Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD Choroba Afektywna Dwubiegunowa


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Jest jednak różnica pomiędzy dajmy USA a Rosją.Raportom medycznym z tego pierwszego raczej można wierzyć, w tym państwie oficjalnie kieruje sie zasadami demokracji i stoi na straży praworządności, jasne że są różne przekręty gdzie nie są?Interesy koncernów farmaceutycznych i inne ale w matce Rosji Putin i jego brygada wprost wywodzący sie z KGB, rządy oligarchów,masowe morderstwa ludzi którzy są niewygodni. W którym kraju trzyma sie kilkunastokrotnych czy więcej morderców po kluczem po to żeby ich użyć bo po cóż innego ( więzienie Czarny Delfin na Kaukazie ) podczas gdy tych z jednym morderstwem w afekcie ładuje sie na stryczek.Dużo by pisać ale różnice są zasadnicze. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

że można też u nich kupić niektóre SSRI bez recki

Apropo SSRI, ktoś ostatnio tu stworzył temat, który wylądował w koszu na temat mocy SSRI, czyli Sam Się Ratuj Idioto :mrgreen: Nie mogę z tego tekstu, a od dwóch tygodni sam leczę się SSRI, po 4 latach prób radzenia sobie na własną rękę, ale jak narazie to nawet skutków ubocznych to nie ma.

 

SSRI to bardzo dobra grupa lekow. Swietnie pomagaja az do okolo 80 % chorych a reszcie przynajmniej troche lagodza objawy (oczywiscie zawsze beda lekooporni).

 

Jednak po 2 tygodniach to co ty sie spodziewales ?

 

Poprawa w postaci zwiekszenia dystansu do problemow, redukcji neurotyzmu przyjdzie po kilku miesiacach. Dlatego psychiatrzy wiedza co robia i jezeli lek zaskoczy jako-tako przez pierwsze 4-8 tygodni to kaza brac co najmniej pol roku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

SSRI to bardzo dobra grupa lekow. Swietnie pomagaja az do okolo 80 % chorych a reszcie przynajmniej troche lagodza objawy (oczywiscie zawsze beda lekooporni).
Dobrze wiedzieć.
Jednak po 2 tygodniach to co ty sie spodziewales ?
Wiem, że po dwóch tygodniach nie będą działały, chciałem tylko przytoczyć ten żart o SSRI.
Poprawa w postaci zwiekszenia dystansu do problemow, redukcji neurotyzmu przyjdzie po kilku miesiacach. Dlatego psychiatrzy wiedza co robia i jezeli lek zaskoczy jako-tako przez pierwsze 4-8 tygodni to kaza brac co najmniej pol roku.
Mi psychiatra mówiła, że cała terapia lekami może potrwać nawet 2 lata w moim przypadku, na razie próbuje te, które mi przepisała. Jestem sceptycznie nastawiony do leczenia takich rzeczy lekami, ale jeśli mnie to postawi na nogi, tym lepiej dla mnie, już pal licho z dumą, trudno, lecze się u psychiatry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Te dane zdają mi sie mocno nieprawdziwe.

Wyleczalnosc depresji szacuje sie na 65-80 proc.

Wyleczalnosc BPD 40-50%

jakze wiec ssri mogą miec skutecznosc 80-90?

 

Sa calkowicie prawdziwe, tylko warchlaczku dokonales jak to czesto robisz nadinterpreatacji.

 

Napisalem, ze nowa generacja antydepresantow bedzie miala co najmniej 90 % skutecznosci- jak donoasz badania.

 

 

A wyleczalnosc depresji i nerwic trafionym lekiem wynosi 70-80% do stanu NAWET remisji (ofc nie u kazdego), ale LAGODZIC stany mozna u ponad 99 % przypadkow. Podobnie napisalem, ze pomaga AZ do OKOLO 80 % chorych (ssri).

 

To napisalem.

 

Oj oj :evil:

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Krwiopij,

 

:why: Po pierwsze co innego pelne wyjscie a co innego dobre dzialanie lekow...

 

Napisalem, ze SSRI dobrze pomagaja AZ do OKOLO 80 % ludzi co absolutnie nie znaczy, ze ci ludzie sa wyleczeni, tylko, ze te leki im pomagaja w miare dobrze (na nerwice i depresje). Moga miec chwilowa remisje...ale, no wlasnie , ale ...

 

A wiekszosci z reszty chociaz troche lagodza objawy...

 

Czego tu nie rozumiec ? Co innego wyjscie z choroby co innego to, ze lek dobrze czy chociaz troche pomaga.

