Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?


pikpokis

Rekomendowane odpowiedzi

Czyli raczej nie doszukiwać się problemu w braku uczucia a bardziej w chorobie która ma wpływ na to co on odczuwa w stosunku do mnie? i jak to postrzega? Jeśli nauczy sie właściwie interpretować sygnały jakie odczuwa, odczuje czym jest miłość czy raczej to będzie czysta kalkulacja, sugerująca że to być może miłość? Jednak wieczna wątpliwość pozostanie?

Sygnały jakie mi daje są wieloznaczne, chce się przytulić, jednak nie powie że tęsknił, chce się spotkać ale zaproponuje jakiś cel zamiast powiedzieć że miał ochotę mnie zobaczyć. Pokazuje usmiech a potem mnie rani, mówiąc bardzo nieprzyjemne rzeczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak kogoś boli noga to idzie do lekarza ;) Sam nie radzi sobie z emocjami to niech się przejdzie do specjalisty, czyli psychologa.

Nie wiadomo co ten stan rzeczy powoduje. Naprawdę moim zdaniem taka wizyta ma sens. Nie ma co debatować dlaczego Twój chłopak tak ma, on sam musi coś z tym zrobić...

Osoby, które kochają też potrafią ranić...

Współczuje Ci, ale wg mnie to najlepsze rozwiązanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zazwyczaj jak mam zranię swoją dziewczynę, to później mam wyrzuty sumienia i nawet jestem w stanie się rozpłakać, że ją zraniłem. Tak przynajmniej było wcześniej... Temu też teraz staram się trzymać swój gniew, ale nie zawsze mi się to udaje.

Znów czuje się kiepsko, ale już szkoda pisać w ogóle o tym problemie... Ciekawe, czy kiedyś to nam przejdzie. Mam nadzieję, że tak. :)

Najbardziej wkurza mnie teraz to, że jak patrzę na inne dziewczyny, to łapie mnie lęk, że to w ogóle robię, a to jest przecież normalne -.-

Tylko, że patrzę na nie z pożądaniem... to niby też normalne, ale JA TAK NIE CHCĘ :((

Wszystko fajnie pięknie, byłem zauroczony i wydawało mi się, że moja jest cudowniejsza. Dalej tak chcę myśleć, ale inne dziewczyny też są ładne i mnie pociągają... boje się, że wewnątrz jestem jakimś kobieciarzem co by skakał z kwiatka na kwiatek i że nie dojrzałem jeszcze do poważnego związku. Mimo wszystko nie zdradzę swojej kobiety nigdy!! Mam lęk przed zdradą, ale w swoją stronę :// Tym bardziej jak mi się śniło, że się kocham z koleżanką... Wcześniej jak miałem taki sen obudziłem się i czułem tak źle, że nawet nie pytajcie... dopiero po chwili jak doszło do mnie, że to sen, to mi przeszło trochę... Teraz się źle nie czułem i to też mnie martwi :/ Ale mam nasrane w tej głowie, za przeproszeniem. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hejka! dawno mnie tu nie bylo tak przy okazji;)

ale widze ze moje wszytskie dotychczasowe natrectwa skupily sie na moim facecie z ktorym jestem rok

ciagle mam watpliwosci ( natrectwa)co do nas i czy to ten- ze podobaja mi sie faceci w innym typie ze on nie jest jakims moim idealem z wygladu

wyzywac sie na nim zaczela szukac wad ,krytykowac a potem wpadam w dol ai palcz ze tak sie zachowuje jak chora kretynka potem dochodza nowe mysli ze jak z nim skoncze zwiazek on bedzie znal moja najciemniejsza strone: leki ze biore , chodze na terapie i ze tak sie zachowuja... jak potrafie sie czasem zachowac- czyli wyladowuja swoje frustracje na nim - czasem to straszne:/ i ze to rozpowie np innym i lęk zostaje i wtedy mysle ze juz lepiej zostac z nim i chociaz miec pod kontrola jego i to ew co o mnie wie

 

tylko ze to nie jest latwe bo ciagle sie zastanwiam czy to ten czy nie nie wiem co robic dalej ale od paru dni mam brak apetytu kompletny...stres i natrectw w brud i wszystkiego dot jego i nas mam obsesje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, jestem tu zupełnie nowa i trafiłam tu szukając jakiejkolwiek pomocy dla siebie.

