Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Jeśli dobrze ją znosiłaś, to najprawdopodobniej i tym razem tak będzie. Lepiej spróbować niż się męczyć.

Powiem ci, że długo wzbraniałam się przed powrotem do leków. Nie dlatego, że źle je znosiłam, po prostu nie chciałam dłużej się truć, chciałam zawalczyć sama. być może w złym momencie odstawiłam Asentrę... W każdym razie posypało się i sama sobie nie poradziłam. Dziś, po pół roku od odstawienia, pól roku męczarni, gigantycznych lęków, zamknięcia w domu praktycznie, wzięłam ją znowu. I modlę się, choć nie jestem mocno wierząca, aby ta decyzja przyniosła dobre skutki. Czasem trzeba przestać się upierać i wybrać rozwiązanie, które być może nie jest idealne, ale pomoże nam chociaż przeżyć najgorszy okres... Wszystko jest dla ludzi. Życzę powodzenia i trzymam kciuki!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wszystkie psychotropy osłabiają działanie hormonów:-) W każdym razie lekarze powiedzieli mi, że asentrę i logest moge brać bez obaw. Zresztą tak robiłam ponad rok i wszystko jest OK, więc te akurat chyba na siebie nie wpływają. Również trzyma za Ciebie kciuki, Aniu:-) Musimy się wspierać:-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz calkowita racje.Moja nerwica zaczela sie kilka lat temu.Bralam rozne leki jedne pomogly troszke inne nie na poczatku nerwicy powiem ci ze nie bylo dnia abym nie ladowala na pogotowiu albo pogotowie u mnie.Potem rowniez jak Ty zaczelam odstawiac leki i pomimo tego nie czulam sie najgorzej.Nie miaalm wczesniej takich lekow jak teraz zaczelam nawet sie zastanawiac na jaki rodzaj neriwcy cierpie.Zaczely sie rowniez klopoty z zoladkiem,ktory robil sie twardy jak kamien,mialam mdlosci.Mysle ze byc moze za szybko przerwalas asentre.I skoro Pani doktor uwaza ze powinnas ja brac, to biez i nie patzr na nic ani na nikogo.Lekarz sam powinien wiedziec kiedy ci ja odstawic.Mysle ze ci sie uda czego ci zycze z calego serca.ANia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzięki:-) Czy za szybko odstawiłam, dziś trudno stwierdzić. Robiłam to po ponad roku brania, bardzo powoli, stopniowo. Problem w tym, że zawierzyłam lekom całkowicie i nie wyleczyłam psychoterapią głębokiej przyczyny. Uważam, że to było powodem nawrotu. Dlatego, chyba jeszcze o tym nie napisałam, oprócz leków naprawdę warto iść na psychoterapię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam pojecia gdzie sie zwrocic o taka pomoc czy do lekarza ogolnego czy do psychiatry,myslalam o tym ale jakos nikt nie ma dla mnie za bardzo czasu.chodzi mi o moja rodzine.Maz jezdzi zawodowo,wraca do domu na wekendy,i potem dalej w droge.Pozatym jak wspomnialam wczesniej nie rozumie mojej choroby wogole.Jest tez strasznym zazdrosnikiem,co doluje mnie nieustannie.Mieszkam z rodzicami,akurat sa na dzialce ktora maja w czestochowie.Ja rozumiem ze jest ladna pogoda i musza cos na niej zrobic ale myslalam ze mi serce peknie jak wczoraj zadzwonilam do nich mowiac ze znowu sie zle czuje ze boje sie byc sama mimo iz sa dzieci a oni ze musze jakos wytzrymac ze oni nie moga przyjechac.Mama jeszcze potrafi mnie zrozumiec,ale tata nie:-( a dzisiaj dzwonilam do meza powiedzialm mu jak sie wczoraj czulam on zamiast powiedziec cos milego zapytal tylko niby w zartach ze pewnie randka sie nie udala.Jak wobec tego mam sie nie denerwowac!! I jak mam wyzdrowiec:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aniu! Widzę, że tu jest poważny problem... Masz bardzo trudne relacje w rodzinie... Powiem tak, powinnaś poprosić lekarza rodzinnego o radę- on powinien wskazać Ci psychiatrę, a także dać skierowanie do psychologa, jeśli chcesz państwowo. Jesli Cię stać- polecam prywatnie. A rodzice... Wiem, że to straszne, ale to dobrze, że oni nie przyjechali... Każde spełnienie dziecięcego błagania "nie zostawiajcie mnie" osłabia nas. uwierz mi. Staniesz się zależnym od innych dzieckiem, jesli będą pobłażać Twoim wszystkim próśbom o pomoc. Ze mną tak się stało:-(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, zapewne masz racje ze dobrze ze nie przyjechali,nie chcialabym sie uzalezniac od rodzicow.Jednak to troche przykre.Naprawde czuje sie samotna.Zeby chociaz moj maz byl bardziej wyrozumialy.Udam sie do psychiatry po skierownia na psychoterapie. Mysle ze potrzebuje tego.Jednak czy to nie dziwne ze kiedy pragnelam spokoju ciszy(teraz tez oczywiscie pragne) bardziej chodzi mi ze woalam byc sama w domu i miec spokoj a teraz lgne do bliskich i woalalabym zeby ktos jednak zostal ze mna w domu.Nawet moj maz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cała nerwica jest dziwna, nie przejmuj się. Wiem, jakie to przykre, gdy ktoś odmawia nam pomocy, nieraz przez to płakałam. Nie można jednak od zdrowych wymagać, aby nas rozumieli. Osoba zdrowa nie jest w stanie tego pojąć. Też czasem czuję się z tym bardzo samotna, choć mam wspaniałą rodzine, męża, ktory mimo braku zrozumienia, stara się mnie wspierać... Właśnie dlatego zaglądam na forum. Tu odnajduje zrozumienie i wsparcie, jakiego mi trzeba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oczywiscie ze sie odezwe i bardzo ci dziekuje

