Skocz do zawartości
Nerwica.com

co mi pomogło/pomaga- ludzie, to się da wyleczyć! hurra! :-)


anoolka

Rekomendowane odpowiedzi

Mnie też się udało dwa razy pójśc do galerii (bo musiałam kupić buty, podkreslam MUSIAŁAM) i było w miare dobrze. Potem poszłam trzeci raz, właściwie juz na większym luzie, bo wydawało mi się, że juz potrafię.

I co? I moja nerwica pokazała kto tu rządzi!

Panika, lęk, zawroty głowy... Gdyby nie mój mąż to chyba kręciłabym się w kółko jak bąk.

Katasrtofa.

Pociesza mnie jednak to, że są tacy, którym się udaje...

Może i mnie się kiedys uda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej! Na ataki paniki choruje juz ladnych pare miesiecy. Na poczatku bralam leki przepisane przez lekarza ale sila swojej woli ( nie wiem skad ja wzielam) odstawilam je i musze wam powiedziec, ze tak tez da sie zyc. Caly poczatek tej choroby spedzilam w lozku. Balam sie wstac zrobic sobie cos do jedzenia, wyjsc do sklepu itp. Szybko zauwazylam, ze jest ze mna cos nie tak i zglosilam sie do psychologa. Od 4 m-cy robie psychoterapie i musze powiedziec, ze jestem bardzo zadowolona. Oczywiscie wszystko jeszcze przede mna ale juz nie boje sie wyjsc do sklepu, czy tez jechac kilka przystankow srodkami transportu. Z czego jestem dumna to to, ze rzucilam papierosy. Nastapilo to stopniowo ale teraz jestem z siebie dumna. Chociaz jeden pozytyw w tej chorobie! Bardzo duzo pomogl mi moj maz, ktory jest anielsko cierpliwy i chwala mu za to, ze ze mna wytrzymal ten ciezki okres. Nie dajcie sie i konfrontujcie sie ze swoimi lekami! To naprawde stopniowo pomaga!!!POzdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie dajcie sie i konfrontujcie sie ze swoimi lekami! To naprawde stopniowo pomaga!!!POzdrawiam

Jeśli chodzi o konfrontację z lękami :) to naprawdę pomaga, ale pod warunkiem, że ma się na tyle sił, by się skonfrontować. Ja na początku robiłam te konfrontacje na siłę i byłam tym zmęczona. Akurat w moim przypadku działa konfrontacja w chwili, gdy czuję, że naprawdę tego chcę i mogę sobie - z trudem, ale zawsze - poradzić. Tak było dzisiaj. Chciałam przejechać ten zakichany 1 przystanek i pojechałam. Zbierałam sie do tego ponad miesiąc, niestety, zbierając na to siły dzięki lekowi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja bardzo boej sie zazywac jakiekolwiek leki musze sobie radzic bez nich lecz w 100% jestem pewna ze Zomiren nie nalezy do dobrej jakosci lekow jest to bowiem lek ktory nie moze byc stosowany dluzej niz miesiac ale dokladnie nie pamietam prowadzi takze do uzlaeznienia ja zawsze musze wiedziec co biore dlatego zasiegam opini farmaceuty ulotki nigdy nie daja sie do konca zrozumiec

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cieszę się z tego co napisałaś.Ja borykam się z lękami od 15 lat.Były okresy,ze podobnie sobie radziłam, ale ostatnio mam problem z wyjściem samej na działkę (ok.400metrów)od domu.Mam lęk przed lękiem, apteczkę nosze zawsze.Wesprzyj mnie.Mój adres:

rennow@wp.pl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem czemu ale po zjedzeniu czekolady czułem sie lepiej od dwóch lat pracuje z coraz większymi sukcesami już wcześniej przepisano mi magnez i potas bo mialem trzesienia z rana ale żadnych niepokojów być może moja nerwica nie jest nerwicą a brakiem magnezu choć przeraża mnie coś jak jestem poza domem moja wyobraźnia zaczyna działać jak nigdy jednak próbuje to pokonac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czekolada czasowo podnosi poziom wydzielania serotoniny w mozgu , stad lepsze samopoczucie po jej zjedzeniu

 

jednak najlepszy efekt zdrowotny mozna uzyskac, jedzac czekolade zawierajaca min 70% kakao, nie powoduje nadmiernego wydzielania sie insuliny, jest bezpieczna jezeli chodzi o cukier.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anoolka mogę tylko napisać DZIĘKUJE!!!!!!!

