Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Z tego co wiem, to w klasycznym napadzie paniki nie mdleje się, ponieważ tętno i ciśnienie sa wtedy za wysokie na omdlenie. Jednak zdarza się to, z tego co tu czytałam. Widzę dwa rozwiązania. Albo osoby, ktore mdleją jakoś wyjątkowo nietypowo reagują fizjologicznie na panikę, albo nie mają rzeczywistych napadów paniki, tylko stany do nich podobne. Przychylałabym się do pierwszej wersji- nietypowa reakcja organizmu. W większości przypadków to się nie zdarza i ja- choć tysiąc razy byłam przekonana, że zemdleje- nigdy w życiu mi się to nie przytrafiło... Ale potrafi nieźle nastraszyć, nie?...[/i]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam ja w szczegołności dostaje lęków jak jestem sama w domu bez męza a on pracuje na zmiany , wczoraj to nawet do mamy nie mogłam dojsc tak mnie "bomba wzieła "a mama mieszka ulice dalej mało nie zemdalłam az mi szkoda tych moich dzieci juz, a najgorsze to jest jak mój mąz ma nocki niby zasypiam na godzine potem sie budze i wszystko mnie atakuje kiedys to chyba napewno umre . na poczatku siostra u mnie spała ale potem sie wkurzyła i nie przychodzi jakos sobie radziłam ale znowu choroba mi powraca i do nocek mojego męza zostało mi 2 tygodzie a ja juz przezywam , gula mi siedziw gardle i ciemno sie robi jak pomysle . Moze ktoś miał takie cos i udało mu sie ??

Pozdrawiam serdecznie wszystkich

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam :smile:

Chyba nikt nie zna recepty na ekspresowe pokonanie lęku,inaczej nie byłoby nas tutaj :(

Myślę jednak,że możemy próbowac je minimalizowac przede wszystkim autoperswazją.

Moja sytuacja jest trochę inna od twojej,nie mniej jednak też boję się wieczorów i samotnych nocy(a jest ich wiele).Zarówno ja jak i mój chłopak mieszkamy jeszcze z rodzicami i on tylko czasami zostaje.

Gdy jestem sama (tzn. niby rodzice są w pokoju obok,ale oboje są alkoholikami i raczej nie mogę na nich liczyc) często zaraz po położeniu się mam małe napady paniki,ale ostatnio zauważyłam,że im intensywniej przyglądam się temu,co się ze mną dzieje tym bardziej to się nasila i pojawia się coraz więcej dolegliwości :(

Jeśli nie bierzesz leków spróbuj chociaż tych ziołowych na uspokojenie,powtarzaj-nic mi nie jest,nic się nie dzieje strasznego,nie umrę,zaraz przejdzie,to "tylko" nerwica,żaden zawał ani nic podobnego. Wmawiaj to sobie aż uwierzysz ;)

Ja staram się nie skupiac na tym co boli,gdzie boli,ani jak boli.Nie ważne co to za potworne uczucie,dziwne i trudne do opisania,najważniejsze,że przejdzie :smile:

Może ktoś lepiej zorientowany w temacie doradzi ci jakieś metody relaksacyje,może troszkę pomogłaby aromaterapia,jakaś długa pachnąca kąpiel....

Trzymam kciuki i pozdrawiam

 

[ Dodano: Sro Wrz 13, 2006 12:36 pm ]

Witam :smile:

Chyba nikt nie zna recepty na ekspresowe pokonanie lęku,inaczej nie byłoby nas tutaj :(

Myślę jednak,że możemy próbowac je minimalizowac przede wszystkim autoperswazją.

Moja sytuacja jest trochę inna od twojej,nie mniej jednak też boję się wieczorów i samotnych nocy(a jest ich wiele).Zarówno ja jak i mój chłopak mieszkamy jeszcze z rodzicami i on tylko czasami zostaje.

Gdy jestem sama (tzn. niby rodzice są w pokoju obok,ale oboje są alkoholikami i raczej nie mogę na nich liczyc) często zaraz po położeniu się mam małe napady paniki,ale ostatnio zauważyłam,że im intensywniej przyglądam się temu,co się ze mną dzieje tym bardziej to się nasila i pojawia się coraz więcej dolegliwości :(

Jeśli nie bierzesz leków spróbuj chociaż tych ziołowych na uspokojenie,powtarzaj-nic mi nie jest,nic się nie dzieje strasznego,nie umrę,zaraz przejdzie,to "tylko" nerwica,żaden zawał ani nic podobnego. Wmawiaj to sobie aż uwierzysz ;)

Ja staram się nie skupiac na tym co boli,gdzie boli,ani jak boli.Nie ważne co to za potworne uczucie,dziwne i trudne do opisania,najważniejsze,że przejdzie :smile:

Może ktoś lepiej zorientowany w temacie doradzi ci jakieś metody relaksacyje,może troszkę pomogłaby aromaterapia,jakaś długa pachnąca kąpiel....

