Skocz do zawartości
Nerwica.com

List- Polskie Towarzystwo Psychologiczne


circ

Rekomendowane odpowiedzi

circ, cenię Cię za to, że mówisz otwarcie i w sposób kulturalny to co masz do powiedzenia. Nie rozumiem jedynie dlaczego pomimo tego, że wiesz, że ludzie tutaj wierzą w inne rzeczy niż Ty starasz się wyperswadować nas z naszych wierzeń.

Ty uważasz Boga za istotę, która jest nam w stanie pomóc. My uważamy, że pomóc możemy jedynie my sami, czasem przy pomocy specjalistów.

Sam jestem chory, zapoznałem się z Twoimi przekonaniami i utwierdziłem się tylko w tym co myślałem wcześniej. Czy Twoja misja nawracania ma za zadanie ciągłe powtarzanie nam Twoich poglądów, nawet kiedy jesteśmy przekonani o tym, że chcemy pozostać w takich wierzeniach jak jesteśmy? Jestem bardzo ciekawy odpowiedzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

circ, napisałaś, że przyczyną wszystkich naszych zaburzeń jest grzech, oddalenie od Boga. Ciężko mi się z tym zgodzić, gdyż na nerwicę natręctw zachorowałam w wieku 12 lat. Rozumiem, że od najmłodszych lat stopniowo uśmiercałam swoją duszę poprzez ciężkie grzechy, co w konsekwencji doprowadziło mnie do nerwicy? Najistotniejszym faktem jest to, że wychowałam się w rodzinie katolickiej, w domu, w którym wiara była jedną z najważniejszych sfer życia. Sama, jako dziecko byłam z Bogiem bardzo związana, a niejednokrotnie rówieśnicy nasmiewali się, że zostanę zakonnicą. Co więc takiego złego zrobiłam, że "obumarła część mojej duszy"?

 

Może twoi dziadkowie albo jeszcze głębiej zrobili coś niewybaczalnego, ale może też zaszło coś w twoim otoczeniu, co ciebie dotknęło, jeśli urodziłaś się z jakąs słabością, nawet niewielką. A może czegoś nie jesteś świadoma.

Pamiętam z dzieciństwa, że kiedyś przyszła moja ciotka i zachwyciła się paprotką. Ledwo ciotka wyszła, a paprotce wszystkie liście zwiędły, tak było kilka razy. Są tacy ludzie, noszą jakiś nieporządek w sobie. Nie chcę tu siać lęku i zabobonu, ale słyszeliśmy o spadających obrazkach, czy przesuwających się meblach. Duch potrafi silnie oddziaływać. Obrona przed tym jest modlitwa- Aniele Boży....strzeż duszy i ciała mego...

Mówisz, że rówieśnicy naśmiewali się. Może któryś z nich dotknął cię wtedy duchowo. Niektóre dzieci dla zabawy praktykują wywoływanie duchów i czasem to się kończy zawładnięciem demonicznym.

W każdej klinice psychiatrycznej jest współpracujący kapłan do egzorcyzmów, ale psychiatrzy za rzadko proszą go o pomoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

circ, chciałbym jeszcze abyś zapoznała się z odpowiedzią Ks. Józefa Pierzchalskiego:

http://pierzchalski.ecclesia.org.pl/index.php?page=10&id=10-01&sz=&pyt=236

Nie ulega wątpliwości, że wszędzie tam, gdzie istnieje potrzeba, należy mówić o Jezusie Chrystusie, Jego nauczaniu i naszym dążeniu do zbawienia. Wszelki przymus, „nawracanie na siłę” jest nieporozumieniem. Ewangelizacja rozumiana jako dzielenie się wiarą, swoim doświadczeniem religijnym jest konieczne, a nawet obowiązujące. Natomiast jakikolwiek przymus, nakłanianie jest niedopuszczalne.

[...]

Znajoma przed laty kobieta, zamiast zająć się rodziną, mężem i dziećmi, uczestniczyła w ruch religijnym z tą świadomością, jak bardzo ważną jest jej misja ewangelizacyjna. Tymczasem jej najpiękniejszym i najważniejszym obszarem troski był mąż i dzieci, oczekujący bezskutecznie obecności, bliskości i czułości żony i matki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

circ, cenię Cię za to, że mówisz otwarcie i w sposób kulturalny to co masz do powiedzenia. Nie rozumiem jedynie dlaczego pomimo tego, że wiesz, że ludzie tutaj wierzą w inne rzeczy niż Ty starasz się wyperswadować nas z naszych wierzeń.

