Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD Choroba Afektywna Dwubiegunowa


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

GreenGo

Ludzie -szmaty to ludzie bez zasad. o takich mi chodzi.

To koledzy, którzy z Tobą piją u Ciebie w domu, a potem jak zaśniesz to ruchają Ci kobietę.

To Znajomi, którzy pożyczają kasę, doskonale wiedząc że już z założenia Ci nie oddadzą.

To ścierwa , które używają cudzych żon jak gazetek pornograficznych.

To wieloletni wspólnicy , którzy na pierwszym przesłuchaniu Cię sprzedadzą, mimo , że nie grozi im żadna "pajda"

To są ludzie-szmaty.dla których słowo nic nie znaczy. oślizłe ścierwa, które trzeba by eliminowac....ale tak wielu ich.

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hejj Krwiopij co Ci właściwie jest? Jakoś zahaczyło mi sie w pewnym temacie napisałaś na temat objawów zbliżonych do czegoś innego.Masz hybioną diagnozę?

Swoją drogą jakoś dużo ludzi sie ma gorzej wczoraj i dziś a wszyscy psycho.... to meteopaci :roll:;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aa Ka_Po to powiedz Twojemu mężowi żeby sie dokształcił, poczytał trochę, poszedł na terapie a nie zwiewał jak jest gorzej. Może łatwo sie mówi ale jego praca też tu by sie zdała.. Pozdrawiam

 

[Dodane po edycji:]

 

Najprawdopodobniej Chad od tych szeregu lat przynajmniej tak mówią jajogłowi ;) a serio to też z własnej analizy przebiegu zdarzeń tak wynika. Smutna sprawa z tą "shizofrinia" - taka pani od angielskiego bardzo ciekawie wypowiadała to słowo z akcentem rodem z transylwanii ;) Myśle że diagnozowanie nie raz trwa bardzo długo i faktycznie warto sie temu bliżej przyjżeć w każdym przypadku. Pozdrowienia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

GreenGo

Ludzie -szmaty to ludzie bez zasad. o takich mi chodzi.

To koledzy, którzy z Tobą piją u Ciebie w domu, a potem jak zaśniesz to ruchają Ci kobietę.

To Znajomi, którzy pożyczają kasę, doskonale wiedząc że już z założenia Ci nie oddadzą.

To ścierwa , które używają cudzych żon jak gazetek pornograficznych.

To wieloletni wspólnicy , którzy na pierwszym przesłuchaniu Cię sprzedadzą, mimo , że nie grozi im żadna "pajda"

To są ludzie-szmaty.dla których słowo nic nie znaczy. oślizłe ścierwa, które trzeba by eliminowac....ale tak wielu ich.

Robert

 

 

Dobrze to ujales.

 

Nie wiem skad sie biora tacy ludzie, ale sa, niestety i dlatego tak trzeba uwazac przy zakladaniu spolek - jakiekolwiek by one nie byly ^^.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja już myślałem,że przy moim dzisiejszym samopoczuciu położe się kolejny raz z nadzieją,że już sie nie obudzę.Nie wiem czy nie należe do tych 30% o których wspomniał Amon :? .

 

Nieświadomie z pomocą pośpieszył mi jeden kolega z naszego forum pisząc nowy,jakże wyczerpujący i dużo wnoszący do naszych zmagań z chorobą temat ;) .

 

Obczajcie to :lol:

 

post369275.html#p369275

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hahaha właśnie przejrzałem kolejny,podobny do wcześniej przytoczonego przeze mnie tematu.

 

modlitwa-t23313-19.html

 

Szkoda Amon,że wyrzuciłeś wątek do śmieci bo zapowiadało się ciekawie :lol: .

 

Co tych ludzi dzisiaj napadło?Mamy jakieś anomalia pogodowe,deszcze meteorytów czy może lecące gdzieś komety, które umknęły mojej uwadze ;) ?

 

Nawet depra mi przeszła i zasnę z bananem na twarzy :D .

 

Hehehe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak więc GreenGo jak widzisz źle zinterpretowałeś pewne słowa,które tu padły.
Najwidoczniej.