 

 

już mi ciut lepiej.

 

czy może ktoś mi podpowie jak przełamać strach przed jazdą samemu autobusem? dla mnie już samo stanie na przystanku to stres jak cholera :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też sie balam PKSu od kilku lat nigdy nie jechałam sama tylko z meżem.Nawet czasem jak z nim jechałam to byłam spięta, z bólem głowy i wogóle najlepiej jak on do mnie nic mówił bo bol głowy się nasilał. Od marca biorę Paxitn Do lekarza jeżdziłam z mężem, musiał brać wolny dzień, aby mi towarzyszyć. Niedawno 29 maja odważyłam się sama jechać , co prawda umówiłam sie z mężem w centrum handlowym i potem poszliśmy razem.Pomogło mi wsparcie dwóch osób z forum, bo tylko one odezwały się na moją prośbe o wsparcie i udało się .Jeszcze pochodziłam sobie sama po sklepach , jak czekałam na męża. To cudowne uczucie że jesteś człowiekiem niezależnym , utkwiło mi w głowie.Nie mam już strachu przed wyjściem z domu i jazdą autobusem.W przyszłym tygodniu znów będe próbowała zmierzyć się z autobusem i myśle że już sobie poradze na stałe. Pa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem krótko i na temat - jak myślę.

Mam objawy nerwicowe (czyli zespół różnego rodzaju zaburzeń związanych z przeżywaniem ( lęk, napady paniki, i tysiące innych dolegliwości)od około 6 lat. Przerobiłem już leki, psychiatrów, wróżki, metodykę, ćwiczenia, autoterapię, przeczytałem ze 100 książek etc. - Na podstawie mojej drogi którą przeszedłem uważam że dużo zrobiłem w tym kierunku. Jedyną metodą jest prawidłowa psychoterapia z kompetentnym psychoterapeutą który posiada certyfikat Polskiego Towarzystwaw Psychiatrycznego. Nikogo nie będę prowadził za rękę, nie o to tu chodzi aby dawać dobre rady. Nie mówię że różne metody nie skutkują - bo skutkują - ale tylko w sytuacji "jak sobie radzić z objawami, trudnymi sytuacjami" Te sposoby nie leczą i nie zmieniają człowieka. Problem nerwicy leży w charakterze, osobowości oraz w nieuświadomionych konfliktach wewnętrznych (nieprzeżytych emocjach lub źle przeżywanych) Często nerwica powstaje już w dzieciństwie ze względu na różne czynniki takie jak brak miłości, złe wychowanie, brak wzorców wychowawczych, traumy z dzieciństwa, śmierć, chorba w rodzinie i tak można jeszcze dalej wymieniać... Chętnie odpowiem na pytania. Jednak moja rada jest taka - proponuję wam zająć się psychiką (terapia psychodynamiczna lub podobne - u psychologa kompetentnego uzyskacie wszystkie informacje na ten temat ) - a nie próbą życia z tym co was spotkało. To nie musi trwać... życie z nerwicą to nie życie - to droga przez piekło. Zaleczanie nerwicy odwracaniem od niej uwagi lub tłumienie jej lekami, alkoholem etc. nie ma sensu - bo wierzcie mi że to wcześniej czy później wraca. W wielu przypadkach pomaga na krótką metę. Nie jestem też przeciwnikiem leków - uważam że niekiedy są bardzo pomocne (ale to niech oceni lekarz, który będzie współpracował z psychoterapeutą ) ( ja mam lekarza, który jest psychiatrą oraz ma uprawnienia i certyfikat PTP - czyli jest też zarazem psychoterapeutą ) dla mnie takie rozwiązanie było najlepsze gdyż miałem z lekami duży problem i ciężko było mi je odstawić - a objawów była tona. Teraz nie biorę już nic - a czuję się różnie/lepiej niż kiedyś - ale dalej uczęszczam na psychoterapię oraz od 6 tygodni jestem we Wrocławiu na Odziale Leczenia Nerwic na ulicy Gdańskiej. Jest to ośrodek państwowy jednak - uważam że bardzo dobry i fachowy. Trzeba czekać aby tam się dostać - ale warto. Terapia grupowa trwa tam 3 miesiące i jest bezpłatna płaci NFZ. Szczegóły na miejscu. Takie ośrodki wiem że są również w Warszawie oraz w Krakowie. Zdam relację jak już będę po całej terapii.

