Skocz do zawartości
Nerwica.com

zdrada


spmegan

Rekomendowane odpowiedzi

Ja właśnie chodze do psychoterapeuty ale niestety jest tak ciężko i czuje, że często te wizyty niewiele mi dają... Ostatnio to mam taki ciężki okres że żyć mi się nie chce... a wiem że musze bo bede miała dziecko, czasami martwię się że ten mój płacz i nerwy mogą mu zaszkodzić ale co ja na to poradzę jak ja nie chce się tak czuć nie chce się wiecznie denerwować i bać nie wiem czego;( trudno to powstrzymać:( Masz rację, ja też jak się wypłacze czuje sie lepiej, niestety nie zawsze na długo. A jak jeszcze pokłóce się z moim narzeczonym to mam takie poczucie winy że to przeze mnie, czuje się taka winna że nie dość że mam te natrętne myśli dotyczące zdrady i tego czy go nie skrzywdziłam w jakiś sposób, to jeszcze się kłócimy i wszystko zwalam na siebie...

 

heh te 3 mają chyba coś do siebie :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytając Wasze posty zastanawiam się czy faktycznie macie nerwicę, czy może nie jesteście stworzone do monogamii. Monogamia nie jest naturalna, związek z jednym partnerem i traktowanie seksu z innymi jako grzech, coś złego, zostały nam narzucone przez kulturę i religię. Robienie czegoś co jest sprzeczne z naszymi potrzebami rodzi wewnętrzny konflikt i lęk.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jesli chodzi o mnie to ZOK mam stwierdzony przez psychiatre juz wiele lat temu.natrectwa w przeciagu tego okresu wciaz sie zmieniaja.i dotycz przeroznych sytuacji i rzeczy.z niektorymi potrafie sobie radzic ale to ktore mam teraz to juz dla mnie za wiele.psychika ludzka jest tak skomplikowana i niezbadana ze tak naprawde nie potrafie odpowiedziec na to pytanie...jednak wydaje mi sie ze nie masz racji i to nie tak....chce byc z moim mezem,z nikim innym.tego jestem pewna.

 

dziewczyny!nie wchodzilam tu ostatnio bo mialam ogromna poprawe.mysli praktycznie odeszly a jak tylko sie pojawialy umialam je wyrzucac z glowy w tym samym momencie.niestety kolejny raz przekonalam sie ze to nie takie proste.od trzech dni jest znowu koszmar.znowu analizuje,mysle i zadreczam sie...plakac mi sie chce praktycznie caly czas i nie chce zyc...dlaczego to nie chce tak po prostu wyjsc z naszych glow?najgorsze jest to ze z jednej strony wiem ze to jest choroba a z drugiej doluje sie i zadreczam jakby cos naprawde sie stalo a ja tego nie pamietam...koszmar!

 

a co tam u Was?mam nadzieje ze czujecie sie lepiej,pozdrawiam Was cieplutko.trzymajcie sie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Kara !! Cieszę się bardzo że napisałaś, u mnie też od kilku dni to po prostu koszmar!! Wstaje rano to nic innego nie robie tylko płacze. Nie umiem się pozbierać, jakoś ostatnio nie potrafię sobie dawać rady z tymi myślami ;( Właśnie to jest tak Kochana tak samo jak piszesz z jednej strony wiem że to choroba, cholerne natręctwo, ale z drugiej strony czuje taki potworny lęk, że czuje się tak jakby to mogło się faktycznie stać, no właśnie- a ja tego nie pamiętam :/ i tłumaczenia sobie że jakby się coś stało to bym pamiętała niewiele naprawde niewiele mi dają a od ostatniego czasu praktycznie nic... Mam ochote zapaść się pod ziemie z tego wszystkiego, teraz ostatnio jeszcze dużo stresów i nerwów przeżywam nie dość że ciąża to w następną sobotę mam ślub a ja zamiast się cieszyć tym wszystkim bez przerwy bym tylko ryczała :cry::cry::cry::cry: . Na temat wypowiedzi wcześniej też niebardzo się zgadzam, choć teraz w tym okresie tego napięcia nerwowego i natręctw sama już nic nie wiem odchodzę od zmysłów :( Wiem tylko tyle że bardzo kocham mojego narzeczonego i tylko Jego pożądam i nikt tak jak on mi się nie podoba...

 

Pozdrawiam ciepło i czekam na odpowiedź:* PS: Kara jak tam brzuszek? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jejku tak bardzo Ci współczuje...slub to takie piękne wydarzenie w naszym zyciu i nie powinno byc przyćmoine ani tym bardziej zepsute przez jakieś wstrętne choróbsko!wiem ze to ciężkie ale prosze postaraj sie zrobić wszystko żeby ten dzień był taki ja sobie wymarzyłaś.odpychaj te wredne myśli ze wszystkich sił,myśl tylko o Twoim ukochanym i o Waszym wspólnym dzieciątku,o tym ze zawsze bedziecie szczęsliwi i nikt i nic tego nie zepsuje.ta choroba jest przekleństwem nas wszystkich ale nie mozemy pozwolić jej wygrać.mamy jedno zycie ktore tak szybko mija i takie okrutne choróbsko nie moze nam odbierac radosci życia!tak sobie tłumacz.wiem ze to niełatwe ale musimy sie starać.ja tez ze wszystkich sił probuje je wyganiac z glowy.bo to jedyne wyjście.