Trzymam kciuki i pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej :)

 

chyba najgorzej jest obudzic sie w srodku nocy i dostac ataku..

 

spróboj o tym nie myśleć a jak już dostaniesz ta swoja "bombe" to postaraj się uspokoić, "wmów" sobie ze to kolejna bombka :) i tak naprawdę to nic sie złego nie dzieje, że wszystko jest ok :) oddychaj głęboko, postaraj sie czymś zająć i myśl pozytywnie :)

 

pozdrawiam Cie gorąco i wiem ze uda Ci się opanowac kolejna bombkę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przede wszystkim nie nakręcać się.Coś typu - co się stanie jeśli.....Działa na nas morderczo.Bo z regóły nic się z nami nie stanie,ale po nakręceniu jesteśmy dosłownie jednym wielkim znerwicowanym kłębkiem.Ja parę lat temu doszłam do stanu,że bałam się wyjść nie przed blok(to było już daleko)ale do ubikacji.Teraz odprowadzam dziecko do przedszkola przez całe miasto,robię sama zakupki w bliskich sklepach(do marketów sama nie wejdę)a w obecności osoby towarzyszącej (nawet dziecko 6 letnie)nie mam na mieście lęków wogóle.W domu(mąż cały czas pracuje na nocki)nerwica moja nie istnieje. Wyszłam z tego na jakieś 90%,teraz marzę aby pójść do pracy,szukam coś bliziutko domciu!!!!Morał????Wygrałam z nerwicą!!!!!! :D Czemu???Bo nigdy nigdy nie dałam się jej pogrążyć,stłamsić.Walczyłam na ilę mogłam,czasem było ciężko,ale nigdy nierozczulałam się nad sobą,bo chyba to było najgorsze.Mam wspaniałą rodzinę, która na skinienie mojego palca leci mi ze śmieciami, na zakupy.Gdy było ze mną żle wykorzystywałam ich niemiłosiernie.Wiele razy moje dzieci patrzyły jak,,znerwicowana '' mamusia,,umiera''Histeryzowałam tak samo jak wielu z was.Ale któregoś dnia powiedziałam- Dość.Myślałam o sobie-Umrzesz????No to co ,wreszcie od ciebie psychicznej sobie oddychną.Nerwica pomału zaczęła odchodzić,zaczynam dostrzegać potrzeby dzieciaków,wspaniałego męża.No niestety nie tylko na mnie świat stoi.!!!!I wiecie co???Chyba właśnie wybrałam tą dobra , właściwą drogę!!! :D Już nie myślę o nerwicy, nie myślę o sobie i nie wsłuchuję się w siebie.Wolę posłuchać jak moja córeczka opowiada o koleżankach, a synek cieszy się czerwonym serduszkiem z przedszkola!!!!Wyszłam z choroby!!!!Nauczyłam się przez nią bardzo bardzo dużo!!!!Inaczej poprostu patrzę na świat :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja psycholog przygotowała dla mnie te 10 zasad, które stosuje przy napadzie lęku.

 

1. Należy pamiętac, ze lęki i wraz z nimi występujące objawy fizyczne sa nadmierną, ale normalną reakcją na stres.

 

2. Umiarkowane reakcje lękowe nie są szkodliwe dla zdrowia

 

3. Nie należy zwiększać lęku przez pracę wybujałej wyobraźni

 

4. Nie tracić poczucia rzeczywistości mimo nadchodzenia lęku, obserwowac co sie dzieje wokół nas

 

5. Nie uciekac, ale pozostac w danej sytuacji tak długo az lęk samoistnie zacznie ustepowac, a bedzie ustepowac napewno

 

6. Nalezy obserwowac jak zmniejsza sie jego nasilenie

 

7. Nie unikac sytuacji, w których moze wystapic lęk. Moze to byc trudne, ale tak nalezy postepowac

 

8. Nalezy wrecz świadomie narażac się na takie sytuacje i ćwiczyc opanowywanie lęku

 

9. Bądz dumna nawet z niewielkich sukcesów

 

10. W sytuacjach wywołujących lek zachowac cierpiwosc. Lek ustąpi samoistnie. Nawet najsilniejszy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Łatwo jej mówić, nie?... Częśc tych zasad jak najbardziej wydaje mi się sensowna, ale np. to, żeby nie nakręcać lęku wybujałą wyobraźnią, jest dla mnie bez sensu... gdybym umiała to robić, to po prostu nie byłabym chora...

