Skocz do zawartości
Nerwica.com

Skuteczna i szybka terapia


matowiec

Rekomendowane odpowiedzi

Tomakin, a ja nadal żyję i niczym się nie zatrułam. A zresztą o tym drożdżach pisze dr Budwig której diete tak polecasz, na swojej stronie. Zresztą nie wierzę, żeby wypicie drożdży w niewielkich ilościach, (bo jak widze Ty masz jakąś obsesje bombardowania ludzi suplementami) mogło komukolwiek zaszkodzić. I kto tu nie doczytał:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wypicie drożdży w niewielkich ilościach nie uzupełni witamin z grupy B, bo ich tyle po prostu w drożdżach nie ma. Albo zjadasz po 200 gram dziennie, albo wierzysz że pomagają i cieszysz się z efektu placebo. Jak już ktoś koniecznie chce "naturalnie" to zawsze można zjadać np 100 gram zarodków pszennych, prawdziwa bomba witaminowa i minerałowa, ale wieloletniego niedoboru nie uzupełni się w ten sposób.

 

Wovacuum, link podał gość w pierwszym poście.

 

Swoją drogą, z uwagi na dość powszechnie występujące zatrucia rtęcią, które z reguły powodują zaburzenia na tle depresyjnym bądź nerwicowym (np jeden z objawów zatrucia to fobia społeczna), powinienem dodać do metody przepis na oczyszczenie organizmu z rtęci w kilka tygodni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tomakin, to ja chyba wole te zarodki:) Nie mówie, że czasami nie trzeba łyknąć jakiejś witaminy z apteki, ale jeśli w miarę się czuje to wole wolniej się suplementować, a ze świadomością, że moja wątroba się nie męczy próbując sobie poradzić z syntetykami. Zresztą już Ci powiedziałam jak się można czuć łykając takie witaminki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tomakin, po spirulinie pięknie podniósł mi się poziom ferrytyny, a miałam duże niedobory żelaza. Sama natka pietruszki, wątróbka czy sałata nie wystarczyły, a syntetycznego żelaza nie mogłam brać. Zaś spirulina bardzo pomogła. Podobnie z witaminą B12. Nic mi tak nie pomogło do tej pory jak spirulina.

Kelp (akurat on był tani :D ) - po Kelpie poprawiły mi się troszkę wyniki tarczycy, teraz zamieniam go na formułę 636 - nalewkę wzmacniającą z niezbyt wielką dawką zatomizowanego jodu pobudzającą pracę tarczycy. Z jodem muszę ostrożnie, gdyż mam kołatania i niespokojną pracę serca oraz inne objawy z powodu wypadania płatka zastawki mitralnej. :?

Co do krzemu - jeśli chodzi o zmiany jakie zauważyłam to pobudził pracę nerek, bardzo często siusiam. No tak, to są teorie. Ale skąd wiesz, że te teorie są fałszywe, a akurat tylko Twoja jest prawdziwa, tzn. że skuteczność tego preparatu to są tylko bzdury, że nie pomaga? Zażywałeś go??

Jeśli chodzi o syntetyczne witaminy to też już to przerabiałam, dostałam w ubiegłym roku zestawy witamin od pewnego lekarza i za nic w świecie nie mogłam ich zażywać z powodu osłabionej pracy narządów. Nie dość, że się nie przyswajały to nie mogłam wytrzymać palenia w przełyku i żołądku, ociężałości i braku apetytu, bo nie mogłam ich strawić. Od syntetyków raczej stronię, jak tylko mogę staram się odżywiać organizm naturalnie i suplementami w jak najmniej przetworzonej postaci.

Co do drożdży - słyszałam o ich bogactwie w wit. z grupy B - niestety przy grzybie się uczuliłam również na nie, nie mogę ich pić. :( W ogóle nie wolno mi drożdży.

Oczyszczam się z rtęci (miałam 10 amalgamatów, od maja usunęłam 7) w taki sposób - zażywam duże dawki wit. C, selen, spirulinę na przemian z chlorellą, Enterosgel oraz Mercurius Solubilis30.