Wiem że niektórym wam wydaje się że nerwica to choroba którą można wyleczyć prosto i tabletkami - bez łez, lęku, bólu i cierpienia - NIC BARDZIEJ MYLNEGO. Proces leczenia jest ciężki, trudny i wymaga wiele wytrwałości - i wiem że jest możliwy do osiągnięcia aby już nigdy to nie wracało. Też wspomnę że nie tylko choroba i wasza świadomość się zmieni - podczas uświadamiania - zmieni się wasze życie (tak jest w moim przypadku) zmienią się znajomi, otoczenie, zainteresowania - bardzo dużo się zmieni. U mnie zmieniło się niemal wszystko Praca, zostałem bez dziewczyny, środowisko, ludzie, zainteresowania, postrzeganie świata, ambicje - które miałem zawyżone - etc... (można o tym książkę by napisać)

Trudno było mi się z tym rozstać i zrozumieć że moje życie będzie inaczej wyglądać. To był mój przypadek - wy możecie mieć inaczej - ale z tego co patrzę po moich znajomych co borykają się z tym samym wiem że zmiany w życiu są potrzebne. I kiedyś zauważycie że były konieczne - a nawet wskazane. Życie z nerwicą to nie tylko same cierpienie, lęk, krew, łzy, depresja, objawy, uczucie umierania etc... ( to przeważa) - - - jednak to również drugie życie, dążenie do prawdy i szukanie prawdy o sobie i o tym co się czuje - jak się to przeżywa. Nie jestem wstanie opisać wszyskiego, bo dużo mógłbym w tej sprawie powiedzieć. Proponuję abyście to przemyśleli to co piszę i sami zdecydujecie czy wykorzystacie moje doświadczenie. Nerwica nie wybiera - spotyka ładnych i brzydkich, normalnych i nienormalnych, bogatych i biednych - problem tkwi w rozwoju, budowie charakteru, złym wychowaniu przez rodziców, braku opieki, miłości, złe wzorce ( choć wiem że tego nie widać i niektóreym może się wydawać że w tych sprawach u was jest wszystko na miejscu - ja też tak myślałem dopóki ktoś nie wskazał mi prawdy - okłamywałem siebie) (najczęściej w dzieciństwie) ale żeby to odkopać zrozumieć i przeżyć jeszcze raz czasami trzeba lat. Jeżeli ktoś będzie miał pytanie - postaram się odpowiedzieć: 

 

Żaden lekarz ani terapeuta nie powie wam jak wyjść z nerwicy - oni mogą was tylko wspierać, doradzać i prowadzić - - - jednak całą tą drogę będziecie musieli odbyć sami. Będziecie mieli do wykonania, ciężkie zadania, przeżywanie ciężkich emocji. Jest to ciężka droga - ale miewa też swoje zalety... teraz ich nie dostrzegacie - ale jak to minie - zauważycie to czego wcześniej nie było widać. . . Życzę szybkiego przepracowania i przeżywania - bo wiedza i pieniądze w tym przypadku mało działają. Tego nie da się kupić ani nauczyc !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witaj

 

bardzo ciekawe to co napisaleś tylko mam jedno pytanie jak sprawdze czy psychoterapeuta który ma papiery PTP jest naprawdę odpowiedni ?przejechalam się już na jednej psycholozce z papierami a nawet doktoratem i nie mogę/umiem znaleźć własciwego.

skoro posiadasz dobrą wiedzę może wiesz gdzie szukać kogos odpowiedniego w gdansku?

