Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2


LDR

Rekomendowane odpowiedzi

po pierwsze, chyba każdy kto występuje przed ludźmi ma tremę. Po drugie, musisz uświadomić sobie przyczynę strachu (że się przejęzyczysz, że będą się śmiać?)

Po trzecie, ignoruj wszystkie śmiechy, szepty i patrz się nie w ziemię, ale ponad głowami widzów, możesz znależć sobie jakąś postać na końcu sali i się w nią gapić (nie skapnie się, że na nią). Uczyli mnie kiedyś tego na warsztatach teatralnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, postanowiłam dołączyć do tego wątku bo zauważam, że ze mną dzieję się coś niedobrego. Mam 22 lata, a moja paranoja zaczęła się w połowie sierpnia. :lol: Wtedy zauważyłam na skórze wybroczyny- czyli białaczka. Poleciałam do lekarza- morfologia idealna troszkę za dużo limfocytów ale miałam wtedy infekcje (piasek na nerkach). Powtórzyłam morfologię wszystko wróciło do normy. Ale spuchła mi szyja i nadal były wybroczyny. Za chwilę dostałam kataru i powiększyła mi się lekko ślinianka - rak ślinianki, w najlepszym razie kamienie w śliniance, bo w nerkach naprawdę miałam:) Do tego doszło więcej wybroczyn i popsuła się morfologia - dermatolog dopiero mi wytłumaczyła, że mam cienkie naczynka i przy każdej infekcji będą pękać, bo interniście nie uwierzyłam. Ta infekcja trwała dość długo bolały mnie wszystkie kości - więc to na pewno toczeń, ale jakoś szybko przeszło:) Obecnie wymacałam mały twardy niebolesny węzeł chłonny, który się nie przesuwa - czyli na bank chłoniak albo przerzut. Dwa razy robiłam usg węzła, który nie budzi obaw radiologa morfologia ok, zrobiłam nawet rtg klatki piersiowej i też ok. Ciągle "macam" ten węzeł, i wydaje mi się że on ciągle rośnie a już na pewno wiem, że sama nie daję mu się zmniejszyć tym dotykaniem. do tego wkręcam sobie, że powiększają się kolejne choć nikt inny tego nie czuje. Doszło do tego, że dostałam świądu skóry i bólu w klatce - wszystko przeszło po ziołowej tabl. uspokajającej. Postanowiłam napisać na forum bo chyba prędzej sama siebie wykończę niż jakiś nowotwór. Mam jeszcze pytanie, czy można sobie wmówić, że węzeł rośnie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Nie jestem pewien ale chyba dopadła mnie nerwica lękowa. Przejdę do sedna sprawy...otóż caly czas wiodę niby szczęsliwe życie ale wlasnie często mam takie kołatania serca,dusznosci,wewnetrzny niepokój do tego pobudki w nocy itd. Jestem szczesliwy z moja dziewczyna ale niestety bezpodstawnie caly czas się martwie ze nie mam o czym z nia rozmawiac mimo ze najczesciej przegadamy caly dzien...nie umiem sobie z tym poradzić a naprawdę jest to dla mnie niezwykle ciężkie...życie z takim niepokojem. Co mam robic?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sober, ja także z towarzyskiej osoby, przez nerwicę, stałem się nieco odludkiem. Ale mogę Cię pocieszyć, że po wyzdrowieniu wracasz dawny "Ty", oczywiście z bagażem doświadczeń i cierpienia ze sobą, ale zawsze "Ty". Trzymam kciuki

wspaniale, ze chcesz sie z tym dzielic. Mysle, ze tu potrzeba wlasnie takich osob, ktore chca pokazac ze mozna sobie poradzic :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam-Moja Historia-Moj Lęk, Moj Koszmar-niestety nie wiejaca optymizmem zupelnie.

 

I ja również dolaczam do grona tych przepechowców z diagnozą -zaburzenia lękowe. Dolaczam wlasciwie zeby podbic statystyki moze kiedys ktos spojrzy na to z jakiejs innej perspektywy i zacznie sie mniej bagatelizowac problem bo pechowcow przybywa z tego co zdazylem zauwazyc. Bo niestety ja juz tez po tych wszystkich przejsciach zrozumielam z czym sie borykam.