Żeby nie było - ja się sama nie leczę, więc to nie są żadne moje teorie... :roll: Jestem od stycznia pod opieką pewnej kobiety od medycyny niekonwencjonalnej (z wykształcenia również psychologa i neuropsychologa) i czuję poprawę, przede wszystkim jeśli chodzi o trawienie, o układ pokarmowy, poprawiła mi się przyswajalność pokarmów, stan śluzówek, ona bardzo mi pomogła do tej pory, choć jeszcze dużo przede mną, bo nadal walczę z kandydozą (była gigantyczna :roll: ), chlamydią pneumoniae, mycoplasmą pneuomniae, obciążeniem metalami ciężkimi, fibromialgią (notabene skutkiem przewlekłych zakażeń) i ogólnym osłabieniem i rozregulowaniem organizmu (2 anoreksje po drodze).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fakt jest, że lekarze idą jednym, utartym tokiem rozumowania. Jeżeli nie rak, nie ewidentna choroba, albo gdy standardowy zestaw zaaplikowany po 15 minutowej rozmowie nie sprawdza się, to wysyłamy delikwenta do psychiatry z podtekstem: uwaga, hipochondryk!

 

 

tomakin. Widzisz, ja nie jem padliny od pięciu lat, ale mnie dopadło. :( Nie piszę to dlatego, żeby obalać Twoją teorię, bo akurat czytałam Twoje wcześniejsze posty i uważam, że masz bardzo dużo racji.

 

Od ponad roku mnie nadbrzusze, żołądek i podżebrza... Nie wiem, czy to może mieć coś wspólnego z dietą.

Yrobiłam sobie funfdziesiąt (!) różnych badań i lekarze nie widzą w czym problem :( . Po 'leczeniu psychiatrycznym' nie jest lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zachmurami, Aga a jak się teraz czujesz? Trzymasz dietę bezglutenową? Jak z nabiałem, udało Ci się go trochę chociaż ograniczyć, przynajmniej bardziej przetworzone serki i mleko? Co w ogóle u Ciebie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po kolei:

 

Rtęć w zasadzie całkowicie można usunać w parę tygodni, góra parę miesięcy - po takim czasie u pacjentów stosujących tą metodę rtęć była praktycznie niewykrywalna w narządach wewnętrznych. Ale nie jakimiś chlorellami czy innymi cudami, przepis jest tutaj:

 

http://www.zdrowiej.vegie.pl/viewtopic.php?p=53967

 

Koszty całego oczyszczania to... 20 zł. Jeśli sami sobie wyhodujemy oczyszczające ziele, wyjdzie 2 zł za paczkę nasion. Skutki uboczne - zerowe. Wszystko potwierdzone badaniami.

 

Koszty oczyszczania proponowanego przez lekarza - kilka do nawet kilkunastu tysięcy zł. Skuteczność - znikoma. Skutki uboczne - bardzo poważne, łącznie z zejściem śmiertelnym.

 

Każdy niech sobie sam odpowie, czy lepiej zaufać lekarzowi oferującemu "maść na szczury" w cenie złota, czy skorzystać z metod na których lekarz nie zarobi.

 

Zachmurami - spoko, mnie nerwica lękowa dopadła po chyba 12 latach wegetarianizmu. Samo niejedzenie mięsa to nie wszystko. Na forum vegie.pl masz podpięty temat w dziale "problemy wegetarian" o nazwie "o czym wegetarianie powinni pamiętać", zerknij czy na pewno masz w diecie wszystko, co trzeba.

 

Skład spiruliny jest podany np tutaj:

 

http://www.vitanatural.pl/SPIRULINA%20MAX

 

Jak widać składników jest tam tyle, co kot napłakał. Fakt, że nie podali jednego z najważniejszych - kwasu gamma-linolenowego, ale on też wiele nie mógł zdziałać. Stawiam na to, że po prostu jednocześnie ze spiruliną zmieniłaś kelp na coś normalnego, zawierającego przyswajalny jod, tarczyca odżyła i to umożliwiło organizmowi podniesienie poziomu B12 czy ferrytyny.

 

Z ciekawostek - tarczyca magazynuje 20-50 mg jodu. Niedawno wyszło w badaniach, że jod jest też magazynowany w innych tkankach - kościach, skórze, komórkach piersi i prostaty (kilkukrotnie zmniejsza szansę rozwoju raka), układzie odpornościowym - w ilościach nawet 500 mg. Oznacza to, że osoba przez wiele lat mająca niedobory jodu w diecie, ma do uzupełnienia 500 mg tego pierwiastka.

 

W suplementacji zalecanej przez lekarzy, 0,15 mg dziennie, organizm jest w stanie odłożyć 0,07 mg jodu dziennie, resztę zużywa i wydala. Jak łatwo policzyć, uzupełnienie całego niedoboru jodu zajmie około 20 lat. Przywrócenie jako-takiego funkcjonowania tarczycy pójdzie szybciej, już po roku - dwóch ten narząd zmagazynuje większość jodu niezbędnego do prawidłowej pracy.

