Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD Choroba Afektywna Dwubiegunowa


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Ogólnie pokolenie moich rodziców leczyło się pramolanami itd... I z bardzo dużym powodzeniem. Kto wie, czy nawet nie lepszym, niż specyfiki którymi nas się faszeruje. Spytam o to paro, ale rezygnuję z zabawy w doktora. Ogólnie dostostuję się do diagnozy i do tego co dostanę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie Bóg czy Szatan są równie prawdziwi co Papa Smerf czy Kubuś Puchatek.

Ale w swoich avatarach nie pokazujesz papy Smerfa ani Kubusia Puchatka, tylko masz satanistyczne awatary, jak ten z odwróconym krzyżem i trzema szóstkami. Wcale mi się to nie podoba.

 

Widze kolejną zainteresowaną moim avatarem - miło z Twojej strony.

Wiesz,Papa Smerf był wporzo,ale zawsze wolałem Smerfetke :mrgreen: .

 

Ale jeżeli Cie tak bardzo drażni mój avatar...to masz tego Kubusia :P .

Obiecuje,że zostanie w moim profilu conajmniej do końca tygodnia :smile: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pilnie czytam Wasze posty i próbuję wyciągnąć wnioski odnośnie mojej choroby. To taka terapia, .ze nie tylko ja jestem na to chory.

W objawach nie zgadza mi się jedna rzecz - ja nie mam derealizacji. Wieczorem przed próbą rozwiązywałem jeszcze krzyżówkę, co prawda pod kocem i w pozycji embrionalnej. To była jedyna rzecz którą potrafiłem robić.

Jeszcze jedno kilka dni wcześniej w akcie desperacji wypiłem ampułkę relanium przeznaczoną dla mojego psa. Na kilka godzin poczułem się zdrowy i rzuciłem się na suchy chleb jak wściekły (nie jadłem już w tym czasie nic )

Opisuję to ponieważ mam zdiagnozowane to samo co Robert lecz niektóre objawy mam inne. Teraz jestem zdrowy, lecz zastanawiam się czy szukać hipo.

Pozdrawiam i życzę zdrowia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

RafQ, O lol. Ostatnio robiłem takie logo dla klienta. Dokładnie takie jak masz w avatarze ;P

 

Hmm dziwny zbieg okolicznosci.Jezeli troszke naruszylem prawa autorskie to sorka - tylko powiedz a zmienie go na inny ;) .

 

Rambo - nie wiem czy w CHAD zawsze wystepuje derealizacja.Wiem,ze w depresji i schizofrenii moze wystepowac ale też nie jest to regułą.Każdy przypadek choć podobny jest jednak nieco inny i na pewno są dosc duze rozbieżnosci w tej sprawie.Ciezko chyba jest znalezc dwa identyczne przypadki,z identycznymi objawami i identycznymi reakcjami organizmu na leki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Impaled Nazarene to już lekka przesada jak dla mnie i nie te klimaty jeżeli chodzi o brzmienie.To samo np. Anaal Nathrakh czy Gorgoroth których IMO nie da się słuchac.A moze to ja mam za malo wrazliwy sluch,aby uchwycic melodie i piekno ich "utworow"? ;)

 

Zeby nie bylo off topu to dzisiaj zrobilem niezla jazde kolesiowi w pracy.Co prawda zasluzyl i nie zamierzam go przepraszac,ale moge miec male problemy.Jestem tolerancyjny wobec wielu ludzi z ktorymi pracuje i jestem raczej lubiany przez wiekszosc,ale kłamców,donosicieli i wywyższających się zarozumialych typów nie mogę znieść.Gosciowi zbieralo sie od dluzszego czasu a dzisiaj juz przeszedl samego siebie.

 

Rambo - istnieje wogole cos takiego jak relanium dla zwierzat? :mrgreen:

Hehe nie wiedzialem.Z tym piciem ampułki to nie byl dobry pomysl i mogl sie zle skonczyc.