 

Mam 30 lat i od okolo 10 lat juz trwa ten KOSZMAR. 3 krotnie bylem hospitalizowany na Oddzialach Nerwic za kazdym razem oczywiscie psychoterapia i farmakoterapia. Przez te 10 lat zaliczylem takie 4 powazniejsze nawroty nerwicy, za kazdym razem kiedy odstawilem leki po jakims czasie z reguly krotkim koszmar powracal. Bedac w trakcie terapii jeszcze pol roku temu zdecydowalem wraz z terapeutka ze leki wlasciwie nie sa mi potrzebne bo nie pomagaja mi zupelnie i to efekt placebo. Uwierzylem w to - niestety - nie potrwalo to nawet miesiac i wszystko wrocilo. Powrocilem znowu do lekow i zaczelo sie troszke klarowac a biore Paroksetyne 20 mg -Nie Uwierze ze to efekt placebo!! Z tym ze teraz zrozumialem zupelnie ze ten koszmar sie juz nigdy nie skonczy. Do tej pory 10 lat lekarze i psycholodzy zwodzili mnie ze da sie z tego wyjsc i ja tak myslalem i robilem wszystko by tak bylo. Pracowalem na terapii ile moglem, wszyscy mowili ze to nic nie daje ja wierzylem ze sie myla, nie siedzialem na tylku tylko wychodzilem staralem sie przelamywac leki wychodzic ile sie da ataki lapaly a ja je znosilem i jakos bylo ale nie bylo dobrze, cholernie daleko do dobrze i na dodatek na lekach ale jakos funkcjonowalem. Przeczytalem chyba wszystkie ksiazki na temat atakow paniki i agorafobii oraz nerwicy i staralem sie wprowadzac w zycie to co z nich wyczytalem jedna omijalem szerokim lukiem "Anna Klasen - Moj Lęk Moj Koszmar" poniewaz jak dla mnie jest ona cholernie pesymistyczna pozycja i nie chcialem wierzyc ze tak jest naprawde. Niestety dzis juz wiem ze to jednak tak wyglada-zachorowalem na nieuleczalna chorobe. Nie bede strzeszczal ksiazki kto chce znajdzie i poczyta. Ja naprawde sobie nie wymyslam objawow, naprawde robi mi sie slabo juz kilkakrotnie zaslablem zupelnie bez powodu,naprawde serce wali jak opetane i mam potezne zawroty glowy i w trakcie trwania ataku moze mi nawet 300 psychologow mowic ze nie umre nic mi nie bedzie-to nie dziala- ja to wiem znam tez mechanizm nerwicy i blednego kola i mam tego swiadomosc...co z tego skoro te ataki mi sie przytrafiaja i jest to potworna MĘKA a mowic komus ze to nic takiego jest naprawde latwo-gdyby wszyscy oni mogli doswiadczyc jednego dnia w takim stanie wtedy by zrozumieli. Ja jednak wole sluchac ludzi z praktyki a nie z teorii i czytajac wszystkie wpisy ludzi ktorzy zmagaja sie z tym KOSZMAREM juz bardzo dlugo oraz osob z doswiadczeniem niestety zrozumialem...i co dalej??To jest wlasnie najgorsze NIC!! Leki cale zycie??NIE; terapia-nie dziala; konfrontacja-nie dziala. Koniec mozliwosci. Pozostaje Męczarnia,MĘKA i wegetacja bo to nie jest zycie. Ale wokol tylko slychac"spokojnie to przeciez tylko nerwica"- a ja wolalbym nie miec nogi czy nawet byc niewidomy ale chociaz moglbym spokojnie gdzies sobie pojsc. I jak tu wierzyc w cokolwiek ja juz nawet nie jestem w stanie uwierzyc w boga-jak mozna zadawac ludziom takie cierpienie-gdzie tu mowa w temacie "litosciwy"???