 

Życzę powodzenia w uzupełnianiu jodu kelpem czy "miksturą pobudzającą" :D

 

ps. lekarze polecają najdroższe witaminy firm, które potem tym lekarzom sponsorują wczasy na Wyspach Kanaryjskich. Nic dziwnego, że ludziom chce się po nich rzygać, tyle syfu ile firmy wrzucają w te witaminy to nawet zwierzęta nie dostają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-asia- :smile:

 

Opisałam wszystko w moim żołądkowym wątku. Nadal czekam na potwierdzenie, czy moje stwierdzone przez fachowców zaburzenia depresyjno-lękowe nie są po prostu... niezdiagnozowaną celiakią, albo zwężeniem pnia trzewnego. Będę to wiedzieć niebawem.

W ciągu roku nieźle wykształciłam się medycznie.

 

Pieczywa nie jem od trzech tygodni, mąki unikam... na razie nie widzę jakiejś spektakularnej poprawy.

 

Żeby przestrzegać diety glut-free należy chyba przeniesc się na inną planetę, bo gluten jest wszędzie, nawet mikroskopijne okruszki na desce do krojenia mogą zaszkodzić. Z nabiałem też jest sprawa skomplikowana. Nie mówiąc już o serach/twarogach ale np. taka śmietana lub jogurt mogą również zawierać gluten (zagęszczacze) i wtedy całą tę dietę bezglutenową można sobie wsadzić, za przeproszeniem, w nos :roll:

Kilka razy skusiłam się na jakieś słodycze, czekoladki z nadzieniem (o zgrozo!), a już śladowe ilości glutenu mogą powodować nawrót choroby i cała dieta do bani.

 

[Dodane po edycji:]

 

-tomakin -

Poczytam, dzięki :smile:

 

 

No cóż, jeżeli chodzi o dietę to niestety, póki czułam się w miarę ok, nie zastanawiałam się zbytnio, co mi szkodzi, a co niekoniecznie. Wsuwałam codziennie nabiał w postaci twarożków, kefirów, smietany, jogurtów (również tych nibyowocowych, ach, jakie pyszne). Oczywiście sporo warzyw i surowizny też. A teraz zastanawiam się, czy systematycznie nie podtruwałam się tą laktozą. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tomakin, poczytałam o tej terapii odtruwającej z rtęci, to wszystko bardzo logicznie brzmi, ale wymaga przyjmowania dużych dawek syntetycznych witamin, których mój biedny przewód pokarmowy nie jest w stanie przetrawić. Ja już to przerabiałam i nawet nie chcę do tego myślami wracać, masakra. Mimo szczerych chęci nie byłam w stanie łykać zestawów witamin. :roll:

Co do jodu to miałam zakupić atomidynę (zatomizowany jod w dużej ilości), ale lekarz mi w końcu ją odradził z racji tego, że duże dawki jodu powodują często nerwowość, niepokój, niespokojną pracę i kołatania serca a ja i tak pomimo kierunku raczej niedoczynności mam z tym wszystkim kłopoty. Z jodem trzeba bardzo ostrożnie. Zakupiłam nalewkę zawierającą jod, chyba jednak musi go tam trochę być skoro ostrzegają, żeby nie stosować w tym czasie jodu w jakiejkolwiek innej postaci, żeby uniknąć nieprzyjemnych objawów i problemów.

 

„Stawiam na to, że po prostu jednocześnie ze spiruliną zmieniłaś kelp na coś normalnego, zawierającego przyswajalny jod, tarczyca odżyła i to umożliwiło organizmowi podniesienie poziomu B12 czy ferrytyny.”

No nie, akurat wyniki ft3 i ft4 poprawiły mi się trochę w czasie brania Kelpu. Dopiero teraz zaczęłam pić tą nalewkę z jodem, konkretnie od dzisiaj. :)

 

Życzę powodzenia w uzupełnianiu jodu kelpem czy "miksturą pobudzającą".

Dziękuję. :D

 

Tomakin, uważam, że masz bardzo dużą wiedzę, ale nie chcesz dostrzec, że nie w każdym przypadku stosowanie syntetycznych witamin jest możliwe. I nie w każdej sytuacji skuteczna jest taka sama metoda. Ja jestem na przykład niestety w bardzo skomplikowanym położeniu i moich problemów zdrowotnych nie załatwi łykanie dużych ilości syntetycznego magnezu, wit. A czy witamin z grupy B. Ja nawet wit. C musiałam szukać jak najmniej drażniącą błonę śluzową żołądka, bo mnie cholernie piekło.