 

pozdrawiam i życzę .....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałam bardzo uważnie to co napisałeś i sama nie wiem czy dodało mi to otuchy, czy raczej jeszcze bardziej przeraziło. Cierpię na nerwicę od ponad roku. Miewam napady żadko ale jak już są to bardzo intensywne. Przez 8 miesięcy miałam spokój, myślałam że minęło ale potem okazało sie, że jednak nie... już teraz wiem,że to tak łatwo nie mija i napewno nie samo z siebie. Piszesz o pobycie w szpitalu, to jest rzecz, której boje się najbardziej. Nawet nie wiem czy słusznie. To co najbardziej podtrzymuje mnie na duchu, to opinie ludzi, którzy się z tego wyleczyli, bo skoro innym się udało to mi też musi!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie napisałem tego dla otuchy - pisałem wszystko z mojego doświadczenia - aby ktoś kto to przeczyta miał wiedzę z czym się zmaga. Aby pomogło mu to w szybszym zrozumieniu niektórych rzeczy do których ja dochodziłem dosłownie latami. Wiem co czujecie - przykro mi - ale tylko wy sami możecie sobie pomóc. I będzie ciężko... ale warto. Ja nadal wierzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mnie pomaga medytacja i joga.. nie jest łatwo sie zmusić bo nic sie nei chce

 

przede wszystkim odbyłam pewną naukę ćwiczeń oddechowych oraz porcje wiedzy która jak najcudowniejsze lekarstwo pozwoliła mi myśleć pozytywnie!

jeśli ktoś jest zainteresowany moge udzielic wiecej informacji, ale nie tu zeby nie wyszło ze coś rekllamuje :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tyle, że jakoś tak się trafia, że pierwszy atak przychodzi bez nakręcania,
a mi się wydaje że tez sie nakręcamy że cos sie stanie i tak dalej tylko że jak ktoś tego ataku nie miał wcześniej nie wie że to o to chodzi i dlatego miewamy wrazenie że ten atak był sam z siebie a nie przez nakrecanie.Ja tak osobiście miałem że przez upał i osłabienie i zmęczenie poczułem się źle potem wszystkie objawy które prowadziły do ataku no i wkońcu atak.NIe wiedziałem co to i przez co tak sie stało dlatego bałem się ze znowu zaatakuje ale jak przemyślałem wszystko stwierdziłem że nie ma sie czego bać jeśli da sie to opanować.Dlatego też tak bardzo sie tym przejołem bo sie nioe spodziewałem tego ataku choć objawy były bardzo czytelne (strach lęk niepokoj itd) i gdybym wtedy wiedział równiez bym go opanował a tak jak napisałem wcześniej wydawał sie ze przyszedł sam z siebie lecz patrzac z perspektywy czasu to podczas tego ataku równiez sie nakręciłem tyle ze nieświadomie dlatego jak widać wszystko zależy wyłacznie od nas i moim zdaniem nie ma ataku bez nakręcania....Pozdrawiam BuBo :roll::roll::lol::lol::lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zdaję nowy raport: ponieważ zdarza się, że mi to wraca, niestety, czasem są piękne dni, kiedy czuję że prawie jestem normalna, taka jak kiedyś (kiedy było kiedyś?...tak na marginesie) a kiedy indziej jest tak, że się nakręcam od chwili kiedy otworzę oczy... dobra, ale nie o tym w tym wątku-teraz np. czuję się lepiej i dlatego szybko tu coś klikam, może komuś pomoże, kto wie, przynajmniej wyciszy trochę...

