Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dziwna relacje z byłym, pomóżcie :(


Rekomendowane odpowiedzi

On lubi Cię, ale dla siebie ma w głowie pewnie inną partnerkę, nie trzeba każdego kochać...a to, że wysyła wyraźne sygnały, że nie jesteś dla niego stworzona, zewnętrznie (ale duchowo np. tak, dlatego lubi Twoją obecność, może troche to nawet wykorzystuje) powinno dać Ci do myślenia...albo godzisz sie na to wiedząc, że kogoś sobie kiedyś znajdzie, albo idziesz swoją drogą...wspólny seks, tylko zamydla Wam oczy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Głupio postępujesz, brakuje ci konsekwencji, nie masz jej za grosz, a to niezbędne do życia w świecie.

Wyglądasz na totalnie pozbawioną instynktu samozachowawczego osobę, która sobie w życiu nie poradzi i zakończy się to albo samobójstwem, albo alkoholizmem, albo pobytami na zamkniętym oddziale psychiatryka.

To moja realna ocena twojej osoby wg tego, co opisałaś.

Jak się nie ockniesz, to tak to się zakończy, prędzej, czy później.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zakończy się to albo samobójstwem, albo alkoholizmem, albo pobytami na zamkniętym oddziale psychiatryka.

 

Grubo przesadzasz. Takich problemów miłosnych jest na pęczki, jakoś, kiedyś się kończą, potem pojawiają się inne :) Sądzę, że najgorszym skutkiem takiego stanu rzeczy jest strata czasu. Zwyczajnie szkoda życia na niedojrzałe, chore układy damsko-męskie. Sam byłem kiedyś w podobnej relacji i cieszę się, że ją definitywnie zakończyłem. Życie nabiera barw gdy człowiek przejrzy na oczy, wyzwoli się. Należy do tego dążyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I to wszystko przez moją brzydotę. Jestem brzydka, bardzo brzydka. Niektórzy mi to nawet wprost mówią.

Gdybym była ładna pewnie nie bylabym uzależniona od byłego. Każdy problem który mnie męczy jest związany z moim wyglądem.

Wiecie że ja prawie codziennie słyszę bardzo przykre słowa na temat mojego wyglądu? Pewnie myślicie, że przesadzam, że przejmuję się pierdołami. Ale codzienne słuchanie że jestem brzydka...mnie wykańcza. Nie umiem z tym życ.

Wczoraj dowiedziałam się, jak ktoś z kim kiedyś spotkałam się na randkę mnie podsumował : "figurę ma nawet fajną, ale ryj ma straszny. Pan Bóg się pomylił gdy rozdawał urodę". Od tej pory ciąglę beczę. Chcę normalnie zyc, jak każda dziewczyna. Ale nikt mnie nie chce. Faceci ode mnie uciekają, żaden się mną nie interesuje. Już po pierwszych randkach uciekają. To nie jest normalne zycie.

Ja chyba niedługo skończę w psychiatryku. Może tam mi pomogą.

Nie potrafię patrzec w lustro. Czekam chyba juz tylko na smierc. Chyba tylko ona mnie uwolni od tego paskudnego ciała. Czuję do siebie wstręt. Mam już jedno tylko marzenie! i wiem że się spełni. Kiedyś w końcu umrę.

Przepraszam, że musicie to czytac.

Naprawdę próbowałam coś zmienic. Ale ciągle słyszę jak mówią o mnie...Nawet mama.

Chyba tylko mój pies ma w dupie jak wyglądam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tomisia, a ja proponuję żebys mi wyslala swoje zdjęcie na adres mage88@wp.pl .Powiem Ci szczerze jak kobieta kobiecie czy naprawdę jestes aż tak brzydka.

Ja rownież sluchalam cale życie,że jestem "nie taka" z tym,że nie od obcych,a od wlasnego ojca-że jestem za chuda,jak przytylam,za gruba,że powinnam zmienic kolor wlosów,bo jestem "pospolita",a nawet,że wstydzi się ze mną w niedziele pojsc na spacer.Pozwól ocenić komuś obiektywnemu.To co piszesz o sobie wskazuje na zaawansowaną dysmorfobię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dysmorfobia chyba polega na tym, że ludzie wmawiają sobie, że są brzydcy. U mnie jest inaczej, bo defekty które mnie dręczą są jak najbardziej realne i widoczne a co najgorsze nie do usunięcia w większości przypadków.