 

ach moj brzuszek jakos słabo rośnie:)wszyscy sie dziwia kiedy mówię ze to 5-ty miesiac.ale fizycznie czuje sie dobrze.gorzej oczywiscie z psychika:(.w piatek mam USG wiec mam nadzieje ze dowiem sie czy bedzie dziewczynka czy chłopiec.wczesniej caly czas marzyłam o synku ale teraz to mi zupelnie obojetne.najwazniejsze zdrowie maleństwa.

 

trzymaj sie cieplutko.badz silna.i nie daj sie tym natretnym podłym myslom!buziaki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała ( Ty pewnie też) się czuć dobrze i nie myśleć o tym ale czasami to jest za silne, czuje tak jakby lęk że jeżeli coś złego zrobiłam a wstępuje w związek małżeński to oszukuje mojego ukochanego i to takie ciężkie jest :cry: . Raz się potrafie cieszyć z tego ślubu, ale zaraz przychodzą myśli że nie powinnam się cieszyć że jak coś złego zrobiłam to co wtedy że nie zasługuje na to szczęście... Beznadzieja... Chyba jestem za słaba żeby z tym walczyć. Dziękuje Ci za te słowa z całego serduszka napewno coś mnie podtrzymały . Nie martw się brzuszek zaniedługo napewno Ci urośnie ;) Mi też narazie niewiele widać. Najgorsze jest to że nie dość że mam te cholerne myśli to jeszcze poczucie winy potem że nosze w sobie maleństwo a często płacze i się denerwuje :/ że nie powinnam że ono jest niewinne itp... Ehh. Przed ciążą to przynajmniej coś na uspokojenie mogłam brać a teraz to zostaje mi tylko melisa chyba :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kobietki, spokojnie! Oglądajcie komedie romantyczne, słuchajcie ulubionej muzyki, czytajcie mądre książki, rozmawiajcie z psiapsiółami. Od tego jest ciąża ;) Żeby się zrelaksować, porozpieszczać siebie. Głaszczcie Wasze brzuszki, to uspokoi i Was, i dzieciątka.

 

Tulcie się do swoich facetów, nawet, jak myślicie o nich niewiadomo co, to i tak ich kochacie. Uwierzcie w końcu, że jesteście dobrymi ludźmi i ciepłymi kobietami, tylko po prostu za dużo myślicie. Tak naprawdę to kochacie swoich facetów bardzo mocno i aż macie nerwicowe obawy z tego powodu.

 

Poradzicie sobie, laski :) naprawdę, tu wszyscy w Was wierzą. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marciatka Ty to chyba jestes pocieszycielką forum dziękuje za wsparcie :) Namiestnik Tobie również. Naprawde czuje że wsparcie sporo daje, jak tak czytam te Wasze słowa ;) . Tylko ze ostatnio tyle nerwów, tyle na głowie i wogóle tyle rzeczy które mogą zdenerwować, a ja jestem jeszcze osobą bardzo wrażliwą na wszystko wszystko tak przeżywam, przez co często chce mi się płakać, albo mam natręctwa... nie wiem co lepsze czy płacz bez powodu, czy analizowanie czegoś bez sensu :/ ehh...

Nic, życze Wam miłego wieczorku :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szyszaa, to normalne, że się przejmujesz trochę. Jesteś w ciąży, każda kobieta ma jakieś stresy z tym związane. Ale kiedyś jakaś mądra kobieta powiedziała, że kobiety mają w sobie magiczną moc, kiedy zaczyna się macierzyństwo.

Teraz na pewno masz tę moc, żeby sobie ze wszystkim radzić :smile: Jesteś wrażliwą osobą, ale na pewno jak trzeba, to potrafisz się w sobie zebrać.

 

Umiesz się uspokoić, tylko trzeba pomalutku, cierpliwie. W środku jesteś dzielna.

