Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli na temat skrzywdzenia kogoś lub siebie


astalavista

Rekomendowane odpowiedzi

jak już kiedyś pisałam -od 3 lat choruję na nerwicę lękową. Prawdopodobnie dotknęła mnie też nerwica natręctw.

chciałabym się dowiedzieć , czy ktoś z Was też tak ma, czy da się to wyleczyć i oczywiście liczę na jakieś wsparcie.

 

zaczęło się 3 miesiące temu. zostałam praktycznie sama, mama za granicą, tata od rana do wieczora w pracy, koleżanki powyjeżdżały , z chłopakiem nie układało się tak jak powinno, co gorsza nie miałam w tym czasie internetu , ponieważ coś stało się z moim komputerem. W tym czasie zaginęła w Sopocie młoda dziewczyna, czytanie o niej wiadomości , stało się moją obsesją. Wstawałam wcześnie rano , szłam do brata i czytałam wszystkie informacje o niej. Wieczorami to samo. Pewnego dnia zobaczyłam gdzieś post, że ją zabili i że jest gdzieś takie forum gdzie opisane jest jak zabić człowieka. Wyobraziłam to sobie i się zaczęło.

Od tego czasu pojawiły się u mnie natrętne myśli, że robię komuś krzywdę. Wyobrażałam sobie, że wbijam komuś nóż w gardło. Bałam się noży, ostrych przedmiotów.Zaszyłam się w domu na tydzień. Nerwica się nasiliła. Bolały mnie zęby, bo zaciskałam szczękę z całej siły, głowa mi pękała, skręcało mi nogi i ręce i ten potworny strach. Myślałam już , że zwariowałam. W końcu nadszedł czas , kiedy musiałam iść do pracy. Z ogromnym strachem ruszyłam się z domu. Po 3 godzinach jechałam już do psychiatry , bo myślałam , że naprawdę kogoś zabiję , lub zwariuje. Pani psychiatra uspokoiła mnie trochę. Krok po kroczku, było trochę lepiej, zaczęłam lekceważyć te myśli. po 2 tygodniach zaczęłam już normalnie pracować, spotykać się z chłopakiem, oczywiście myśli pojawiały się , ale już nie z takim natężeniem.Można nawet powiedzieć , że przez tydzień było już super, myślałam, że jestem zdrowa. Do czasu.

3 tygodnie temu jak zwykle jechałam spotkać się z chłopakiem, zostawił mnie. Może przestraszył się mojej nerwicy. Był to dla mnie szok.

I następnego dnia wszystko wróciło. Może opiszę objawy w punktach.

 

- natrętne myśli i wyobrażenia, że zabiję kogoś. Pojawia się to w przypadku moich rozmówców, najgorzej jest jak dotyczy to moich bliskich.

 

- przeplatanka myśli , czasem myślę już , że zwariowałam.

 

- śpiewanie piosenek w myślach. Wbrew pozorom , to też jest męczące. Często jak ktoś coś do mnie mówi( najczęściej jest to ostatnie zdanie) nucę to zdanie w rytm ostatnio usłyszanej piosenki.

 

-nie wiem jak to opisać, ale boję się, że stracę nad sobą kontrolę. Kiedy np wyciągam po coś ręce, w sekundę pojawia się myśl , że to nóż i że zaraz go komuś wbiję. Muszę cały czas się,, tak jakby kontrolować ,, i przeciwstawiać temu i ,,hamować ,,.

 

- Moje myśli nie dotyczą tylko ostrych przedmiotów, np kiedy czasem palę papierosa w towarzystwie kogoś- pojawiają się myśli , że odgaszam go na ciele rozmówcy.

 

- kiedy ktoś np się odwraca, pojawia się myśl, że go kopię w tyłek, bądź popycham.

 

- boję się , że pod wpływem jakichś złych emocji, np. podczas kłótni z kimś,nie zapanuję nad sobą i że za sekundę stanie się

tragedia.

 

- kiedy np wychodzę ze swojego pokoju, idę do mamy, wchodzę do brata, idę po coś, wykonuję gwałtowne ruchy itp. zaraz pojawia się myśl, że idę kogoś zabić.

