Skocz do zawartości
Nerwica.com

witam


Gość banalna

Rekomendowane odpowiedzi

nie byłam w zasięgu więc nie pisałam.

Tak ludzie potrafią doradzać, ale ja z kolei nie potrafię z pomocy korzystać, jestem egoistką - ok niech będzie

dziecko ma 7 lat idzie od września do szkoły, a ja nie wiem co się ze mną dzieje, ale lubię sobie robić krzywdę i ciągle wyobrażam sobie siebie na oddziale, ogólnie w szpitalu, nie chce terapii - bo w nią nie wieżę, moja terapia to ten - który mnie odrzucił

wiem, powinnam docenić - a co jeśli nie potrafię????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciesze się że znowu piszesz,

Tak ludzie potrafią doradzać,
Masz rację, wydaje mi się że na tym forum potrzebny jest ktoś konkretny ,kto oprócz gadania może coś pozmieniać na lepsze, uzdrawiać .

Więc jeśli Bóg ogarnia też internet to niech tu szybko kogoś ześle ,bo cholernie tego potrzebujemy (ja potrzebuje).

 

Obiecuje więcej się nie wymundrzać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kto oprócz gadania może coś pozmieniać na lepsze, uzdrawiać .

Nie wiem jak Tobie można pomóc, ale po tym co piszesz widzę, że nie zdajesz sobie sprawy jak Ty potrafisz pomóc innym. Jak to napisałeś: takim swoim wymądrzaniem. Kiedyś napisałam, że wzięłam kilka tabletek na sen a Ty, że cię tym wkurzyłam...nawet nie wiesz jak fajnie się poczułam jak to przeczytałam...kurcze obcy człowiek nie zna mnie a normalnie "nakrzyczał" na mnie...

Ja to "doradzanie" ludzi odbieram bardzo pozytywnie, bo przecież nikt nie robi tego w złej wierze. A że są tu ludzie z podobnymi problemami to niewykluczone, że ktoś dobrze doradzi...

nie chce terapii - bo w nią nie wieżę, moja terapia to ten - który mnie odrzucił

dopóki będziesz się trzymać tej myśli i nie otworzysz się trochę to nie pomożesz sobie sama ale i nikt ci nie pomoże... czy próbowałaś terapii skoro w nią nie wierzysz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

próbowałam, wiem ,że mi nie pomoże

chyba to taki beznadziejny przypadek, od dawien dawna, u mnie wystarczy mały pierduł a już mam załamkę na krawędzi życie-śmierć

czuję, że nie pasuję, odstaję od reszty, ludzie szybko ode mnie odchodzą, nie wiem co się dzieje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czuję, że nie pasuję, odstaję od reszty, ludzie szybko ode mnie odchodzą, nie wiem co się dzieje

Sory, że tak napiszę, ale wydaje mi się, że za bardzo sobie to wmówiłaś i trzymasz się kurczowo tej myśli...nie znam Cię więc mogę się mylić.

Nie odstajesz od reszty, tak Ci się tylko wydaje...nawet po tym forum widać ile jest takich ludzi, tylko nam się tak wydaje, że jesteśmy sami ze swoimi problemami. Ale okazuje się, że wiele ludzi nas rozumie, bo przeżywają podobne rzeczy...

Otwórz się trochę na świat, nie zamykaj się tylko w swoim świecie...

Mi ostatnio ktoś powiedział, że czasami swoim zachowaniem właśnie sami odstraszamy ludzi...dało mi to do myślenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to jak w takim razie nie odstraszać ludzi?

wiele osób mnie opuściło - to tzw pseudoprzyjaciele, ja chyba nie potrafię się nie zamykać na ludzi

wiem, że to forum jest dla osób podobnych do mnie, ale jednak o generalizację bym się nie pokusiła, poprostu nie podoba mi się rzeczywistość i nie podoba mi się tkwić w niej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

banalna, Przestań się bać ,że ich odstraszysz .To moim zdaniem najlepsza metoda-nieodstraszania....Bo ze strachu często nie jesteśmy sobą ,zbyt się ograniczamy,kontrolujemy.W obawie o popełnienie ewentualnego nietaktu,lub narażenie się na śmieszność .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja ciągle narażam się na śmieszność, szmieszne było też to, że wierzyłam w przyjaźń

przestań przestań przestań, zero optymizmu we mnie, nie uśmiecham się od wieków, łatwo mówić, gorzej wykonać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy ktos tu -śmieje sie z Ciebie ?

Myśle że nie wiec jakie ciągle ???

Wiem ,że pewne sprawy są trudne a inne bolesne.Tak już jest wszystko co cenne przychodzi z trudem .

