Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Za 3 dni wyprowadzam się z domu. Za 5 muszę wrócić na uczelnię.

Do przystanku z nowego mieszkania będę mieć bliżej niż teraz. I tramwajem też musze dużo krocej jechać.

Ale generalnie nie wiem jak tego dokonam.

Bezpiecznie czuję się tylko w domu z mężem, ewentualnie z mamą, od której się wyprowadzam.

Od kilku miesięcy sama wyszłam najdalej do sąsiedniego bloku.

Nie umiem sie przemóc, żeby gdziekolwiek sama pojechać, a już w poniedziałek będę musiała:-(((

Jak sobie z tym poradzić???

POMOCY.

Jestem PRZERAŻONA.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kretko nie masz wyjścia - musisz się przemóc! Wiem, łatwo powiedzieć.... pisałaś juz o swoich sukcesikach z wychodzeniem, masz jeszcze kilka dni, wię spróbuj ponownie pokonywać coraz większe odległości, wraz z mężem przejdź się do miejsca zaludnionego np. marketu i tam się rozdzielcie abyś spróbować pobyc trochę sama - oczywiście w torebce uzbrój się w lek antylękowy i wodę do popicia.

Pomyśl sobie, że przecież robisz to dla siebie, przeprowadzka, uczelnia to twoja inwestycja - nerwica nie może stanąć ci na drodze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kretko - spróbuj użyć wyobraźni. W końcu od tego ją mamy aby jej używać i dopełniać nią rzeczywistość. Skoro wyobraźnia płata nam figle i wyolbrzymia lęki to najwyższa pora użyć jej dla swoich własnych celów. Po wyjściu z domu wyobrażaj sobie że nie wyszłaś sama, że jest z Toba ktoś komu ufasz, przy kim czujesz się bezpieczna - mąż lub mama. Idąc wyobrażaj sobie to co normalnie byś robiła gdyby mama lub mąż byli obok Ciebie - np. jakąś rozmowę. Uważam że takie wizualizacje w myślach to najlepszy sposób.

 

Masz kilka dni aby poćwiczyć. Będąc sama w pokoju wyobraź sobie jakąś sytuację, np.: spójrz na drzwi, wyobraź sobi że się otwierają i do pokoju wchodzi mama, wyobraź sobie to co mama zwykle by do Ciebie powiedziała w takiej sytuacji np. córciu napijesz się ze mną herbaty? załóżmy że się zgadzasz, wstań, otwórz drzwi i wyobraź sobie że razem z matką idziecie do kuchni zrobić herbatę itd. W razie konieczności wyjścia z domu wyobraź sobie to samo że razem się ubieracie, razem wychodzicie, że matka coś do Ciebie mówi lub Ty do niej i przede wszystkim że stoi obok Ciebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kukubara to sprawa indywidualna jak kto odbiera nerwicę. Nerwica atakuje najsłabszy organ w ciele i na nim się skupia lub skupia się na organie który stał się przedmiotem nerwicy - jeśli więc np. boisz się raka mózgu to zapewne będziesz miewać bóle głowy, jeśli zawału serca to będziesz mieć problemy z sercem itd. Są ludzie u których wszystko kończy się na napięciu i stanach lękowych bez objawów somatycznych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurczę, najgorzej właśnie jest z tym, że ja się nie mogę przemóc żeby ćwiczyć:-( Wypieram to. Mówię sobie, że jak będę musiała iść na uczelnię, to po prostu pójdę, przecież chodziłam 4 lata, większość tego czasu chorowałam... Ale obawiam się, że to może nie być takie proste...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znów dopadł mnie irracjonalny lęk. Kolejna nieprzespana noc, przepłakany ranek i pretensje mojego pratnera. Do niedawna był tak bardzo wyrozumiały dla mojego zachowania, teraz chyba i on nie jest w stanie tego wytrzymać...

