Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dysmorfofobia - Negatywny odbiór ciała w lustrzanym odbiciu


pitek

Rekomendowane odpowiedzi

Mam pytanie.. czy jestem w stanie sama z tego wyjść czy musze sie leczyc..

 

[*EDIT*]

 

I jeszcze jedno... kurcze.. jak Was czytam .. mam wrażenie, żę nabijacie się i nic nie wiecie o tej chorobie..

Początkowo nie chciałam wierzyc, że ona istnieje. Po głębszym poznaniu tematu wiem, że to nie są poprostu urojenia i że istnieją ludzie, którzy mają podobny (bo nie ten sam(!) )problem.

Szukam pomocy ale nie wiem czy udac się do psychologa.. czy od razu psychiatry.

Chciałabym przeczytać jakąś konkretną poradę.. nic w stylu każdy jest piekny...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Ja od jakiegoś czasu chodzę do psychoterapeuty.

Psychoterapeuta zapewne stwierdził u mnie fobie społeczną silnie związaną ze swoim wyglądem.

Też tobie radze zasięgnąć rady lekarza.

Ja walczyłem z tym sam, wczesniej nie zdając sobie sprawy z powagi zaburzenia i nie było lepiej tylko ciągle gorzej.

Teraz jestem wydaje mi się w krytycznym momencie, mam nadzieje ze może być tylko lepiej.

 

Moj przypadek jest taki, że mam duży nos. On jest dla mnie odrazający.

Ale dla normalnego czowieka duży nos nie powinien być rzeczą o ktorej mysli 12 godzin na dobę, przez ktorą

boi się wyjść z domu do pracy, czy do przyjaciól.

Jedni twierdzą, że nos mam normalny a inni że duży.

Zdania w tym temacie są podzielone.

 

Dzieje się to falami, raz jest dobrze - zapominam o moim nosie i smieje się swiadomie z tego że kiedyś mogł mnie tak pogrążać, a czasami jest tak jak teraz czyli bardzo ciężko.

Wszystkie szepty, smiechy, spojrzenia interpretuje jako naśmiewanie się.

I to jest właśnie dla mnie najbardziej bolesne.

 

I tu jest pytanie czy to dysmorfofobia, czy fobia społeczna spowodowana kompleksem dużego nosa.

Zaszło to już bardzo daleko..

Lekarz stosuje terapię poznawczą, mam nadzieję że to będzie dzialać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie! Bardzo cierpię z powodu dysmorfofobii. Chciałabym skontaktować się z dziewczyną, kobietą, która podobnie nie radzi sobie z dysfunkcjami w życiu, które powoduje właśnie to zaburzenie. Z góry dziękuję za jakikolwiek oddzew.

 

[*EDIT*]

 

Hej

Strasznie potrzebuję Waszej pomocy. Obecnie jestem już o pół tiptopa od samobójstwa. Zupełnie nie wiem, co robić.

Ok. 6 tygodni temu opuściłam szpital psychiatryczny, w którym spędziłam prawie miesiąc, właśnie po nieudanej próbie samobójczej. Wówczas to objawy dysmorfofobii doprowadziły mnie do takiego cierpienia... Nie do opisania. Niemoc zrobienia czegokolwiek.., poczucia stopniowego coraz silniejszego tracenia siebie. Świadomość i "moje wiem", że ta twarz nie może istnieć .. Te wszystkie towarzyszące emocje.. upokorzenie, wstyd, lęk.. przeogromny lęk.Natrętne czynności, myśli.W szpitalu nikt nie zwracał uwagi na to, co mówię.. Co mówię o swoich objawach. Zarówno psychiatra jak i psycholog potraktowali moją hospitalizacje jako czas przetrzymywania mnie... Im bardziej ignorowali tym mocniej zamykałam się w sobie.. Tym bardziej cierpiałam. Miałam wrażenie, ze nawet oni śmieją się ze mnie .. Gdy miałam 19 lat zdiagnozowano u mnie zaburzenie osobowości.. od tego czasu wszyscy jadą na jednym koniku, nie wsluchując się w moje objawy, śmiem twierdzić zaanwansowanej dysmorfofobii.