Mówisz, że ojciec tak Ci mówił....też tego doświadczyłam. Ojciec zawsze mi gadał, że mam brzydki nos i wyglądam jak wiedzma. Długo mnie tak nazywał. Teraz go unikam bo wiem co o mnie myśli. Matka natomiast mi kiedyś powiedziała, że jak się urodziłam to byłam strasznie brzydka i wyglądałam jak stara baba ale nie chciała mnie tym urazic, po prostu na przyjeciu rodzinnym o tym rozmawiali. Podobno aż tak miałam brzydką twarz! Teraz jest jeszcze gorsza. Pamiętam jak miałam 13 lat i leżałam w łożku to przyglądała mi się i potem powiedziała, że w sumie to nie jestem aż tak brzydka. Wiecie jak mi było przykro! Własna matka? :(

Najokrutniejsze jest to że dysmorfobia to choroba, a skoro choroba to można ja leczyc. A to na co ja cierpię chyba nawet nie da się nazwac i co gorsza leczyc. Przestałam patrzec w lustro. Jestem coraz bardziej świadoma tego że nie jestem normalna, moj wygląd nie jest normalny.

Jestem już taka zdesperowana że wczoraj naskoczyłam na matkę zarzucając jej że paliła papierosy przed moją ciążą i pewnie czegos nie dopilnowała i dlatego teraz wygladam jak ufo :(

Czuję, że moja skóra jest dla mnie więzieniem.

Boję się że ja kiedyś naprawdę skończę w psychiatryku, to co się ze mną dzieje jest nie do opisania. Ludzie są ładni i brzydcy. Mnie nawet brzydką nie da się nazwac. Bo mnie sie można przestraszyć.

Ten mój eks chyba naprawdę mnie lubi skoro chce czasem ze mną pobyc. Dostrzega wnętrze, ale mój wygląd go odpycha. Przecież to normalne. Wcale mu się nie dziwię. Też pewnie bym tak zrobiła...

 

a co do zdjęcia...wtydzę się :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szkoda, że się boisz fotę dać, bo pewnie nie jest tak jak myślisz...

 

Ci co tak ci mówią to chamy, sorry. Ja ci współczuję. Nie wierze, że jesteś aż tak brzydka jak mówisz (o ile w ogóle jesteś brzydka). Może obracasz się w takim towarzystwie, że ludzie się oceniają bardzo powierzchownie. Potrzebujesz dobrych słów, bo twoja samoocena leży. Może pod wpływem fali krytyki tracisz strasznie pewność siebie albo i nawet przybierasz dziwny grymas twarzy. Zmień towarzystwo i zostaw tego chłopaka i waszą chorą relację. Chyba nie chcesz w sposób, że uprawiasz z nim seks się dowartościowywać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ojciec zawsze mi gadał, że mam brzydki nos i wyglądam jak wiedzma.

 

Serio? Uwielbiam kobiety z charakterystycznym nosem! Właśnie takie mnie pociągają. Normalne, małe nosy mają ludzie przeciętni, bez charakteru. W dodatku jak wiedźma? Mrrrrr :) Dawaj foto, Tomisiu!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak nos mam dziwny, podobno jak Justin Timberlake. Jestem niska, bardzo drobna, chuda...wszystko mam takie malutkie, wąskie i drobniutkie :/ rączki, buzia, nóżki. W sumie mnie nie widac. I co najdziwniejsze jestem chyba coraz mniejsza. Tym bardziej że zmieniłam kolor włosów na ciemny. Jak byłam blondynką to jakaś taka "pełniejsza" wyglądałam.

Taki szczurzy pyszczek mam. Brzydki. Ale to kurcze JA!

Wiecie co? Tak jakoś cieplej mi na serduchu dzięki waszym ciepłym słowom...

Przez to wszystko zaniedbałam wszystko co ważne. Zapomniałam o obowiązkach. Teraz dopiero będą konsekwencje...

Tragedia. 3 misiące katuszy. a tu nagle trzeba wracac do rzeczywistosci.

