Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mam fioła na punkcie zwierząt !!!


Gość toya75

Rekomendowane odpowiedzi

anwet ma rację.

U kociaka łzawienie oczu może być objawem zakażenia wirusem herpes, calici lub chlamydiozą. Nie straszę, ale dobrze byłoby, gdyby małą obejrzał wet. Tym bardziej, że jak rozumiem, maluszek jeszcze nieszczepiony (?), więc, tfu tfu, rożne rzeczy mogły się przyplątać i nie radzę poprzestawać na leczeniu rumiankiem. Takie 'leczenie' może tylko maskować objawy. A zaszczepienie kociaka z wirusem i osłabioną odpornością może bardzo pogorszyć jego stan.

 

Zajrzyj na kocie forum: np. http://www.miau.pl - tam więcej ekspertów :smile: i może ktoś poradzi Ci dobrego weta w Twojej okolicy

 

Korba, czy poprzedni opiekun przekazał Ci maluszka bez szczepien i książeczki zdrowia? :(

tak nie powinno się robić... czy maluch pochodzi z jakiejś uznanej hodowli?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zachmurami, kociak ma książeczkę zdrowia, a szczepiona dopiero będzie po ukończeniu 9 tygodnia, czyli niedługo. jutro wybieram się do weta. dzięki za rady!

Bessi pochodzi od ludzi, którzy mają parkę persów 10-letnich. jestem ich pewna, była dwa razy odrobaczana, co jest zapisane w książeczce. na szczepienie było za wcześnie.

 

PS... swoją drogą, wiecie, że mi też łzawią oczy? wieczorem, wtedy kiedy kotkowi :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Maluszek nieszczepiony i do tego młodszy niż 9 tygodni. Niezbyt dobrze. Kociaki w hodowli powinny być z kotką do 12 tygodnia życia i jeść pokarm mamy :shock: , to ważne z punktu widzenia socjalizacji, odporności na chorobska itp. Rzetelny hodowca nie oddaje zwierzaka bez szczepien i przed ukonczeniem 3 miesięcy.

 

W książeczce powinny być pieczątki lekarza weterynarii, daty szczepien i odrobaczenia.

 

No, ale kicia jest już z Tobą, trzeba się o nią zatroszczyć, więc szukaj dobrego weta. :smile:

 

Dla wszystkich zainteresowanych tym jak odróżnic rzetelną hodowlę od pseudohodowli (nie wiem, czy ten termin jest Wam znany?), dlaczego rasowy=rodowodowy, też garść innych pożytecznych informacji o zwierzakach:

 

http://zwierzak-w-domu.info/index.php?option=com_content&task=view&id=29&Itemid=183

 

Co do łzawienia. Nie martw się, herpes i calici to typowo kocie wirusy, nie przenoszą się na ludzia. Z chlamydiozą bywa różnie, ale tak łatwo się jej nie łapie :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zachmurami

Ja się zupełnie zgadzam ,że to może być coś poważnego i trzeba iść do weta, ale chwilowo można pomóc żeby kotkowi się lepiej patrzyło. Chociaż powiem Wam ,że moim kotom (a sporo ich się przewinęło ) zazwyczaj wystarczało kilkakrotne zapuszczenie maści i nie było już po ropie w oczkach śladu. Fakt ,że nasze to "zwykłe" dachowce z dużą odpornością i nie cackaliśmy się z nimi specjalnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mialam kota birmańskiego-i też byl calkiem odporny :)

To mogą byc różne choroby,tak jak mdłości mogą byc objawem raka mózgu..

Chodzi tylko o to by nie wpadac w histerie.Wiem,że niektorzy mają traumy,bo byli nalogowo ignorowani i olewani przez lekarzy.

Ale nie zaszczepiajcie bezpodstawnie paniki.Wystarczy grzecznie kogos doinformowac,a nie straszyc,teoretyzowac i wrzeszczec,że rumianek jest do dupy.

 

Do dupy to są czopki,a jak ktos ją sobie przemywa rumiankiem to gratuluję :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mój szczurek mnie już nie kocha :why:

.

 

 

kocha kocha...

 

( a jak nie, to przegłodź go trochę ;) zobaczysz, będzie jadł Ci z ręki :lol: )

dziś próbował mnie ugryźć parę razy

podejrzewam, że to po wczorajszym - siedział mi na ramieniu ze 2 godziny i chcialam go w końcu zdjąć, a że nie chciał wejść na rękę, to musiałam trochę na siłę...i dziś jest na mnie zły.

zajebista ze mnie pańcia :roll::-|:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozmawiałam z moją kuzynką, której kociak miał 4 tygodnie jak do niej przyszedł. Teraz jest dorosłym kotkiem i ma się świetnie. Problemy z oczkami zdarzały się bardzo często i zdarzają się u wielu kotków. Idzie się do weta i dostaje się kropelki i maści. A ja zdążyłam już wpaść w panikę...

 

Mówiłam przecież, że mam książeczkę, w której są pieczątki i daty odrobaczeń. Nie ma szczepień, bo nie może być skoro była za młoda...

Do wetka wybieram się jutro.

