Skocz do zawartości
Nerwica.com

sprawy damsko - męskie..


Gość anakonda

Rekomendowane odpowiedzi

marcja,
Ja uwazam zupelnie odwrotnie - to faceci maja cialo przystosowane do czerpania czysto fizycznej przyjemnosci z seksu.

No właśnie jest zupełnie na odwrót. To kobieta ma bardziej wrażliwe strefy erogenna, to kobieta ma łechtaczkę - jedyny element ciała, który służy tylko do sprawiania przyjemności. To kobieta może mieć wiele orgazmów, które wg. badań są dużo intensywniejsze niż u mężczyzn.

 

Ale lechtaczka, jezeli rozmawiamy nt. tzw. szybkiego numerku, malo kto sie przejmuje- bo lechtaczka nie jest umiejscowiona w pochwie. Jest tak wlasnie dlatego, zeby kobieta miala z seksu mniej przyjemnosci, niz mezczyzna. To mezczyzna ma plodzic jak najwieksza liczbe potomstwa, dlatego ma byc dobrze nastawiony na kazdy szybki numerek, kobieta ma sie zajac potomstwem i wiciem gniazda, a nie sie seksic;)

Ponadto lechtaczka nie jest wcale tak super czula wg. mnie, trzeba ja piescic dluzej, niz czlonka ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja nie wiem czy u mnie to leki czy co, ale u mnie trwa długo

 

Znaczy podczas stosunku to ja rzadko mam orgazm, wiec trudno nawet mowic o dlugim/krotkim dochodzeniu...Tak to wlasnie u kobiet wyglada zwykle, dlatego nie zgodze sie ze stwierdzeniem, ze kobiety maja w tej kwestii lepiej...

 

Natomiast jesli chodzi o masturbacje, to zapewniam Cie, ze dalabys rade dojsc duzo szybciej... Nie bede jednak pisac szczegolow, bo sie wstydze ;D Napisze na priva;)

 

[Dodane po edycji:]

 

... może coś w tym jest.

Mam jednak inne pytanie. Takie małe zejście z płaszczyzny seksualnej.

Czemu to zawsze jest tak, że facet musi pierwszy się odezwać?

Czemu laski tylko wystawiają się na giełdę?

 

To facet jest zdobywca :P

Ja nie mam odwagi jako pierwsza ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Macie jaja i cierpliwość, by przez pół godziny przycinać na kogoś w pociągu i wysyłać mu wszystkie znane ludzkości znaki ale nie zagadacie.

No ja rozumiem, że takie coś może być przyjemne ale gdzie tu sprawiedliwość (edit. I logika).

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Macie jaja i cierpliwość, by przez pół godziny przycinać na kogoś w pociągu i wysyłać mu wszystkie znane ludzkości znaki ale nie zagadacie.

No ja rozumiem, że takie coś może być przyjemne ale gdzie tu sprawiedliwość (edit. I logika).

 

Jak facet jest zainteresowany to zagada, jak nie to przyjdzie kolejny ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tym zagadaniem, to myślę ,że my kobiety o wiele gorzej przeżywamy odtrącenie i dlatego nie mamy odwagi zaczynać. Chyb nam łatwiej odpuścić niż przeżyć takie upokorzenie. Tak mówię w oparciu o własne odczucia, nie wiem jak u innych to wygląda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marcja, racja. Tylko ja już wolę być sam do końca życia niż tworzyć taki żałosny związek żałosnych ludzi.

 

Kazdy zyje, jak chce i dazy do szczescia :) Jesli uwazasz, ze Tobie samotne zycie przyniesie wiecej szczescia, niz zycie w zwiazku, niekoniecznie z super laska, to jest to Twoja sprawa :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak facet jest zainteresowany to zagada, jak nie to przyjdzie kolejny ;)

:twisted:

Ja tam czasem lubię powku@#$ać.

To jest mój chyba jedyny złośliwy zwyczaj, ale uwielbiam to takie spojżenie: "NO EJ!! PRZECIEŻ DAJE CI ZNAKI!!". Lepsze to przecież niż wziąć numer i nie oddzwonić.

 

Chociaż...

Tak właściwie, dziewczyny wypowiedzcie się. Co jest większą torturą. Czekać aż facet zagada, czy czekać aż zadzwoni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Macie jaja i cierpliwość, by przez pół godziny przycinać na kogoś w pociągu i wysyłać mu wszystkie znane ludzkości znaki ale nie zagadacie.