Nie mam pojecia co zrobie :/

 

A tak w ogole...Czasem zachwuję sie jak idiotka w towarzystwie...jakby to była jakaś moja maska. Udaję głupią dziewczynkę albo taka jestem. Sama nie wiem. Wydaje mi się ze ludzie odbierają mnie jako nieinteligentną osobę. Sama sobie chyba na to pozwalam albo po prostu za dużo piję przez to wszystko. Znowu trochę popiłam. Ktoś wspomniał że zakończy się alkoholizmem. Czyżby mnie to spotkało? ja i alkoholiczka? Eh pragnę byc kobietą. Wiem że brzydką jak noc, ale kobietą :( dojrzałą i niezależną. A ciągle jestem sierotą która popełnia błąd za błędem! i to nawet w piśmie heh. Sory za błędy, znowu jakoś tak wyszło że jestem pod wpływem aalko. ZNOWU! boje się :(

 

Chyba gdzieś po drodze zgubiłam się albo i siebie...nawet nie wiem kim jestem. Jakby mnie w ogole nie bylo już.

Chyba przegrałam :(

Kompleksy mnie wykaczają, nie potrafie skupic sie na moim zyciu! a mam tyle do zrobienia :( i tyle do stracenia. Szczerze? chyba już straciłam, nawet sesję zawaliłam. Boże co ze mną :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Olu, czytam Twoja historię i tak jakbym widziała lustrzane odbicie związku mojej siostry , który umarł niemal przed ołtarzem po 6 latach. Stawiając się przed faktem dokonanym, On stwierdził, że moja Siostra była jego jedyną kobietą i właściwie, to on nie jest pewien czy chce być z nią na całe życie. Moja Siostra ma 188 cm wzrostu jest szczupła, ma też 2 pewne widoczne wady fizjologiczne. Ale ma zasady, a teraz po tym wszystkim, co otrzymała od życia, codziennie rano pisze je na nowej kartce.

 

[Dodane po edycji:]

 

Proszę abyś spróbowała napisać na kartce za co lubisz/lubiłaś siebie najbardziej ? Co sprawia/sprawiało Ci przyjemność? Jaką lubisz/lubiłaś wizualnie siebie? Wymień przynajmniej 2 rzeczy, mogą to być naprawdę drobiazgi i nie spiesz się z tym. Widzisz Ty jesteś kobieta do kochania, jak my wszystkie :) Odkryj te pokłady w sobie , które mężczyzna ( którego kochasz ) przysypał. Wtedy nie tylko on, twoje czy jakiekolwiek otoczenie, ale przede wszystkim Ty sam poczujesz sie lepiej. Jeśli lubiłaś malować usta czerwona/malinową szminką zrób to. Jeśli podobałaś się sobie w blondzie , wróci do tego koloru. Tylko wtedy gdy będziesz sobą, będziesz spełnioną kobieta, kochanka a z czasem żoną i matką. A i prace wybieraj taka co będzie dawała satysfakcję :)

 

[Dodane po edycji:]

 

i zacznij słuchać, przecież nie musisz mówić w towarzystwie ... moja śp. Babcia mówiła mowa jest srebrem a milczenie złotem. Co nie oznacza że komukolwiek a zwłaszcza Tobie samej masz pozwalać na robienie z siebie idiotki. Jesteś zdrową kobietą, masz ciało, figurę, buzie zdrowe - mów sobie " jaką mnie Panie Boże stworzyłeś taką mnie masz" a że Twoim zdaniem przy tym tworzeniu spaprał sprawę,no cóż. Wiesz buzie można skorygować okularami "zerówkami" fryzurą, makijażem, idź do drogiej galerii gdzie robią makijaż ( np. tylko delikatny ślubny i niech będzie za darmo, na pewno zrobią to za darmo w INGLOT) nie się stylistki po meczą :) kup ładne i wygodne buty na koturnie , załóż sukienkę bombkę w jednym kolorze i kontrastowo sztuczną nawet biżuterię, a co !!! należy Ci się !!! być kobieta , być kobietą ... itd

 

[Dodane po edycji:]

 

Postaraj się wrócić do siebie. Pomału i spokojnie, nie analizuj też za dużo, bo to ewidentnie szkodzi Twojej psyche, a alkohol pij w niewielkich ale mocnych ilościach, aby zasnąć. Staraj się kontrolować siebie i to co robisz. Są tez psychoterapeuci w stowarzyszeniach, fundacjach właśnie dla ludzi z rożnymi problemami. Pomogą. Pamiętaj, nigdy nie jesteśmy samotni. Zawsze są wokół nas ludzie choć nie jesteśmy tego świadomi. Pozrawiam Cie serdecznie i jestem z Tobą. Damy radę - jak nie my to kto !! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już nie będę topic smutku w kieliszku. Nawet mi to nie smakuje.