Mam problem z całym organizmem – układem hormonalnym, pokarmowym, oddechowym, nerwowym, licznymi nietolerancjami pokarmowymi i oddechowymi, błonami śluzowymi, skórą, stawami, mogę Ci jeszcze sporo wymieniać, ale co to da. To nie jest wszystko takie proste jak się wydaje. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja mam pytanie - czy można to stosować w normalnych dawkach ? można liczyć że pomoże ? czy od razu trzeba bombardować - chciałabym spróbować no ale w dawkach pojedynczych - mój żołądek nie strawi dawek 5krotnie zwiększonych - poza tym jestem przeciwniczką łykana czegokolwiek - więc jeśli już próbować to bez przesady

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Asia - NIE trzeba łykać dużej ilości witamin w czasie terapii usuwającej rtęć z organizmu. Można to zrobić bez nich, samą tylko kolendrą. Efekt oczyszczający będzie tylko nieznacznie gorszy, te wszystkie witaminy i inne cuda są po to, żeby uchronić organizm przed konsekwencjami wzrostu stężenia rtęci we krwi. Jeśli przez lata gromadziłaś rtęć w mózgu, po zażyciu dużej dawki ziół będziesz sikała rtęcią zamiast moczem. No, trochę przesadziłem... ale tylko trochę.

 

Fajnego masz lekarza. Co lekarz na to, że w Japonii średnie spożycie jodu to 1,5 mg / dzień, w niektórych regionach przekraczające 15 mg / dzień? Pewnie o tym nie słyszał, nie słyszał też o tym, że w Japonii jest najdłuższa średnia życia, najrzadsza zachorowalność na schorzenia tarczycy i 3-5 razy rzadsza zapadalność na nowotwory jodozależne (piersi i prostaty).

 

Po co lekarz miałby sobie tym głowę zawracać? Lepiej powiedzieć pacjentowi, że 0,15 mg dziennie to za dużo, bo ma w soli.

 

Akurat witamina C to jedyna witamina, która drażni błony śluzowe, jako że jest w zasadzie czystym kwasem. Zażycie jej w formie buforowanej całkowicie likwiduje ten problem. Inne witaminy nie mają prawa tak działać, chyba że są wymieszane z jakimiś syfami. Nie ma takiej opcji, żeby łyknięcie jednej tabletki b complex (tej za 3 zł) wywołało jakieś objawy jelitowe, co najwyżej mogą to być objawy nerwicy - "łoooo jezuuuuu łyknęłam tabletkę, co teraz będzieeeeeee". Witaminy A nie łyka się syntetycznej tylko pije sok z marchewki, ma o wiele szersze działanie.

 

@zachmurami - z ciekawostek, owce którym wstawiono amalgamatowe plomby (zatruto rtęcią) miały... celiakię. Zwierzęta które całe życie jedzą tylko gluten nagle przestały go trawić. Tego oczywiście od lekarza nie usłyszysz.

 

@banocik - liczyć można, tak jak można liczyć na wygraną w totka. Dziwne te ludzie są, wolą męczyć się paręnaście lat z nerwicą, niż łyknąć "monstrualne" dawki rzędu 100% dziennego zapotrzebowania.

 

[Dodane po edycji:]

 

O, widzę, że postu nie mogę zdecydować, a chciałem coś dodać - dla tych wszystkich co to się "boją" witamin.

 

Nie ma takiej możliwości, żeby małe dawki pomogły. Jeśli ktoś ma np niedoboru magnezu rzędu 30 000 mg, dostarczanie 50 mgdziennie NIE rozwiąże problemu. Jeśli komuś brakuje przynajmniej 20 mg jodu do jako-takiej pracy tarczycy, dostarczanie 0,05 mg dziennie NIE rozwiąże problemu. Jeśli ktoś ma silny niedobór witaminy D, dawki zalecane przez lekarzy (400 IU dziennie) nawet nie spowodują zatrzymania spadku stężenia tej witaminy - będzie dalej lecieć w dół, jako że światło słoneczne o tej porze roku w ogóle jej nie syntetyzuje. I tak dalej....

