Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD Choroba Afektywna Dwubiegunowa


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

A czy można mieć CHAD nie mając epizodu manii? Ja miałem hipomanię (jeśli tak nazywa się stan w którym człowiek nie przejmuje się kompletnie niczym, jest bardzo pewny siebie, ma świetny nastrój i beztrosko wydaje pieniądze zaciągając długi), ale po paroksetynie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm

Niektórzy twierdzą , że hipomania wynikająca z przyjmowania SSRI może sugerować CHAD.

Inni sa przeciwnego zdania.

Bądź tu mądry.

Jednak jeżeli ten stan jest związany ściśle z przyjmowanym SSRI ( a paroksetyna jest bardzo mocnym inhibitorem wychwytu zwrotnego serotoniny ) to myśle , że to nie CHAD

Działanie np extazy , po ktorym tańczy sie w transie całą noc, wyrywa i bajeruje laseczki, nawiązuje nowe znajomości bez problemu , jest oparte głównie na nagłym wyrzucie serotoniny do mózgu....niech Ci to da do myślenia....

Ja pierwszy epizod hipo mialem po 2 latach zdiagnozowanej nieprawidlowo depresji dopiero PO ODSTAWIENIU w desperacji wszystkich leków.

Kolejne juz były niezależne od leków . Nie mialem prawdziwej, przyjemnej hipo tak od ponad pół roku. Miewam za to często okresy permanentnego , niepohamowanego wku.rwienia, kiedy to chodzę z wódą po mieście wieczorami i marzę o rozwaleniu komus twarzy ( nie mam natury bydlaka i nie zaczepiam ludzi na szczęscie-lecz patrzę im głęboko w oczy i modle się o reakcję. na szczęscie ostatnio nic sie nie stało ) .....straszne uczucie, że tylko masakra może mnie choc na chwile uspokoić. Na szczęscie tą złość kanalizuje w ten sposób , a nie w domu , na bliskich.

To taka niemiła odmiana manii.

Pete

Hipomania musi byc mocna, wyrazista i trwac nieprzerwanie ładnych parę dni.

Moim zdaniem przypomina permanentny haj pokokainowy....

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_Pete_, mi się wydaje,że masz poprostu szczęście-albo bardzo wrażliwe receptory,albo ewidentne deficyty jakichś tam neurotransmiterów.

Bylabym szczesliwa,gdyby ktorys z leków spowodowal u mnie taki wzrost nastroju.Na mnie dziala tylko milość i bezpieczenstwo-żaden drag ani żaden lek nigdy nie dal mi tego co daly mi wlasnie te rzeczy.Nawet mój psychiatra jęczy,że jakas dziwna jestem-jak jest dobrze to leki ekstra dzialają,a jak zle to nic i w żadnej dawce .Przykladem jest to,że dzis zjadlam 4 mg alprazolamu i kupa-a on przecież musi dzialac,to benzo w koncu.Za to przyszedl z pracy moj Narzeczony poprzemawial do mnie,poglaskal i nagle "ozdrowialam".

A cierpię straszliwie,nie wymyslam sobie,w najgorszych momentach przegryzalam sobie ścięgna.I badz tu mądry czlowieku.

 

Czemu niektorzy są lekooporni? :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm

Niektórzy twierdzą , że hipomania wynikająca z przyjmowania SSRI może sugerować CHAD.

Inni sa przeciwnego zdania.

Bądź tu mądry.

 

O wersji nr.1 mówił mi też lekarz. Co ciekawe ja przy wprowadzaniu leków nie mam w ogóle praktycznie uboków, tylko stany podwyższonego nastroju. Zdiagnozowana kilka lat temu nerwica zaczęła się od takich okresów notabene. Dopiero później przyszła derealizacja i inne badziewia.

 

Ale w sumie chyba masz rację - to raczej był okres wywołany paroksetyną.

