Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Dobra spodobała mi się dziewczyna na ueku z mojej grupy.może udało by się zapomnieć o Sylwii.

 

Ale strasznie się boję że nie zrobie na niej dobrego wrażenia bo przez tą depreche straciłem całe poczucie humoru;/;/

 

mimo to trzymajcie choć jednego kciuka za mnie.

 

będę trzymała oba xD Na pewno Ci się uda;))

Ostatnie 2 miesiące były dla mnie ciężkie, a tu nagle 2 dni temu rano wstaje i nic nie mnie nie boli, ani na duszy ani na ciele. A dzisiaj...smuta od rana. Tylko jedna jest z tego korzyść- u mnie jest tak dziwnie, że jak takie poważne podłamanie, to wtedy pracuje 2 razy wydajniej- moja chatka puchatka lśni jak lustro.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sobotę wybija mi 18stka.

Będę siedzieć sama w domu, może nawet prześpię cały dzień, bo niestety nie mam nikogo z kim mogłabym ten dzień spędzić.

Ryczeć mi się chce cholernie, chcę być zdrowa i przede wszystkim nie chcę już tych potwornych tików, przez które tylko odstraszam ludzi od siebie!

Nic mi się już nie chce...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Okropieństwo.

 

Cały dzień chodzę jakiś struty, nieobecny. Ciągle chcę do niej, a ona mówi, że tak ciągle nie można (ma straszną rację), ale jak słyszę jej głos czy śmiech, gdy siedzi z innymi to strasznie mnie to boli, bo ja tylko jej zaczynam potem mówić o tym, że tak strasznie chcę spędzać z nią czas i przy mnie już się tak nie śmieje. Chociaż potem się śmiała i ja też, jednak pojechała do domu i znów mnie dopadło, strasznie. Nie wiem co to jest, ale psuje mnie. Taki pesymizm mnie naszedł. Nawet nie potrafię z nią normalnie porozmawiać nie mówiąc, że jestem okropny, beznadziejny, że ona na nic takiego nie zasłużyła. I potem jedzie gdzieś, do znajomych, chciała mnie zabrać, ale ja nie chcę, bo to będzie piekło, jak nie dla niej to dla mnie. Bo w ogóle nie będzie zwracać na mnie uwagę, tylko czerpać radość, a ja tak bardzo chcę i potrzebuję jej uwagi, do bólu.

 

To z pewnością toksyczne.. ale ja tak strasznie potrzebuje osoby, której mogę zaufać, która daje mi spokój i ciepło. Już nawet szkolni znajomi mi mówią, że jestem inny, że się zmieniłem, ale ja nawet nie potrafię z nimi porozmawiać, nie potrafięsłuchać, denerwują mnie (nie przez to, co mówią o mojej ewolucji, ale ogólnie, jak rozmawiamy)

 

To jest chorobliwe, to jest okropne. Dlaczego nie potrafię być normalny, akceptować ją, nie być tak zazdrosnym. Jak można cieszyć się chwilami, jak można tak po prostu zdrowo kochać? Tak bardzo chcę być z nią, ale moje paranoje mnie zabijają i to uczucie też, o ile już nie zabiły..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja nie wiem, co mi jest :/

wiem tyle, że znowu zaczynam czuć się 'dziwnie', co nieuchronnie doprowadzi do czucia się fatalnie. W efekcie znowu pójdę spać o 20 a obudzę się z koszmarami w tle koło 4.

Też nie korzystam z życia, tak jak inni, nie wychodzę z domu, mam znajomych, ale się z nimi nie spotykam, nie chcę z nikim rozmawiać, telefonów nie odbieram od tygodnia, bo nie wiem co mówić.

Żyję kolejną wizytą u psychiatry i pierwszą u psychologa. Za siebie postanowiłam się wziąć w wieku 22 lat, po zawaleniu zbyt wielu rzeczy.

Ponoć nigdy nie jest za późno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niby prawda że nigdy nie jest za późno.... ale kiedy to minie, to uczucie że jest się do niczego. Też z życia nic nie mam jedynie swój pokój gdzie na szczęście mało kto zagląda.

Ciągłe pytania rodziców jak się dziś czuję mnie dobijają przecież nie powiem im że na tym świecie nic dobrego mnie już nie czeka, bo martwiliby się jeszcze bardziej. Obawiam się tylko że przez to jaka jestem mój chłopak w końcu odejdzie do innej bo jak długo może znosić to wszystko. Tak bardzo bym chciała wykrzyczeć że jestem szczęśliwa ale nic w życiu nie sprawia bym taka była.

Pierwsza psycholog mówiła bym sobie codziennie powtarzała "jestem wyjątkowa", kur... każdy jest kimś wyjątkowym bo np ma inny wzrost czy włosy, ale co z tego nie czyni mnie to szczęśliwą to nie pomaga nawet wręcz przeciwnie.

Kiedy wreszcie zacznę się z czegoś tak naprawdę cieszyć, a nie tylko udawać by w pracy nie pytali "co Ci jest?". Odpowiesz "nic" to i tak dalej będą drążyć, nic tylko przykleić sztuczny uśmiech...

Nawet leki nie pomagają na tyle by wszystko wróciło do normy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem wlasciwie szukam jakiegos ujscia zlym myslom ktore coraz czesciej przychodza do glowy...pierwszy raz tu jestem i czuje ze uchodzi ze mnie powietrze niedlugo zawale prace strace kontakt z rodzia bliskimi...co robic psycholog psychiatra ..ale to kosztuje na kase chorych chyba nie da rady:(( wiec brne w to dalej sama

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niemądry racja, szybciutko do dentysty, nie ma żartów! Pisze Ci to asystentka stomatologiczna ;-]

 

agna Ja jestem tutaj od momentu, kiedy postanowiłam COŚ konkretnego ze sobą zrobić, czyli mniej więcej od 2-3tygodni. Poszłam od razu do psychiatry, do psychologa wybieram się dopiero 8 listopada. Wydawało mi się, że najpierw leki (jeżeli potrzebne), a potem terapia. U psychologa to się może ciągnąć i ciągnąć bez leków.

I tak - do psychiatry nie trzeba ani skierowania ani pieniędzy (no chyba, że prywatnie), wystarczy w przychodni się zarejestrować. Natomiast do psychologa trzeba mieć skierowanie, które najłatwiej dostać od lekarza pierwszego kontaktu. Trzymam kciuki, daj znać co tam, możesz pisać prywatnie jeśli wolisz :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×