 

Swoją drogą to nazwy tych wszystkich chorób i diagnozy psychiatrów, którzy wmawiają choroby jak popadnie trochę mnie przerażają, byłem u psychiatry pierwszy raz w życiu z myślą o tym, że mam nerwicę, ale Pani stwierdziła, że czegoś takiego nie ma w ich klasyfikacjach (o tym już słyszałem i rozumiem), więc mam zaburzenie lękowo-depresyjne i zaburzenia osobowości, czy jakoś tak, dodatkowo chciała mi przez moment dorzucić do tego zaburzenia schizoafektywne, bo powiedziałem, że mam słabszy wzrok przez nerwy, a ta nie zrozumiała i myślała, że widzę rzeczy, których nie ma, to mają być lekarze?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sie dzis męczę ze wzmożonymi objawami spowodowanymi wczorajszym pijaństwem na urodzinach Brata.

lecz warto było

Totalny reset mózgu na imprezie w klubie motocyklowym....

Ostatnie dni jestem strasznie nerwowy.Roznosi mnie Hate.

Nie wiem na ile to uboki leków, a na ile osobiste bolesne sprawy.

Wole jednak stan nienawiści niz stan roślinki roztrzęsionej. Nienawiśc mozna jakos rozładować.Mozna się z tym uporać. Mozna ją w jakimś tam stopniu kontrolować.

Bankowo będzie mnie dzis cały dzień głowa bolała..A to nie dobrze-wieczorem gram próbę.

Pozdrawiam

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was. Czytam ten temat już od paru miesięcy, ale dopiero dziś postanowiłam się zarejestrować. Mój mąż jest chory na CHAD. Jesteśmy rok po ślubie. Przez pierwszy miesiąc było wspaniale, aż mąż nagle stracił pracę. Wtedy właśnie choroba dała o sobie znać. Zaczęło się od silnej depresji, problemów z żołądkiem. Mąż wcześniej chodził już do psychiatry, gdyż dwa razy zapadł na depresję, która trwała około miesiąca. Później przez cały okres naszej znajomości wszystko było ok. Depresja związana z utrata pracy trwała do końca września do końca marca. Wtedy to zmieniliśmy lekarza, który stwierdził że mąż nie choruje na depresję, tylko że to jest CHAD. popełniłam wtedy duży błąd, nie dowiedziałam się bliżej czym jest ta choroba, z czego potem miały wyniknąć straszne skutki. Czas depresji wspominam jako koszmar i ciągły lęk, czy przypadkiem nie zadzwoni ktoś ze szpitala z wiadomością, że mój mąż...Kiedy zaczął wychodzić z tego stanu, byłam najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Chodził do pracy, która sprawiał mu dużo satysfakcji, nagle miał na wszystko siłę, zaczął brać dużo dodatkowych zleceń, co mnie przerażało, bo nie spał po nocach. Teraz wiem, że wpadł w manie. Czuł się jak "król świata", a ja nie wiedziałam, że potrzebuje pomocy. Cały czas czuję, że zawiodłam. Trwało to do początku czerwca, kiedy przez przypadek znalazłam w jego telefonie smsy od i do innych kobiet. Umawiał się na raz z trzema różnymi kobietami, mój świat się wtedy zawalił. Zrobiłam awanturę, obiecał poprawę. Dopiero wtedy dowiedziałam się , czym jest mania i starałam się go zrozumieć. Niestety okazało się, że te 3 kobiety to nie wszystko. Mąż nagminnie robił zdjęcia kobietom na ulicach i oglądał filmy porno w internecie. Potrafił wstać godzinę wcześniej, by przed pracą wejść na strony x, oglądał tez w pracy. Okazało się, że jest uzależnionym od pornografii erotomanem. Znalazłam doskonałą panią psycholog zajmująca się takimi uzależnieniami, niestety mąż był niby zainteresowany wizyta, ale w sumie to raczej nie miał jej w planach. I tak żyliśmy do początku sierpnia, on ze swoimi nieograniczonymi popędami, a ja z dnia na dzień w strachu, co dziś się wydarzy, kiedy to okazało się, że znów zapoznał jakąś kobietę, tym razem na czacie. Nie wytrzymałam wtedy i powiedziałam o wszystkim jego i moim rodzicom. Od których dostałam niesamowite wsparcie, oprócz teścia, który stwierdził, że to moja wina, bo mamy osobne konta bankowe i stąd problem z pieniędzmi (do tej pory nie wiem, co ma piernik do wiatraka). Po dwóch dniach mąż przyszedł i stwierdził, że chce się leczyć. Mania już wtedy ustąpiła, spał w nocy normalnie, jedyne co to wzburzona była cały czas sfera seksualności. Wizyta u Pani psycholog przebiegła bardzo optymistycznie, usłyszałam, że te zdjęcia robione kobietom i filmy porno to działania nałogowe i tak szybko nie da się ich pozbyć, ale terapia jest w stanie pomóc. Nastąpiło wtedy 1,5 miesiąca uspokojenia. I trzy dni temu znalazłam nagle profil męża na portalu randkowym, gdzie napisał, że szuka kobiety i miłości. Nie daje sobie już z tym rady, znów przeprowadziłam z nim na ten temat rozmowę, na drugi dzień okłamał mnie, że profil został wykasowany, a profil nadal widnieje. Jestem na skraju wyczerpania już, mam dosyć kłamstw, nie wiem, na ile to wina CHAD, na ile erotomanii. Wiem tylko tyle, że mąż przestał akceptować mój wygląd i szuka atrakcji. Poza tym boję się, że w każdej chwili może znów się pojawić depresja. Pogodziłam się z uzależnieniem od pornografii, ale nie mogę pogodzić się z szukaniem miłości i kochanek. Nigdy nie dopuszczałam do myśli opcji rozwód, przysięgałam miłość przed ołtarzem, bez względu na zdrowie i chorobę. Od niedawna zaczęłam rozważać taką ewentualność, gdyż nie daję sobie już rady sama z sobą. Zawalam studia i pracę. Najgorsze jest to, że kocham mojego męża, ale gdy zobaczyłam, ze mąż szuka miłości, coś zaczęło we mnie umierać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to wina CHAD, na ile erotomanii
Ani tego, ani tego, nie wszystko można zwalać na chorobę, to po prostu nieuczciwość, albo jakieś poważniejsze zaburzenie, bo z tego co wiem ludzie z CHAD wiedzą co robią i okłamywania drugiej strony nie można ot tak usprawiedliwić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jag, Przykro mi ,ze masz takie doświadczenia. Życzę,żeby wasze stosuki ustabilizowały sie.