Znów sie trzese, serce mi wali jak oszalałe, nogi nie chcą mnie nosić, głowa boli przeokropnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kretko napewno dasz sobie rade. Ja jeszcze 2 tygodnie temu bałam sie wychodzic z kims z rodziny z domu a teraz wychodze sama. Bałam sie równiez wrócic do pracy i jezdzic samochodem. Ale udało mi sie przełamac. Pracuje, jezdze sama samochodem i wychodze sama. Nie wiem jak to mi sie udało. Chyba poprostu sie zawziełam. Jak zle sie czuje to mysle sobie ze to tylko nerwica i nic mi sie nie stanie. Jak czuje lek w danej sytuacji to nie "uciekam" ale zostaje i mówie sobie to zaraz minie i tak sie dzieje. Staraj sie nie dopuszczac do siebie złych mysli. Wiem ze nie jest to łatwe, ale ja tak robie i narazie czuje sie dobrze. Musisz uwierzyc w siebie i nie poddawac sie. Trzymaj sie! Jestem z toba! :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmmm mnie nerwica dopadła na początku wakacji - na samym początku wmawiałam sobie raka piersi - gdy zrobiłam usg okazało się, że wszytko jest ok, później był rak gardła - usg też ok, następnie rak żołądka - usg - i też ok. Ostatnio leczę się laryngologicznie i pani doktor, której powiedziałam o mojej nerwicy dała mi skierowanie na tomokomputer, bo powiedziała, że nie ma zamiaru bagatelizować mnie a po drugie nie jest w stanie wyleczyć mnie nawet ze zwykłego zapalenia ucha wewnętrznego, bez uświadomienia mi, że to nie jest nowotwór. W przyszły piątek wybieram się jeszcze do neurologa - ból głowy (nawet nie ból, tylko pobolewania z różnej strony i takie ciśnienie pod czaszką - też z różnych stron). Modlę się żeby tomokomputer nie wykazał zadnych zmian - i prawda jest taka, że chyba zwariuję do tego czasu (tk dopiero na 20 października =dobrze, że tego roku :) ) bo ciągle myślę, co on pokaże .:( I niestety przez to mam ciągle załam - nic nie robię w domu, w pracy raczej też nie. Kurcze, mąż mnie niedługo z chałupy wyrzuci jak tak dalej pójdzie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam was wszystkich, czesc Dagus:) U mnie po staremu ostatnio czuje sie raz lepiej raz gorzej staram sie myslec pozytywnie.Ale wiesz roznie z tym jest.Tak jak u Macko mam w domciu.Jego nie rozumie zona tzn jego choroby,a mojej moj maz:-( co wiadomo nie ulatwia mi powrotu do zdrowia.Cale sczzescie ze wraca tylko na wekendy bo inaczej predzej zamkneliby mnie chyba w domu wariatow,przez te nerwy.Lekow nie biore chyba ze jest jakis silniejszy atak wtedy wezme persen forte.Ten lek od ciebie nie pomaga mi;-( ale nie zaluje ze sprobowalam:) Pozdrawiam wszystkich cieplutko.Acha bylam kilka razy z tata na miescie raz czulam sie normalnie i dobrze innym razem lek ale staral sie go opanowac.Nadal jednak przechodze katusze jak musze wyjsc z domu.Jutro zebranie u corki i Bog jeden wie czy pojde a jesli tak jak bede sie tam czula.Do syna nie poszlam;-(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Strach jest okropny. Mam podobnie, choc z pewnoscia nie z takim nasileniem. Boje sie prawie wszystkiego. U mnie zapewne przyczynil sie do tego stres zwiazany z egzaminami na studiach (cholernie ciezka sesja). Na dodatek jeszcze jakies otepienie i smutek z niewiadomych powodow. Tak na przemian. Zgroza!!!

Moja Droga - coz ... ja radzilabym Ci isc do psychiatry. Tak po prostu. Chociazby dla sprawdzenia czy to Twoje wymysly czy rzeczywiscie cos Ci sie w glowce dzieje.