A przyjaźń jest cenna i unikalna ,tak samo zwykłe koleżeństwo .Wiec warto wykrzesać resztkę sił i zawalczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie, nie mówię, że tutaj a ogólnie

nie mam sił, ok postaram się

sama nie wiem co mówię i piszę

nie chce mi się walczyć nie mam siły

 

nawet nie wiesz jak wiele potrafi ludzka wola..nawet jej malutki okruszek .Poszukaj jej w sobie .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tylko, że ja nie jestem sama - mam już własną rodzinę, ale samotna,

kogoś znajdę, hm, skoro nie szukam, sama nie wiem, czuję taki totalny bezsens istnienia

wszystkie próby znalezienia bratniej duszy zawiodły, więc jak tu być pozytywnie nastawionym

p.s. szybko odpisujesz ;p

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bratnie dusze nie rosną na drzewie . :D

dużo kontaktu z ludźmi = większa szansa na odnalezienie przyjaźni .

co do tego bezsensu istnienia -przyznaje się ja tez to cholerstwo odczuwam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zapracowałam się trochę a tu tyle się wydarzyło.

Brokenwing dobrze pisze...

Banalna to, że masz rodzinę o niczym nie świadczy, wiem coś o tym. Ja będąc z kimś też czuję się właśnie emocjonalnie sama...chyba dlatego znalazłam się tu wśród forumowiczów, bo zrozumienia wśród znajomych i przyjaciół też nie znalazłam. Na początku trochę ich o to obwiniałam, potem zaczęłam sobie uświadamiać, że ktoś kto nie przeżyje czegoś takiego jak ja nigdy nie będzie w stanie mnie zrozumieć chociażby nie wiem jak bardzo by chciał. Swoim użalaniem się na sobą i wpędzaniem się w coraz gorszy dół naprawdę zaczęłam odpychać od siebie ludzi. Tłumaczyłam sobie, że tak ma być w moim życiu, bo tak było zawsze...zaczęło się od tego, że ojciec zostawił moją mamę w ciąży, każdy swój kolejny nieudany związek traktowałam, że tak miało być bo czego mogłam się spodziewać, przecież każdy facet mnie zostawi. Zaczęłam się zastanawiać czy takim swoim chorym podejściem nie przyczyniłam się do tego, że mój obecny związek kilkuletni tez się rozsypał...i naprawdę zaczęłam (przynajmniej staram się bardzo) inaczej patrzeć na świat...ciężko mi na razie, ale próbuje.

Ostatnio usłyszałam, że tak bardzo wbiłam sobie do głowy, że będę sama, że w końcu naprawdę tak się stanie...

ale ja jestem sama, emocjonalnie, nikogo obok mnie komu można się wyżalić, face to face, czuje się wyizolowana, boje się mówić co mnie gryzie

pewnie dlatego spotykamy sie tu na tym forum...jak więc widzisz nie jesteś sama. Gdyby każdy z nas miał kogoś face to face pewnie tu by tak często nie zaglądał...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no i co z tym cholerstwem robisz?

jak się da ,wszystko jest lepsze od takiego odczucia .Wiec zaprzęgam do pracy wszystkie możliwość ,a nawet wmawiam sobie ,że świat nie jest wcale taki beznadziejny jak go odczuwam .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

te słowa nie są bez sensu, i nie jestem mało rozgarnięta żeby ich nie rozumieć, ale kurcze nie potrafie ich przyjąć do siebie

no i lubie myśleć o sobie jak o ofierze, lubie kiedy coś złego mnie spotyka, lubiłam być w szpitalu - jak dotąd dwa razy, lubiłam pić i się okaleczać żyletka, nie wiem jak to nazwać, i nie powiedziane, że mi to przeszło, szkoda że nie możemy się spotkać i pogadać na żywo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez w pewnym monecie zaczęłam myśleć o sobie jak o ofierze...i myślałam że może jak coś strasznego by mi się stało to w końcu ktoś może by się mną zainteresował (nie wiem dlaczego akurat Ty lubisz sobie to robić, bo mi chodziło o zainteresowanie, może nawet o współczucie tej konkretnej osoby), co prawda żeby zrobić sobie coś sama zabrakło mi odwagi...więc sięgnęłam po alkohol. Ale bardzo szybko zauważyłam, że ta osoba która była najbliżej i której uwagę chciałam zwrócić albo ma to gdzieś albo reaguje nie tak jak bym chciała i jest coraz gorzej. Więc jak zaczęło być ze mną źle, zaczęły otwierać mi się oczy, że nic nie wskóram i jak nie pomogę sama sobie to nikt tego nie zrobi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×