Skocz do zawartości
Nerwica.com

sprawy damsko - męskie..


Gość anakonda

Rekomendowane odpowiedzi

Mantis, wygląda na to, że wszystko zostało wyjaśnione, poza tą jedną sprawą:

 

Takie związki istnieją, owszem, ale:

-stanowią nikły procent ogółu

-wiele z nich i tak ciągnie się tylko z poczucia obowiązku zdrowej strony, jej litości, albo 'bo co rodzina powie'; związek taki może trwać całymi latami, ale zdrowa strona jest nieszczęśliwa

-wiele z nich wygląda tak, że zdrowy opiekuje się chorym, jednocześnie praktykując miłość z innym, zdrowym

-co zaś do samych inwalidów fizycznych, których jak zrozumiałem miałaś na myśli, często są oni po stokroć lepiej przystosowani do życia, niż zaburzeni psychicznie. I przez to, z ich atrakcyjnością wcale nie jest tak źle.

 

Moja kuzynka jest na wózku inwalidzkim, ma faceta i wiem że się kochają. Kiedy czytam o tym, że jej facet jest z nią z litości, lub że zdradza ją z kimś innym... Wiesz no wiele słów ciśnie się człowiekowi który jest świadkiem czyjegoś nieszczęścia i to bliskiej osoby, ale musisz mi uwierzyć "generalizujesz" nie jest spośród nich najgorsze.

 

Nie sugerowałem, że akurat Twoja kuzynka, czy ktokolwiek z forum jest w takim 'litościwym' związku, ani też nie pisałem, że udane związki inwalidów ze zdrowymi są w ogóle niemożliwe. Kładłem po prostu nacisk na słówko 'wiele'.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co, wydaje mi się, że aby mówić o tym jak postępuje "wiele par sprawno-niesprawnych" musisz znać ich naprawdę dużo, bo inaczej osiągasz niezamierzony komizm.

W to w jaki sposób poznajesz dlaczego ze sobą są, nie wnikam, bo widziałem w życiu wystarczająco dużo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mantis, znam ich trochę, mniej lub bardziej pośrednio. Oczywiście, można zarzucić, że to tylko potoczne obserwacje, zbyt mało danych itp... Ale pamiętaj, że wtedy Twoja sugestia o niezamierzonym komizmie dotyczyłaby również Ciebie - w końcu Ty również nie robiłeś badan naukowych, nie ankietowałeś po domach w całej Polsce - a mimo to pozwoliłeś sobie na osobistą interpretację tematu, jaka by ona nie była.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:)

 

Sorry że temat schodzi z seksu, ale...

Dziewczyny, czym dla wasz jest poprawienie ramiączka?

Oglądałem z koleżanką dirty dancing 2 (1 nie oglądałem) i nagle doszło do tej sceny. Nie rozumiem czemu zachwycała się tym gestem przez dobre 5 minut.

Co w nim takiego magicznego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mantis, po prostu drobnostki, które świadczą o zainteresowaniu i jakiejś swojego rodzaju opiekuńczości (np. nakrycie kocem, żeby ukochana nie zmarzła) cieszą i sprawiają przyjemność.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mantis, po prostu drobnostki, które świadczą o zainteresowaniu i jakiejś swojego rodzaju opiekuńczości (np. nakrycie kocem, żeby ukochana nie zmarzła) cieszą i sprawiają przyjemność.

AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA...........................................

Czyli to po prostu kolejny gest świadczący o rycerskości. Nikt mi tego nie ujął w ten sposób...

Kumam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anakonda kilka razy zdarzyło mi się dostać kwiatka, ale mimo że to naprawdę miły gest to ja się nie cieszyłam tak jak powinnam, owszem doceniałam i to bardzo, że ktoś mi dał kwiatka (z okazji urodzin czy imienin), ale ja nie lubię bukietów i kwiatów ciętych, wolę łąkę lub ogród i kwiaty w naturze, bo wtedy są dla mnie piękniejsze niż gdyby były w wystylizowanym bukiecie . Zamiast bukietu wolałabym wyprawę w miejsce pełne kwiatów, tak po prostu, bo wtedy będę miała piękne wspomnienia a cięte kwiaty więdną, to takie przykre :( Z resztą moim ulubionym kwiatem jest mak a z niego bukietu nie zrobisz, bo po zerwaniu traci płatki, dlatego tak bardzo lubię makowe pola, bo są piękne własnie w naturze :) Chyba jestem jakimś ewenementem, bo kobiety przecież uwielbiają bukiety a ja wolę kwiaty na łące, no cóż :roll:

 

[Dodane po edycji:]

 

... dopiero teraz doczytałam, że mowa o kwiatku od ukochanego a to mi się nigdy nie zdarzyło ;) Może nawet dobrze, bo jaka byłabym wredna gdybym powiedziała "ale ja nie lubię bukietów" (pewnie, że lepiej przemilczeć, ale znając mnie powiedziałabym coś tak głupiego :oops: )- to tak jakby chłopak zaprosił nowo poznaną dziewczynę do siebie na kolację niespodziankę, danie wieczoru własnoręcznie upieczony schab (uznajmy, że kolega umie gotować) a ona by mu nagle powiedziała, że jest wegetarianką. Dziewczyna pewnie czułaby się podle bo mimo, że docenia gest chłopaka to nie może zjeść kolacji a ona stygnie, podobnie atmosfera wieczoru... chłopakowi pewnie zrobiłoby się przykro, no ale skąd miał wiedzieć? ...Po co ja to piszę i o co miałam na myśli? Chyba miała być jakaś puenta, ale już sama nie wiem o co mi chodziło :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mialam w swoim życiu szczęście,wlasciwie to jedno szczęście.

Do świetnych facetów.

Kwiaty dostawalam non stop odkąd skonczylam 12 lat.

Moja pierwsza milosc podrzucala mi róże do szatni gdy mialam w-f,zostawiala je wetknięte w moją szafkę,wchodzila na lekcje i mowila,że dyrektor mnie wzywa;po czym recytowala mi swoje dramy na pustej sali gimnastycznej..

Na brak romantyzmu-i tego szczeniackiego i tego bardziej wytrawnego nie mogę narzekac.

Mialam kolegów,ktorzy biegali za mną,i ktorzy w nocy przyjeżdzali pod moj dom,by przywiezc mi papierosy (matka mnie zamykala w domu na klucz,więc torbą na sznurze przez okno wciągalam listy i paczki :mrgreen: )

 

Tak sobie w ogole mysle,że mam ogromne szczescie do dobrych ludzi!

Jakas rekompensata za paskudne dziecinstwo?

 

Ale kwiatow chyba nie lubię.Martwily mnie trupy w wazonie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shadowmere urocze historie :105: Oj zazdroszczę, ale znając mnie w podobnych sytuacjach uciekłabym przed zalotnikiem gdzie pieprz rośnie (a Indie to piękne miejsce, więc byłoby mi to na rękę) :roll:

Haniu i niech Cię to szczęście mocno trzyma :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Natalko, ja też uciekalam :).Ale wiadomo jak to dziala-im dalej uciekniesz tymbardziej pobiegną :mrgreen:

 

Teraz mnie naszla taka refleksja,zawsze w bólu i szarpaninie,ale nie mogę narzekac-bylo sporo takiego lirycznego piękna...Mialam burzliwą mlodość i szczescie do chlopaków ;) Nadal mam.Równowaga najwyrazniej musi byc..

 

Jak mialy na imię Wasze pierwsze milosci? :mrgreen:

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×