 

Z drugiej strony.... Zrobię krótki opis.-obecnie nie biorę antydepresantów (brałem ostatnio afobazol). W moim obecnym stanie w zasadzie codziennie zdarza mi się doświadczać stanów przytłaczającego napięcia. Opisałbym to jako napięcie mające kilka składowych. Występuje lęk, ale nie taki "zewnętrzny", nerwicowy (umieram, wariuję etc.), ale takie wewnętrzny duży dyskomfort, który zabiera mi pewność siebie. Występuje tu obniżony nastrój, ale co ciekawe napęd i motywacja jest zachowana. Występuje jakaś dziwna gonitwa myśli przy tym wszystkim, dezorganizująca moją koncentrację, co chwilę coś innego "wskakuje do głowy", budzę się np., codziennie z "odgrywaną" piosenką w głowie (która włącza się w tle w dowolnym momencie i kompletnie nie mam na to wpływu). Całokształt jaki opisuję prowadzi do stanu jaki określę zidiowaceniem. Momentami robię coś jak automat, nie za bardzo odbierając bodźce do mnie płynące. Podstawowe rzeczy jak czytanie, absorpcja informacji ze świata zewnętrznego są zakłócone. Podczas rozmowy z powodu jakichś gównianych myśli zalewających mi umysł miewam problemy z łapaniem od razu o co chodzi. Tak jakby w tle trwało jakieś zakłócenie, proces, który destabilizuje moje funkcjonowanie. Często jest to nie do wytrzymania i biorę benzo, które mocno pomaga, zwłaszcza na gonitwę myśli. Alkohol też pomaga - wyłącza ten nachalny spid i powoduje, że łatwiej mi się skupić i ogarniać rzeczywistość.

 

Na nerwicę nie wygląda mi to. Stan ten ujawnił się zresztą pod koniec okresu brania paroksetyny(zauważyłem wtedy jakby przestała nieco działać). Kolejny lek sertralina - podniósł nieco nastrój i go ustabilizował, ale napięcie wewnętrzne pozostało. Benzo z kolei wyłącza (niecałkowicie) napięcie, ale co ciekawe niekoniecznie przymula (bo cały czas jest energia i napęd o którym wspominałem).

 

Tyle tytułem moich przemyśleń. Jeszcze nie dzieliłem się z nimi lekarzowi, zobaczymy co on powie.

 

[Dodane po edycji:]

 

_Pete_, mi się wydaje,że masz poprostu szczęście-albo bardzo wrażliwe receptory,albo ewidentne deficyty jakichś tam neurotransmiterów.

Bylabym szczesliwa,gdyby ktorys z leków spowodowal u mnie taki wzrost nastroju.Na mnie dziala tylko milość i bezpieczenstwo-żaden drag ani żaden lek nigdy nie dal mi tego co daly mi wlasnie te rzeczy.Nawet mój psychiatra jęczy,że jakas dziwna jestem-jak jest dobrze to leki ekstra dzialają,a jak zle to nic i w żadnej dawce .Przykladem jest to,że dzis zjadlam 4 mg alprazolamu i kupa-a on przecież musi dzialac,to benzo w koncu.Za to przyszedl z pracy moj Narzeczony poprzemawial do mnie,poglaskal i nagle "ozdrowialam".

A cierpię straszliwie,nie wymyslam sobie,w najgorszych momentach przegryzalam sobie ścięgna.I badz tu mądry czlowieku.

 

Czemu niektorzy są lekooporni? :why:

 

Hmmm,

 

z niedoborami neurotransmiterów możesz mieć rację - w zasadzie wszystko na mnie działa (nie znalazłem ani jednego leku, który nie dawałby poprawy). Moja mama ma osobowość lękliwą, ojciec z kolei ma niezmiennie zmęczenie wymalowane na twarzy (deprecha?). Może to geny... Pewnie coś w tym jest, jednak obecny stan sugerować może coś innego. Zobaczymy....

