Skocz do zawartości
Nerwica.com

nerwica a rodzina...


mysia

Rekomendowane odpowiedzi

Dziekuje Wam za odpowiedzi...Napewno macie racje co do tego,ze ja powinnam sama zajac sie mezem,jego problemami..ale wierzcie mi,ze ja tez duzo mu pomagam i martwie sie jezeli cos jest u niego nie tak. Mysle,ze to ma glebsze podloze...1,5 roku temu zaginal moj ojciec,ktory byl dla mnie bardzo wazna osoba! Byl nie tylko ojcem,ale i przyjacielem.Mieszkalam od 11 roku zycia sama z ojcem,bo moi rodzice sie rozwiedli...Maz dobrze zawsze wiedzial,ze on byl dla mnie wazny.Po zaginieciu taty moja nerwica zaczela sie pogarszac...plus moje depresje z ta tragedia zwiazane...Na pocztaku maz byl przy mnie zawsze!!! Lecz teraz zauwazam,ze on juz ma dosc tego.Czasami podczas sprzeczek wygrnie mi cos w stylu"ojca zawsze bedziesz kochac bardziej ode mnie" lub"gdyby ojciec wrocil to bys odeszla do niego" Wiem,ze to go boli,ale spewnoscia gdyby jego to spotkalo to by tak samo sie zachowywal jak ja(nawet mi to powiedzial) ale ja wiem,ze kazdy patrzy na wszystko inaczej i on teraz nie wiem co ja czuje...Chodze na terapie i staram sie podniesc z kolan,choc mam nawroty i upadam spowrotem na kolana :( Moglabym pisac i pisac,ale to jest dluga historia zyciowa dlaczego jest ze mna tak a nie inaczej.Psycholog pomaga mi bardzo...Mieszkam w Berlinie i mam tutaj naprawde super psycholog i psychiatre. Tutaj lecza bardziej naturalnie niz tabletkami...Np.joga,medytacja...to naprawde dziala! Chce z tego wyjsc!!! Naprawde musze w koncu sie wyleczyc. Zycze Wam tego samego z calego serca,bo wiem co czujecie i co przezywacie...Zycie jest za krotkie zeby je zmarnowac na nasze leki!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, dokładnie nasi najbliżsi przyzwyczajają się do tego, że mamy "tę nerwicę lękową". Ja choruje od czterech lat. Mąż na początku bardzo mi pomagał i "bał się razem ze mną", obecnie wie , że nić mi sie nie stanie a ja próbuję go zrozumieć i sama wtedy kiedy mama atak , albo czuję, że się zbliża pomimo dokuczliwych objawów latam po chałupie mięrzę sobie ciśnienie i pytam go jaki trzeba mieć puls żeby zejść. N a wakacjach w tym roku poraz pierwszy od dawna wsiadłam na rower, jak dojechaliśmy na miejsce dostałam ataku kolki, lęku itp. kazałam mu zamówić sobie piwo a dla mnie wodę i wezwać karetkę bo mam zawał.Męczący jesteśmy my nerwicowcy i naszytm partnerom jest ciężko z nami żyć, codziennie im powtarzamy, że już umieramy... misia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem szczerze co tu się dziwić tej drugiej stronie ,w końcu oni (zdrowi) też mogą mieć dosyć .Ja jakbym miala życ z człowiekiem który bez przerwy umiera, boi sie wszystkiego to bym poprostu tego nie wytrzymała! Dlatego rozumiem mojego partnera jak czasem mówi że ma moich jazd dośc, trudno oczekiwać że ktoś będzie trzymał nas całe życie za rączkę i mówił jacy to jesteśmy biedni i chorzy.Nasze życie w naszych rękach ,nie musimy sie uzależniac od nikogo bo to nie jest żadna straszna choroba! :idea:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prisila może Twój mąż jest zazdrosny o uczucia jakimi darzysz ojca może on czuje się mniej wartościowy. Kochana coś Ci powiem rozumiem Twoją miłość do ojca ,ale teraz Twój mąż powinien być dla Ciebie autorytetem ,to z nim żyjesz ,to z nim planujesz przyszłość ,to jest wasze wspólne życie. Do czasu aż sama nie pogodzisz się z odejściem ojca i przecierpisz tego stanu trudno Ci bedzie się podnieść .Musisz zaakceptować to że jego już nie ma ,może to straszne ale tak chyba trzeba ,bo nie można wiecznie żyć tym co było. Trzeba pogodzić się z odejściem najbliższej osoby i żyć dalej . Zrób coś żeby Twój mąż czuł się ważny w Twoim życiu nie tylko jak masz złe dni i ataki . A co radzi Ci psycholog na taki stan czy mowiłaś mu o wszystkim ? pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co do tematu mojgo ojca to najgorsze jest to ze po prostu ja nie wiem czy on zyje czy nie...on zaginal...I to jest najgorsze ze nie moge powiedziec czy on zyje czy nie..Jst to dluga historia,ale nie bede jej tu opowiadac...z zaginieciem ojca wiarze sie mnostwo problemow rodzinnych,finansowych,a co najgorsze dla mnie problemy psychiczne...jednego dnia wierze ze on zyje i wroci a drugiego trace nadzieje...mecza mnie sny co sie wydarzylo z nim...jest to naprawde stragedia...jezeli czlowiek umrze to sie o tym wie i czlowiek z czasem sie z tym godzi.Idzie na pogrzeb itp.Ja do konca zcia nie bede wiedziala co sie stalo jesli nie wroci.To tez jak wspomnialam nie tlko to,ze tata zaginal,ale po tym strasznie duzo problemow zaczelo sie pojawiac... nie chcialabym na forum o tym mowic bo to osobiste dla mnie...Co do metody psycholog to duzo mi wytlumaczyla o mojej chorobie pod kontem medycznym...Co zachodzi w organizmie w tym momencie i ze to jest zupelne nie grozne...to juz mni duzo uspokoilo.powidziala mi tez o metodzie,ktora mi tez pomogla tzn.w momencie ataku przylozyc do nosa i buzi plastikowy worek lub siatke i powoli odychac do niej ..wdech i wydech....to mi duzo pomaga. nastepnie zaczelam robic to co najepiej lubie i najlepiej umiem...wtedy moja samoocena podniosla sie...moze to byc np.jezeli ktos kocha tanczc i dobrze to robi to moze sie zapisac na jakies tance...cos by wiedzial ze jest w tyym dobry i inni to docenij i widza.natepnie zaczelam joge uprawiac plus medytacje z muzyka...kupilam ksiazki i dvd aby zaczac od czegos i super pomaga..tam sa tez kursy podniesienia swojej samooceny...pozytywngo myslenia itp...tydz.temu bylismy z mezem na sri lance i tam naprawde sie odprezylam ,duzo medytowalam...co jeszce moge oleciec to reiki...leczenie przez dotyk dlonmi.moja ciocia potrafi to bardzo dobrze i chodze do niej na terapie ...przez ostatnie 7 misiecy atak ojawi sie tylko 1 raz! a wlasnie od tego czasu zaczelam to wszystko robic...