 

Cieszę się,że jednak CHAd można wspierać terapią. To samo mówi moja terapeutka. CHAD moze uaktywnic się w zwiazku z przykrymi doświadczeniami życiowymi np. utrata pracy, kochanej osoby, trauma, uraz........bo nic nie bierze sie z niczego.

 

Myślcie sobie o mnie co chcecie. Ja uważam,że owszem zmiana chemii w mógu powoduje stany, z którymi ciężko jest sobie poradzić....-to jedno.

A drugie....,że te stany można zminimalizować, poprzez leki i terapię.

 

[Dodane po edycji:]

 

to wina CHAD, na ile erotomanii
Ani tego, ani tego, nie wszystko można zwalać na chorobę, to po prostu nieuczciwość, albo jakieś poważniejsze zaburzenie, bo z tego co wiem ludzie z CHAD wiedzą co robią i okłamywania drugiej strony nie można ot tak usprawiedliwić.

 

Dlatego mówię cały czas o terapii i lekach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jag

poruszyła mnie twoja historia....historia, że tak powiem " z drugiej strony barykady"

Napisze cos mądrego do Ciebie (oczywiście według mnie,hehehehehe ) lecz później.....teraz mam kisiel zamiast resztek zrytego choroba mózgu....To efekt wczorajszego pijaństwa.

Wiem , że nie wolno, wiem , że leki ,bla bla bla.

Nie jestem świętym męczennikiem i uwielbiam łamać zasady.

........a Monika uparta jest :D:D:D:D

terapeuci muszą gadac głupoty- z czego by żyli???