 

Co pomaga:

 

-lista rzeczy sprawiających nam przyjemność, ulgę, dających chwilową odskocznię itp. -wywiesic nad biurkiem, nosic w portfelu itp. i konsekwentnie realizować z niej punkty,chociazby po jednym-dwóch dziennie. Moga tam byc ulubione potrawy, tyłuły filmów książek i sto tysięcy innych rzeczy, każdy musi stworzyć własną listę.

 

-praca, fizyczna przede wszystkim -naprawdę niezle tłumi, po prostu starać się zacisnąć zęby, wyznaczyć sobie jakieś od-do i... realizować.

Pomaga, naprawdę, przynajmniej doraznie

 

-kontakt ze zwierzakiem, najlepiej kotem/psem, takim, ktore można objąć, przytulic, pogłaskać-dotyk naprawdę może zdziałać cuda-ale oczywiscie to nie jest dla wszystkich, nic na siłę, jsli masz umierac ze strachu jakie bakterie pies ma w pysku i na siersci i czym cię moze zarazic :roll: , to daj sobie spokoj

 

-filmy-komedie,niekoniecznie romantyczne, chociaz tez sa ok-miła odskocznia, oczywiście przy lżejszych formach lęku

 

-ksiązki "tematyczne" -w lepszych chwilach czytam na przemian, ale nie od deski do deski, tylko wybrane fragmenty -obecnie "Jak uwolnić się od lęku" W. Mueller i "To,jak sie czujesz,zalezy od ciebie" autorzy G.McKay i D. Dinkmeyer

Ja mam jeszcze wiele innych, zawsze gdzies pod ręka, ale te ostatnio jakos sobie upodobalam

 

 

To tak ode mnie,oby wam pomogla ktoras z tych propozycji.

szczerze? To nie jest uniwersalna super metoda, bywaja dni, kiedy mi zadna z tych rzeczy nie pomaga, kiedy taki mnie nerw i lęk tłucze, ze komedie nie bawią a czytać nie mam siły-i wlasnie dlatego podobnie jak bodajze littleprince uważam, ze ostatecznie kazdy musi chyba dojrzec do psychoterapii -i znalezc w sobie ten zalązek, to cos, co wyzwolilo tę chorobę,bo przeciez kazdemu sie to od czegos zaczęło...

 

A potem juz tylko (aż!) jedno-uporać się z tym.

Baaaardzo trudne zadanie.

 

Ale walczmy,bo...szkoda zycia :smile: tak sobie to nieustannie próbuje wytłumaczyć.[/b]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kochani, dzieki!!

a myslalam,ze jestem sama...

od pierwszego ataku paniki u fryzjera poltora roku temu, myslalam ze jestem jedynym takim przypadkiem w historii :lol:

Anoolka, dzieki, ze napisalas wlasnie o fryzjerze!! bez propranololu i tranxene juz tam nie chodze, ale wierze,ze moze kiedys sie uda. najbardziej sie boje, ze zaczne sie trzasc, a fryzjerka to zauwazy. ech...a wiec nie jestem nienormalna? :smile:

pozdrawiam wszystkich

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

littleprince[/bWitam,przeczytałem to co napisałeś i będę niecierpliwie czekał na Twój powrót.Jestem ciekaw ile z tego co napisałeś,sam zweryfikujesz.Ja cierpię już na nerwicę ponad dwadzieścia lat,przerobiłem już dwa pobyty w klinikach w Bydgoszczy w odstępie dziesięcioletnim.Wszystko było pięknie,tylko po miesiącu objawy nerwicy wracały!Wierz mi,przerobiłem wielu psychoterapełtów,łącznie z profesorem psychologii.I co?Szlag trafił wszystkie ich mądrości.Nie pozostaje nic innego jak z tym żyć!Rozmawiałem z różnymi ludzmi i dochodziliśmy do takiego własnie wniosku.Szkoda nabijać kasę wszystkim tym psychoterapełtom!!!Uważam co następuje;jedyne wyjście to grupy wsparcia,spotykać się co jakiś czas i wymieniać się doświadczeniami .To tyle.Pozdrawiam. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