Z kompleksami muszę sobie jakoś poradzic bo właściwie to nie mam wyjścia. Jestem taka jaka jestem, żaden cud tego nie zmieni a już na pewno nie pomoże użalanie się nad sobą.

 

Ale okropnie tęsknię za nim. Okropnie. Jestem już trzeci dzień u siebie i dopiero teraz do mnie dotarło, że bardzo się do niego przywiązałam. W końcu przez ostatnie 2,5 miesiąca pomieszkiwałam u niego. On wczoraj do mnie pisał że tęskni, że się do mnie przyzwyczaił, że mu bardzo dobrze ze mną. Zagaduje, że chciałby wpasc do mnie zobaczyc szczenięta. Wygląda to tak jakby szukał juz jakiegokolwiek kontaktu ze mną, nawet pod pretekstem obejrzenia psów. Tyle że już nie proponuje żebym przyjechała do niego na parę dni.

 

Parę dni wcześniej powiedział mi że nie możemy byc razem bo nie chce zniszczyc mi życia, że mam za dużo do stracenia i że tak będzie lepiej dla mnie a nie dla niego. Że jestem kimś wyjątkowym w jego życiu.

 

On chyba sam się w tym wszystkim pogubił

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a alkohol pij w niewielkich ale mocnych ilościach, aby zasnąć

 

pierwszy krok do alkoholizmu :shock:

 

O nie ,to już alkoholizm

 

[Dodane po edycji:]

 

Już nie będę topic smutku w kieliszku. Nawet mi to nie smakuje.
:great::great::great::great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety.Moja mama tak "subtelnie zaczynala".

usypiala się drinkiem,albo piwkiem,bo inaczej zasnac nie mogla,a pozniej to już sobie piwkowala calymi dniami-jak jej ktos zwrocil uwagę-"przecież nie piję denaturatu,tylko slabe piwko".A puszki byly wszędzie-w koszu na brudy,szafkach,kanapie.

Tomisiu dobrze,że przestalas się znieczulac alkiem.Ja wiem,że czasem tak bardzo boli..a nic nie przynosi ulgi..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To w sumie trwało kilka dni...ostatnie 5 dni.

Tak to nie pijam alkoholu i nie palę.

Co jak co ale alkoholiczką nie zostanę ;)

Moim jedynym "nałogiem" jest mój ex.

 

[Dodane po edycji:]

 

A tak swoją drogą. Ciekawe dlaczego ludzie z problemami zaczynają pic albo brac narkotyki.

Przecież to wcale nie poprawia nastroju. Wręcz przeciwnie jest fajnie przez pewien krótki czas, a potem człowiek łapie jeszcze większego doła :/ Ja np czuję teraz wstręt do jakichkolwiek używek bo wiem jak paskudnie się po nich czuję. Czyli jak to najprościej mówiąc - boję się pic.

Nie napiłabym się nawet winka do kolacji.

 

[Dodane po edycji:]

 

Mój ex mi dziś napisał : "Nie wiem co z tym wszystkim zrobic, nie powinniśmy byc razem ale nie moge lekceważyc miłości bo mogę już jej więcej nie zaznac"

 

O co mu chodzi? Jakiej MIŁOŚCI?

 

:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie aluzja a komentarz do pytania "o co mu chodzi".

On sam nie wie czego chce. A powinien wiedzieć. Wy oboje powinniście wiedzieć, czy chcecie być razem, czy nie. Do związku potrzeba dojrzałości i odpowiedzialności. Choćby po to by zakończyć go, gdy to, co powinno być miłością staje się farsą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a kiedy jest po równo? albo raz tak , raz tak? albo związek dostarcza ci nie wszystkie wartosci jakie bys chciał (np. brak dobrego seksu ale za to poczucie bezpieczenstwa, albo dobre dopasowanie w sferze emocjonalnej ale niechec partnera do podjecia pracy?)

 

co wtedy zrobic? wiem ze nie mozna miec wszystkiego ale... na co patrzec, jak wybrac?

 

słuchac tylko intuicji i głosu serca?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×