlo. zaczelam sie wsciekac na siebie, ze to tylko moja glowa, ze to do cholery tylko ja. i co? i na zmiane zaluzje i normalne widzenie. to juz przesada, bo prowadzic auto musze. nie moge sobie tego zrobic, nie moge pozwolic na czeste leki w samochodzie.

i co z tego ze ja to wszystko wiem?!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Leki w dawkach terapeutycznych są bezpieczne i pomocne , tu zgadzam się z kaniką. Natomiast jeżeli przeraża cię fakt ich brania, spróbuj podjąc terapię u psychologa bez nich, z postanowiem, że spróbujesz tylko wówczas, jeśli już nie będziesz mogła wytrzymac. Ja teraz nie biorę żadnych, nie wiem jak długo (chociaż o nerwicy wiem od niedawna i brałam leki antydepresyjne tylko 2 tygodnie, postanowiłam spróbowac bez nich, narazie jakoś sie trzymam). Natomiast u mnie ta decyzja była po części konieczna, bo lek który dosałam niestety nie pomagał, miałam sporo efektów ubocznych :( A kolejna wizyta u psychiatry dopiero 17 października, wtedy poproszę o inne leki.

Tak czy inaczej największa nadzieję pokładam w psychoterapii, chociaż wiem, że na efekty bedę musiała dłuuugo czekac ;) Ale warto!

Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kilka lat temu przechodzilam mniej wiecej to samo co Wy. Moja nerwica "z duszeniem sie" trwala niecaly rok. Bardzo schudlam bo przez ten czas prawie nic nie jadlam (pare tygodni wczesniej znaim mnie dopadla, zakrztusilam sie cukierkiem i dostalam silny atak paniki i od tego sie zaczelo). To bylo tak jakbym zapomniala jak normalnie polykac, a na dodatek kazdy kesek byl dla mnie meczarnia gdyz wydawalo mi sie sie cos mi utkwi w gardle i ze sie udusze. Ja wczesniej zdrowa i "normalna" osobka nagle stalam sie prawdziwym swirem (dmuchalam sobie na reke, mierzylam puls co chwila i dostawalam silne ataki paniki kiedy mialam cos zjesc). Ale wyszlam z tego 8) i wszystkim ktorym to sie moze w tej chwili wydawac niemozliwe, zapewniam ze to paskudstwo jest do pokonania!!

Dzisiaj juz moge jesc wszystko i sprawia mi to ogromna przyjemnosc (nie jak kiedys), tylko wieczorami troche sie mecze bo mam klopoty z zatkanym nosem(przewaznie jedna dziurka wogole nie dziala, a druga tak ledwo heh), a dosc trudno jesc i oddychac ustami jednoczesnie.

Chyba mam polipa w nosie, tak kiedys stwierdzil laryngolog, ale powiedzial ze lepiej go nie usuwac, wiec ja nadal sie tak mecze.

 

W kazdym razie jesli kogos nadal dreczy ten problem i nie widzi z tej nerwicy wyjscia to chetnie wyslucham i moze cos doradze :smile:

madima@op.pl

 

Pozdrawiam cieplutko

 