littleprince[/bWitam,przeczytałem to co napisałeś i będę niecierpliwie czekał na Twój powrót.Jestem ciekaw ile z tego co napisałeś,sam zweryfikujesz.Ja cierpię już na nerwicę ponad dwadzieścia lat,przerobiłem już dwa pobyty w klinikach w Bydgoszczy w odstępie dziesięcioletnim.Wszystko było pięknie,tylko po miesiącu objawy nerwicy wracały!Wierz mi,przerobiłem wielu psychoterapełtów,łącznie z profesorem psychologii.I co?Szlag trafił wszystkie ich mądrości.Nie pozostaje nic innego jak z tym żyć!Rozmawiałem z różnymi ludzmi i dochodziliśmy do takiego własnie wniosku.Szkoda nabijać kasę wszystkim tym psychoterapełtom!!!Uważam co następuje;jedyne wyjście to grupy wsparcia,spotykać się co jakiś czas i wymieniać się doświadczeniami .To tyle.Pozdrawiam. :D

 

Jedyne wyjście to kaliber 9mm i tyle. Z czym mam żyć. Z zawrotami głowy, ze strachem przed włanym cieniem, z lękiem przed położeniem się? Wolne żarty. Grupy wsparcia - nie rozśmieszaj mnie. Objaw goni objaw, a niestety to nie jest normalność. A my nie jesteśmy normalni, a to jest nieuleczalne. I po co mamy z tym żyć....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

KrzysztofT:Pozdrawiam Cie,z takim nastawieniem jak Twoje rzeczywiście trudno żyć!Posłuchaj:Trzy tygodnie temu,zmarł mój brat.Myślałem,że świat zwalił mi się na głowę.I co?Musiałem jechać na pogrzeb,być na mszy żałobnej. Mogłem nie jechać,mogłem uciec!Mimo moich lęków,obaw pojechałem i powiem Ci, dobrze zrobiłem.Bałem się bardzo,ze umrę,ze zasłabnę!Musiałem stawić czoła problemom rzeczywistym,nie stworzonym przez moją wyobrażnię.Uważam,ze problemy nerwicowe funduje nam właśnie ona.Trzeba się otworzyć bardziej( na świat zewnętrzny)na ludzi i walczyc!Mimo lęków,mimo ataków paniki.A nagrodą będzie,zmniejszenie dolegliwości.Ja tak robię,na siłę przetrzymuję ataki.Póżniej spotykam się ze znajomymi z "kliniki" i użalamy się nad sobą,póżniej się smiejemy z siebie.I tak żyjemy dalej,bo tak trzeba.Jak tu ktoś napisał:pracować musimy nad sobą.Nikt za nas tego nie odrobi.Zaden terapeuta nie odrobi za nas tego!Także całe życie przed nami,do pracy nad sobą.Im wcześniej to zrozumiemy,tym lepiej.Nikt za nas zycia nie przeżyje,nikt nie mówi,ze będzie łatwo,trzeba przestać tłumaczyc problemy zyciowe,nerwicą.Jestem chory,to nie mogę...........Mogę,wbrew przeciwnosciom.Tyle,pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