Ty uważasz Boga za istotę, która jest nam w stanie pomóc. My uważamy, że pomóc możemy jedynie my sami, czasem przy pomocy specjalistów.

Sam jestem chory, zapoznałem się z Twoimi przekonaniami i utwierdziłem się tylko w tym co myślałem wcześniej. Czy Twoja misja nawracania ma za zadanie ciągłe powtarzanie nam Twoich poglądów, nawet kiedy jesteśmy przekonani o tym, że chcemy pozostać w takich wierzeniach jak jesteśmy? Jestem bardzo ciekawy odpowiedzi.

 

Rozmawiacie tu i przekonujecie się do tego, w co wierzycie. Czy ty nie robisz tego samego co ja?

Możesz mnie przekonywać do swoich wierzeń i ja ci tego nie zabraniam. Dlaczego uważasz, że ktoś, kto ma inne przekonania i doświadczenia nie powinien o nich mówić?

Rozmowa to wymiana i do czegoś dązy tak? Dąży do wyższej prawdy. Czy ty, kiedy do kogoś mówisz, nie chcesz go przekonać?

Mówisz coś bez własnego przekonania? W takiej sytuacji rozmówcy pozostają przy swoich sprzeczynych racjach na zawsze. To nie prowadzi do rozwoju.

Jeśli się ze mną nie zgadzasz, argumentuj to, a ja ci odpowiem.

Nie racje sa ważne, ale doświadczalna prawda.

 

Tak, nie należy nawracać na siłę, ale można dzielić się wiarą i doświadczeniem.

Gdzie tu widzisz nawracanie na siłę? Przecież jesli ktoś nie chce, może nie czytać, nie otwierać wątku.

Przecież rozmawiacie ze mną, a ja nie mam żadnych narzędzi by wywierać na was presję.

To moderatorzy mają narzędzia presjii.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

circ, oczywiście nie twierdzę, że księża mają za darmo swoją posługę pelnić. Chodzi mi o przypadki, kiedy za określoną czynność ksiądz wręcz podaje cennik. Czy jeśli rodziców nie stać by zapłacić księdzy za chrzest, to ksiądz powie: sorry, ale nie zaplacicie to nie ochrzczę waszego dziecka. Przecież powinni to zrobić za darmo. Każdy daje ile może. Jeden może 300 zł, drugi 50 a trzeciego nie stać nawet na 10 zł. Dlatego właśnie ludzie uciekają z kościoła. Ludzie nie chcą brać ślubów, bo trzeba księdzu zapłacić i to nie mało...

 

Podałaś też wyniki badań amerykańskich ludzi o odsetku pedofili. Owszem, może są to prawdziwe dane, ale na amerykanskiej ziemi, a po drugie wielu księży pedofili jest ukrywanych. Tak naprawde nigdy nie dowiemy się ilu księży jednak nie jest do końca w porządku. Bo najzwyczajniej w świecie nigdy sie do tego nie przyznają. Chociąż znając nasze polskie realia to i tak znaleźliby się fanatycy, którzy by tych księży bronili, bo przecież ksiądz to też człowiek... a może go prowokowali itp. Owszem jest człowiekiem, ale wybrał taką drogę i skoro świadomie wybrał służenie Bogu to również świadomie porzucił życie takie jak inny, czyli sex i inne "uciechy". To jego wybór. Przecież nikt nikogo nie zmusza do bycia kapłanem. A jeśli jednak nie potrafi oprzeć się pokusie, to co to za kapłan? Nadal chcesz ich bronić? Oni świadomie wybrali życie w pokorze, skromności, obiecywali Bogu służyć mu, tu na ziemi, również pelnić posługi za darmo.

 

Owszem, mogłabym sie z Tobą zgodzić odnośnie tego, że dzieci ponosza karę za rodziców. W sumie co jest winne małe dziecko, że ma rodziców pijaków. Ale jednak zapewniam Cię, nie każde dziecko kończy jak rodzic, bo każdy jest kowalem własnego losu i to od nas zależy jak skończymy i co w życiu osiągniemy. Mogę całe życie narzekać, że rodzice piją, robic to samo i skończyc jak oni, albo pokazać że jednak cos znaczę i cos moge osiągnać w życiu. Moja mama pochodzi z rozbitej rodziny, bracia alkoholicy, a ona mimo wszystko osiągnęła w życiu wiele. Potrafiła? Tak. Jej bracia nie. I tym sposobem, jeden był w Kobierzynie, drugie nawet nie wiem co się z nim dzieje. Moja mama mogła skonczyć tak samo przecież. Ty chcesz powiedzieć, że rodzice przenoszą jakby swoje konsekwencje na dziecko, czyli wg Ciebie dziecko skazane jest na niepowodzenie, jeśli rodzicom sie nie powodzi, albo jeśli nie żyją jak należy. A wcale tak nie jest. Bóg nie każe nas. Bóg każdemu daje szansę. Jeden z niej korzysta, drugi ja odrzuca.