 

Tak przy okazji gdzies kiedys na forum z US czytalem,ze jakiś pijany koles na imprezie wpadł na genialny pomysł rozkruszenia Xanaxu i wciągania go nosem aby jeszcze się "doprawic".Tak sie stalo,ze na skutek tego zmarł a jego rodzina jeszcze skarżyła firmę produkującą Xanax zarzucając że jego śmierć była ich winą.Idiotyzm do potęgi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To tak jak w USA na mikrofalówkach muszą być napisy ''nie wrzucać zwierząt'' :pirate: Bo ktoś chciał kiedyś kota wysuszyć i sprawa wylądowała w sądzie hehe.

 

Wracając do tematu. Dzisiaj jakoś stabilnie. Obyło się bez zjazdu. Może przez nafaszerowanie się karbamazepiną?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po przejechaniu przez samochód mojego pieska weterynarz mu to przepisał. Nie różni się to relanium od naszego. Wtedy było mi wszystko jedno. Tylko zapamiętałem to uczucie całkowitego wyzdrowienia. Na kilka godzin. Dziwne. W czadzie tak nie powinno być. Inne uspokajacze typu benzo nic nie pomagały. Leżąc po próbie w szpitalu faszerowali mnie nie wiem jakimi lekarstwami, ale pamiętam że chodziłem po ścianach i szukałem miejsca do powieszenia. Nic przez okres trzech miesięcy nie przynosiło ulgi. Nawet nie pozwolili zakończyć życia Tłumaczyli że im wolniej wychodził będę z epizodu tym lepiej dla mnie.

 

A może zwykłe relanium by mi pomogło? Przynajmniej w tym najgorszym okresie.

ROBERT próbowałeś relanium? Może na kilka godzin pomoże?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rambo

Relanium faszerowali mnie w szpitalu przez 2 tygodnie.....w ampólkach, ktore dawali mi do piscia zmieszane z woda.

Czyli 3 x dziennie po 10 mg relanium.

Byłem załatwiony na cacy,hehehehe

Faktycznie poczucie pseudozdrowia.

Ale jak dlugo tak mozna jechać na takich dawkach???

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze raz piszę że był to jednorazowy przypadek w akcie całkowitej desperacji. Ze stanu zero wróciłem na kilka godzin do dziesiątki .Złudzenie było takie że wyzdrowiałem.

Dlatego pisałem o jedzeniu suchego chleba. Nigdy mi tak nie smakował. Po tylu tygodniach głodówki Zjadłem olbrzymie ilości pokarmu. Czym się to skończyło nie muszę pisać.

Robert miesiąc pobytu w szpitalu to praktycznie nic. U mnie pierwsze efekty były widoczne pod koniec trzeciego miesiąca. Do tego czasu cierpiałem niesamowicie. Gdyby to nie był szpital to nie rozmawiałbym z Tobą. Lekarstwa nie przynosiły ulgi a wręcz przeciwnie

Mała dygresja. W pokoju ze mną leżał biznesmen. Facet stracił wszystko co miał. On przed pięćdziesiątką, łysy brzuchaty i o odpychającej fizjonomi - jednym słowem brzydal. Żona młodziutka laska (po dwudziestce ) jak modelka i kilkumiesięczne dziecko. Rozpoznanie miał to samo co ja. Ja wyszedłem on jeszcze został. Po prostu bał się tego co czeka go na zewnątrz.

Na Twoim miejscu nie unosiłbym się ambicją i poddał leczeniu. Ja robię taki błąd, że po dojściu do siebie i wejściu w hipo przez lata nie odwiedzam psychiatry.

Teraz porzucę fałszywy wstyd (najchętniej to chodziłbym tam w masce ) i pomimo dobrego samopoczucia będę chodził na wizyty.