KrzysztofT:Pozdrawiam Cie,z takim nastawieniem jak Twoje rzeczywiście trudno żyć!Posłuchaj:Trzy tygodnie temu,zmarł mój brat.Myślałem,że świat zwalił mi się na głowę.I co?Musiałem jechać na pogrzeb,być na mszy żałobnej. Mogłem nie jechać,mogłem uciec!Mimo moich lęków,obaw pojechałem i powiem Ci, dobrze zrobiłem.Bałem się bardzo,ze umrę,ze zasłabnę!Musiałem stawić czoła problemom rzeczywistym,nie stworzonym przez moją wyobrażnię.Uważam,ze problemy nerwicowe funduje nam właśnie ona.Trzeba się otworzyć bardziej( na świat zewnętrzny)na ludzi i walczyc!Mimo lęków,mimo ataków paniki.A nagrodą będzie,zmniejszenie dolegliwości.Ja tak robię,na siłę przetrzymuję ataki.Póżniej spotykam się ze znajomymi z "kliniki" i użalamy się nad sobą,póżniej się smiejemy z siebie.I tak żyjemy dalej,bo tak trzeba.Jak tu ktoś napisał:pracować musimy nad sobą.Nikt za nas tego nie odrobi.Zaden terapeuta nie odrobi za nas tego!Także całe życie przed nami,do pracy nad sobą.Im wcześniej to zrozumiemy,tym lepiej.Nikt za nas zycia nie przeżyje,nikt nie mówi,ze będzie łatwo,trzeba przestać tłumaczyc problemy zyciowe,nerwicą.Jestem chory,to nie mogę...........Mogę,wbrew przeciwnosciom.Tyle,pozdrawiam.

 

Więc co masz naprawdę z życia? Użalanie się nad sobą i innymi bo tak trzeba? Nie rozśmieszaj mnie. Co ty masz z życia? NIC! I to jest bolesna prawda. Łazisz do roboty, której nie cierpisz, łazisz do szkoły, której nie cierpisz, łazisz i spotykasz się z innymi "czubami" (tak sam siebie określam, więc nie będę pisał inaczej) i użalasz się. Niby walczysz? Tia. Wmawiaj to sam sobie - wejdziesz do pierwszego lepszego samolotu i polecisz byle gdzie - nie? To z czym walczysz? Z wiatrakami. A społeczeństwo wmawia ci, że tak trzeba. Wcale nie trzeba - tak czy siak zostanie ze mnie wieczny mrok i jakaś blada kość. Więc po co? Czy umrę dziś, czy za 40 lat - jeden biip. Kiedy całe życie podejmujesz błędne decyzje - nie da się tego później naprawić. I to jest bolesna prawda.

 

[ Dodano: Czw Sie 31, 2006 5:10 pm ]

I zapomniałem : Kondolencje z powodu śmierci brata.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. walczę z nerica prawie całe swoje dorosłe zycie, czyli ponad dwadziescia lat i z moich doswiadczen wynika,że tak do końca to chyba nie mozna sie ujej pozbyc co nie znaczy , ze nie moga być nawet całe lata wzglednie normalnego zycia.Okresliłam to w ten sposób bo uwazam,że ostatecznie nie kazdy koniecznie musi odbywac dalekie podróże czy prowadzic intensywne zycie towarzyskie.To są ograniczenia, oczywiscie, ale bez tego mozna zyc i byc całkiem zadowolonym. Moim zdaniem jedną z najwazniejszych rzeczy jest uswiadomienie sobie, że ma sie wlaśnie nerwice a nie jakas inna straszną chorobe i spróbowac pogodzic sie z tym. Zaakceptowac siebie tyle na ile się da, jesli cos mozna zmienic to zrobic to, ale nie szarpac sie wciąż ze sobą.Co mnie pomaga?

-mądre książki

-moje dwa kochane kundelki, ktore kochaja mnie taka jaka jestem

-kontakty z ludzmi, koniecznie trzeba wyjść z domu!

-wszelka aktywność fizyczna /trzeba sie zmusic, popracowac w ogrodzie, pójśc na basen czy na rower/

-wspierac sie lekami w sytuacjach kryzysowych ale starc sie nie brac ich stale

-usmiech /czasem na siłę ale starac sie/

- joga i muzyka relaksacyjna

- idealnie jest miec satysfakcjonujaca prace

-

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×