Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Heja wszystkim!!!!

Moja historia z nerwica zaczeła się jakies 3 lata temu, a wszystko zaczeło się od średniej szkoły, troche przewyższyłam swoje mozliwości pod wzgledem nauki ale poszłam do 5 letniego technikum. Na początku nie wiedziałam co to jest za kazdym razem myślałazm ze zemdleje, trzęsące się rece jak starej babci, przerazająco szybkie bicie serca ze czasami się zasatanawiałam czy osoba stojąca obok mnie słyszy jak serce mi wali, do tego jeszcze nogi mi się trzęsą ze musze gdzieś na chwile usiąćś zeby się uspokoić czasami zawroty głowy ajuż nie mogw wytrzymać jak mam gdzie kolwiek stać w kolejce, na pasach,czy gdzie kolwiek.Robiono mi badania i swszystko było ok za każdym razem dotawałam leki uspakajające które nieżle mnie otępiały i byłam strasznie śpiąca. Myślałamz e ja jestem jakimś wyjątkiem dopuki nie trafiłam na to forum wszystkie opisywane przez was stany napadu nerwicy były takie same jak u mnie więc chyba nie jestem wyjątkiem.

Pozdrowionka :D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

limba ja tak samo tęskie normalnie do tych dni kiedy nerwica mnie jeszcze nie dopadła, lużne chodzenie po sklepach, przymiezanie ciuchów,myślenie o pierdołach :D:D:D i wogóle miło spędzony czas.A teraz jak wychodzę to musze coś wziąc na uspokojenie, mysli nie moge skupić, kręce się więrce czy już będzie atak czy nie, czy wracac się do domu czy nie ludzie życ się nie da!!!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

WItam cie glorio na forum!#

Oczywiscie , ze niejestes sama z naszymy dolegliwosciami nerwicy lekowej jest nas tu troszeczeke hahahhaahah!

Oczywisccie ze dobrze by bylo by nas bylo jak najmniej , no ale takie zycie!

Oczywiscie tez tak jak ty pomyslalam jak zobaczylam to forum ...jak dobre ze niejestem sama z tym wszystkim! :lol::lol::lol::lol:

Jestesmy tu po to by wspierac sie nawzajem i pomagac sobie w wyjsciu z choroby!

 

pozdrawiam wszystkim i zycie zdrowia! :lol::lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

WItam was dziewczyny!

Suchajcie niewiem jak to dokonca jest jak wy macie poniewaz ja niezablokowalam sie na wychodzenie z domu nieraz lapal mnie lek jak wychodzilam z domu tylko jak pomyslalam sobie ok wroce do domu i co i tak tam jestem sama .Niewiadomoczemu czlowiek robi sobie azyl w domu ,ze niby w nim bezpieczniej ale to guzik prawda poniewaz wszydzie mozue nas zlapac i wszysdzie pomyslcie moze cos nam sie stac!

 

ale tak naprawde to oprucz leku ktory wchodzi w rozne postacie naszego ciala i duszy niebedzie nam sie nic stalo napewno nieumrzemy ani niezwarjujemy.Ja choruje od poltora moiesiaca, chodz lek byl zemna praktycznie 24 godziny to bylo okropne. ael jak lapal mocniej w duzym supermarkecie to nieuciekalam z niego rozgladalam sie ponim mialam problemy uz oddychaniem ale nieuceikalam , bo po co i do kad co to zmieni pomyslcie sobie.I nierezygnowalam z niczego do puki sam lek nieodposcil teraz chodze sobie swobodnie do sklepu nieraz juz zaüpominam ze mnie wogole lapal lek w nim.tak samo z innymi wszystkimi zeczami jedynie do czego bym sie jeszcze zastanowila to samolot sama bym chyba jeszzce niewsiadla , a moze kto wie.?