Terapeuta , z którym spotykałam się przez dwa lata w sesjach psychoanalitycznych , wyraźnie powiedział, że w dysmorfofobii nie jest w stanie mi pomóc.. Zrezygnowałam z Jego "usług".

Teraz w najbliższych dniach mam wizytę u nowego psychoterapeuty. Jednak ja nie jestem w stanie wyjśc z domu.. Nie wyobrażam sobie dotrzeć do Niego nawet "pod opieką" mojej przyjaciółki, a co dopiero pozwolić sobie , by na mnie patrzył. Jej... Proszę, niech ktoś z Was napisze mi .., prosze dajcie świadectwo Waszej walki..Prosze. Czy , jesli się leczyliście/leczycie, diagnozowano u Was jakies inne zaburzenia, choroby psychiczne.

 

[*EDIT*]

 

Kochani, piszcie proszę jak najwięcej o tym, z czym Wam najtrudniej. Jak radzicie/nie radzicie sobie z dysmorfofobią. Czy ktoś u Was zdiagnozował te fobię? Czy sami tak mocno nie radzicie sobie z tą niebezpieczną chorobą.., tzn. objawy dręcza Wan na tyle, że zakłócają i zubażają Wam życie? Może spróbujemy wspólnie walczyć, wspierać się, dawać wskazówki, wymieniać doświadczenia? W dzisiejszej dobie kultu ciała, licznych kompleksów u dużej rzeszy osób, trudnością opowiedziec komukolwiek co z nami się dzieje ..

 

[*EDIT*]

 

Kurcze Misiaki, żadne z Was nie nie napisze? :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja piszę i dołączam się do osób, które podejżewają dysmorfobię. Co mnie zaskoczyło? Depersonalizacja- zawsze mnie zastanawiało, dlaczego ta dziewczyna w lustrze to nie ja, nie ta sama, obca. Świetnie się dowiedzieć. Depersonalizacja to jest objaw psychologiczny?

 

Dalej... Nie piszę o konkretach. Boję się, że ktoś wyjedzie z takim samym konkretemi i okaże się, że to prawda...

 

Kiedyś miałam manię na punkcie zbyt szerokich ramion. Teraz gówno prawda, bo mam wąskie ramiona przecież. Jedną rzecz udało mi się pokonać... Mania na tle nosa tez poszła w niepamięć. Mania na tle twarzy nie pójdzie, no bo ja widzę przecież. A jak nawet się ustabilizuję to obejżę foty, zobaczę kogoś ładnego na ulicy, przejżę się pierwszy raz w lustrze danego dnia i znowu... Powiem szczerze, że zakochana w swojej twarzy byłam kiedyś, pełne utożsamienie. a teraz gówno. Myślałam, że wiąże się to ze zmianą w moim życiu, że musiałam wyeksportować najbliższą mi osobę. Nie wiem... I kompleks na punkcie głosu.

 

Co mi z tego, że otrzymuję wór komplementów nieraz i jestem "pusta", "głupia". Zmieni mi się nastrój i powiem: a w tym nastroju nie widziałaś, więc nie wiesz XD Oczywiście znajomi nic o tym nie wiedzą, jedynie najbliźsi, ale nie wierzę zbyt.

Na terapii grupowej w życiu nie zapytam, bo mi jeszcze potwierdzą i będzie buba.

