Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Cannabis22 mnie to juz męczy tylko w tym problem ze nikt mi nie chce uwerzyć w to że może mi coś takiego dolegać a to z wiekiem sie nasila:(

 

[ Dodano: Nie Sie 13, 2006 10:09 am ]

pozdrowko sorki ze w dwoch oddzielnych postach przez to nawet nie mam komu sie wygadac:(pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

artek28, przez 20 lat nie mogłam uwierzyć, że to nerwica i napadają mnie nadal chwile zwątpienia. Aż ciężko uwierzyć, że to tylko nerwy. To co się z nami dzieje, to prawdziwy koszmar. U mnie każdy zawrót czy ból głowy powoduje, że myślę że to rak, czasem mam wrażenie, że mózg mi pęcznieje i napiera na czaszkę i wtedy myślę, że to tętniak. Serce mi wali jak szalone, ból obejmuje lewą rękę i już myślę, że to zawał. Mrowienia kończynach nasuwają mi podejrzenia, że to stwardnienie rozsiane. Czasem czuję dziwne, wędrujące bóle kończyn i jakby prąd w kręgosłupie i znowu myślę, że to jakieś przerzuty nowotworowe. Miałam bolesne węzły chłonne i już świrowałam, że to jakaś białaczka, albo AIDS, albo inne cholerstwo. Mierzyłam stale ciśnienie i temperaturę. I łaziłam do coraz to nowych lekarzy i ciągle miałam wrażenie, że nie rozumieją zupełnie mojego cierpienia. W końcu powiedziałam dość. Koniec. Skoro wszyscy twierdzą, że fizycznie jestem zdrowa, to pewnie tak jest. Teraz uczę się wychodzić z domu bez lęku, uczę się na nowo funkcjonować w społeczeństwie. Nie zawsze mi się to udaje. Są dni kiedy całkowicie poddaję się tym paskudnym objawom. Ale odkąd znalazłam to Forum optymistycznie patrzę w przyszłość. I wiem, że będzie ok, że dam radę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich. Moja nerwicowa zmora zaczęła sie trzy lata temu. Wtedy myślałam, że to koniec i nie chciało mi się żyć . Użalałam się nad sobą i myślałam ,,,,,,,,,,ze jestem najbardziej nieszczęśliwą osoba na śwoecie. Teraz już tak nie myślę chociaż objawy dalej mi dokuczają. Mam dwóch synków, wspaniałego męża i dla nich muszę żyć normalnie. Robię wszystko aby nie myślec o mojej chorobie i jestem pewna że się z niej wyleczę bo ona wcale nie jest taka straszna. Nie mozna się tylko poddawać. Pozdrawiam cieplutko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesu, skąd ja to znam! Mam tak samo. Mąż już ma mnie dosyć i ignoruje moje narzekania, co stwarza ryzyko, że kiedy naprawdę coś mi będzie, on też to oleje. Staram się ignorować sygnały z ciała lub tłumaczyć je sobie racjonalnie. To bardzo trudne, ale czasem pomaga. Pomaga mi tez (może to trochę dziwne), gdy mąż mówi "no to idź do lekarza albo dzwonimy na pogotowie". Wtedy wyraźnie sobie uświadamiam, że nie ma takiej potrzeby. Współczuję Ci, bo wiem co przeżywasz.

 

[ Dodano: Nie Sie 13, 2006 12:50 pm ]

PS. Sposób w jaki o tym piszesz wskazuje na to, że doskonale zdajesz sobie sprawę, że to tylko w Twojej głwie. Kiedy będzie Ci źle, spróbuj sobie to przypomnieć (np. że piszesz, że "masz na topie sepsę").

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

madzia669 uwierz mi, wiem że to nic przyjemnego i trudno jest sobie z tym poradzić samemu tym bardziej, że z upływem czasu może być coraz gorzej, dlatego proponuje Ci ( jeśli tego jeszcze nie zrobiłaś ) wizytę u psychiatry on na bank Cię zrozumie i w jakiś sposób pomoże ( w moim przypadku tak było i nie żałuje, że udałem się z tym do specjalisty). Nie pisz, że nie masz się komu wygadać bo właśnie po to jest to forum i po to tu jesteśmy żeby sobie nawzajem pomagać ;) przynajmniej ja to tak pojmuje :D

Pozdrawiam :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko w tym rzecz że moja sytucjia jest troche inna niż twoja nie bo tak się składa ze niedawno na nerwice zaczoł chorować mój brat cała uwaga jest skupiana tylko na nim a wiadomo żeby znaleść dobrego psychiatre trzeba iść do prywatnego a za takie wizyty trzeba płacić i to dość nie małe pieniadze tak jak to było w przypadku mojego brata nikomu nic nie mówiłam bo uważalam ze mi to przejdzie i że to niestosowne ale widać pomyliłam sie,a ja mam tą nerwice już od drugiej klasy gimnazjum i dlatego nie wiem jak sobie pomóc ia jak przekonać innych każdy myśli ze zmyślam a ja w tym czasie się męcze.pozdrawiam:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moi drodzy.