 

A działała na Ciebie alpra wcześniej? Może niekoniecznie na Ciebie działa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pete objawy o ktorych piszesz w wiekszosci sie pokrywaja z moimi.Je.bana derealizacja w pelni plus duze napiecie,niepokoj,dyskomfort itp.Z tym,ze ja utracilem wtedy tez motywacje.Poza tym wkrecalem sobie rozne rzeczy bo ta burza mysli,derealizacja,natrectwa i stopniowo nasilal sie lęk.Lęk,którego nie dało się niczym stłumić.To nie był zwykły lęk ale taki głęboki,przeszywający na wskroś powodujacy zaburzenia graniczace z psychozą (lub to była po prostu psychoza w pełni).

U mnie na derealizacje,niepokój,napięcie i burze mysli nie ma innego leku tylko benzo.Nie mam zamiaru odstawiać póki co z wiadomych przyczyn (nie ma alternatywy).Z resztą nie zamierzam się "rozkoszować" moim życiem tak długo żebym obawiał się,że zbyt wcześnie osiągne dawki maksymalne.

 

Shadowmere - przy mojej rozwiniętej tolerancji 4mg alprazolamu i tak by mnie zmiotło.Alpro dobrze uspokaja,niweluje napięcie i derealizacje ale u mnie nigdy nie działało przeciwlękowo.

Przez okres około dwóch do trzech lat leki wogóle na mnie nie działały (antydepresanty) chociaż pchali we mnie wszystko co tylko sie dało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miło to słyszeć Robercie. Z hobby masz rację. Nakręca mnie bardzo. Mam bardzo dużo drzewek egzotycznych z owocami.Bawię się w Miczurina.Od owocujących ananasów, pomarańcz, cytryn, mandarynek po figi i różne mieszańce roślin szczepione dla eksperymentów.

To co pisałeś o szpitalu to szczera prawda. Opieka tam pozostawia wiele do życzenia. Mnie ratowała gra w karty i szachy. Dobra terapia.

Życzę zdrowia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

RafQ

Tak dobrze opisujesz w zasadzie mój permanentny stan, że jak wrócę do normy to poproszę Cię abyś został moim "consiliere" :D:D

Nic dodać , nic ująć.

Pasuje mi zwłaszcza tekst

"Z resztą nie zamierzam się "rozkoszować" moim życiem tak długo żebym obawiał się,że zbyt wcześnie osiągne dawki maksymalne."

Podpisuje sie obiema rękami.

U mnie obecnie najgorzej jest "rano" po przebudzeniu. Wybudza mnie taki lęk , że mam wrażenie zbliżającej sie katastrofy. Jest to bezpodstawny lęk , o przynajmniej takim nasileniu jak w momencie gdy kiedyś kowboje z CBŚ wyciągnęli mnie z auta , rzucili na ziemię i wymachiwali bronią, wrzeszcząc itd.Myślałem , że umrę ze strachu.Im sie tez zreszta ręce trzęsły. (jakis idiota ,ratując swoją sprawczą du.pę powiedział im , że jestem uzbrojony i niebezpieczny i grożąc śmiercia jemu i jego Matce zmusiłem go do pewnych działań,heheheheh-taka sobie bajke wymyślił jako linie obrony -a mnie z tego powodu dojechali w biały dzień na oczach narzeczonej jak w jakimś W-11 ) Ale ten strach mial przynajmniej głęboką przyczynę , był uzasadniony

A te poranne lęki nie przystoją, sa nie do zniesienia, derealizują.

Mam nadzieję , że w ciągu dnia derealizacja, ktora zapewne za chwile sie pojawi w ogromnym zidiocającym natężeniu będzie przejściowa jak wczoraj i będę mógł czerpać przyjemność z grania póby ( w sobote koncertu )

Robert

 

[Dodane po edycji:]

 

Pete

Przed wizyta u lekarza wydrukuj tego powyższego posta i daj mu do przeczytania.

Ja tak zrobiłem. Bankowo przeczyta i wyciągnie wnioski. Jeśli nie-zmień go bo to debil

W takim poście , na spokojnie, czarno na bialym potrafi sie w jakims tam stopniu zblizonym do rzeczywistości przedstawic cos ,co słowami trudno wyrazić...

