Skocz do zawartości
Nerwica.com

Do trzech razy sztuka?


Rekomendowane odpowiedzi

Qlka, jeżeli chcesz żeby jeszcze coś z tego było, to tym bardziej się do niego nie dobijaj, bo to jest ostatnia szansa i nie można jej zawalić. Dobijanie się działa dokładnie na odwrót, jeszcze bardziej się utwierdzi w tym, że nie chce z Tobą być. On musi sam do tego dojść, a tak to koncentruje się na ucieczce. Daj mu czas, nieobecność kobiety czasami lepiej działa na rozpoznanie uczuć u mężczyzny niż obecność, o ile te uczucia są.

Ale lepszy żaden związek niż nieudany. Samotność jest dużo lepszym punktem wyjścia niż związek, w którym ciągle czegoś brakuje, a druga strona nie wie czego chce i nie jest w pełni zaangażowana. Jedyne, co się z tego wynosi, to zaniżone poczucie własnej wartości i nadmierny krytycyzm wobec siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co? Przeczytałam książkę: "Miłość potrzebuje stanowczości". Jest naprawdę genialna, bo dokładnie opisuje moje złe zachowanie i reakcję na to mojego ex. Wiem, że narzucanie się nie poprawi sytuacji a jeszcze ją pogorszy ale... nie rozumiem tego. Hmm, nie wiem jak to wytłumaczyć. Jest tak z wieloma rzeczami. Jestem świadoma. Wiem, że tak jest zawsze, ale... nie potrafię sobie tego wyobrazić. Sama nie wiem, co jest nie tak ze mną.

Teraz z innej beczki.

Czytałam też o depresji mężczyzn. Przypadkowo. Dużo mi pasowało do zachowania mojego ex. Nadmierna nerwowość wybuchowość, drażliwość (a on z reguły jest spokojnym człowiekiem, przynajmniej takiego go znałam przez 3 lata), ucieczka od poważnych tematów, ucieczka od problemów itp. Bardzo pasuje.

Biorąc pod uwagę, że od kilku miesięcy nie ma pracy. A on jest jednak człowiekiem, dla którego praca jest bardzo ważna. Nie może nadal nic znaleźć. I do tego zanim się rozeszliśmy trochę więcej się kłóciliśmy... Wiem, że w takich sytuacjach nie wolno w jakiś tam sposób postępować, ale trochę się zaczynam martwić... już kij czy wróci czy nie, ale martwię się, bo on z nikim nie rozmawia. Nigdy nie był typem "zwierzacza". Nawet jest "przyjaciele" (bardziej kumple od alkoholizacji) nie wiedzą nic o jego wnętrzu. A rodzina to tym bardziej. Wiem, że mi mówił najwięcej. Przynajmniej tak twierdził on, i niektórzy jego znajomi i rodzina. Zawsze mówił, że nikt go tak dobrze nie zna jak ja...

A ja wiem dobrze, że depresja nieleczona sama się nie wyleczy... nawet jeśli nie jest to typowa głęboka depresja to może się w nią przerodzić... hmm.. martwię się :bezradny:

Czy mogę mu jakoś pomóc? Wątpię... chyba dać mu na razie spokój i liczyć na to, że znajdzie pracę... bo teraz każde moje słowo się dla niego nie liczy. Więc nie wiem czy mogę coś zrobić czy tylko modlić się o jego zdrowie.

Na każde pytanie odpowiada: "nie wiem". "Nie wiem czego chcę", "Nie wiem czy robię dobrze", "Nie wiem co będzie kiedyś". Przerażające... :(

 

[Dodane po edycji:]

 

nikt już nic nie powie? :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety kobiety, które "kochają za bardzo" ciągle analizują swoich mężczyzn i się o nich martwią, zamiast żyć własnym życiem. Też się z tym borykam i nie wiem, jak to przeciąć, ale to strasznie wyczerpujące. A kto się o nas pomartwi? Jeżeli on ma trudności, to jego problem, a my musimy robić swoje... (tylko jak?)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dokładnie, tylko jak?

Jak ja cały czas mam jego w myślach? Non stop. Nie mogę jeść, nie mogę spać.

Dzisiaj mam wizytę u psychologa i mam nadzieję, że on mi pomoże spojrzeć na świat bardziej realistycznie... bo na razie żyję tylko jego życiem. Nawet jeśli nie jesteśmy już razem :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×