Piszę ze wstydem, patrząc na siebie jak na nic nie wartego robaka, ale wiem, że wy mnie wysłuchacie i zrozumiecie...

Radzę tu wielu osobom, jak radzić sobie z tym czy tamtym objawem, bo teorię mam opanowaną (pewnie jak wielu z nas) do perfekcji.

Ale co mi po tej teorii?... :-(

Dostałam ostatnio od mojego psychologa zadanie: wyjść ze śmieciami, przed blokiem jest śmietnik. Mieszkam na IV piętrze, więc wyprawa zajmuje pewnie 3-4 minuty w sumie. Moze to brzmi żałośnie, takie zadanie, ale ja w ogóle nie wychodzę sama, więc to byłoby już coś...

Ponad tydzień biłam się z myślami, czy to zrobić. Sztywniałam ze strachu na samą myśl, że miałabym tam iść. Ale dziś w końcu się zdobyłam. Założyłam buty, zabrałam śmieci i... wróciłam z płaczem z pierwszego piętra:-(

Poczułam, że nie dam rady dojść, tak mi się trzęsły nogi, o łomotaniu serca ze 110 na minutę nie wspomnę.

Wiem, że powinnam to przetrzymać, ale nie byłam w stanie:-(

Czuję się beznadziejnie i wstydzę sama przed sobą.

Czy może być gorzej?

Jak radzicie sobie z podobnymi porażkami?

Nie chcę zatrzymać się w miejscu, chcę dalej próbować, ale boję się, że po tym incydencie długo na nic się nie odważę:-(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kretko JESTEŚ DZIELNA :) bo dziś doszłaś do pierwszego piętra a jutro może zejdziesz na parter . Ja też tak zaczynałam teraz moim rytuałem stało się to że codziennie wychodzę do śmietnika. Kumpelki codziennie pytają jak tam konkurencja w śmietniku bo skoro tam chodzę to może mam powody ;) Jak mnie brało zwątpienie to sobie w myślach przypominałam coś śmiesznego ,albo że wychodzę z kimś :) Nie przerywaj prób to nic że jeszcze sama nie wyszłaś nawet z klatki ,ćwicz na razie same zejścia na parter ,aż będziesz się na tyle pewnie czuła że pobiegniesz sama nie tylko do śmietnika ,ale i za niego:) Pozdrawiam a jeśli Ci to pomoże to złap mnie tak wirtualnie za rękę i chodz razem pójdziemy dwie takie wystraszone :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kretka, też tak miałam. Mieszkałam kiedyś na IV piętrze i wyjście ze śmieciami wtedy normalnie mnie przerażało. To było prawdziwe wyzwanie, któremu bardzo długo nie byłam w stanie sprostać. Samo zejście po schodach odbierało mi tyle energii, że nie starczało mi jej na powrót. Chodziłam "na raty" pokonywałam pewien dystans i spanikowana uciekałam. W końcu przyszedł dzień, że dotarłam do celu, czułam się jak prawdziwy zdobywca. W sumie to miałam prawo się tak czuć, w końcu zdobycie szczytu śmietnika było dla mnie prawdziwym wyczynem....było niezwykle czasochłonną akcją, którą w końcu doprowadziłam do szczęśliwego finału. Potem uczyłam się docierać do klatki schodowej z pobliskiego parkingu. Bo normalnie jak nie było miejsca pod samą klatką, to potrafiłam godzinami jeździć w kółko w oczekiwaniu aż zwolni się "moje miejsce" (tak wtedy myślałam), a jak się nie zwalniało, to dzwoniłam z komórki do męża na górę żeby zszedł po mnie bo cała byłam jak z waty. I "taszczył" mnie na górę, a ja jak lalka szmaciana wisiałam na jego ramieniu i umierałam setki razy zamim dotarłam do drzwi. To wszystko minęło, ale pojawiły się inne dziwactwa. Moja nerwica zmienia się i zaskakuje mnie prawie każdego dnia. Jedne objawy znikają, a pojawiają się inne. Mam wrażenie, że chodzi tu o ciągłą walkę. Jak już nauczymy się radzić sobie z danym problemem, to pojawia się kolejny i znów musimy walczyć, uczyć się pokonywać te cholerstwa i tak w kółko. Nie ma co pomysłowa ta nerwica, nie odpuszcza, robi wszystko by o niej pamiętać...przyjaciółka upierdliwa.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kretko-chcieć to już połowa sukcesu!!!!Jesteś bardzo bardzo zawzięta,a to jest bardzo ważne,w tej głupiej nerwicy.Dasz radę,wierzę w ciebie.Dzisiaj nie wyszłaś,pojutrze wyjdziesz :D