 

Chrumk, chrumk ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

GreenGo - no niestety wciąż to pokutuje .. tj w najgorszym układzie wyśmiewanie sie z ludzi którzy mają takie problemy.Zupełny brak świadomości jak sie męczą.No i oczywiście - obciach bo jakże by inaczej ehh.No nic. Wiem że to trudne ale nie ma wyjścia tu sie to kończy nieleczone tylko w jeden sposób.Życze powodzenia i szybkiego trafienia w leki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

Jak się czuję...

Różnie. Duża huśtawka, jednak nie tak tragiczna jak dotychczasowy stan mieszany....

Jednego dnia jestem hipomaniakalny, drugiego mam wszystko w du.pie.

Na koniec września , w razie braku poprawy planowałem po 3 latach nieustannej męki samobójstwo.

Znam siebie i swój upór w realizowaniu założeń więc zrobiłbym to bankowo.

Nastąpił jednak pod wpływem nowego leku jakis progres, który spowodował , że 30 wrzesien nie będzie wyrytą datą na moim nagrobku.

Czekam na dalszą poprawę i powrót do normalnego życia ( jestem pewien , że z pomocą Przyjaciół z forum -dzięki Paweł)

Pozdrawiam

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hehehehehe, skądś to znam.....

latwiej wyleczyc tarczyce , czy nawet guza mózgu niz to ścierwo co nas dotknęło-jest takie "nienamacalne" a jakże dotkliwe.....

idę na myjnie.

z zaproszenia skorzystam.

jak tylko domkne pewien nie dający mi spokoju temat.

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hehehehehe, skądś to znam.....

latwiej wyleczyc tarczyce , czy nawet guza mózgu niz to ścierwo co nas dotknęło-jest takie "nienamacalne" a jakże dotkliwe.....

idę na myjnie.

z zaproszenia skorzystam.

jak tylko domkne pewien nie dający mi spokoju temat.

Robert

 

 

Odpusc sobie, Robert! pokaz wielkosc! Napranie kogos , kto zblizyl sie do Twojej zony, nikomu nie ulzy, a moze jedynie narobic klopotow.

Sorry, ze tak pozno odpowiadam.

Nie, nie zdradzilam mojego faceta. Moze to jeszcze za wczesnie? jestesmy ze soba 3 lata. Moze nie spotkalam nikogo, kto przytulilby mnie w kryzysowym momencie? Nie mowie, ze tego nie zrobie, nie szukam tez okazji. Kocham Go. Rozum mi mowi, ze to nie ma sensu, bo nie jestem w stanie Go uleczyc, a serce nie slucha i kocha dalej. Nie potrafie na zimno podjac decyzji, bo wiem, ze moje wlasne sumienie mnie zabije. Chcialabym bardzo, zebys otworzyl oczy i staral sie przynajmniej zrozumiec druga strone. To ciagla walka, wcale nie lzejsza od tego, co Ty , czy inni chorzy na CHAD pokonuja kazdego dnia.

Czytalam artykul CHADowe zycie na Onecie. To wlasnie ta druga strona. Kochasz, wierzysz, ze milosc pokona wszystko, czujesz sie odpowiedzialny i winny i czesto kopniety w tylek. Bo w chorobie nie ma logiki i sprawiedliwosci. Bo ten zdrowy "musi" ustepowac, brac poprawke, byc tolerancyjny i wyrozumialy. Bo Wam "wolno" wszystko , bo jestescie chorzy. Tylko...ta choroba w pewnym momencie jest nie tylko wasza choroba, dotyka calego otoczenia, a najbardziej ludzi najblizej stojacych. Chodze od kilku miesiecy na psychoterapie, nie dawalam sobie rady ze soba, kazdy jego dolek byl moim dolem,u niego sie zmienia z dnia na dzien, a ja ciagle zyje w strachu, jak jest zle, boje sie ze cos sobie zrobi, jak jest dobrze, to z sercem na ramieniu obserwuje i boje sie, ze w kazdej chwili moze wpasc w dol. Czasami wydaje mi sie, ze jedynym wyjsciem jest "zgaszenie swiatla", ale..wiem, ze 5 minut po mnie, zrobi to on, a ja nie moge zostawic go samego! Diabelski krag. Zycie w ciaglym strachu i napieciu. A przeciez jest jeszcze swiat poza CHAD. Rodzina, dziecko, praca , finanse, codzienne obowiazki. Wiesz, co najbardziej meczy ? Udawanie silnej, mocnej, bo trzeba, bo nie moge sie poddac, bo ktos musi trzymac pion. W kazdym czlowieku, predzej , czy pozniej, budzi sie potrzeba "zapomnienia", chociaz kilku chwil bez CHAD i wtedy moze sie zdarzyc, ze pojawi sie ktos, kto pozwoli na to.