pozdrawiam!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bylo juz w telewizji..telewizji...gazety..jasnowidze,wrozki...dedektyw naprawde wszystko...rece opadaja :(( ja wierze,ze wroci...tak mi lepiej zyc z ta swiadomoscia.A co do mojego stanu przyznam,ze od kiedy mam terapie to jest coraz lepiej,sa tez gorsze dni,ale ogolnie trzymam sie. Staram sie kierowac swoja psychika,a nie dac sie jej,aby ona przejela ster. co do tego ostatniego ataku dostalam go na urlopie w na sri lance,zaraz jak dojechalismy do hotelu.Mysle,ze bylo to przez stres zwiazany z lataniem(mam straszny lek przed lataniem) Bylo to 11godzin lotu...mimo,ze dostalam tabletki na spanie nie zasnelam :( Ale teraz mam to za soba i sie uspokoilam,ale bede i z tym lekiem walczyc...Nie mozemy sie poddawac lekowi,trzeba z nim walczyc! Wierze,ze kazdemu z nas to sie uda jesli tylko zechcemy! Wtedy bedzie i nam lzej i naszym bliskim :) Ja chce naprawde juz stanac porzadnie na nogach.Bardzo zalezy nam z mezem na dziecku za pare lat,to tez jest moj powod by sie wyleczyc...chce zeby moje dziecko mialo zdrowa mamusie :) A narazie zajme sie najpierw "naprawieniem "siebie.Mam wiele blokad i lekow z dziecinstwa,ktorych musze sie pozbyc. Jeszcze raz dziekuje wam za odpowiedzi i zycze powodzenia i POZYTYWNEGO MYSLENIA,ktore jest najwazniejsze i potrafi cuda...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochana nie ma na co czekać tylko sie leczyć.Przechodziłam różne stany w nerwicy i dokladnie wiem co to znaczy.Od marca sie lecze i jestem innym człowiekiem, a nie moglam wogóle z domu wyjść.Ostatni miesiąc przed leczeniem to nawet jak bylam z męzem to łabały mnie straszne ataki, że ledwo dochodziłam do domu.Nie ma sie nad czym zastanawiać tylko jak najszybciej do psychiatry. Moj mąz to na 4 pierwsze wizyty jeżdił ze mna bo sama nie bylam w stanie.Teraz jezdze już sama i jest wszystko ok. Pozdrawiam Moj mąz mnie wspierał przez cały czas i jemu trudno było uwierzyć jak ja sie czuje i co nerwica potrafi zrobić z człowiekiem. Teraz jest tak jak ja szcześliwy że wiele tych przykrych dla mnie spraw mamy już poza soba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak poradzić sobie z mamą, która chce mi ciągle układać życie?