Przeczytałam kilka postów z tego tematu i mam wrażenie, że mój problem jest podobny. Mianowicie jestem z moim chłopakiem ponad półtora roku. Zawsze wszystko układało nam się świetnie, wspieraliśmy się i bardzo mocno kochaliśmy, byliśmy najszczęśliwsi na świecie. Aż do pewnego momentu:/ Jakiś czas temu (mniej więcej wtedy gdy nie dostałam się na upragnione studia) zaczęłam się strasznie dziwnie czuć w jego obecności, nie chciałam żeby mnie przytulał nawet nie wiedziałam sama o co mi chodzi po prostu zaczynałam płakać a coś w środku mi mówiło że wszystko by było dobrze gdybym z nim zerwała, tylko że gdy o tym myślałam od razu wpadałam w panikę i dochodziłam do wniosku że wcale tego nie chce i znowu coś mi mówiło że tak będzie najlepiej i tak w kółko... trwa to już chyba z miesiąc, są lepsze i gorsze momenty, ale coś się we mnie zmieniło. Kiedyś chciałam z nim spędzać jak najwięcej czasu, być przy nim non stop, spędzić resztę życia a teraz takie myśli mnie w ogóle nie cieszą :( Myślałam że mi przejdzie ale cały czas zastanawiam się czy nadal go kocham... Gdy dzisiaj z nim rozmawiałam nie umiałam mu powiedzieć czy go kocham. Wiem, że chce go kochać jak dawniej a nie czuć się przy nim strasznie zdenerwowana i ryczeć przy każdym spotkaniu... Ustaliłam z nim, że robimy sobie przerwę (ok 1 tydzień) bo oboje chcemy walczyć o ten związek, nie chcemy siebie stracić, może to coś pomoże. Nie byłam w tej sprawie u żadnego psychologa czy psychiatry ale czuję że tylko ktoś kompetentny może mi pomóc, bo jestem tym tak zestresowana, że nie mogę jeść i cały czas chce mi się płakać. Są we mnie tak dziwne uczucia, że zaczynam się zastanawiać czy nie jestem chora psychicznie :( W życiu nie szukałam pomocy na forach internetowych ale teraz mnie to po prostu przerosło. Co o tym myślicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ana.stazja, mi się wydaje, że wypaliło się w Tobie uczucie do Twojego chłopaka. Już nie czujesz tego co wcześniej.

I ja nie uznaję przerw w związku - albo się jest ze sobą albo się nie jest. A jeśli się robi przerwy, to znaczy że nie chce się być z tą osobą już i chcemy sprawdzić czy damy radę bez niej w samotności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja myślę, żebyś nie słuchała tego co napisał wrażliwy, bo gdyby było tak jak mówi, nie płakałabyś, mogłabyś jeść i nie miałabyś podobnych objawów. Zwyczajnie byś doszła do wniosku, że to nie to i odeszła, bo się "odkochałaś". Najlepiej przejdź się do psychologa.

 

Ja w sumie dalej siędzę w gównie i się oczytuje. Przeczytałem o uzależnieniach od romansów i tam było napisane, że właśnie jak się jest z nieodpowiednią osobą to pojawiają się objawy obojętności, smutku i nie bycia szczęśliwym...

Ale ja chcę :(( Dziś wyobraziłem sobie jakbyśmy zerwali i jakby faktycznie nam nie wyszło, to wiedzcie, że odrazu płakać mi się chcę na tą myśl. ( podobnie jak wtedy, kiedy się rozstajemy bo ona musi wyjechać ) :((