 

Sorki, gdy ktoś umiera z głodu, pół kromki chleba dziennie to trochę za mało. Jak komuś udało się zagłodzić swój mózg do tego stopnia, że ześwirował, to albo go odżywi w 2 tygodnie dając mu najeść się do syta, albo może przez następne 10 lat brać psychotropy mające wśród skutków ubocznych " obumarcie wątroby, zgon pacjenta" i mieszkać za szafą, wierząc zapewne że jest to zdrowsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tomakin, poczytam o tej kolendrze, bardzo mnie zaciekawiłeś, dzięki. :D

B komplex – nie, to nie była taka reakcja jak piszesz. A właśnie ją zażywałam. ;) To było bardzo nieprzyjemne odbijanie się przez wiele godzin, pieczenie w przełyku i objawy dyspepsji. Nie wiem, może Ty masz inny organizm. Ja w każdym razie tak reagowałam po każdej tabletce. Ze strony jelit objawów nie miałam.

Wiem, że sok z marchewki jest bardzo zdrowy, ale co jeśli ktoś nie może jeść surowych warzyw ani pić soków warzywnych, bo są za ciężkie i ich nie trawi, a jedynym skutkiem jest silna niestrawność i objawy refluksowe? :( Nawet z natką pietruszki się męczę, bo wiem, że ma sporo wit. C i żelaza, chociaż przez kilka godzin potem mam objawy dyspepsji. Po prostu nie trawię surowizny i tyle. Uwielbiam surówkę z marchewki – i co z tego, skoro nie mogę jej jeść. :pirate:

W ubiegłym roku łykałam chelatowane witaminy (to się zdaje nazywało Vitamin Multiple Sport czy jakoś tak). Wytrzymałam przez 3 dni. Dłużej mój biedny brzuch nie dał rady - prawie nic nie jadłam, bo nie mogłam sobie poradzić z tymi witaminami, coś mnie gniotło w brzuchu, kwasy podchodziły pod przełyk, skurcze żołądka.

Może dlatego, że ja mam w ogóle od urodzenia problemy z żołądkiem, osłabioną pracę wątroby, trzustki, nie wspomnę o kłopotach z jelitami. Przez długi czas nawet pożywienie mi się nie przyswajało. Pomijając anoreksję całe życie miałam niedowagę, brak apetytu, bardzo delikatny przewód pokarmowy - odkąd pamiętam. Cała się sypię, he he. :pirate:

Co do jodu to nadal uważam, że trzeba z nim ostrożnie. :D Moja tarczyca w ogóle jest dziwna... Ostatnio ft3 miałam 12,75 a ft4 4,18, czyli na granicach normy. TSH jest natomiast cały czas w normie, bo 1,72. Mam zarówno objawy niedoczynności (ospałość, brak energii, sucha skóra, objawy depresyjne, ciągłe uczucie zimna) jak i nadczynności (nerwowość, drażliwość, zaburzenia rytmu serca, zła tolerancja ciepła, duszności, ciągły niepokój). Mam też problemy z innymi hormonami (m.in. wydzielanymi przez nadnercza – androstendion - dużo za dużo).

Jod nie zawsze jest wskazany i trzeba o tym wiedzieć, żeby nie zrobić sobie krzywdy. Co sądzisz o zależności – jod – choroba Hashimoto?

No właśnie – ja miałam 10 amalgamatów... Teraz mam 3. Za dwa miesiące powinnam już nie mieć żadnego. Pisałeś o siusianiu rtęcią – ja tak mam właśnie po Mercuriusie – mocz ma dziwny zapach, jest ciemny. :D:P

Żebyśmy się dobrze zrozumieli Tomakin – ja się nie boję witamin. I jak najbardziej namawiam do ich zażywania. Jestem zdecydowaną przeciwniczką psychotropów. Ale są sytuacje kiedy przyjmowanie syntetycznych witamin jest bardzo utrudnione. I tu nasuwa się pytanie – co wtedy?

Mam jeszcze pytanie do Ciebie - skąd masz taką wiedzę na temat leczenia ziołami, witaminami itd.? :D

A, chciałam jeszcze zapytać co sądzisz o "roli" kandydozy w problemach z przyswajaniem składników pokarmowych oraz nietolerancji wielu produktów? Czy Twoim zdaniem może mieć ona wpływ również na nietolerancję oddechową jakiejkolwiek chemii? (kosmetyki, środki czystości, perfumy, spaliny, lakiery, farby) Wiem, że taka reakcja następuje przy boreliozie, ale mnie nigdy nie ugryzł kleszcz. Słyszałam również, że przy chlemydii pneumoniae też jest to możliwe (a tą niestety mam). :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tomakin. Mam dwie plomby amalgamatowe :shock: Wstawiono mi je jeszcze w szkole podstawowej. :shock::shock:

 

Niemniej jednak co do suplementacji tabsami - witaminami, mam podobne obawy jak -asia-.