 

Mówisz, że nie mozesz porozumiec się z mężem. A czy potraficie sie wzajemnie słuchać? To, że Ty coś powiesz, on cos powie to nie wystarczy. W małżeństwie trzeba się liczyc z druga stroną, iśc na ustępstwa, dbać o siebie nawzajem a nie narzucac komus swojego punktu widzenia. Czy kiedykolwiek wzięłaś pod uwagę to co mówi Twój mąż? A czy czasem depresja męża nie jest spowodowana tym, że ignorujesz jego potrzeby?

 

Droga circ. Aby kogoś pouczać i poprawiać trzeba widziec w sobie błędy, a nie wytykać ich innym. Pomyśl o swoim życiu. Czy brałaś pod uwagę kiedykolwiek to, że narzucając komuś swoje racje, ranisz kogoś? Brałaś pod uwagę, że ktoś może myśleć inaczej, i mimo, że nie podziela Twojego zdania jest szczęśliwy? Postaw się czasem na miejscu tych osób które chcesz "nawrócić". Czy chciałabyś, by ktoś do Ciebie do domu wpadł niezapowiedzianie i nagle mówił, że wszystko co robisz jest złe? Że powinnaś postępować tak a nie inaczej, i nie nawet nie sluchałby to co Ty masz do powiedzenia? My na forum tak się własnie czujemy. Jakbyś "bez pukania" weszła i chciała nas przestawić.

 

Prosze nie odbieraj tego jako ataku. Chcę byś przemyślała to co robisz. Sama przyznałaś się że masz obsesję religijną, więc masz problem. Dobrze, ze chociaż to dostrzegasz. Spróbuj jednego dnia pomyśleć inaczej, albo zanim zaczniesz pisac kolejnego posta mającego na celu "nawracanie" nas zastanów sie czy Ty byś chciala by ktoś Ciebie "nawracał".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

circ, oczywiście nie twierdzę, że księża mają za darmo swoją posługę pelnić. Chodzi mi o przypadki, kiedy za określoną czynność ksiądz wręcz podaje cennik. Czy jeśli rodziców nie stać by zapłacić księdzy za chrzest, to ksiądz powie: sorry, ale nie zaplacicie to nie ochrzczę waszego dziecka. Przecież powinni to zrobić za darmo. Każdy daje ile może. Jeden może 300 zł, drugi 50 a trzeciego nie stać nawet na 10 zł. Dlatego właśnie ludzie uciekają z kościoła. Ludzie nie chcą brać ślubów, bo trzeba księdzu zapłacić i to nie mało...

 

Jest cennik, ale jak powiesz, że nie masz pieniędzy, ksiądz ma obowiązek udzielić ci posługi darmo. Takie są przepisy prawa kanonicznego. Jeśli ktoś ci odmówi, masz prawo zgłosić to Kurii i on zostanie napomniany i nawet ukarany, pominąwszy już, że ma grzech i zapłaci za to po śmierci.

Nie musisz się tłumaczyć i przynosić papierków, że jesteś biedny, jak wymaga tego państwo. Twoje słowo wystarczy Kościołowi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

circ, oczywiście nie twierdzę, że księża mają za darmo swoją posługę pelnić. Chodzi mi o przypadki, kiedy za określoną czynność ksiądz wręcz podaje cennik. Czy jeśli rodziców nie stać by zapłacić księdzy za chrzest, to ksiądz powie: sorry, ale nie zaplacicie to nie ochrzczę waszego dziecka. Przecież powinni to zrobić za darmo. Każdy daje ile może. Jeden może 300 zł, drugi 50 a trzeciego nie stać nawet na 10 zł. Dlatego właśnie ludzie uciekają z kościoła. Ludzie nie chcą brać ślubów, bo trzeba księdzu zapłacić i to nie mało...