To nie jest zdrada, to ratowanie samego siebie. Postaraj sie wczuc, zrozumiec i odpuscic.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znowu nie wyszło to ,co tak drobiazgowo zaplanowałem i co jeśli zostanie zrealizowane, da mi wreszcie byc może upragniony spokój ( a juz na pewno poczucie sprawiedliwości ) na który czekam juz 10 miesięcy..

Zaraz mnie rozniesie na strzępy.

Nie pamietam kiedy ostatnio byłem taki wściekły.A może pamiętam...10 miesięcy temu.

Szukam szybko powodów , dla których nie narobie za chwilę głupot, dających chwilowy mentalny orgazm,lecz potem zapewne długie kłopoty....

Nie daję rady.Rozniesie mnie.

Bezsilność...

Jakże chciałbym byc kretynem żyjącym dniem dziesiejszym...nie miałbym teraz dylematów, tylko pojechał w odpowiednie miejsce wyładować na odpowiedniej osobie nagromadzoną miesiącami nienawiść (około 300 dni już )

Chyba zaraz wsiądę w auto i pojadę gdzies na kilka dni, być może to uchroni mnie od narobienia sobie klopotów ?

Albo spije sie zaraz strasznie.Ale na tyle strasznie , żebym sie nie mógł juz nigdzie udac dzisiejszego dnia.Bo po alko to dopiero potrafie dostac ledwo kontrolowanego szału.....

popłakalem sie z bezsilności przed chwilą

Sorry za nerwy w poście

Musze sie wam wyżalić

Jeśli nie Wam , to komu?

Robert

 

.........właśnie zadzwonil do mnie Esprit. Uspokoiłem się.....znacząco. Dzięki Bracie !!!

Teraz jeszcze worek na strychu i będzie znośnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Worek na strychu pobity.....ulga niestety chwilowa.

Jade grac na bębnach, to mnie odciągnie od destrukcyjnych myśli.Będę grał az się zmęczę.

Wole "minąć " się z żoną ,która 22.40 przyjdzie z pracy.....Nie chce zrobic awantury, poniekąd słusznej , bo to z Jej powodu jestem dzis w takim stanie , a nie innym.

Obiecałem , że dam Jej juz z tym spokój ,więc dam.......i wole zniknąc do rana , bo jestem zbyt wściekły aby słowa dotrzymac.

oczywiście tylko Ona może liczyc na spokój...

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, nie.

Sytuacja z żoną sie wyklaruje jak ....wiadomo co

Jestem tego pewien.

Ponoć z Jej strony jest klarowna.

Ale z mojej nie, puki mam coś do załatwienia.

Dręczą mnie demony przeszlości.

Moniczko, nawet sobie nie wyobrażasz, jak faceta takiego jak ja, moga takie demony dręczyć.....

Naprawdę nie mam Żonie obecnie NIC do zarzucenia.

Dlatego wolałem dzisiejsze demony ,wypasione świeżym niepowodzeniem ( a juz miał byc finał ) wykarmić workiem bokserskim, siłownią, oraz graniem na bębnach aż do niedawna.....potem chodzilem po mieście , pilem ćwiartke wódki i pragnąłem sie komus nie spodobać.....niestety

Za obecna sytuację, nie moge winic mojej Żony ( pośrednio-jak najbardziej )

Dlatego, chcąc uniknąc prostackiego zachowania z mojej strony, wolałem sie ewakuować i wrócic teraz, kiedy Ona juz śpi

Jutro rano spadam na myjnie.

I bede czekal na dobre wieści heheheheheh.

Wiem że według wielu z Was mam nas.rane......

...Lecz ludziom z zasadami w dzisiejszych czasach coraz trudniej.

Mam zasady.Pewnych rzeczy nie daruję. Nigdy. Nikomu.Za wszelką cenę.

Inaczej musiałbym potłuc wszystkie lustra w domu.

Troche zazdroszczę ludziom-szmatom z miękkimi kręgosłupami....

Cóż

Jestem jaki jestem i odoba mi sie to.

Najważniejsze że 30 wrzesnia nie będzie ostatnim dniem mojego życia !!!!!!!!!

Robert

 

[Dodane po edycji:]

 

Ka_Po

Ja zaczynam byc zmęczony moim wk.u.rwieniem......