Jeszcze jedno. W szpitalu prawie zawsze potrafią wyprowadzić chorego z epizodu. Może to trwać długo. Niestety tabletek szczęścia nie mają Na to musimy zapracować sobie sami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rambo - ale nie sadze,ze w przypadku Roberta unoszenie sie ambicją ma tutaj miejsce.Byl juz,nie pomogli mu wiec po co wracac tam skoro lekarze NIC nie potrafili zrobic.

 

Co do benzo to u mnie wieksza dawka clona przynosi praktycznie calkowite wrecz "cudowne" uzdrowienie.Na poczatku gdy zazywalem codziennie 1mg to przez 2 tygodnie bylem prawie calkowicie zdrowy bez sladu derealizacji.Organim oczywiscie sie dostroil i po 2 tygodniach wszystko zaczelo slabnac.

Jezeli chodzi o benzo to w moim odczuciu jedynym sposobem jest zazywanie minimalnej dawki podtrzymujacej a od czasu do czasu zwiekszenie ale na najdluzej kilka dni.Mamy np cos zaplanowane,chcemy gdzies pojechac a wiemy ze benzo dziala.Wiec zarzucamy wtedy dawke,ktora umozliwi nam dobre funkcjonowanie.Po takim wyskoku ze tak powiem powrot to dawki podtrzymujacej i tak w kolko.Opierajac sie o swoje doswiadczenia nic lepszego nie przychodzi mi do glowy.Jazda non stop na benzo i ciagle zwiekszanie dawek nie wchodzi w gre,bo po dosc krotkim czasie osiagniemy dawki maksymalne z ktorych nie bedzie dalo sie juz zejsc.Ja po moim 2 dniowym sztucznym powrocie do normalnosci wrocilem do porzadku dziennego czyli 1mg dobowo.

 

 

Amon - slowo sie rzeklo i musze dotrzymac obietnicy ;) .Do konca tygodnia moj przyjaciel z lat dziecinnych,ktorego bylem fanem ogladajac "dobranocki" pozostanie.Ale nie martw sie w poniedzialek wrzuce w ramach rekompensaty cos mocnego ;) .A tak przy okazji to dobrze slyszec ze czujesz sie w miare ok.Oby bylo juz tylko lepiej i nowe leki dobrze sie spisywaly.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie calkowity powrot do normalnosci nastepowal tylko po clonazepamie.Alprazolam co prawda daje wieksze uspokojenie i uczucie "lekkosci" ale cos tam z derealizacji jednak zostaje.Clon niwelowal ja w 100%.

Ale jezeli jeszcze nie jestes uzalezniony to polecam branie tylko doraznie,ewentualnie tak jak mowilem okazjonalne zwiekszanie a regularnie to tylko malą dawke podtrzymujacą.

 

Co do apetytu to u mnie sie wlacza "gastro" po wiekszej dawce alprazolamu.Mam wtedy niesamowity apetyt.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

RafQ doradzając Robertowi pobyt w szpitalu robię to z troski o niego. Miesięczny pobyt w naszym przypadku to nic.

Dlaczego szpital?

Ponieważ lekarstwa doprowadzają Go tak jak i mnie do samobójstwa. A w szpitalu jeżeli powie prawdę o efektach ich zażywania to nie pozwolą mu na skończenie z sobą. Będą mieli czas na dobór leków odpowiednich dla niego.

Oglądałem dokumentalny film z aktorką (nie pamiętam nazwiska, grała w Gwiezdnych W. - księżniczkę ) o jej czadzie i zmaganiach aby dopasować lekarstwa. W końcu dopasowali.

Na końcu zwracała się z apelem do czadowców aby się nie poddawać. W jej przypadku dopasowanie lekarstw trwało lata!

