Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pośmiejmy się z siebie


Alexandra

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Od kilku lat przed zaśnięciem (jeżeli to w ogóle możliwe ) rozmawiam sam z sobą. W zasadzie to nie sam z sobą, tylko z innymi osobami o których myślę. Wymyślam różnego rodzaju sytuacje i prowadzę rozmowę z osobą która jest umieszczona w moich wizjach. Nie mogę sobie tego wybić z głowy :time: Tak się zatracam w tych wizjach, że nawet potrafię obrazić się na kogoś. Zazwyczaj widzę ludzi którzy chcą mi zrobić przykrość. Staram się do nich przemówić i pokazać że jest inaczej. Sam jednak nakręcam mojego wymyślonego rozmówcę aby był jeszcze bardziej dla mnie nieprzyjemny. Walczę z nim na słowa i na argumenty. To chore, ale prawdziwe i nie mogę się z tego wyzwolić :silence:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, czytam o Waszych natręctwach i jakbym siebie widziała hihi.

 

 

Moje przygody z "tikami" zaczęły się już w wieku chyba 5 lat ;/ ppamiętam, że jak kuzynka czytała mi książeczki to ja każdej kartki musiałam dotknąć tzn stukać kilkakrotnie palcem w nią. Kuzynka strasznie diwnie na mnie patrzyła. Miałam pełno tych natręctw nawet juz połowy nie pamiętam ale większość była związana z moim ciałem- wszelakie fukania nosem, chrząkanie, i inne dźwięki hehe, wyttrzeszcze oczu- robiłam coś w stylu kogoś przestraszonego wybałuszałam strasznie oczy, było dużo niemiłych sytuacji związanych z nimi. Otwieranie ust ( jak przy zdziwieniu) masakra koleżanka sie ze mnie smiała i mówiła , ze wyglądam jak głupek, ruszanie nosem jak królik, mrugania oczami. Teraz mi zostało dotykanie prawym palcem wskazującym kącika prawego oka jak jade autem;/ zamykanie oczu na pare sekund mocno je zaciskając, dziwnie oddycham fukając przy tym nosem, trzepię głową wedlug schematu pod każdym ukosem góra dół i nawet przestrzennie przód tył :D, pijąc herbatę liczę łyki : jeden łyk liczę jeden dwa, drugi łyk- trzy, cztery itd. przymrużam oczy, w myślach powtarzam kilkakrotnie słowo "Miniaciu" według melodii któą wymyśliłam;/

 

jestem chora :D

 

 

w sumie przez całe zycie dużo tego było strasznie męczące, nie panuje nad tym bo gdy staram sie czegoś nie zrobić to tak jakbym sie dusiła wstrzymując powietrze.

 

kiedyś dotykałam mebli przed zaśnięciem, sprawdzałam w szafie czy nikt sie na mnie nie czai zeby mnie na spaniu zabić, boję sie panicznie śrub okrętowych, jak jestem sama w domu to sprawdzam wszystkie pomieszczenia, zawsze mi sie wydaje, ze ktoś jest w domu.

idąc po ulicy wydaje mi sie, ze każdy na mnie patrzy, słuchając muzyki wyobrażam sobie np że jestem w jakiejś sytuacji np ratuje kogos z pozaru czy wygrywam zawody olimpijskie i takie tam :)

 

jak sie denerwuje to wszystkie tiki włączają sie naraz i nie panuje nad tym,

jak byłam mała to rodzice na mnie za to krzyczeli to chowałam sie w szafie zeby pofukać nosem, nigdy tego nie leczyłam, ukrywam to przed mężem choć pewnie zauwżył ;p

 

ogolnie jestem kłębkiem nerwów :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O rety...chyba najgłupszymi natręctwami jakie miałem były te dwa:

1. Lęk przed narzędziami, ubraniami roboczymi, remontami i budowami (generalizacja - remont = kurz = brud = coś złego = nie mogę mieć z tym kontaktu) - doszło do tego że omijałem posty użytkownika Majster na tym forum (przyjrzyjcie się avatarowi). Jak dotknąłem jakiegoś narzędzia - 2 x kąpiel w połączeniu z odpowiednim rytuałem. Gdy wchodziłem na stronę jakiegoś portalu i zobaczyłem reklamę np. Castoramy - czyściłem pamięć podręczną i uruchamiałem ponownie komputer, a jeżeli wszedłem już na jakąś stronę producenta narzędzi - dwukrotne formatowanie dysku i ponowna instalacja systemu :) irracjonalność tego jest porażająca.

2. Jestem ateistą a rodzice (mówiąc szczerze tacy pseudo-katolicy, nie praktykujący) ochrzcili mnie jak byłem dzieckiem. Jak wszyscy wiemy ksiądz podczas chrztu rysuje dziecku znak krzyża na czole - małem dosłownie obsesję na tym punkcie, dosłownie jakbym czuł że mam go narysowanego na czole (17 lat po "zajściu" ;) ). No więc non stop myłem to czoło, w ruch raz poszedł pumeks (co było już rozwiązaniem tak hardkorowym, że śmieję się z tego do dnia dzisiejszego).

 

Pozdrawiam wszystkich mających te same problemy ;).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja chyba jakas dziwna jestem...

Przejrzałam mniej wiecej ten temat i żadna wypowiedź mnie nie rozśmieszyła..

Mi ta choroba życie zmarnowała

i chyba po prostu nie bawi mnie zupelnie nic, co z nią związane..

Nie wiem dlaczego, ale po przejrzeniu tego tematu jestem przygnębiona....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochanie :D powiem Ci, że ja kiedyś też miałem takie wrażenie, że to, co ludzie tu piszą, wcale nie jest śmieszne... Bo tak patrząc obiektywnie, co to za życie, gdy ludzie tracą takie mnóstwo czasu i energii na tak zbędne czynności !!

Ale ten temat "Pośmiejmy się z siebie" został założony właśnie w tym jednym określonym celu - żeby ludzie mieli gdzie pośmiać się, ale oczywiście - jeżeli mają na to ochotę.

Jeżeli ktoś nie ma ochoty, albo jest akurat w kiepskim nastroju, to raczej nie powinien tego czytać, bo te historie będą go tylko zniechęcać i drażnić (sam miałem tak kilka razy).

Może więc w podtytule tematu powinno być: "Wstęp tylko w dobrym nastroju" ? ;)

 

Ja oprócz typowych, nudnie powtarzanych czynności, mam kilka nieco głupszych:

- po ogoleniu się: sprawdzanie każdego milimetra skóry na twarzy

- łykanie tabletek: długo trzymam tabletkę w ustach dla upewnienia się, że na pewno ją połykam; w efekcie tabletka prawie rozpuszcza mi się w ustach, a gorzki jej smak już w 100% przekonuje mnie, że nigdzie nie zniknęła...

- przy każdym odbieraniu maili w OutlookExpress muszę równocześnie sprawdzić wszystkie "istotne" foldery i to w kolejności z dołu do góry: Wysłane, Sk.Nadawcza, Sk.Odbiorcza i teraz wszystkie: WAŻNE, Śmieci, Robocze, Usunięte, Wysłane, Sk.Nadawcza, Sk.Odbiorcza

- odświeżanie pulpitu przed wyłączeniem komputera, a także sprawdzenie układu ikonek na pasku zadań (bo zazwyczaj zostawiam w stand-by)

- unikam liczby 4 i 13; jeżeli zdarzy się, że coś zrobię 4 razy, to muszę to powtórzyć i najlepiej skończyć na 3 lub jej wielokrotności; dopuszczalne jest też 5, jako "ładna" liczba, ale wtedy przejście przez "czwórkę" musi być szybkie i bez cienia wahania :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawsze chodzę po czyjejś lewej stronie ZAWSZE, nie ma innej opcji, coniektórzy z forum mieli okazję zauważyć, przeglądam się w każdej szybie. NN nie mam także za wiele tego nie jest, chociaż jeszcze kilka by się znalazło.