Oni nawet powiedza że AIDS to choroba emocji i za pomoca odpowiedniej terapi mozna z tego wyjśc....byle trafic kolejną owcę do strzyżenia.

Nie nawidzę psychologów.TEORETYZUJĄ , a ja jestem maxymalnym praktykiem.

Ale to moje prywatne zdanie.

Każdy potrzebuje wsparcia w chorobie. Dla jednych jest to terapia, dla innych Wiara, dla mnie nienawiść i muzyka.

Pozdrawiam

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myśle że to bardzo trudna sytuacja Jag chcesz być w porządku - to widać jasno i to na prawde wspaniałe.Mnie udało sie panować nad sobą na tyle żeby nie wpadać w przygodne znajomości czy robić kredyty choć było trudno bardzo nad tym zapanować - jest to możliwe.Ale sprawa jest indywidualna nigdy nie wiemy jak silne są objawy kogoś innego, jak piszesz "na ile do choroba..." - ja nie usprawiedliwiam niczego chorobą,staram sie spłacić długi wdzięczności, przepraszać itp, ale kto wie może gdyby mnie coś przycisnęło jeszcze mocniej - co by sie stało...?Mnie na Twoim miejscu - choć jestem po drugiej stronie barykady - też trudno byłoby zaakceptować pewne zachowanie.I myśle że zadałabym tej osobie pytanie czy wie że Cie rani i czy chce odpowiadać za to co robi.Powiedziałabym jasno że nie potrafie zaakceptować pewnych zachowań i zaproponowała leczenie. Trzeba dawać człowiekowi szanse, jednak od Ciebie zależy ile razy tą szanse komuś dasz i ile wystarczy Ci siły czy cierpliwości.Ważne żeby było wielu ludzi w koło którzy będą pracować nad leczeniem i pomogą Ci ocenić sytuacje: psycholog, psychiatra, grupa wsparcia, jakiś mądry ksiądz.Im więcej ludzi tym problem łatwiej udźwignąć i rozwiązać bo po prostu wektor siły sie rozkłada. Pozdrawiam i życze siły

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdy chyba nie doświadczyłem prawdziwej manii i zawsze w pewien sposób potrafiłem się kontrolować.Ale jak wiemy każdy przypadek jest nieco inny,objawy choć podobne to jednak się różnią.Na ile mania napędza Twojego meża Jag,to chyba wie tylko on sam (bądź nie jest etego świadomy) lub mogą to stwierdzić specjaliści.Jak trafi z lekami jest duża szansa,że z czasem wszystko się unormuje.Jednak aby do tego doszło trzeba solidnie przyłożyć się do leczenia i przede wszystkim uzbroić się w cierpliwość.

O ile filmy porno i pewnego rodzaju erotomania może nie jest czymś bardzo groźnym,to spotykanie się z innymi kobietami i zdrada partnerki to już poważna sprawa.

Ale ja nie mam doświadczenia ponieważ jestem singlem,więc mogę tak sobie gdybać i zgadywać.

 

Co do terapii Monika,to widzę że jesteś bardzo uparta w tej kwestii.Jeżeli Ci ona na prawdę pomaga to bardzo dobrze i mam nadzieje,że wkrótce dzięki niej staniesz na nogi.

Ja tak jak pisałem w 4 literach mam psychologów.Nie chce nawet myśleć co by się stało,gdybym w dniu wizyty u psychoterapeuty był nakręcony agresją i wku..iony na maksa.Mogłoby się to skończyć bardzo źle zarówno dla Pani/Pana psycholog jak i dla mnie.

Dbając o swoje ale co najważniejsze o ich zdrowie ;) odpuszcze sobie tą psychoterapie.

 

 

P.S.

 

Napisałem kilka dni temu,że ogólnie mam wyje..ne na wszystko,na to forum,na ludzi i za to chciałbym przeprosić.Jak widać pisząc tu mam jakieś uczucia i w jakiś sposób czuję potrzebe wypowiadania się oraz utrzymywania kontaktów z innymi ludźmi.Po prostu czasami choroba powoduje taką deprę i obojętność,że trudno to ogarnąć.Z resztą sami wiecie jak jest... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brat mi przytachał książke i z pobieżnego czytania z rzeczy które były nowe dowiaduje sie np że przy Chad jeśli nie przyjmuje się leków stabilizujących nastrój dłuższe będą okresy depresji lub mieszane niż okresy mani czy hipomanii.