:)

 

[ Dodano: Pią Wrz 15, 2006 11:28 am ]

Witajcie.Wczoraj jakos czulam sie lepiej,lapalam sie na tym ze patzre co chwilka na zegarek zwlaszcza jak zblizala sie godz 18 o tej godzinie ostatnio czulam sie bardzo zle ale na szczescie jakos tlumilam w sobie moje nie za dobre samopoczucie i udalo sie.Nie mialam ataku choc kilka razy bylo blisko:-( polozylam sie wczesniej spac i jak na zlosc ok 23 obudzila sie moja roczna coreczka z placzem.Zerwalam sie na rowne nogi serce myslalam ze mi wyskoczy,chyba bolal ja brzuszek,wogole nie pozwolila sie polozyc do lozeczka musialam ja caly czas nosic az do 1 balam sie ze zemdleje i ze ja upuszcze bo zaczelo mi sie slabo i duszno robic ale tlumaczylam sobie ze nie moge tego zrobic.Jakos zasnela ok 1 i moglam sie wreszcie polozyc.Co troche sie budzilam w nocy jak zwykle.Dzisiaj wstalam i juz czuje sie potwornie zmeczona a to dopiero poludnie,wogole spiaca,jakas rozdygotana cala rece mi sie trzesa wydaje mi sie ze slabo mi,i jak zwykle goraczkowo mysle wziasc persen czy hydroxyzyne w sumie cisnienie i tetno mam w normie i sama nie wiem co robic jak zwykle ten sam dylemat:(((( a policzki mi normalnie plona jakbym miala goraczke.:(((((((((((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie był to kolejny krok... po uczuciu ciągłego duszenia się i jeszcze innych róznych psychosomatycznych dolegliwosciach.. Nie chce nawet pisac jakich bo pewnie zaraz niektórzy będa je mieć. Ja tak miałam... jak tylko słyszałam że komus coś dolego to ja i owszem... próbowałam na własnej skórze. Moze własnie tym razem uda mi sie umrzeć??Na pewno tym razem juz umrę!!! U mnie nerwica to było ciągłe oczekiwanie śmierci i straszny przed nia lęk.. Oczywiscie też nie mogłam przełykać.. Jak o tym myślałam to już jedzenie stawało mi w gardle. .. Pewnie . że jest sposób: nie myśłeć... !!!!!wiem, że trudno.. Gdyby nie nasze myslenie to nic by nam nie dolegało.. dla mnie jest to choroba uproczywych myśli.. Jest takie ćwiczenie... Pomyśl na chwilę o czymkolwwiek np. kwiatku... możesz prawda? Czyli masz wpływ na to o czym myslisz... Próbuj... pisz sobie na kartce... masz wpływ na własne myśli... Skupjaj własne myśli na czymkolwiej jak najczęściej... mozesz to przecież zrobić... i jak najdłużej... Przełykanie minęło mi nawet nie wiem kiedy... kiedy przekonałam się, że od tego jednak nie umrę to coś innego sobie wymyśliłam ... już nawet nie pamietam. Przerobiłam chyba wszystkie śmiertelne choroby i nagłe zejścia z tego świata... I co .. żyję.. ciągle żyję i jestem zdrowa... zawału tez nie dostałam... teraz to mi sie chce śmiać z tego co ja wymyslałam... o boże!!! umierałam codziennie po pare razy... I dopiero teraz juz wiem ,ze to nie takie proste... Myslę, że na siłe trzeba zmuszać sie do jakichkolwiek czynności które mogłyby odciagnąc moje złe myślenie... jakieś pasje ,zajęcia... cokolwiek... aby nie myśleć i nie skupiać sie na sobie.. własnym ciele i urojonych dolegliwościach...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurczę, dzisiaj miałam taki fajny dzień, a teraz mam doła. Jutro mam egzamin do którego jak zwykle zaczęłam się uczyć w ostatniej chwili. Nic mi się nie chce, w ogóle nie mogę zebrać myśli. Czuję się dziwnie. Jestem jednocześnie wściekła, smutna, wszystko mi wisi, i boję się okropnie tylko nie wiem czego. Taka dziwna mieszanka uczuć. Nienawidzę tych cholernych huśtawek nastrojów. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Chyba zaraz się rozpłaczę... :cry:

 

Przepraszam wszystkich czytających, ale musiałam się komuś wygadać ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma za co przepraszać, przecież po to tu jesteśmy aby się wyżalić i znaleźć wsparcie w innych.

 

Ja też mam doła - jak zawsze. Swoją drogą to już się chyba przyzwyczaiłam do huśtawek nastrojów i tego że co jakiś czas musze sobie popłakać aby rozładować emocje... :|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj,

Bardzo miło, że odpisałaś. Dzięki za wsparcie. Zawsze możemy popłakać razem...

 

Nie daję już sobie rady ze sobą. Chyba najgorsze jest to, że tak falowo nachodzi mnie uczucie obojętności na wszystko, takiej totalnej beznadziei. Nic nie robię, wszystko zawalam. Zaraz potem nadchodzi strach, poczucie winy i wstydu. Tylko, że wtedy jest już za późno - np. mój jutrzejszy egzamin :/

 

Dół pewnie minie. Jutro zaświeci słońce, a ja znowu zostanę z niczym...

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Macko.Czytajac to wszystko mam wrazenie jakbym czytala o sobie,poza sciskami w klatce piersiowej mam dokladnie to samo a czasami nawet wiecej.Skacze mi cisnienie robi sie duszno rece lodowatei lek straszny lek.Caly czas sobie powtarzam:spokojnie to tylko nerwca,mojemu zyciu nic nie zagraza.' Jak musze wziasc jakiekolwiek leki robie sie chora jeszcze bardziej tak sie boje ze mi zaszkodza.Mam przepisana hydroxyzyne,ma malo skutkow ubocznych(kiedys ja bralam i mi pomagala) ale sobie mysle a jak mnie te skutki uboczne dopadna,a jak mi serce stanie? Takie mysli to tez koszmr:-( tlumacze sobie wytrzymam musze nie moge, wylezec bo wydaje mi sie ze wtedy jest gorzej.Wszystko mnie wyprowadza z rownowagi,denerwuje.Latam wtedy po mieszkaniu,sprzatam zeby nie myslec.Albo pod prysznic i tak w kolko.J ta mysl zadzwonic po pogotowie czy nie.Jak mi za pol godziny nie porzejdzie to dzwonie...(jak jest zle i nic sie nie poprawia biore wtedy persen albo hydroxyzyne i wtedy troche pomaga bo watpie zeby samo przeszlo)I tak jest czasami dzien w dzien a czasami co kilka.Boje sie wyjsc z domu.Wyjde ale jak jestem dluzej na dworze ogarnia mnie panika(sama nie wiem skad) serce mi wali poty oblewaja i robi sie slabo,sucho w ustach,mysle ze zaraz zemdleje.Tak samo sie dzieje w autobusach,tramwajach,czy sklepach.Mam wrazenie ze sie dusze...rzeczywiscie ten kto nigdy nie mial do czynienia z nerwica nigdy nas nie zrozumie do konca.Nie wie jaka to straszna podstepna choroba,i ze czlowiek sie czuje jakby umieral powoli.Nic go nie cieszy.Wiecznie strach i lek ze to znowu wroci.Bardzo wazne jest rowniez wsparcie najblizszych.Czasami nawet przy takich atakach bynajmniej mnie pomaga zwykle glaskanie po rece,cieple slowa najblizszej osoby.Ja staram sie pozytywnie myslec i wierze ze w koncu mi sie uda.Kiedy? nie wiem ale licze to ze nastapi.Dlatego trzymaj sie cieplutko,staraj sie oddalac od siebie zle mysli(wiem ze to trudne) jak zbliza sie atak powtarzaj sobie :wytrzymam,nic mi nie grozi, zaraz przejdzie i spokojnie oddychaj.(Jesli nic ci nie pomaga a sytuacja powtarza sie bardzo czesto powinienes zasiegnac porady specjalisty i brac leki.Wiem ze same leki duzo nie pomoga liczy sie rowniez wsparcie rodziny ale zawsze bedziesz czul jakas ulge.Pamietaj ze to co sie dzieje dzieje sie w naszej glowie.Ktos mi kiedys powiedzial ze nerwica to choroba duszy.I mysle ze cos w tym jest.Jak kiedykolwiek bedziesz sie zle czul lub czul sie bardzo samotny w swojej chorobie (ja czesto tak mam ) zawsze mozesz do mnie zaklikac na gg i pogadac.(Z nerwica mam klopoty od kilku ladnych lat.Zycze ci powodzenia i pozdrawiam cieplutko.Ania