No ja rozumiem, że takie coś może być przyjemne ale gdzie tu sprawiedliwość (edit. I logika).

Jak facet jest zainteresowany to zagada, jak nie to przyjdzie kolejny ;)

Eee tam. A jak nie przyjdzie? :P

Czemu to zawsze jest tak, że facet musi pierwszy się odezwać?

Czemu laski tylko wystawiają się na giełdę?

Nie zawsze tak jest. Jak mi się ktoś bardzo podoba to się odzywam pierwsza. A dlaczego dziewczyny się tak zachowują? Bo - moim zdaniem - jesteśmy wychowywane na jakieś pierdo*** księżniczki. Że niby nie odzywaj się pierwsza, bo to nie wypada, szanuj się, jak chłopak Cię "odrzuci" to upokorzenie itd itp. Moim zdaniem to jakaś głupota - wrażliwy chłopak tak samo odczuwa emocje jak wrażliwa dziewczyna.

Z tym zagadaniem, to myślę ,że my kobiety o wiele gorzej przeżywamy odtrącenie i dlatego nie mamy odwagi zaczynać. Chyb nam łatwiej odpuścić niż przeżyć takie upokorzenie. Tak mówię w oparciu o własne odczucia, nie wiem jak u innych to wygląda.

U mnie to tak nie wygląda.

Tak właściwie, dziewczyny wypowiedzcie się. Co jest większą torturą. Czekać aż facet zagada, czy czekać aż zadzwoni.

Ja tam nie czekam ;). Lubię jasne sytuacje i jak mi naprawdę zależy i warunki sprzyjają to się odzywam pierwsza. Tortury? Nieee, to nie dla mnie ;) A Ty Mantis nie bądź taki wredny bo Cię kiedyś jakaś dziewczyna zrobi na cacy i będzie Ci przykro.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czemu to zawsze jest tak, że facet musi pierwszy się odezwać?

Czemu laski tylko wystawiają się na giełdę?

Nie zawsze tak jest. Jak mi się ktoś bardzo podoba to się odzywam pierwsza. A dlaczego dziewczyny się tak zachowują? Bo - moim zdaniem - jesteśmy wychowywane na jakieś pierdo*** księżniczki. Że niby nie odzywaj się pierwsza, bo to nie wypada, szanuj się, jak chłopak Cię "odrzuci" to upokorzenie itd itp. Moim zdaniem to jakaś głupota - wrażliwy chłopak tak samo odczuwa emocje jak wrażliwa dziewczyna.

Z tym zagadaniem, to myślę ,że my kobiety o wiele gorzej przeżywamy odtrącenie i dlatego nie mamy odwagi zaczynać. Chyb nam łatwiej odpuścić niż przeżyć takie upokorzenie. Tak mówię w oparciu o własne odczucia, nie wiem jak u innych to wygląda.

U mnie to tak nie wygląda.

TEGO, powinni uczyć w szkołach.

Tak właściwie, dziewczyny wypowiedzcie się. Co jest większą torturą. Czekać aż facet zagada, czy czekać aż zadzwoni.

Ja tam nie czekam ;). Lubię jasne sytuacje i jak mi naprawdę zależy i warunki sprzyjają to się odzywam pierwsza. Tortury? Nieee, to nie dla mnie ;) A Ty Mantis nie bądź taki wredny bo Cię kiedyś jakaś dziewczyna zrobi na cacy i będzie Ci przykro.

Wredny czy nie. Za swój wygląd nie odpowiadam. Po prostu nie zawsze chce mi się gadać co tydzień z nową dziewczyną, brać od niej numer telefonu, po czym powoli stopniowo przestać z nią się komunikować.

No chyba zrozumiale to jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

biologia. To kobieta decyduje o tym kogo "dopuścić" i kto może być ojcem jej dzieci. Wybierze tego, który najlepiej będzie pasował do jej kryteriów. Cichy i spokojny zwykle od razu odpada bo nie jest w oczach kobiety wystarczająco energiczny, przebojowy, wystarczająco nią zainteresowany. Jak taki facet ma utrzymać rodzinę?
Wg mnie to nie jest kwestia biologii, a wychowania, norm społecznych. Skądinąd jest to postawa bierna - czekać aż pojawi się kandydat i ewentualnie odrzucać lub akceptować. Tak jakby przebojowość partnera w zalotach gwarantowała najlepszy wybór. :?