Musicie uwierzyc ze chodzby nawet upadniemy , zle sie poczujemy bo lek nam niepozwala sprobojcie sie otworzyc na wychodzenie z domu powoli jakies krotkie odcinki i walcie z tym , bo jak sie zymniecie calkiem to bedzie coraz gorzej , a same powiedzialyscie czas leci !

a my mamy byc zdrowe i pokonac ta chorobe!

czego sobie i wam zycze!!!

 

:lol::lol::lol::lol::lol::lol::lol::lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I wróciłam z tygodniowych wakacji na Mazurach.aż przez tydzien nie byłam u lekarza;) I jakos zyje;) Ale niestety i tam miałam lepsze i gorsze chwile. na koniec bylo chyba najlepiej, najrzadziej mialam chwile słabości. Wkurzało mnie tylko to że ciagle mi sie spać chciało...ciągle ziewam.Jednego dnia poslzam spać o 19 i wstałam o 11 nastepnego dnia. A i jeszcze musze coś powiedzieć...w dzien wyjazdu byłam jeszcze u lekarza bo wydało m isie rano ze mam jakies zgrubienie na ręku...poszłam...pokazałm lekarzowi a on powiedzial ze nic nie widzi zebym miala cos z ta ręką nie tak.a ja juz normalnie w domu spanikowałam...ehh...:(Teraz juz sama rzeczywiscie nic na tej ręce nie widzę...Ale za to dziś rano jak się kąpałam wydało m isie że mam jakby uwypuklenie na brzuchu. Moja mama mowi ze nic nie widzi,ale kurna m isie znowu wydaje ze cos tam mam.i juz sie boje ze moze jakas watroba powiększona czy co....:(ludzie...zwariowac mozna...serio...miałam robione USG brzucha ale ponad miesiac temu i se mysle ciagle ze od tamtej pory juz mi sie moglo tam coś powiekszyć.albo powiem jeszcze taka ciekawostke ze jak tam bylam na mazurach i chyba 2 dnia gralismy w siatke to jak wchodzilam na boisko to normalnie autentycznie sie bałam zeby mi sie cos nie stalo,zebym nie padła na tym boisku, tak samo jak slzismy na rowerek poplywac to nie bylam zbyt chetna bo sie bałam co bedzie jesli cos m isie stanie a bedziemy na srodku jeziora.ale poszlam jednak i nic sie nie stalo:)ehh...

 

[ Dodano: Pią Sie 18, 2006 9:58 pm ]

jeszcze mam takie pytanie....czy wy tez macie czasem wrazenie że jesteście jacys otumanieni?? Ja tak czasem mam i nie cierpie tego. Czuje sie jakby pijana choc sie nie zataczam ani nic takiego ale sie tak czuje jakbym byla pijana, jakbym stała "obok" wszystkiego...Nazywam to tak że czuje sie jakby ktos mnie młotem w łeb walnął.I sama nie wiem czy mi sie w głowie kręci czy co. Ale nie cierpie tego i boje sie zawsze jak mi sie tak robi.

 

[ Dodano: Pon Sie 21, 2006 11:44 am ]

