Skocz do zawartości
Nerwica.com

..chora.....zdrowa....chora...czyli huśtawka objawów


milka

Rekomendowane odpowiedzi

Dziwi mnie zmienność mojej choroby. Mam takie dni, kiedy czuję się super, kiedy nic mi nie dolega. Czasem trwa to nawet 2 tygodnie, a potem wszystko wraca, tygodniami czuję się parszywie, wszystko mnie boli, a objawy przelatują niczym huragan przez mój organizm. Moja choroba zmienia się, jedne objawy znikają całkowicie, a na ich miejsce pojawiają się inne. Najgorzej jest kiedy czuję się super i zaczynam myśleć, że chyba jestem już zdrowa, bo nic mi się nie dzieje, analizuję jak długo już trwa ten mój stan super samopoczucia i wtedy zaczynam czuć się fatalnie, wszystkie objawy zjawiają się jakby na zawołanie. Sama błyskawicznie potrafię je wywołać natychmiast gdy tylko o nich pomyślę. Czy Wy też tak macie??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja rowniez miewam stany "ozdrowienia" ale podskornie wiem ze sa tylko jaka zmylka, nie przywoluja we mnie od razu atakow i staram sie cieszyc nimi jak tylko dlugo sie da, choc zawsz mam swiadomosc ze jest to tylko cisza przed burza, jednak zawsze jakas to ulga od atakow, pocieszam sie tez mysla ze chociaz przez jakis czas zoladek i watroba odpocznie od lekow (bo zwykle jak mi sie poprawia to nie biorel lekow - wiem wiem glupie to)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

taaak, skąd ja to znam. Teraz się leczę ale wcześniej to też tak miałam, że jak miałam lepszy okres to zdawało mi się że już będzie dobrze... i tak przez parę lat, aż w końcu udałam się do psychiatry po leki, bo już przestałam się łudzić, że to samo minie :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O, miałam nawet założyć podobny temat, ale w sumie dobrze, że ktoś mnie uprzedził.

Mam tak samo. Wahania. Dobre samopoczucie przeplatające się z nieznośnymi dołkami...

Już mi się wydaje, że jest w porządku po czym niewiadomo dlaczego wszystko odwraca się o 180 stopni. Podłe to.

To choróbsko nigdy nie mija? Tak w 100%...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ech, mam identycznie. sama się nakręcam i nie potrafię tego powstrzymać. dziś rano czułam się dobrze, ale zaczęłam sprawdzać w internecie, jakie są odziały dzienne dla osób z nerwicą w Warszawie. ot, tak na wszelki wypadek, żeby w razie nawrotu w końcu coś z tym zrobić (bo terapeutę będę mieć dopiero na jesieni -.-"). znalazłam sobie taki ośrodek bardzo blisko mnie i już miałam przed oczami wizualizację jak rzucam moje (bądź co bądź bardzo dobre) liceum i ląduję w takim ośrodku. i oczywiście zaczęłam ryczeć :roll: ataku paniki nie było, ale ostatnio mi się to zdarza prawie wyłącznie wieczorem... więc mam jeszcze parę godzin ^^"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mi się wydaje że to jest po prostu takie uśpienie. Może organizm 'pozornie' czuje się dobrze a potem wybudza się? Albo to - co nie jest śmieszne - jest zespół napięcia przedmiesiączkowego? To może brzmieć zabawnie ale gama objawów jest szeroka. Np. depresyjka okresowa jak na zamówienie. Albo jeszcze inna teoria - hipochondria?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może to pewnego rodzaju odpowiedź organizmu i "przyzwyczajenie się" do niskiego stężenie serotoniny i/lub dopaminy?!

Nie wiem, ale mam to samo. Jeszcze kilka godzin temu wydawało mi się, że jednak będzie dobrze, a tu chooj wszystko strzelił i nie jest. Nie będzie dopóki nic z tym nie zrobię. Nie pozostaje nic innego jak tylko podjąć leczenie, a jeśli już w nim jesteś to starać się dotrzymać tego. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że (przynajmniej w moim przypadku) nie mam tego z kim przeżywać. Nie mogę komuś tak totalnie otworzyć moje doszczętnie zepsute i chore wnętrze, nawet sobie.

A najgorsze w tym wszystkim jest co? Ludzie :] Są oni potrzebni do wyzdrowienia, a jednocześnie w wielu przypadkach wprowadzają nas w stan depresyjny. Najbardziej mnie wku*wia to, że ludzie szufladkują. Ostatnio wydawało mi się, że udało mi się dojrzeć i trochę spoważnieć, rozwinąć wewnętrznie, kiedy słyszę od ludzi, że nic się nie zmieniłem, a nawet cofam się i jestem infantylny jak zawsze i się cieszą ku*wa.

Nienawidzę czegoś takiego! A ciężka praca nad sobą, chyba mnie przerasta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

też tak mam... Są okresy kiedy latam jak nakręcona, wszystko się udaje, wszędzie mnie pełno. Ludzie się dziwią skąd ja tyle siły biorę, a ja drwię z nich, że tak nie potrafią. Nie muszę wtedy spać, jeść.... A potem nagle trach. Jedno niepowodzenie, ścisk w gardle, brak powietrza w płucach i przerażenie. I potem długie okresy "wyjęte z życiorysu". Tak jak teraz. Łzy, samotność, strach. Nie potrafię nawet wyjść z domu. Wszystkiego się boję. Nie potrafie już sama siebie szanować... Co to jest? I niech to ze mnie wyjdzie... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×