Zawsze trzeba mieć nadzieję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rambo - oczywiscie wiem,ze chcesz jak najlepiej (jak my wszyscy tutaj siedzacy w tym bagnie i jadacy na tym samym wozku).Jezeli inaczej odebrales moj post to przepraszam,ze nie sprecyzowalem dokladnie.Masz sporo racji co do tego,ze w warunkach szpitalnych wprowadzanie lekow jest bezpieczniejsze dla pacjenta.Faktycznie w niektorych przypadkach moze to pomoc i poskutkowac.Ale moze tez pogorszyc stan chorego.Ja w pewnym okresie chcialem isc do szpitala i rozmawialem o tym z moją Panią doktor.Ona zdecydowanie odradzala.Twierdzila,ze jezeli potrafie w miare normalnie funkcjonowac,pracowac itp. to pobyt w szpitalu co prawda moze pomoc ale jest spore ryzyko.Jezeli nie nastapi spora poprawa,to moge miec potem trudnosci z powrotem do zycia poza szpitalem i ponownego przystosowania sie.Za to byla jak najbardziej za tym abym w razie fatalnego samopoczucia lub nietolerowania leku natychmiast do niej sie zglosic.I nie proponowala mi zadnych wizyt prywatnych (chociaz chcialem w razie W) a wrecz przeciwnie - odradzala jednoczesnie zapewniajac ze przyjmnie mnie w kazdej chwili z NFZ bez kolejki niezaleznie od tego ile bedzie miala pacjentow.Mam do niej pelne zaufanie,chociaz w przeszlosci mocno w nia watpilem i zbyt pochopnie ocenilem czego teraz sie wstydze.

 

W przypadkach z ciaglymi myslami samobojczymi i nietolerowaniem lekow faktycznie szpital moglby byc jednak dobrym pomyslem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przy normalnym funkcjonowaniu w społeczeństwie odradzam również szpital. Lecz jeżeli przyjmowane specyfiki doprowadzają nas do samobójstwa ( mnie tak doprowadziła Asentra - nie znam większego bólu jaki wtedy miałem ) to pozostaje jedynie szpital.

Aklimatyzacja w społeczeństwie po wyjściu ze szpitala jest trudna. Tym bardziej, że opuszczając szpital miałem jeszcze potworne lęki a samopoczucie określiłbym na 5.

Z czasem to przeszło.

W stanie mieszanym człowiek chciałby coś wielkiego robić a nie robi nic. To napięcie zabija.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma mowy o szpitalu. NIGDY !!

Nikt mnie juz więcej nie ubezwłasnowolni. Jestem gotów przyznać ,że przy próbie zamknięcia mnie tam siłą ,zrobie wszystko aby padły trupy.

Nie porównujmy tutaj warunków w jakich leczona była ta dupeczka ze Star Wars ,do tych w jakich leczeni często jesteśmy my.....

W czym mi tam pomogą? jakie leki dadzą poza tymi które juz brałem (czyli praktycznie wszystko ? )

Jakaś smarkata pani psycholog będzie decydować ,czy mogę juz wyjśc i stanowic o sobie , czy tez dalej pod kluczem??

Debilowaty pielęgniarz będzie mial prawo mnie zglebować z pomoca kolegów z innych oddziałów, ponieważ się wścieknę na to , że nie moge sobie iśc na spacer ?

Pod klucz to ja mogę pójść jakbym "zrobił" kantor , a nie dlatego że jestem chory.

Szpital dla mnie nie ma żadnego sensu. Byłem, widziałem.

Leczę się intensywnie. Z NFZ i prywatnie. Wydałem juz na to majątek.

Nie wstydzę sie iśc do psychiatry, nie wstydze iśc do apteki. Nawet żartuje sobie z ponętnymi farmaceutkami z mojej choroby. Choroba jak choroba -wali mnie cały społeczny balast związany z psychiatrią.Szkoda , że CHAD może okazac sie śmiertelny. Niestety nie samoistnie...

Mam jeszcze nadzieje na dalszą , w miarę normalna egzystencję....

Dzis czuje sie lepiej , ponieważ derealizacja jakby mniejsza.

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×