no i tak...wczoraj znowu wyladowałam na pogotowiu...:( Mialam goraczke 39 stopni i bole brzucha. Goraczka spadla ale bóle brzcha dalej są, w ogole jestem taka....wypluta, wszystko mnie boli itd. A wczoraj na tym pogotowiu lekarz zbadał mi ten brzuch i stwierdzil ze nic on tam nie widzi, jedynie w jelitach mi "chlupie", sprawdzil gardlo i takie tam.I przepisał jedynie gripex i trillac.A te bole brzucha dalej są:( Jejku...jak ja mam juz tego dosyć....kiedy wreszie bede sie dobrze czuła??!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dżasti- u mnie jest tak,że straciłam kogoś z rodziny,bardzo mi bliskiego w ten sposób,że wyszła z domu potrącił,ją samochód i niewróciła,już więcej do mnie, do domu.Zmarła,na ulicy.....Trzymałam się dzielnie,ale doszły stresy,życie...i załamałam się...I myślę,że właśnie dlatego mam lęk przed wychodzeniem z domu.Było,żle nie wychodziłam nawet ze śmieciami.Jest już dobrze w miarę.....ale lęk dopada mnie jak przechodzę(od domu) przez ulicę.To jest tak jakby mnie coś ograniczało od powrotu do domu.Ulica jest dlamnie barjerą.A jeszcze jak dochodzą do tego światła... i muszę na powrót poczekać,koszmar :(:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzasti, to co piszesz jest bardzo optymistyczne, ale nie każdy tak potrafi. Lęk zdominował moje życie w każdym momencie i jest tak silny, że na nic wmawianie sobie, że nic mi się nie stanie. jestem na etapie, że nie wiem już, jak sobie poradzić. Być może wrócę do leków. Wiem, że warto walczyć, bo ja też kiedyś, ponad 6 lat temu, byłam zdrowa i to było wspaniałe. Tylko czasem nie jest to jednak tak proste jak mówisz. Gratuluję Ci podejścia i że Ci się udaje. Ja idę teraz najgłębszym dnem ciemnej doliny, ale wierzę, że wyjdę z tego...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem najpierw leki związane z chorobami psychicznymi, schizofrenia, paranoja... Potem pojawił sie lek, w którym bałem sie, że zrobie komus krzywdę(obejrzałem cos o morderstwie w TV), teraz jestem na etapie tego samego, ale troszke osłabionego. Wyszukuje w sobie rózne choroby, których nie mam...

 

Dam dobrą radę, nie czytajcie nic o chorobach. Ja czytałem i czytam:P i raz na jakis czas mam te same objawy...co jest nie prawdą...

 

CZy wy też macie podobne lęki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mi przez 2 tyg non stop chcialo sie wymiotować. Brak apetytu i ciągłe mdłości. to był czas kiedy codziennie sie zamartwiałam od rana do nocy co mi jest. Ale ani razu nie wymiotowałam choc kilka razy probowałam sie zmusić mysląc ze wtedy lepiej mi sie zrobi. ale i tak sie nie udało. Teraz juz raczej przeszło choc czasem wracaja te okropne mdłości...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

powiem Ci tak...u mnie zaczeło sie identycznie 3 miesiace temu....Spaliłam sie jak głupia, spanikowałam okropnie, myslalam ze sie udusze, ze zawalu dostane i takie tam. to byla chyba najgorsza sytuacja w moim zyciu, bo też autentycznie myslałam ze zaraz umre i juz nie wstane. Potem nastepnego dnia "mamo dziwnie sie czuje", ból klatki piersiowej i związany z tym stres ze moze cos mi sie z sercem stało jak paliłam i zawalu dostane albo coś podobnego. Uczucie depersonalizacji również sie zaczęło i niestety trwa d dziś tyle ze nie non stop.Czulam sie tak jakis tydzien...Potem na jakis czas przeszło...ale strach został...i poleciało...potem juz na kazdym kroku na kazdą "górke" na ciele panikowałam, na każdy normalny ból głowy czy coś....panika ze na pewno cos mi jest. i tak zostało...przeklinam ten dzień kiedy sie tak spaliłam... NEVER EVER