Jesli nie chcesz ( podobnie jak ja:) ... bo juz pare prazy bylam u lekarza) mozesz wziac leki na uspokojenie. Takie bez recepty. Hm? Ja pomagam sobie w trudnych chwilach neozpazmina. Dziala na mnie. Gdy stres jest z lekiem, kiedy mam uczucie, ze cos siedzi mi na klatce piersiowej i nie moge swobodnie oddychac - wypijam kilka lykow tegi syropu.

Nie usunie problemu - niestety, lecz chwilowo mnie przynajmniej uspokoi.

Rozumiem, ze powinno sie rozgraniczyc strach, lek i stres ... ale zawsze mozna sprobowac, tym bardziej ze nie szkodzi.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kretka - nie przejmuj sie. Ja 2 lata temu okropnie balam sie ludzi. Omijalam niesamoobslugowe sklepy, panie w okienku w bankach, na poczcie byly dla mnie totalna abstrakcja!!! Ale wiadomo - studia, uczelnia, trasa dom-szkola i szkola-dom ... tramwaj, autobus, nowi ludzie ... Trzeba bylo jakos sobie poradzic. Bylam u lekarza ... bralam leki, ktore odzwyczaily mnie od strachu przed ludzmi. Jednak mimo wszystko nie mam coraz czesciej ochoty na widywanie kogokolwiek czy tym bardziej poznawanie. Ludzie mnie kiedys przerazali, teraz tylko ... denerwuja:)? ...

 

Sluchaj - gdy walczylam ze soba, staralam sie idac ulica patrzec na buty. Nigdzie indziej. Nie na twrze, nie na witryny sklepowe, tylko na chodnik i czubki butow ... Dzieki temu dostawalam sie na uczelnie :) Inaczej bym nie dala rady. Podczas jazdy w tramwaju zawsze siadalam twarza do okna ... zeby nie dostrzegac innych osob. Ci w samochodach zupelnie byli dla mnie niegrozni:). Noi ... koniecznie radio w komorce albo walkmen badz dyskman ...Sprobuj - co Ci szkodzi!!!

Pewna jestem i zycze Ci tego, ze za jakis czas dumnie podniesiesz glowe idac ulica.

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wzsystko co czytam przypomina mi moje poczatki z nerwica , psychiatra ktory ze mna po raz pierwszy rozmawial , napisal mi w rozpoznaniu Nerwica Lekowo- depresyjna , Hipohondria +++

a zaraz potem poinformowal mnie ze nie da mi zadnych lekow psychotropowych ani uspokajajacych bo mam rozchwiane chormony przysadki mozgowej (po usunieciu tarczycy)i to mogloby spowodowac jej przerosniecie i ucisk na mozg . Wyobrazcie sobie jak sie balam .Pomyslalam no swietnie , czyli moge zwariowac ze strachu a niczego mi nie dadza bo sie boja ...hahaha

Potem jakos samo wszystko minelo , i tak falami w moim zyciu pojawiala sie i znikala moja nerwica az do zeszlego roku kiedy mnie sieknela konkretnie. A teraz jestem na seroxacie czuje sie jak nowo narodzona , tylko nie wiem jak bedzie po odstawieniu , z tego co tu poczytalam to chyba nie najlepiej ...uuuups :o

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam. dostalam ten link od siostry /poniekad rowniez ciepiacej na nerwice/. mam 20 lat. troszke wczesnie jak na nerwice. czasem nawet mysle sobie, ze ludzie mnie wysmieja jesli przyznam iz posiadam ta przypadlosc. ale z tego co tu piszecie... no coz. mysle, ze moze jeszcze nie mam tak silnej, ale...

stwierdzilam ze to chyba dobry pomysl sie tu wygadac, wsrod ludzi, ktorzy mnie zrozumieja i na pewno nie wysmieja.