Oczywiscie kazdy przypadek jest inny ja widocznie zaliczam sie do tych skrajnych. W najgorszych snach nie sadzilem ze dojde do takiego etapu ze to napisze-niestety tak ja to widze takie widze fakty. Smutne-dla mnie to juz jest Wyrok. Nie ma juz nadzieji...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj... ja cierpię już grubo ponad osiem lat...i również wiem co to znaczy..próbowałam wszystkiego dałam sobie ostatnią szansę...ostatnia terapia,jesli nie pomoze również strace nadzieje.wiem doskonale co czujesz...biore ten sam lek-paroksetyne...o lekach i nerwicy sama moglabym napisa prace magisterska-tylko ze w praktyce nic nie działa...to musi byc jakas cholerna choroba niewyleczalna..ja to wiem i nie wierze ze dlugo jeszcze pozyje...serce siądzie pod wpływem przewlekłego lęku stresu i paniki..chciałabym bardzo osobiscie poznac kogos z takim problemem..pozdrawiam i łacze sie w cierpieniu..bo to ogromne cierpienie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wspolczuje rowniez Tobie lidzia8704 i wszystkim ktorzy zmagaja sie z tym paskudztwem. Z ta paskudna i przekleta choroba...bo dla mnie to jest choroba i nie uwierze ze choroba duszy(niech znikna te przeklete objawy a z reszta juz sobie dam rade jak daja wszyscy ktorzy nie choruja a nie w takich opalach juz bylem jestem tez DDA).

Zawsze denerwowalo mnie bagatelizowanie tego problemu "spokojnie to tylko nerwica"-ten kto wymyslil to haslo nigdy nie doswiadczyl naprawde napadu paniki i nie ma pojecia wogole o czym mowi. W skutek tej "tylko nerwicy" obecnie nie pracuje, nie jestem nawet zarejestrowany w urzedzie pracy, nie mam nawet swiadczen zdrowotnych i zadnych srodkow do zycia i nie dlatego ze mi sie nie chce nie dlatego ze jestem leniem tylko dlatego ze wszystkim trudno jest zrozumiec ze dla kogos mega problemem jest nawet posiedziec na lawce w miescie pol godziny a co dopiero byc w pracy 8 h - no ale inni maja gorzej-powaznie??Mysle ze ja mam jeszcze gorzej bo cierpie fizycznie i psychicznie ogromnie i pewnie podobnie ale nie umieram choc juz naprawde wolalbym zejsc i niech ten koszmar sie skonczy.Mysle ze gorzej juz byc nie moze!!. A tak siedze i zatruwam zycie rodzinie ale wiecznie tak nie bedzie..No ale nic mi sie nie nalezy nic zupelnie bo przeciez jestem zdrowy!!To tylko choroba emocji ale nie choroba!!

Ale wszedzie jestesmy wypychani, lekcewazeni, lekarze rozkladaja rece, hipochondryk, glupie docinki, glupie miny, brak zrozumienia, totalna olewka, chorych przybywa, zaleczonych na palcach jednej reki(mysle ze mieli wiele wiele szczescia), rozgrywaja sie ludzkie tragedie ale problemu nie ma bo przeciez to "tylko nerwica"-skoro tylko to powiedzcie co robic??Tylko sam sobie mozesz pomoc-co to za odpowiedz??totalna bezradnosc!!BEZNADZIEJA i PARANOJA!! A jak slysze jeszcze ze sobie cos wymyslamy albo nakrecamy to juz szlag mnie trafia. I nikt mi nie wmowi ze wyjazd autobusem na drugi koniec miasta jest dla mnie bardziej stresujacy niz bojka z dwojka osilkow pod blokiem- bo o ile na mysl o pierwszej sytuacj ze nagle niewiadomo skad zlapie mnie atak paniki robi mi sie slabo o tyle druga sytuacja mnie tak nie przeraza. Jak moge zatrzymac myslami walace serce skoro mozg nie steruje praca serca??Dlaczego mowi sie ze ja to nakrecam skoro ataki przydazaja mi sie nawet wtedy kiedy jestem wyluzowany i wszystko idzie po mojej mysli a w sytuacjach stresowych radze sobie znakomicie??Gdzie tu logika gdzie sens?? Brak schematu, snucie domyslow, przypuszczen to jak analiza wiersza na jezyku polskim "a moze autor mial na mysli to..".