A ten post dokładnie oddaje stan w jakim jesteś.

Jest duzo podobieńśtw do objawów moich czy tez RafQ nie przeczę, ale sa tez różnice. Podstawowa to taka, że działaja na Ciebie wszelkie leki, co w przypadku CHAD jest dalece niemożliwe i trudne do osiągnięcia

Zrób jak mówię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy można mieć CHAD nie mając epizodu manii? Ja miałem hipomanię (jeśli tak nazywa się stan w którym człowiek nie przejmuje się kompletnie niczym, jest bardzo pewny siebie, ma świetny nastrój i beztrosko wydaje pieniądze zaciągając długi), ale po paroksetynie.

 

Pete - ten stan to już niestety ale klasyczny przykład mani. Opisywany jest w wielu książkach. Jedyna pociecha, że był wynikiem przyjmowanych leków.

 

Może czytaliście książeczkę " Listy do bliskich " ? Oparta jest tylko na postach czadowców piszących przez lata swe dzienniczki.

Opisują swe manie, hipomanie oraz depresje. Powinni ją przeczytać bliscy osoby chorej na CHAD (tego świństwa nie powinno się pisać z dużej litery) ponieważ jest tam dokładnie wytłumaczone co się z chorym dzieje. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Robert - gdyby ci kowboje dojechali np. mnie teraz prawdopodobnie śmiałbym się z nich.Jednocześnie bym krzyczał,żeby śmiało strzelali bo jestem uzbrojony,niebezpieczny a w dodadku ostro pie..olnięty hehehe.

 

Co do spisywania swoich odczuc w danym dniu to jest świetny pomysł.Nie wiadomo w jakim stanie bedziesz w dniu wizyty i co będziesz myślał.Często zapomina sie wiele rzeczy,ma się pewną blokadę przed lekarzem lub jest się wspaniałym aktorem i automatycznie ukrywa emocje.Pisząc sam w domu,czy na forum,czy np. w jakimś notesie możesz dokładniej i bardziej przejrzyście opisać swój stan.Na prawdę nawet podczas półgodzinnej wizyty ciężko jest czasami opisać co sie z nami dzieje.Lekarz widzi tylko to,w jakim stanie aktualnie jesteśmy natomiast nie ma pojęcia jak się zachowujemy poza gabinetem przez dzień/tydzień czy wreszcie miesiąc.Ja udawalem przez około 2 lata,ale na jednej z wizyt dostałem ataku lęku,zatkało mnie i totalnie sie rozpadłem.Dostałem wtedy w gabinecie propozycje szpitala i musiałem podpisać,że się nie zgadzam.Udało mi się jakoś zebrać po około 15 minutach i mogłem wyjść bez pomocy ekipy z transportu medycznego lub innych ludzi.

Po tym zdarzeniu lekarka traktowala mnie całkiem inaczej.Wcześniej prawdopodobnie podejrzewała,że coś symuluje ponieważ tak dobrze się maskowałem.Ja ją za to obwiniałem trochę,ale zrozumiałem że to ja nie potrafiłem się otworzyć i opisać koszmaru jaki przeżywałem.

 

 

Rambo - super że masz zainteresowania i hobby.Ja dzięki temu jeszcze egzystuje.Dzięki nim przetrwałem najcięższe chwile i w dalszym ciągu dzięki nim staram się przetrzymać koszmarne epizody depresji.I nie ważne czym się interesujesz.Może to być ogrodnictwo,Twoje hobby ktore opisałeś,sport,muzyka czy np hodowanie ślimaka w akwarium.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Robert - gdyby ci kowboje dojechali np. mnie teraz prawdopodobnie śmiałbym się z nich.Jednocześnie bym krzyczał,żeby śmiało strzelali bo jestem uzbrojony,niebezpieczny a w dodadku ostro pie..olnięty hehehe.