 

Jeszcze raz powiem, że dysmorfobia jest najbardziej szitowa ze wszystkich moich zaburzeń. Mogłam tydzień nie wstawać z łóżka w depresji a myśli samobójczych nie było, a z dysmorfobią mam myśli w stylu: kurde, po co ja dalej żyję? zbieram na operację.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem to problem leży nie w naszym ciele tylko w niskiej samo ocenie oraz zaburzonym obrazie samej siebie. Ja mam duży tyłek ale uwielbiam go bo jest pulchny i odstający i mało tego jeszcze kupiłam sobie spodnie które podkreślają moją pupe. Mam też szeroki nos i wiele innych mankamenów które nie toleruje. Wydaje mi się że trzeba znalęść jakiś punkt odniesienia do tego nosa który nie akceptuje. Ja na przykład sobie myśle tak że mam szeroki nos no coż ale przynajmniej moge głęboko oddychać bez przeszkud :)) . Mam duży tyłek ale przynajmniej mam na czym siedziec i jest mi mięciutko i wygodnie itd. Sory że to mówie ale takie problemy to nie problemy. Problemem jest tu nie akceptacja samego siebie i nie ważne jakie się ma naturalne mankamenty każdy nawet zdrowy człowiek ma defekty których nie lubi. Zapytajcie osób z otoczenia jaka część ciała im sie nie podoba ?? każdy coś znajdzie. Ale jak się przywiązuje wage do szerokich ramion bardziej niż do czego kolwiek innego np: nauki, kariery zawodowej, no to sory ale są w życiu rzeczy ważne i mniej ważne i trzeba je umiejętnie oceniać.

No i przedewszystkim się nie pieścić nad sobą bo to do niczego nie prowadzi czyż nie ??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

luciana- przepraszam Cię bardzo, czytając Wasze posty też odnoszę wrażenie, że się pieścicie w zagadnieniach które interesują mnie bardziej niż mniej, ale zdaję sobie sprawe, że przychodzicie tutaj wyrzygać swoje problemy, proszę bardzo.

i ja tak samo.

 

jak Cię nie dotyczy to sweet, nie martw się, ja sobie problemów nie kolekcjonuję, i też kiedyś byłam nie do końca idealna a podchodziłam do tego w sposób jak Ty, plus minus i jest dobrze, więc się czuję odrobionę urażona... Bo tym bardziej widzę, że nie wiesz o co chodzi, a bierzesz na ruszt moją wypowiedź.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a czy ktoś z was może do jasnej ciasnej zrozumieć że dysmorfofobia=/=kompleksy.

ktoś powinien stworzyć oddzielne forum o tej chorobie, bo narazie można przeszukać całe gugle i gdzie nie wejdziesz to śmietnik.

 

Granica ja się leczę na dysmorfofobię, nie wiem czy tu jeszcze wchodzisz, ale jak chcesz pogadać to pm.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi jedynie pomagają benzodiazepiny, ale tylko na lęki i też nie całkowicie; dzięki temu mogę wyjść na miasto, załatwić najpotrzebniejsze sprawy, uczestniczyć w jakiś zebraniach w pracy; natomiast odbiór mojej fizyczności pozostaje bez zmian, tzn. jest bardzo negatywny. Przez to praktycznie w ogóle nie prowadzę życia towarzyskiego, nie mam przyjaciół ani znajomych; nigdy nie byłem w związku z kobietą. W kontakcie z innymi, rozmowie dostrzegam jak ludzie patrzą na mnie z obrzydzeniem lub politowaniem. Pewne rzeczy próbuję zmienić - byłem na konsultacjach u lekarzy medycyny estetycznej; w planach mam operację, kilka zabiegów; niestety niektórych rzeczy nie da się u mnie zmienić i to takich, które są dla mnie największym problemem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gustava, objawy mam takie że co jakiś czas świruję na temat jakiejś części mojego ciała. ostatnio zauważyłam u siebie małą bliznę. uznałam, że jest okropna, zaczelam sie coraz bardziej nia stresowac, cale dnie potrafilam stac przed lustrem i obserwowac czy ja widac, w jakim swietle i pod jakim katem jest mniej widoczna. stwierdzilam ze jestem z ta blizna odrazajaca i ze nie da sie z tym normalnie zyc, ze jestem tak ohydna ze nie moge na siebie patrzec, ze wole umrzec niz zyc z ta blizna i tak dalej. kazdy kogo spytalam mowil ze w ogole ledwo dostrzega, ze ta blizna jest. teraz jak biore leki sama widze ze zeby ja zobaczyc trzeba sie napraaawde mocno przyjrzec. no a oprocz tego to mialam identycznie z innymi czesciami ciała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jako chodzące zaburzenie odżywiania, chyba się kwalifikuję do tematu.