 

Dobrze powiedziane, a raczej dobrze napisane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześc,jestem nowa.I tak naprawde nie wiem czy mam nerwice ale wszystko na nią wskazuje.Tak naprawdę to zemdlałam tylko raz.Była to jednak sytuacja gdzie bylam bardzo przemęczona i wyczerpana psychicznie. :| Też miałam robione badania na padaczke ale nic nie wykazało.Pożniej też miałam coś takiego,ale raczej nie mdlałm.Zawsze mi sie tak tylko wydawało.Robiło mi sie raczej słabo,nogi z waty. :? Były to zwykłe sytuacje,np.w szkole gdy musiałam odpowiadac czy też najzwyczajniej w swiecie zetrzec tablice.Jestem zazwyczaj w takich sytuacjach przerazona.Nie wiem co mam robic i od razu co mi sie nasuwa to zemdlec i natychmiast upadam.Nie jest to całkowita utrata przytomności.Poprostu w strachu jestem tak sparalizowana że nie mogę sie ruszyc i wtedy upadam.Czy to jest nerwica? :?::?: Prosze o pomoc.Trwa to juz dosc długo i mam dośc chodzenia po szpitalch skoro i tak nic mi nie daja. :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez do konca nie zgadzam sie z tymi zasadami. Chyba bede musiała zmienic psychologa, bo Pani do której chodze nie jest w stanie zrozumiec ze np. boje sie przyjechac do niej na wizyte autobusem. Powiedzała mi dzis ze nasza terapia staneła w miejscu i ona nie jest w stanie mi bardziej pomóc. Kaze mi swiadomie wchodzic w sytuacje w których czuje lek tylko jak to zrobic gdy lek paralizuje? Łatwo jest komus powiedziec kto nie doswiadczył na sobie leku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3. Nie należy zwiększać lęku przez pracę wybujałej wyobraźni

 

Łatwo jej mówić. A co nam pozostaje jak nie wybujała wyobraźnia w razie napadu lęku z którym nie możemy sobie poradzić?

 

5. Nie uciekac, ale pozostac w danej sytuacji tak długo az lęk samoistnie zacznie ustepowac, a bedzie ustepowac napewno

 

6. Nalezy obserwowac jak zmniejsza sie jego nasilenie

 

Jeżeli nasza wyobraźnia zacznie pracować to już nie ma ucieczki. A jeśli nie będziemy nic robic tylko pozostaniemy w sytuacji to lęk nie ustapi lecz będzie się nasilał i nas zniszczy psychicznie.

 

7. Nie unikac sytuacji, w których moze wystapic lęk. Moze to byc trudne, ale tak nalezy postepowac

 

Jeżeli mogę uniknąć sytuacji w których wiem że dostanę napadu lęku to nie widze powodu aby na siłę się w nie pchać i rujnować sobie zdrowie.

 

 