 

- pogorszyła mi się strasznie pamięć i koncentracja. kiedy z kimś rozmawiam: odpływam, kiedy czasem chcę zrobić sobie herbatę zaglądam np do szafki z mąką itp. Przez to rozkojarzenie boję się jeszcze bardziej.

 

- co dziwne, nie umiem tego do końca wytłumaczyć. Ale kiedy z kimś rozmawiam, pojawia się myśl, że chcę go dotknąć, uszczypnąć itp czy to też natrętne myśli? Wydaję mi się , że od zrobienia tego dzieli mnie sekunda i że też muszę to powstrzymywać.

 

Wydaję mi się, że te myśli są przez moje wyobrażenia. Kiedy jest źle , wyobrażam sobie coraz to gorsze rzeczy a później staje się to natrętne, zaczynam się tego bać i tak to się powtarza w kółko. Naczytałam się sporo o różnych chorobach, bo cierpię też na hipochondrię , boje się np schizofrenii i ,, szukam na siłę objawów,,

 

 

czy to da się wyleczyć?? w poniedziałek mam wizytę u psychiatry, podobno najlepszego w Łodzi.

czy ktoś z Was ma podobnie??

mam nadzieję ,że nie da się od tego zwariować.

przepraszam , że się tak rozpisałam, mam nadzieję , że ktoś to przeczyta i odpowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też miałem kiedyś takie wyobrażenia,że kopię tego z kim rozmawiam w jaja,albo uderzam dłonią w twarz i inne jeszcze gorsze.Albo,że robię sobie krzywdę.

Wszystko zaczęło się zmieniać po kilku latach bycia we wspólnocie w kościele,kiedy moje życie zaczęło się gwałtownie odradzać.W planach był ślub,natręctwa zaczęły ustępować,odstawiłem rispolept.Miałem takie noce,że nie spałem tylko całą noc waliłem w poduszkę wywalając wściekłość.

Do dzisiaj mam zahamowania emocjonalne,ale nie stanowi to już takiego problemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie wróciłem z wizyty u mojego psychiatry.Wizyta nazywała się: Eucharystia we wspólnocie,w kościele,a psychiatra nazywa się Jezus Chrystus i jest ober-psychiatrą wszystkich psychiatrów,dodam tylko że za wizytę zapłaciłem 0 zł.

Dobra,ale bardziej serio,trzeba w tej sytuacji miec jakas grupe ludzi ktorzy akceptuja Cie taka jaka jestes

klawiatura mi wysiadla,brak polskich znakow,to na pewno byl diabel :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Napiszę Ci krótko co rozumiem przez zahamowania emocjonalne.Mam problemy z wyrażaniem,że tak powiem,na gorąco,takich uczuć jak wściekłość,nienawiść,kiedy ktoś przekracza moje granice,jakoś narusza mój obszar wewnętrzny.Zawsze w dzieciństwie byłem brutalnie "doprowadzany do ładu" za takie reakcje.Poza tym za to,że tłumimy takie reakcje,odpowiedzialny jest lęk przed odrzuceniem.

Mam też takie zahamowania,że nie potrafię otwarcie pokazać kobiecie,że mi się podoba,nie potrafiłem nigdy podrywać dziewczyn,teraz i tak już jest lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Napiszę Ci krótko co rozumiem przez zahamowania emocjonalne.Mam problemy z wyrażaniem,że tak powiem,na gorąco,takich uczuć jak wściekłość,nienawiść,kiedy ktoś przekracza moje granice,jakoś narusza mój obszar wewnętrzny.Zawsze w dzieciństwie byłem brutalnie "doprowadzany do ładu" za takie reakcje.Poza tym za to,że tłumimy takie reakcje,odpowiedzialny jest lęk przed odrzuceniem.

Mam też takie zahamowania,że nie potrafię otwarcie pokazać kobiecie,że mi się podoba,nie potrafiłem nigdy podrywać dziewczyn,teraz i tak już jest lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ok rozumiem, dziękuję. ja zawsze byłam zamknięta w sobie, np. nie potrafiłam powiedzieć mamie , że ją kocham, nie potrafiłam powiedzieć komuś kiedy coś mi się nie podoba, bo bałam się odrzucenia itp.

myślę , że należy się zmienić , otworzyć.