na samym poczatku, czyli jakies 3 lata temu, po prostu robilo mi sie slabo, nogi jak z waty, coraz fale goraca. nie umialam wysiedziec na lekcji. balam sie zamyslec choc na chwile, bo balam sie tracic kontakt z rzeczywistoscia. nadal sie tego boje, wiec nie biore nawet lyka alkoholu.

ataki w autobusach, mysle, ze to dosc czeste przypadki. kiedys zle sie poczulam, myslalam "tyle tu ludzi, obcych, nikt mi nie pomoze, jestem calkiem sama". myslalam wtyedy ze zemdleje, wszystko tak dziwnie wirowalo i falowalo.

pozniej, przez jakis czas bylo lepiej.

teraz natomiast, jestem studentka drugiego roku. dojezdzam sama spod warszawy na uczelnie i...juz sie boje jazdy w zimie po lodzie/czasami robi mi sie slabo w samochodzie, gdy pomysle, ze jestem w nim sama, ze musze gdzies dojechac, ze np. w tym miejscu nie moge sie zatrzymac i zawrocic, wlacza mi sie wtedy rozpaczliwa chec ucieczki/. teraz gdy zaraz rozpoczecie roku, boje sie ze zle sie poczuje na cwiczeniach /zdazylo mi sie nie raz, fale goraca, krecenie sie w glowie/. boje sie ze sie zaczne bac i to jest takie bledne kolo. wszystko rozgrywa sie jakby w mojej podswiadomosci. wchodze do dusznego pomieszczenia i juz jakis sygnal w mojej glowie "oho, tu jest duszno, pewnie zaraz poczuje sie zle".

to nawet na codzien mi tak nie przeszkadza, bo nie trwa caly czas, a jedynie w danych chwilach. mam juz troche tego dosc. mam 20 lat, chce cieszyc sie zyciem, czerpac z niego, a nie ciagle miec wrazenie, ze mi ono ucieka, ze nie wykorzystuje go, bo sie czegos boje. ani razu nie bylam na koncercie mojego chlopaka, bo sie boje, ze zaslabne w tlumie.

boje sie tlumu, boje sie ludzi i tego co o mnie mysla. czuje sie stara i nie mam marzen, a przeciez mam takie piekne zycie, w ktorym wlasciwie niczego mi nie brakuje.

pozdrawiam i mam nadzieje, ze wszystkim sie nam uda:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj w klubie Matisse:) Kazdy tutaj cierpi dokladnie na to samo.Pamietaj ze nie jestes sama.Masz nas:) Skad ja znam te wszytskie dolegliwosci ktore opisujesz:) wlasnie z tego samego powodu co ty nie bylas na koncercie swojego chlopaka ja nie poszlam na zebranie do syna.Kurcze wymyslalam sobie tysiace wymowek zeby tam nie isc, bo balam sie ze w dusznej klasie nie wytrzymam, ze zemdleje, ze bedzie mi slabo itd....Tak samo sie dzieje jak gdzies wyjde na dluzej w autobusach autach czy tramwajach.Ja tez pragne zyc normalnie jak kazdy zdrowy czlowiek,kazdy z nas ma takie wlasnie marzenie.Tez boje sie skupic za bardzo na czyms zeby nie odjechac:) mam tylko nadzieje ze kiedys wynajda skuteczny lek na nerwice zeby pozbyc sie jej raz na zawsze.Bo to nie prawda ze nerwcy mozna sie pozbyc calkowicie,ona kiedys wroci,zawsze wraca...Jestesmy chorzy poniewaz jestesmy poprostu wspanialymi wrazliwymi ludzmi.Przejmujemy sie nie tylko swoimi problemami ale i problemami innych ludzi,nie potrafimy przejsc obojetnie obok czyjegos nieszczescia,a potem odchorowywujemy to wszystko tylko dlatego bo mamy wrazliwe serce.Ale ja caly czas wierze, ze pozbedziemy sie kiedys raz na zawsze tego paskudztwa.Zycze tego Wam wszystkim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

juz raz nawet prawie poszlam na ten koncert. i co? w ciagu dnia wszystko bylo dobrze, a tu nagle... dostalam 38st. goraczki, czulam sie jak przy ostrej grypie... nie pojechalam. najgorsze jest juz wlasnie to jak psyche zaczyna dzialac na cialo.