 

Jest cennik, ale jak powiesz, że nie masz pieniędzy, ksiądz ma obowiązek udzielić ci posługi darmo. Takie są przepisy prawa kanonicznego. Jeśli ktoś ci odmówi, masz prawo zgłosić to Kurii i on zostanie napomniany i nawet ukarany, pominąwszy już, że ma grzech i zapłaci za to po śmierci.

Nie musisz się tłumaczyć i przynosić papierków, że jesteś biedny, jak wymaga tego państwo. Twoje słowo wystarczy Kościołowi.

Niestety w mojej Parafii to nie wystarczy... i obawiam, sie, że w większości Kościolach tak jest niestety. Ksiądz ma obowiązek, ale znam przypadki, że odmówił. Raz w życiu spotkałam sie z sytuacją, że ksiądz za darmo udzielił ślubu, ale tylko dlatego, że para młoda ubrana była w stroje góralskie (mieszkam w górach).

 

szkoda, że nie odniosłaś się do całego mojego posta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozmawiacie tu i przekonujecie się do tego, w co wierzycie. Czy ty nie robisz tego samego co ja?

 

Nie piszę do Ciebie, że powinnaś iść do psychiatry lub psychologa. Nie piszę, że Twój Bóg nie istnieje.

Ty za to piszesz, że moi lekarze są źli. Że płacąc im robię krzywdę sobie i innym.

Widzisz różnicę?

 

Nie wchodzę na fora katolickie i nie staram się przekonywać ludzi mających inną wiarę ode mnie, żeby się nawrócili 'po mojemu'. Wiem, że oni nie życzą sobie tego, żebym przedstawiał im swoje racje, bo uważam, że są na tyle inteligentni, że sami wiedzą co jest dla nich dobre.

Dla mnie dobra jest wiara w siebie.

Dla Ciebie dobra jest wiara w Boga.

 

Ludzie odwiedzający forum psychologiczne szukają odpowiedzi na pytania związane z psychologią. Odwiedzają psychologów/psychiatrów bo wierzą, że im pomogą.

Jeżeli uważają, że pomóc może im Twój Bóg. Zwrócą się do niego i będą przebywać w towarzystwie ludzi, którzy wierzą w to samo.

 

Zasadnicza różnica pomiędzy nami a Tobą jest taka, że my nie chcemy przekonywać ludzi do tego w co wierzymy, bo zakładamy, że oni sami dobrze wiedzą co jest dla nich dobre. Ty traktujesz nas jako plebs, który trzeba uświadomić, bo wierzymy w coś co jest złe.

Może w to wierzymy, ale to jest Nasza wiara, i powinnaś ją uszanować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.

 

Podałaś też wyniki badań amerykańskich ludzi o odsetku pedofili. Owszem, może są to prawdziwe dane, ale na amerykanskiej ziemi, a po drugie wielu księży pedofili jest ukrywanych. Tak naprawde nigdy nie dowiemy się ilu księży jednak nie jest do końca w porządku. Bo najzwyczajniej w świecie nigdy sie do tego nie przyznają. Chociąż znając nasze polskie realia to i tak znaleźliby się fanatycy, którzy by tych księży bronili, bo przecież ksiądz to też człowiek... a może go prowokowali itp. Owszem jest człowiekiem, ale wybrał taką drogę i skoro świadomie wybrał służenie Bogu to również świadomie porzucił życie takie jak inny, czyli sex i inne "uciechy". To jego wybór. Przecież nikt nikogo nie zmusza do bycia kapłanem. A jeśli jednak nie potrafi oprzeć się pokusie, to co to za kapłan? Nadal chcesz ich bronić? Oni świadomie wybrali życie w pokorze, skromności, obiecywali Bogu służyć mu, tu na ziemi, również pelnić posługi za darmo.

 

Pedofile są również ukrywani w innych zawodach, tak samo. Nie wiem czy widziałaś, jak środowisko psychologów broniło Samsona, czy jak mu tam. Sławy się podpisały pod listem o zwolnienie go z zarzutów. To samo było z Polańskim. Księdza nikt nie obroni, bo media rzucą się na niego natychmiast.

Nie bronię księży pedofilów.

"Benedykt XVI spotkał się z grupą ofiar nadużyć seksualnych ze strony duchownych. Wcześniej papież porównał cierpienia ofiar molestowania do cierpień męczenników.

Papież obiecał również, że uczyni wszystko, co w jego mocy, aby wyjaśnić wszelkie podejrzenia we współpracy z władzami cywilnymi dla postawienia przed wymiarem sprawiedliwości oskarżonych o molestowanie duchownych."