Równiez źle reaguję na tabsy. Zanim weszłam w antydepresenty (to raczej desperacja - nie było tak, że radośnie pognałam do psychiatry po 'cudowny lek'), ładowałam magnez, witaminę C, B complex (przepisane przez lekarzy) A samba żołądkowa i bezsennosć (obajwy mojej 'nerwicy' - cudzysłów uzyty celowo, gdyż nie sądzę, żebym miała nerwicę) nasilały się coraz bardziej. Więc u mnie to była ślepa uliczka. Takie trochę witaminizowanie się 'w ciemno' :(

 

Wcale nie podważam Twojego toku rozumowania, masz bardzo dobrze rozwinięty zmysł logiki i sporą wiedzę :smile:

 

Niedobory, tak. Ale musi być jakaś przyczyna tychże.

Jestem za tym, aby na początku nie leczyć SKUTKÓW, ale zidentyfikować i usunąć / zneutralizować przyczynę/ źródło ZATRUCIA (gluten, amalgamat, grzyb, bakteria?). A to, cholera, nie takie proste :( Masz na to jakiś patent? Bo ja mam tylko pomysł żeby: badać się, badać, do skutku. Niestety, wariant to żmudny i dość nieskuteczny. A czy badania wykażą, tak na papierze, co nas zatruwa?

 

Poza tym syntentyczne witaminy to substancje obce dla organizmu.

Być może za xx dzieścia lat okaże się, że to co łykamy (łykaliśmy) w dobrej wierze to niezły szajs. :?

Vide:

http://www.eioba.pl/a73842/witaminy_naturalne_a_syntetyczne

 

 

Podobnie jak -asia- jestem zdania, że organizmowi trzeba pomagać, ale powoli, nie gwałcąc go, tak, aby sam odzyskał równowagę. Trochę mają racji odmiency z forum bioslone, choć niekiedy łapię się za głowę czytając to forum. Zmiana diety, jak najbardziej tak! Naturalne NNKT, naturalne witaminy, usunięcie alergenów (ale jak te alergeny namierzyć? :?: )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurcze, jakieś dziwne jesteście

 

macie jak na dłoni problemy z trawieniem, gołym okiem widać, że MUSICIE mieć drastyczne niedobory - i jeszcze się zastanawiacie, od czego macie nerwicę.

 

Zamiast szukać porad na forum dla nerwicowców, lepiej poszukajcie porad na forach medycznych gdzie może ktoś wam powie, w jaki sposób te drastyczne niedobory uzupełnić, jeśli ani nie jesteście w stanie strawić normalnego jedzenia, ani witamin w formie koncentratów.

 

Dobrze wiem, jaka jest różncia między syntetykiem a witaminą naturalną - oraz w jakich przypadkach róznicy nie ma. Wiem też, jakie są przekręty w badaniach statystycznych sponsorowanych przez koncerny farmaceutyczne, tam są stosowane wszysztkie możliwe sztuczki aby tylko udowodnić, że łykanie witamin jest złe, a jedyne słuszne rozwiązanie to łykanie leków. Na witaminach koncern sponsorujący badanie nie zarabia, na lekach - owszem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tomakin mam jedno pytanie: dlaczego zakładasz, że ktoś kto ma problemy z żołądkiem i nerwicę, musi tą nerwicę mieć od żołądka. Pewnie dużo czytasz więc chyba znane Ci jest pojęcie zaburzeń psychosomatycznych. Fajnie, że doradzasz ludziom jak podreperować swoje zdrowie, ale dlaczego przy okazji zniechęcasz ich do leczenia psychiatrycznego? Ani nie jesteś lekarzem, ani psychologiem, więc nie rozumiem dlaczego wystawiasz tak śmiałe tezy bez pokrycia. Przypominam Ci, że istnieje odsetek osób chorych na nerwicę psychogenną(która ponoć wg Ciebie nie istnieje),który czuje ulgę dzięki farmakotorapii i/lub psychoterapii. Więc jeśli chcesz tak bardzo pomagać to spójrz na człowieka trochę szerzej niż jak na zbiór różnych organów i tkanek, którym trzeba jedynie przywrócić biologiczną homesotazę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tomakin, ja na tym forum jestem nie z powodu chęci uzyskania informacji jak się leczyć. Ja tu jestem z powodu fajnych ludzi, potrzeby uzyskania wsparcia, z samotności, ciężkich doświadczeń z dzieciństwa, z którymi nie mogę sobie poradzić. Bo mam zaburzenia osobowości - borderline. A moje problemy ze zdrowiem fizycznym to już inna sprawa, z tego powodu siedzę na forach medycznych. Na tym forum czasem wymieniam się doświadczeniami związanymi z odżywianiem, suplementami i tyle.