Jakieś bardzo książkowe i filozoficzne te rady Twojej pani psycholog - szkoda że (jak myślę) dla wielu nerwicowców są całkowicie nieprzydatne do praktycznego stosowania w realiach :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moja pani psycholog też swojego czasu nie chciała zrozumieć, ze boję się przyjechac do niej nsama autobusem i 2 razy odwołałam sesje, bo akurat nikt mnie nie mógł zawieść. I tez mi kazała na siłę chodzić. I też myślałam, ze nic nie rozumie, ale miała rację. Im dłużej siedzi się w domu i boi wyjść, tym dłużej nakręca się strach i tym potem trudniej. Jak się raz zmusiłam, żeby pojechac, to już potem było coraz łatwiej. A kilka dni wcześniej wydawało mi się, ze do śmietnika pod blokiem sama nie dojdę. To kwestia opanowania myśli, wszystko naprawdę można pod warunkiem, że sie w to uwierzy. Ale wiem, że uwierzyc w coś pozytywnego strasznie trudno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi sie ze te zasady warto zapamietac i dostosowac sie do nich. Sam musze przyznac ze maxymalnie balem sie wyjsc np i jechac gdzies samochodem, albo mialem faze ze nie wytrzymam w takim miejscu jak u fryzjera i ze bede chcial stamtad isc(czyt. spier... z fotela w trybie natychmiastowym:), ale robilem to wszystko na sile, i faktycznie minelo. Jak raz przeczkasz strach to juz za drugim razem sobie wmawiasz ze bedzie tak jak ostatnio, czyli ze tez przeczkasz i potem to juz wogole staje sie rutyna. Pamietaj ze to ty jestes panem swojego organizmu, jestes wielkim panstwem ktore napada mala osada. Co robisz? Wiadomo ze nie uciekasz bo jak uciekniesz to znow Cie dopadna a jak stawisz temu czola to nie dosc ze Ci to nie bedzie przeszkadzac jak znow napadna to poczujesz satysfakcje po nastepnej wygranej. Coz tu duzo mowic, mam takie bazy jak wszyscy, zle sie czuje, ale wiecie co robie wtedy, jeszcze bardziej sie zmuszam do dzialania, i dlatego wiem ze jutro tez tam pojde i to co ze bede sie zle czul, wszystko zalatwie, uderze na impreze, tam walne pare browarow na poprawe humoru i rano wstane zdrowy lub nie, ale bede mial zawsze ta satysfakcje ze zrobilem to co chcialem i ze jak tak dalej bede robil to napewno kiedys przejdzie, bo fobia karmi sie strachem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ojakdobrze to zależy o jakim rodzaju lęku mowa. Może jeżeli mowa tu o strachu przed dentystą lub pójściem gdzieś to może i te zasady są słuszne. Niestety nie mają nic wspólnego z np. moim lekim, jakim jest lęk przed ciężką chorobą. Mój lęk potrafi utrzymywać się przez parę dni, tygodni a nawet miesięcy. 2 lata temu gdy właśnie utrzymywał się przez parę miesięcy byłam już tak wycieńczona i zrezygnowana że byłam bliska popełnienia samobójstwa. Na szczęście od tamtej pory jakoś sobie radzę dzięki temu że znalazłam parę bliskich osób z którymi mogę o tym porozmawiać i których sama obecność daje mi siłę aby "walczyć".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Peace-b miewalem jeszcze inne leki, nie chcialem sie tutaj rozpisywac. Strach przed zachorowaniem, zwariowaniem, jedzeniem, itd.... :). Tak czy innaczej jest to jedna i ta sama choroba. Ogolnie strach ze cos nam sie stanie, a przeciez to bez roznicy w jaki sposob. Wiem ze poprzez staranie sie funkcjonowac normalnie, tzn robienie wszystkiego co robilem, odwracam moja uwage i samo przechodzi. Trzeba po prostu robic jak najwiecej rzeczy tak by odwracac swoja uwage od choroby.

 

Wiem, ze tutaj jest bardzo pesymistyczne podejscie, tak jak w tym poscie przyklejonym u gory, bo sam jak tu wlazlem pierwszy raz to powiedzialem sobie ze nigdy wiecej, bo po przeczytaniu niektorych komentarzy myslalem ze strach mnie skonsumuje. Polazilem troche po zagranicznych stronach i powiem wam ze z poczatku to tam znalazlem wiecej nadzieji na poprawe. Opis byl prosty, czesta konfrontacja z lekiem i normalne funkcjonowanie. Ta chorobe trzeba po prostu olac, wiem ze jest ciezko, ale zycze tego kazdemu kto miewa takie jazdy ze samym soba.

[/b]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3. Nie należy zwiększać lęku przez pracę wybujałej wyobraźni

 

eee, nie da się : )

 

 

wczoraj miałam atak, przed samym zaśnięciem.. ale sie nie dałam : )

powiedziałam sobie: taaaak juz na pewno coś mi się stanie.. pfff.. i na siłę starałam się zasnąć, nie myślec o niczym złym : ) - podziałało : )

 

(a zadziałało po kilku watkach przeczytanych kiedyś tam tutaj na forum.. dzieki ze jesteście foremki i forumowicze :smile: )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak jak już ktoś napisał możliwość utraty przytomności przy klasycznym ataku paniki jest nikła.

Ja sam również byłem kilka razy bardzo blisko podczas ataku,już sobie wmawiałem,że coś jest nie tak ale na szczęście jakoś udało mi się to przetrwać,gorzej było po Xanaxach i Clonie...uuuu wtedy to były jazdy :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×