Ponadto w innych kulturach nie ma aż tak ścisłych "norm" wyznaczających kto może, a kto nie może "zagadywać", co obala teorię o rzekomym biologicznym uwarunkowaniu takiej metody doboru partnera. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie to nie jest kwestia biologii, a wychowania, norm społecznych. Skądinąd jest to postawa bierna - czekać aż pojawi się kandydat i ewentualnie odrzucać lub akceptować. Tak jakby przebojowość partnera w zalotach gwarantowała najlepszy wybór. :?

Ponadto w innych kulturach nie ma aż tak ścisłych "norm" wyznaczających kto może, a kto nie może "zagadywać", co obala teorię o rzekomym biologicznym uwarunkowaniu takiej metody doboru partnera. ;)

Też tak myślę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sposobów na wykorzystanie wolnego czasu mamy znacznie więcej. Kobieta nie musi zajmować się domem bo ma od tego lodówkę, pralkę, zmywarkę do naczyń, robota kuchennego, mikrofalówke i gotowe jedzenie z torebki... Stąd możemy sobie pozwolić na "luksus"(?) braku wyraźnego podziału ról. Nawet dzieci nie musimy wychowywać bo od tego jest opiekunka lub, w tańszej wersji, żłobek/przedszkole.
Mam na to zupełnie inne spojrzenie. ;) Wg mnie paradoksalnie im bardziej staramy się "oszczędzać czas" na tym, by coraz więcej zadań zlecać maszynom, tym więcej pojawia się możliwości czy potrzeb, które ten "zaoszczędzony czas" natychmiast zajmą. Co z tego, że dziś pozmywa za człowieka zmywarka, że jakąś potrawę wykona się robotem kuchennym, skoro równocześnie "ktoś" zadbał o wykorzystanie tego wolnego czasu w postaci stworzenia mody (a nieraz presji) na to, "by się rozwijać", by gotować wykwintniej, by uprawiać jakieś wymyślne hobby, by "bywać w odpowiednich miejscach i odpowiednio spędzać czas" ?

Trochę to przypomina sytuację ludzkości przy okazji rewolucji przemysłowej z przełomu XVIII i XIX wieku, czy wprowadzania na szeroką skalę PCetów - ludzie z jednej strony bali się tego, że "maszyna spowoduje, że człowiek stanie się zbędny", a z drugiej strony pozwoli "zyskać czas". Tylko, że po tym się okazywało, że wprowadzenie maszyny spowodowało zapotrzebowanie na specjalistów do jej obsługi, do naprawy... a zaoszczędzonego w ten sposób czasu jak nikt nie miał, tak nie ma do dziś. :mrgreen:

 

Poza tym wg mnie brak wyraźnego podziału ról wynika bardziej z tego, że teraz rzadko która rodzina może sobie finansowo na to pozwolić, by pracowała w niej tylko jedna osoba - najczęściej muszą pracować oboje partnerzy. I przez to zaciera się podział ról, bo kobieta po prostu nie będzie w stanie pracować "na 2-3 etatach" (zawodowo, jako żona/partnerka i ewentualnie jako matka). :?:?

 

A żłobki, przedszkola czy szkoły coraz częściej umywają ręce od wychowywania dzieci i młodzieży. A nawet gdyby tak nie postępowały, to nie są w stanie zastąpić rodziców w sferze emocjonalnej. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak, moja mama nie miała pralki automatycznej, mikrofali i zmywarki....ale za to pracowała od 6 do 14 i później miała czas żeby to wszystko wykonać. Ja mam wszystkie te rzeczy i co z tego skoro ciągle czasu mi brakuje...pracuje do 16, dojazd do domu - godzina czasu w korkach.......ona nie miała takich problemów, w tamtych czasach mało kto pracował do późnego wieczoru (chyba, ze na 2 zmianę). Coś kosztem czegoś jak napisał God's Top 10, kiedyś jeśli kobieta zostawał w domu był to jej świadomy wybór w większości przypadków i mąż zwykle dawał radę w utrzymaniu domu. Teraz nastały takie czasy, że oboje partnerów musi iść do pracy, ani to nie jest ujma na niczyim honorze ani sytuacja dziwna ( jak dla mnie).

No i nie można patrzeć na kobiety jak na twory całkiem poddające się biologii, wybierając partnera nie kierujemy się tylko kryterium : o ten będzie miał dobry materiał genetyczny na przyszłe dzieci.

Ile kobiet nie chce potomstwa, ile wiąże się z osobami chorymi, niepełnosprawnymi.......nie da się tak włożyć do jednego wora wszystkich, jest coś jeszcze poza biologią...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×