ps. MALUCH - ja tez nie lykam tabletek (wszystko miazdze lub gryze) to chyba taka pozostalosc po nerwicy z polykaniem. Wymiotowanie to tez jest dla mnie koszmarem, baaaardzo nie lubie i boje sie tego, ale na szczescie rzadko kiedy musze (twu twu).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim. Dzisiaj znalazłam tą stronę i od rana siedzę i czytam. Mogłabym napisać wielki referat na temat nerwicy. Objawy mam takie jak wszyscy, nauczyłam się w jakimś stopniu nad nimi panować. Mam arytmię, moje serce wywraca się na lewą stronę kilka razy dziennie. A co do lęków, to karmię nimi moją nerwicę bezustannie. Boję się wielu rzeczy: tego, że pójdę spać a rano moja córeczka znajdzie mnie martwą. Wyobrażam sobie jej reakcję i wpadam w panikę. Boję się samolotów, tego, że któryś wleci mi do domu. Mieszkam niedaleko lotniska i samoloty z wielkim hukiem przelatują mi nad głową. Boję się opierać o barierkę na balkonie bo może się urwać i polecę. Ostatnio wyszłam na balkon na 8 piętrze (sama mieszkam na 4, każde piętro wyżej to większy strach) i dostałam takiego ataku paniki, że moja córeczka się rozpłakała. Boję się też tego, że zaszczepię zachowania lękowe mojej córce. Staram się przy niej nad sobą panować, sprawiam wrażenie spokojnej mimo iż jestem przerażona. Ale najbardziej boję się tego, że kiedyś moje serce nie wytrzyma. Że "pęknie", dostanę zawału, wylewu lub coś jeszcze innego. Czasami mam już dość, załamuję się. Ale wiem, że muszę się podnieść. Łykam tabletkę (staram się to robić bardzo rzadko) i udaję, że wszystko jest w porządku. Nie macie pojęcia jak bardzo się cieszę, że Was znalazłam. Musimy trzymać się razem, wspierać się. No bo kto lepiej zrozumie nerwusa niż drugi nerwus. Pozdrawiam gorąco.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Proszę Was bardzo,napiszcie czy to normalneże moje objawy trwają od 6 lat i już sama nie wiem czy wogóle są czy może wcale nie ustępują.jak to jest u Was? Ja już nie wiem co myśleć,wybieram się do psychiatry tylko nie wiem czy to mi cos pomoże bo jestem przekonana że to guz mózgu. Przepraszam że ciagle o tym piszę,ale chyba rozmiecie że to mnie uspokaja i jest mi lżej jak mogę się tym z kimś podzielić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moje leki sa straszne nie moge sobie ostatnio poradzic z tym wszystkim,od jakiegos czasu nie wychodze z domu jak juz mosze to tylko z nazyczonym samochodem jedziemy.Boje sie ludzi ,jak wyjde to mam wrazenie ze wszycy na mnie patrza,robi mi sie duszno zaczynam sie cala pocic i do tego moja twarz robi sie cala czerwona.Po slubie mam zamiar zaczac sie leczy bo nawet po chleb do sklepu boje sie wyjsc.Jak pracowalam to byl koszmar bo mosialam dojezdzac autobusem do pracy ,a gdy wsiadalam robilo mi sie slabo dodam ze kilka razy tez zemdlalam.To jest straszne ...jestem takim malym dzieckiem w ciele doroslej kobiety.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi sie ze jesli to byloby cos powaznego to przez tak dlugi czas jak piszesz (6 lat) mialabys raczej wiecej objawow niz tylko bol glowy. Guz na mozgu raczej by sie powiekszal i uciskal na jeden lub wiecej osrodkow mozgu co powodowalo by szereg innych objawow tak jak np zaburzenia mowy czy widzenia, omdlenia itp...

Nie jestem lekarzem, ale tak mi sie przynajmniej wydaje.

Ale jesli juz bardzo cie to dreczy to wybierz sie do lekarza ktory zleci badanie mozgu np tomografie komputerowa no i gdy okaze sie ze wszystko ok, dopiero wybierz sie do psychatry i podejmij leczenie. Taka moja rada :)

Trzymaj sie!

 

pozdro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sama napewno nie dam sobie rady bo po pierwsze nie wierzę że fizycznie jestem zdrowa skoro boli a po drugie nie mam silnej woli:) i szybko sie poddaje. Pozostaje wizyta u psychiatry i własnie się wybieram i to już na 100 % bo zwykle zwlekałam. Boję sie tylko że trafię na kogoś niekompetentnego ale coż trzeba spróbowac i zacząć coś z tym cholerstwem robić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kurcze nie wierze ze cos tak bardzo przypomina moje objawy... leki z przelykaniem to niesety podstawa mojej nerwicy. NIESETY:( boje sie ze sie udusze czy to jedzeniem albo po prostu cos mi sie stanie w przelyku... jakos sobie radze ztym chociaz czasami niestey jest trudno:( ale jakos trzeba sobie dawac rade:):):)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×