Ludzie zacznijcie cos z tym robic...bo ja to juz tych swiat raczej nie zobacze - tak wlasnie zrujnowala mi zycie ta "tylko nerwica".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gregor 1980 "Anna Klasen - Moj Lęk Moj Koszmar" to akurat najlepsza ksiazka o neriwcy jaka znam,, niestety moj pesymizm jest ogolnie podobny, od lat lekarze, rozne leki, terapie i NIC. Ja rowniez zabardzo nie mam nadzieji ale jeszcze probouje bo co innego mi zostalo? Ty tez proboj, nie ma wyjscia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Można, wszystko sobie można wmówić, nawet ból. Sama tego doświadczyłam. Bolało mnie to, co w żadnym wypadku boleć nie mogło. Miałam guzka pod kolanem. Pewnego wieczora jak połozyłam sie spać, zaczełam o nim mysleć, że rak itp. Za chwile zaczął mnie tak boleć, że aż sie poryczałam. Usunęli, badanie histpa wykazało, że guzek ZUPEŁNIE niegroźny, nawet nie musiał być usuwany. lekarz powiedział, że absolutnie nie miał prawa mnie boleć! To było z 10 lat temu, a teraz mam jakąś nerwicę i lęki, które mi żyć nie dają. Niech to diabli, a życie takie fajne. A ja, osoba wykształcona, racjonalnie myśląca, komunikatywna, życie osobiste ok, zmagam się z takim cholerstwem! Biorę Seronil, nie za dobrze się po nim czuję (mam nadzieję, że to minie). Mój doktor powiedział, że psychoterapia nie dla mnie, że farmakologia, może ma rację.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

joakar4, Tytoalba,

 

Który lekarz stwierdził,ze w takich przypadkach tylko farmakoterapia? lekarz rodzinny?

Lekarz psychiatra, taki z prawdziwego darzenia namówilby w takich przypadkach na terapię. Nerwica lękowa jak nic, albo tzw. na dzień dzisiejszy zaburzenia lękowo-depresyjne.

Nie słyszałam jeszcze nigdy o tabletce szczęścia, która leczy postrzeganie świata. Hipochondria jest zaburzeniem, często o podłożu lekowym. A lęk leczy się poprzez psychoterapię poznając i rozumiejąc jego przyczynę.

Leki są oczywiście pomocne przy silnych objawach, ale nie leczą przyczyny i źródła lęku.

 

Co do węzła chłonnego. Nie tylko może urosnąć węzeł. Psychika do konca jest niepoznana. Mózg jest skomplikowanym organem. Nasze mysli mogą wywołać objawy bardzo wielu chorób. Objawia się to somatycznie, wegetatywnie. Można mieć objawy wszystkich chorób: raka płuc, raka, piersi, raka mózgu i kiełbasicy -jak to mówi nasza Hania z forum. Bo tak jest.

A choroba pojawia się w momencie,żeby nam uświadomić,że coś jest nie tak.Ale to dłuższy temat. Dlatego leczeniem podstawowym w zaburzeniach nerwicowych jest terapia, a podtrzymujacym może być farmakoterapia lecz niekoniecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam szczerą nadzieję, że tylko sobie wmawiam że mój węzeł rośnie. I raczej tak jest bo chociaż wg radiologa ma on 15x5mm to ja mogę wyczuć tylko ok 3mm i go nawet póki co nie widać, jakby codziennie rósł to bym już go widziała a nie tylko czuła.

Co do guzków pod kolanem to miałam to samo całkiem niedawno tylko ja sobie ubzdurałam że to węzły, szybko poleciałam do lekarza i powiedział, że to gangriony (?) i mam iść do chirurga - ten wynalazł pod dwoma kolanami torbiele bakera i kazał iść do ortopedy. Faktycznie czułam, że mi tam spuchło i bolało ale zwalałam to na węzły. Ale dałam sobie spokój jak obaj mi przyrzekli, że na 100% to nie węzły:) A potem się okazało, że takie guzki ma też moja mama i siostra. Potem wmówiłam sobie, że powiększyły mi się węzły w zgięciu łokcia ale porównałam z siostrą i na szczęście ma to samo.