 

Rodzina od której mam Bessi na pewno nie posiada żadnej pseudo-hodowli. Kotek przyszedł do mnie wypieszczony i zadbany, z zapasem dobrego żarełka. Z poprzednimi właścicielami mam cały czas kontakt, dają mi rady oraz dopominają się o zdjęcia Bessi, bo zdążyli ją pokochać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich :D Moze mój temat nie wszystkim przypadnie do gustu ale mślę ze na forum trafiaja sami wrażliwi ludzie a wiec i tacy którzy maja fioła na punkcie swoich milusinskich .Nie pomyslcie ze jestem świrnięta ale z wykształcenia jestem zootechnikiem i zwierzeta to moja pasja.Polecam wszystkim nerwusom : kochajcie zwierzeta a zobaczycie ile one potrafie dac człowiekowi dobrego.Napiszcie prosze kto ma jakie zwierzatka . Chetnie poczytam podobne posty.Pozdrawiam

 

toya75 to ze zwierzaki to twoja pasja i pomaga Ci w twoich problemach to chyba nic złego zwłaszcza jeśli jeszcze na tym zarabiasz, bo ni ma nic leprzego jak realizowanie swoich pasji i jeszcze zarabianie na tym. Zwierzęta są ok to w końcu tacy nasi mali bracia, a tym co robią krzywde zwierzakom i sie na d nimi znecają roz....ł bym morde kopami na twarz ;]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Fakt ,że nasze to "zwykłe" dachowce z dużą odpornością i nie cackaliśmy się z nimi specjalnie.

 

O to akurat mit :smile: . To nieprawda, że dachowce są odporniejsze. Mają taką samą podatność na wirusy, choroby, itp. jak rasowe=rodowodowe. To, na ile dany kot jest odporny zalezy od jego stanu zdrowia, warunków życia, jakości żywienia, ekspozycji na stres. O wszystkie koty trzeba dbać tak samo: szczepić je, systematycznie odrobaczać, właściwie karmić: karmą bytową lub leczniczą, ktora ma w składzie mięso, a nie popiól, soję i chemikalia :smile: Innymi słowy - nie wierzmy reklamom i szerokim łukiem omijajmy whiskasy, kitekaty i inne badziewia z sumermarketu.

 

Mit o chorowitych kotach 'rasowych' wziął się z tego, że niektóre 'hodowle' nie są uczciwe.

U hodowcy nastawionego na zysk, bywa tak, że kotki rodzą non stop :x i są mocno wyeksploatowane kolejnymi ciążami, kocięta oddawane są wczesnie, bez szczepien itp.

Bardzo często zdarza się też tzw. chów wsobny, kiedy krzyżowane są zwierzęta spokrewnione ze sobą (np. rodzenstwo, matka z synem, ojciec z córką). takie zwierzaki, siłą rzeczy noszą sobie masę wadliwych, zmutowanych genów. Ich potomstwo często choruje, miewa wady genetyczne, umiera wcześnie.

 

Licencja hodowlana to nie wymysł: reguluje, ile razy i jak często mozna dopuszczać kotkę do kocura, zwierzeta, które są dopuszczane do rozrodu są badane i oceniane, pod kątem np. wad genetycznych (nie są dopuszczane do rozrodu koty tzw. "na kolanka", wydawane są do adopcji z nakazem kastracji/sterylizacji), charakteru itp. Już najdrobniejsza wada dyskwalifikuje zwierzę i musi być ono wykastrowane/wysterylizowane, staje się tzw. 'nakolankowcem'.

 

 

Pers nowego typu, czyli ten z mocno spłaszczonym pyszczkiem, to też wynik działalności człowieka i dążenia do doskonalania rasy. Tak, tak. :smile: Persy, przez swoj spłaszczony pyszczek tzw 'peak face' miewają siłą rzeczy problemy z wysychaniem rogówki, skłonność do podrażnien i infekcji oczu. Persy starego typu wyglądały nieco inaczej.

 

Tu jest trochę zdjęć porównawczych i informacji dla persiarzy. Wklejam link, może się przyda.

 

http://www.pers.fora.pl/rasa,25/historia-rasy,114.html

 

To rasa wymagająca szczególnej opieki i zabiegów pielęgnacyjnych, zwłaszcza ze względu na bardzo delikatny włos. Persa trzeba regularnie szczotkować specjalną szczotką, w innym wypadku mogą powstać bolesne kołtuny i odparzenia.

 

Wybaczcie, że tak się wymądrzam. :oops: Kotami zajmowałam się przez kilka lat, jako wolontariuszka i dużo mnie o sobie nauczyły. Bardzo żałuję, że moja nerwica/depresja mnie unieruchomiły i częściowo wyłączyły z życia - powoli probuję wrócić do tego... ale poki co, za bardzo wszystko przeżywam. :( . To, ze zaczynam pisać na ten temat, to może krok w dobrym kierunku. Pytajcie, jeżeli chcecie coś o kotach wiedzieć, spróbuję sie powymądrzać i poszukać jakichś linkow :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panna_Modliszka, pięęęękna..nie przepadam za kotami ale ta mi się strasznie podoba :D

 

ludziska czy wy też bez zwierzaków popadacie w takie stany depresyjne jak ja ?:< jak nic nie biega nie skacze nie merda to depresja mnie łapie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×