Jest ich jednak 0, 03%. Nadal uważasz, że to rzutuje na cały Kościół? Gdzie proporcje w twoim umyśle?

Ja mogłabym w takim razie uważać, że cała jesteś totalnie zła, widząc twój jeden grzech. A tak nie jest i nie wolno tego robić, bo to wielki grzech. Modlimy się "i odpuść nam jako i my odpuszczamy" Kiedyś po śmierci będzie nam odpuszczone dotąd, dokąd my umieliśmy odpuścić.

 

[Dodane po edycji:]

 

.

 

Podałaś też wyniki badań amerykańskich ludzi o odsetku pedofili. Owszem, może są to prawdziwe dane, ale na amerykanskiej ziemi, a po drugie wielu księży pedofili jest ukrywanych. Tak naprawde nigdy nie dowiemy się ilu księży jednak nie jest do końca w porządku. Bo najzwyczajniej w świecie nigdy sie do tego nie przyznają. Chociąż znając nasze polskie realia to i tak znaleźliby się fanatycy, którzy by tych księży bronili, bo przecież ksiądz to też człowiek... a może go prowokowali itp. Owszem jest człowiekiem, ale wybrał taką drogę i skoro świadomie wybrał służenie Bogu to również świadomie porzucił życie takie jak inny, czyli sex i inne "uciechy". To jego wybór. Przecież nikt nikogo nie zmusza do bycia kapłanem. A jeśli jednak nie potrafi oprzeć się pokusie, to co to za kapłan? Nadal chcesz ich bronić? Oni świadomie wybrali życie w pokorze, skromności, obiecywali Bogu służyć mu, tu na ziemi, również pelnić posługi za darmo.

 

Pedofile są również ukrywani w innych zawodach, tak samo. Nie wiem czy widziałaś, jak środowisko psychologów broniło Samsona, czy jak mu tam. Sławy się podpisały pod listem o zwolnienie go z zarzutów. To samo było z Polańskim. Księdza nikt nie obroni, bo media rzucą się na niego natychmiast.

Nie bronię księży pedofilów.

"Benedykt XVI spotkał się z grupą ofiar nadużyć seksualnych ze strony duchownych. Wcześniej papież porównał cierpienia ofiar molestowania do cierpień męczenników.

Papież obiecał również, że uczyni wszystko, co w jego mocy, aby wyjaśnić wszelkie podejrzenia we współpracy z władzami cywilnymi dla postawienia przed wymiarem sprawiedliwości oskarżonych o molestowanie duchownych."

Jest ich jednak 0, 03%. Nadal uważasz, że to rzutuje na cały Kościół? Gdzie proporcje w twoim umyśle?

Ja mogłabym w takim razie uważać, że cała jesteś totalnie zła, widząc twój jeden grzech. A tak nie jest i nie wolno tego robić, bo to wielki grzech. Modlimy się "i odpuść nam jako i my odpuszczamy" Kiedyś po śmierci będzie nam odpuszczone dotąd, dokąd my umieliśmy odpuścić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli się ze mną nie zgadzasz, argumentuj to, a ja ci odpowiem.

Nie racje sa ważne, ale doświadczalna prawda.

Droga Circ, zabolało mnie - cholernie mnie zabolało, że cytujesz na swoim blogu wypowiedzi ludzi z naszego forum.. może wypadałoby zapytać?

Nie rozumiem też, po co wstawiałaś linki na swojego bloga , postów. Chcesz podwyższyć sobie liczbę odwiedzających, o znerwicowanych ludzi, którzy - nawet jeśli jest jak mówisz i masz dobre intencje :?: - odbierają to co robisz negatywnie.. ?

 

Tak, nie należy nawracać na siłę, ale można dzielić się wiarą i doświadczeniem.

Gdzie tu widzisz nawracanie na siłę?

No ja widzę że na siłę dzielisz się swoją wiarą i doświadczeniem.

 

Przecież jesli ktoś nie chce, może nie czytać, nie otwierać wątku.

Przecież rozmawiacie ze mną, a ja nie mam żadnych narzędzi by wywierać na was presję.

Ja np czuję presję, że muszę przeczytać, a nie podoba mi się to, bo tylko się denerwuję, a uwierz mi, mam wystarczająco dużo innych powodów do zdenerwowania..