to złap mnie tak wirtualnie za rękę i chodz razem pójdziemy dwie takie wystraszone
Eva-a mogę cię zabrać na zakupki do miasta?????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja na szczęście nie miałam nigdy problemu z wyjściem z domu, ale domyślam się, że stasznie Was to musi męczyć. Myślę Kretko tak jak dziewczyny, że jesteś bardzo dzielna :) Dzisiaj pierwsze pietro, jutro parter, a za kilka dni będzie śmietnik. Zobaczysz, że jeszcze bedziesz się z tego smiać. Życzę Ci dalszej wytrwałości, bo silna kobitka jesteś. Pozdrawiam cieplutko :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Limba a obiecujesz że bedziesz mnie mocno za rączkę trzymała :) jeśli tak to idę z Tobą na zakupy :) Ale poważnie tak właśnie kiedyś zrobiłam , z moją chorą przyjaciółką . Na Kaszubach jest takie święto "truskawkobranie " pojechaliśmy tam my dwie wystraszone i mój mąż. Jak zobaczyłam te tłumy to już z góry powiedziałam im że nie wysiadam ,że zostaje w autku i będę go pilnowała. Przyjaciółka była też z pieskiem i jego chciała zostawc a ja miałam iść z nimi zobaczyc co jest na kiermaszach. Robiło mi się duszno jak przeszłam kilka kroków ,wtedy moja przyjaciółka stwierdziła że jeśli mi to pomorze to łapmy się za łapki i do przodu... Wyglądało to już nie powiem jak bez obrazy ;) dwie "starsze" panie z pieskiem i mocno trzymające się za ręce ,oczywiście obok asystent ... mój mąż. Cały czas myślałam o niej czy nic jej nie jest a ona o mnie czy daje radę i tak zapomniałyśmy wspólnie o swoich strachach . Łaziłyśmy zadowolone po różnych stoiskach ,szczęśliwe i bez nerwicy. Więc jeśli komuś pomorze to chętnie podam swoją wirtualną rękę i możemy iść... :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Weszłam dziś na to forum poraz pierwszy...Czytam to wszystko i jestem przerażona...do tej pory nie wiedziałam co mi jest...

Paniczny strach w nocy to mój problem od najmłodszego dzieciństwa.Zawsze wstydziłam się o tym mówić, bo nie raz ludzie to wyśmiewali.Przez wiele lat nie potrafiłam zasnąć sama w pokoju.Do tej pory śpię przy zapalonym świetle...niestety czasem nawet to nic nie daje.Każdy szmer powoduje,że robi mi się słabo ze strachu i to niezależnie od tego czy jest ktoś ze mną w domu czy nie.Najgorzej jest, gdy wyłączą prąd...niestety u mnie to dość częste.Wpadam wtedy po prostu w panikę, ciężko opisać co się ze mną wtedy dzieje, nie panuję nad sobą w kompletnej ciemności...

Nie wiedziałam, że inni mają podobny problem jak ja...niestety, jakiekolwiek tłumaczenia, że we własnym domu jestem bezpieczna nic nie dają...nawet sprawdzenie każdego zakamarka. Czuję się ograniczona przez to wszystko...jak małe dziecko...niestety to jest tylko jeden z moich lęków...ciekawa jestem czy jest ktoś, kto byłby w stanie pomóc mi sobie z tym poradzić...

Pozdrawiam wszystkich

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć. Jestem Piotr mam 16 lat.... Nerwice mam od 10 miesięcy.... Miałem różne objawy nawet miałem zdrętwiałe całe ciało i nie mogłem się ruszyć...