U mnie, tak jak napisała Zachmurami, niedobory są skutkiem, a nie przyczyną. Uzupełnianie niedoborów to tylko leczenie na krótką metę - bo mam zaburzenia wchłaniania, nietolerancję glutenu, laktozy, jakichkolwiek przetworzonych produktów, szereg alergii, dwie bakterie na głowie, kandydozę, obciążenie amalgamatami... I co tu mówić o syntetycznych witaminach. Próbowałam się nimi na początku leczyć, uzupełniać same niedobory i...? I znowu, tak jak napisała Zachmurami, to leczenie w ciemno, bo nie dociera się do przyczyny powstawania tych niedoborów. To tak jak budowanie domu, który został postawiony na kiepskich fundamentach...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zmiana diety, jak najbardziej tak! Naturalne NNKT, naturalne witaminy, usunięcie alergenów (ale jak te alergeny namierzyć? :?: )

Są sposoby żeby zbadać na co jesteś uczulona (alergie pokarmowe), moja znajoma robiła - dwa badania "medycyną niekonwecjonalną" ale powiedziała że wyszły odmiennie, a najbardziej wiarygone było badanie z krwi, niestety bardzo drogie (ok. 1800 zł) http://www.leap.pl Ona miała takie objawy, że miała bóle w ciele, okazało się że to właśnie jest alergia pokarmowa, a teraz jest na jakiejś diecie wegańskiej, bezmięsnej, bezmlecznej itd, niestety wielu rzeczy nie może jeść.

 

No właśnie – ja miałam 10 amalgamatów... Teraz mam 3. Za dwa miesiące powinnam już nie mieć żadnego. Pisałeś o siusianiu rtęcią – ja tak mam właśnie po Mercuriusie – mocz ma dziwny zapach, jest ciemny. :D:P

Asia, ile to się można od ciebie ciekawych rzeczy dowiedzieć :) Czy ten Mercurius to homeopatia? Ja już nie mam plomb srebrnych ale w przeszłości miałam, może warto byłoby coś takiego zastosować, bo rtęć podobno jest bardzo szkodliwa.

 

Myślę też że metody tomakina mają jakiś sens, ale tak jak mówisz każdy organizm jest trochę inny, co trzeba wziąć pod uwagę, a twój organizm jest wyjątkowo osłabiony, jesteś szczególnym przypadkiem... Chyba każdy z nas na sobie samym musi się uczyć co pomaga a co nie...

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No drogie, ja na szczęście nie cierpię specjalnie na alergie pokarmowe ani na zadne inne zresztą też nie (choć glutenu i mleka krowiego unikam) tak że więcej wam nie powiem w temacie alergii... w ogóle oprócz nerwicy to tfu tfu jestem dość zdrową osobą, zwłaszcza jak czytam o waszych dolegliwościach to to dostrzegam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

polakita, oj zazdroszczę Ci... Ja dziś się skusiłam na drożdżówkę i oczywiście wzdęcia, uczucie pełności już tyle godzin, echhh... :roll: Ale czasem nie mogę się powstrzymać, mimo wszystko, a co tam. :P Bo już mi się tak znudził mój jadłospis, że aż mi się jeść odechciewa. :roll: Sprawy mi komplikują jeszcze moje stawy skroniowo-żuchwowe - nie mogę jeść nic twardego ani czegoś co wymaga długiego gryzienia i przeżuwania. :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@asia - a próbowałaś kiedykolwiek zacząć się odżywiać ZDROWO?