 

nadal czekam na odpowiedź. czy ktoś już się z tego wyleczył???chodzi mi o agresywne myśli

 

i mam jeszcze prośbę. jak zachowywać się wobec tych myśli,jak je lekceważyć? mówić do nich??co robić z czasem, czym się zająć???

 

 

dodam jeszcze to , że ja już po drugiej wizycie u psychologa zrozumiałam jak bardzo jestem samotna , mimo tego , że mam wspaniałych znajomych. uświadomiłam sobie , że należy mówić wszystkim prawdę i niczego nie ukrywać, bo to JA jestem najważniejsza dla samej SIEBIE, to o siebie trzeba się martwić, a ich opinia mnie nie obchodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak pisałam czuje się lepiej choruję na nerwicę natręctw myślowych już 3 lata 2lata były okropne ciągłe te myśli że zrobię krzywdę moim dzieciom nie mogłam pojąć co to jest dlaczego tak strasznie myślę czy ja jestem normalna tak się załamałam że znalazłam się na oddziale psychiatrycznym tam trafiłam na lekarza który uświadamiał mi że tak naprawdę to nie moje myśli tylko to ta podstępna nerwica tak się objawia od roku jest lepiej co nie znaczy że myśli nie nachodzą bo tak nie jest nauczyłam się je ignorować innej rady chyba nie ma po za tym biorę leki rispolept i asertin mam 35 lat inadzieję że nie będzie mnie to nękać całe dalsze życie Pozdrawiam cierpiących na nerwicę kontrastową

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziękuje za miłe wiadomości, przede wszystkim Anetce.

 

Natomiast Pani która pisze mi ,,dokładnie,, i brutalnie o swoich perypetiach z nerwicą natręctw proszę mnie nie straszyć, bo jeśli Pani na to choruje, to dokładnie Pani wie że to wcale nie pomaga, a wręcz odwrotnie.

 

Po to jest to forum, żeby sobie pomagać, żeby doradzać, a nie straszyć jeszcze bardziej.

 

mam nadzieję, że zobaczę tu jeszcze jakieś pozytywne wypowiedzi, po cichu liczę na to, że ktoś jeszcze napisze, że uwolnił się od tych myśli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja przeciez nie straszę, tylko opisuję moją historię. Nerwica jest wynikiem jakichs nieprawidłowości, które trzeba zdiagnozować. Może w twoim życiu była agresja skierowana na ciebie i teraz ona z ciebie wypływa: może rodzice traktowali cię agresywnie lub nauczyciele w szkole? Ja tez wyobrażałam sobie, że rzucam się z siekierą na tego ginekologa

, który poprzez swoją błędną decyzję pomógł mi zostać kaleką. Ale agresja ta (w myślach) ma swoją ko nkretną przyczynę. Postaraj się ustalić przyczynę twojej, a psychiatria - no cóż.......Psychotropy to silne związki chemiczne działające na mózg i mogą dokonać szkód. Psychiatrzy leczą (o ile te leki pomogą) skutki. Trzeba leczyć, wyeliminowac przyczyny w miarę możliwości a leczenie skutków daje często takie skutki jak u mnie. Porozmawiaj może najpierw z psychologiem, ale koniecznie sprawdź tarczycę - bardzo ważny organ w naszym organizmie. Zaburzenia nerwowe wypływają często z fizjologicznych przyczyn, albo z ciężkich przeżyć. Jestem daleka od straszenia, opisałam swój przypadek po to, by uświadomić ci, że wystarczyło u mnie zastosować tę terapię, by pewne przyczyny wyeliminować, a tej terapii mi odmówił ten "sk........." Wiem, że htz nie do końca jest bezpieczna, ale u mnie patologiczny przebieg menopauzy stwarzał o wiele większe zagrożenie - no i stało się. Musisz dotrzec do genezy tych stanów, może powoduje ją sytuacja rodzinna - jeżeli tak to spróbuj cos zmienić, masz chłopaka, więc nie jesteś sama. Ja w młodości tez miałam różne chandry, ale one mi samoczynnie przechodziły. Mój "romans" z psychiatrią, w który wpędził mnie ten lekarzyk uważam za zakończony. Ale niektórym te leki ponoć pomagają. Nie bój się, bądź odważna, wyjdziesz z tego, tylko postaw pytanie: PRZYCZYNA. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm dziekuje.