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

otumanienie...skąd ja to znam...nienawidze tego uczucia. czuje sie wtedy taka tępa, skupiona na wlasnych doznaniach, jak troche pijana i odrealniona.i nawet nie umiem okreslic czy wtedy kreci mi sie w glowie czy jak...czuje sie jak młotem walnieta w głowe. NIENAWIDZE TEGO UCZUCIA!!! U mnie też cala nerwica zaczela sie od tego jak sie zjaralam jak głupia...i spanikowałam totalnie mysląc ze dostane zawału albo jakiegos wylewu do mózgu...az moj chlopak powiedzial ze jeszcze w takim stanie to nie widzial nawet swoich kolegów...tzn nie widzial zeby ktokolwiek tak spanikował...No i zostalo do dzisiaj to uczucie leku o wlasne zdrowie. Od 2 miesiecy na niczym innym nie umiem sie skupic...Ostatnio spanikowalam bo m isie wydawalo ze mam na reku jakies zgrubienie. poszlam do lekarza i jak mu je pokazałam to...on stwierdzil ze nic w ogole nie widzi zebym miala cos nie tak...Dajcie spokoj.... przeklinam tamten dzien jak sie opalilam....NEVER EVER....od tamtej pory nie mam ochoty ani na alkohol ani nawet na papieroska, wrecz przeciwnie...dymu nawet w ogole zniesc nie moge...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie, juz oddłuższego czasu czytam to forum ale w końcu postanowiłam sie zalogować :) Niestety też mam stwierdzoną nerwicę lękową (stwierdzono 2 lata temu - a dwa lata zanim ją stwierdzoną męczyłam sie okropnie). W sumie to juz 4 rok męczarani z małymi przerwami. Nerwicy dostałam na tle chorób (bliska mi osoba zachorowała na raka a wcześniej jak byłam dzieckiem miałam juz doczynienia z rakiem mojego brata) i na tym tle dostałam lęków, że sama zachoruję, że zachoruja moje dzieci, obsesyjnie zaczęłam czytać encyklopedie o chorobach, oglądać każdy fragment mojego ciała i moich dzieci w poszukiwaniu.....guza. Doszło do tego, że nie byłam w końcu w stanie oglądać ani słuchać niczego co było związane z chorobami - zaraz dostawałam ciśnienia w głowie. Oczywiście nie zadawałam sobie sprawy, że to nerwica a objawy się pogłębiały. Oto co miałam i mam do tej pory ale juz nie tak nasilone:

- uczucie że zemdleję

- ciśnienie w głowie (uczucie, że mi ją rozsadzi, jakby ktoś wpuścił mi za dużo powietrza)

- bóle głowy (były okropne - nie wiedziałm,że tak mocno może boleć głowa i wymyśliłam sobie,że pewnie mam guza albo dostnę udaru)

- drętwienie kończyn i innych fragmentów ciała

- zaburzenia widzenia

- skurcze naczyń krwionosnych w twarzy (jakby ktoś mi naciągnąl nerwy wzrokowe i okolice zatok szczękowych - gwałtowne i bardzo nieprzyjemne uczucie)

- szumy uszne (okropne, słyszałam nawet własne ciśnienie krwi)

- zawroty głowy (było okres że miałam kilka w ciągu dnia)

- panika przed spotykaniem się w większej ilości osób, wyjściem do miejsc publicznych (objawia się tym, że nie mogę usiedzieć na miejscu, kręcę się , przeczesują włosy itp.)

- wiele innych ale najważniejsze i najczęstsze są powyżej.

Oczywiście chodziłam do lek. ogólnego, która w końcu patrzyła na mnie jak na hipochondryczkę, więc prywatnie przebadałam oczy (dno oka), zrobiłam prześwietlenie zatok, tomograf głowy, leczyłam się przez bardzo długi okres u laryngologa, bo moja nerwica usadowiła sie w głowie, zatokach i gardle (zanik błony śluzowej). Było okres, że chodziłam trzymając się ścian - schudłam i myślałam, że to koniec. Wtedy postanowiłam jeszcze iść do psychiatry, bo spostrzegłam że ataki przechodzą czy nasilają się w konkretnych syt. I jakie było moje szczęście, że gdy ja zaczynałam mówić co mi dolega a pani dr kończyła to co chciałam właśnie powiedzieć - diagnoza: mocna newrwica depresyjno-lękowa. Dostałam lek antydepresyjny ale nie pamiętam nazwy do tekgo Alprox w razie ataków (rewelacyjny lek na mnie działał super) i do tego zastrzyki z magnezu od 1cm - 10 cm i wtedy poczułam, że żyję. Półroku byłam jak nowo narodzona, potem ataki były czasmi ale ostatnio znowu wracam do punktu wyjścia. Nie rozumiem tego, nic się nie dzieje, życie ma szczęsliwe, pracę a jednak.....wczoraj miałam bardzo silny atak, jestem załamana. Dodam jeszcze, że gdy ja

tak ciężko przechodziłam nerwicę, ciągle chorowały moje dzieci (łacznie ze szpitalem), okazało się że to były objawy somatyczne , dzieci widząc mnie w takim stanie same chorowały - boję sie nawrotu, w przyszłym tyg. znowu musze iść do psychiatry.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Często ostatnio tu zaglądam...