 

heheheheh -teraz postapiłbym tez dokładnie tak samo,hehehehehe

Rambo

masz racje od dzisiaj o tej kur..ie piszmy chad ,z malych liter

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tym wydrukowaniem i pokazaniem lekarzowi to faktycznie dobry pomysł. Do niedawna sam nie wiedziałem co się ze mną dzieje i nie umiałem tego nazwać, więc taki opis się przyda. Dzięki za rady. Zobaczymy co powie doc, dam znać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

RafQ znam forum czaderów gdzie powstało ono tylko dla takich właśnie potrzeb. Możesz zapiski prowadzić codziennie lub tygodniowo. Wydrukuje Ci nawet wykres Twego samopoczucia. Ja prowadziłem tylko tydzień bo wyzdrowiałem i nie nie miało to sensu.

Swietnie to ująłeś. Idąc do psychiatry nie mówimy tego co byśmy chcieli. Tak nauczyliśmy się udawać w życiu codziennym, że nie potrafimy na wizycie przekazać prawdziwych objawów choroby. Najlepiej mieć to zapisane lub wydrukowane.

 

Robert tak z tą św...nią należy postępować.

Trzymajcie się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oka Pete informuj na bieżąco jak coś.

 

Ja teraz troche off-topowo.Jestem wku.wiony bo pozbawiony przez pogode możliwosci jazdy na rowerze znowu tyje i większość idzie w brzuch.Będe miał stacjonarny w nastepnym tygodniu.Jak ktoś z Was zna jakiś ciekawy program zrzucania kalorii na rowerze (głównie chodzi mi o dietę,przerwy między posiłkami,odstęp między ostatnim posiłkiem i ćwiczeniami itp) tak aby spalać głównie tłuszcz a nie mięśnie to proszę o info.Do tej pory zrzucałem kg ale pominąłem pare ważnych spraw (min z braku informacji) więc cały proces nie był tak efektywny jak powinien.

Szperałem po sieci ale albo słabo szukałem,lub też nie ma dużo konkretnych informacji na ten temat (raczej to pierwsze).

 

Jeżeli macie jakies pomysły to proszę o PW,żeby nie zaśmiecać i nie robić totalnego off-topu w tym wątku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hey.

Coraz jaśniej w moim umyśle !!

Cos drgnęło.

I to nie za sprawą farmakoterapii.

Od kilku dni mam coraz dłuższe epizody bez derealizacji.

Nie wiem jak to określic, ale to tak jakby po kilku latach odzyskiwać węch na chwile lub ponownie widzieć kolory zamiast czarno-białego świata. Upajam sie tymi stanami.

Dziś byłem na siłowni a potem na próbie , którą grało mi sie cudownie...smakowałem każdy dźwięk i z wyprzedzeniem wiedziałem co za chwile zagram....

Żeby tak zawsze było !! Och, żeby.

Albo coś drgnęło , albo ten ku.re.wski los daje mi namiastkę życia na chwilę po to , żeby upadek kolejny był bardziej bolesny.

Ale wali mnie to-teraz jest chwilowo nieźle i tylko to sie liczy.

Aha-nie tykam w związku z tym alko. Absolutne zero!!!! Napawam się trzeźwością umysłu, którą uwielbiam , a która została mi odebrana

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Esprit

Wierzę, że masz rację,musisz mieć.

Do Twej wyliczanki czteropunktowej nie da sie juz nic dodac.

Najbardziej cieszy mnie pkt 2 :D

Tak sobie tylko pomarudziłem z przyzwyczajenia,heheheh

Wujek

Pożyjemy zobaczymy.Nauczyłem się już nie martwic na zapas.Wali mnie to.

Pozdrawiam

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rober6666, Ja po tych ostatnich jazdach, nie chcę się jakoś napalać na zapas. Cieszę się z dzisiejszego i wczorajszego udanego dnia. Mam nadzieję, że jutro będzie podobnie. Co będzie za tydzień, miesiąc czy rok? Nie wiem. Staram się żyć obecną chwilą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×