CHCĘ JĄ KOCHAĆ DOJRZALE I ZROBIĘ WSZYSTKO BY TAK BYŁO.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Piszę na tym forum pierwszego posta, ale od dawna obserwuję/obserwowałam temat. Chcę powiedzieć żebyście się troche opamiętali, przecież zaraz każdy powie,że ma nerwice natręctw i,że dlatego ma takiego myśli. Nie ma co się podpinać pod jakieś choroby, bo jak ona już się naprawde pojawi to wtedy zacznie się prawdziwy koszmar. Ci ludzie którzy mają różnego rodzaju obsesje, kompulsje, mogą wnioskować że te myśli to też obsesje, ale to i tak nie rozwiązuje problemu. Jeśli ktokolwiek z tego rodzaju natręctwami jest z rodziny dysfunkcyjnej, gdzie był alkohol i przemoc, myślę że powinien poczytać o dda i wybrać się na terapie. Ja do niedawna nie miałam pojęcia jaki ogromny wpływ ma to na życie człowieka który tak się wychowywał i na związki jakie tworzy.

P.S. Dopóki sami się nie zaczniecie ogarniać i nie skupicie się przede wszystkim na was, na rozwiązywaniu naprawde istotnych problemów, nie będzie dobrze. Ja jestem w trakcie właśnie odzyskiwania własnego życia samotnie, a później dopiero za jakiś długi czas, będe mogła świadomie podjąć decyzje czy chcę dalej to tworzyć czy nie. Mam nadzieje,że wszystko się dobrze ułoży, trzymajcie za mnie kciuki, a ja będe za was;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

algerro trochę Cię rozumiem i się z Tobą zgadzam a trochę nie do końca. Owszem też zauważyłam pewnego rodzaju maruderstwo na całym forum. Marudzą, narzekają, wiedzą że muszą iść do specjalisty, a tego nie robią :? nie rozumiem tego :bezradny:

 

a jakoś trochę zirytowało mnie to zdanie:

 

Nie ma co się podpinać pod jakieś choroby, bo jak ona już się naprawde pojawi to wtedy zacznie się prawdziwy koszmar.

 

Tak jakbyś wątpiła w to, że część osób tutaj naprawdę przeżywa koszmar. Może po prostu Twoja wypowiedź tak zabrzmiała - w moim odbiorze.

To fajnie, że pracujesz nad sobą, robisz coś ze swoimi problemami i się ogarniasz ;)

Nie znaczy, że ludzie tu nic nie robią. Z mojego punktu widzenia to nie jest tak, że nerwica czy różne zaburzenia mijają całkiem i nieodwracalnie. Owszem terapia dużo daje, ale może to wracać. Ja jak miałam 16 lat naprawdę przeżyłam koszmar natręctw. Teraz jestem o 10 lat starsza, po terapii, natręctw raczej nie mam, choć w trudnych momentach się pojawiały, ale nauczyłam się troszkę z tym żyć. Psychoterapia to nie tak hop siup wyleczymy się i będzie super. Nie będziemy potrzebować pomocy drugiego, bo sami nauczymy się z tym radzić.

Nie oszukuję się, że to samo raz na zawsze znika... A ze związkami moim zdaniem to jest tak - że niektórych rzeczy uczymy się dopiero tam w praktyce, a to trudne...

pozdrawiam Cię serdecznie, powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie

jestem tu znowu po krótkiej przerwie.

Wczoraj naczytałam sie o zwiazkach, konfliktach w zwiazku i znowu zaczełam wszystko analizowac w moim zwiazku.przez to wszystko po raz pierwszy zaczełam poważnie zastanawiac sie nad tematem zdrady w zwiazku. zaczełam myslec czy potrafiła bym zdradzic męża. nigdy wczesniej o tym nie myslalam i poczułam dziwny strach. pomyslalam ze może i mogłabym go zdradzic tzn. ze byłabym do tego zdolna(mimo ze tego nie chce) ale jednoczesnie miałabym wyrzuty sumienia i oczywiscie dalej potoczyło sie juz kolejne wkrecanie czy te wyrzuty byłyby dlatego ze go kocham czy tylko dlatego ze mam pewne zasady typu wiernosc w małżeństwie lub ze zdrada prowadzi do rozpadu zwiazku itd. dziwnie sie poczułam z taką świadomością. i w sumie nie wiem czy mam te mysli i odczucia interpretować jako potwierdzenie mojej miłości czy jej zaprzeczenie. wiem ze przez to wszystko stałam sie jeszcze bardziej drażliwa i zimna.