Ale tak nie do końca.....kręci mnie poniekąd ten stan

Szkoda, że związki mamy w rozsypce.

troche to nasza choroba, troche wina naszych szmacianych małżonków/małżonek, którzy maja dobre wytłumaczenie na swoje szmaciarskie zachowanie.

Trzymaj się

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie

"na dobre i na złe, w zdrowiu i chorobie"

a oni by tylko chcieli wypas i wypas przez całe życie.

Robert

 

[Dodane po edycji:]

 

Debil

a co spowodowalo , że nie masz w sobie tej ku.rwicy i agresji??

Może leki?

Wiesz , ja mam CHAD i podejrzewam, że nawet jak bylem zdrowy , to juz mialem zalążki choroby w postaci gniewu. Uchodzę za człowieka kulturalnego, miłego i elokwentnego. Ale w pewnych sytuacjach ( w/g mnie jest to uzasadnione ) dostawałem/dostaje pierdo.lca i naprawdę cięzko mnie opanować...

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie masz czego zazdrościć. Ja z kolei zazdroszę Ci agresji, tej zwykłej, męskiej, która ze mnie wyparowała. Chciałbym się móc znowu tak wkurzyć...

 

A ja mam na odwrót - nigdy nie byłem agresywny dopóki nie zachorowałem.Zwykle byłem zbyt spokojny i wrażliwy.Miałem lęki i niską samoocene - dlatego często ludzie jechali po mnie jak po psie.

Choroba zmieniła ten stan zamieniając wrażliwego i spokojnego chłopaka w człowieka bez uczuć wyższych,obojętnego na większość spraw oraz napędzanego przez agresje.W napadach złości często tracę kontrole i puszczają mi wszystkie hamulce.Paradoksalnie - odkąd choruje ludzie zaczęli się ze mną liczyć,ale nie powiem,że ten stan jest przyjemny.Nie boję się świata zewnętrznego i ludzi z prostego powodu - to wszystko jest nieprawdziwe.

Chociaż otaczają mnie ludzie czuje,że jestem tak na prawdę cały czas sam.Sam,żyjący w innym wymiarze,w równoległej rzeczywistości oddzielony od wszystkiego dookoła.

Żyję w "wirtualnym",ciemnym świecie a wszystko widzę przez mocno zabrudzoną szybę.

 

Umiem udawać uczucia,dobrze się maskować i pisać czy mówić jak normalny człowiek.Robie to automatycznie,mówie co trzeba w danej sytuacji,udaję że pewne sprawy i kontakty z innymi coś mi dają.Na prawdę jednak nic nie czuje.

 

Nawet pisząc tu na forum kompletnie nic nie czuje - a uwierzcie mi,że chciałbym.

To wszystko,cały ten "niby-świat" i ludzie są jedynie złudzeniem!Nie wiem tak na prawdę w jakim celu wogóle się tu udzielam.

 

Część z Was na pewno się wku.wi czytając to,ale sorry nie potrafie już więcej udawać :cry: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak RafQ

Precz z "mojego " tematu , hehehehehehehehe :D:D Ty wstrętny bezuczuciowy Golemie,heheheheheh

Pozdrawiam

Robert

 

[Dodane po edycji:]

 

Debil

Uwielbiam Twojego nicka :D:D:D

Naprawdę. Za każdym razem jak sie gdzies przewija dostaję smiechawki. Gratuluje odwagi i poczucia humoru

Dzięki

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

RafQ Ty z pewnością masz porównanie. Tj pamiętasz jak było przed chorobą ja pewnie też coś tam pamiętam, no ale.. i może Cie dobija ta różnica w odczuwaniu, nie ma sie co zadręczać.Mamy "aparat "tymczasowy mam nadzieje jaki mamy no i już a co z nim zrobimy to dopiero jest pytanie...

Jesteś cały czas tym samym człowiekiem nawet jeśli wydaje Ci sie inaczej.Ja też sie dostosowuje do sytuacji tj reaguje "jak trzeba" uśmiecham sie, mówie żeby nie milczeć, robię tzw dobrą minę - kiedy mnie przyciśnie i jest nienajlepiej ;)

A to co robisz to nie jest udawanie, tylko przykład że można, można wyłuskiwać z siebie uczucia i emocje w stosunku do innych ludzi.I że one w człowieku są.Że jest to ponad ograniczenia które organizm Ci narzucił. Z całym szacunkiem ale tak długo udawać to zawodowemu aktorowi byłoby trudno udźwignąć podobną rolę :brawo:

 

[Dodane po edycji:]

 

Robert - powinieneś mieć jakiś przydomek w stylu "król lew" zauważam pewną prawidłowość jak coś sie z Tobą dzieje nie tak to i inni jakoś gorzej sie mają czy reagują albo zaczynają pisać o beznadziei.Ciekawe czemu..