Po latach brania leków (obecnie nie biorę) i psychoterapii (obecnie jestem w krotkoterminowej, ale nie czuję efektów) zastanawiam się, czy można z tego wyjść samemu. Wiem już praktycznie wszystko o nerwicy lękowej, o moich napadach paniki. Wiem jak przebiegają, na czym polegają, co się wtedy we mnie dzieje. I teoretycznie wiem, co robić. jedyny problem to wcielić to w życie. czy są tu osoby, ktore same skutecznie walczą z lękiem?

Znajoma powiedziała mi "też byłam chora, ale zawzięłam się, wychodziłam na siłę, umierałam ze strachu, ale wychodziłam i udało się".

Czy to w ogóle możliwe?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

DarkAngel, gratuluję. Jesteś cholernie dzielny i sobie świetnie radzisz, co mnie się niestety od lat nie udaje :(

Ja cierpie na napady paniki związane z wychodzeniem z domu i byciem samemu w domu. W ogóle nie lubię być sama, a poza domem to w ogóle nie jestem w stanie. Mam mnostwo objawów wegetatywnych- zawroty głowy, kołatanie serca, drżenie, duszności, bole brzucha... Masakra.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć kretka, ja co prawda jestem teraz na lekach ale ide do przodu.Sa sprawy ktorych przez kilkanascie lat nigdy nie załatwiałam sama, zawsze obok był maz. Teraz wychodze sama.Sa dni kiedy nie ma problemu , moge zjechać sama "pół świata ' , ale sa i dni kiedy czuje sie gorzej i wtedy stawiam wyzwanie nerwicy. Ostatnio choć serce walilo mi jak mlot jechałam z dzieckiem pksem, a potem na szkolenie. I udało sie ja zwyciężylam. Nie załamuj sie tylko walcz bo ona Cie połknie z butami.Pozdrawiam :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kretka śmietnik cię nie połknie bierz śmieciory i uderzaj na dół !pomyśl sobie że czeka cie za to duża nagroda ,że za wszelką cene musisz tam dotrzeć! ;) nie poddawaj sie! Ja jak miałam takie lęki przed autobusem to moj chłopak zastosował tzw terapię wstrząsową ,na siłę mnie wciągnął do autobusu , myslałam że dostanę zawału ale nic sie nie stało i potem bylo juz tylko lepiej i za to jestem mu wdzięczna!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co Feniks jak bedziesz tak dawała sobie wciąz wolne i tak cały czas pomału ,wszystko odkładala na później to życia ci nie starczy na pokonanie tego cholerstwa .Oczywiscie male kroczki są potrzebne ale zdecydowane i intensywne!Trzeba w pewnym momencie powiedzieć sobie dość . Powiem szczerze że jak ja bym miała takie podejście to siedziałabym do tej pory w domu .Wystarczy mi że siedziałam w nim non stop ponad pół roku a obecnie wychodze i jeźdzę sama!pozdro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sie nie wkurzam z natury jestem opanowana ,uwag tez ci nie robię ,twoja sprawa , ja czasu niestety nie mam na małe kroczki ,z mojej strony to sa tylko rady, co z tym zrobisz to twoje .Ja ze swojej nerwicy juz wychodze ale napewno nie były to male kroczki ,bywało cięzko ale walczyłam i to zupelnie sama bez leków i lekarzy .Tak jak juz powiedziałam szkoda mi czasu na głupią nerwice bo latka mi płyną ;) pozdro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×