Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

ale o ci chodzi z tą akceptacją "samego siebie" :?:

 

akceptuję siebie , ale teraz to niewiem o co chodzi . jak zdrowy byłem to w porządku , jakoś się żyło a teraz :| nerwica dopadła mnie z nienacka , jakieś bóle brzucha , głowy , co jest ? myślę sobie :?:

 

No i patrz jak tu zaakceptować taki stan :?:

 

Coś się dzieje w moim brzuchu , denerwuje się niezmiernie , te pulsy to coś strasznego............... :|

 

[ Dodano: Czw Sie 10, 2006 2:56 pm ]

PUK , PUK ;) ...................czy ktoś miał jakieś sensacje ze swoim brzuchem podczas nerwicy :?:

 

[ Dodano: Czw Sie 10, 2006 2:57 pm ]

pisać wszystkie objawy jakie doznaliście podczas nerwicy........

 

[ Dodano: Czw Sie 10, 2006 2:58 pm ]

oczywiście związane z układem pokarmowym - brzuchem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesć-te dotykania po kilka razy sugerują nerwicę natręctw.A te okropne myśli dotąd są niegrozne dopuki wiesz że są złe i zdajesz sobie z tego sprawę.Przecież każdy z nas może pomyśleć o czymś strasznym ale jeśli mamy tą świadomość(że to jest złe)i -wszystko jest dobrze. Mysl jest tylko myślą i w każdej chwili możesz ją zmienić!.Nerwica i depresja to dwie bardzo różne choroby,najczęściej jednak mamy nerwicę a wydaje nam się ze to depresja.Z dziewczyną do lekarza gin.-on najlepiej pokieruje co dalej.Zdrowia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Krew odebrałem oczywiście wszystko ok :lol: Cukrzyca wykluczona. EKG znowu robiłem i też nic złego tam nie widać. Popadam chyba w jakiś obłęd bo co można jeszcze zbadać :roll: Tyle badań co przez ostatnie 2tyg to przez całe życie chyba sobie nie zrobiłem :lol:

Jest też wstydliwy problem, odkąd z tym walczę mam tez zupełny spadek ... popędu :roll: to mnie jakoś tam dodatkowo dołuje. Ktoś też tak ma? No i do tego nic prawie nie jem, nie czuje głodu popadnę jeszcze w jakąś anoreksję :shock:

Kardiolog zalecił mi jeszcze wizytę u neurologa Chyba tam właśnie sie udam lub w szpitalu zrobia mi badania pod tym kątem.

Studia się zbliżają a tu takie coś :roll: na niczym nie mogę sie skoncentrować ale muszę wyjść z tego nie ma innej możliwości ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witaj Michał :) Przede wszystkim fachowe rozpoznanie powinien wysunąć lekarz, najlepiej psychiatra. Z mego punktu widzenia wynika, że masz depresję z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi. Póki nie jest to jeszcze epizod ciężki, powinieneś się zgłosić do psychiatry, który zaproponuje odpowiednie dla Ciebie leki. Najważniejsza jest jednak wizyta u psychologa, seanse psychoterapeutyczne, które sprawią, że zniknie Twoje poczucie winy. Pytasz czy to nerwica. Moim zdaniem masz dobre zadatki, żeby to się rozwinęło w jakieś poważniejsze zaburzenia nerwicowe, dlatego też tym bardziej powinieneś coś z tym zrobić. Ja również przeżywałem okres w moim życiu kiedy to obwiniałem się za to co robię, że seks to coś złego, nieczystego. Podobnie było z alkoholem. Teraz jest dobrze. Mogę cicho powiedzieć, że wyszedłem z depresji i zaburzeń nerwicowych. Powiem krótko, Michał: to się da wyleczyć i żyć dalej! Musisz tylko wziąć sprawy w swoje ręce, bo objawy, które opisujesz ewidentnie wskazują na epizod depresyjny wraz ze wspomnianymi przeze mnie wcześniej zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi. Pozdrawiam Cię serdecznie :)

 