weszlam na to forum i uswiadomilam sobie, ze ciagle nie wierze ze mam nerwice, staram sie to bagatelizowac, a w rezultacie mam napady depresyjne gdy mysle, ze jestem taka beznadziejna. ze kiedys bylam inna. ze kiedys chodzilam na te wszystkie "spedy" pilam, palilam i niczego sie nie balam.

teraz jestem slaba. nic mnie nie cieszy, pojscie do kina, spotkanie z przyjaciolmi. brakuje mi tych emocji, tych malych radosci. teraz moje emocje to w wiekszosci zal do siebie samej ze marnuje siebie sama.

ciesze sie ze tu weszlam. ciesze sie, choc moze to glupio brzmi ze sie ciesze, ze ta choroba laczy ludzi, a przez to lepiej zyc ze swiadomoscia ze nie jest sie zadnym wariatem, ze sa ludzie ktorzy walcza z ta choroba.

jak wszyscy,tak i ja juz jestem tym bardzo zmeczona.

mysle, ze jest to choroba inteligentnych i wrazliwych ludzi. smieszne, ale czasem wolalabym byc prostrza i patrze na moje kolezanki uczelniane i czasem im zazdroszcze... zazdroszcze ze nie maja irracjonalnych lekow, zazdroszcze gdy widze gdy sie na cos ciesza. a zazdrosc jest przeciez taka ohydna:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Na dodatek jeszcze jakies otepienie i smutek z niewiadomych powodow. Tak na przemian. Zgroza!!! "

to mi wlasnie dolega.

na domiar zlego boje sie brac leki, bo boje sie jak bede na nie reagowac. wzielam kiedys calms bo mi lekarz poradzil i bylam tak otepiala i "opozniona", ze juz pozniej balam sie to wziac, bo nie moge jako kierowca pozwolic sobie na opoznienia i otepienia.

chodze smutna, choc nie sadze zeby bylo widac to po mnie. chcialabym miec marzenia, chcialabym sie nie bac by moc je spelniac, mam w koncu dopiero 20 lat.......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie powinnas sie nieczego wstydzic.To naturalny odruch.Ja tez i zapewne kazdy z nas marzy o tym zeby byc takim czlowiekiem jak dawniej.Radosnym,pelnym zycia,cieszyc sie ze wszystkiego,z tych wszystkich przyjemnosci,bo przeciez wszystko jest dla ludzi.Rowniez zazdroszcze tym wszystkim zdrowym ludziom ich beztroski.Ale jak wspomnialam wierze gleboko ze kiedys i my bedziemy szczesliwi,bedziemy napawac sie radoscia z kazdego dnia.Pozdrowienia cieplutkie dla wszystkich nerwuskow.Trzymajcie sie kochani.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przepraszam, ale muszę się wygadać bo inaczej pęknę ze złości.znowu boli mnie żołądek!!!zdecydowałam się pójść do lekarza, straciłam 2 kg ze stresu na gastroskopii, łykałam olbrzymie piguły antybiotyków przez tydzień i po co??? po to, żeby znowu wrócić do punktu wyjścia!co najgorsze to teraz każda decyzja wydaje mi się bezsensowna:jak znowu pójdę do lekarza to muszę sie znowu narazić na stres, i prawdopodobnie znowu bez sensu, jak nie pójdę, to mnie boli.skoro antybiotyki mi nie pomogły to prawdopodobnie to wszystko wytwór somatyczny mojej prawie eks-nerwicy :( a to jest jeszcze gorsza wersja wydarzeń bo zupełnie nie umiem nad tym zapanować.już sama nie wiem co gorsze, lęki czy objawy somatyczne w zamian...jestem tak wściekła i tak bezsilna że wyżywam się na najbliższym otoczeniu (patrz: moja mama) no i mam wyrzuty sumienia potem.tego czego naprawdę nienawidzę i sie boję to właśnie to totalne poczucie bezsilności, poczucie, ze nic nie mogę zrobić choć mój umysł potrafił wyprodukować coś takiego jak lęk, nerwica na zawołanie, to nie umie zlikwidować czegoś tak banalnego jak ból żołądka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vice Versa - ja chcialam Ci napisac kilka slow o psychiatrze.