 

 

Również mam nadzieję że nie odbierzesz tego jako atak, bo nie takie moje zamierzenie..

Po prostu te myśli chodzą mi po głowie i nie mogę się skupić na niczym innym..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Owszem, mogłabym sie z Tobą zgodzić odnośnie tego, że dzieci ponosza karę za rodziców. W sumie co jest winne małe dziecko, że ma rodziców pijaków. Ale jednak zapewniam Cię, nie każde dziecko kończy jak rodzic, bo każdy jest kowalem własnego losu i to od nas zależy jak skończymy i co w życiu osiągniemy. Mogę całe życie narzekać, że rodzice piją, robic to samo i skończyc jak oni, albo pokazać że jednak cos znaczę i cos moge osiągnać w życiu. Moja mama pochodzi z rozbitej rodziny, bracia alkoholicy, a ona mimo wszystko osiągnęła w życiu wiele. Potrafiła? Tak. Jej bracia nie. I tym sposobem, jeden był w Kobierzynie, drugie nawet nie wiem co się z nim dzieje. Moja mama mogła skonczyć tak samo przecież. Ty chcesz powiedzieć, że rodzice przenoszą jakby swoje konsekwencje na dziecko, czyli wg Ciebie dziecko skazane jest na niepowodzenie, jeśli rodzicom sie nie powodzi, albo jeśli nie żyją jak należy. A wcale tak nie jest. Bóg nie każe nas. Bóg każdemu daje szansę. Jeden z niej korzysta, drugi ja odrzuca.

 

 

Mam wrażenie, że czytasz mnie bezrefleksyjnie. Mówiłam, ze nie dziedziczymy winy, ale konsekwencje. Konsekwencją są słabości, które są obciążeniem, ale nas nie determinują. Każdy ma wolną wolę i odpowiada za siebie.

I każdy ma inne słabości, bo nasi przodkowie nie byli bez grzechu. Tylko Bóg jest doskonały.

 

Możesz odkupić winy przodków i wyciągnąć ich z czyśćca prowadząc święte życie, lub prawie święte,walcząc ze słabościami.

Wtedy zarabiasz na błogosławieństwo i łaskę na całe pokolenia, dla swoich dzieci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Możesz odkupić winy przodków i wyciągnąć ich z czyśćca prowadząc święte życie, lub prawie święte,

 

 

przecież to śmieszne..

gdyby prowadzić życie święte lub prawie święte, pocóż była by spowiedź?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

circ, ale przecież ja nigdzie nie napisałam, że wszyscy księża to pedofile. Tak samo nie twierdzę, że w innych zawodach nie ma pedofilii, łapówkarstwa, itp. To jest wszędzie.

 

Już napisałam raz, że nie odchodzę od Boga, ale od Kościoła. Dla mnie księża nie sa wiarygodni.

 

Ty przekreślasz cała naukę i lekarzy twierdząc, że sa głupi.

 

Widzisz różnicę?

 

 

Jeśli piszesz zwroty takie jak "Ty", "Tobie" itp to jeśli masz szacunek do nas, proszę pisz z dużej litery. Ja mam szacunek do Ciebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Mówisz, że nie mozesz porozumiec się z mężem. A czy potraficie sie wzajemnie słuchać? To, że Ty coś powiesz, on cos powie to nie wystarczy. W małżeństwie trzeba się liczyc z druga stroną, iśc na ustępstwa, dbać o siebie nawzajem a nie narzucac komus swojego punktu widzenia. Czy kiedykolwiek wzięłaś pod uwagę to co mówi Twój mąż? A czy czasem depresja męża nie jest spowodowana tym, że ignorujesz jego potrzeby?

 

Dokładnie to napisałam. Ze nie widzieliśmy obydwoje błędów u samych siebie, z różnych przyczyn, nie tylko z braku słuchania. Można słuchać a nie słyszeć.

Mój mąż ma prócz depresjii osobowość unikającą. Nie chce w ogóle rozmawiać.

Pozostaje mi więc tylko samej walczyć z własnymi błędami i iść do doskonałości pracując nad samą sobą. Inaczej się nie da, bo idzie z nim zwariować.