Są też informacje o tym że przy podawaniu litu lekarze podają np bupriopion zamiast stabilizator i ma to dużo lepsze efekty.

Chyba sie trzeba będzie na nowo douczać bo po kilku latach duuużo sie zmieniło.Ale i tak wyznaje zasadę spychotechniki. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytałam o stabilizatorach bo ich nigdy nie brałam i sie zastanawiam czy warto.A u mnie chyba przeważa depresja ostatnimi czasy.To jest książka dla lekarzy.Ale raczej poświęcę święty czas kiedy z koncentracją jest ok na co inne.Pozdrowienia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to espirit pocieszyłeś koleżanke ;) .

Fakt,że sytuacja nie jest ciekawa ale jeżeli obierze się odpowiedni kierunek działania,to jest duża szansa na jej poprawienie.

 

Ka-Po - u mnie do południa pozytywnie,natomiast po południu agonia.A tak BTW też zawsze chodze to ogólnego po benzo.Szybko,konkretnie i z tylko jednym pytaniem ze strony Pani doktor - ile opakowań :twisted?: .Ja dzisiaj swoją dawkę już wziąłem (a nawet więcej niż regularna) więc nie będe się więcej narkotyzował.Alko za bardzo nie robi,ale mam za to Polmesilat (Pridinoli hydrochloridum) i zaraz się tym znieczule.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jag

prawdziwej, czystej manii jak Twój mąz nie miałem niestety nigdy....Pisze niestety , bo po męce samobójczego stanu mieszanego przyjąłbym ja z radościa, nawet za cenę zniszczenia małżeństwa .

Miewałem hipomanie-taka namiastkę manii.

Czułem sie dokladnie tak jak Twój małżonek, z tym , że miałem nad tym wszystkim jeszcze kontrolę

Moim zdaniem to nie jest tak ,że jesteś juz dla Niego nieatrakcyjna. czuje się jak młody Bóg i szuka wszędzie potwierdzenia swej Boskości. Ta niesamowita pewność siebie, nakręcenie jak spręzynka,nieomylnośc. To wszystko sie udziela innym, zwłaszcza obcym ludziom.

"Wyrwanie " laski " w takim stanie naprawdę jest banalnie łatwe......

Byłem bliski utraty kontroli.Lecz wytrwałem.

Z resztą hipomanie trwaly u mnie krótko.

Przeważa stan mieszany, co jest straszną odbierająca chęc do życia sprawą.

Niestety moja Żona nie wytrwała. Szukała i znalazła pocieszenie u innego...Podczas , gdy ja bylem w sanatorium, gdzie jak każdy wie "przygody" chodzą stadami, a ja głupim będąc ich nie łapałem....

Jedno jest pewne.

w stanie manii nie zaciągniesz męża do lekarza. on uważa że wszystko jest Ok, świat cudowny, i wogole czego sie Go czepiacie...

Zastanawiam sie nad jednym

Na ile jego zachowanie jest spowodowane nie kontrolowana chorobą, a na ile cechami charakteru i podejściem do życia i wierności....