Zapomniałem napisać o najważniejszym: nie bój się psychiatry ani tym bardziej leków. Leki antydepresyjne NIE UZALEŻNIAJĄ!! Uzależniają jedynie anksjolityki, które stosuje się u osób z poważniejszymi zaburzeniami lękowymi. Współczesne leki są bardzo skuteczne i w połączeniu z psychoterapią mogę naprawdę dużo zdziałaś. Wiem to po sobie. Musisz się pozbyć stereotypów na temat leków. Jestem pewien, że wrócisz do życia. Jeszcze jakieś kilka dobrych miesięcy temu przechodziłem to co Ty. Pozdro :) Odezwij się na gg jeśli chcesz pogadać. Jestem naogół na niewidocznym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest takie dziwne pracuje już rok w tym salonie fryzjerskim i jeszcze niemoge się przyzwyczaić ....nieraz są takie dni ze myślę ze już jest wszystko ok ale na drugi dzień znowu czuje jak bym była pierwszy raz w tej pracy....gdy zaczynałam tam pracować to wszyscy mi mówili „minie miesiąc i się przyzwyczaisz” a już minoł rok a ja się nieraz tak stresuje jak bym tam pracowała pierwszy dzień....tak samo jest z utrzymaniem znajomości z kimkolwiek np.: z moja kolezanka z pracy ,jest fajnie gadamy sobie, wygłupiamy się ,a za pare godzin lub na drugi dzien jest zupełnie inaczej czuje się spięta , zestresowana tak jak by to była inna osoba...to jest bardzo uciążliwe bo identycznie jest z moimi klientami nieraz jak przyjdzie klientka np.: do strzyżenia to się czuje rozluźniona, żartujemy sobie, gadamy o duperelach a jak za miesiąc przyjdzie ta sama klientka to czuje się spięta i nie odzywam się wogole i co gorsza niemoge sie skupic na niczym ...przecież tak niemoże być okropnioe się z tym czyje ...czemu sie tak dzieje ??czy to normalne przy nerwicy lekowej??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziekuje wam wszystkim za te posty. Nawt nie wiecie jak one wspieraja mnie na duchu. Codziennie sprawdzam czy ktos nie dołączył nowej wiadomosci. Dobrze jest was sie radzic bo cos w zyciu juz przeszliście i mozecie sie tym dzielic. Jeszcze raz dzieki pozdro i czekam na wiecej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Joasia, mam dokładnie tak samo. Jednego dnia dnia rozmawiam z kimś, jestem wesoła, rozmowa się klei i wszystko jest cacy. A z jakiś czas nie umiem gadać z tą osobą, wydaje mi się, że jest inna i wtedy się u mnie pojawia tzw.foch i zastaniawiam się dlaczego ludzie tak się zmieniają...., a to nie ludzie, tylko nasze nastroje są zmienne. Nie wiem czy wszyscy w nerwicy lękowej tak mają, ale ja tak. I nie powiem, że dobrze mi z tym. Czasem ludzie myślą, że mam do nich jakiś żal, że jestem zła........Ciężko się z tym żyje, ale zupełnie nie wiem, jak to zmienić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak w temacie. Czy są jakieś różnice między FS a NL ? Czy może to to samo tylko pod inną nazwą. U mnie psychiatra stwierdził fobie społeczną, ale czytając to forum i wypowiedzi ludzi z nerwicą lękową, którzy piszą o swoich objawach to nie widze zbyt dużych różnic. W moim przypadku wygląda to tak, że strasznie denerwuję się przed każdym wyjściem z domu, okropnie trzęsą mi się ręcę ( czasem cały się trzęsę ),kiedy mam się podpisać przy jakiejś drugiej osobie wygląda to gorzej niż podpisywanie się dziecka z zerówki, mam problemy z oddechem, okropnie wali mi serducho itd. z tym, że wszystko to dzieje mi się poza domem a domku jest OK. Może na tym właśnie polega różnica. Bardzo mnie interesuje wasze opinie na ten temat i jeśli można było by porównać te paskudztwa to któro z nich waszym zdaniem jest gorsze ( trudniejsze w leczeniu ). Z góry wielkie dzięki za odp. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Akceptacja swojej osoby to nie polega na tym żeby akceptowac objawy :) Tu chodzi o to żeby przestać się przejmować nimi żeby nie zwracać na nie uwagi. Trzeba też zmienić podejście do życia ,przestać użalać się nad sobą, stale próbować małymi krokami osiągać wyznaczone sobie cele. Przestać się bać ludzi ,krytyki,nauczyć się odmawiać wtedy kiedy się nie ma ochoty czegoś zrobić , Próbować samodzielnie żyć ,sprawiać sobie przyjemności ... to o to tu chodzi :) nie wiem jaki jesteś ale skoro masz nerwicę to znaczy że w twoim życiu są rzeczy które możesz zmienić . Pomyśl co najbardziej w Tobie Ci przeszkadza ,lub co przeszkadza Ci w innych ... spójrz na to i odmień o 180* :) a wtedy możliwe że zaakceptujesz tego nowego człowieka którym będziesz. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem tutaj nowa więc parę słów o sobie: mam 28 lat, mieszkam w Piotrkowie Trybunalskim. Mam przy sobie kochanego mężczyznę który od początku mojej choroby jest ze mną (trwa to już prawie pięć lat). W trakcie tych pięciu lat miałam rok - że tak powiem - uleczenia. teraz od kilku miesięcy chodzę znowu do psychiatry. I tak jak każdy jestem pełna nadziei, że teraz będzie dobrze. Zawsze tak myślę jak zmieniam lekarza a była ich masa. Pierwszy kontakt miałam z neurologiem który stwierdził u mnie depresję. to dopiero było coś. wypróbował na mnie chyba wszystkie leki na depresję jaki znał m.in. bioxetin, sulpiryd(po tym miałam laktację), i najlepszy specyfik efectin po tym odechciało mi się żyć. Od tego momentu przestałam do niego chodzić. Póżniej było 2 psychologów, 4 psychiatrów, w między czasie byli zielarze i tak teraz jest psychiatra który zajmuje się psychoterapią. powiem szczerze; jestem osobą pozytywnie patrzącą na życie , radosną czasami śmieszną, lubię nabijać się z siebie i mojej choroby ale tylko wtedy kiedy nie muszę wychodzić z domu. Wtedy jest tragedia biegunka, wymioty, zimne poty, kołatanie serca i uporczywa myśl że jak tylko wyjdę to coś mi się stanie. Cieszę się że mogę się komuś wygadać. ściskam mocno. Pamiętajcie jutro będzie lepiej. :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć -to wspaniale że znalazłaś w sobie siłę aby śmiać się z siebie.To bardzo dużo!Próbuj przełamywać lęk przed wychodzeniem z domy(wiem że to jest straszne -sama nie wychodzę swobodnie od dwóch lat.)W najgorszym okresie mówiłam sobie-najwyżej mnie szlag trafi ale tego już nie będe wiedzieć.Najbardziej boimy się ataku -będąc samemu.Mi trochę pomaga myśl że nawet mając atak jestem w stanie coś robić np.dojść do domu,ta myśl powoduje że lęk jest trochę mniejszy.Próbuj wychodzić na siłę -każde wyjście to Twoje małe zwycięstwo!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak to jest u mnie wszyscy tez podejrzewają nerwice ale ja takich ataków nie mam, ze nagle do domu nie moge dojsć albo tak bardzo sie boje. Sam nie wiem co mi jest. Nic mi sie nie chce, jestem apatyczny. Kiedys bylem zwariowany zadna impreza bezemnie sie nie mogła udać. Teraz tylko jak pomysle o imprezach to ciarki mnie przechodza. W pazdzierniku zaczynam studia uzupelniajace i juz sobie nie wyobrazam jak ja zaczne ten semestr. I te dręczące mysli, smutno mi jak cholera nie chce mi sie plakac ale strasznie mi smutno wszystko jest bez sensu. I co mi jest????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam tak samo autorko topiku. Najgorsze jest to, kiedy nie jesteś dłuższy czas w pracy tylko siedzisz w domu i nagle przychodzi dzień kiedy znowu musisz do niej iść. Na nowo się do niej przyzwyczajać, to okropne, mimo ze pracuje sie juz w jakimś miejscu dosyć długo, to mała rozłaka z pracą, ludzmi i klapa,na nowo trzeba sie do nich przyzwyczajać. To przyzwyczajenie nie jest tak do konca prawdziwe, bo raz sa wzloty raz upadki, takie o jakich Ty piszesz, że raz na widok jakichs osob potrafimy sie smiac i byc wyluzowani a innym razem pocimy sie i zatyka nas ze stresu. Nie wiem czy o to Ci chodzilo ale ja tak mam, to okropne, pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie

to znow ja zza granicy...

Gdy ostatnio pisalam mialam sie czym chwalic, bylo juz naprawde dobrze, chyba bylam naiwna wierzac ze wszystko sie skonczylo i juz nigdy wiecej....

Jakis czas temu wrocilam do punktu wyjscia - wydawalo mi sie ze zarazilam sie jakas choroba ktorej nie da sie wyleczyc, ogladalam swoje cialo itd... straszne, wpadlam w panike! siostra pomogla mi to przelamac i narazie ten problem mam z glowy.. Za to czasami zdarzaja mi sie chwile otepienia... zupelnego wylaczenia myslenia, dzis przeze mnie stala sie krzywda kolezance z pracy.. przepraszalam ja mnostwo razy.. chcialo mi sie plakac... a potem prawie wbieglam pod samochod.. czasami zdarzaja mi sie takie momenty ze nie wiem co robie! >>po prostu nagle uswiadamiam sobie ze w danej chwili zupelnie nie myslalam.<<< Jestem jakas flegmatyczna, znow nie rozumiem ludzi mowiacych do mnie.

 

Nie wiem co z tym zrobic, tu wszystko jest takie drogie i nie wiem czy inwestowac w jakies leki (ziolowe oczywiscie) pisze tez, bo nie mam z kim sie tym podzielic, ludzie uwazaja ze moje roztargnienie jest zabawne, mysla ze >taka po prostu jestem< a ja nie chce taka byc!!! zartuje z tego z innymi a tak naprawde czuje sie jak DNO... Ponadto boje sie ze przez te dziwne stany zwolnia mnie z pracy, slysze moje imie wymawiane pzrez szefowa i dorabiam sobie cala historie do tego... Czy moge sobie jakos pomoc..? :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×