Mogłabym się z nim rozejsć, ale on sobie nie poradzi beze mnie, to to ja od początku utrzymuję rodzinę. Osobowość unikająca jest bardzo krytyczna, więc ja pracuję, a on krytykuje moją pracę i jej owoce. Tak jest wiele lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Droga circ. Aby kogoś pouczać i poprawiać trzeba widziec w sobie błędy, a nie wytykać ich innym. Pomyśl o swoim życiu. Czy brałaś pod uwagę kiedykolwiek to, że narzucając komuś swoje racje, ranisz kogoś? Brałaś pod uwagę, że ktoś może myśleć inaczej, i mimo, że nie podziela Twojego zdania jest szczęśliwy? Postaw się czasem na miejscu tych osób które chcesz "nawrócić". Czy chciałabyś, by ktoś do Ciebie do domu wpadł niezapowiedzianie i nagle mówił, że wszystko co robisz jest złe? Że powinnaś postępować tak a nie inaczej, i nie nawet nie sluchałby to co Ty masz do powiedzenia? My na forum tak się własnie czujemy. Jakbyś "bez pukania" weszła i chciała nas przestawić.

 

Prosze nie odbieraj tego jako ataku. Chcę byś przemyślała to co robisz. Sama przyznałaś się że masz obsesję religijną, więc masz problem. Dobrze, ze chociaż to dostrzegasz. Spróbuj jednego dnia pomyśleć inaczej, albo zanim zaczniesz pisac kolejnego posta mającego na celu "nawracanie" nas zastanów sie czy Ty byś chciala by ktoś Ciebie "nawracał".

 

Mój mąż całe życie mówi mi to kilka razy dziennie;-)) sam nic nie robiąc. On ma takie fobie przed podejmowaniem decyzjii, że nawet kiedy robi zakupy, żąda karteczki, jak jej nie dostanie, kupuje przez miesiąc to samo dotąd, dopóki nie zmieni się polecenia. Przy czym poleceń też nienawidzi. On nie cierpi wszystkiego i chodzi ze wzrokiem wbitym w podłogę, wiecznie zły i smutny.

Ząda dla siebie miłości bezwarunkowej. Tak ma ta osobowość, jak chodzi o poziom psychologii.

Na poziomie ducha jest inna terminologia, on zwyczajnie grzeszy pychą i nigdy nie walczył ze swoimi słabościami, bo jest 100% egoistą. Spowiada się raz do roku i myślę, że Panu Bogu też kłamie, bo w kłamstwie jest doskonały i w unikaniu prawdy, każdej.

Nic go tak nie rani jak prawda, nawet, jak dzieci wychowuję i mówię im jak należy postępować, on wychodzi wściekły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

circ, a jakie Twój mąż ma nastawienie do Twojej wiary?

Czy pozwalasz mu spróbować tego w co sama nie wierzysz tj. terapia, leki?

 

Ja mam na dole w domu szwagierkę, która jest ordynatorem psychiatrii, jak mówiłam.

Powiedziała, że on ma zaburzenia osobowości i nigdy się nie zmieni.

I albo go akceptuję takim i wytrzymuję, albo odchodzę od niego i to byłoby lepiej dla mnie i dla dzieci.

Nie ma na to tabletek, bo tabletki antydepresyjne mogą go pobudzić, ale on robi się wtedy bardziej agresywny, bo charakter może zmienić tylko sam człowiek, jeśli chce pracować nad sobą, a on nie chce.

Ja mogę się modlić tylko o siłę i spokój, bym umiała to znieść.

I to mówi Biblia- "wszystko oddajcie mnie, a ja Was uleczę".

Bóg dał nam wolną wolę, również do bycia złym. I tylko sami możemy chcieć to zmienić, a Kościół ma nam dać pomoc duchową w tym. Zresztą komunia z Chrystusem jest wielkim lekarstwem dla poranionej duszy. Nie znam silniejszego.

 

[Dodane po edycji:]

 

Spowiada się raz do roku i myślę, że Panu Bogu też kłamie, bo w kłamstwie jest doskonały i w unikaniu prawdy, każdej.

 

A czy to nie jest tak, że wg Twojej wiary Bóg jest wszechwiedzący? Jak więc ma mu skłamać?

 

Każdy może skłamać. Jeśli widzisz kota i mówisz, że to pies, choć otoczenie widzi i zna prawdę, to kłamiesz i oni też widzą że klamiesz.

Tak samo Bóg widzi każde kłamstwo.

Kłamiemy na własny rachunek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój mąż ma prócz depresjii osobowość unikającą. Nie chce w ogóle rozmawiać.

 

No przepraszam, ale jakoś mu się nie dziwię :?

 

On był taki zawsze, zanim go poznałam, ale biorąc ślub nie wiedziałam tego. Slepa byłam, bo własny grzech mnie oślepił.