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za wszystkie Wasze odpowiedzi. Zapomniałam wczoraj dodać, że podziwiam Was za tę codzienną walkę i odkąd czytam to forum, to trzymam kciuki za to, by jak najwięcej dni upływało w miarę stabilnym nastroju. Staram się wspierać mojego męża w tej chorobie bo go kocham i wiem, że to choroba. Staram się też sobie wmawiać to, ze to właśnie choroba, a nie celowe, robione z premedytacją działania. Bez tego chyba już dawno bym odpadła z tej walki. Najbardziej boję się tego, ze moja miłość kiedyś już nie wystarczy. Przypominam sobie wtedy chwile, jak było przed ślubem i bardzo tęsknię do tego. Wiem, że erotomania ma też duży na to wpływ. Jej przyczyny wynikają z sytuacji w domu rodzinnym mojego męża, gdzie panowała bardzo katolicka atmosfera (nie mam osobiście nic do kościoła) i nie rozmawiało się o seksie, był to temat tabu, coś zakazanego. Mąż był tak podporządkowany rodzicom, że nie potrafił sam podejmować decyzji, lubił to, co lubili rodzice. Po ślubie wyrwał się z tego stanu i złapał wiatr w skrzydła. Niestety poszło to wszystko w złym kierunku. Pamiętam, jak wszyscy mówili mi, że po ślubie do związku wkrada się codzienność i rutyna oraz, że należy z tym walczyć, bo to psuje związek, a ja marzę o tej rutynie, o tym by w nasze życie wkradło się choć trochę szarej codzienności. Bola mnie też jego kłamstwa, w małych sprawach codziennych, jak i w przypadku poważniejszych rzeczy. Nienawidzę kłamstwa, wolę najgorszą prawdę, niestety mój mąż nie ma dla mnie tyle szacunku, by to zrozumieć i karmi mnie wciąż coraz to nowymi oszustwami. To bardzo boli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Robert jak u ciebie lepiej?

Może powstał jakiś przełom?Kurde że tyle się męczysz i nic.Jedno co ci mogę doradzić to bierz to na klate(nie zginiesz do tego)bierz leki znajdz sobie jakieś hobby.Fajnie by tak mieć zwykłą depresje np to stracie dziewczyny czy pracy.Ludzie nie dajcie się,jedno jest pewne i tak umrzemy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jag

 

Miewałem hipomanie-taka namiastkę manii.

Robert

 

Ja miałem hipomanię przez rok czasu podczas leczenia 20 mg paroksetyny. Nic mnie nie potrafiło zmartwić, nie pamiętam jakiegokolwiek stresu z tamtego okresu.... Przez ten rok prowadziłem burzliwe życie seksualne (spałem z większą ilością kobiet niż przez całe dotychczasowe życie), imprezowałem 3-4 razy w tygodniu w klubach ( a rano wstawałem do pracy bez problemu!), wypijałem morze alkoholu, byłem obłędnie pewny siebie i czasem zwyczajnie mi odpierdalało i jeździłem jak wariat albo wdawałem się w awantury. Wydawałem grubo za dużo w stosunku do tego ile zarabiałem. Z tamtego okresu zostały mi długi, debety, ale i .... wspomnienia. Pieprzyć kasę, nie żałuję! To był niesamowity, wspaniały czas, kiedy żyłem jak młody Bóg odczuwając nieprzerwane szczęście, a uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Nigdy nie zapomnę tego roku i codziennie wracam myślami do tego jak było kiedyś, mimo że od odstawienia paroksetyny minęły już 2 lata...

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że odpowiadało mi życie bez zmartwień. Awantur było kilka, to nie było notoryczne. Na codzień był banan na twarzy i to było najważniejsze. Z kim popadnie nie sypiałem, po prostu poznawałem wtedy mnóstwo kobiet, no i cóż ... tą część bynajmniej nie uważam za taką złą. :mrgreen:

 

 

Tylko, że to fikcja, życie takie nie jest. Dlatego na codzień wolę mieć "normalne" samopoczucie i do paroksetyny już bym nie wrócił.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Różni ludzie, różne receptory w mózgu. A może ja mam niedobory takie po prostu? Ja w ogóle jestem chyba szczęściarzem, bo działają na mnie praktycznie wszystkie leki i co ciekawe, podczas gdy inni na początku mają jakieś jazdy podczas instalacji nowych leków, to ja mam stany ekscytacji, euforii etc. No i u mnie remisja zaczyna się szybko.

 

Lekarz mi kiedyś zasugerował CHAD twierdząc, że jest szkoła, która mówi, że ci którzy mają takie stany na SSRI tak naprawdę mają CHAD. Ale jakoś nie chce mi się w to wierzyć. Stawiam na bardzo silne działanie przeciwlękowe, po którym puszczają hamulce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×