 

A po co sobie z nią radzić? To zrozumiałe, że matka zawsze kocha i chce jak najlepiej dla swoich dzieci. Bezwzględu na wiek oczywiście. Postaraj się z nią rozmawiać łagodnia i pokaż Mamie jak sobie świetnie radzisz sama.

 

Jak poradzić sobie z bratem, który uważa, że jestem dziwna?

 

Olewać i traktować jak powietrze. Szybko zmięknie. :twisted:

 

Poza tym TEŻ JESTEM Z OLSZTYNA! :mrgreen:

 

Pozdrawiam gorąco!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zea, to bardzo trudne przeciwstawić się rodzinie i jej opiniom na swój temat ale niestety czasem trzeba, żeby nauczyć się żyć własnym życiem.to cholernie bolesne ale warto :D dla mnie najgorsze są te ambiwalentne uczucia - z jednej strony miłość a z drugiej brak zrozumienia a nawet czasem szkodliwe działanie rodziny, chociaż mieli dobre intencje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

właśnie o to chodzi, wiemy, że chca dobrze, ale robia tak, że wclae nie jest lepiej.W dodatku sami potrzebuja pomocy, a wstydza się o niz poprosic i w ogóle przyznac, że jej potrzebują. Nie wiem jak mam rozmawiac ze swoja mamą, tyle razy jej tłumaczyłam na czym "to" polega a ona wydaje sie ciągle o tym zapominać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wyjazd wszystkiego nie załatwi bo po pierwsze, trudno zerwać całkiem z rodziną, a po drugie to jak sobie nie radzisz z rodziną, to gdy stworzysz własną czy też w kontakcie z innymi ludźmi którzy będą chcieli kierować twoim życiem może być tak samo.innych sie nie zmieni ale trzeba zmienić siebie tak, zeby nie krzywdzić siebie i jak najmniej innych.to bardzo trudne ale nie ma innej drogi.też sie klóce z mamą i aż sie wszystko we mnie gotuje, duszę się z żalu i bezsilności ale wiem, ze tak musi być.najgorsze jest to, ze ona mnie kocha a jednocześnie nie rozumie i nie akceptuje pewnych rzeczy we mnie, i jak jej to wypominam to czuję sie podle.teraz zrozumialam ze to jej lęki powodują, ze tak reaguje; po prostu nie radzi sobie z moimi obawami, lękami, chce mnie chronić ale na swój sposób.ale ja się nie mogę na to zgodzić bo takie postępowanie mi szkodzi więc staram się dyskutować i tlumaczyć ale też staram sie postepować tak aby bylo dobre dla mnie.pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia.Ania

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie z domu wyrzucona za to ze jestem taka pierdola.