Niektórzy ludzie mi zwracali na to uwagę, ja ich słuchałam, ale nie słyszałam, bo wiedziałam lepiej.

Sama więc jestem odpowiedzialna za swój czyn i muszę ponosić konsekwencje grzechu pychy.;-) Pycha oślepia i ogłusza.

To nazywa się być odpowiedzialnym i przyjąć konsekwencje na siebie. Fajnie byłoby unikać konsekwencjii błędów i grzechów, ale się nie da, bo nie ma dobrych rozwiązań po grzechu, jak tylko je nieść, nieść swój krzyż.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

circ, przepraszam, ale ta Twoja szwagierka to chyba sama powinna sie leczyć. Ja mam zaburzenia depresji, z nerwica i depresja i nie zauważyłam, bym po tabletkach była bardziej agresywna. Wręcz moja rodzina stwierdziła, że jestem o wiele łagodniejsza, bo nie wybucham, a to z prostego powodu. te wszystkie emocje miałam skumulowane w sobie. Dlatego często wybuchałam, miałam napady złości itp. Teraz tego nie mam.

I oczywiście sie leczę. Wiem już co było powodem moich zaburzeń i staram sie teraz naprawić siebie przy pomocy psychologa.

On mnie kieruje, ale ja sama szukam co we mnie źle działa, co powinnam zmienić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój mąż ma prócz depresjii osobowość unikającą. Nie chce w ogóle rozmawiać.

 

No przepraszam, ale jakoś mu się nie dziwię :?

 

On był taki zawsze, zanim go poznałam, ale biorąc ślub nie wiedziałam tego. Slepa byłam, bo własny grzech mnie oślepił.

Niektórzy ludzie mi zwracali na to uwagę, ja ich słuchałam, ale nie słyszałam, bo wiedziałam lepiej.

Sama więc jestem odpowiedzialna za swój czyn i muszę ponosić konsekwencje grzechu pychy.;-) Pycha oślepia i ogłusza.

To nazywa się być odpowiedzialnym i przyjąć konsekwencje na siebie. Fajnie byłoby unikać konsekwencjii błędów i grzechów, ale się nie da, bo nie ma dobrych rozwiązań po grzechu, jak tylko je nieść, nieść swój krzyż.

Ty nazywasz to grzechem pychy, a każdy inny powiedziałby, że byłaś ślepo zakochana. Miłość to nic złego. Owszem miłość oślepia i ogłusza, ale miłość też dodaje skrzydeł.

 

Specjalnie dla Ciebie przepiszę Ci fragment z książki, którą mam nad łóżkiem:

 

Wielka to rzecz miłość.

Ona tylko czyni lekkim to, co jest ciężkie i spokojnie znosi wszelkie niepokoje.

To co gorzkie, czyni słodkim.

Miłość chce być wolna, by najskrytsze uczucie nie stało jej na przeszkodzie.

Nad miłość nie ma nic słodszego, niczego mocniejszego, niczego wyższego, niczego milszego w niebie i na ziemi.

Miłość bowiem zrodzona jest z Boga.

Miłujący daje wszystko za wszystko.

Nie patrzy na dary, lecz zwraca się ponad dobrami ku obdarowującemu.

Miłość często nie zna miary, lecz ponad wszelką miarę wrze.

Miłość ciężaru nie czuje. Nie patrzy na trudy.

Więcej chce pozyskać, niż może.

Nie powołuje się na niemożność, bo sądzi, że wszystko może i że wszystko jej wolno.

Miłość czuwa, a śpiąc nie śpi.

Znużona, nie męczy się, powstrzymywana - nie jest ograniczona, przestraszona - nie jest zaniepokojona.

Jeśli ktoś kocha - wie, co to słowo oznacza.

Miłość jest skora, szczera, pobożna, przyjemna i miła, mocna, cierpliwa, wierna, roztropna, wielkoduszna i siebie samej nigdy nie szuka.

Gdzie bowiem ktoś szuka siebie, tam odpada od miłości.

Miłość jest rozważna, pokorna i prawa.

Trzeźwa, czysta, stała, spokojna i we wszystkich zmysłach strzeżona.

Jest wierna, wdzięczna i ufna.

Kto nie jest gotów wszystkiego ścierpieć i stać do dyspozycji umiłowanego, nie jest godny zwać się miłośnikiem.

Kto kocha, wszystko co otrzymał, umieszcza poniżej ukochanego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×