 

Nie mogę niestety nic wam poradzić w związku z lekami uspokajającymi bo na mnie póki co w chwilach paniki dobrze działają tabl ziołowe - labofarm. Ale trochę dziwi mnie ta opinia lekarza, że tylko farmakologia może pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten psychiatra jest dobry, mam do niego zaufanie. Chodzi o to, że moje lęki nasilają się wtedy, gdy mam spokój: nie jestem w pracy, nie muszę się koncentrować, wtedy lęki maja otwarte drzwi. Psychoterapia uspakaja, a ja za bardzo spokoju mieć nie mogę. Zresztą sama nie wiem. Gubię się w tym wszystkim. W pracy funkcjonuję w miarę normalnie, bo nie mam czasu na swobodny, niekontrolowany przepływ myśli. Doktor jest człowiekiem dialogu - wie, że czasami pacjent zdaje sobie sprawę z tego, co jest dla niego dobre. W tej chwili, jak pisałam wyżej, jestem pogubiona, wystraszona, biorę Seronil, boję się skutków ubocznych (głupia - przeczytałam ulotkę) i mam poczucie błędnego koła, z którego nie potrafię wyjść, pozdrawiam WAS

 

[Dodane po edycji:]

 

I jeszcze jedno: od kilku dni boli mnie podbrzusze - więc pewno jutro pognam do ginekologa

, jak zawsze zresztą. Pewno pobolewania na tle nerwowym, zawsze coś mnie boli i coś dolega :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich. Jestem tutaj nowy i chciałbym posłuchać waszych rad bo być może problem nerwicy dotknął i mnie.

 

Chciałbym z wami się podzielić moimi problemami. Otóż od jakiegoś czasu zauważyłem u siebie dziwne objawy. Przede wszystkim mocne bicie serca, czasami podwyższone ciśnienie, wrażenie że serce mi kołata, a także jakbym miał zasłabnąć. Byłem oczywiście u kardiologa zrobił mi echo serca i serce funkcjonuje prawidłowo. Ponadto mam drgania mięśniowe najczęściej w nogach (łydki) w brzuchu oraz na twarzy - kąciki ust mięsień pod brodą. Nie są to jakieś bolesne drgania i długie ale jednak dają o sobie znać.

 

Badania krwi w porządku, elektrolity też ( rok temu miałem z nimi problem magnez, potas i wapń bardzo niskie), Wizyta u neurologa, robiłem sobie MR głowy co wykazało powiększenie obszarów okołonaczyniowych Virchoffa - podobno normalka i zapalenie zatok szczękowych.

 

ciśnienie krwi raczej też dobre 120/70 rano i przed snem puls 50-65,w ciągu dnia ciśnienie w okolicach górnych norm 135-80, czasami zdarza się np. 160/90 ale rzadko.

Po za tym zawsze na drugi dzień bardzo źle się czuje po alkoholu - objawy sercowe się nasilają - przede wszystkim bicie serca jest takie że jest w stanie mnie obudzić już o 7 rano po np. imprezie i potem mam problemy z zaśnięciem, puls wtedy wynosi około 87-88 i przy każdym wybiciu widzę jak brzuch podskakuje.

 

Reasumując:

 

Wszystkie moje objawy pojawiły się rok temu około listopada, rozpocząłem pracę na pełen etat, w między czasie studiowałem dziennie, chodziłem na taekwondo no i zaczął się problem z sercem ale jak sie okazało po badaniach właśnie z przyczyny elektrolitów potem pojawiły się drgania. Po jakimś czasie można powiedzieć że objawy sercowe przeszły są tylko te drgania. We wrześniu zerwałem mieśień w nodze i z teo względu musiałem kicać o kulach przez jakiś miesiąć, zero ruchu jak wiadomo no i wstając z łóżka znów zakołatało mi serce, I jakby problem momentalnie wrócił, czuje się jeszcze gorzej niż wtedy - wtedy tez małe uzasadnienie - niski poziom elektrolitów... później jeszcze przydarzyła się taka historia że zapaliłem marihuane (od razu mówię, że zdarzyło mi się to 3 raz w życiu) i po niej poczułem się strasznie słabo a tętno miałem na poziomie 160 uderzeń na minutę ( przy dwóch wcześniejszych razach nie był takiego problemu)

 

Bardzo martwię się o swoje zdrowie, ponieważ nigdy nie miałem problemów z sercem ostatnio mam wrażenie że jednak jest coś nie tak. Chcę jeszcze zrobić badanie holterowskie żeby wykluczyć serce. Cały czas albo serce albo drgające mięśnie przypominają o sobie. Bardzo często mierze ciśnienie, mam też problemy z koncentracją przez ciągłe wsłuchiwanie się w siebie.