i przepraszam , ale wystraszylam sie Pani historii .

caly czas sie wlasnie zastanawiam jaka to przyczyna. agresja...czasem moj tata zachowywal sie agresywnie wobec mnie i mojego brata.

mnie zastanawia tez jeszcze jedno, przez nerwice lekowa strasznie sie,, wyalienowalam,, . balam sie czesto, ze to ktos mi zrobi krzywde, zabije, zgwalci, pobije, okradnie itp. czesto mama musiala po mnie wychodzic i odprowadzac mnie gdzies, bo sama balam sie wychodzic z domu. moze to dlatego, ze kilka razy musialam uciekac przed kims.

moze to jest tak jakby obrona? moze moje mysli ,,bronia mnie,, zeby nie wydazyla mi sie krzywda???

 

no powiedzmy, ze juz wiem jaka jest przyczyna. i co dalej??:/

 

jeszcze raz szczerze dziekuje i przepraszam, ale naprawde sie wystraszylam .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wlasnie. Ja też - chociaz jestem o całe pokolenie starsza - wychowywałam się pośród kłótni i awantur. Ja postanowiłam mojego syna wychowywać dokładnie odwrotnie - oczywiście babcia: ty jestes dla niego za dobra! A ja robie swoje i jestem nadal dobra. A syn odplaca mi się tym samym. Nie szlaja sie po dyskotekach, nie chleje piwa, taki zrównowazony 17-latek. A ja dla niego mamuska, mamuteczka - moze az za bardzo. To co wynosimy z domu rodzinnego wlecze się za nami przez całe życie. To ci powiedzą wykształceni psycholodzy, socjolodzy. Ja na skutek doświadczeń życiowych bardzo sie zmieniłam - z wystraszonej gęsi robię się (po 50-tce to juz chyba czas) osobą, która nie może juz sie dać zastraszać, tak jak ten cholerny ginekolog mnie zastraszył rakiem macicy, októrym moja szanowna macica nawet nie myślała. Nienawidzę go - i też (ci......) chcialam mu zorganizowac jakąś krzywdę: np. przebić opony w samochodzie, zatkac rurę wydechową....,żebyś cholero został kaleką jak ja. Teraz juz zaakceptowalam swoją rekę (czeka mnie 4 operacja jednego z uszkodzonych palców - ale przed tym zero strachu, muszą mi tylko wyjąć drut z kości w klinice w Poznaniu) i po tych wszystkich przejściach wiem, że nie wolno ufać bezgranicznie lekarzom. Ja o nich mam zdanie negatywne: nie potrafia postawic diagnozy, nie wiedza jak leczyć - a najlepiej do psychiatry.

Postaraj się wyjść naprzeciw swojego problemu, zanim zapukasz do psychiatry. Przełam strach. Idź do ludzi, rozmawiaj z nimi, nie myśl, że chcą cie skrzywdzić, dużo rozmawiaj z koleżankami. Wiesz co zrobiłam? Awanturę nerolożce, która podprowadziła mi psychotrop, który mi bardzo zaszkodził. Potem walnęłam SMS-a do tego ginekologa informując mu, że swoją decyzją mnie pogrążył. Po tym jak przypomniałam mu swoje nazwisko to nie raczył mi odpisać. On wie, że mi zaszkodził. Robię sobie jaja wykonując głuche telefony. Az mi ulżyło. Nie wypada pani dr nauk humanistycznych tak się zachowywać, ale skoro wysłał do psychiatry, to będę się bawić w idiotkę. Musisz znaleźć sposób na wyrzucenie z siebie tych lęków. Dalej w kolejnym liście.