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Aniu.

A ja myslałam że to tylko u mnie sa takie objawy, czytałam twój post jak opowieśc o sobie samej :))) Tez mam wiele dolegliwości i czasem bez powodu mnie dopadają, nie w chwili zdenerwowania tylko ot tak sobie, lęk przed pozostaniem samej w domu bardzo czesto mi towarzyszy, ale mam na niego sposób-powtarzam sobie w myślach że przecież nic mi sie nie dzieje, mam wrażenie że czasem tak intensywnie myśle o tym co może mi sie dziac że sama sie nakręcam i sobie to wywołuję. tez jak dopadnie mnie jakiś lęk "bezpodstawny" staram sie czyms zając i to pomaga. nie będe sie rozpisywać o moich dolegliwościach bo sa tu doskonale wszystkim znane ( a zanim tu trafiłam myslałam że to tylko ja jestem tak "dziwnie chora")

Zmierzam do tematu leków, jestem osobą która ma wziąść jakis lek czytam ulotke i oczywiście albo nie biorę albo odczuwam działania niepożądane:)), mam hydroxyzinum jest to lek skuteczny ale wg mnie na chwilę, po paru godzinach przestaje działac i trzeba by zażyć znowu, a poza tym czuje się po nim bardzo ospała rano i aż do południa, myślę że za bardzo "otumania".

tak więc trafiłam rok temu do lekarza kardiologa z powodu skurczy serca (stresik i nerwy tak się ukazały), poradził mi lek homeopatyczny o nazwie SEDATIF PC, ale jakos nie zażywałam go, może w to nie do końca wierzyłam , niewiem, ciągle brałam valerin , persen i takie tam podobne, ale ostatnio tak mnie dopadło( ze względu na pewien dodatkowy stres) że przestały pomagac i przypomniałam sobie o tym leku homeopatycznym a że go miałam nawet w domu zaczęłam brac i CO NAJWAŻNIEJSZE ON DZIAŁA !!!! lepiej niż wszystkie perseny i hydroxyzinum. Może ktoś mi powie że to sprawa psychiki ale nieważne, ważne że odczuwam poprawę, stałam się normalniejsza, nie taka nerwowa i przelęknięta, zaczynam cieszyć się codziennym życiem i drobiazgami, a to bardzo ważne, i co ważne nie daje lekozależności, nie ma działań ubocznych ( to cos dla Ciebie myśle bo też boisz sie brac leków), nie powoduje senności w czasie dnia.

Z opisu na opakowaniu jest on na:

stany lękowe, pobudliwość nerwowa, nerwica wegetatywna, zaburzenia snu.Kosztuje ok 15 zł a warto bo pomaga mi to może i Tobie pomoże.

życze Ci Aniu samych spokojnych dni i odezwij sie jeszcze na forum.

Pozdrawiam serdecznie i głowa do góry !!!!!!!!! :smile::smile: :smile

 

 

PS.Też mam męża który jest kierowcą i rzadko jest w domu i dwójke maluchów więc doskonale Cię rozumiem z jakimi lękami sie borykasz ale nie smuć się, złe myśli pogarszają sprawę.

A i jeszcze takie jedno pytanko, czy jak jest mąż w domu też czujesz się źle? bo ja jak mąż jest czuje się lepiej jakbym zapominała o swojej nerwicy, czuje się spokojniejsza i pewniejsza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×