 

http://www.zdrowiej.vegie.pl/viewtopic.php?t=2820

 

Swoją drogą, kiedyś próbowałem przestawiać ludzi na zdrowy tryb życia i zdrowe odżywianie. Efekt był taki, że może 2-3 osoby się zdecydowały, na dodatek takie które już w sumie nie miały wyjścia, lekarze się skończyli. Dlatego ułożyłem zestaw "na łatwiznę", gdzie kilkoma suplami można z nieco tylko gorszym wynikiem załatwić to, co można osiągnąć dość trudną dietą. Nie jest to aż tak skuteczne, ale o całe niebo łatwiejsze.

 

Jeśli ktoś woli dietę + tryb życia, w linku wyżej wszystko jest opisane. Tyle, że jest to dieta "na trzymanie do końca życia", a nie dieta mająca uzupełnić niedobory. Silne niedobory żywieniowe uzupełnia się końskimi dawkami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tomakin, ja się odżywiam zdrowo!!! - od ponad roku - jem tylko naturalne produkty, nie jadam słodyczy i nic co zawiera cukier, produktów mlecznych oprócz chudego twarogu z olejem budwigowym, żadnych przetworzonych produktów z paczek/puszek itd., produktów zawierających gluten, jem dużo kaszy gryczanej, jaglanej, ryby, trochę jajek, mięso jedynie z kurczaka i indyka, jeśli pieczywo to tylko trochę i razowe na zakwasie bez drożdży, jeśli mleko to trochę sojowego, zupy warzywne (codziennie, bo lubię), makaron - sojowy, ryż - brązowy, podgotowane warzywa, dużo tłuszczów nienasyconych (olej z pestek dyni, oliwa z oliwek, olej lniany). Owoców nie jadam z powodu fruktozy, której również nie toleruję. Jeśli już to cytryna dodawana do wody, albo czasem jabłko. Picie - woda mineralna, herbatki rumiankowe, miętowe, no przyznaję, że rano wypijam jedną słabiutką kawę. Słodzę cukrem brzozowym (ksylitol) i dodaję do niej trochę mleka sojowego. Za herbatą nie przepadam, więc raczej nie pijam. Żadnych słodkich napojów, soków itd.

Jem 5 razy dziennie średnio co niecałe 3 godziny, posiłki nie są obfite, ale za to częste, żeby nie obciążać żołądka.

Nie znam obok siebie osoby, która odżywia się tak zdrowo jak ja. :pirate: I może nie tyle z powodu silnej woli co z przymusu - mój organizm nie przyjmuje niczego innego. :roll: Czasem zdarza mi się "zgrzeszyć", ale raczej rzadko, bo bardzo to potem odczuwam. :pirate:

 

[Dodane po edycji:]

 

Nie jestem zwolennikiem diety wegańskiej, taka dieta wbrew pozorom może zrobić więcej krzywdy niż pożytku, może doprowadzić zamiast do wyzdrowienia to do skraju wyczerpania organizmu. No ale każdy może mieć swoje własne zdanie. ;) W ubiegłym roku próbowałam zastosować na polecenie mojej dawnej lekarki 3-tygodniową oczyszczającą dietę polegającą na jedzeniu samych warzywnych zup oraz warzyw przez 3 tygodnie. Pani chyba nie przemyślała do końca sprawy, nie wzięła pod uwagę mojego stanu organizmu - po 2 anoreksjach. A witaminy, które zaleciła jakoś nie dokarmiły mojego organizmu. :roll: Przez kilka dni zastosowałam tą dietę i myślałam, że zejdę z tego świata, byłam coraz słabsza, przestałam wstawać z łóżka, jeszcze bardziej schudłam, nie czułam, że żyję z powodu słabiutkiego pulsu i przeraźliwie niskiego ciśnienia. W końcu rzuciłam tą dietę, bo czułam, że chyba powoli umieram (nie miałam w ogóle siły), sama zmodyfikowałam sobie dietę, tzn. nadal jedząc zdrowe naturalne produkty, ale nie same warzywa i stanęłam na nogi, nabrałam trochę sił, poprawiły mi się wyniki krwi, bo były kiepskie. Nigdy więcej żadnej diety opartej na samych warzywach. Poza tym weganki bardzo często mają problemy z miesiączką, a biorąc pod uwagę np. mój ostatni 2letni jej brak za nic w świecie bym nie ryzykowała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem tu nowa i zainteresowalo mnie to co napisał Tomakin, słyszałam już o tej teorii uzupełniania magnezu byłam u takiego człenia lekarza dietetyka, irdiologa bioenergoterapeuty i czegoś tam jeszcze, on poradził mi coś podobnego... skutki... trudno mi stwierdzic stosuje to z miesiąc może nie caly.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×