To sobie w Anglii oboz robilem z siostrzyczka.

Ja paxil ona citalopram i nic porozumienia sie buduje.

Co ciekawe brat nasz jest wojskowym.

Raz sie chcial zabic ale mu dojebali i sie pozbieral.

Dokladnie pociol se lapki od nadgarstka do lokcia skalpelem.

Nie jakies bezpieczne nadgarstki.

To faktu nie zmienia chorazym zostac musial.

I teraz jest mu dobrze.

Proste?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej,

ja pamiętam, że jako dziecko przezywałam jakieś koszmary, nie rozumiałam rodziców a oni mnie. Walczyłam, totalny bunt, jak nie to nie! Teraz widzę, że musieli mieć cholerną cierpliwość do mnie. Dzięki temu wiem teraz czego się spodziewac po moim dziecku (3 lata).

A teraz mając 28 lat jestem ukochaną córeczką i ciesze się że poza gadaniem mi weź się za robotę potrafią mi pomóc i mnie wspierac. Zamiast powiedzieć: jesteś dorosla radź sobie, są zawsze i mogę na nich liczyć. Są po prostu zajebiści. Mój młodszy brat też tak uważa ;) czasami.

pa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie, że moja rodzina przyczyniła się w głównej mierze do moich problemów. Mam nadopiekuńczą matkę i nieco autorytarnego i nadmiernie kontrolującego ojca, który znacznie częściej mnie krytykował niż chwalił. Czułem, że nie spełniam jego oczekiwań, a jego chęć pokierowania przez niego moim życiem również dała się odczuć. Jego krytyka zwykle była bardzo niekonstruktywna i tylko sprawiała, że czułem się gorzej.

Któregoś dnia zebrało mi się na wspominanie jego słów krytyki w stosunku do mnie i myślałem nad tym tak intensywnie, że dopadł mnie taki dół jakiego nigdy chyba nie przeżyłem i zachciało mi się "nawrzucać" na niego. I zrobiłem to w myślach - było dużo myśli niecenzuralnych, których tutaj nie przytoczę. I wydaje mi się, że od tego momentu zacząłem mniej przejmować się jego słowami, zacząłem olewać jego słowa. Co więcej, zacząłem się mniej przejmować oceną innych ludzi i generalnie to ciągłe napięcie, jakie czuję, zelżało. Zauważyłem też, że rzadziej reaguję lękiem i smutkiem a częściej gniewem.

 

Najważniejsze jest to, żeby zrozumieć, że chociaż bardzo często rodzina chce dla nas dobrze, to swoimi działaniami pogarsza tylko sytuację i wtedy najlepiej chyba jest olewać swoich chlebodawców, by w końcu (miejmy nadzieję) przestali wchodzić w nasze życie bardziej niż powinni. To w końcu nasze życie i to my nim kierujemy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przychodzil i tlukl go niemilosiernie

, właśnie tego cholerstwa nie zrozumiem nigdy, aż mi się rzygac chce jak cos takiego czytam, nie ogladam w ogóle TV bo tam same takie tragedie pokazują, a ci ludzie którzy podnoszą rękę na dziecko zasługują zarówno na karę jak i na pomoc, bo są chorzy. Dziecko jest bezbronne, aż dorosnie fakt i wtedy powieli schemat z domu i tak wkoło. Co za syf...syf...syf....

:evil::evil::evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, sorry nie chciałam wzbudzać wspomnień, strasznie mi przykro że.... aż mi się płakać chce ja właśnie utuliłam mojego maluszka do snu, daje mi w kość, ale jeden klaps wyrządził mi więcej krzywdy przez wyrzuty sumienia i nigdy juz tego nie zrobię. Ja dostałam też pare razy sznurem, ale jakoś nie było to straszne, raczej leżał żeby nas straszyć, mnie i brata. Strasznie Ci współczuję... Pa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×