przez te wczorajsze czytanie o głupotach, zdradach, związkach dziwnie sie przy nim czułam jeszcze bardziej obco i drażliwie, do tego stopnia ze nawet jego dotyk czułam jakoś dziwnie drażnił mnie. on chciał się kochac a ja czułam sie żle, byłam zmęczona, rozdrazniona i jeszcze dodatkowo rozstrojona przez te głupie mysli no i powiedzialam mu cos glupiego cos co go zraniło. oczywiscie zaraz zaczełam analizowac moją reacje na to co sie stało. czy było mi przykro czy cierpie przez to co powiedzialam czy mam wyrzuty sumienia i czy one są realne czy tylko narzucone przez mój umysł bo tak trzeba -chodzi mi o to ze jesli cos jest nie tak to od razu pojawia mi sie mysl ze gdybym go kochała to w jakiejs konkretnej sytuacji powinnam poczuc to a w innej tamto i nie wiem czy rzeczywiscie to czuje czy poprostu sobie narzucam to odczucie które powinnam poczuc. to wszystko jest takie głupie,sama siebie nie potrafie zrozumiec.

czasami nawet zdarzają mi sie momenty ze do konca nie wiem czy chce z nim byc tzn. niby chce ale zaraz w głowie słysze glos ze chce dlatego ze wzięlismy slub i z wygody oraz z innych powodów niż miłość. i wtedy sama juz nie wiem jakie mam prawdziwe zdanie, jaka jest moja wola.

nie mam lęków a czuje sie tak obojętna i zimna jak wtedy gdy je miałam i odrzucało mnie od ukochanego, to mnie strasznie martwi.

przepraszam, że pisze tak chaotycznie i w sumie nie wiem po co zawracam Wam głowę takimi głupotami i zaśmiecam to forum ale gdzies to musze z siebie wyrzucić.

 

ps. anastazjo u mnie było bardzo podobnie miałam identyczne odczucia myśli i objawy. z tym że teraz jest nadal dziwne,chociaż typowych objawów lęku nie miałam już od kilku miesięcy. mam nadzieję ze Ci przejdzie i poczujesz znowu miłość, którą ja też tak bardzo chciałabym poczuc...tylko czy jeśli ją poczuję to zinterpretuję to jako miłość? czy znowu umysł podpowie mi jakies dziwne rzeczy i odwróci wszystko na opak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kochani,

 

ogarnijcie w końcu, że każdy człowiek:

 

przeżywa emocje, często też negatywne,

ma prawo do wątpliwości,

nigdy nie będzie kochał idealnie,

może zdradzić, ale zazwyczaj wcale nie ma na to ochoty,

ma czasem gorszy dzień, gorszy tydzień albo nawet gorszy miesiąc, bo akurat tak ma i już.

 

Dlaczego analizujecie swoje uczucia? Rety, mam wrażenie, że siedzi tu tłumek tylko i wyłącznie piętnastolatek. W tym wieku uważa się, że analizowanie tego, co czuje się do danej osoby to bardzo dojrzałe podejście do miłości.

A tu figa.

Trzeba po prostu czuć to, co się czuje, spędzać dużo czasu razem i, co najważniejsze, skupić się na TEJ OSOBIE w końcu, a nie cały czas dłubać w swoim wnętrzu. Ludzie z nerwicą są strasznie skupieni na tym, co odczuwają. I nie pławmy się w swoich problemach z psychiką, tylko próbujmy żyć w miarę normalnie.

 

Oj, będzie lanie od cioci za takie myślenie tylko o tym, jacy biedni jesteśmy.

 

Ciocia Marciatka 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marciatka, zgadzam się z tym co napisałaś. To są mądre słowa.

 

Dlaczego analizujecie swoje uczucia? Rety, mam wrażenie, że siedzi tu tłumek tylko i wyłącznie piętnastolatek. W tym wieku uważa się, że analizowanie tego, co czuje się do danej osoby to bardzo dojrzałe podejście do miłości.