 

[Dodane po edycji:]

 

I dalej. Odpowiedz sobie na pytanie: czego konkretnie się boisz? Powiedz temu czemuś: mam cię w nosie. Postaw się. Jak pisałam SMS-a do tego idioty to waliło mi serce, ale miałam uczucie dziwnej ulgi. Ostroznym trzeba być, nie chodź oczywiście o północy po Łodzi, ale idź do ludzi, sama do nich pierwsza sie odzywaj. Ja byłam w młodości nieśmiała, nie miałam chłopaków - i wyszłam za mąż w wieku 35 lat za azjatę - Kirgiza. Wpadliśmy. Ale wynik wpadki jest dla mnie teraz największym skarbem. A tez bylam przerażona: Boże co teraz? I przeszło. W sumie rodzice po cichu się cieszyli na wnuka, pieścili, nosili. Konflikty w kazdej rodzinie są, u nas też były, ale bez nich nie nauczylibysmy się niczego. Każda trudna sytuacja w życiu jest źródłem nowych wartości. W klinice byłam w pokoju z profesorką socjologii, która rzekła do mnie tak: pani to się stało po to, by pani stała się silna. I rzeczywiście charakter zmienia mi się jak kameleon. Ja zawsze uważałam, że inni mają rację, a ja się mylę. Teraz widzę, jak bardzo inni się mylą - w tym też lekarze. Dobrze byłoby, żebyś mogła komuś wygadać się ze swoich problemów. Negatywne emocje trzeba z siebie wyrzucić - bardzo źle jest tłamsić je w sobie. Przełamuj to po kawałku. A własnie, że się nie boję! Nie dam się! Wydawaj sobie komendy. Tak naprawdę nie chcesz nikomu wbić noża w plecy. Nie chcesz iść do kicia. No musze iśc spać. Pogadamy jeszcze. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ta agresja ojca,to jest coś właśnie typowego.Ja doświadczyłem agresji fizycznej,ale też byłem niszczony psychicznie różnymi oskarżeniami,przede wszystkim od ojca.I teraz uczę się siły i determinacji by przeciwstawiać się tym głosom od wewnątrz,tym samooskarżeniom,temu zagrożeniu płynącemu ze środka.Gdy to znów czuję mówię z całą siłą WY-PIER-DA-LAJ!!!, i to działa!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem Ci jeszcze jedno,warto(trzeba) wrócić do tych traumatycznych sytuacji kiedy tak strasznie się bałaś,kiedy uciekałaś,kiedy przerażała Cię czyjaś agresja.Ale powrót do tego z pomocą zwykłego psychologa moim zdaniem nie ma sensu.Ty musisz poczuć,że masz za plecami,czy przy sobie,kogoś potężnego,kto Cię zna i bezgranicznie Cię kocha.

Umiesz sobie wyobrażać?To bierzesz go mocno za rękę(swojego PRAWDZIWEGO Ojca)i wchodzisz w te przerażające sytuacje razem z nim.

Jest o tym taka przepiękna książka,nieduża:

 

http://chomikuj.pl/AmoreVita/L+E+K+T+U+R+A++*5ena+jesienne+wieczory*5e/Ange+Daniel+-+Zraniony+pasterz,349607621.d

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

te agresywne mysli to nic innego jak niewyrazony gniew , jestes prawdopodobnie zla na caly swiat , nie wyrazilas tego , a tego jest tak duzo ,ze szuka ujscia wlasnie w taki oto sposob , wiem bo mam to samo , tyle ,ze ja juz mam wizje jak nozem rozwalam wszytsko wokol , istna wscieklosc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

te agresywne mysli to nic innego jak niewyrazony gniew , jestes prawdopodobnie zla na caly swiat , nie wyrazilas tego , a tego jest tak duzo ,ze szuka ujscia wlasnie w taki oto sposob , wiem bo mam to samo , tyle ,ze ja juz mam wizje jak nozem rozwalam wszytsko wokol , istna wscieklosc

ja mam tak jak ty masakra widze jak wbijam noz osobom ktore najbardziej kocham

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×