Zaczęło się wszystko od tego że zajarałem trawe po raz kolejny i była bardzo mocna czułem się jakbym szedł przez sen i że sie zaraz obudze... ogólnie przerąbane..... Dużo później Miałem bicie serca wrażenie jakbym dostawał wylewu do głowy takie pieczenie i szczypanie w potylicy.... Teraz mam takie szumienie w głowie jestem otumaniony i czuje się jakbym miał ciężkie żelazko na czubku głowy.. Mam sztywny kark... Oprócz tego czuje z tyłu takie ostre kłucie... Wczoraj nie mogłem wytrzymać a nie miałem żadnych środków przeciwbólowych....Może nie mam zaawansowanej nerwicy bo nie boje sie ludzi nie boje sie jazdy pojazdami ba nawet sam pomykam motorem ;) ale strasznie boje się o własne zdrowie... Zastanawia mnie czy to mi kiedyś przejdzie... Co to jest to otumanienie I takie szumy w głowie.. Czy to mozę oznaczać coś poważniejszego... Piszczy mi tez często w uszach no i szumi... :] Ale to sie zdarza faktycznie jak nie mam nic konkretnego do roboty... Jak jestem zajęty to nic mi nie dolega ;] Pozdrawiam wszystkich...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłem u lekarza lżałem w szpitalu.. wszystko wysżło oka ;] Nawet miałem prześwietlenie czachy.... Tylko nie miałem tomografii.... Mam jeszcze jakieś rozdwojenie UKFów ale jeszcze w związku z tym będe miał badania ;)... Najgorzej jest z tym otumanieniem... Teraz wstałem rano i jest okej.. Może po prostu ja tak reaguje na zmiane pogody... Pozdrawiam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!!! takie uciski głowy mam już od ok. miesiąca, miałem robione badania krwi, moczu lekarz powiedział, że wyniki mam idealne. jednak nadal czuje sie beznadziejnie nic mi sie nie chce, nawet najwieksze przyjemności już mnie nie cieszą, na nic nie mam siły. i mam wrażenie że jakoś dziwnie widzę. byłem u okulisty wykonał mi wszystkie badania też powiedział że jest ok. byłem u neurologa popukał mnie jakimś młoteczkiem :D , zadał kilka pytań i stwierdził, że z tego badania wynika, że wszystko ok. polecił mi zrobienie tomografi głowy aby mieć 100% pewność. dziś własnie bede sie zapisywał na te badanie z jednej strony jest mi troche szkoda kasy bo na lekaży wydałem już w tym miesiącu fortune a tomografia kosztuje 350zł :( jednak zdrowie jest bezcenne!!!! jesli wyjdzie po tomografi, że nic mi nie jest to zostaje już tylko psychiatra :D. strasznie mnie ten stan w jakim jestem denerwuje, zawsze byłem wesoły, miałem mnóstwo energii, teraz gdy spotykam sie ze znajomymi wszyscy sie dziwią czemu jestem taki przybity itp. mam jakieś dziwne jazdy, że jestem ciężko chory a mam dopiero 22 lata studiuje, pracuje mam super dziewczyne i tak naprawde sam nie wiem co mi jest?!

 

ps. też mi sie wydaje, że kreci mi się w głowie zwłaszcza gdy prowadze samochód ale spokojnie jeżdzę dobrze!!!!

pozdrawiam i życzę powrotu do UBŁAGANEGO stanu normalności

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

siema Cannabis 22 ja mam podobne objawy do Ciebie tylko nie boje się wychodzic z domu ale jak mam coś zrobic precyzyjnego, albo sie podpisac jak ktos koło mnie jest i się patrzy to koniec świata ręce mi zaczynaja latac i nie moge tego powstrzymac.Masakra a mam tylko 21 lat i już mnie taka głupia choroba dopadła, ale to wszystko jest wina psychiki. Trudno jest z tym co? Ciekawe jak to zwalczyc jak dam rade to Ci napisze!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

madzia669 jedyne co mogę Ci zaproponować to poważna rozmowa z rodzicami, oni na pewno chcą dla ciebie jak najlepiej, a jeśli chodzi o psychiatrę ja za wizytę płacę 50 PLN mam ją raz w miesiącu więc jest to stosunkowo niewielki wydatek ( tak przynajmniej jest w moim przypadku )

Życzę powodzenia i pozdrawiam :D

 

lipton to nie jest tak, że boje się wychodzić z domu poprostu denerwuję się tym faktem, ale bardzo chętnie wychodze ( no może z wyjątkiem kiedy mam iść do szkoły, ale to chyba normalne ), natomiast kiedy uwaga ludzi skupia się na mnie wtedy rzeczywiście jest nieciekawie i przykre rzeczy się ze mną dzieją.

Zdrowia życzę :D pzdr

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj. Przeszłam tą samą drogę i musze stwierdzić, że zrobić tomografię warto mimo ceny, głównie po to, zeby sie uspokoić i nie zastanawiać co tam może siedzieć. Na pocieszenie dodam, ze u mnie tez miała kosztować 350

a skończyło się na 260 bo ostatecznie nawet nie podawali kobntrastu, bo za pierwszym razem jak mi ta tubą przejechali bez niego, stwierdzili, ze wszystko jest klarowne i nic nie budzi najmniejszych wątpliwości i na pewno wszystko jest OK.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Doskonale Was wszystkich rozumiem i gdy czytałam wasze wpisy to myślałam że to o mnie ktoś pisze.Ja męczę się z tym już 6 lat,dopiero dwa miesiace temu miałam tomografię i okazało się że wszystko jest OK,ulżyało mi bardzo. Warto zrobić to badanie bo chyba po nim nie należy mieć już żadnych wątpliwości że z głowa wszystko dobrze.Moje badanie kosztowało 200 zł bo neurolog u którego leczę się prywatnie za tyle zgodził się przeprowadzić TK.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×