A tu figa.Trzeba po prostu czuć to, co się czuje, spędzać dużo czasu razem i, co najważniejsze, skupić się na TEJ OSOBIE w końcu, a nie cały czas dłubać w swoim wnętrzu. Ludzie z nerwicą są strasznie skupieni na tym, co odczuwają. I nie pławmy się w swoich problemach z psychiką, tylko próbujmy żyć w miarę normalnie.

 

Tak, nawet po sobie widzę, że za szybko, za często skupiam się na tym co ja czuję, co się we mnie dzieje, także jak i czemu cierpię.

Masz rację - pora przestać "dłubać w swoim wnętrzu", skupiać się na sobie - róbmy to co chcemy robić, czujmy to co czujemy - żyjąc normalnie. Od siebie dodam, że zachowujmy przy tym zdrowy dystans.:smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja juz sama nie wiem o co chodzi!

 

mam za soba 9 letni zwiazek gdzie bylam mega zakochana, kiedy rzestalam byc zakochan pojawily sie watplwosci ze juz nie kocham.....on jednak odszedl mial dosc moich dylematow czy kocham czy nie....

teraz od 5 miesiecy u mojego boku jest ktos inny.... nie jestem zakochana, nie czuje WOW i motylkow,fascynacji ale jest bardzo dobrze.... niestety ciagle mam dylemant czy to jest to, brakuje mi zakochania, ale nie chce od niego odchodzic bo jest mi z nim bardzo dobrze! kiedys jeszcze w starym zwiazku psychiatra powiedzial mi ze utozsamiam zakochanie z miloscia dlatego kiedy zakochanie mija zaczynam powatpiewac....w obecnym zwiazku nie ma zakochania wiec byc moze dlatego od poczatku byly watpliwosci.....

K jest najlepsxym czlowiekim pod sloncem i kiedy powiedzial mi ze nie chce mnie uszczesliwiac na sile i jesli sie mecze zebym odeszla wybuchlam placzem! nie chce odchodzic! chce sie przy nim budzić i byc z nim!!!! jak to ogarnać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.....on jednak odszedl mial dosc moich dylematow czy kocham czy nie....

Nie ma się czemu dziwić...... :-|

 

nie chce odchodzic! chce sie przy nim budzić i byc z nim!!!! jak to ogarnać?

To nie odchodź i tyle, przestań szukać, ze tak się wyrażę miodu w pupie. Sugerowałabym terapię :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

za bardzo bierzesz do siebie to,zamaist zyc ,to wiercisz w sobie. zastanaiwasz sie co to znaczy a co znaczy tamto. zacnzij zyc. nie dziw sie,ze jak bylas 9 lat z facetem, powazny dlugi zwiazek,to koljengo nie bedziesz juz tak przezywac!! pierwsza powazna milosc przezywaz sie strasznie intensywnie,to udowodnione,kazdy tak ma kiedy trafi na prawidlowa osobe..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam;) Od razu mowie ze nie mam zamiaru sie żalić. Pisze tylko bo prosze o porade. Ostatnio od jakiego czasu moze ponad miesiac czy wieceej nie mam ochoty na zbilizenia z moim chłopakim. On sie klei a ja nie umiem sie przełamać i ciągle odmawiam jest mi aż głupio. Zawsze mialam ochote na seks i zblizenia a teraz bardzo rzadko mam ochote. Jak juz dojdzie do zbliżenia to jest super. Tylko nie umiem sie zmusić. Denerwuje mnie to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To świetnie, może Twój chłopak nareszcie pokocha Ciebie, a nie Twoje ciało. Głupio Ci, że mu nie dajesz?? ejj, no nie schodź już aż tak nisko...

Jesli chodzi o to, że nie masz ochoty, może być tego cała masa przyczyn. Hormonalne, psychologiczne, może masz anemie albo po prostu powoli dociera do Ciebie, że ten związek wcale nie jest taki fajny..Jeśli trwa to miesiąc, to myśle, że nie dramatyzuj, poczekaj jeszcze troche..

A jak juz bardzo bedziesz sie tym martwic to sie przebadaj, no i idź do psychologa - razem łatwiej odnaleźć przyczyne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×