 

Otaczaj się tym, co pozytywne, a na pewno będzie Ci łatwiej :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć dziewczyny, zaglądacie tu jeszcze czasami? Ja normalnie od pewnego czasu nie mogę sobie dać rady z tym cholerstwem, raz jest dobrze, raz fatalnie, tak bardzo chciałabym się już dobrze czuć i z tego wyjść do końca... Mam nadzieję, że u Was duże postępy bo jak narazie u mnie ostatnio źle :(

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest właśnie problem zdrady, to jest wyrok na partnera/partnerkę. Ze zdrady chyba nie da się do końca wyjść, bo traci się zaufanie do ludzi w ogóle. Teraz wiem, że na nikogo nie można liczyć. Czasami jest dobrze, ale tylko czasami, ten cień powróci i ból z nim związany. Podważy każdą dobrą chwilę, bo nie wiesz czy to co widzisz to rzeczywistość. Po zdradzie moje życie zamieniło się w koszmar, a ten koszmar sprowadziła na mnie osoba, która twierdzi, ze mnie kocha...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdrada = (osoba która zdradza) dziwka = koniec związku
Zawsze się zastanawiałem nad pewną kwestią dotyczącą zdrady. Masz partnera, kochasz go ponad życie, myślisz, że możesz na nim polegać, że to ten do końca życia... i nagle okazuje się, że zdradził. No i właśnie, co teraz? Nagle, w ciągu sekundy przestajesz go kochać? Już nie jest tym jedynym, niepowtażalnym, a staje się dziwką, nawet jeśli zdrada wydarzyła się dawno temu, a on/ona bał/a się przyznać do tego. Nie chcę tu pochwalać zdrady, bo sam bym nigdy tego nie zrobił, ale interesuje mnie kogo ludzie tak naprawdę kochają - innych ludzi, czy może raczej wyobrażenia na ich temat?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdrada = (osoba która zdradza) dziwka = koniec związku

Uwazam tak samo.

Raz z tego powodu zakonczylem zwiazek - po 4 latach.

A sam nigdy nie zdradzilem.

 

Jesli chce zmienic cos - najpierw koncze jedno,zanim zaczne cos nastepnego.

Nigdy rownoczesnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak fajnie jest roztrząsać ,etyczna i moralną stronę zdrady . A był ktoś długi czas oszukiwany,zwodzony,doprowadzony do rozpaczy która nieomal zabiła ( dosłownie nie w przenośni) ? Zgadzam się z PM zaoszczędził bym sobie wielu lat rozpaczy i depresji ...gdybym uznał ,ze moja była to dziwka i szmata ..niewierne ścierwo i oszustka . Tu nadmienię ,ze nigdy jej nie zdradziłem . A ona nie dość ,ze mnie oszukiwała i prawie doprowadziła do grobu to jeszcze w trakcie zdrady .Bezczelnie pożyczała pieniądze od mojej rodziny za moimi plecami ,wcale nie małe sumy .( bo trzeba było wydać więcej kasy na kochanka)

 

Białe lub czarne .Albo ludzie sie rozstaja i dopiero szukają innych partnerów i ten sposób jest ok ,albo ktoś zdradza i wtedy jest ebanym ujem lub doloną ziwką .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masakra mnie zdradziły 3 suki z rzędu z tego z jedną byłem już zaręczony! :roll:

 

Ale jak to mówi moja mama: Jebać, karać nie wyróżniać :D

 

musiałem przeżyć i tyle... ciężko jest zaufać na nowo komuś ale myślę że dam radę!

Zwłaszcza jak widzę że bardzo tej osobie zależy na mnie! Poświęca się itp!

 

ZDRADA= Szmata "Suka nie da pies nie weźmie..." Tyle w tym temacie! :brawo:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jebać, karać nie wyróżniać :D

Ja uwazam tak:

szanowac,doceniac,wspierac,dawac wszystko co najlepsze-milosc,wiernosc,bliskosc.

ALE _ jesli to nie zostanie docenione i dostrzezone,a co gorsza dojdzie do zdrady,koniuec jest natychmiastowy i nieodwolalny.

 

Na marginesie - ta co kiedys mn ie zdradzila ,potem trafiala bardzo zle ,tak,ze w konsekwencji wyszla 4 razy za maz,a ani raz nie utrzymala malzenstwa :D

Tak to jest - jak sie chce zamienic dobre na lepsze.Sama mi kiedys powiedziala - po pierwszym rozwodzie - ze ze mna miala bardzo dobrze,ale myslala,ze moze dostac niebo.

I - dostala,ale pieklo.

 

 

musiałem przeżyć i tyle... ciężko jest zaufać na nowo komuś ale myślę że dam radę!

Trzeba wierzyc w swoja szczesliwa gwiazde :)

 

ZDRADA= Szmata "Suka nie da pies nie weźmie..." Tyle w tym temacie! :brawo:

Tak jest :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajne macie podejście, ja jeśli bym został zdradzony to ładnie bym podziękował i odszedł bez zbędnych emocji i wyrzutów, trzeba mieć trochę honoru, bo najpierw traktować kogoś, jak partnera, osobę, którą się kocha, a w razie zdrady zacząć ją wyzywać od dziwek, szmat i jeszcze dalej to nieuczciwość i zwykłe chamstwo. Siebie bym winił, że dałem się oszukać i źle oceniałem kogoś od początku, może to brzmi dziwnie, ale to chyba bardziej normalne niż zmiana zachowania o 180 stopni i wojna z byłym/ą "kochaniem".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×