 

Aha około 1,5 roku temu miałem pirotechniczny wypadek w wyniku czego mam szumy uszne - które też nie przyczyniają się do dobrego samopoczucia i przez parę miesięcy byłem na siebie bardzo zły.

 

NO i kończąc straszenie bronie się przed opinią że może to być nerwica, z drugiej jednak strony jest parę rzeczy które mogą na nią wskazywać, ale nie chce mi się wierzyć żeby człowiek mógł się tak fatalnie czuć i jednocześnie somatycznie być zdrowym....

 

Pozdrawiam

 

Krzysiek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Choć ten problem od ponad roku dotyczy także mnie jak na razie jest mi troszkę ciężko o tym pisać... Głównie chyba chciałabym poznać ludzi których męczy to samo co mnie... Rodzina i znajomi nie rozumieją tego co przeżywam jakby słowa trafiały w próżnię... Jeżeli chodzi o pomoc specjalisty – chodzę do psychologa. U mnie jest tak, że, mimo tego, że mam świadomość tego, co się ze mną dzieję wiem, że to reakcja na stres na to, co kiedyś było…nie potrafię tego opanować. Każdy atak jest inny, każdy jest gorszy i silniejszy (według mnie), każdy tak samo wyczerpuję… i w jakimś stopniu załamuje. Ciągle tylko słyszę „ sama się do tego doprowadziłaś, wmówiłaś sobie ból”, „ty chcesz być chora”, „czy to nie można sobie wytłumaczyć, że to nerwy”, ja to wszystko wiem jednak nie w momencie, kiedy mam atak… a takie gadanie nie pomaga sprawia tylko, że czuje się bardziej winna. Chciałabym żeby moi bliscy zrozumieli, że jest mi ciężko naprawdę ciężko i nie chodzi tylko o lęki, o ataki paniki….Błędne koło. Najgorsze jest to, że nie mogę nad tym panować…, że pamiętam siebie zanim to wszystko się zaczęło i znów nerwy, że mimo tego, że próbuje nie potrafię już taka być…Ciągle o tym myślę po każdym ataku myślę o objawach o tym co się działo i wiecznie te myśli że to przecież nie możliwe że to przez nerwy że mam chore serce masakra po każdym ataku jestem przygnębiona nic mi się nie chce na nic nie mam siły no chyba że płakać jestem już tym zmęczona nie mogę normalnie funkcjonować wiecznie tylko myślę kiedy następny atak czy serce nie za szybko bije i to że nikt nie potrafi mnie zrozumieć tylko wszyscy mają pretensję i jeszcze bardziej dobijają...chciałabym żeby ta choroba po prostu zniknęła...czasem chce mi się krzyczeć żeby to z siebie wyrzucić....już nie wiem jak sobie z tym radzić boję się każdego bólu... znów gorszy okres...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja sie zmagalem z podobnymi akcjami , poczucie winy narastalo gdy w domu siostra mowila ze symuluje cos , zreszta ona nie wie co mi bylo/jest , dlugi czas nie pracowalem i oczywiscie lenistwo przypisywano mi i brak checi znalezienia pracy. wsparcie i zrozumienie bliskich w tej chorobie moze wiecej zdzialac niz leki i psycholog. ale czesciej bywa tak ze tego wsparcia nie ma od rodziny i trzeba polegac na terapeucie lub kims znajomych komu mozna zaufac. literatura psychologiczna tez sie przydaje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ratuuunku...jestem sama w domu,i okolo godzine temu siedzac przy komputerze,zupełnie niewiadomo dlaczego zaczelam sie trzasc cała,jakbym miala zaraz umrzec, opadłam z sił,uderzenie goraca,w głowie uczucie jakby ktos mi mozg "napompował"...Dostałam przy tym potwornego ataku paniki....nie wiem juz co sie ze mną dzieje...trudno mi uwierzyc ze to "tylko nerwica"...boje sie ze dostane wylewu lub zawału...pomozcie...błagam wesprzyjcie dobrym, słowem ze nic nie ma prawa mi sie stac...powiedzcie ze macie podobne objawy i że nic nam nie grozi..:-(ma dosy..z dnia na dzien