Czy masz nasrane pewnie masz ;) ale poza tym masz cechy które bardzo cenie w ludziach - szczerość panie,odwage i serce na dłoni ;)

Tam ktoś napisał że cyt: "Wam wszystko wolno" Może i nam wszystko wolno choć ja staram sie odpowiadać za swoje czyny mimo wszystko.Biedni zdrowi ludzie że się muszą męczyć w wariatami sic! i jeszcze trzeba ich zrozumieć że człowieka zdradzają no bo przecież to takie ciężkie życie i w ogóle .. śmiechu warte

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ewe

...a tak sie staram grać "macho" , a Ty mnie tak pięknie rozpracowałaś... :D:D:D:D

Prawda jest taka , że ja żyłem/żyje w dwóch światach.

Jeden to świat serca na dłoni, ogromnej empatii, przyjaźni i żelaznych zasad.

Drugi to świat "interesów" jaki kiedys znalem tylko z filmow.

Potrafie te światy rozdzielić, rozgraniczyc. Jeden nie przenika drugiego.

Chyba , że ktoś z tego pierwszego świata zachowuje sie jak ostatnia szmata, wtedy troszeczke uchylam kurtynę i ma okazje posmakować gnoju świata drugiego......

Niestety w tak uporządkowany świat wdarła sie CHAD ( co za rym )

I powstał chaos.

Ktory musze uporządkować , aby jakos dalej życ

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja bym chciał być takim skur**nem na zawołanie, bo czasami kiedy sytuacja tego wymaga taka umiejętność by się przydała, a ja się zwyczajnie boję, żeby zareagować. Gdy jacyś agresywni kolesie pyskują starszym osobom, albo ktoś niewinny jest bity, to ja się w środku gotuję, bo chcę zareagować, ale nie mogę, wiem, że gdybym się nie bał to byłbym w stanie takim naklepać, albo ich zakrzyczeć, ale nerwica i ogólny lęk to uniemożliwiają, a to wszystko m.in. przez to, że całe życie tłumiłem negatywne emocje, żeby nie stać się taki, jak mój ojciec, dlatego zawsze się kontroluję i nigdy nie wpadam w szał, co się odbiło na zdrowiu. Mam też tak, że gdy już ktoś mnie zaczepi na przykład w nocy na ulicy, grążąc, lub wyzywając, to z jednej strony nie mogę zareagować tak, jakbym chciał, bo czuję lęk i napięcie, a z drugiej wstyd mi pokazać słabość i uciec, więc wiedząc, że jeśli dojdzie co do czego to zostanę pobity pyskuję i stawiam się, jak dotąd zawsze udało się wyjść cało.

 

...Lecz ludziom z zasadami w dzisiejszych czasach coraz trudniej.

Mam zasady.Pewnych rzeczy nie daruję. Nigdy. Nikomu.Za wszelką cenę.

Inaczej musiałbym potłuc wszystkie lustra w domu.

Troche zazdroszczę ludziom-szmatom z miękkimi kręgosłupami....

A widzisz, bo ja mam na odwrót, jako człowiek-szmata powiem Ci, że widzę to w druga stronę, najłatwiej jest oddać, załatwić sprawę agresją i cieszyć się jeszcze, że się ma "zasady", ale tak robią najczęściej ci kretyni bez żadnych zasad, nie widziałem jeszcze, żeby jakiś dres, czy kibol mówił, że komuś nie odda, bo on ma zasady, oni wszsyscy twierdzą, że właśnie dla świętej zasady muszą oddać, ale to głupie tłumaczenie swojej agresji, bo nie oddać jest trudniej niż mścić się do upadłego, tak się broni twoje ego, bo doznało krzywdy i czuje się znieważone.

 

Wiem, dolewam oliwy do ognia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przecież nikt tutaj nie powiedział Ci,że jesteś człowiek-szmata - sam się tak określiłeś.Porównanie bezmózgowych dresów czy kiboli do ludzi z zasadami też nie jest na miejscu moim zdaniem.

W niektórych sytuacjach jak się nie postawisz,to ludzie będą jeździć po Tobie jak po psie.Nie mówie tutaj tylko o używaniu przemocy fizycznej ale ogólnie.

 

BTW był niedawno taki temat na forum "czy zemsta jest słodka?".Pisałem tam co o tym myśle więc nie będe się powtarzał,bo pewnie od razu zacznie się jazda w tym wątku :mrgreen: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×