U mnie najgorzej jest, kiedy swoje "przypuszczenia" poprę kompletnie bezsensownymi argumentami w stylu: nie zmieściłam się w ten rozmiar, jestem wieeelka - mimo, że mam świadomość, że np w tym sklepie rozmiarówka jest prawie że dziecięca.

O basenie nie ma mowy, o plaży też nie - krótkie spodenki w lato nie, bluzka bez rękawów nie... uf. A jak już założę to idę spięta i zestrachana jak nie wiem co.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ostatnio mam takie chore złudzenie. A właściwie to nie jest złudzenie :/ niby mam długie włosy a jak na siebie patrze z przodu to wydaje mi sie ze są krótkie, miał ktoś z was coś takiego?? np jak są podwinięte i sie wydają obciętę :/ i wtedy mam fobię. bo nie akceptuje ich krótkich, :/ to nienormalne, płacze codziennie przez takie coś ;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a nie próbowałeś sobie tego jakoś tłumaczyć?? Że nie możesz być kobietą skoro masz taką a nie inną płeć, jednoznaczną?? w sumie ja sobie też próbuje racjonalnie wyjaśnić że skoro mam długie to mam długie włosy i proste. Nie mogą być jednocześnie długie i krótkie. Ale w wizualnym odbiorze i tak mam jakieś złudzenia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W końcu wiem co mi dolega

Gdy ktoś się śmiej myślę że to z moich tłustych pośladków

poza tym uwagę zwracam na moją tuszę,unikam ludzi,ubrania dobieram w czym szczuplej wyglądam

gdy ktoś mówi że jestem szczupła często się złoszczę bo wiem lepiej

w ogóle gdy utyje to unikam luster bo wiem że wyglądam przeraźliwie,przestaje dbać o siebie bo wiem że to nic nie da ,izoluje się,przestaje jeść przy kimkolwiek bo jak taka grubaska może w ogóle jeść,cały dzień spędzam nad użalaniem się nad sobą dopóki nie zrzucę kilka kilo

nienawidzę siebie,czuję się brzydka i nieatrakcyjna wszystko przez otyłość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kasiątko,

 

Pociesze Cie, ze jesli to sprawa glownie tuszy to problem nie jest taki duzy...

 

Z prostego powodu, przeciez mozna to bardzo latwo zmienic...Potrzeba tylko 3-4x w tygodniu wizyt w dobrej silowni i dobra dieta.

 

 

Problemem to jest czegos czego sie nie da zmienic (lub tylko przy pomocy chirurgicznej) jak twarz itp itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kasiątko,

 

BMI to to jest wiesz, bardzo niemiarodajny wskaznik, gdyz nie uwzglednia gestosci ciala, kosci, szerokosci ramion czy grubosci kosci.

 

 

 

Nad sylwetka mozna swietnie popracowac,

 

Aha i jeszcze jedno powiem, mianowicie, osoby, ktore maja lekka sklonnosc do nadwagi maja przewaznie swietne predyspozycje naturalne do tego zeby dobrze sie "ujedrnic", nie tyczy sie to tylko facetow, ale kobiet takze.

 

Np kobieta z lekka nadwaga i kraglosciami jak gdzies z pol roku pochodzi na sillke to moze wygladac swietnie po prostu.

 

Np zasuszone chudzielce nigdy nie beda mogly powabnie wygladac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×