Lekarz generalnie nie jest zly. To, ze my nie chcemy do niego chodzic, nie chcemy rozmawiac, boimy sie go nawet, to wina nieswiadomych ludzi, ktorym psychiatra kojarzy sie z czyms anormalnym? Posluchaj - to czlowiek, ktory uczy od nowa myslec. On nie kaze Ci zmieniac drastycznie nastawienia, nie krzyczy, nie stosuje jakis dziwnych praktyk majacych na celu natychmiastowa zmiane nastawienia.

Leczenie to etap dlugotrwaly. Nikomu nigdy cos takiego z dnia na dzien nie przeszlo. Ba, nie przeszlo nawet z miesiaca na miesiac - dlatego nie mozemy oczekiwac cudow.

Ludzie slyszac, ze bylo sie u psychiatry reaguja fatalnie. Odwracaja sie plecami, uwazaja za kogos gorszego. Ba ... malo tego - bez wzgledu z jakim problemem do niego sie poszlo - ludzie maja cie za wariata. Bez wzgledu na to czy problemem byla fobia, zespol leku napadowego czy psychoza maniakalno depresyjna. I to jest w tym wszystkim najgorsze.

Sam lekarz jest przewaznie sila spokoju. Od pierwszych pytan napiecie miedzy nim a Toba opada. Czujesz, ze mozesz mu ufac od pierwszych 15 minut rozmowy. Podczas 2 spotkania zaczyna docierac do Ciebie, ze on chce Ci pomoc. A podczas 3 Ty wiesz, ze Ci pomaga.

Powtarzam, sam fakt spotkania sie z lekarzem nie jest okropny, nie jest nawet straszny. Sama zaczynasz przed nim sie otwierac i mowic rzeczy, ktore leza na spodzie Twego umyslu. Nie wiem, skad maja taki dar.

 

[ Dodano: Sro Wrz 27, 2006 9:35 pm ]

Matisse!

Moj smutek, otepienie, permanentna trauma trwaja juz jakis czas. Mama nabyla mi deprim. Nie zazywam. Mowie, ze lykam, ale nie moge! Nie chodzi o skutki uboczne. Ja po prostu czuje, ze mi nie pomoze.

To uczucie smutku mi przeszkadza. Nie umiem sie cieszyc praktycznie z niczego. Jedyna radoscia dla mnie jest samotnosc, chwila kiedy moge usiasc u siebie w pokoju i odetchnac. Izoluje sie. Ludzie sa mi niepotrzebni.

Mozemy dziwnie reagowac na leki. Wierz mi, otepienie nie jest jeszcze takie zle. Gorsze sa objawy fizyczne, jak krwotoki z nosa czy tez uczucie jakbys stapala po grubej na pol metra gabce. To dopiero jest ,,niezapomniane" przezycie. Poprobuj deprim. On nie wplywa na zdolnosci psychofizyczne. Tylko bodajrze 3 razy dziennie jedna tabletke sie lyka.

Masz 20 lat, mlodziutka jestes. Jednak pamietaj, ze takie chorobska nie wiadomo skad sie przyplatuja. W Twoim przypadku moga to byc albo chwilowe jesienne zmiany nastroju, badz jakies zmiany hormonalne ... Nie mam pojecia. Wcale nie musi to byc jakas depresja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×