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie jest tak, że rodzice niby też mieli nerwicę, ale kompletnie nie potrafią mnie zrozumieć. To samo znajomi całe życie tylko słyszałam „a jakie ty możesz mieć problemy?”, albo „czym ty możesz się denerwować?” Najwyraźniej niczym, dlatego jestem teraz, jaka jestem…denerwuje mnie to, że kiedy czuję się w miarę dobrze to i tak myślę tym, kiedy będzie kolejny atak, jaki on będzie żeby nie był silniejszy… błędne koło i jeszcze rodzina…chciałabym poczuć, że mam w kimś wsparcie a nie wiecznie słuchać ich krzyków i obwiniania…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej wam mam 2o lat dokłądnie pół roku temu na moje urodziny dostałam tego pierwszego ataku po prostu serce tak biło mocno ze masakra w głowie jakby mnie cos uciskało i problemy z zaśnięciem tragedia... przez pare dni tak miałam melise piłam non stop... wkońcu po paru dniach mi przeszło podajże po tygodniu.... wszystko jest ok tylko jak wypije jakis alkochol to na drugi dzień mam tez ataki ale lzejsze... jednak od wczoraj znowu powróciły te silne ataki czy to jest nerwica lękowa ?... boję się , że wkońcu wykończe się.... boję się , że juz nic mi nie pomoże a mam tylko 20 lat ;( dam radę z tego wyjść ? pomocy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hehehehe

 

Widze ze moj przypadek nie jest jedynym, gdzie punktem zapalnym nerwicy były dragi&alkohol:/

U mnie (mi sie tak wydaje) punktem zapalnym był brak snu+amfetamina+alkohol+trawka...i to wszystko w dużych ilościach, z wyjatkiem snu (ok 4h dziennie)

Wtedy sie to zaczeło..czyli jakies 8 mies temu.

 

Skończyło sie u neurologa po 2/3 miesiącach takich ataków (nie bede opisywał jakich, bo kazdy wie jak wyglądają)

Odstawiłem wszystko..nawet piwa nie piłem....ale leków (velaxin) nie chciałem przyjmować.

To dopiero paranoja!!! psychotropów nie chciałem, ale w sobie miałem całą tablice "Mendelejewa" (idiota!)

Na poczatku nie chciałem psychotropów, ale po 2 wizycie i wynikach EEG dostałem Velaxin (+ osłone w postaci tabletek na padaczke)

 

Velaxin brałem 28dni...od 2 tygodni go nie biore.

Ataków takich jak kiedys już nie mam, moge sie skupić, nie mam jakichś chorych myśli...

ale ostatnio, tak jak by to wszystko wracało...ataku nie miałem, ale jak czuje ze np.

mi zimno w ręce to zaczynam sie zastanawiać, czy zaraz nie bedzie gorzej...potem zajmuje sie praca albo czyms i zapominam.

 

Jedynym pozytywem mojego stanu, czyli nerwicy jest to ze od 6miesiecy nie pije i nie biore innego syfu!

Gdyby nie nerwica wątpie żeby się zmieniło coś w moim życiu - wiem że źle to zabrzmi, ale sie ciesze ze

własnie w ten sposób dostałem po tyłku aby się opamiętać :)

 

Wierze że to sprawka Boga ;)

 

Teraz zostaje mi tylko walka z nerwicą.

Oby mi sie udało!

 

Pozdrawiam Wszystkich!

:uklon:

 

[Dodane po edycji:]

 

Przypomniałem sobie ze taki 1wszy atak lęku miałem w LO jak kiedyś najadłem sie "łysiczki lancetowatej" (grzyby halucynogenne)

to było jakies 10 lat temu...Potem nigdy sie to nie powtórzyło...do czasu:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

 

Mój problem z nerwicą zaczął się około dwóch lat temu (mam 15 lat)...