 

co niektórzy z forum... byłaś na jakimś spotkaniu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam:)

Jestem tu od niedawna,czytam ten wątek już kilka dni i płaczę ze smiechu jednocześnie czując ulgę-NIE JESTEM SAMA :D

widzę,że większość moich dziwactw jest i waszym udziałem..Wiele z moich mineło na szczęście ;) Jako dziecko byłam jednym "wielkim" natręctwem,płyty chodnikowe,łączenia,pęknięcia,gadanie do siebie unikanie wąskich uliczek(ludzie) sprawdzanie wszystkiego po 100X,gryzienie włosów,policzków skórek i paznokci.nie zliczę już teraz...;)

Ale najzabawniejsze było to,że MUSIAŁAM zrobić coś natychmiast.Kiedyś np.mój ex.stał na stołku i wkręcał żarówkę,zanim pomyślałam nie mogłam się oprzeć podeszłam i ściągnełam mu spodnie(był w dresie) nie tak wiecie jak ;) ale jednym ruchem sruuu w dół.Kiedyś też nie mogłam się oprzeć i kiedy nachylał się do bagaznika po coś tak go klepnełam w tyłek,że wpadł do środka :/ Najgłupsze z moich wyskoków były w szkole,kiedyś na stołówce jadłam obiad a moja znienawidzona Pani od matematyki coś mnie zagadneła,odpowiedziałam jej NATYCHMIAST nie bacząc na to,że mam usta pełne zupy pomidorowej z makaronem.....:/ Dziś brzmi to śmiesznie ale wcale nie jest takie zabawne kiedy "zaczynają mnie łapki swędzieć" kiedy patrzę np.na klijenta....tak bym czasami pizgneła jednego z drugim....;) Często chowam się w szafki i klnę jak szewc jak ktoś mnie wkurzy,kiedyś weszła moja pracownica i zgłupiała bo właśnie wsadzałam łeb w patelnie i mówiłam"kurwa-jak Ci zaraz zajebię w ten poniemiecki chełm to się sam zagazujesz własną głupotą" :/ Patrzała na mnie jak na idiotkę pół dnia i jakoś wcale jej się nie dziwię ;) Pełno mam takich "wpadek" niestety.....:/

Pozdrawiam wszystkich nerwicowców :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to tak. Coś ode mnie. Ja np. jakiś czas temu miałem ostre natręctwa związane z tym, że jeśli kichnę na świeżym powietrzu lub zakaszlę sobie, to te moje zarazki zostaną na ziemi, ławce, koszu na śmieci i potem ktoś, kto usiądzie np. na tej ławce i dotknie ręką jej powierzchni, a potem tą ręką twarzy, ust, to zarazi się tymi zarazkami i zachoruje. I jeśli ta osoba miałaby osłabiona odporność lub nie miałaby środków na leczenie to choroba mogłaby spowodować u niej duże komplikacje, ciężki stan. I ja,żeby zapobiegać temu zarażaniu innych po moim kichnięciu, brałem szmatki i chodziłem do miejsc przez mnie zarażonych i czyściłem je. Czyściłem te ławki, kosze na śmieci, a nawet betonową posadzkę. Starałem się to robić już po zmroku tak, żeby nikt nie widział. Bardzo ciężko było mi uświadomić sobie absurdalność tych myśli.

 

Mój pierwszy post na tym subforum. Zauważyłem, że osoby, które odpisał na mój powitalny post wypowiadają się właśnie na tym subforum. Dzięki bardzo za odpowiedź na tamtego posta;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Milutki dla mnie nie jest to śmieszne...wiem jak to wygląda i jak brzmi...ale nie bawi mnie wcale...Wykrzyczałeś kiedyś szefowi,że masz właśnie ochotę go obrżygać,bo jest marnym fiutem,zdając sobie sprawę ztego,że to zamyka Ci to drzwi do jakiejkolwiek kariery..Do normalności....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

JakaJa, spoko, nie miałem zamiaru wyśmiewać się z Ciebie ;)

sorry, ale sama napisałaś to w tym właśnie temacie: "Pośmiejmy się z siebie",

więc jak tu się nie pośmiać... :mrgreen:

oczywiście z samych natręctw, zachowań, nie z ludzi

 

poza tym sposób, w jaki to opisujesz...

no, powiedz sama

kiedyś weszła moja pracownica i zgłupiała bo właśnie wsadzałam łeb w patelnie i mówiłam"/cenzura/jak Ci zaraz zajebię w ten poniemiecki chełm to się sam zagazujesz własną głupotą
wykrzyczałeś kiedyś szefowi' date=' że masz właśnie ochotę go obrzygać, bo jest marnym fiutem[/quote'] toż to żywy scenariusz dialogów do komedii... ha,ha :mrgreen:

 

Domin1, Ty też masz niemniej zabawne natręctwa,

z tym czyszczeniem ławek, koszy i posadzek...

Razem z JakaJa stworzylibyście niezły team... :pirate::angel:

 

tak.... pomysłowość nas - nerwicowców - nie zna granic ... :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak w sumie racja z tą komedią ;) nadwrażliwość to też moje drugie "ja" ;)

Przypomniało mi się jeszcze jak kiedyś śniło mi się coś co mnie strasznie bawiło śmiałam się w głos aż obudziłam męża,ten siedzi i patrzy na mnie a ja śpię i rżę ze śmiechu i nagle wydarłam dzioba Nie,nie ujawnie jej!!!!!! obudziłam się a maż patrzy osłupiały i się pyta co mi się śniło,a sniło mi się,że jestem u psychiatry a ten do mnie,że mam szajbę utajoną :bezradny: tak ryliśmy ze śmiechu,że do rana już nie dało rady spać....napady śmiechu miewam w sytuacjach stresowych-kompletnie nie panuje nad tym a jest to mega męczące...:/

Mój mąż i córka na całe szczęście przywykli do tego,że mamusia robi czasem dziwne rzeczy i na całe szczęście oboje maja mega poczucie humoru-dzięki tym moim głupawkom czasami się świetnie bawimy ;) Najgorzej jest jak najdzie mnie nagle na wrzask,krzyczę na cały głos np.HEJ!!!! a puźniej rżę jak głupia ze śmiechu i nikt nie wie o co chodzi a ja potrafię rechotać przez 15 minut im większe ogłupienie u ludzi-tym bardziej rechocż e.....:/:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ta osoba, która spotkała się z chojrakową jestem ja - Roberrrto. Jedno się tylko nie zgadza, żadnego zera z nami nie było!! :)

I potwierdzam-szła tylko po mojej lewej stronie.

to moze to ognicho i polowanie na lisa:) plus fajki kawa i co tam jeszcze zapragniecie:)

 

by się przydało, Gingers w puszce, karton szlugów i śpiewamyyyy :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam takie coś że bardzo starannie liczę litery w słowach po czym czytam je od tyłu i układam z nich różne słowa:)Inną rzeczą to robienie czegoś parzystą liczbą np.dotykam czegoś to muszę dotknąć po raz drugi żeby było parzyście.Dobrze,że jest to forum.Dzięki niemu wiem,że nie jestem sam i są ludzie,którzy zrozumieją tą chorobę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja potrafię układać przedmioty od największego do najmniejszego przez cały dzień.. Na drugi dzień mija, ale za jakiś czas wraca :)

Z tą ulicą i kostką brukową też mam. Szczeliny to piekło, jak nadepnę to boję się, że ktoś umrze.

Teraz uważam to za śmieszne, ale jutro jak będę musiała wyjść z domu i chodzić po ulicy do śmiechu mi nie będzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×