 

Chciałbym się dowiedzieć czy objawy, które zaraz wymienię to sprawy nerwicowe, czy też nie :

 

- problemy z prawymi ręką i nogą (występuje u mnie takie uczucie jakby lewa strona była żwawsza, szybsza i mnie nie boli, zaś prawa to najlepiej mi jest w stanie spoczynku, bo wtedy nic tą ręką nie robię)

- napięciowy ból głowy, choć odkąd biorę leki nie pojawia się

- zawroty głowy

- kołatanie, a zasadzie bulgotanie serca

- wędrujące drgania / bulgotania po całym ciele - zazwyczaj w okolicach serca

- ciągłe przemęczenie

- nerwowość (jestem od jakiegoś czasu strasznie nerwowy, byle co mnie rozdrażnia)

- jąkanie (chwilowe) i przekręcanie wyrazów, kiedy mówię (potem się zorientuję, że coś źle powiedziałem, ale mam trudność, by powiedzieć to dobrze) - też chwilowe pustki w głowie

- uderzenia gorąca w górnych partiach ciała

 

Mam ogromną prośbę! Jeśli ktoś zna się na nerwicach, niech mnie uspokoi i napisze, że są to normalne objawy (lub nie)!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.Odkąd pamietam prowadzę ciągłą walke ze Swoimi słabościami...unikałam szkoły,boje się ludzi,staram się wychodzić w nocy na spotkania ze znajomymi bo strasznie się czerwienie nawet przy ludziach których znam,boję się że zadadzą mi jakieś krępujące pytanie.Nię potrafię nic załatwić,przemierzając miasto mam wrażenie ze każdy się na mnie patrzy,robię się czerwona...w dodatku mam wrażenie że każdy ze mnie drwi,że nie jestem lubiana,że każdy chce mnie wykorzystac i widzi we mnie tą słabość i to że jestem taka przerażona a udaje kogos innego,to sprawiło ze się wyciszyłam.Mam wrazenie że każdy widzi że gdy się śmieje to moj uśmiech nie jest prawdziwy i gdy staram się byc wesoła to uważa że mi to nie pasuje...że jestem sztuczna w tym wszystkim.Zwierzając się znajomym mam wrazenie że się ośmieszyłam, nie zrozumieli mnie,nie którzy obrócili to w żart.Każdy uważa że zawsze coś przezywam i denerwuje ich to.Wiecznie się czyms przejmuje,nawet tym co było wieki temu...Nikt nie widzi ze ze mną dzieje się coś nie tak z bliskich znajomych,myśli ze to taki charakter że lubię użalać się nad sobą,a dla mnie każdy dzien to udręka.Chciałam pojsc do specjalisty ale w domu ciągle słyszę ...dziecko jakie Ty możesz mieć problemy...wysyłają mnie tam już z 2 lata i bez skutku,samej cięzko jest mi sie zgłosić...Gdy otworzę się przed nimi to twierdzą że musze iść do specjalisty a po jakimś czasie o tym zapominają i znowu słysze to samo...jakie ja mogę mieć problemy.Nie wszyscy to widza bo staram sie udawać przez całe życie,bo gdy jestem sobą to ludzie sie ode mnie odsuwają.Mma problemy z zasypianiem,zdarzało się że dławiłam się własnym jezykiem...problemy z zasypianiem biora się stad że czuje że mocno bije mi serce i to strasznie mi przeszkadza,nie daje zasnąć.Nie mam siły by żyć.Wyjście do sklepu jest czyms trudnym dla mnie.Do każdego wyjścia musze przygotować się psychicznie jakiś tydzien...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

monik1, tak na pierwszy rzut oka, wydaje mi się że masz fobię społeczną... ja to miałam zwłaszcza za dziecka, potem trochę przeszło. myślę że dużo mi dało znalezienie przyjaciół, ludzi z którymi się dobrze czuję, kiedy czuję akceptację innych ludzi to jakoś jestem swobodniejsza. Bo lęk to jedno, ale jakaś ciekawość świata i ludzi pozostaje, myślę że ty chciałabyś poznawać ludzi, bawić się, rozwijac zainteresowania. Może poszukaj kogoś, u czyjego boku poczujesz sie dobrze i swobodnie? Może chociaż jedna taka osoba, i wtedy będzie łatwiej? Ja mam taką osobę, która dużo mi dała... może nawet o tym nie wiedząc ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×